„Ogród numer czterdzieści” Katarzyna Kostołowska

OGRÓD NUMER CZTERDZIEŚCI

  • Autorka: KATARZYNA KOSTOŁOWSKA
  • Cykl: ROD „MORELE” (tom 3)
  • Wydawnictwo:KSIĄŻNICA
  • Liczba stron: 303
  • Data premiery:  28.06.2023r. 

Rodzinne Ogródki Działkowe „Morele” czyli ROD „Morele” poznałam w 2021 przy okazji książki „Księga urodzaju” (recenzja na klik). I pamiętam, że przy lekturze bardzo dobrze się bawiłam wtapiając się w historię mieszczuchów uprawiających ogródki. Drugi tom „Tam, gdzie kwitnie miłość” (recenzja na klik) okazał się już dla mnie mniejszym zaskoczeniem. Tematykę ogródków dość, że poznałam z perspektywy Autorki (Katarzyna Kostołowska) to jeszcze z perspektywy własnego taty, o którym pisałam przy okazji recenzji drugiego tomu, a który niestety zamiłowania do opiekowania się szeroko rozumianą ziemią nie przekazał mi w genach. Dlatego chętnie sięgnęłam do trzeciej części serii pt.  „Ogród numer czterdzieści” wydanej nakładem Wydawnictwo Książnica, która swym tytułem nawiązuje do innej serii Autorki, tj. cyklu „Czterdzieści”.

W ROD „Morele” trwają wiosenne przygotowania. Dzierżawcy ogródków działkowych dwoją się i troją, by przygotować swoje posesje na przyjście cieplejszych dni. Wywożą. Sprzątają. Zasadzają. Witaj się wzajemnie i witają całkiem nowych najemców, jak na przykład Klaudiusza Janowskiego prywatnego przedsiębiorcę. Janina Skórka, prezeska zarządu ROD, nadal dzierży stery i nie pozwala na żadną samowolkę. Wszystko musi być z nią uzgodnione. Wszystko musi być przez nią zaakceptowane. Czy Jankowski podda się jej dyktaturze? 

To faktycznie jest taki hermetyczny klimat. Tacy prezesi czy prezeski rodzinnych ogródków działkowych jak Janina Skórka istnieją naprawdę. Wystarczy tylko popytać kogoś, kto od lat uprawia ogródek. Tak zawsze traktowałam tę serię jako delikatny paszkwil na ten wspólny, zamknięty świat, który toczy się jakby obok od prawdziwego, a na którym obowiązują całkowicie inne zasady. Terminy wywozów odpadów, sposób segregacji (do pustego wrzuca tylko zarząd, a inni niech się martwią zapełnionymi koszami). Witanie się i żegnanie (pamiętajcie, nawet jak nikogo nie widać trzeba krzyczeć głośno, bo a nuż ktoś usłyszy). Głośność muzyki i jej rodzaj (tu trzeba być wrażliwym na sąsiadów, którym dość trudno dogodzić). No i czas grillowania (nie za często i nie za późno. Niektórzy naprawdę już po grillu chcą odpocząć w blasku gwiazd). 

Lubię tę serię, która wyjątkowo dobrze się udała Autorce. Świat pokazany z perspektywy życia przyrody, zmian w niej zachodzących oraz specyfiki ogródków działkowych jakoś do mnie przemówił. Lekka, ciepła opowieść idealna do poduszki. Napisana trochę ze swadą, z trochę przejaskrawionymi bohaterami (ale tylko trochę ! Jak pisałam powyżej). Jak to u Katarzyny Kostołowskiej bywa nawet lekka powieść ma swe drugie dno, a błaha opowiastka, nigdy taka błaha do końca nie jest.  Tym razem Autorka grozi paluszkiem tym, którzy poddają się bezwiednie opiniom innym, przejmują się spostrzeżeniami wysuniętymi na kanwie bardzo pobieżnych obserwacji. Zwraca uwagę czytelnikom byśmy nie poddawali się uprzedzeniom, antypatiom w stosunku do innych, do nowych w naszym otoczeniu, do tak zwanych obcych. Delikatnie Kostołowska przeprowadza nas przez świat relacji ludzi w średnim wieku, gdzie trudniej jest zasłużyć na sympatię, a łatwiej na niechęć. Udowadnia, że warto jest być otwartym i dostrzegać możliwości z relacji z innymi ludźmi, wokół które finalnie mogą przynieść nam wiele dobrego. 

Zachęcam Was gorąco do tej lektury, jeśli lubicie dobre książki obyczajowe. A jeśli nie lubicie dobrych obyczajówek to i tak Was zachęcam. Wierzę, że znajdziecie w ROD „Morele” coś dla Was. 

Moja ocena: 7/10

Recenzja powstała dzięki Wydawnictwu Znak.

„Góry dla każdego” Gniewomir Knapski

GÓRY DLA KAŻDEGO

  • Autor: GNIEWOMIR KNAPSKI
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Liczba stron: 320
  • Data premiery: 28.06.2023r. 

Po książkę „Góry dla każdego” autorstwa @Gniewomir Knapski wydanej przez Wydawnictwo Znak  sięgnęłam z dwóch powodów. Po pierwsze z ogromnej tęsknoty za górami. Za Tatrami. Za Sudetami. Za Beskidami. Po drugie z powodu imienia autora. Sięgnijcie proszę na oficjalne profile Gniewomira Knapskiego (instagram.com/sladami_goromira,   https://www.facebook.com/SladamiGoromira/ ), z których dowiecie się, że imię nosi młody mężczyzna zafascynowany górami i opowiadaniem o nich. 

Z opisu Wydawcy dowiedziałam się, że „To książka dla wszystkich, który marzą o wypadzie w góry, ale nie mają czasu się przygotować”. Czyli dla mnie jak nic 😁. Na okładce przeczytałam także, że „Gniewomir Knapski – alpinista, zdobywca dwóch szczytów Korony Ziemi, górski pasjonat, autor bloga Śladami Góromira – pomoże nam wybrać najciekawsze szlaki we wszystkich grupach pasm górskich w Polsce i podpowie, na co zwrócić uwagę przed wejściem na szlak i w trakcie wyprawy”. A być prowadzoną przez doświadczonego taternika to marzenie chyba każdej kobiety 😁. Do tego Wydawca zapewniał, że „Przy opisie każdej trasy znajdziemy:
* przejrzystą mapę, która pomoże nam zorientować się w terenie;
* przydatne informacje o ewentualnych biletach wstępu albo miejscach, gdzie warto zostawić samochód;
* ciekawostki, legendy i historie sprzed lat;
* ocenę szlaków w kilku kategoriach, dzięki czemu wybierzemy propozycje najbardziej do nas dopasowane;
* informację, gdzie można wybrać się na szlak z psem;
* propozycje alternatywnych zakończeń trasy”.
Nie mogło być inaczej, książka musiała znaleźć się na mojej półce. 

Poradnik został wykorzystany już w wakacje, które w znacznej części spędzałam w kraju. Niestety zachwyt górskimi szlakami nie przeniósł się na moje dzieci, więc opisywanymi historiami przez Knapskiego, podawanymi ciekawostkami i snutymi legendami zachwycałam się głównie sama. Nie zmienia to faktu, że książka jest bardzo praktyczna. Pozwala nie dość, że przygotować się do podróży, wybrać trasę, zaznajomić się z najważniejszymi informacji, to jeszcze poczytać o historiach sprzed lat, a to w książkach tego gatunku lubię najbardziej. 

Książka napisana jest w sposób przystępny. Dzięki czemu, ja jako laik nie miałam problemu ze zrozumieniem jej. Dodatkowy atut publikacji stanowią przepiękne fotografie, które rozpalają wyobraźnię i zachęcają do podróży zgodnie z jedną z 40 turystycznych tras opisanych w książce z czternastu pasm górskich Polski. 

Poradnik odebrałam jako kompendium wiedzy na temat tego, gdzie, jak, kiedy i w jaki sposób udać się w pieszą wędrówkę. To także zachęta autora do tego, by porzucić leżenie na kanapie i wyruszyć w podróż, z której wrócimy naładowani energię, wypoczęci po obcowaniu z przyrodą. To książka dla fanatyków wędrówek pieszych i gór, którzy wyciągną z niej całą esencję i którzy nauczą się czegoś nowego. Ja do fanatyków to może nie należę, ale góry kocham. I kocham o nich czytać. 

Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała dzięki Wydawnictwu Znak.

„Wymarzony dom Anne” Lucy Maud Montgomery

WYMARZONY DOM ANNE

  • Autorka: LUCY MAUD MONTGOMERY
  • Wydawnictwo: MARGINESY
  • Cykl: ANIA Z ZIELONEGO WZGÓRZA (tom 5)
  • Liczba stron: 328
  • Data premiery w tym wydaniu: 7.06.2023r, 
  • Rok 1 wydania polskiego: 1959r
  • Rok premiery światowej: 1917r.

Kolejny, bo już piąty tom cyklu „Ani z Zielonego Wzgórza” w nowym tłumaczeniu od @wydawnictwomarginesy za mną. Nie ukrywam, że zabierałam się do niego dość długo. Chyba dlatego, że już trochę euforii nad nowym tłumaczeniem wyeksponowałam (recenzje poprzednich tomów znajdziecie tu: „Anne z zielonych szczytów”, „ Anne z Avonlea” „Anne z Redmondu”, „Anne z szumiących wierzb”) . Do tej całkiem nowej serii podchodzę trochę jak do serialu na platformie Netflix „Ania nie Anna”. Oglądaliście? Jeśli nie to zobaczcie koniecznie. Taka trochę wariacja na temat młodej kobiety, rudej sieroty, ukochanej przez wiele pokoleń. Niestety, jak się jest czytelniczym dinozaurem i przez lata czytało się tylko jedno tłumaczenie, trudno się wyzbyć swych przyzwyczajeń.

Anne po mężu Blythe zamieszkuje z Gilbertem nad zatokę Four Winds. Została panią doktorową i uwiła urocze gniazdko. Poznaje nowych przyjaciół. Latarnika, kapitana Jim, znającego historię całej okolicy intersującego się romantyczną historią Blythe’ów, a także Leslie Moore – młodą sąsiadkę, która opiekuje się ciężko chorym mężem. Czy życie nad zatokę Four Winds będzie dla Blythe’ów usłane różami? 

Dziwne ile się zapomina jeśli się nie sięga do książek przeczytanych dawno temu, nawet uważanych za najlepsze. Tak było w przypadku „Wymarzonego domu Anne”. Kompletnie zapomniałam o trudnych doświadczeniach Blythe’ów związanych z rodzicielstwem oraz o Leslie Moore, którą znałam z innych tłumaczeń jako Ewę Moore. Całkowicie zapomniałam jak nazwane zostały dzieci Anne. Oj, oj…. Warto więc odświeżyć sobie wiedzę z cyklu wszech czasów, który został napisany przez Lucy Maud Montgomery ponad sto lat temu. Po przeczytaniu już tęsknię za Anne, która przeprowadza się w końcówce do Złotego Brzegu. Ciekawe jaki tytuł w Wydawnictwie Marginesy będzie nosił szósty tom cyklu? 

O poszczególnych książkach serii napisałam już całkiem sporo. I w piątym tomie autorka postarała się, by perypetie Anne, już mniej dynamiczne i ciekawe niż za młodu, były ciekawego dla młodego czytelnika. Poznajemy więc Anne w roli młodej mężatki, a później matki. Poznajemy ją jako kobietę szukającą relacji z innym człowiekiem, ciekawym latarnikiem mającym swoją historię oraz młodą Leslie. Poznajemy wreszcie jako opiekunkę ogniska domowego i dojrzewającego człowieka, który zaczyna doświadczać nowych przeżyć, na które nie był przygotowany. Cel serii był jasny. Lucy Maud Montgomery chciała przedstawić młodemu czytelnikowi bohaterkę, która mimo przeciwności losu potrafiła odnaleźć szczęście. Chęć koloryzowania rzeczywistości, uciekanie w wyobraźnię było lekarstwem dla Anne i pięknie zostało zaprezentowane w pierwszych częściach cyklu. Trudno oczekiwać tego samego od młodej dorosłej, która zaznała już rodzinnego życia, zaznała już szczęścia u boku ukochanego. 

Pisząc tę recenzję przypomniałam sobie, że kiedyś nie cierpiałam Anne w dorosłym wydaniu. Uważałam, że jej literacka matka skrzywdziła bohaterkę ubierając ją w dorosłą postać. Anne z tomu „Wymarzony dom Ani” wydawała mi się dużo mniej ciekawsza, a jej losy strasznie nudne. Minęło wiele lat i ja zmieniłam swoje podejście. Odbiór po „Wymarzony dom Anne” mam teraz całkiem inny. W zachowaniu Anne, jej troskach, przeżyciach, smutkach odnalazłam wiele analogii do mojego własnego życia, do roli matki, żony, którą pełniłam. Do roli młodej kobiety, która – jej zdaniem –  nie jest w stanie sprostać wymaganiom ani bliskich, ani swoim. To trochę jak u Anne u progu dorosłego życia. To trochę właśnie, jak w prawdziwym dorosłym życiu. 

Reasumując, piąty tom cyklu o Ann Shirley zyskał na przeczytaniu po około 20-letniej przerwie. Zrozumiałam wiele kwestii, która starała się pokazać autorka, a których nie rozumiałam czytając ten tom w młodym wieku. Dlatego warto sięgać po klasyczne powieści w nowym wydaniu i w nowym tłumaczeniu. Zachęcam Was do tego. Możliwe, że odnajdziecie w treściach całkiem sporo nowego. 

Moja ocena: 7/10

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Marginesy, za co serdecznie dziękuję.

„Highway of Dreams” Ewa Maciejczuk

HIGHWAY OF DREAMS

  • Autorka:  EWA MACIEJCZUK
  • Wydawnictwo: WYDAWNICTWO LUNA
  • Liczba stron: 256
  • Data premiery: 12.07.2023r. 

14 czerwca 2023r. Wydawnictwo Luna wydało obyczajową powieść autorstwa Ewa Maciejczuk Autor pt. „Highway of Dreams” z motocyklami w tle. 

Amelia zostaje sama, porzucona przez swego chłopaka. By odreagować wybiera się ze swoją przyjaciółką na ognisko, gdzie poznaje Gabriela. Ona – młoda, piękna. On – przystojny motocyklista, emanujący energią i seksem. Amelia zaczyna interesować się Gabrielem, który skrywa pewną tajemnicę. 

Bardzo się starałam opisać fabułę, w sposób, który nie naprowadzi Was na zakończenie. Mam nadzieję, że mi się udało, bo faktycznie zakończenie jest urocze, przyjemnie było dotrwać do ostatnich stron. 

Ewa Maciejuk jak wynika z jej profilu jest dość płodną autorką romansów, obyczajówek. Debiutowała w 2021, a na koniec ma już prawie 20 książek uwzględniając oczywiście antologię. W samym roku 2023 wydała już cztery. Ostatnią jest premiera z 22 listopada pt. „Brutalna gra”, całkiem innego wydawnictwa. To nie koniec niespodzianek. Dosłownie niewiele wcześniej, bo 1 listopada! br., premierę miał „Zakład niekontrolowany”. Gdybym więc chciała chyba nadążyć nad pisarstwem Pani Maciejuk musiałabym czytać chyba tylko jej książki… 

A tak na poważnie wracając do „Highway of Dreams” to jest to moja pierwsza książka tej autorki. Śledząc mój blog wiecie, że lubię czasem oderwać się od codzienności, porzucić moje osobiste dramy, czy fikcyjne morderstwa mrożące krew w żyłach i przenieść się w stronę prostej historii, od dwóch takich, co się spotkali, zakochali, pokonali przeciwności i żyli długo, i….. No właśnie, jaki jest finał tej powieści to musicie sami się przekonać. 

Autorka stworzyła nieskomplikowaną, lekką opowieść o dwójce młodych ludzi, pochodzących z innych światów, o innej przeszłości, i kompletnie różnym podejściu do świata. Do fabuły wprowadziła trochę świeżości wyposażając głównego męskiego bohatera w motocykl, pragnienie szybkości chęć zaimponowania dziewczynie. Ten wątek urozmaicił mi czytanie, bo sama fabuła niczym mnie jednak nie zaskoczyła. Za sięgnięciem po tę publikację przemawia to, że język narracji jest prosty. Czyta się ją szybko. Rozdziały są krótkie i dynamiczne. Autorka postawiła na dwie perspektywy. W narracji poznajemy punkt widzenia i Amelii, i Gabriela. To dzięki temu zabiegowi możemy się dowiedzieć o czym myśleli, jakie mieli swoje osobiste motywacje, z jakimi emocjami się borykali. 

Nawet jeśli zakończenie okazało się zbyt przewidywalne, nie żałuję, że sięgnęłam po tę pozycję. Dzięki „Highway of Dreams” przeniosłam się do życia, w którym dominują szybkie motocykle, na które ja zawsze bałam się wsiąść. Ot, kolejny przyjemny obyczajowy romans. 

Moja ocena: 6/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję @Wydawnictwo Luna.

„Jak zostać swoim terapeutą. Teoria i praktyka panowania nad mózgiem i emocjami” Anne-Hélène Clair, Vincent Trybou

JAK ZOSTAĆ SWOIM TERAPEUTĄ. TEORIA I PRAKTYKA PANOWANIA NAD MÓZGIEM I EMOCJAMI

  • Autorzy:  ANNE-HÉLÈNE CLAIR, VINCENT TRYBOU
  • Wydawnictwo: WIELKA LITERA
  • Liczba stron: 304
  • Data premiery: 28.06.2023r. 

Jak zostać swoim terapeutą? Teoria i praktyka panowania nad mózgiem i emocjami” autorstwa Anne Helene Clair i Vincenta Trybou od Wydawnictwa @wielkalitera to poradnik o samorozwoju, samoświadomości i odnajdywaniu swojego miejsca w życiu. 

Opis Wydawcy: „Skuteczny przybornik z narzędziami, dzięki którym nauczysz się, jak okiełznać rozpalone emocje, pozbyć się negatywnych myśli i poprawić komfort własnego życia”.

Poradnik „Jak zostać swoim terapeutą” napisany został przez neurolożkę badającą aktywność mózgu w schorzeniach psychiatrycznych i psychologa oraz psychoterapeuty szukającego efektywniejszych metod terapii z myślą o pacjentach oraz o lekarzach. Książka została podzielona na trzy części. W pierwszej części dowiadujemy się jak funkcjonuje mózg, co go pobudza, co powstrzymuje. Część ta jest całkowicie teoretyczna, wprowadzająca do tematu. W drugiej części autorzy skupili się nad mechanizmami możliwymi do zastosowania, by funkcjonować sprawniej, spokojniej i szczęśliwiej. Czytelnik zaznajamia się z narzędziami, praktykami i metodami radzenia sobie z wymaganiami mózgu. W ostatniej, trzeciej części jesteśmy w stanie zapoznać się z praktyką codzienną, na które wdrożenie autorzy zapewne liczą.  

Poradnik jest pisany w formie dialogu z czytelnikiem. W wielu miejscach to czytelnik ma się zastanawiać, proponować pewne ścieżki rozwiązań. Czytelnikowi nie jest wiedza dawana na tacy, autorom zależy, by to on sam doszedł do pewnych wniosków, rozeznał, co jest dobre, a co niekoniecznie i przynosi tylko szkody. Autorzy prezentują obszary wielu aspektów życia człowieka. Nawiązują do snu, miłości i przyjaźni. Podejmują polemikę z tematem asertywności, perfekcjonizmu, pracy zawodowej. Odnoszą się również do relacji rodzinnych, w których często mogą występować problemy, kłótnie, nieporozumienia. Prezentują także takie uczucia jak żałoba, gniew, poczucie niesprawiedliwości, wypalenie, stres, smutek, rożnego typu lęki i wiele innych. Czytając „Jak zostać swoim terapeutą. Teoria i praktyka panowania nad mózgiem i emocjami” miałam możliwość zapoznania się z perspektywy specjalistów z różnymi typami zachowań. Autorzy zestawili je z konkretnymi przykładami nie dając czytelnikowi pola do popisu, do wyobraźni. Dzięki temu mogłam zestawić zachowanie z jego źródłem. 

Niemożliwe jest być swoim terapeutą, więc pierwszy trzon tytułu już jest spalony, w mojej opinii, na przysłowiowej panewce. Prawdą jest też, że jedna książka nie nauczy nas „(…) panowania nad mózgiem i emocjami”. Bez wątpienia lektura może być jednak początkiem do dalszej kontemplacji tego zagadnienia, do dalszych badań i praktyk, które w przyszłości mogą owocować bardziej spokojniejszą codziennością. I o to chodzi w poradnikach, by pokazywać różne możliwości, różne punkty widzenia i uczyć nas, czytelników, że nie zawsze tak musi być, że wiele od nas zależy. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą serdecznie dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera.

„Icebreaker” Hannah Grace

ICEBREAKER

  • Autorka: HANNAH GRACE
  • Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
  • Liczba stron: 450
  • Data premiery: 25.07.2023r. 
  • Data premiery światowej: 19.01.2021r. 

Wydawnictwo Zysk i S-ka Wydawnictwo zapewne wie o mojej fascynacji hokejem, czy może bardziej powinnam napisać, hokeistami. Z tej chyba przyczyny od czasu do czasu proponuje mi publikacje obyczajowe, które toczą się w środowisku hokeistów. Ja tęskniąc za historiami opisywanymi z tej perspektywy chętnie po nie sięgam, jako przeciwwaga do thrillerów, kryminałów, czy ciężkich dramatów. Podobnie było z książką „Icebreaker” autorstwa Hannah Grace, do której – przyznaję – nie miałam wysokich wymagań. 

Fabuła kręci się wokół Anastasii Allen, łyżwiarki figurowej od dzieciństwa kręcącej piruety na lodzie oraz Nathana Hawkinsa, kapitana drużyny hokejowej. Oboje lubią lód. Oboje nie boją się twardych upadków. Oboje przyzwyczajeni są do morderczej pracy, by osiągać coraz więcej, czy to indywidualnie, czy to z drużyną. Dziwnym trafem Nathan dostaje propozycję zastąpienia partnera Anastasii, który uległ kontuzji. Losy głównych bohaterów się splatają i to w najmniej oczekiwany sposób. 

Lekka, przyjemna lektura. Obyczaj z romansem w tle. Lub jeszcze mogłabym napisać Fajna historia, fajni bohaterowie, fajny klimat. 3 x to „fajne”. I bynajmniej to nie jest sarkazm. Będąc książkoholiczką przeczytałam mnóstwo książek w różnym gatunku. Każdy ma jakieś cechy charakterystyczne. Do każdego z nich czytelnik ma zwykle odrębne, całkiem różne wymagania. Jak od obyczajowych powieści oczekuję zwykle dobrej zabawy. Lubię jak historia płynie jak nieskomplikowana, prosta rzeka, bez zbędnych zakrętów. Lubię szczęśliwe zakończenia i lubię brak większych dramatów. To takie trochę podglądanie ludzkich losów z perspektywy kart książek, z punktu widzenia narratora. I to właśnie od narratora zależy, czy spodobają nam się bohaterowie i czy spodoba nam się sama historia. 

„Icebreaker” to namiastka życia pełnego trosk, poświęceń, na które narażeni są sportowcy różnej dyscypliny. To lekko opisane studium przypadku pewnej łyżwiarki figurowej, dla której świat się zatrzymał. Bardzo dobrze autorka odzwierciedliła życie pod dyktando treningów, zawodów, figur do wykonania. Hannah Grace zaprezentowała trudny obraz kobiety poświęcającej wszystko na rzecz czegoś, czego ostateczny sukces tylko od niej nie zależy. Bo jaki wpływ Stas miała na wypadek swego dotychczasowego partnera? Żaden. Znalazłam w tym wątku analogię do życia. Do tego, na czym nam zależy i o co bardzo się staramy, i na co finalnie, wbrew temu co sobie długo wyobrażamy, nie mamy żadnego wpływu. Macie tak czasami? Ja ostatnio dość często. 

Żaden bestseller. Żadna książka, którą zapamiętam na długo. Bez wątpienia jednak czas spędzony z pozycją o znamiennym tytule „Icebreaker” nie uważam za stracony. Dobra lektura na ciemne i długie wieczory. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z książką bardzo dziękuję WYDAWNICTWU Zysk i S-ka.

„Dlaczego on mi to robi?” Ewa Skrzypczak

DLACZEGO ON MI TO ROBI?

  • Autorka: EWA SKRZYPCZAK
  • Wydawnictwo: ZNAK JEDNYMSŁOWEM
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 23.08.2023r. 

Dlaczego on mi to robi?” – widząc ten tytuł najpierw pomyślałam, że chyba nie ma sensu się głębiej nad tym zastanawiać. Jest przecież wiele osób zaburzonych, mężczyzn leczących swoje kompleksy, osób, które uwielbiają krzywdzić innych, by tych poczuć na chwilę władzę, chwilową władzę. Potem jednak przyszła refleksja. Jeśli Ewa Skrzypczak, @ewaskrzypczaktotwojczas – autorka książki, która premierę miała 23 sierpnia br. i została wydana przez Wydawnictwo Znak  JednymSłowem – zadała to pytanie w tytule, to może warto również się nad tym zastanowić. 

Opis Wydawcy
„Z tą książką:
– nauczysz się rozpoznawać wzorce toksycznych zachowań,
– dowiesz się, dlaczego tak łatwo jest ulec urokowi toksycznej osoby,|
– poznasz narzędzia, dzięki którym odzyskasz kontrolę nad swoim życiem.
|Pamiętaj, nie jesteś sama. Masz wybór, masz możliwości. Nie bój się i uwierz w swoją moc. Twoje szczęście zależy tylko od ciebie!
Ewa Skrzypczak to doświadczona terapeutka i psycholożka, która odsłania kulisy toksycznych relacji na tiktokowym profilu @ewaskrzypczaktotwojczas. Na co dzień prowadzi terapie w swoim gabinecie”.

Tak naprawdę sama lektura mnie niczego nie nauczyła. Chyba nie jest to jej rola. Bardziej nauczyły mnie o życiu historie kobiet, które stały się zarzewiem podjętego w publikacji tematu. Opisane przez Autorkę mechanizmy, zachowania, style traktowania przez partnera. Bardziej przemówiły do mnie słowa przytoczone z opisu Wydawcy: „Pamiętaj, nie jesteś sama. Masz wybór, masz możliwości. Nie bój się i uwierz w swoją moc. Twoje szczęście zależy tylko od ciebie!” i tak naprawdę życzyłabym sobie byście to najbardziej zapamiętały. Bym i ja to najbardziej zapamiętała. 

Bardzo ważna książka. Książka o przemocy psychicznej. Książka o ośmieszaniu, o przysłowiowym „pokazywaniu, kto tu rządzi”. Książka o pokazywaniu, jak mało jesteś/jestem warta. Książka o tym, że zdaniem partnera w życiu sobie nie poradzę/nie poradzimy. 

O mechanizmach przemocy partnerskiej nakręcono już wiele filmów, seriali i napisano wiele książek. Myślenie jednak, że to kolejny trudny temat, powielany, nad którym nie warto się pochylić, jest jednak – w mojej opinii – błędne. Gdyby temat był już przerobiony na drobne, nie byłoby tyle nieszczęśliwych kobiet, tylu załamanych partnerów, którzy trzęsą się przed przyjściem do domu. Którym teściowie mówią, że to ich wina, że mają się zastanowić, dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej. Którym podcinane są skrzydła na każdym kroku. Dlatego warto podejmować ten temat. Warto pokazywać nam Czytelniczkom, że można wychwycić te mechanizmy, można nauczyć się je rozpoznawać, interpretować i można nauczyć się przed nimi bronić.

Od razu zaznaczę, że nawet najlepsza książka nie zastąpi nam terapii. Tym bardziej warto sięgnąć po „Dlaczego on mi to robi?” napisaną ręką terapeutki, która na co dzień pracuje z ofiarami przemocy psychicznej różnego typu. Autorka oprócz obnażania mechanizmów przemocy wskazuje na dobrodziejstwa sesji terapeutycznych, które pomagają poradzić sobie z traumą bycia ofiarą przemocy psychicznej. Bycia zawsze tą gorszą/tym gorszym, tym beznadziejnym/beznadziejną. Bycia nikim. 

O przemocy trudno czytać, a jeszcze trudniej ją doświadczać. By ją zauważyć i obnażyć potrzeba takich lektur jak „Dlaczego on mi to robi?”  Ewy Skrzypczak. Zachęcam do przeczytania. 

Moja ocena: 7/10

Egzemplarzem recenzenckim obdarowało mnie Wydawnictwo Znak, za co bardzo dziękuję.

„Kompleks grzecznej dziewczynki” Elle Kennedy

KOMPLEKS GRZECZNEJ DZIEWCZYNKI

  • Autorka: ELLE KENNEDY
  • Seria: AVALON BAY (tom 1)
  • Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
  • Liczba stron: 392
  • Data premiery: 31.08.2023r. 
  • Data premiery światowej: 1.02.2022r. 

O mojej sekretnej słabości do książek o hokeistach już się przyznałam w zapowiedzi (ps. musielibyście słyszeć jak z mego wyznania zaśmiewała się w głos moja przyjaciółka przez duże „P”). Mam więc też słabość do Elle Kennedy, ponieważ to ona jest autorką serii „Off-Campus” (recenzje na klik: „Wyzwanie”,  „Rozgrywka”). Lubię więc też (oprócz hokeistów) i autorkę, która proponuje lekkie książki obyczajowe, idealną rozrywkę. 29 sierpnia 2023 premierę miała nowa powieść pt. „Kompleks grzecznej dziewczynki” od Zysk i S-ka Wydawnictwo. Jest to pierwszy tom serii „Avalon Bay” i zarazem moje pożegnanie z hokejowymi bohaterami w wydaniu Elle Kennedy ;). 

Fabuła toczy się wokół tytułowej grzecznej dziewczynki. Jest nią Mackenzie „Mac” Cabot „mistrzyni spełniania oczekiwań” nie tylko swojej rodziny, ale wszystkich wokół. Idealna nad wymiar. Budująca tylko takie relacje, których wokół ludzie oczekują. Jej przeprowadzka do nadmorskiego miasteczka Avalon Bay wiąże się z planami zdobycia dyplomu wyższej uczelni, które zdają się oddalać, gdy Mac poznaje Coopera Hartleya, „miejscowego chłopaka z kiepską reputacją”. Jak poradzi sobie Mac z oczekiwaniami społeczeństwa, gdy w jej życie wkradnie się ktoś, dla kogo życie elit się nie liczy. Tak samo, jak nie liczą się konwenanse i zdanie innych. 

Odbiór książki miałam bardzo podobny do poprzednich tej autorki. Lekka, zabawna, fabuła, idealna na zimne wieczory. Lubię czasem odreagować wtapiając się w życie, najlepiej fikcyjne, młodych bohaterów, którzy mają jeszcze ogromne oczekiwania od swego życia i dużo siły, by je spełniać. Tak było i tym razem. 

Elle Kennedy zastosowała sprawdzający się zabieg. Stworzyła dwóch bohaterów, którzy pochodzą z dwóch różnych światów. Cała fabuła opiera się na rozbieżnościach, które w relacjach potrafią namieszać całkiem sporo. Każdy z nas pochodzi ze swojego świata, które czasem trudno jest zestawić ze światem innego człowieka. Gdy dochodzą do tego uczucia sprawa może z jednej strony trochę uprościć, a z drugiej jeszcze bardziej skomplikować. Sama fabuła okazała się dla mnie angażująca. Z zaciekawieniem przerzucałam stronę po stronie czekając jak rozwinie się wątek Mac i czy w jej życiu będzie miejsce dla Coopera w przyszłości. Co do minusów to oczywiście są. Szczególnie zawiodło mnie zakończenie, w którym autorka zawarła tyle dram, że już chyba więcej się nie dało.  Sama kobieca bohaterka też do końca mnie nie przekonała. Mimo silnych cech ulega znacznie konformizmowi, dostosowując się do otoczenia. I dodatkowo, jeszcze te tytułowe kompleksy. Któż ich nie ma? 

„Grzeczne dziewczynki idą do piekła” – czy jakoś tak. Wolę bardziej „grzeczne dziewczynki nie istnieją”, ale zakompleksione jak najbardziej.  

Zachęcam Was do lektury tej lekkiej, przyjemnej opowieści o młodych ludziach u początków swego życia. Cudownie jest czytać o entuzjazmie. Obserwować takie typowo młode myślenie, że wszystko jest albo czarne, albo białe i zachwycać się otoczeniem, przygodami…  

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję WYDAWNICTWU Zysk i S-ka.

„Historia od kuchni. 65 oryginalnych przepisów od starożytności do XX wieku” Max Miller

HISTORIA OD KUCHNI. 65 ORYGINALNYCH PRZEPISÓW OD STAROŻYTNOŚCI DO XX WIEKU

  • Autor: MAX MILLER
  • Wydawnictwo: HI:STORY
  • Liczba stron: 256
  • Data premiery : 16.10.2023r. 

Ależ byłam ciekawa !!! Naprawdę. „Historia od kuchni. 65 oryginalnych przepisów od starożytności do XX wieku”  Maxa Miller’a od Wydawnictwa HI:STORY (imprint historyczny Wydawnictwa Otwartego) to nie lada gratka dla fanów i kuchni, i historii. Chyba po raz pierwszy miałam taką publikację w ręku. Przepiękna ilustrowana książka, wydana w dniu 16 października 2023 w twardej oprawie skusiła mnie od samego początku. Uwielbiam kuchnię…no dobrze, może bardziej testować własnym podniebieniem, niż gotować. Uwielbiam też historię. Ten duet musiał się więc sprawdzić. 

Max Miller to amerykański kucharz i youtuber prezentujący w swej książce przepisy wprost ze stołów Starożytnego Rzymu, Wysp Brytyjskich, Europy Kontynentalnej, Bliskiego i Dalekiego Wschodu oraz z Nowego Świata. Przepis jak przepis. Zawiera listę składników, porcji i czas przygotowania, a także sposób przygotowania konkretnej potrawy. Ale co go odróżnia od tych, które znamy do tej pory to aspekt historyczny. To dzięki niemu dowiadujemy się co spożywali Gladiatorzy, a także jakiej kuchni fanką była Jane Austen i Marco Polo. To dzięki Maxowi Millerowi dowiedziałam się, że piernik początkowo był przeznaczony dla elity oraz, że istnieje coś takiego jak pajas – indyjska wersja puddingu ryżowego. 

W książkach kucharskich najbardziej lubię ilustracje, które pobudzają moją wyobraźnię oraz moje kubki smakowe. Przyznaję, z jednej strony patrzę i marzę, by przygotować równie coś tak pięknie wyglądającego. Z drugiej denerwuję się, że takie mam wobec siebie oczekiwania. Ech… groch z kapustą, jak na recenzję książki kucharskiej przystało. Książkę „Historia od kuchni. 65 oryginalnych przepisów od starożytności do XX wieku” uratowała płaszczyzna historyczna. Same przepisy dla mnie, jako dla laika i typowego amatora, okazały się w wielu przypadkach za trudne, a składniki pozornie niemożliwe do zdobycia. Z ciekawością jednak czytałam o tym, jak kiedyś się gotowało, co, kto i gdzie jadł, na co zwracali uwagę ówcześni mieszkańcy poszczególnych regionów. Dzięki temu przeniosłam się lata wstecz, do całkiem innych od naszych, od naszych rodziców i od naszych babek kuchni, które nie zdobyły makatki, ani nie grzały piece na 10 fajerek. 

To dobra publikacja dla amatorów gotowania, którym znudziły się już standardowe książki kucharskie. Lub dla amatorów ciekawostek historycznych. Jak myślicie do jakiej grupy czytelników ja należę? 

Moja ocena: 7/10

Recenzja we współpracy z Wydawnictwem  HI:STORY (imprint historyczny Wydawnictwa Otwartego). 

„Zimowanie. Moc odpoczynku i wyciszenia, kiedy wszystko idzie nie tak” Katherine May

ZIMOWANIE. MOC ODPOCZYNKU I WYCISZENIA, KIEDY WSZYSTKO IDZIE NIE TAK

  • Autorka: KATHERINE MAY
  • Wydawnictwo: ZNAK LITERANOVA
  • Liczba stron: 320
  • Data premiery w tym wydaniu: 30.10.2023r. 
  • Data 1 wydania polskiego: 18.10.2021r.
  • Data premiery światowej: 10.11.2020r.

W książce „Zimowania. Moc odpoczynku i wyciszenia, kiedy wszystko idzie nie tak ” Katherine May od Znak Literanovazainteresował mnie opis Wydawcy. Bo czyż można przejść obojętnie obok opisu zaczynające się od zdania; „Kojąca i medytacyjna opowieść o przeżywaniu życiowych zim…” . Tym bardziej, że książka miała premierę z końcem października br. czyli w przeddzień naszej polskiej jesieni. A nie wiem jak dla Was, ale dla mnie jest to najtrudniejsza pora roku. Tym chętniej zaczęłam czytać poradnik, który obiecywał chwilę zapomnienia, moment zatrzymania, by nie uciekło mi w życiu, to co najważniejsze. 

To ponowne, piękne wydanie poradnika, która swą premierę światową miał w listopadzie 2020. My na polskim rynku zaznajomiliśmy się z nim 18.10.2021r., kiedy to miało miejsce pierwsze polskie wydanie. 

Autorka zabiera czytelnika w podróż, w czasie której uczy go jak odpocząć, jak kontemplować codzienność. Pokazuje możliwości zatrzymania chwili i odbijania się w codzienności, by się nie zatracić, by się dostrzec i by pokonać wszechogarniającą nas senność oraz zniechęcenie. 

Moje pierwsze spostrzeżenia po przeczytaniu dotyczyły medytacji. Jakimś dziwnym trafem sposób przedstawienia treści skojarzył mi się ze wchodzeniem w głęboko siebie, z nauką medytacji ale nie z perspektywy nauki, pedagogiki, ale z punktu widzenia autorki. I to mnie najbardziej zaskoczyło w tej publikacji, że nie okazała się kolejnym poradnikowym „bełkotem” (wybaczcie poradniki), ale dość luźnym zapisem sposobów na radzenie sobie z jesienno – zimową chandrą w wykonaniu pisarki. To właśnie doświadczenia Katherine May przybliżyły mi tematykę związaną z tym trudnym dla mnie, a także chyba dla większości z nas, okresem, gdy deszcz, wiatr i ciemno na dworze, a przede mną wiele wyzwań, oczekiwań i zadań do wykonania. 

I właśnie w tym okresie możemy się zatrzymać, zastanowić się nad zmianą priorytetów, uporządkować pewne sprawy, pozbyć się wszystkiego, co nas rozprasza. Dzięki porównaniu ze światem przyrody i korzystając z dobrodziejstw poprzednich publikacji, May udowadnia, że można przetrwać nie tylko jesień, ale i zimę. I co ważniejsze przetrwać w dobrej kondycji. Ważne byśmy pamiętali, że najważniejsi jesteśmy my. I to wcale nie egoizm. To prawo do opiekowania się sobą, który każdy z nas powinien mieć. I tak naprawdę tylko tego się nauczyłam w trakcie czytania. Tylko, albo aż tego…. 

Niby nic odkrywczego. Niby wszystko takie oczywiste. A jednak dobrze, że ktoś ubiera to w słowa. Nową, ciekawą okładkę i wrzuca nam na półkę księgarską zachęcając do czytania. Mamy wtedy większą szansę, że sięgniemy po tę publikację i dostrzeżemy, jak czasem prosto można zmienić własne, trudne, smutne podejście do naszego życia. 

Moja ocena: 7/10

Recenzja powstała dzięki Wydawnictwu Znak Literanova, za co bardzo dziękuję.