„Efekt morza” Katarzyna Bonda

EFEKT MORZA

  • Autorka: KATARZYNA BONDA
  • Wydawnictwo: MUZA
  • Seria: HUBERT MEYER. TOM 10
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 5.06.2024r. 

Ależ się Katarzyna Bonda rozkręciła po powrocie w serii o profilerze śledczym Hubercie Meyerze😊.  5 czerwca br. premierę miała dziesiąta część cyklu pt. „Efekt morza” oczywiście od Wydawnictwo MUZA SA. Ja miałam okazję zrecenzować od czwartej części kolejno: „Nikt nie musi wiedzieć”, „Klatka dla niewinnych”, „Balwierz”, „Zimna sprawa”, „Kobieta w walizce” oraz „Urodzony morderca”. O trzech pierwszych częściach nie wspominam, bo to od nich zaczęła się moja fascynacja Autorką, która trwa do dziś. Dla niewtajemniczonych przypominam tytuły: „Sprawa Niny Frank”, „Tylko martwi nie kłamią” i „Florystka”. 

Trzynaście lat wcześniej w Łebie zaginęła dziewiętnastoletnia Marta Berg wracając do domu po nocy w mocnym klubie. Śledztwo nadzorowała młoda prokurator Ilona Adamska. Ustalenia nie przyczyniły się do odkrycia tajemnicy jej zniknięcia. Nawet zeznania młodego śmieciarza, który widział Martę z mężczyzną z ręcznikiem na szyi siedzącą na ławce nad ranem, Tomka Krajewskiego nie spowodowały przełomu w śledztwie. Po latach w tej samej okolicy znalezione zostaje torturowane ciało Tomka. Zginął topiąc się w gorącej smole. Sprawą zajmuje się Meyer, który przebywał w okolicy na wykładzie w Gdańsku. Temat jest rozwojowy. Na ten samej posesji, na której znaleziono ciało Krajewskiego, odkryto zmumifikowane zwłoki kobiety. Czy to dawno zaginiona Marta, czy inna kobieta, której też nikt przez lata nie odnalazł? 

Kojarzycie zaginięcie 19-letniej Iwony Wieczorek w Trójmieście w 2010 roku. Aż trudno uwierzyć, że ta tajemnica nie została odkryta przez czternaście lat. Swego czasu historią Iwony żyła cała Polska. Ona też zaginęła w letniej nocy, gdy wracała z klubu w Sopocie. Podobieństwo nie jest przypadkowe do fabuły „Efektu morza”. Sama Autorka przyznaje w Posłowiu, że ta prawdziwa historia jest „(…) punktem wyjścia dla historii opowiedzianej w tej książce, rodzajem trampoliny na poziom wyobraźni, a także pewną trawestacją danych, które wszyscy dobrze znamy jako jedną ze słynniejszych zimnych spraw kryminalnych.”. Ja przyznaję, że udaną trampoliną, jak trampoliny praktycznie we wszystkich książkach Pani Kasi, które ostatnio czytam. 

Historia się gmatwa od początku do końca. Autorka nie daje czytelnikom odpocząć podrzucając ciągle to nowe tropy. W tym wszystkim Meyer, który kluczy, rozpytuje, podgląda, samodzielnie przeszukuje. O dziwo nawet dzieli się swoimi przemyśleniami. Z zadziwieniem przeczytałam opisaną relację Meyera z Marianką, której profiler był skłonny zdradzić meandry śledztwa przywołując więc nazwiska podejrzanych. Trudno się mu dziwić. Marianka sama w sobie, jako pielęgniarka w średnim wieku, okoliczna mieszkanka, znająca wszystkich, dorabiająca sobie jako opiekunka do dzieci wie prawie wszystko, a do tego ma zmysł obserwacji i kojarzenia faktów. Jej wyjątkowa charyzma, która też mnie urzekła pewnie wpłynęła na Meyera w sposób wyzwalający. Stąd ta niespotykana u śledczego więź ze świadkiem. 

Akcja dzieje się na obczyźnie (sprawa wyjazdowa). Pojawiają się więc nowe postaci, jak chociażby atrakcyjna prokurator Adamska, czterdziestoparoletni komendant policji o mało aktualnie popularnym imieniu Albert, zwany Bońkiem, były bokser, aktualnie policjant Sobieraj. Choć i w tej części Bonda nie zapomniała o Kaczmarku, wspomnieć o zmarłej tragicznie Weronice Rudy czy Mario Boziłow najsławniejszym anatomopatologu, który też będąc na wykładzie Meyera znalazł się w centrum wydarzeń wykonując przy okazji swoją pracę. Sam zresztą Meyer wraca w rozmowie z przesłuchiwanym do swojej sprawy Niny Frank znanej serialowej aktorki, która zaginęła w domku nad Bugiem (opisanej w pierwszej części cyklu). Ależ mnie Pani Kasia Bonda uraczyła prezentem wspominając pierwszy tom serii w fabule. 

Autorka z zagadką rozprawia się w szesnastu dniach. Fabuła nakreślona została od 13 listopada 2023 (poniedziałek) do 28 listopada 2023 (wtorek). Datą i dniem tygodnia oznaczone są wprost rozdziały zatytułowane kolejnymi dniami. W Prologu czytelnik zapoznaje się z zaginięciem Marty Berg w relacji Krajewskiego, w Epilogu Meyer wyjaśnia wszystkie motywacje, cienie kryminalnej zagadki. 

W powieści znajdziecie praktycznie wszystko, co mogłoby zaburzyć ogląd Huberta (nie mówcie o nim Bercik😉!) na sprawę. Jest i zmowa milczenia wśród znajomych Marty, z którymi bawiła się w klubie. Od początku frapowało mnie co wiedzą: Robert Jastrzębski, Julita Bauman, Misiek Kulpa. Jest dawna sprawa zaginięcia okolicznego gangstera Pirata, który jak się okazuje Martę znał całkiem blisko. Są zawiedzione miłości chociażby samej Marty do swego kuzyna z pierwszej linii czy Henryka Jastrzębskiego. Bonda rozprawia się też z ludzką naturą, karkołomną, zwierzęcą wplatając w literacką fikcję kwestię dwóch potencjalnych gwałtów. Jakby mimochodem, jakby przy okazji, co ukierunkowało moje myśli na chwilę w innym kierunku. Do tego jeszcze ciekawa rodzina o barwnej historii będąca byłym właścicielem posesji, na której znaleziono ciało Krajewskiego i zmumifikowanej kobiety sprzed lat. Rodzina, która odnalazła się również we współczesnej historii Łeby wpływając na jej aktualny kształt. Tych wątków, ślepych uliczek mogłabym mnożyć. Autorka napracowała się bardzo, by wywieźć czytelnika w przysłowiowe pole, a tak naprawdę zakończenie…. 

Cóż. Trudno mi krytykować zakończenie przy takim potencjale, o którym wspominam powyżej. Zakończenie nie musi być jednak spektakularne, by było trafne. W najnowszej książce Katarzyny Bondy o Hubercie Meyerze bardziej od zakończenia doceniam treść, samo rozwinięcie. Dlatego zachęcam Was do przeczytania kolejnej części o najbardziej znanym polskim fikcyjnym profilerze śledczym. 

Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.

Dodaj komentarz