„Czynnik królika” Antti Tuomainen

CZYNNIK KRÓLIKA

  • Autor: ANTTI TUOMAINEN
  • Cykl: CZYNNIK KRÓLIKA (TOM 1)
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Data premiery:  12.04.2023r.
  • Data premiery światowej: 17.11.2021r.
  • Liczba stron: 384

Podobała mi się poprzednia książka finlandzkiego literata Antti Tuomainena pt. „Mała Syberia” (recenzja na klik). Tak bardzo, że oceniłam ją 8/10. Z chęcią więc zabrałam się do czytania pierwszej części trylogii pt. „Czynnik królika”, która ujrzała światło dzienne na polskich księgarskich półkach dzięki wydaniu przez @WydawnictwoAlbatros w kwietniu br. Książka doczeka się wkrótce ekranizacji przygotowywaną przez spółkę  Amazon Studios, w której rolę główną Steve Carrell. Aktor znany głównie z ról komediowych, urodzony 16 sierpnia 1962 roku. Zagrał w takich filmach jak: „40-letni prawiczek” (2005), „Evan Wszechmogący” (2011), „Dorwać Smarta” (2008), amerykańskiej wersji francuskiej komedii „Kolacja dla palantów” (2010). Ciekawe jak Steve Carrell poradzi sobie w roli Henriego… Wracając jednak do powieści „Czynnik królika” to aż dziw bierze, że w naszym ojczystym języku mogliśmy się z nią zapoznać dopiero w 2023 roku. Według informacji dostępnych w sieci seria doczekała się już  w dniu 27 października 2022 roku drugiego tomu zatytułowanego „Paradoks łosia”, a na 12 października 2023 roku planowane jest wydanie ostatniej części trylogii pt. „Teoria bobra”. Wszystkie tytuły serii pochodzą ze świata matematyki. Tak jak sam bohater. Tak jak Henri Koskinen.

Ilekroć napotykam problem w zaawansowanych fazach skomplikowanych obliczeń, wracam do rzeczy najważniejszych, czyli pierwotnego problemu. Nie ma sensu próbować rozwiązać pojedynczy problem, jeżeli jego sedno pozostaje nierozwiązane i nie ulega wątpliwości, że kryje ono klucz do całego problemu.” -„Czynnik królika” Antti Tuomainen.

Nagle zostający bez pracy matematyk ubezpieczeniowy Henri Koskinen nagle staje się jedynym spadkobiercą swego brata. Spadek pozostawia jednak wiele do życzenia. Długi. Wizyty Jaszczura. I park przygód zwany Fun-Landią z tytułowym królikiem, Ślizgaczem, Lokomotywą z Komodo, Zamkiem Harców, Żółwiochodami, Tunelem Duchów, Truskawkowym Labiryntem, Sekretnym Wodospadem, kawiarenką Kręcone Ciacho i wieloma innymi atrakcjami. W spadku Henri otrzymał również byłych pracowników brata. Jednych bardziej, drugich mniej lojalnych. Pierwsza myśl związana ze sprzedażą tak wątpliwego przybytku została odegnana już po początkowych problemach. Czy na długo?

„Matematyka aktuarialna to dyscyplina łącząca matematykę i analizę statystyczną w celu oceny prawdopodobieństwa – albo ryzyka – każdej ewentualności, żeby określić wysokość składki ubezpieczeniowej korzystnej pod względem finansowym z punktu widzenia ubezpieczyciela.” -„Czynnik królika” Antti Tuomainen.

Wiedzieliście? Ja tej definicji nie znałam, choć wiedzę o matematyce wykorzystywanej w modelach firm ubezpieczeniowych wiedziałam. Jednak aktuariusz matematyczny, jako funkcja którą do niedawna pełnił Henri Koskinen u swego pracodawcy to ciekawa nazwa.

Antti Tuomainen matematykiem nie jest. Zanim zajął się na poważnie pisaniem pracował jako copywriter w agencjach reklamowych. Od początku zastanawiałam się skąd tytuł książki, a następnie całej serii. Przecież czynnik to nic innego jak liczby, które przez siebie mnożymy. W skrócie: czynnik x czynnik = iloczyn.  To głównie dzięki temu tytułowi tak zafrapowała mnie ta powieść. Gdzie królikowi do czynnika. Czy było więcej, niż jeden królik? Czy składał się z wielu części, czynników? Itepe, itede…

Rzeczywistość fikcyjna opisana w książce okazała się jednak całkowicie inna. Antti Tuomainen po raz kolejny zadziwił mnie swoistym poczuciem humoru. Od 20 strony zabawił mnie korpo gadką żywcem wyjętą ze szkoleń HR, po której pracownik kompletnie nie ma pojęcia, czy szef ma o nim dobre, czy złe zdanie. Kierownik jego działu, Tuomo Perttilä perorujący z przekonaniem: „Ludzie twierdzą, że odkryli swoje prawdziwe ja – (…). – Mówią, że osiągnęli nowy poziom świadomości, nie tylko jako matematycy i analitycy, ale też jako istoty ludzkie. Tylko dlatego, że celowo znieśliśmy granice. Wszystkie granice, wewnętrzne i zewnętrzne. Wspięliśmy się na wyższy poziom”  I ta myślowa riposta Henriego: „Jeszcze rok temu tak nie mówił. Rok temu miał normalny głos, ale po ukończeniu tych wszystkich kursów jego ton brzmiał jak coś między czytaniem bajek na dobranoc a negocjacjami z porywaczem przetrzymującym zakładników” 😊. By potem zaraz przenieść mnie w świat tytułowego królika, w którym istotną rolę odgrywa finalnie jego ucho.

To książka jednak trochę też na poważnie. Oprócz absurdów związanych na przykład z zamrażarkami, traktowaniem pracowników przez Henriego, sytuacją z Laurą, czy chociażby niewydarzonymi gangsterami jest to powieść, w które ogromne znaczenie mają ludzie. Henriemu w przygodzie od niechęci do umiłowania prowadzenia parku przygód towarzyszą pracownicy, którzy dla miejsca swojej pracy byliby w stanie zrobić naprawdę wiele. Rozwinięcie i zakończenie fabuły nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem. Rozwiązanie pewnych spraw nasuwało mi się praktycznie od razu. Na plus powieści to postać Henriego, chociaż powinien być bardziej wyrazisty w świetle przygód, które jego twórca dla niego wymyślił, a także narracja pierwszoosobowa pisana z jego perspektywy. Dzięki temu mogłam, jako czytelnik zanurzyć się w jego myślenie, gdzie logika miesza się z silnymi emocjami, a rachunek prawdopodobieństwa przestaje być tak prosty do wyliczenia.

Moja ocena: 6/10

Recenzja powstała dzięki  Wydawnictwu Albatros, za co bardzo dziękuję.

„Znaki szczególne” Anna Rozenberg

ZNAKI SZCZEGÓLNE

  • Autorka: ANNA ROZENBERG
  • Wydawnictwo: HARDE Wydawnictwo
  • Cykl: DAVID REDFERN (Tom 4)
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 17.05.2023r.

Przygodę z @Anna Rozenberg–autorka zaczęłam od pierwszej książki z cyklu z Davidem Redfernem „Maski pośmiertne” , które zachwyciły mnie wielobarwnością kulturową, społeczną i obyczajową tego kryminału. Potem nadszedł czas na kolejne dwa tomy serii, wydane pod flagą innego, niż aktualnie Wydawnictwa pt. „Punkty zapalne” oraz „Wszyscy umarli”. Dużym zaskoczeniem była wydana w dniu 12.10.2022r. książka pt. „Zawsze będziesz winna” już we współpracy z @HARDE Wydawnictwo (recenzja na klik), która odsunęła moje myśli na trochę od Dawidka, ale jak się okazało nie na bardzo długo.

Znaki szczególne” to piąty tom cyklu. Książka premierę miała 17 maja br. I tylko, i wyłączenie ze względu na chorobliwą prokrastynację, z którą ostatnio się borykam😉, z moimi spostrzeżeniami po jej przeczytaniu dzielę się dopiero teraz.

Zawieszony w obowiązkach inspektor Redfern pomagając swojej koleżance po fachu Summer Winter wikła się w śledztwo w sprawie zwłok nastolatki odkrytych na remontowanym boisku szkolnym w Ripley. Pierwotna „tylko konsultacja” pochłania całe dnie. Od środy, 18 grudnia 2013 roku  do soboty 28 grudnia 2013 tego samego roku. Jednocześnie Redfern stara się znaleźć czas na odwiedziny u Marty Sokolińskiej, którą lekarze po odnalezieniu wprowadzili w stan śpiączki farmakologicznej oraz u Lindy, policjantki na odwyku, która dziwnym zbiegiem okoliczności może mieć informacje związane z działalnością Palacza, przez którego Redfern stracił dach nad głową.

Każdy tom cyklu to jakby podróż do Woking. Do tej enklawy zachodniego świata, dżdżystego, w którym splatają się ze rdzennymi mieszkańcami emigranci m. in. z Polski, a także przyjezdni Cyganie, zwani Travellersami. Każda nowa część to jakby możliwość spojrzenia na Redferna na nowo. Wyobrażenia go sobie od początku. Z jego afro. Atłasową, ciemną skórą i językiem polskim, znanym mu i wykorzystywanym dla zaskoczenia ogółu. Tym razem też „Znaki szczególne” wprowadziły mnie na nowo do Woking. Pozwoliły na nowo polubić Bogdana Siwiaszczyka, emerytowanego milicjanta, dziadka Dawidka oraz pokochać Bambiego, a raczej Bandita 😊.

(…) A Śmiertelnie poważną sprawę Ćwirleja mi znajdziesz, Dawidek? Bardzo lubię tego Olkiewicza” – „Znaki szczególne” Anna Rozenberg.

Rozkręca się ta Anna Rozenberg, rozkręca. Oprócz wstawek związanych z rodzimymi autorami, których również czytam 😉, tak zagmatwała tę fabułę kryminalną, że obawiałam się zakończenia z nurtu tych „od czapy”. Nic jednak bardziej mylnego. Owszem, mąciwoda z tej Rozenberg niezła. Przeszłość ofiary mogłaby stanowić kanwę odrębnych, krótkich form literackich. Łatwo się pogubiłam w tym, kto kogo kocha, kto przed kim uciekał, kto z kim chciał uciec, kto kogo uwiódł. Kolejno wprowadzane wątki tylko dodatkowo zamaskowywały fabułę. Poboczny temat związany z życiem prywatnym Referna i zamachem na jego osobę wydawał się być jakby tylko zbędnym dodatkiem. Tak jak święta bożonarodzeniowe, o których Autorka wspomniała, jakby od niechcenia. Kolejno odkrywane dzień po dniu puzzle,  ułożyły się – o dziwo – w jedną całość, w której grzechy przeszłości odegrały najważniejszą rolę.

Ze względu na wielość teorii spiskowych, możliwych nasuwających się rozwiązań, mnogość czynności śledczych, przesłuchań, odwiedzin w trakcie czytania towarzyszyło mi, po raz pierwszy jeśli chodzi o ten cykl, uczucie jakby szarpania. Fabuła wydawała mi się jakby pisana oddzielnie. Autorka bombardowała mnie pomysłami możliwych rozwiązań wątku kryminalnego. Za mało w tej części było mi Dawidka Redferna, a za dużo policyjnej, żmudnej, śledczej roboty.

Jest to ciekawa seria polskiej Autorki mieszkającej od lat w Wielkiej Brytanii. Książkę czyta się, tak jak poprzednie, szybko, lekko. Anna Rozenberg nie męczy długimi opisami. Akcja dzieje się wartko. Zdarzenia następują jedne po drugim. Nie ma czasu na nudę, na zniechęcenie. Dzięki doprecyzowywaniu książkę można czytać odrębnie, bez znajomości trzech poprzednich części. Autorka wprowadza czytelnika w zdarzenia, które zadziały się wcześniej, a które odcisnęły piętno na teraźniejszej fikcyjnej rzeczywistości.

Tylko co będzie dalej? Co będzie dalej ? …

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Harde.

„Bez planu B” Andrew Child, Lee Child

BEZ PLANU B

  • Autorzy: ANDREW CHILD, LEE CHILD
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Seria: JACK REACHER. TOM 27
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery: 12.04.2023r.
  • Data premiery światowej: 25.10.2022r.

Przygodę z braćmi Child (Andrew i Lee) w serii o Jacku Reacherze zaczęłam od 25 tomu zatytułowanego „Strażnik” (recenzja na klik). Premiera poprzedniego tomu o tytule „Lepiej już umrzeć” (recenzja na klik) miała miejsce w marcu 2022. W tym roku przyszła kolej na polskim rynku wydawniczym, dzięki zaangażowaniu @WydawnictwoAlbatros na 27 tom serii pt. „Bez planu B”.

W tragicznym wypadku ginie Angela St. Vrain zamieszkała w Winson, matka około trzyletniej dziewczynki, pracownica więzienia. Przypadkowym świadkiem zdarzenia jest Jack Reacher przebywający w okolicy, przemierzający Stany Zjednoczone w swojej wieloletniej samotnej wędrówce. Przypadkowość dla Reachera równa się 100% spostrzegawczość. To właśnie Reacher zauważył, że Angela została delikatnie wepchnięta pod jadący autobus. To Reacher od razu dowiedział się, że to nie było samobójstwo, ani przypadkowe potknięcie. Goniąc za nieznanym mężczyzną w kapturze, którego spostrzegł na miejscu wypadku staje się właścicielem tajemnicy Angeli, u której w torebce znalezione zostało zdjęcie wraz z datą.

Czytając historię o Jacku Reacherze zastanawiam się ile bohater miałby lat, gdyby się starzał. Praktycznie w każdej kolejnej części, a jest ich prawie trzydzieści Reacher jest ciągle taki sam. Emerytowany, sprawny śledczy żandarmerii wojskowej.  Coraz bardziej przypomina mi Supermena. Coraz mniej prawdziwego człowieka. Jakże tu czytać bez przymrużenia okiem o wygranym starciu z samochodem marki BMW 😉.

Co do fabuły tej sensacyjnej powieści to niczym nie zaskakuje. Ot typowa kolejna część o Jacku Reacherze, którego ukochały miliony czytelników na całym świecie. Jedyny jasny element tej całej zawiłej układanki to postać nastoletniego chłopca szukającego ojca, o którym prawdy dowiedział się od umierającej na raka trzustki matki. Jego zaangażowanie, przygody i – o dziwo – spotkanie z Reacherem stanowiło ciekawą odskocznię od typowego schematu fabularnego.

A mówiąc o schemacie nie sposób nie wspomnieć o typowo ponumerowanych następujących po sobie rozdziałach. O narracji trzecioosobowej. O kobiecie plątającej się wokół Reachera. O niesłusznych oskarżeniach, tak, też w stosunku do Reachera ze względu na jego osobowość, przeszłość i wysoko funkcjonujące włóczęgostwo. O skorumpowanych policjantach i innych służbach. O przekrętach, o zemście. O tym wszystkim, co zwykle zdarza się w sensacjach kreślonych, od jakiegoś czasu już wspólnie, przez braci Child.

Nic mnie w serii już od jakiegoś czasu nie zaskakuje, kompletnie. Mimo, że Reachera po raz pierwszy czytałam chyba ponad 15 lat temu jedyne na czym mi aktualnie zależy w tym cyklu to wiedza, jak to się wszystko zakończy i czym się zakończy. Czy śmiercią? Czy faktyczną emeryturą? Czy ….

No właśnie… czym wreszcie?

Moja ocena: 7/10

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Albatros

„Cudowne lata” Valerie Perrin

CUDOWNE LATA

  • Autorka: VALERIE PERRIN
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Liczba stron: 576
  • Data premiery : 22.02.2023r.
  • Data premiery światowej: 30.03.2022r.

Nie czytałam książki „Życie Violette” Valerie Perrin, którą się zachwycają i krytycy, i zwykli czytelnicy. Sięgnęłam za to, ze znacznym opóźnieniem, do prezentu od @WydawnictwoAlbatros, do kolejnej książki tej samej autorki zatytułowanej „Cudowne lata”. Nie ukrywam, że pociągnął mnie sam tytuł. Przypomniał mi serial, o amerykańskich przedmieściach z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, który oglądałam nagminnie w młodocianym wieku. Serial, który trochę został obdarty ze złudzeń i pozytywnych emocji, w chwili, gdy przeciwko aktorowi grającemu głównego bohatera postawiono liczne zarzuty molestowania seksualnego. Cóż, czasem tak się zdarza, że wspomnienie dzieciństwa tracą na pozytywnej sile. Tak, jak w tej książce. Tak, jak w tej książce…

Ninę wychowywał stary człowiek. Étienne był synem starego człowieka. Adrien był synem nieobecnego ojca i matki hipiski, która sama sobie skręcała papierosy….” -„Cudowne lata” Valerie Perrin.

Ta trójka w wieku dziesięciu lat spotkała się na placu szkolnym, przed ostatnią klasą szkoły podstawowej. I to ta trójka weszła „w dzieciństwo jak papużki nierozłączki” dzieląc wszystkie swoje smutki, swoje wzajemne szczęścia, trudy dorastania, pierwsze i ostatnie miłości, a także tragedie, jak śmierci najbliższych. Do momentu, gdy wszystko się zmienia. Gdy Étienne przestaje rozmawiać ze swoim dotychczas najlepszym przyjacielem. Gdy Nina zatraca się w nieudanym związku małżeńskim z Emmanuelem. Gdy sam Adrien zaczyna częściej rozmawiać z Virginie i po kryjomu utrzymuje związek z siostrą Étienne’a Louise. Do czasu…

Ależ to jest cudowna powieść!!! Głęboka, nieprzejednana, zaciekawiająca od praktycznie drugiego rozdziału. Od momentu, gdy przeczytałam:

Jestem wysoka, raczej zgrabna. Mam grzywkę, półdługie, ciemnokasztanowe włosy. Kilka siwych niteczek kamufluję brązowym tuszem do rzęs. Mam na imię Virginie. Jestem w tym samym wieku co oni. Dziś z tamtej trójki tylko Adrien jeszcze ze mną rozmawia. Nina mną gardzi. Étienne. To ja nie chcę z nim gadać.” -„Cudowne lata” Valerie Perrin.

Już wiedziałam, że książka ma to drugie dno, które spowoduje, że przeczytam ją w dość krótkim czasie od deski do deski nie mogąc uronić ani słowa. Tak się dokładnie stało. Pochłonęła mnie historia tej trójki dziesięciolatków, która od 1987 do 2017 roku, a właściwie do 2018 stała się lustrzanym odbiciem wszystkiego, co może się zdarzyć dobrego, niezrozumiałego, tragicznego i niespodziewanego w życiu każdego człowieka.

Bardzo podobała mi się konstrukcja. Dziewięćdziesiąt dwa rozdziały, kolejno ponumerowane, z określeniem czasu na początku każdego z nich. Autorka odzwierciedliła na przestrzeni dziesięcioleci niektóre prawdziwe wydarzenia. Wspomniała o pogrzebie Diany Spencer, o śmierci Matki Teresy z Kalkuty i nawet o mistrzostwach świata z 2018 roku, w których Francja zdobyła mistrzostwo.  Valerie Perrin poprowadziła narrację dwojakim stylu. Retrospekcje przedstawiła z perspektywy narratora trzecioosobowego, wszystko wiedzącego, który zagląda w tajniki życia głównych bohaterów. Natomiast wydarzenia z lat 2017/2018 relacjonowała z punktu widzenia Virginie, samotnej kobiety, szukającej przestrzeni dla siebie w dwudziestym pierwszym wieku, trzydzieści jeden lat po zapoznaniu się z dziećmi na placu szkolnym.

Perrin oddała dziecięctwu, co mu się należy. Okresowi nastoletniemu wszystkie bunty, nieporozumienia, błędy, które zaważyły na dalszym życiu Niny, Adriena i Étienne’a. Te ukradkowe spojrzenia. Autorka pozornie wywiodła mnie na pola kryminału wplątując w fabułę tajemnicze zniknięcie młodej dziewczyny sprzed kilkudziesięciu lat –  Clotilde Marais. Odnalezionej we wraku samochodu na dnie jeziora. Długo mnie ten wątek ciekawił, aż zrozumiałam, ale dopiero około 400-tnej strony, że on nie ma znaczenia. Znaczenie ma to co działo się w życiu i w głowach głównych bohaterów. Znaczenie ma to, w jaki sposób autorka ich zobrazowała, co dzięki ich historii chciała przekazać czytelnikom. A przekazała sporo. Bardzo dużo.

Zanurzyłam się w „Cudownych latach” jak w głębokiej, ciepłej wodzie. Czytając przeżyłam interesującą podróż, w trakcie której spotkałam wielu ciekawych bohaterów, poznałam matki, ojców, nastolatków chcących za wiele od życia. Przyglądnęłam się procesowi odnajdywania szczęścia i zrozumiałam na nowo, że pewne sprawy nie należy odkładać na później, bo tego później, może po prosu nie być.

Gorącą zachęcam Was do lektury tej powieści. Zanurzcie się w historię trójki dzieci na przestrzeni kilkudziesięciu lat.

Moja ocena 8/10

Recenzja powstała dzięki Wydawnictwu Albatros.

„Pożegnanie z bronią” Ernest Hemingway

Ernest Hemingway

POŻEGNANIE Z BRONIĄ

  • Autor: ERNEST HEMINGWAY
  • Wydawnictwo: MARGINESY
  • Liczba stron: 376
  • Data premiery w tym wydaniu: 12.04.2023r.
  • Data pierwszego wydania polskiego: 1931r.
  • Data premiery światowej: 1929r.

Nikt już chyba nie czyta literatury pięknej ☹. Zachwycając się nowymi tłumaczeniami i wydaniami od @wydawnictwomarginesy klasycznej literatury szukam wśród czytających znajomych pasjonatów tego gatunku. Za wyjątkiem wujka z numerem Pesel zaczynającym się na cyfrę „4” nikogo nie znalazłam😉. A szkoda. Odkrywanie ponownie w nowym przekładzie, bardziej uwspółcześnionym, przykładowo, Ernest Hemingwaya to nie lada gratka. Podobne odczucia miałam po przeczytaniu „Zaś słońce wschodzi” oraz „Wiosenne wody”. Sięgając więc po całkowity klasyk „Pożegnanie z bronią” debiutujące w tym wydaniu w kwietniu br. liczyłam ponownie na ucztę intelektualną. Wiele można zarzucić Hemingwayowi, ale przyznać trzeba, że wytrawny pisarzem był….

Opis Wydawcy

„Amerykański porucznik Frederic Henry służy w korpusie ambulansów armii włoskiej podczas pierwszej wojny światowej. Stacjonując w północnych Włoszech, spotyka piękną angielską pielęgniarkę Catherine Barkley i zakochuje się w niej. Namiętny romans tych dwojga zostaje jednak przyćmiony przez okropności wojny. Frederic rusza na front z niewielkim oddziałem, który traci podczas ofensywy, on sam zaś musi zdecydować, czy zostać dezerterem czy zginąć. Czy w tak ponurych czasach może liczyć na łut szczęścia?”

W tych paru zdaniach Wydawca wprowadza czytelnika w meandry historii pisanej prawie sto lat temu i opartej na własnych doświadczeniach autora. Wśród spokojnej służby na tyłach armii, wypełnionej alkoholem i kobietami szukałam okropieństw pierwszej wojny światowej. Frederick Henry, zwany przez wielu Tenente jako amerykański ochotnik służy czerpiąc z wojennej zawieruchy wszystko, co się da. Jego spotkanie z angielską wolontariuszką Czerwonego Krzyża Catherine Barkley rodzi głębokie uczucie, niestety bez happy endu.

Bardzo dobrze Hemingway oddał szczegóły życia w okopach. Idealnie sportretował uczucia, które rodzą się w głowie porucznika tracącego powierzonych mu ludzi i sprzęt, tracącego na froncie swoich kompanów przyjaciół. Tematy podjęte w tej wielkiej prozie okazały się dla mnie bardzo przejmujące. Trudno czytało mi się o niewoli, o śmierci, o niespełnionej miłości i poszukiwaniach zakończonych sukcesem, ale tylko jakby na moment, na chwilę. Jakby Hemingway chciał zostawić w swojej spuściźnie przesłanie na potomnych o fałszywej niezłomności, ulotnym szczęściu i niespełnionych miłościach. W tych charakterystycznych dla Autora monologach głównego bohatera oraz opisach przyrody można się zatracić. To literatura przez duże „L”, w której nie brakuje wzniosłych uczuć, skomplikowanych sformułowań, rozbudowanych zdań i szarpiących nerwy historii. Wojna i miłość, tak jak tytuł filmu, w którym w postać pierwowzoru  Catherine – Agnes von Kurowsky wcieliła Sandra Bullock, a w samego pisarza Chris O’Donnell, to tło „Pożegnania z bronią”. Tło, które fascynowało wielu kinowych twórców. Warto wspomnieć, że pierwszy film na kanwie tej powieści powstał już w roku 1932, tj. dwa lata po premierze książkowej. Najbardziej znany, który z Rocka Hudsona zrobił amerykańskiego gwiazdora filmowego, miał premierę w dniu 14 grudnia 1957 roku. Jest to jednak temat tak wdzięczny, tak chwytliwy, że jeszcze pewnie nie raz kinematografia spróbuje zaczarować nas, widzów kolejną ekranizacją.

Trudno jest czytać literaturę piękną o tematyce wojennej, gdy na Wschodzie wojna dzieje się tu i teraz. Trudno jest czytać prawie stuletnią literaturę, gdy półki księgarń zalewane są współczesnymi powieściami w interesujących mnie gatunkach. Całkiem trudno. Warto jednak czasem zanurzyć się w przeszłość. Warto zachwycić się opowieściami nieśpiesznymi. Zdaniami wijącym się jak przepiękne węże, w których nawet trudnych opisach od razu zauważalne jest piękno ówczesnej prozy. I do takiej odskoczni Was zachęcam. Udanej lektury!!!

Moja ocena: 7/10

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Marginesy, za co bardzo dziękuję.

„Krwawa kąpiel nad Krutynią” Marta Matyszczak

KRWAWA KĄPIEL NAD KRUTYNIĄ

  • Autorka: MARTA MATYSZCZAK
  • Wydawnictwo: WYDAWNICTWO DOLNOŚLĄSKIE
  • Cykl: KRYMINAŁ Z PAZUREM (tom 3)
  • Liczba stron: 305
  • Data premiery: 28.06.2023r.

Po Mamy morderstwo w Mikołajkach” i Takiej tragedii w Tałtach” przyszedł czas na trzeci tom Kryminału z pazurem. Książka pt. „Krwawa kąpiel nad Krutynią” miała premierę 28 czerwca br. i wydana została nakładem @Wydawnictwo Dolnośląskie. @Marta Matyszczak jest wierna strukturom książek z tej serii. Zbieżność miejsca (Mazury!!!), zbieżność głównych bohaterów (Ginterowie, Ginterówny, Burbur z Synalkiem, no i oczywiście miejscowi gangsterzy), zbieżność konstrukcji (teraz, wcześniej itd.,), no i zbieżność stylu, jakże różnorodna od mojej pierwszej ukochanej serii Pani Marty, a mianowicie książek pod egidą Kryminałów pod psem.

Nie lubię obcych. Nie ufam nikomu. Sama sobie nie ufam. I zawsze jestem gotowa do ataku.” – „Krwawa kąpiel nad Krutynią” Marta Matyszczak.

Przynajmniej Burbur jako główna bohaterka jest sama w sobie dość statyczną postacią, niezmienną od pierwszej książki serii. Zawsze można na nią liczyć i czytelnik, i bohaterowie powieści, głównie jej ukochany Pawełek oraz niezmiennie ciemiężona niewolnica Rozalia. To właśnie w ich towarzystwie oraz dwóch latorośli – bliźniaczek na „H” wybrała się Burbur razem z Pedrem na relaksacyjny spływ kajakowy Krutynią. Spływ może by się udał, gdyby nie tony komarów, nieprzychylny nurt i pogoda oraz wzajemne pretensje, a przede wszystkim nieboszczyk w osobie pięknej Nikoli Wójcik, która to właśnie nurtach niezwykle malowniczej mazurskiej rzeki zakończyła swoje krótkie życie. Nagle komisarz Paweł Ginter zostaje zawezwany do czynności śledczych, gdyż miejscowi policjanci nie mają wystarczającego doświadczenia, a ich osobisty szef bawi się w Chorwacji, a wakacje zamieniają się w kolejne, dość niespotykane śledztwo.

(…) w zasadzie powinni się rozstać. Na to jednak Rozalia nie zamierzała pozwolić. Rodzina – choćby nie wiadomo jak pokręcona – była wszystkim co miała. To był jej skarb i pilnowała go jak oka w głowie. Nikt i nic nie mogło jej odebrać najbliższych!” – „Krwawa kąpiel nad Krutynią” Marta Matyszczak.

Tak naprawdę, gdyby usunąć z powieści Burbura i jego Synusia – Pedra, pominąć tak pieczołowicie pisane pamiętniczki, tak, tak, celowo w liczbie mnogiej 😉, to z serii zostałaby dość skomplikowana powieść obyczajowa z wąskim wątkiem kryminalnym w tle. Mimo, że „Krwawa kąpiel nad Krutynią” jest trzecią częścią cyklu Kryminału pod psem, nadal nie mogę się nadziwić, że jest narracyjnie tak różna od Kryminału z pazurem, którego jedenasty tom o tytule „Cieszyn prowadzi śledztwo” recenzowałam prawie trzy miesiąc temu. Tom za tomem goni za mną nierozwiązana kwestia rodzinna, niezapomniane i nieodpokutowane zdrady. Część za częścią, po nocach śnią mi się niewypowiedziane i nieprzegadane kwestie, niepoprowadzone dialogi, nieomówione intencje. Co rusz gmeram w kolejnych tajemnicach i niespodziankach, które wyskakują jak zając z czarodziejskiego kapelusza. I ta ogromna niewiadoma, praktycznie od pierwszej część, jedyny syn…

Trochę Marta Matyszczak naprowadziła czytelnika na sprawcę. Choć mąciła, jak wytrawna „mątwa” (proszę wybaczyć użyte sformułowanie Pani Marto). Jak to zwykle bywa, w takich lekkich, przyjemnych kryminałach, każdy coś widział, każdy coś wie i każdy kogoś podejrzewa. Oczywiście porywów serca również nie zabrakło. Jest to konstrukcja sprawdzająca się w lekturze rozrywkowej.

Spodobała mi się dedykacja. Od Autorki tłumaczenia również. Motto, też całkiem sobie. Dramatis personae z „Kobietą z kurwikami w oczach i jej mąż niewydarzony kajakarz..” oraz „Stary pierdziel i jego druga żona – istna pochwala instytucji małżeństwa” również. Części również. Do takiego stylu, w którym rozdziały składają się ze zlepek opowiastek pozornie niezwiązanych ze sobą już się przyzwyczaiłam.  Natomiast nie potrafię kompletnie przekonać się do samej Rozalki. Skąd ta jej skłonność do męczeństwa? Skąd trzymanie się pazurami Pawła, który nie był jej wierny? Skąd te pewne decyzje, zachowania ? I jakim cudem ta Potomek – Chojarska, Burbur twierdzi, że wygląda jej na Hermenegildę 😊,  się zaangażowała w sprawie nad Krutynią? Ale za to polsko – szwedzkie animozje. Zazdrości siostrzane. Nierówności w traktowaniu dzieci. I postrzeganie świata Burbura rozumiem, aż nadto. Szczególnie jak dywaguje na temat kidnapingu, by ją podziwiać i potem sprzedać za niebagatelną kwotę.

Aż przebieram nóżkami na myśl o kolejnej części😉. Nie mogę się doczekać co będzie z Ginterami. W jakim kierunku poszybuje fantazja Autorki w kolejnym tomie i czy wreszcie Rozalia uwolni się od przeszłości?

Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskiemu.

„Za granicą” Wojciech Chmielarz

ZA GRANICĄ

  • Autor: WOJCIECH CHMIELARZ
  • Wydawnictwo: MARGINESY
  • Liczba stron: 368
  • Data premiery: 31.05.2023r.

Powieści Wojciecha Chmielarza bardzo sobie cenię. Cieszyłam się ogromnie, gdy okazało się, że będę miała okazję od razu przeczytać jego najnowszą powieść pt. „Za granicą”, która ukazała się 31 maja nakładem Wydawnictwa Marginesy.
Młode małżeństwo z kilkuletnim synkiem udaje się na wymarzone, rodzinne wakacje do Chorwacji. Na miejscu poznają Szwedów: Johana i jego dużo młodszą, seksowną żoną Verę. Mimo, że ta para na początku wzbudza w nich niezbyt pozytywne odczucia w końcu się do niech przekonują. Zwłaszcza Daria, trochę pozostawiona sama sobie, bo mąż zajął się pracą, mimo, że obiecywał że urlop poświęci rodzinie, ulega fascynacji zupełnie inną od niej kobietą, jej mężem i ich podejściem do życia. Pewnego wieczoru sprawy jednak wymykają się spod kontroli i dochodzi do zdarzeń, które powodują, że o tych wakacjach trudno będzie zapomnieć. A ich wspomnienie prześladować ich będzie do końca życia…

Książkę czyta się bardzo fajnie. Styl jest lekki i przyjemny. Autorowi świetnie udało się oddać klimat wakacyjnej Chorwacji. Upalne lato, niebieskie niebie, słońce, bezkresna plaża o może. Wydawać by się mogło beztroska i sielanka, a jednocześnie autor doskonale wykorzystał te elementy dziką przyrodę, naturę, morze do podsycenia napięcia i stworzenia atmosfery pełnej początkowo stłumionych, a potem aż kipiących emocji.  Ciekawie wykreowani bohaterowie to kolejny plus tej książki. Marek to typowy pracoholik, mężczyzna w średnim wieku, który przed rozczarowującą codziennością, a trochę przed żoną i dzieckiem ucieka w pracę. Daria to obecnie przede wszystkim matka, trochę przytłoczona codziennością i tym, że przeważnie zostaje ze wszystkim sama. Liczyła na to, że na rodzinnym urlopie będzie inaczej, że to będzie ich wspólny czas, a jednocześnie kiedy ojciec będzie zajmować się synem, ona będzie miała też trochę czasu tylko dla siebie, by odpocząć i się zrelaksować. Jednak rzeczywistość okazała się taka jak zwykle, kobieta jest rozczarowana i wkurzona. I pewnie dlatego to co inne wydaje jej się takie egzotyczne i pociągające. Małżeństwo  Szwedów funkcjonuje na zupełnie innych warunkach. Dużo starszy bogaty mężczyzna i jego dużo młodsza żona zdają się nie narzekać na nudę w życiu. Egzotyka, pożądanie i eksperymenty to elementy ich życia. Nic dziwnego, że kobiecie ta atmosfera się udzieli i sama zapragnie doświadczyć nowych rzeczy, poczuć nowe emocje, a przede wszystkim choć przez chwilę być inną osobą. Nie odpowiedzialną żoną i matką, która myśli o rodzinie, ale kobietą, dostrzegana, pożądaną, spontaniczną. Niestety zbyt późno zda sobie sprawę, że czasem nasze pragnienia mogą okazać się naszą zgubą.

Jest to opowieść o opętaniu, pożądaniu i o tym, że często podążanie za swoimi pragnieniami może okazać się niebezpieczne.  Tak naprawdę bowiem nigdy nie wiemy czego tak chcemy, póki tego nie doświadczymy. Gdyż bardzo często po fakcie okazuje się, że to co wydawało się być naszym pragnieniem, tak naprawdę było tylko kaprysem zmęczonego codziennością umysłu. Ale niestety tego co się wydarzy nie można już cofnąć…

„Za granicą” to trzymająca w napięciu, pełna emocji opowieść, idealna na wakacje. Bardzo gorąco Wam ją polecam.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU MARGINESY.

„Naznaczona” Anna Matysiak

NAZNACZONA

  • Autor: ANNA MATUSIAK
  • Cykl: HISTORIE PRAWDZIWE
  • Wydawnictwo: HARDE
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 22.03.2023r.

Od jakiegoś czasu raczej unikam powieści, które opowiadają o  chorobie i śmierci, bowiem wzbudzają we mnie mnóstwo trudnych emocji. A w ostatnim czasie w literaturze szukam przede wszystkim odskoczni od niełatwej momentami rzeczywistości. Okładka i opis „Naznaczonej” Anny Matusiak od Wydawnictwa Harde, oraz fakt że należy ona do cyklu „Historie prawdziwe” jednoznacznie wskazywał, że będzie to jedna z takich trudnych historii. Jednak mimo, że nie czytałam jeszcze żadnej powieści autorki, coś nakazało mi po nią sięgnąć. Czy żałuję? Przekonajcie się sami.
Iva to młoda, ambitna, pełna radości dziewczyna, która właśnie przygotowuje się do matury. Ma najlepszą przyjaciółkę, kochającą rodzinę i właśnie przeżywa swoją pierwszą miłość. Po przebytym przeziębieniu nie potrafi jednak dojść do siebie. Coś co wydawało się być błahą dolegliwość, jakich mnóstwo, okazuje się być poważną chorobą. Krystek to przystojny młody fotograf, który zakochuje się w młodej nauczycielce Klarze. Parę połączy gorące uczucie, mimo przeszkód pojawiających się na ich drodze są pewni, że chcą spędzić razem życie. Jak te dwie historie się ze sobą łączą? Czy młode kobiety będą miały szansę na szczęśliwe zakończenie?

Ogromną zaletą tej powieści jest to,  że w delikatny, lekki sposób opowiada ona o trudnych sprawach. Autorka nie narzuca nam opinii, ani emocji i pozwala czytelnikowi samemu wyrobić sobie nastawienie do bohaterów i sytuacji. Poznajemy te dwie historie naprzemiennie w narracji trzecioosobowej. Mimo, że jest to historia z tych, w których nie trudno domyślić się zakończenia czyta się ją z prawdziwą przyjemnością. Autorka bez zbytniego sentymentalizmu, jedynie dzięki przedstawieniu faktów pozwala czytelnikowi samemu decydować na temat tego ile i jakie emocje poświęci bohaterom książki oraz temu do jakich refleksji lektura go skłoni. Powieść nie przytłacza i nie dołuje, czego zawsze się obawiam w lekturach poruszającej takie tematy. Mimo, że dotyka trudnych spraw i może wzbudzić trudne emocje, nie pozostawiła mnie w przygnębieniu, ale jeszcze bardziej przypomniała mi o fakcie, że życie jest krótkie i trzeba cieszyć się każdą jego chwilą, a także doceniać bliskich nam ludzi. Przede wszystkim jednak warto być otwartym na to co nam życie niesie, bo życie to przygoda, a my nie wiemy jak długo będzie trwała.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU HARDE.

„Samotnia” Anna Kańtoch

SAMOTNIA

  • Autor: ANNA KAŃTOCH
  • Wydawnictwo: MARGINESY
  • Liczba stron: 368
  • Data premiery: 26.04.2023r.

Anna Kańtoch to z wykształcenia orientalistka, autorka książek fantasy i nie tylko. „Łaska” jej pierwsza książka pozbawiona elementów fantastycznych została nominowana do Nagrody Wielkiego Kalibru oraz zdobyła nagrodę Kryminalna Piła. Niestety tej powieści i innych kryminalnych historii nie miałam okazji czytać. Pierwszą przeczytaną przeze mnie książką była wydana w zeszłym roku „Jesień zapomnianych” trzeci tom cyklu z Krystyną Lesińską, która mnie zachwyciła. Kiedy więc usłyszałam, że 26 kwietnia br. premierę będzie miała najnowsza powieść autorki, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. ”Samotnia” to książka trochę inna niż poprzednie, powiedziałabym, że bardziej thriller, niż kryminał.

Leon Cichy to autor poczytnych kryminałów, można by powiedzieć, że do tej pory życie układało się po jego myśli. Poślubił dziewczynę, którą poznał w gimnazjum, a jego pierwsza powieść okazało się sukcesem. Przez lata prawie wszystko mu się udawało, jednak po trzydziestce coś się zmieniło. Żona bez podania wyraźnej przyczyny zażądała rozwodu i dopadła go pisarska niemoc. Wyprawa do Włoch, romantyczna znajomość z młodą dziewczyną, zakończona niespodziewanym ślubem wydaje się Leonowi być świetnym nowym otwarciem. Niestety pierwszego wieczoru po powrocie został potrącony przez samochód. Po przebudzeniu okazuje się, że nie dość, że niewiele pamięta, to jeszcze stracił wzrok. Przy jego łóżku czuwa świeżo poślubiona żona, która opiekuje się nim również po powrocie do domu. Niestety wraz z upływem czasu mężczyzna nabiera pewności, że za jego żonę poszywa się ktoś inny. Czy ma rację, czy to tylko wymysł pozostającego w szoku umysłu? Czy uda mu się rozwiązać tą zagadkę, mimo, że trudno samemu mu poradzić sobie z najprostszymi, codziennymi czynnościami?

Pierwszym moim skojarzeniem po przeczytaniu opisu tej powieści było oczywiście „Misery” Stephena Kinga i film nakręcony na jej podstawie. Nie zdradzę Wam jednak, czy Anna Kańtoch poszła w swojej powieści w podobnym kierunku, czy jednak rozwiązanie zagadki okazuje się zupełnie inne. Powiem Wam tylko, że powieść czyta się rewelacyjnie, trudno się od niej oderwać. Autorce udało się stworzyć duszny, niepokojący klimat, pełen zagrożenia i niepewności. Czytelnik czuje lęk i obawy głównego bohatera, który jest świetnie wykreowany. Do tej pory samodzielny, odnoszący sukcesy, nagle w najprostszych czynnościach okazuje się zależy od drugiej osoby, na dodatek takiej, co do której nie jest pewny kim jest i jakie ma intencje. Rozdziały książki zatytułowane są jako nagrania z kolejnym numerem, jest ich aż 101. Narracja jest pierwszoosobowa. Na początku nie byłam pewna o co z tym chodzi, jednak szybko okazało się, że bohater po prostu nagrywa swoje przemyślenia i streszczenie bieżących wydarzeń na dyktafonie, gdyż z wiadomych względów nie jest w stanie ich zapisać. Również ten element sprawia, że czytelnik w pełni potrafi wczuć się w skórę głównego bohatera i zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji, w jakiej on się znalazł. Przy okazji lektura może stać się świetnym pretekstem do rozważań o relacjach międzyludzkich, odosobnieniu, poczuciu zagrożenia i tym jak łatwo jest wszystko w życiu podważyć i jak mało sytuacji i zdarzeń można odbierać jako jednoznaczne.

Jest to rewelacyjny thriller psychologiczny, który pozwala nam w pełni odczuć emocje głównego bohatera, jego samotność i niepewność. Tytułowa „Samotnia” staje się tutaj metaforą odizolowania od ludzi i poczucia samotności. Zakończenia pokazuje nam jak niejednoznaczna może być miłość i oddanie, a rozwiązanie zagadki dosłownie wywołało u mnie gęsią skórkę. Świetny styl autorki, konkretny i zwięzły sprawia, że książkę świetnie się czyta, a nagłe zwroty akcji, mylenie tropów i zupełnie zaskakujące zakończenie sprawiają, że jest to książka, która na dłuższy czas zapada w pamięć. Polecam gorąco.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU MARGINESY.

„Córka Oligarchy” Katarzyna Mak

CÓRKA OLIGARCHY

  • Autor: KATARZYNA MAK
  • Wydawnictwo: LUNA
  • Liczba stron: 288
  • Data premiery: 23.02.2023r.

Moje zaległości recenzenckie cały czas mają się dobrze, co mi się uda coś nadrobić, to za chwilę sterta znowu się zwiększa. Ponieważ za niecały tydzień wybieram się na wakacje, co wiąże się z tym, iż mam w planie przeczytać kilka czekających na swoją kolej książek, muszę się zmobilizować i choć trochę zmniejszyć moje zaległości recenzenckie. Dziś chciałam się z Wami podzielić mocno spóźnionymi wrażeniami po lekturze „Córki oligarchy” Katarzyny Mak od Wydawnictwa Luna. Powieść ta bowiem premierę miała 23 lutego br. Czas publikowania recenzji jednak nie jest zupełnie przypadkowy, bowiem w mojej opinii jest to lektura znakomita na wakacje, lekka i przyjemna.

Sonia to córka rosyjskiego oligarchy, przyzwyczajona do życia w luksusie. Jej ojciec jest człowiekiem zimnym, bezwzględnym i pozbawionym skrupułów i nie waha się wykorzystać nawet własnej córki do realizacji swoich celów. Leo to mściciel, Włoch, służył w Legii Cudzoziemskiej. Po tym jak jego żona została w okrutny sposób zamordowana, poprzysiągł zemstę. Spisek, który planuje latami doprowadza go do jego wroga. Zatrudnia się w ochronie Vasiljewa, staje się jednym z jego zaufanych ludzi, a szczęśliwy zbieg okoliczności sprawia, że pewnego wieczoru pilnuje jego córki. W wyniku różnych zdarzeń znajduje się na pokładzie statku z córką wroga. Czyż to nie doskonała okazja do dokonania zemsty? Nie przewidział tylko jednego, że dziewczyna wzbudzi w nim uczucia. Co przeważy? Miłość czy pragnienie zemsty? Czy dwoje ludzi z tak różnych światów, boleśnie doświadczeni przez los mają szansę być razem?

Przedstawiona w powieści historia nie jest nietypowa, ani oryginalna. Podobnych historii jest mnóstwo. Natomiast styl autorki sprawia, że czyta się ją bardzo przyjemnie, pozwala oderwać się od rzeczywistości, zapomnieć o problemach. Lekki, przyjemny język powoduje, że książkę czyta się niezwykle szybko. Wykreowane przez autorkę postacie są charakterystyczne, silne i zdeterminowane, jednocześnie mają za sobą wyjątkowe trudne przeżycie, ich przeszłość pełna jest blizn i traum. Barwna, dynamiczna akcja, w której jest miejsce, na pościgi, strzelaniny, zemstę, tajemnice,  gorące sceny sprawiają, że trudno się nudzić podczas lektury.

Jeżeli szukacie gorącej powieści na letnie dni i wieczory, którą szybko się czyta, jest lekka i przyjemna to lektura „Córka oligarchy” będzie  doskonałym pomysł.

Moja ocena: 6/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU LUNA.