„Ultimatum” T. J. Newman

ULTIMATUM

  • Autorka: T. J. NEWMAN
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 23.02.2022r.
  • Data premiery światowej: 06.07.2021r.

Kolejna premiera z 23 lutego br. od @WydawnictwoAlbatros to „Ultimatum” T. J. Newman. Jak napisałam w zapowiedzi fabuła niezwykle mnie zaintrygowała. Latając słyszymy zwykle: „Witam państwa na pokładzie samolotu(…) mam przyjemność być państwa kapitanem. Dzisiejszy lot potrwa pięć godzin i dwadzieścia cztery minuty i zanosi się na gładką jazdę”. Tak naprawdę pod tą wypowiedzią kryje się wiedza, że „od pół godziny jego żona i dzieci są zakładnikami człowieka gotowego na wszystko. Unikną śmierci, pod warunkiem, że kapitan wykona rozkazy porywacza i rozbije samolot”. A Wy lecicie razem z nim. Lecicie wierząc, że stery są w rękach jednego z najbardziej wykwalifikowanych pilotów i że to właśnie on posadzi, gdy przyjdzie odpowiednia pora, tę latającą maszynę bezpiecznie na płycie lotniska. Macie zamiar lecieć samolotem w najbliższym czasie? Ja tak. Więc miłego lotu!!!!

Tak naprawdę nigdy nie chodziło o rozbicie samolotu. (…) Chodziło o przebudzenie. O to, żeby zrobić coś na tyle dramatycznego, żeby ściągnąć waszą uwagę. Coś, nad czym nie mogliby przejść do porządku dziennego. To nie było nic osobistego.” -„Ultimatum” T. J. Newman.

Z opisu Wydawcy:  

„Bill musi dokonać wyboru – albo rozbije samolot w Waszyngtonie, albo jego rodzina zginie. Terrorysta zmusza go do zerwania łączności z ziemią, odcina od pasażerów, a jedynym sprzymierzeńcem Billa staje się główna stewardesa, która nie tylko będzie musiała zapanować nad rosnącą paniką pasażerów, ale również podjąć decyzję, czy w tak ekstremalnej sytuacji będzie w stanie zaufać kapitanowi… Bestsellerowa debiutancka powieść byłej stewardesy, do której prawa filmowe zostały kupione przez Universal Studios!”.

Mam nadzieję, że nie spojlerując przy jednoczesnym częściowym wykorzystaniu opisu Wydawcy, dobrze wprowadziłam Was w fabułę i nastrój tej sensacyjnej powieści. Zanim jednak przejdę do opinii na jej temat muszę wspomnieć o samej Autorce będącą ex pracowniczką księgarni, która przez dziesięć lat, aż do 2021 postanowiła być stewardesą. I to w trakcie całonocnych lotów pisała głównie „Ultimatum”. Zaciekawiła mnie nie powiem. Dodatkowo zachodzę w głowę, czy odważy się kontynuować literacką karierę.

To zdecydowanie dobry debiut. Może nie jakoś wybitnie trzymający w napięciu, ale jednak dobrze napisany. Zabrakło mi jednak całkowitego „WOW”. Fabuła okazała się przewidująca. Chwilami trzymała jednak w napięciu. Sama postać kapitana Billa Hoffmana była przejmująca. Rozdarty między potrzebą uratowania niewinnych ludzi, a miłością do rodziny próbował zachować się bohaterstwo do samego końca. Bardzo podobała mi się też postać stewardesy Jo. Myślę, że każda z kobiet piastująca tą funkcję w obliczu nieszczęścia i potencjalnej rychłej śmierci chciałaby umieć zachować się tak jak ona. Książka momentami, mimo, że różni je przyczyna tragedii, przypominała mi wybitny film pt. „Lot” z Denzelem Washingtonem w roli głównej. I tu, i tu mieliśmy do czynienia z rozdzierającymi dech w piersiach dramatem pasażerów danego lotu. I tu, i tu mieliśmy do czynienia z pilotami, którzy wykorzystując swoje doświadczenie starali się posadzić bezpiecznie samolot na ziemi. I w jednym, i w drugim przypadku autorzy zachowali specyfikę miejsca, w którym rozgrywała się fabuła, odwzorowali wiernie środowisko, język oraz atmosferę.

Narracja jest trzecioosobowa. Głównie obserwujemy akcję z perspektywy stewardesy Jo, żony pilota Carrie, agenta specjalnego Theo oraz samego pilota Hoffmana. Każda z tych perspektyw ma coś do stracenia, każda o coś walczy i coś stara się uratować. Do tego cały arsenał postaci drugoplanowych, z Samem oraz Benem – pierwszym oficerem na czele. Kompletnie nie przekonała mnie szefowa agentów specjalnych Pani Liu, wydawała mi się za mało zapobiegawcza, za mało zdecydowana. Motyw z generalny dowództwem w takich sytuacjach również mnie nie przekonał. I to są te najsłabsze ogniwa powieści.

Trudno jest debiutować w dzisiejszych czasach, gdy rynek czytelniczy zalewany jest kolejnymi dziełami wybitnych autorów kryminałów, thrillerów i książek sensacyjnych. Za tą odwagę Autorce należą się wyrazy uznania. T. J. Newman umiejętnie w czterdziestu dwu rozdziałach wykorzystała dotychczasowe doświadczenie i wiedzę, i przekuła je w katastroficzną wizję jednego lotu. Lotu, w którym nikt z nas nie chciałby brać udziału. Miłej lektury!

Moja ocena 7/10.

Moją opinią na temat książki mogłam się z Wami podzielić dzięki Wydawnictwu Albatros.

„Pakt” Anna Potyra

PAKT

  • Autorka: ANNA POTYRA
  • Seria: KOMISARZ ADAM LORENC (TOM 3)
  • Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
  • Liczba stron: 368
  • Data premiery: 08.03.2022r.

O Annie Potyrze usłyszałam już w 2019 roku przy okazji premiery jej pierwszego kryminału „Pchła” z komisarzem Adamem Lorenzem. Druga książka z serii miała premierę w 2020 roku pt. „Potwory”, a 8 marca tego roku trzeci tom „Pakt”. Miałam też okazję razem z siostrą spotkać się z autorką podczas Warszawskich Targów Książki i powiem Wam, że jest ona bardzo sympatyczną, skromną i ujmująca osobą. Niestety mimo chęci i wielu pochlebnych opinii nie udało mi się do tej pory przeczytać dwóch pierwszych tomów, ale przy trzecim postanowiłam, że nie mogę już zapoznania się z twórczością autorki odkładać na później. I muszę Wam powiedzieć, że to była świetna decyzja.

Komisarz Adam Lorenz przyjeżdża w odwiedziny do starego przyjaciela, który dorobiwszy się fortuny wrócił w rodzinne strony i odrestaurował zrujnowany poniemiecki pałac. To tam dwadzieścia lat wcześniej znaleziono ciało młodej dziewczyny, która popełniła samobójstwo. Po latach niewielu już o tym pamięta. Odremontowany majątek tętni życie, do odnowionych stajni po wielu latach wróciły konie. W dniu przyjazdu komisarza okazuje się, że zniknęła pracownica majątku, młoda Ukrainka. Lorenz mimo urlopu postanawia przyjrzeć się sprawie. Wkrótce potwierdza się podejrzenie, że dziewczyna została zamordowana, a policjant nie ma pojęcia z jak poważną sprawą przyjdzie mu się zmierzyć…

Powieść przeczytałam jednym tchem, trudno mi było się od niej oderwać. Bardzo polubiłam komisarza Adama Lorenza i innych bohaterów. Każdy z nich, nawet Ci nie do końca pozytywni przedstawieni się w interesujący sposób, wielowymiarowo, realnie. Styl autorki jest lekki, błyskotliwy, płynny i spójny. Całość składa się z krótkich rozdziałów, pisanych w narracji trzecioosobowej, prowadzonej przez różne osoby, co znacznie wpływa na dynamikę powieści. Pojawiają się też retrospekcje , które pozwalają nam lepiej kojarzyć wskazówki odkrywane podczas prowadzonego śledztwa. Zakończenie mnie zaskoczyło, było mocno intrygujące. Autorka wprowadziła ciekawe wątki, w tym jakże aktualny wątek z Ukrainą. Z biegiem akcji stopniowo odkrywamy różne wątki, autorka podsuwa nam wskazówki, z których jedne okazują się bardziej, inne mniej istotne. Pojawia się tutaj znana i jakże emocjonująca gra z czytelnikiem, kto kogo przechytrzy. Muszę przyznać, że udało się to autorce, takiego rozwiązania się nie spodziewałam i było dla mnie ono prawdziwą niespodzianką.

Powieść to dojrzały, pełnokrwisty, porywający kryminał, który pochłoną mnie całkowicie. Po lekturze wiem, że koniecznie muszę jak najszybciej nadrobić dwie poprzednie powieści, no i po każdą kolejną książkę autorki sięgnę bez pytania:) Gorąco polecam!

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU Zysk i S-ka.

„Raj w ogniu” Wilbur Smith, David Churchill

RAJ W OGNIU

  • Autorzy: DAVID CHURCHILL, WILBUR SMITH
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Cykl: SAGA RODU COURTENEYÓW (tom 19)
  • Liczba stron: 480
  • Data premiery: 23.02.2022r.

Za krótki dla mnie był ten luty, za krótki😊. Tyle premier lutowych, a tylko 28 dni. Chociaż oczywiście wolałabym, by 24 lutego 2022 się nigdy nie zdarzyło☹.

Jedną z zaległych premier lutowych jest dziewiętnasty tom „Sagi rodu Courteneyów” autorstwa Wilbura Smitha i Davida Churchilla. Jak pisałam w recenzji poprzedniego tomu „Po dwóch stronach” od piętnastej części Smitha zaczął wspierać  Churchill. Ja z pisarstwem ani jednego, ani drugiego nie mam doświadczenia. Nie oceniłam więc do tej pory, czy ten mix autorski wyszedł książkom serii na dobre, czy też nie. „Raj w ogniu” dzięki nakładowi @WydawnictwoAlbatros miał premierę 23 lutego br. Ja przeczytałam go dopiero teraz. Bez zbędnej zwłoki zapraszam Was do zapoznania się z moją opinię na temat tej powieści. Mam nadzieję, że okaże się pomocna w Waszych planach czytelniczych😉.

Może ludzkość jest skazana na to, żeby nigdy nie uczyć się na przeszłości. Może zawsze będziemy powtarzać te same błędy, to samo zło po wieczność.” -„Raj w ogniu” Wilbur Smith, David Churchill.

Ostatni z 19 -tomowej „Sagi rodu Courteneyów” nawiązuje do tomu 17. To kontynuacja fabuły zapoczątkowanej w „Po drugiej stronie”. Po szczęśliwym odnalezieniu ukochanego Gerharda von Meerbach, Saffron wiedzie szczęśliwe życie u jego boku wychowując wspólnie dwójkę dzieci, syna i córkę. Błogość wspólnego życia zaburzają dwa wydarzenia. Po pierwsze odnalezienie i bratobójcza walka z Konradem von Meerbach, który powrócił by upomnieć się o swoje po przegranej walce w tracie II Wojny Światowej. Po drugie bojówkarze działający po nazwą Mau Mau złożeni ze rdzennych Kenijczyków, którzy postanowili walczyć o swoje ziemie i bogactwa z niej płynące i raz na zawsze rozprawić się z brytyjską kolonizacją. Wilbur Smith i David Churchill osadzili akcję w powojennej rzeczywistości zapoczątkowanej w roku 1951. Gdzie zaprowadzą bohaterów wybory Meerbachów? I kto tak naprawdę zapłaci koszty odzyskania przez Kenię suwerenności?

Zmarły w 2021 Wilbur Smith był pisarzem charakterystycznym. Jako pochodzący z Afryki (z Rodezji Północnej stanowiącą teren dzisiejszej Zambii) angielskojęzyczny pisarz w swoich utworach opisywał piękno, charakter i skomplikowaną historię afrykańskiej ziemi. Ziemi zagrabionej przez kolonistów. Jego pasja szerzenia prawdy nie dotyczyła tylko „Sagi rodu Courteneyów”. Wiernie odzwierciedlał historię współczesną Afryki również w „Sadze rodu Ballantyne’ów”, czy takich książkach jak „Kopalnia złota” i „Łowcy diamentów” oraz „Pieśń słonia”. Powtarzając za znawcami jego literatury warto napisać, że większość z powieści Smitha rozgrywa się w Afryce XIX wieku. Jest to jednak motyw, który trzeba lubić. Fascynacja przygodą i historią wzmacnia pozytywny odbiór „Raju na ziemi”. Zniechęcenie motywami afrykańskimi, bestialstwem kolonistów i bezradnością rdzennych mieszkańców utrudnia jej odbiór.

Ja w trakcie czytania odczuwałam raz fascynację, raz znużenie. Fascynował mnie opisany kenijski świat.  Motyw z buntownikami pod wodzą Kabai, który „I jako żołnierz, i jako gangster czy terrorysta miał dryg do przewodzenia”. Bardzo ciekawiły tradycje i wierzenia plemienia Kikuju oraz Masajów, którzy na terenie majątku Courteneyów żyją w swoistego rodzaju symbiozie i mimo trudnej przeszłości, potrafią zaakceptować nadchodzący nowy ład, gdzie odseparowanie członków obu plemieni pomału przestaje mieć znaczenie. Wielokulturowość w obliczu miłości również autorom się udała. I w osobach Saffron i Gerharda, i w osobach Beniamina i Wangari. Bo jak sami bohaterowie mówią o sobie: „Jeśli już kochamy, to szczerze i do szaleństwa”. Smith wykorzystał wiedzę związaną z życiem w Afryce w każdej płaszczyźnie. Wiernie odwzorował wierzenia, stosunek mężczyzn do kobiet, białych do czarnych i odwrotnie.  Powieść wzbogacił raz miłością, raz nienawiścią, raz współpracą i raz walką. Sam motyw walki z kolonializmem i stworzenia nowej, wolnej Afryki bardzo mnie zaciekawił. Został przedstawiony z perspektywy jednostki, jak i całego kraju. Z perspektywy białych kolonialistów, którzy wiedzą, że zbliża się nieuchronne i starają się temu zapobiec, jak i tych, którzy ten fakt wypierają. Gdzieniegdzie stykamy się z opiniami: „(…) jedynym usprawiedliwieniem istnienia imperium jest dobro, jakie może ono przynieść ludziom cieszącym się mniejszymi łaskami losu niż te, które sami otrzymujemy”. By zaraz wpaść w kolonialną politykę śledząc słowa: „Daj sobie powiedzieć, dlaczego tu jesteśmy. Zapomnij te wszystkie głupoty o obowiązku białego człowieka, który niby ma nauczać gorsze rasy korzyści, jakie daje nasza cywilizacja. Liczy się tylko utrzymanie Kenii w granicach imperium”. Te dwa przeciwstawne białe światy walczą ze sobą. I tylko ciekawość każe czytać do końca, by dowiedzieć się, który okaże się bardziej dominujący. Znużył mnie natomiast wątek z Konradem. Z jednej strony rozumiałam, że motyw nazisty i oddanego wyznawcy Hitlera musiał zamknąć się klamrą, z drugiej jednak, tak rozbudowana fabuła obniżyła napięcie związane z pogłębianiem pociągającego i efektywnego kenijskiego świata. Tak samo jako miłość Saffron i Gerharda, która rozwinięta została w poprzednich częściach sagi (przypominam tom 15 i 17). Ta fascynacja obojgiem utrzymywana była na tym samym poziomie obok tak innych, interesujących, przyrodniczo – historycznych wątków, które zasługiwały na jeszcze większe rozwinięcie. Co do Saffron to kobieta idealna, podobnie jak jej mąż. Z takimi bohaterkami nigdy się nie utożsamiam, a wręcz przeciwnie trochę mnie denerwują. Tak było i tym razem. Wybitnie uzdolniona agentka SOE i jednocześnie posiadająca „(…) idealne, długie kończyny”. Do tego ta jej „szczupła talia, cudowny biust…i oczy barwy afrykańskiego nieba”, które kłuły mnie w oczy. Plus niezwykła inteligencja, wiedza i mądrość emocjonalna. Kobieta idealna, jak Afrodyta wyłaniająca się z morza. Dla mnie totalnie w tej części nierealna, nieprawdziwa.

Nie trzeba czytać wszystkich części sagi, by zorientować się w fabule. Autorzy bardzo sprawnie nawiązali  do wydarzeń z poprzednich części umiejscawiając je we wspomnieniach bohaterów, bieżących dialogach, a także relacjach innych. Sam Gerhard wielokrotnie nawiązuje do swojej przeszłości w Luftwaffe. I to jest zaleta tej powieści, że stanowi odrębne dzieło literackie, które nie jest obarczone ciężarem konieczności poznania wszystkich poprzednich części. Ogromny plus za wartość historyczną, rozpisaną na drobne. Za wielowątkowość w postawach białych kolonistów, za brutalny świat bojówkarzy oraz pokazanie walki o lepszy, przyjaźniejszy dla rdzennych mieszkańców świat. Bardzo dobrze udało się również autorom rozliczanie przeszłości i z perspektywy nazistów, i z perspektywy białych nadużywających władzy i siły w stosunku do Afrykańczyków. To książka dla fanów mocnych wrażeń, gdyż – wykorzystując cytat z powieści – „(…) kiedy raz się zasmakowało niebezpieczeństwa, życie bez niego wydawało się trochę nudne”.

Moja ocena 7/10.

Książką obdarowało mnie Wydawnictwo Albatros.

„Dlaczego szkoła Cię wkurza i jak ją przetrwać” Mikołaj Marcela

DLACZEGO SZKOŁA CIĘ WKURZA I JAK JĄ PRZETRWAĆ

  • Autor:MIKOŁAJ MARCELA
  • Wydawnictwo:YOU&YA
  • Liczba stron:256
  • Data premiery:23.02.2022r.

Poradniki nie są moją ulubioną formę literatury, jeżeli już po jakieś sięgam to najczęściej dotyczą one relacji z ludźmi, w tym z dziećmi. Właśnie z powodu dzieci zwróciłam uwagę na „Dlaczego szkoła Cię wkurza i jak ją przetrwać” Mikołaja Marcela od wydawnictwo YOU&YA. Książka adresowana jest do tych, którzy do szkoły chodzą, ale myślę, że rodzice i nauczyciele też mogą z niej sporo wynieść.

Mikołaj Marcela to wykładowca akademicki, doktor nauk humanistycznych i pisarz. Na swoim koncie ma kilka powieści oraz bestsellerowych poradników dla rodziców na temat edukacji. „Dlaczego szkoła Cię wkurza…” zwróciła moją uwagę niecodziennym wydaniem. Okładka stylizowana jest na brulion, a środek zwraca uwagę swoją różnorodnością, większe i mniejsze czcionki, punktowania, ilustracje i dopiski sprawiają wrażenie, jakby były to odręcznie prowadzone notatki. Taka konstrukcja zdecydowanie przykuwa uwagę i pozwala zdecydowanie lepiej przyswoić prezentowaną treść. Książkę można czytać jako całość, ale można też sięgać do konkretnych, interesujących nas fragmentów. Autor zaczyna od tego dlaczego szkoła jest taka jaka jest, pojawia się tutaj rys historyczny, potem przechodzi do tego jak się skutecznie uczyć, pojawiają się informacje o tym jak działa mózg i co można zrobić, bo polepszyć jego działania. Bardzo spodobał mi się rozdział zatytułowany „Jak jeść i spać, żeby nie zwariować w szkole?”, zawiera cenne uwagi wskazówki, które często są pomijane, jeśli chodzi o uczniów. Książka zawiera tez informacje o tym, co zrobić by pokonać niechęć do nauki i w jaki sposób dobre samopoczucie wpływa na proces nauki.

Ta pozycja to prawdziwa skarbnica wiedzy i zbiór wskazówek dotyczących procesu nauki, a co najważniejsze nie pomija pozostałych aspektów życia, ale pokazuje jak sprawić by pomagały one w koncentracji i uczeniu się. Myślę, że każdy może wynieść z tej pozycji coś dla siebie. Polecam!

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą serdecznie dziękuję Wydawnictwu YOU&YA.

„Taka tragedia w Tałtach” Marta Matyszczak

TAKA TRAGEDIA W TAŁTACH

  • Autorka: MARTA MATYSZCZAK
  • Wydawnictwo: WYDAWNICTWO DOLNOŚLĄSKIE
  • Cykl: KRYMINAŁ Z PAZUREM (tom 2)
  • Liczba stron: 304
  • Data premiery: 09.03.2022r.

Dzięki @Marta Matyszczak można przestać tęsknić za Guciem😊. Wystarczy, że Autorka zaprosiła mnie do kolejnego cyklu, tym razem zdominowanego przez kocimoczki i od razu ciekawiej się żyje w moim świecie czytelniczym. Dokładnie tydzień po premierze przed Wami recenzja drugiego tomu cyklu „Kryminału z pazurem” pt. „Taka tragedia w Tałtach”. Moje spostrzeżenia na temat inauguracyjnej księgi serii znajdziecie tu: klik. Z „Taką tragedią w Tałtach” zapoznałam się dzięki @Wydawnictwo Dolnośląskie, za co serdecznie dziękuję.

Ale ciała (…), mają to do siebie, że prędzej czy później wypływają na powierzchnię. Jak prawda.” -„Taka tragedia w Tałtach” Marta Matyszczak.

I tych ciał w najnowszej powieści serii „Kryminału z pazurem” jest pod dostatkiem. Zaczyna się od wypłynięcia na światło dzienne pozostałości po Bogdanie Poniedziałku, lokalnym patodeweloperze. Poniedziałku, z którym nikt nie miał kontaktu od pamiętnego, spędzanego w gronie przyjaciół Sylwestra w domu znanego na całą Polskę piosenkarza Norberta Nowaka. Okazuje się, że Sylwester nie tylko dla ofiary nie był szczęśliwy. Również nie okazał się pozytywny dla Rozalii Ginter, która z zaangażowaniem zbierała w tym dniu dowody na okoliczność zdrady jej męża, miejscowego komendanta policji Pawła Gintera, na zabój zakochanego w kotce Burbur (oczywiście tylko w jej mniemaniu😉). Tylko, że nie o zdradę z Burbur Rozalii chodziło….

Bardzo dobra kontynuacja pierwszej części nowego cyklu!

W jednym zdaniu; spójna koncepcja, czarny humor, dowcipne sformułowania, śląskość przedstawiona z przymrużeniem oka oraz masa fajtłapowatych bohaterów. Wśród ciekawych postaci prym wiedzie – z szacunkiem dla ludzkości – kotka Burbur. Niezwykle inteligentna bestia, której postrzeganie świata, własnych niewolników, czy rozkochanie w Pawle Ginterze przyprawiło mnie nie raz o śmiech na głos. To jest miara dobrych komedii kryminalnych. Gdy śmieję się w głos czytając nie mogę uznać, że książka nie spełniła moich oczekiwań😊. Jak sama Burbur o sobie mówi:

(…) kotka ze mnie z prawdziwego zdarzenia. Nie żadna tam wypucowana lampucera z rodu syjamskiego czy perskiego. Ja jestem przedstawicielką rasy europejskiej, tylko przez ostatnich tłuków zwaną dachowcami. Widział mnie kto kiedy na dachu? Przypuszczam, że nie sądzę… Moim środowiskiem naturalnym są salony.”

Śledząc blog  oficjalny Marty Matyszczak potwierdzam, że Burbur najlepiej się czuje na salonach. Oprócz predyspozycji salonowych potrafi wyrażać cięte riposty i opinie, które popieram obiema rękoma; „Ale jak kto jest taki ładny, to nie musi wiecznie błyszczeć intelektem.” – to oczywiście o ukochanym Pawełku. Wiecznie konkurująca z Rozalią i nie ukrywam, w tej konkurencji wygrywa w całej okazałości. W książce okazała się bardziej interesująca, bardziej ciekawa, mocniej zdeterminowana i dążąca do celu, niż jej „niewolnica” Ginterowa, która szamotała się pomiędzy podejrzeniami o zdradzie męża, klęskami wychowawczymi, śmiercią teściowej i relacją z byłym gangsterem, a aktualnie oddanym właścicielem yorka Pusi. Tego w tej powieści mi zabrakło. Silnej, podobnej do Róży Kwiatkowskiej, którą ubóstwiałam w serii „Kryminału pod psem” postaci kobiecej. Z punktu widzenia złożoności i charakteru postaci, nie jest ciekawa ani Ginterowa, ani Ilonka Babiś, ani siostry Poniedziałkowe, czy mrągowska policjantka Sylwia Tokarska. Z postaciami męskimi nie jest lepiej. Paweł Ginter, jakby totalnie bez charakteru. Ukrywający swoje prawdziwe uczucia, nieudolny śledczy. Trochę taki Charlie Czaplin miejscowej policji. Stosujący uniki i nie lubiący konfrontacji. Drużyna składająca się z Nowaka, Ciachorowskiego, Wolańskiego i Kalicy to mieszanka takich podstarzałych lelum polelum. Z ich panteonu najbardziej w gust przypadł mi Pejter Pierończyk, a jego dialog z posterunkowym Romaniukiem wywoływał u mnie salwy śmiechu. Najbardziej wyrazistą męską postacią jest Robert Osipczuk, do którego zapałałam chorobliwą wręcz sympatią. I jestem niezwykle ciekawa, co też z jego udziałem wymyśli Matyszczak w kolejnej odsłonie serii😊.

Ale przecież o to chodzi w komediach kryminalnych. O te wszystkie błazeństwa, nieudolnych śledczych, przypadki i tajemnice, które wyjaśniane są całkiem przypadkiem. Komedach kryminalnych będących bardzo trudnym gatunkiem. Każdego autora piszącego w tym stylu podziwiam. Za ocenę tego typu książek w znacznej mierze odpowiada poczucie humoru czytelnika, a każdy z nas ma je inne. W moim przypadku Marta Matyszczak wkomponowała się w moje preferencje dowcipowe w stu procentach. Każdą książkę odbieram w tak samo pozytywny sposób spędzając z nią mile czas. No, ale ile jest takich czytelniczek, czy czytelników, którym podoba się humor Autorki?

Z lekturą spędziłam bardzo mile czas. Książkę pochłonęłam w jeden wieczór chichrając się od czasu do czasu. Nie samym chlebem żyje człowiek. Czasem do życia bardziej potrzebna jest dobra książka, która zabierze nas w inny, ciekawszy i bardziej radosny świat. Miłego czytania!!!

ps. Dziękuję Marcie Matyszczak za ukłon w stronę świata Gucia. Potomek – Chojarska i Olek Szpon może nie moi ulubieńcy, ale zawsze znajomi😊.

Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskiemu.

„Salome” Izabela M. Krasińska

SALOME

  • Autor:IZABELA M. KRASIŃSKA
  • Wydawnictwo:KSIĄŻNICA
  • Liczba stron:384
  • Data premiery:09.03.2022r.

Z twórczością Izabeli Krasińskiej chciałam się zapoznać już od jakiegoś czasu. Tak wyszło, że zaczęłam od jej najnowszej książki, tak innej od poprzednich powieści autorki. Jest ona znana z literatury obyczajowej, patrząc na okładkę „Salome” spodziewałam się powieści obyczajowej z elementami romansu, erotyka, tymczasem to co otrzymałam bardzo mnie zdziwiło. Powieść ta zawiera bowiem elementy literatury pięknej, obyczajowej, romansu i thrillera psychologicznego.

Dorota i Przemek są małżeństwem od wielu lar, połączyła ich prawdziwa miłość, byli razem szczęśliwi. Pięć lat temu spotkała ich tragedia i nic już nie było takie jak kiedyś. Żyją niby razem, ale tak naprawdę obok siebie, nie potrafiąc sobie przebaczyć. Niespodziewanie myśli mężczyzny zaczyna zaprzątać Sandra, piękna i uwodzicielska studentka polonistyki. Dziewczyna przypomina mu biblijną Salome i nim się obejrzy, profesor traci dla niej głowę. W tym samym czasie Dorota dochodzi do wniosku, że chce uratować ich małżeństwo, zaczyna się starać, uświadamiając sobie, że niesprawiedliwie traktowała męża. Co zrobi Przemek? Czy zdoła oprzeć się pokusie? Jak potoczą się ich dalsze losy?

Powieść wywarła na mnie ogromne wrażenie, okazała się czymś dużo więcej niż się spodziewałam. Zaskoczyła mnie i do teraz nie potrafię o niej zapomnieć, co jest największym uznaniem jeśli chodzi o książkę. Przede wszystkim ogromnym jej plusem jest wierność psychologiczna, autorka wspaniale skonstruowała postacie, z całą ich złożonością i wielowymiarowością. Każdemu z bohaterów można coś zarzucić, nikt nie jest idealny, każdy popełnia błędy, tak jak w życiu. I tak jak w życiu bohaterowie muszą ponosić konsekwencje swoich wyborów, które czasami są trudne do przewidzenia. Autorka wspaniale oddała emocje, dylematy i wątpliwości bohaterów. Klimat powieści jest pełen napięcie, poczucia zagrożenia. Całość powieści śledziłam z zapartym tchem, bardzo dobrze mi się ją czytało, natomiast same zakończenie, aż zmroziło mi krew w żyłach. Tego się nie spodziewałam.

Muszę powiedzieć, że autorce udało się mnie zaskoczyć tą powieścią na wielu polach. Pozostaje mi tylko pogratulować i powiedzieć: „Rewelacyjna powieść”, czytajcie!

Moja ocena: 8/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą serdecznie dziękuję Wydawnictwu Książnica.

„Współautorzy” Aleksandra Marinina

WSPÓŁAUTORZY

  • Autorka: ALEKSANDRA MARININA
  • Seria: ANASTAZJA KAMIEŃSKA (tom 25)
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 560
  • Data premiery: 23.02.2022r.
  • Data 1 wydania polskiego: 01.01.2004r.

Do cyklu o Anastazji Kamieńskiej powróciłam po latach tomem 24 pt. „Zasada trzech sprzeciwów” (recenzja na klik). Wówczas Major Kamieńska rozwikłała zagadki kryminalne – mimo rekonwalescencji po złamanej nodze – związane ze zbrodniami dziejącymi się wokół jednej, szacownej rosyjskiej rodziny. Wydawnictwo @Czwarta Strona wydało 23 lutego br. kolejny tom serii pt. „Współautorzy”. I choć kwestie rosyjskie w tym momencie nie są moimi ulubionymi, lekko się ociągając sięgnęłam do najnowszej propozycji wydanej autorki, Aleksandry Marininy.

Ale rany bardzo bolą… Rany pozostawione przez upokorzenie, oszustwo i niesprawiedliwość. Co z nimi począć? Zlekceważyć i zapomnieć? Niech sobie bolą? A kto powiedział, że przestaną boleć, jeżeli człowiek zrobi to, co uważa za przywrócenie sprawiedliwości? Rany pozostaną, podobnie jak pamięć o oszustwie i upokorzeniu, dojdzie tylko zrozumienie tego, że w odpowiedzi na zadany ból ty też zadałeś komuś ból. I to wszystko. Żadnej ulgi. Pojawi się jedynie niepotrzebny ciężar.” -„Współautorzy” Aleksandra Marinina.

Dwa pozornie niezwiązane ze sobą kryminalne wątki. Jeden toczy się wokół projektu pisarskiego o nazwie Wasilij Bogusławski. To pod tym imieniem i nazwiskiem trójka osób wydaje poczytne kryminały. Trzon zespołu stanowi znany pisarz Gleb Bogdanow, wspiera go w roli kreatywnej autorki fabuł Jakaterina Sławczikow, a za eksploatatora robi Wasilij Sławczikow, jej pasierb. Każdy z nich ma inną historię, inne predyspozycje, które finalnie łączą się w jeden pisarski talent. To niby zaczyna interesować się para naukowców, którzy starają się odzyskać bardzo ważne materiały dziennikarskie. Drugi związany jest ze śmiercią ciężarnej Jeleny, młodej żony biznesmena Jegora Safronowa, która do niedawna była recepcjonistką w jego salonie urody. Safronow od razu staje się podejrzany, tym bardziej, że do ślubu doszło w wyniku jednej wspólnej nocy. W pewnym momencie podpułkownik Kamieńska zaczyna łączyć te dwie sprawy. W pewnym momencie śledczy zaczynają odkrywać drugie dno. Z przeszłości odkrywają związki, które doprowadziły do późniejszych śmierci. Czy to przypadek, czy w pełni zaplanowane morderstwa?

Po przeczytaniu „Współautorów” mam podobne odczucia jak po lekturze tomu 24. Marinina to bez wątpienia mistrzyni kreowania zawiłych, skomplikowanych i wielowarstwowych wątków. Kompozycje jej seryjnych książek są zawsze takie same. Dużo się dzieje, jest wiele ofiar. Śledczy markotnie i mozolnie rozgrzebują przeszłość zamordowanych szukając jakiejkolwiek rysy, jakiegokolwiek punktu zaczepienia. Snują rozmaite hipotezy, które Marinina obala w trakcie rozwijania fabuły, by finalnie czytelnika totalnie zaskoczyć w zakończeniu. Okazuje się, że mąż nie ma znaczenia, wielokrotne rozwody również, niechęć do byłego męża własnej żony nie ma związku, a trudne relacje z pasierbem w ogóle nie miały miejsca. Do tego dochodzi zawsze wiele wątków obyczajowych; rozwody, niespełniona miłość, zakazany romans, rys psychologiczny skonstruowany na dziecięctwie bohaterów i ich relacjach z rodzicami, powątpiewanie w ojcostwo, niespełnione ambicje literackie, uzależnienie od szybkiego seksu bez zobowiązań, liczni partnerzy seksualni i wiele, wiele innych. W tym wszystkim podpułkownik Kamieńska stara się zdać egzamin na doktorat by uniknąć emerytury w wieku kolejnych dwóch lat i żyje w symbiozie ze swoim mężem również naukowcem Loszką. Wierzcie, że nie pospojlerowałam za bardzo, gdyż wątków wokół głównej fabuły Marinina namnożyła znacznie więcej. Nadal bardzo mi się podoba Kamieńska, mimo, że jest totalnie oddana swemu mężowi. To oddanie nie jest jednak jej słabością. Jest jej wyłącznie ludzką twarzą. Jak sam o niej mówi jej przełożony: „Och, Kamieńska (…) Z tobą są wieczne problemy…Niby jesteś mądrą babą i znasz się na robocie, ale przy tobie człowiek się czuje tak, jakby siedział na beczce z prochem. Nie mogę się doczekać aż przejdziesz na emeryturę.” Aśka vel Nastka Kamieńska taka właśnie jest. Potrafi i skłamać, i postąpić niezgodnie ze sztuką milicyjną, byle tylko osiągnąć cel i zbliżyć się do prawdy.

Bardzo cenię w książkach z serii to zachłyśnięcie się Marininy światem naukowców. I w tej, i w poprzedniej książce jej autorstwa od ciekawych, inteligentnych, szanowanych naukowo postaci aż się roi. Profesorowie prawa, wybitni inżynierowie, pisarze z tradycjami, artyści i inni. To świat, który autorka odwzorowuje z wielkim zaangażowaniem w każdym szczególe, w zachowaniu, w opisie postaci i jej doświadczeniu, nawet w scenografii mieszkania i sposobie zachowania, a także tradycjach i obyczajach. Zgłębiając w roli czytelnika ten naukowo – profesorski świat miałam wrażenie jakbym obcowała sama z bardzo inteligentnymi i arcy-wybitnymi osobistościami. Jakbym sama z nimi dyskutowała i biła się na argumenty. Jakbym była częścią ich świata.

Sama koncepcja projektu Bogusławskiego zasługuje na wielkie uznanie. Nie jest to oszustwo. Prawda jest objawiana od początku do końca, co nie ma negatywnego wpływu na poczytność kryminałów. Pomysł Marinina dopracowała w każdym szczególe. Niezwykle inspirujące okazało się zanurzenie w dysputach i dyskusjach członków zespołu, w trakcie których każdy przedstawiał swoje racje i bronił swego stanowiska. A tylko siła argumentacji mogła doprowadzić do korzystnego dla którejś ze stron rozstrzygnięcia. Koncepcja Wasii odnośnie duszy dziecka mnie rozczuliła. Podobnie jak z uśmiechem na ustach czytałam o podarku dla Nastki od jej własnego męża. Nie wiem czy chciałabym dostać małą figurkę drewnianego starca, która miałaby mnie oswoić z przemijaniem. Zdecydowanie doceniam jednak pomysł i jego rozpisanie na kartach powieści.

(…) nie ma żadnego znaczenia, jak przeżywamy życie, bo życie to zaledwie jeden epizod w długim łańcuchu rozmaitych epizodów. Nic nie szkodzi, jeżeli jeden epizod się nie uda, następny będzie inny, o wiele lepszy.” -„Współautorzy” Aleksandra Marinina.

I to życie przedstawione z różnych perspektyw, w różnych osobach, bardzo urozmaiconych, jest zaletą tej powieści. To proza z całą kawalkadą osobliwości i zagadkami, które się tylko mnożą. Ot, chociażby śmierć dziennikarza. Nawet ona ma znaczenie. Bo przecież:

Z jakiegoś powodu nikt nie chce wierzyć w nieszczęśliwe wypadki przydarzające się dziennikarzom(…). Nieszczęśliwy wypadek może się przydarzyć każdemu: dozorcy wujkowi Wani, mistrzowi olimpijskiemu, a nawet agentowi. Tylko nie dziennikarzowi. Jeżeli dziennikarz nie umiera śmiercią naturalną na skutek długotrwałej choroby, to jasne, że walczył o prawdę…”-„Współautorzy” Aleksandra Marinina.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu @Czwarta Strona.

„Ktoś z nas kłamie” Karen M. McManus

KTOŚ Z NAS KŁAMIE

  • Autor:KAREN M. MCMANUS
  • SERIA: JEDNO Z NAS KŁAMIE. TOM 1
  • Wydawnictwo:ZYSK I S-KA
  • Liczba stron:392
  • Data premiery:01.03.2022r.

Mimo tego, że do młodzieży nie należę już od dawna, lubię od czasu do czasu przeczytać książki należące do nurtu literatury młodzieżowej. Nie wiem czemu, ale lubię czasem przenieść się w świat bohaterów będących na studiach lub w collage’u. Tym razem miałam okazję poznać thriller z nurtu literatury młodzieżowej. „Ktoś z nas kłamie” to debiut Karen M. Mcmanus z 2017 roku. W Polsce pierwszy raz został wydany w marcu 2018r. Obecne wydanie z filmową okładką od Wydawnictwa Zysk, zawdzięczamy nakręconemu przez Netflix serialowi. W związku z tym, że nie czytałam książki wcześniej, postanowiłam skorzystać z okazji i zapoznać się z lekturą. Jakie były moje wrażenia? Przekonajcie się sami…

W poniedziałkowe popołudnie pięcioro uczniów liceum Bayview ląduje za karę po lekcjach w kozie. Skład jest bardzo zróżnicowany, bowiem spotykają się tam: Bronwym, szkolna prymuska, ambitna uczennica, która szykuje się na studia na Uniwersytecie Yale i nigdy nie łamie zasad. Addy, szkolna piękność, królowa balu, dziewczyna sportowca. Nate, szkolny bad boy, który znajduje się pod nadzorem kuratorskim z powodu handlu prochami. Cooper, gwiazda szkolnej drużyny baseballowej. I Simon, szkolny dziwak, twórca słynnej aplikacji plotkarskiej About That. Są to ludzie, których nic ze sobą nie łączy i ich obecność w tym miejscu wydaje się zupełnie przypadkowa. Tylko, że Simon traci życie, a policja poszukuje sprawcy. Gdy okazuje się, że następnego dnia chłopak miał opublikować w swojej aplikacji materiały obciążające cała czwórką obecną z nim w klasie stają się oni podejrzanymi. Kto i dlaczego zamordował Simona?

Książka jest bardzo interesująca, lekko napisana, czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie. Intryga wciąga, ciekawi zmusza do ciągłego zastanawiania się jakie będzie rozwiązanie całej zagadki. Żywe dialogi, rozdziały podzielone na części, pisane w narracji pierwszoosobowej z różnych punktów widzenia, opatrzone datą i godziną jeszcze podnoszą dynamizm powieści i sprawiają, że chcemy się dowiedzieć więcej, i więcej… Autorka świetnie oddała klimat liceum, a wykreowane postacie są przekonywujące, fajnie oddane są również relacje między nimi. Chociaż bohaterowie są atrakcyjni, odnoszą sukcesy, są lubiani i mogliby się wydawać pewni siebie, tak naprawdę okazuje się, że każdy z nich ma własne problemy, mierzą się z niepewnością, brakiem własnej wartości, niepokojem jak potoczy się dalej ich życie. Wszystkie z czterech postaci głównych bohaterów polubiłam, wszystkie wydają mi się przekonywujące. Największą zmianę jednak przeszła postać Addy, z zdawałoby się płytkiej, szkolnej piękności opartej w całości na przystojnym chłopaku, sportowcu przemienia się w dynamiczną, niezależną dziewczynę, mającą swoje zdanie. Zakończenie mnie zaskoczyło i choć nie do końca mnie przekonało, nie mogę mu odmówić oryginalności.

Podsumowując, jeśli szukacie książki lekkiej, która pozwoli Wam się oderwać o rzeczywistości, wciągnie i zaciekawi, bez przytłaczania i poczucia ciężkości, gorąco polecam Wam tą pozycję! Pod jej wpływem zapragnęłam zapoznać się też z serialem, ale po obejrzeniu pierwszego odcinka, zrezygnowałam, gdyż mocno różni się od książki i wydał mi się dość płytki.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

„Czerwone jezioro” Julia Łapińska

CZERWONE JEZIORO

  • Autor:JULIA ŁAPIŃSKA
  • Wydawnictwo:AGORA
  • Liczba stron:592
  • Data premiery:23.02.2022r.

Lektur polskich debiutów kryminalnych mam na swoim koncie już sporo i choć większość z nich wywarła na mnie pozytywne wrażenie, sięganie po debiut zawsze niesie za sobą pewne ryzyko. Ale jak to mówią „kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana”, także jeśli tylko opis powieści mnie zaintryguje i mam pozytywne przeczucia sięgam po lekturę. Tym razem oprócz tych dwóch czynników zadecydował również trzeci. A mianowicie fakt, że „Czerwone jezioro” Julii Łapińskiej wygrało konkurs Wydawnictwa Agora na najlepszą powieść sensacyjną. Jak podaje sam wydawca „wyłoniona z blisko 500 zgłoszeń”. Sami powiedzcie, czyż to nie jest zachęcające?;)

Kuba Krall był na szczycie, najlepszy polski współczesny fotoreporter, autor szokujących zdjęć z wszystkich wojen ostatnich lat. Wojennie przeżycia jednak nie dają mu spokoju, musi mierzyć się ze swoimi demonami, a i finansowo nie wiedzie mu się najlepiej. Przyjmuje więc zlecenie przyjaciela z dzieciństwa, obecnego biznesmena i wraca do Bornego Sulejowa, gdzie spędził dzieciństwo na terenie wojskowego garnizonu. Jest fotografem na ślubie Borysa Morozowa, który kończy się odkryciem zwłok ochroniarza biznesmena. Od tej pory policja poszukuje sprawcy, a Kuba może mieć swój udział w sprawie. Czy to możliwe, że obecna zbrodnia łączy się ze zbrodniami popełnionymi lata temu w rosyjskim garnizonie?

Pierwsze wrażenie jakie nasuwało mi się podczas czytania książki, to, że jest ona bardzo dojrzała, dobrze zaplanowana i konsekwentna. Gdybym o tym nie wiedziała, nie podejrzewałabym, że to debiut. Powieść jest wielowątkowa, ale każdy z tych wątków jest dobrze przeprowadzony, pozamykany. Czytelnik nie gubi się wśród nich, a kompozycja jest dobrze przemyślana i logiczna. Całość składa się z 104 stosunkowo krótkich rozdziałów, w narracji trzecioosobowej, ukazanej z różnych punktów widzenia. Najczęściej śledzimy przebieg akcji oczyma Kuby i policjantki Ingi Rojczyk. We współczesne wydarzenia zostały wplecione fragmenty pamiętnika z dawnych lat i chociaż początkowo nie bardzo wiadomo jak one się mają do współczesnej akcji, z biegiem czasu zaczynają rzucać światło na aktualne wydarzenia i okazują się mocno z nimi powiązane. Styl autorki jest mocny, konkretny dosadny, co pokazuje chociażby fragment rozpoczynający powieść: „Panna młoda przypominała ekskurwę, ratującą się w ostatniej chwili intratnym małżeństwem. Przesadnie opalona. Z tlenionymi włosami do ramion i ustami napompowanymi silikonem”. Wykreowani bohaterowie to postaci z krwi i kości, bardzo ludzkie, złożone, z całą gamą wad i zalet. Moją ulubioną postacią jest podkomisarz Inga Rojczyk, charakterna, silna postać kobieca, z charakterystyczną burzą miedzianych włosów. Przyzwyczajona do miejskiego życia, z powodu męża zdecydowała się na przeprowadzkę do Bornego Sulimowa i stara się sobie jakoś radzić w tym mocno konserwatywnymi i zdominowanym przez mężczyzn środowisku. Bardzo ciekawą postacią jest Kuba Krall, znany wojenny fotoreporter, który mimo że nie brał bezpośredniego udziału w wojnach musi mierzyć się z tym co widział i przeżył. Wydaje się, że jest on trochę zagubiony, bezradny, mierzący się z swoimi demonami. Również szereg postaci drugoplanowych jest ukazanych w sposób bardzo interesujący, wiarygodnie pod kątem psychologicznym.

Powieść czyta się bardzo dobrze, wciąga, intryguje. Autorka świetnie oddała klimat terenów byłego rosyjskiego garnizonu, wplatając w niego miejscowe legendy i małomiasteczkową atmosferę. Jest duszno, niepokojąco, momentami mrocznie, momentami pozornie prawie sielankowo, ale nawet wtedy wyczuwamy czające się pod powierzchnią demony, cienie przeszłości. Jak na debiut ta powieść jest fenomenalna i nie dziwię się, że zwyciężyła w konkursie Wydawnictwa Agora. Musicie ją przeczytać. Polecam!

Moja ocena: 8/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą serdecznie dziękuję Wydawnictwu Agora.

„Tajemnica carycy” Małgorzata Starosta

TAJEMNICA CARYCY

  • Autor:MAŁGORZATA STAROSTA
  • Seria: AGATA ŚRÓDKA. TOM 2
  • Wydawnictwo:W.A.B.
  • Liczba stron:352
  • Data premiery:23.02.2022r.

Z Agatą Śródką miałam możliwość zapoznać się podczas lektury wydanej we wrześniu zeszłego roku „Winy wina”. Była to moja pierwsza książka autorki, ale już wtedy wiedziałam, że kolejne części serii z Agatą przeczytam bez wahania. Barwne postacie, które stworzyła autorka, aż zachęcają do kontynuowania serii.

Tym razem Agata zostaje zaproszona przez szkolną przyjaciółkę Katarzynę Jakimiuk dp przyjazdu do remontowanego przez nią pałacu i pomocy w przygotowaniu uroczystego otwarcia hotelu. Kobieta wpada na pomysł połączenia dwóch zaproszeń, bowiem wcześniej otrzymała propozycję zasiadania w jury telewizyjnego talent show, którego tematem jest wykonania jadalnej repliki jaja Faberge. Śródka za zgodę przyjaciółki zaprasza więc ekipę telewizyjną do rezydencji w Roztoce. Tymczasem zaraz po przyjeździe Agaty na miejscu okazuje się, że na terenie pałacowego ogrodu odkryto zwłoki męźczyzny… Agata po raz kolejny zostaje wplątana w śledztwo i kontakty z policją, a nieszczęśliwe i zabawne zbiegi okoliczności mnożą się jak grzyby po deszczu….

Powieść czyta się rewelacyjne, jest zabawna, lekko napisana, z dużym poczuciem humoru, ciekawymi gagami słownymi i humorem sytuacyjnym. Pisana w narracji trzecioosobowej, składa się z krótkich rozdziałów, przedstawionych z punktu widzenia różnych osób, co podnosi jeszcze bardziej dynamikę powieść i sprawia, że trudno się od niej oderwać. Książkę spokojnie można czytać bez znajomości pierwszego tomu, gdyż ze znanych postaci pojawiają się tutaj w zasadzie tylko Agata Śródka i Michel Blanc. Za to pojawia się cały szereg nowych bohaterów, świetnie wykreowanych i muszę stwierdzić, że aktorka jest mistrzynią w tworzeniu nieszablonowych bohaterów. Mamy tutaj bardzo ciekawy zestaw bohaterów: trzy kobiety chwilowo siejące zamęt w pałacu, jak trafnie określił je Michel “Khólowa, mahkiza i cahyca, jak Boga kocham!”, trzech niezbyt inteligentnych bandziorów, dwóch gliniarzy i piękna pani prokurator. Bardzo ciekawym zabiegiem autorki jest fakt, że sprawców morderstwa znamy z zasadzie od początku, z ich perspektywy również śledzimy wydarzenia, które skupiają się wokół poszukiwanie przez policję winnych tego morderstwa. Wszystkie te czynniki sprawiają, że powieść jest barwna, zabawna, zwariowana i czyta się ją bardzo szybko.

Lektura „Tajemnicy carycy” tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że każdą kolejną książkę autorki biorę w ciemno, a te poprzednie muszę koniecznie nadrobić, Jeżeli szukacie sposobu na oderwanie się od rzeczywistości, potrzebujecie śmiechu i pokrzepienia to ta powieść będzie idealnym wyborem. Bawcie się dobrze!

Moja ocena: 8/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B.