„Nigdy już nie uciekniesz” Cyryl Sone

NIGDY JUŻ NIE UCIEKNIESZ

  • Autor: CYRYL SONE
  • Wydawnictwo: ZNAK KONCEPT
  • Cykl: PROKURATOR KONRAD KROON (tom 3)
  • Liczba stron: 424
  • Data premiery: 16.10.2023r. 

Nigdy już nie uciekniesz” Cyryl Sone od Wydawnictwo Znak to trzeci tom serii z prokuratorem Konradem Kroonem. Poprzednie to „Krzycz, jeśli żyjesz” (recenzja na klik), z którą Autor wbił się z przytupem na literackie salony. Druga część to „Świat ci nie wybaczy” (recenzja na klik), która ze względu na bycie tą „drugą” straciła trochę ze swej świeżości. Fakt faktem, jak napisałam w recenzji, że Autor zachował poziom z tomu pierwszego i książkę czytałam jednym tchem. Podobnie było z premierą z połowy października br. „Nigdy już nie uciekniesz” to książka praktycznie nieodkładalna. Ja poświęciłam jej drugi dzień świąt. 

 „W tajemniczym konspekcie życia planowano jej kilkadziesiąt rozdziałów; ku wielkiej rozpaczy autora wyrwano trzy czwarte kart, nieprzeczytane strony spłonęły w ogień. Cudowna opowieść skończona, zanim na dobre zawiązała się akcja.” – „Nigdy już nie uciekniesz” Cyryl Sone. 

W 2010 roku dogorywający swych dni prokurator Feliks Hejmo wystawił list gończy za Nikodemem Ruckim, który zgwałcił dwie młode kobiety. Sprawa została zawieszona, ze względu na brak możliwości ujęcia podejrzanego. Tę sprawę otrzymał do prowadzenia po prawie czternastu latach Prokurator Konrad Kroon. Sprawę, którą kojarzył z roku 2010 i w której również odegrał małą rolę. Był to bowiem rok, w którym poznał swoją Zuzę robiącą zdjęcia w Domu Steffensa pretendującego do „(…) miana świątyni sztuki, w której panowała niczym nieograniczona wolność. Kręcili się tam aktorzy, malarze i muzycy. Artystyczna bohema. Miłość podawano sobie z rąk do rąk niczym opłatek; duch rewolucji moralnej lat sześćdziesiątych unosił się w powietrzu wymieszany z zapachem ginu, szampana i drogich damskich perfum.” Rok, w którym starał się ochronić Judytę, córkę byłego nauczyciela Antoniego Słomskiego, zafascynowaną psychodelicznym liderem zespołu UTERO, Alexem.  Rok, w którym straciła życie Lila, projekt Alexa i młoda kobieta, która przed sobą miała świetlaną przyszłość. Rok, w którym Monika naga uciekała przez las i trafiła na policyjny radiowóz, który…… Rok, w którym działy się straszne rzeczy, z których powstawały „(…) Makabryczne opowieści, które najlepiej było zapomnieć. Których w żadnym wypadku nie wolno było nikomu zdradzić. Zło czaiło się za rogiem. I cały czas pilnowało, by prawda nie wyszła na jaw.” I wreszcie rok, który Kroon postanowił pomścić kilkanaście lat później. 

„Niektórych zbrodni nigdy nie udaje się wyjaśnić. Są też takie, w których dopiero po wielu latach prawda puka w wieko trumny, wygrzebuje się z ziemi i w końcu, zupełnie nieproszona, wychodzi chyłkiem na powierzchnię.” – „Nigdy już nie uciekniesz” Cyryl Sone. 

Cyryl Sone – aktywny prokurator, to dla mnie kompletna zagadka. Nie wiem, czy Kroon ma coś z niego. Wiem tylko tyle, że Wydawnictwo Znak Koncept zdobyło naprawdę bardzo utalentowanego pisarza, przy którym nie sposób się nudzić. Uwielbiam tę prokuratorską narrację. Uwielbiam te wszystkie artykuły. Z estymą w epilogu przeczytałam o artykule 151 kodeksu karnego, który zapowiada kolejną część, czwartą znajdującą się w planach wydawniczych na wiosnę 2024 (ps. nie mogę się doczekać na „Wszystko, co widziałeś”). Sone idealnie wpasował się w mój gust wplatając do fabuły prokuratorskie smaczki. Opisując mimochodem różnice między umorzeniem, a zawieszeniem postępowania i jakie nosi to implikacje w świecie prokuratorskim, co może zrobić następca w jednym i w drugim przypadku. Jak ukręca się przysłowiowy łeb takim sprawom i o co chodzi z tym cztery osiem. Ta prawdziwa specyfika pracy prokuratorskiej przemycana w książkach Sone’a to ogromna ich wartość dodana. Oprócz oczywiście takich zalet jak; męska, zwięzła narracja, szybkie tempo, świetnie rozrysowani bohaterowie, sama postać Kroona, ciekawa wielowątkowa fabuła, idealnie zaprezentowane bestialstwo sprawców, ciekawe postaci kobiece (takie figury jak Flara, Zuza, Lucy, Judyta, Patrycja Radke, czy same ofiary, z którymi bardzo prosto się jest utożsamić). 

Książka ma bardzo ciekawą konstrukcję. Podzielona jest na sześć części, które składają się z kilkunastu ponumerowanych rozdziałów. Każdy rozdział dodatkowo zawiera tytuł, w którym zawarty jest miesiąc akcji, a także rok, w którym się dzieje opisywana fabuła. Narracja prowadzona jest bowiem z perspektywy roku bieżącego oraz roku 2010, a nawet w przypadku Lilki roku 2011. Każdy rozdział posiada również podrozdziały pisane z perspektywy bohaterów, którzy stanowią trzon opowieści zawartych w tych częściach. Osobno Stone relacjonuje historię z pespektywy Kroona, osobno z perspektywy Anity, Alexa, Lili, Patryka, Judyty, Fliksa Hejmo, Nikoli, Zuzy i wielu innych. Ta struktura nie pozwoliła mi się pogubić w opisywanych przez Autora wątkach, bo musicie wiedzieć, że to prokuratorskie śledztwo pełno jest niespodzianek. Kroon do rozwiązania dochodzi pomału, klucząc pomiędzy licznymi tropami, przesłuchując mnóstwo świadków, a do tego borykając się z własnymi osobistymi problemami. I ta warstwa obyczajowa też została bardzo dobrze rozpisana w „Nigdy już nie uciekniesz„. Osadzenie ofiar, młodych kobiet szukających dużych pieniędzy w Domu Steffensa w ich środowisku rodzinnym, czasem pełnego tram, nieakceptowalnych czy wręcz karalnych czynów wzmacniało przekaz. Współczucie mieszało mi się chwilami z niedowierzaniem, a niechęć do oprawców była wzmagana poczuciem, że te osoby straciły już swoje jestestwo wiele lat wcześniej, w wyniku innych bezecnych ludzi. Sam Kroon rozliczający się z Zuzą to też wątek na którym warto zawiesić oko. Do tego jego relacja z Radke i zawodowe zaufanie do Justyny Flarkowskiej. Ciekawe, czy prokuratorzy mają swych ulubionych śledczych, z którymi wolą pracować. Chciałabym o to zapytać kiedyś na spotkaniu autorskim samego Sone’a. 

Reasumując; powielam moją opinię z poprzedniej recenzji drugiego tomu „Bardzo dobre męskie pióro. Koniecznie do przeczytania!!!!”

ps. i pamiętajcie, nie musicie czytać wszystkich tomów serii. Książki można z tak samą wielką satysfakcją czytać jako odrębne lektury. 

Moja ocena: 8/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak Koncept.

„Domki z kart” Anna Ziobro

DOMKI Z KART

  • Autorka: ANNA ZIOBRO
  • Cykl: SERIA NADMORSKA (tom 3)
  • Wydawnictwo: DRAGON
  • Liczba stron: 320
  • Data premiery: 6.09.2023r. 

Domki z kart” Anna Ziobro – autorka od Wydawnictwo Dragon to trzeci tom Serii Nadmorskiej. Ja przeczytałam drugi tom zatytułowany „Nie pozwól mi odejść” (recenzja na klik), w którym poznałam się z losami Leny i Marcina z powieści „Moje życie przed Tobą”. W recenzji napisałam zresztą, że znajomość pierwszego tomu nie jest konieczna, by zanurzyć się w opowieść wykreowaną przez Autorkę. To samo twierdzę tutaj. Nawet jeśli nie czytaliście poprzednich tomów cyklu niech nic Was nie zatrzymuje przed sięgnięciem po książkę „Domki z kart”.

Gdańsk. Lena i Marcin planują ślub. Lena nadal cierpi na amnezję, a Marcin walczy ze śmiertelną chorobą. 17-letnia Ada, młoda matka fascynuje Leszka, który ma nadzieję na pogłębienie relacji mimo swoich osobistych wyzwań, mimo konieczności utrzymywania trzech młodszych sióstr, matki i schorowanego ojca.

Trudno przewidzieć, czy to koniec, czy jeszcze spotkamy się z bohaterami tej serii, która okazała się dla mnie wielowątkową historią kilku ciekawych osób. Każdy z bohaterów, nawet tych pobocznych został wykreowany w sposób bardzo realny. Anna Ziobro nie okłamuje swoich czytelników kreśląc superbohaterów, postaci nieomylnych i interesujących samych w sobie. Ziobro opisuje ludzi, którzy czasem są słabi, którzy podejmują złe decyzje, którzy stosują mechanizmy ucieczkowe nie potrafiąc skonfrontować się z rzeczywistością. Chwilami miałam wrażenie, że to fikcyjne postaci na miarę naszych czasów, gdzie trudno jest podjąć jakąś aktywność, gdzie niedoskonałości życia codziennego zasłaniają nam szansę na rozwiązanie choćby najmniejszych problemów, by odczuć chwilową satysfakcję z tak zwanych małych sukcesów, czy wręcz sukcesików. Jakby Autorka chciała przemycić nam czytelnikom wiadomość ukrytą w fabule, że mimo, iż życie sypie nam się jak domki z kart to my tylko mamy siłę i możliwości, by je pozbierać na nowo, by te karty uporządkować i te domki wznieść na nowo. 

To ciepła opowieść, którą czyta się szybko. Literatura obyczajowa na miarę tego gatunku. Historia o życiu, o życiowych problemach i realnie zaprezentowanych bohaterach fikcyjnych. Harmonijny wizerunek wykreowanych postaci uwięzionych w ramy tego, co wolno, czego nie wypada.  Było przyjemnie. Było wzruszająco. Było czytane z estymą i oddaniem. 

Udanej lektury!!! 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU DRAGON.

„Kilometr zerowy. Droga do szczęścia” Maud Ankaoua

KILOMETR ZEROWY. DROGA DO SZCZĘŚCIA

  • Autorka: MAUD ANKAOUA
  • Wydawnictwo: ZNAK KONCEPT
  • Liczba stron: 304
  • Data premiery: 23.08.2023r. 
  • Data premiery światowej: 21.09.2017r.

Kilometr zerowy. Droga do szczęścia” Maud Ankaoua to powieść drogi, podróży w odległe zakamarki świata. Podróż po coś. Podróż, by coś odnaleźć i uratować komuś życie. To podróż w meandry ludzkiego życia, w którym ogromną rolę odgrywa uczucie do przyjaciółki oraz sama postać Maëlle, przebojowej i niezwykle efektywnej dyrektorki finansowej w start-upowej firmie. 

Maëlle pracuje jako dyrektora w start-upie. Zakres jej obowiązków zawodowych z dyrektorki finansowej bardzo się rozszerzył. Jak sama o sobie mówi poprzez narrację pierwszoosobową stała się „(…) dyrektorką do spraw prawnych, dyrektorką do spraw zasobów ludzkich, dyrektorką oddziałów regionalnych. Uczyłam się wszystkiego, czego tylko mogłam i padałam z nóg.” Przyjaźni się z Romane trzydziestoczteroletnią Libanką, która nagle prosi ją o pilne spotkanie. „Życie jej nie oszczędzało, ale każda trudność czyniła ją silniejszą – dzięki nim stawała się twardsza, niczym skóra w miejscu zagojonej rany.” Przez wiele lat były nierozłączne, nie było między nimi tematów tabu, poza jej dzieciństwem w owładniętym wojną Bejrucie, o którym nadmieniła tylko jeden raz. Samo nagłe spotkanie nie udziela Maëlle odpowiedzi na wiele pytań. Wręcz przeciwnie mnoży nowe, których odpowiedzi musi szukać daleko od jej miejsca zamieszkania, by pomóc przyjaciółce, by uratować jej życie. Po plątaninie myśli postanawia się poddać prośbie przyjaciółki i wylatuje do Katmandu  z między­lądowaniem w Ad­-Dausze. Wylatuje, by spotkać się z Jasonem. 

„Wystarczyły dwie godziny, by mój świat wywrócił się do góry nogami. Słowa Romane wciąż kołatały się w mojej głowie. Co miała na myśli, mówiąc, że to sprawa życia i śmierci? To prawda, że przez te wszystkie lata nigdy mnie o nic nie poprosiła. A ja zawsze mogłam liczyć na jej obecność i niezachwianą przyjaźń, zarówno w dobrych, jak i w złych czasach. Ale jak mam rzucić wszystko i pojechać do Nepalu? Nawet nie wiem, gdzie dokładnie leży ten kraj, poza tym że w Himalajach.” -„Kilometr zerowy. Droga do szczęścia” Maud Ankaoua. 

Struktura książki składa się z zatytułowanych rozdziałów. Na początku każdego z nich autorka zamieściła cytat, który nawiązuje luźno do podjętych w kolejnych częściach treści. Narracja jest pierwszoosobowa z perspektywy głównej bohaterki. Sam pomysł do Nepalu w poszukiwaniu zagubionego manuskryptu pomagającego uratować życie Romane wydawał mi się sporo naciągany. Chociaż podróż w odmęty Tybetu miała swoje zalety. Dzięki tej publikacji mogłam poznać zabytkowe buddyjskie budowle np. w Bodnath, która jest jedną z naj­większych na świecie. Opowieść kończy się w dwudziestym trzecim rozdziale zatytułowanym „Nowy początek” choć autorka musi trochę dopowiedzieć czytelnikowi, co też czyni w „Epilogu”. 

Wydawca w swym opisie napisał: „To lektura idealna na wielbicielek Jedz, módl się, kochaj, Alchemika i Dzikiej drogi!”. Czytałam dwie z nich. Nie porównałabym tej powieści do poprzednio powołanych w opisie Wydawcy, ale faktycznie muszę wspomnieć, że „Kilometr zerowy. Droga do szczęścia” ma coś w sobie. Może to nieprawdopodobieństwo. Może tą fikcję, w której idealnie odnalazła się przebojowa dyrektor finansowa. Może tą literacką podróż, bogatą w krajobrazy, smaki i tybetańskie zapachy. Nie wiem.  Jedno jest pewne, że książka z taką tematyką i ubrana w takie odzienie scenograficzne jednocześnie licząca niewiele ponad trzysta stron nie mogła mi się znudzić. 

Z opisu na stronie Znak przeczytałam, że Maud Ankaoua debiutowała powieścią „Kilometr zerowy. Droga do szczęścia” . Jest francuską autorką, coachem i mówczynią specjalizującą się w literaturze motywacyjnej, rozwoju osobistym i duchowym. Takie tematy jak magia życia, celebrowanie go, transformacja osobista i odnajdywanie sensu w życiu są jej bliskie. Wynikają z jej specjalizacji i dotychczasowej aktywności. Nie dziw, że tematyka ta została podjęta w jej debiutanckiej powieści. 

Kilometr zerowy. Droga do szczęścia” to wytchnienie. To nowe spojrzenie na to, z czym borykamy się na co dzień. To spojrzenie w głąb czytelnika i uświadomienie mu, że w życiu ważne i istotne są tylko chwile, i ich celebrowanie, i ich zatrzymywanie i zapamiętywanie. Tego chciała mnie nauczyć Maud Ankaoua poprzez swój debiut. Może jej się uda i w Waszym przypadku? Sięgnijcie po tę książkę i podzielcie się proszę własnymi spostrzeżeniami. Jestem ciekawa Waszego odbioru. 

Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak Koncept.

„Kiedy kwitną oliwki” Monika Michalik

KIEDY KWITNĄ OLIWKI

  • Autorka: MONIKA MICHALIK
  • Wydawnictwo: VIDEOGRAF 
  • Liczba stron:336
  • Data premiery:9.11.2023r. 

9 listopada br. premierę miała najnowsza powieść Monika Michalik – pisarka pt. „Kiedy kwitną oliwki” od Wydawnictwa Videograf SA. Czytałam już parę książek Pani Moniki. Na mym blogu czytelniczym polecałam Wam już „Bądź moim marzeniem” (recenzja na klik), „Nie zapomnę o Tobie” (recenzja na klik) oraz „Odnajdę Cię” (recenzja na klik).

Akcja toczy się wiosną, kiedy na Zakynthosie kwitną drzewa oliwkowe a nocą na plażę wychodzą żółwie caretta, by złożyć jaja. Z zainteresowaniem przeczytałam, że co do zasady samice składają jaja na tej samej plaży, na której się urodziły. Zawsze. To niezwykła wartość przyrodnicza tej powieści, tym bardziej, że motyw ze składaniem jaj został naprawdę w powieści bardzo dobrze wyeksponowany.  Główną bohaterką jest Aurelia – młoda piosenkarka. Po przegranej miłości szuka na wyspie wytchnienia, odpoczynku. Pragnie zapomnieć o niespełnionej miłości. Wynajmuje pokój w położonym na uboczu pensjonacie, który prowadzi samotny wdowiec z córką – Jorgos. 

To książka o poszukiwaniu sensu życia, o odkrywaniu siebie na nowo. Ta fabuła sprawdza się w powieściach obyczajowych. Nie będę Wam wmawiać, że jest ona czymś niezwykłym. Nie. Wręcz przeciwnie, pozwolę sobie nawet napisać, że fabuła tego typu nie jest odkrywcza. Sama wielokrotnie w moich opiniach na temat przeczytanych książek wspominałam o opowieściach opartych na odnajdywaniu sensu życia po straconej miłości, rodzinie, dzieciach, małżonkach, pracy itepe itede. Nie zmienia to faktu, że nawet tak sprawdzone schematy i stereotypowe początki mogą rozwinąć się w ciekawą narrację, która jest przesiąknięta greckimi zapachami, daniami i pejzażami 🇬🇷🥗 🍷. Byliście kiedyś na greckiej wyspie? Byliście na Zakynthosie? Dla mnie to przyszłość. Możliwe, że w okresie kwitnięcia będzie to dla mnie kiedyś zielona oaza, w której z chęcią i z podobną do tej książką Autorki się zanurzę. 

Wracając do publikacji to jest to ciepła, spokojna, uduchowiona powieść obyczajowa. Wyjątkowo spodobała mi się Wyspa Żółwi i cała koncepcja związana z jej opisem. Pani Monika nawiązała do ich ochrony. A ja nawet przed rozpoczęciem czytania nie wiedziałam, że na tej greckiej wyspie wylęgają się żółwie . To kolejny dowód na to, że podróże, nawet te literackie kształcą. Jak pewnie z wprowadzenia do fabuły się domyślacie, historia opiera się na perypetiach młodej gwiazdki estrady Aurelii z milczącym Jorgosem. To prawda. Okazało się jednak w trakcie czytania, że i inne postaci drugoplanowe mają znaczenie. Szczególną rolę autorka oddała matce Jorgosa, greczynce z pochodzenia i preferencji. Postać Grety chwilami jawiła mi się jako swoistego rodzaju sumienie narodu, przemawiały przez nią i matczyne serce, i kobiece doświadczenie.

Jeśli macie ochotę opuścić chłodną choć nie ośnieżoną Polskę i przenieść się na chwilę w znacznie cieplejsze miejsce, to zapraszam Was na Zakynthos, na którym poznacie Jorgosa i Aurelię, którym los postanowił sprzyjać. Przynajmniej od jakiegoś czasu. Przynajmniej częściowo. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Videograf.

„Ostatni dzwonek” Beth O’Leary

OSTATNI DZWONEK

  • Autorka: BETH O’LEARY
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Seria: MAŁA CZARNA
  • Liczba stron: 416
  • Data premiery: 8.11.2023r. 
  • Data premiery światowej: 26.09.2023r. 

W zapowiedzi książki napisałam, że lubię przeczytać od czasu do czasu lekkie powieści obyczajowe z elementami romantyczno-komediowymi . Wydawnictwo Albatros takich pozycji wydało już sporo. 8 listopada br. ich nakładem ukazała się powieść „Ostatni dzwonek” Beth O’Leary autorki takich powieści jak „Współlokatorzy” (recenzja na klik), „Zamiana„, „Poszukiwany ukochany”  (recenzja na klik) czy  „W drogę” (recenzja na klik). O’Leary  tym razem zabiera nas do starego, zaniedbanego hotelu, gdzie dwóch nielubiących się pracowników musi ze sobą współpracować.

Izzy i Lucas to recepcjoniści w podupadającym hotelu Forest Manor. W trakcie przygotowania do remontu przed Bożym Narodzeniem odnajdują pudełko z obrączkami ślubnymi i pierścionkami zaręczynowymi, oznaczonymi datami ich znalezienia. Wkręcają się w historię nieznajomych, którzy pozostawili w hotelu takie skarby. Ciekawi są historii ich miłości. Myszkują w hotelu, aż w końcu decydują się, by wyruszyć w drogę w poszukiwaniu historii miłosnej, którą pragną odkryć. 

To dość prosta fabuła. On go nie cierpi, on jej nie znosi. Autorka zastosowała znany motyw i w kinematografii, i w literaturze. Ukazywanie jak cienka jest granica pomiędzy niechęcią a gorącym uczuciem dość dobrze się sprawdza w utworach prezentowanych odbiorcom od stuleci. Autorka nie poskąpiła czytelnikom najbardziej stereotypowego początku historii niechęci Izzy do Lucasa. Ze zdziwieniem przyjęłam tą oczywistość, że przystojnym Lucas, boleśnie zranił jej uczucia. I to w tym fakcie należy upatrywać antypatii Izzy  do Lucasa. 

Początek historii rozpoczyna się w grudniu 2021. Tak też zatytułowany jest pierwszy rozdział. I to bardzo ciekawy początek. Kartka świąteczna Izzy do Lucasa i jego odpowiedź była zapowiedzią ciekawej powiastki, może niewymagającej, ale sympatycznej. W kolejnych częściach autorka snuje opowieść w Listopadzie 2022. Prowadzi narrację z perspektywy Izzy i Lucasa, tak też tytułuje kolejne rozdziały. Na początku drugiego rozdziału zatytułowanego „Izzy” autorka z humorem wprowadziła czytelnika w to, co dzieje się pomiędzy głównymi bohaterami. 

„Jeżeli Lucas coś robi, muszę robić to samo, tylko lepiej.
Przez ostatni rok zwykle było to bardzo dobre dla mojej kariery i właśnie dlatego w tym momencie siłuję się z gałęzią jodły, co najmniej dwa razy wyższą i cztery razy szerszą ode mnie.” -„Ostatni dzwonek” Beth O’Leary. 

Jak pewnie zauważyliście w powyższym cytacie narracja prowadzona z perspektywy rozdziału poświęconego odrębnemu punktowi widzenia dwójki głównych postaci jest pierwszoosobowa. Ta naprzemienna narracja pierwszoosobowa jest cechą charakterystyczną pisarki. Zastosowała ją w powieści „Współlokatorzy”. Tak samo snuta jest opowieść z perspektywy Lucasa. Również z jego bezpośredniej relacji poznajemy, co nim motywuje, jak postrzega Izzy i jak wewnętrznie radzi sobie z jej niechęcią. Zresztą autorka lubi powielać schematy. Motyw dwójki bohaterów, którzy kiedyś byli sobie bliscy pojawił się już w przeczytanej przeze mnie książki „W drogę”.  Ostatnia część też należy do Izzy. Zadziornie Beth O’Leary poprowadziła historię przez Grudzień 2023, który jest przedostatnim rozdziałem. 

Opowiedziana historia jest pozytywna i lekka. Celem autorki było wprowadzenie czytelników w miły przedświąteczny nastrój. Nie bez powodu zresztą w tym czasie została osadzona fabuła książki😉. Udały się również niektóre fragmenty O’Leary, wstawki, riposty, krótkie podsumowania. Niektóre odebrałam jako bardzo dowcipne. Czegoś mi jednak w tej pozycji brakowało. Czytałam ją dość szybko. Rozdziały były krótkie i mimo, że jest ich aż trzydzieści osiem. Taka przyjemna i lekka lektura z wyświechtanymi, stereotypowymi motywami, z którą dosyć przyjemnie można spędzić czas.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję WYDAWNICTWU ALBATROS.

„Inne tonacje ciszy” Remigiusz Mróz

INNE TONACJE CISZY

  • Autor: REMIGIUSZ MRÓZ
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 480
  • Data premiery: 6.12.2023r. 

Ponad dwa tygodnie temu premierę miała najnowsza książka Remigiusz Mróz pt. „Inne tonacje ciszy” od Czwarta Strona Kryminału. Jak sam Autor napisał w Posłowiu czując przebodźcowanie kryminałami i mimowolnie płynąc myślami w trakcie pisania w kierunku bardziej interesujących go ostatnio wątkach obyczajowych sięgnął do książki, którą napisał w 2014 w trakcie swego pobytu w Barcelonie. Przy redakcji przeniósł „(…) akcję całkowicie do Hatford i zmieniając w tej książce właściwie wszystko. Aspen, Grayson i Cass nie polecieli do Barcelony, by szukać Pepecali. Ostał się tylko jeden wiersz Joana Brossy…..Pojawił się Ryan. W wypadku zginęła tylko matka Aspen……I tak dalej.” Finalnie z tej pierwotnej zmienionej wersji stworzona została dość zgrabna opowieść, która będzie miała swoją kontynuację w drugiej części zatytułowanej „Kadry niedogaszonych wspomnień.”

Aspen Wakefield budzi się na szpitalnym łóżku, obok którego siedzi nieznany jest młody mężczyzna. Jak się okazuje Grayson Joyce towarzyszy jej od dwóch tygodni, w trakcie jej śpiączki po wypadku samochodowym, w którym zginęła jej matka – June. Aspen niczego nie pamięta. Jak się szybko okazuje cierpi na amnezję epizodyczną „(…) w obrębie pamięci deklaratywnej, a konkretnie jednego z jej dwóch podsystemów.” Pamięta hiszpański, którym się dość dobrze posługuje. Kojarzy teksty liryczne, autorów oraz muzykę, która porusza jej wewnętrzne struny. Nie ma pojęcia, co miała robić z matką u swego dziadka zwanego Prodziekanem. Nie czuje nic do swego niby chłopaka Carlosa i kompletnie nic nie wie o morderstwie, które miało miejsce w jej rodzinnym mieście, praktycznie chwilę przed przyjazdem do Hatford. Ścierając się z Graysonem zaczyna odkrywać siebie na nowo. I jak się okazuje już od jakiegoś czasu bierze udział w rozwiązywaniu zagadki sprzed lat. 

Remigiusz Mróz to autor ciągle mnie zaskakujący. Jego serię z Chyłką, Forstem przeczytałam całą. Nowe powieści z Iną Kobryn też są niczego sobie. Podobała mi się seria Parabellum oraz książki „Osiedle RZNiW”, „Wybaczam ci”, „W cieniu prawa”. Wiele moich spostrzeżeń na temat wyników pracy Mroza znajdziecie na moim blogu czytelniczym. Wydawało mi się, że Mróz nie może mnie już zbytnio zaskoczyć. Kompletnie się myliłam. Bardzo spodobała mi się historia opisana w powieści „Inne tonacje ciszy”, w której oprócz ciekawie opisanej relacji Graysona i Aspen znalazłam ciekawą muzykę (playlisty najdziecie na Spotify Autora), poezję, zagadki i poszukiwany skarb. 

Jak zwykle Autor zabawił mnie ciekawymi zwrotami i interesującymi wstawkami. Typu; „Wyglądał jak problem tylko czekający na to, by się zdarzyć.” 

Subtelnie opisał rodzące się uczucie pomiędzy Graysonem i Aspen. Takiego Mroza chyba poznałam po raz pierwszy. Kluczył w dialogach, nie dopowiadał, nie wyjaśniał, przerywał dyskusje i rozpytywanie pomiędzy bohaterami. To mnie bardzo irytowało w relacji Wakefield i Joyce. Jakimś cudem on potrzebował jej, był od niej zależny, a kompletnie nie potrafił być wobec niej szczery, wyjaśnić, uzasadnić, motywować. Aż dziw, że Aspen w to poszła. W tym zakresie wydała mi się trochę odrealniona. Chociaż, ja już młodość mam za sobą. Może gdyby mnie to spotkało, też chętnie podążyłabym po śladach kasety Pepecali zatytułowanej Cuando Murió el Silencio z przystojniakiem u boku. W ogóle pomysł kasety magnetofonowej mnie frapował. Już zapomniałam, że takie miałam. A tu jest i o przewijaniu, i o przekładaniu na drugą stronę, i o słuchaniu we wnętrzu czerwonego Porsche zwanego Hermioną. Porsche z odtarzaczem kaset magnetofonowych…. Ogromnym plusem są wskazówki. To taka zabawa trochę w podchody. Bardzo sprytnie Mróz pociągnął temat kasety w zestawieniu z twórczością Joana Brossy – hiszpańskiego prozaika, dramaturga, grafika i rzeźbiarza, który był najbardziej reprezentatywnym katalońskim poetą awangardowym XX wieku. Połączył tekst utworu muzycznego z tekstem literackim. Chociaż momentami miałam wrażenie, że historia toczy się sama, bez moderatora, bez jej twórcy, bez pisarza.  Jak to zwykle bywa u Mroza więcej pytań niż odpowiedzi. Pogubieni młodzi bohaterowie zdominowali fabułę i wątek sensacyjny, który miał wiele jasnych momentów. 

Narracja jest pisana w szybkim tempie. Bohaterowie wpadają na siebie, dzwonią, przychodzą do siebie, spotykają się konsultują w ekspresowym tempie. Mróz rozpracował optymalny poziom opisów do dialogów i samej akcji. W tej powieści również zachował odpowiednie proporcje. Mimo, że narratorką pierwszoosobową jest Aspen nie jest to ckliwa opowiastka. Wręcz przeciwnie Aspen ma wiele cech męskich. Momentami przypominała mi Chyłkę nawet w swoim zamiłowaniu do muzyki. Widocznie Autor lubi taki typ kobiecych postaci, które potrafią i dominować, i się poddać. Do tego są nieziemsko inteligentne i kreatywne, a także potrafią skutecznie ripostować. Dzięki temu te kilkaset stron czyta się bardzo szybko. 

Przedmowie Mróz napisał: „Oto historia Aspen i Joyce’a. Niech bronią się sami.” Muszę stwierdzić, że historia obroniła się w sposób wystarczający, by ją polecić. Poznajcie Mroza w innej odsłonie. Warto. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

„WROBIONA” C.L. Taylor

WROBIONA

  • Autor: C.L. TAYLOR
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Liczba stron: 368
  • Data premiery: 26.07.2023r.

26 lipca premiera miała najnowszą powieść C.L. Taylor pt. „Wrobiona”. Ta brytyjska autorka słynie z bestsellerowych thrillerów psychologicznych. Ja do czasu premiery „Wrobionej” przeczytałam cztery jej powieście. Ich oceny wahają się od 5/10 do 8/10. Jedna z nich mnie zachwyciła, dwie były przeciętne, a czwarta bardzo mnie rozczarowała. Przy takiej rozbieżności trudno powiedzieć czego można się spodziewać po nowej powieści. Zdecydowałam się jednak na jej lekturę gdyż miałam nadzieję, że może w końcu trafię na kolejną perełkę podobną do „Zanim powróci strach”, którą przeczytałam z zapartym tchem. Trochę jednak zwlekałam z sięgnięciem po lekturę. Kilka dni temu zaczęłam jej słuchać jako audiobooka i tak mnie wciągnęła, że po powrocie do domu sięgnęłam po papierowy egzemplarz, żeby dowiedzieć się co dalej. Przeczytałam ją szybko I dzisiaj chciałam się z wami podzielić moimi wrażeniami z lektury.
Pięć lat temu Olivia Sutherland została skazana za spiskowanie w celu zamordowania męża. Szkopuł w tym, że wcale tego nie zrobiła. Została wrobiona. Po wyjściu na wolność jej priorytetem jest odzyskać kontakt z nastoletnią już teraz córką i z powrotem nawiązać między nimi dobrą relację. Przebywając w więzieniu marzyła również o tym, że po wyjściu odzyska swoje dobre imię i wykaże spisek męża. Czy jednak starczy jej na to odwagi? Jak daleko gotowa jest się posunąć? Jak na jej powrót zareaguje mąż?

Powieść wciągnęła mnie od pierwszych stron. Motyw matki walczącej o kontakty z córką przemówił do mnie dogłębnie i wzbudził sporo emocji. Mamy okazję spojrzeć na toczące się wydarzenia z różnych perspektyw. Z perspektywy Olivii w narracji pierwszoosobowej, z perspektywy Danii i Dominica w narracji trzecioosobowej. Bardzo podobał mi się ten zabieg, zdecydowanie ubogacił powieść. Zwłaszcza postać Danii policjantki wciągniętej w całą tą intrygę była bardzo ciekawa. Ukazanie jej motywacji i jej roli w całej intrydze było ciekawym zabiegiem. Opowiedziana historia była dla mnie bardzo interesująca. Zwłaszcza pierwsza część książki niesamowicie mnie wciągnęła i zaintrygowała. W dalszej części książki to napięcie trochę spadło, choć było sporo akcji. Natomiast brakowało mi tam pewnej głębi psychologicznej, zwłaszcza w odniesieniu do pozostałych postaci. Bowiem postaci Olivii głównej bohaterki nic nie mogę zarzucić. Kobieta, która miała praktycznie wszystko – karierę, własny biznes, dom, męża i córkę nagle bez żadnego ostrzeżenia to wszystko straciła i trafiła do więzienia. Miejsca, które jeszcze chwilę temu wydawało jej się zupełnie abstrakcyjne i poza obszarem jej zainteresowań. Teraz musi nauczyć się sobie tam jakoś radzić. Nieustająca tęsknota za córką i poczucie niesprawiedliwości jeszcze to utrudniają. Jednak jakoś udało jej się przetrwać pięć lat. Wychodzi warunkowo na wolność i staje wobec zadania odbudowania swojego życia na nowo. Jest to postać ze zdecydowanie dużym potencjałem. Dobrze przedstawieni są również pozostali bohaterowie. Również ci negatywni. Podobało mi się wypływające z powieści przesłanie, że nawet w więzieniu możesz poznać ludzi, na których będziesz mogła polegać. A z drugiej strony często Ci, którzy wydają się przykładnymi obywatelami mają wiele do ukrycia. Przypomina nam to zasadę, że nie sądzić po pozorach. Bardzo często ludzie, którzy pozornie żyją poprawnie, na wysokim poziomie, są idealnymi rodzicami i małżonkami pokazują się tacy tylko na pozór, pod publiczkę. Taką postacią jest Dominik. Na zewnątrz wzorowy obywatel, tak naprawdę skrywa różne mroczne tajemnice. Powieść trzyma w napięciu. Autorka funduje nam liczne zwroty akcji i skoki adrenaliny. Części wypadków stopniowo można było się domyślić, natomiast jedna rzecz była dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem. Również temat osób niesłusznie skazanych, wrobionych, zasługuje na zauważenie. Powieść dostarczyła mi sporo emocji i fajnie spędziłam z nią czas, co polecam i Wam😊

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ALBATROS.

„Diabelski krąg” Przemysław Borkowski

WIEŻA STRACHU

  • Autor: PRZEMYSŁAW  BORKOWSKI
  • Seria: PROKURATOR GABRIELA SEREDYŃSKA. TOM 4
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 394
  • Data premiery: 12.10.2023r.

Bardzo sobie cenię książki Przemysława Borkowskiego. Lubię cykl z prokurator Gabrielą Seredyńską, więc gdy usłyszałam, że w październiku premierę będzie miał czwarty tom pt. „Diabelski krąg” od Wydawnictwa Czwarta Strona Kryminału bardzo się ucieszyłam. Poprzednie wywarły na mnie spore wrażenie, byłam więc bardzo ciekawa najnowszego. Czy sprostał on pokładanym w nim nadziejom? Przeczytajcie sami.

Prokurator Gabriela Seredyńska wraca w rodzinne strony na pogrzeb ojca. Ma to być bardzo krótki pobyt, sprzedaż domu dawnemu znajomemu ojca zaraz po pogrzebie i szybki powrót do warszawskiego życia. Pierwszy problem pojawia się, gdy ceremonia pochówku niespodziewanie i z nieznanych powodów się opóźnia. Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy na terenie oddziedziczonej posiadłości kobieta odkrywa ślady, które jej zdaniem świadczą o tym, że zostało tam pochowane jakieś ciało. Niestety miejscowa prokuratura i policja nic nie znajdują. Przeczucie jednak nie daje bohaterce spokoju. Wbrew zdrowemu rozsądkowi decyduje się ona zostać w rodzinnych stronach na trochę dłużej i podejmuje nieoficjalne śledztwo. Niestety bardzo trudno jej się czegoś dowiedzieć, mieszkańcy milczą lub mówią nieprawdę, a w oczach niektórych z nich bohaterka dostrzega strach. Śledztwo doprowadzą prokurator do budzącego grozę miejsca w środku lasu oraz szokujących odkryć dotyczących jej własnej rodziny. Czy uda jej się odkryć całą historię i znaleźć winnych, którzy oślepieni władzą i opętani żądzą zemsty czują się bezkarni?

Całą historię poznajemy z punktu widzenia prokurator Gabrieli Seredyńskiej, narracja jest trzecioosobowa, więc czytelnik może poczuć się jak milczący świadek rozgrywających się wydarzeń. Tym razem sytuacja bohaterki jest inna. Z dala od miejsca gdzie od lat mieszka o pracuje traktowana jest jak intruz, jak obca. Nie może korzystać ze swoich zawodowych uprawnień i stałych współpracowników, musi poradzić sobie sama. Trudniejsze jest też to, że w pewien sposób, który musi dopiero odkryć, historia ta łączy się z jej rodziną i nią samą. Zmuszona zostaje też do skonfrontowania się z postacią ojca, który przez większość jej życia był nieobecny i do którego ma żal. Odkrywa również szokującą historię rodzinną, która dotyka ją osobiście. W tym tomie mamy więc okazję poznać bohaterkę z tej bardziej prywatnej, intymniejszej strony. Przedstawiona historia również jest bardzo ciekawa, choć u jej podłoża leżą instynkty, którymi części ludzi kierują się od wieków – pragnienie władzy, zemsty, poczucie wyższości i bezkarności. Poszczególne elementy tej zagadki autor odkrywa przed nami stopniowo, a jej początek jest bardzo oryginalny, nie ma bowiem zbrodni, ciała, jest tylko przeczucie głównej bohaterki, że coś tu jest nie tak. Już zresztą pierwsze zdanie tej powieści jest bardzo niecodzienne i zwróciło moją uwagę, wytrąciło mnie z utartego szlaku: „Stała nad pustym jeszcze grobem i myślała o seksie.” Nie, to nie zapowiada początku erotyku, ale początek bardzo intrygujące i oryginalnej opowieści, o której długo nie będziecie potrafili zapomnieć i która z wielką mocą wciągnie Was w swoje karty. Polecam gorąco.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA.

„Mężczyzna, którego nigdy nie spotkałam” Elle Cook

MĘŻCZYZNA, KTÓREGO NIGDY NIE SPOTKAŁAM

  • Autor: ELLE COOK
  • Wydawnictwo: MUZA
  • Liczba stron: 382
  • Data premiery: 11.10.2023r.

Sięgając po lekturę „Mężczyzny, którego nigdy nie spotkałam” spodziewałam się lekkiej, optymistycznej historii miłosnej. Muszę przyznać, że dostałam sporo więcej. Historia bardzo mi spodobała, choć potrzebowałam trochę czasu, by się w pełni w nią czuć. Po przeczytaniu bowiem kilkudziesięciu pierwszych stron byłam przekonana, że to dokładnie to czego się spodziewałam.

Historia zaczyna się dosyć banalnie. Davey wybiera błędny numer. Próbuje odbyć rozmowę w sprawie pracy, a tymczasem łączy się z Hannah. Dziewczyna raczej nie odbiera połączeń z nieznanych numerów natomiast międzykrajowe połączenie ją zaintrygowało i intuicja kazała jej odebrać. Okazało się, że dzieli ich prawie osiem tysięcy kilometrów, Davey bowiem mieszka w Stanach, a Hannah w Londynie. Rozmowa kończy się tym, że ona życzy mu powodzenia i prosi żartem, by dał znać jak poszło w sprawie pracy. Jest jednak mocno zdziwiona, gdy jakiś czas później otrzymuje smsa z informacją, że dostał tą pracę i za jakiś czas przeprowadzi się do Londynu. Zaczynają ze sobą pisać, potem rozmawiać, a w końcu prowadzą wideorozmowy. Doskonale się rozumieją i stają się dla siebie wzajemnie ważnym elementem codziennego życia. Wbrew rozsądkowi Hannah zaczyna mieć nadzieję, że w związku z przeprowadzką mężczyzny do Londynu staną się dla siebie ważni również w realu. Umawiają się, że odbierze go z lotniska. Niestety okazuje się, że Daveya tam nie ma i nie daje znaku życia. Czy ich drogi jeszcze się przetną? Czy już na zawsze pozostaną im tylko wspomnienia krótkiej, choć intensywnej telefonicznej znajomości?

Powieść czytało mi się bardzo przyjemnie. Nawet się nie zorientowałam kiedy z lekkiej, wydawać by się mogło, przewidywalnej historii przemieniła się w opowieść o istotnych kwestiach. Nie będę wdawać się w szczegóły, gdyż nie chce Wam zdradzać za wiele z przebiegu akcji. Powiem jednak, że jest to powieść o poszukiwaniu swojego miejsca w życiu, o dojrzewaniu, o ciężkich chwilach, o przeznaczeniu, a przede wszystkim o przyjaźni i miłości. Bardzo polubiłam głównych bohaterów, z każdym z nich w pewnym stopniu się identyfikowałam, choć ich decyzje momentami mnie irytowały. Przechodzą oni jednak w ciągu powieści pewną przemianę, dojrzewają, próbują znaleźć w sobie siły do walki o realizację marzeń, do życia po swojemu. W czym zresztą w dużej mierze pomagają ich przyjaciele, bowiem autorka stworzyła również kilka niezwykle sympatycznych postaci drugoplanowych.

To książka o tym, że życie bywa nieprzewidywalne i zaskakujące, że często ciężko nas doświadcza, ale każde z tych doświadczeń do czegoś nas prowadzi i ma jakieś cel. Gorąco Was zachęcam do lektury, ja spędziłam z nią świetnie czas i wspominam ją z sentymentem. Jest to jedna z tych powieści, do których chętnie bym po latach wróciła😊

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU MUZA.

„Dom obok” Klaudia Muniak

DOM OBOK

  • Autor: KLAUDIA MUNIAK
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 26.07.2023r.

Niedawno dzieliłam się z Wami wrażeniami z lektury „Nie zabiłam”. Była to pierwsza przeczytana przeze  mnie powieść Klaudii Muniak która wywarła na mnie spore wrażenie. Z wielką ciekawością zabrałam się więc do lektury kolejnej. „Dom obok” miał premierę 26 lipca nakładem wydawnictwa Czwarta Strona. Książka podobała mi chyba jeszcze bardziej niż poprzednia. Jest to trzymający w napięciu thriller, od którego trudno mi było się oderwać.

Studentka Milena pewnego dnia postanawia zrobić niespodziankę rodzinie i spontanicznie decyduje się przyjechać do domu na weekend, nic nikomu nie mówiąc. Niestety gdy dociera na miejsce rodziców, ani jej młodszej siostry Laury nie ma w domu. By dostać się do ogródka, gdzie spodziewa się znaleźć zapasowy klucz musi poprosić o pomoc sąsiadów, rodzinę Nowickich. Tych samych, których jakiś czas temu plotki łączyły ze sprawą zaginięcia młodego chłopaka. Lena budzi się następnego dnia w zamkniętym pokoju. Nie pamięta jak się tam znalazła. Ma tylko pewne przebłyski, brak klucza, zgubiony pierścionek, rozładowany telefon, noc u Nowickich, drogę na parking… Dalej nie pamięta już nic, a właśnie zaczyna się jej koszmar, jest więziona przez człowieka, który poddaje jej strasznym torturom. Dlaczego robi? Czy Lenie uda się wyjść z tego cało?

Powieść czytałam z zapartym tchem, przeczytałam ją w jedną niedzielę, nie potrafiłam wprost oderwać się od lektury, tak mnie wciągnęła. Napięcie, zwroty akcji, tajemnica, to wszystko sprawiło, że chciałam coraz bardziej zagłębiać się w tę historię. Narracja pierwszoosobowa, naprzemiennie z punktu widzenia Leny i jej siostry Laury stopniuje nam to napięcie i powoduje, że z dwóch różnych stron próbujemy odkryć na się naprawdę wydarzyło. Czytamy o okrucieństwie, które spotyka Milenę, jednocześnie obserwując jak jej siostra stopniowo próbuje dojść do tego co się wydarzyło. Zakończenie to prawdziwa wisienka na torcie, zaskakujące, oszałamiające, z pewną nutką tajemniczości, która przypomina, że tak naprawdę nie wiem co kryje się w nas i w drugim człowieku dopóki nie zostaniemy poddani próbie. Postacie obu sióstr, tak od siebie różnych, a jednak połączonych mocną więzią, które zawsze mogą na siebie liczyć w trudnych momentach i zrobią dla siebie wszystko to zdecydowanie mocna strona tej książki. Polubiłam, i Lenę, i Laurę. Są to postacie wielowymiarowe, złożone i bardzo ciekawe. „Dom obok” to świetny thriller psychologiczny, z zapierającą dech w piersiach historią, ciekawymi postaciami, napisanym świetnym stylem. Jedyne co nie końca było dla mnie zrozumiałe i mnie nie przekonało to motywacja sprawcy. Natomiast sama jego psychopatyczna postać była dla mnie równie przerażająca, co intrygująca. Jest to powieść o złu, tym atakującym znienacka, tak wielkim i niezrozumiałym, że przyprawia o ciarki. Zawiera dość mocne, momentami brutalne sceny, które mają nam uzmysłowić do czego może być zdolny człowieka i jakie pokłady zła mogą się w nim znajdować. To lektura pełna emocji, o której szybko nie zapomnicie. Gorąco polecam! Ja spędziłam z nią świetny czas.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA KRYMINAŁU.