„Biel” Małgorzata Oliwia Sobczak

BIEL

  • Autor:MAŁGORZATA OLIWIA SOBCZAK
  • Wydawnictwo:W.A.B.
  • Seria: KOLORY ZŁA. TOM 3
  • Liczba stron:416
  • Data premiery:19.05.2021r.

Długo czekałam na swoją „Biel” od Wydawnictwa W.A.B. z 19 maja. Nie mogłam się doczekać. Paczka szczęśliwie dotarła, a ja zanurzyłam się w dalsze losy bohaterów z tryptyku „Kolory zła” od @Małgorzata Oliwia Sobczak – autorka. Chcecie przypomnieć sobie jak zrecenzowałam poprzednie dwie części cyklu? Nic trudnego  wystarczy kliknąć Czerwień oraz Czerń. Chcecie dowiedzieć się co myślę o najnowszej części? Nic trudnego  wystarczy przeczytać tą recenzję. Czyż to nie udany przepis na poszukiwanie kolejnej książki do przeczytania?

Dziwne, że ta przeszłość zaczęła wracać. Jakby ktoś odkręcił kurek i stara woda zalała teraźniejszość.”

„Biel” Małgorzata Oliwia Sobczak

Dziwne, że tak kończy się trylogia „Kolory zła” Małgorzaty Oliwii Sobczak. Dziwne, że wydarzenia z 2015 roku rozpoczęły się tak naprawdę w 1988, gdy Polskę zasnuła kurtyna komunizmu. Gdzie policja była jeszcze milicją. Gdzie cinkciarze i prostytutki współpracowali i z mafią, i z m… też na „m”, ale milicją. Dziwne, że to Ewa rozpoczyna i kończy tą kryminalną historię. Spina ją jak klamrą. Ewa, która „Wiedziała o sobie wszystko. I nienawidziła siebie jak nikogo na świecie”.  Ewa, która interesowała się śmiercią swojej koleżanki, Miśki. Śmiercią samobójczą wskutek skoku z okna sopockiej kamienicy. Świadkiem tej tragedii jest Iwona Woch fotografka mająca studio naprzeciwko (pssst, z posłowia dowiedziałam się, że podobna Iwona istnieje naprawdę). 

Sprawą, po swoim szczęśliwym powrocie z Kartuz do Trójmiasta, zajmuje się Leopold Bilski. Prokuratorskie działania wspierają Kita i Pająk oraz aspirant Anna Górska. Górska, którą już nic z Bilskim nie łączy. Odkrywają, że Miśka przed śmiercią była krępowana i duszona. Wszystko zdaje się do siebie pasować. Miśka bowiem była prostytutką. Przy czym nie odnaleziono natarczywego klienta, który wytłumaczyłby ślady na ciele Michaliny. Bilski zaczyna więc kopać głębiej. Odzywają się do niego duchy przeszłości. Odzywa się do niego ojciec, Miłosz Bilski, który zginął siedemnaście lat wcześniej w niejasnych okolicznościach. Odzywa się do niego śledztwo, który wtenczas ojciec Leopolda prowadził. Śledztwo w sprawie prostytutki, Teresy Dulewicz, która zmarła przez „(…) typowe zadławienie. Na szyi otarcia naskórka i sińce.”. Odzywają się do niego duchy znajomych rodziców, współpracowników ojca, milicyjnych oficerów i komunistycznych notabli. Duchy, które albo zamilkły na zawsze, albo świetnie odnalazły się w wolnej Polsce. Co łączy te dwa śledztwa? Czy ofiary, czy modus operandi, czy sprawca?

Raz, dwa, trzy

I koniec trylogii. Koniec nietypowy, niespodziewany. Dużym zaskoczeniem była podróż z bieżącego wątku kryminalnego do czasów rodziców Leopolda. Do czasów jego ojca, też prokuratora. Czasów matki, która wiedziała o zdradach męża. Czasów żony przyjaciela ojca, która również wiedziała o zdradach męża. Czasów, gdy kobiety nosiły swetry, żakiety z poduchami na ramionach, przepasane czarnym, szerokim pasem oraz elastyczne, świecące getry i szpilki kaczuszki. Panowie zaś nosili się w jasnej marynarce stylizując się na Dona Johnsona. Ta podróż w nieznaną przeszłość Bilskiego okazała się dla mnie nawet ważniejsza, niż niezawinione śmierci luksusowych prostytutek. Z napięciem śledziłam kolejne przedstawiane losy współpracowników milicyjnych, prokuratorskich, z którym stykał się młody Leo, których znał osobiście, których w pewnym momencie musiał zacząć podejrzewać. Momentami wszyscy byli podejrzani. Wszyscy, którzy przewinęli się w śledztwie ojca Bilskiego. Na tym polega dobry kryminał, że autor kluczy wątkami, by zmylić czytelnika.

Sprawca z roku 2015, no cóż, był totalnym zaskoczeniem, przyznaję. Nawet w roli czytelnika, jak się okazało, myślę pewnymi schematami i te schematy mnie gubią.

Bardzo dobry okazał się wątek związku pomiędzy rodzicem a dzieckiem. W wielu wymiarach autorka zobrazowała jak ważne są relacje, powiązania. Jak wraca do nas, całkiem niespodziewanie genotyp. Takich par rodzico – dzieci w książce jest wiele. Każda jest inna. Każda czymś innym naznaczona. Każda ma inną historię, traumy i bóle do przepracowania. O każdej czytałam z zaciekawieniem.

Nie jest to jednak moje wymarzone zakończenie trylogii. To raczej rozliczenie. Rozliczenie Bilskiego. Z poprzednich śledztw, z poprzednich decyzji osobistych, z błędów ojca. Zabrakło mi niespodziewanych zwrotów akcji, ciągłego zaskoczenia, że to nie ten i nie ten, i nawet nie ten jest sprawcą, nie jest temu wszystkiemu winny. W wątku sprzed siedemnastu lat od początku podążałam ścieżkami osób z kręgu bliskich znajomych. O ile współczesny wątek kryminalny był dla mnie skrojony na miarę, o tyle czasy Miłosza Bilskiego niekoniecznie. Mimo, że miło było wrócić do czasów gdy pamięta się tamtą modę i sposób umeblowania prawie każdego polskiego M3 czy M4.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zrecenzowania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

„Biel nocy” Ann Cleeves

BIEL NOCY

  • Autor:ANN CLEEVES
  • Seria: KWARTET SZETLANDZKI. TOM 2
  • Wydawnictwo:CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 422
  • Data premiery:14.11.2018r.
  • Moja ocena:6/10

 Zdarzyło Wam się kiedyś przeczytać dwa razy tą samą książkę? Po prostu zapomnieć, że już ją czytaliście? Rzadko mi się to zdarza, ale tak właśnie było „Bielą nocy” Ann Cleeves . Zorientowałam się już po 20 stronach, ale historia na nowo mnie wciągnęła. Pomyślałam, nic straconego, przecież można naocznie sobie przypomnieć fabułę oraz bohaterów książki i jeszcze raz ją przeczytać i od razu napisać rzetelną recenzję.

 „Biel nocy” to drugi tom serii szetlandzkiej. Ann Cleeves jest nazywana mistrzynią brytyjskiego suspensu. Czym jest ten suspens? To nic innego, jak „zabieg stosowany w utworach fabularnych (filmach, książkach), zwłaszcza sensacyjnych, polegający na zwolnieniu lub zatrzymaniu biegu akcji, aby wzmóc napięcie u odbiorcy lub zaskoczyć go niespodziewanym zwrotem akcji” (cyt. za: https://dobryslownik.pl/slowo/suspens/54075/).

Wydaje mi się, że porównywanie Ann Cleeves do Alfreda Hitchcocka jest jednak znaczną przesadą. Czytając nie odczuwałam takiego napięcia, jak w przypadku filmów Hitchocka.  Niemniej jednak opowieści osadzone na malowniczych wyspach szetlandzkich mają swój urok. Zieleń, skały, nurt wody, fale, zagrody, strzyżenie owiec, maleńkie miejscowości i niewielka społeczność, to coś co wyróżnia kryminał Cleeves. Maleńkie wyspy (tylko 15 jest zamieszkałych!) archipelagu szetlandzkiego na Oceanie Atlantyckim, a tyle zbrodni, tyle sekretów, tyle nieszczęść.  

Już sam początek historii jest intrygujący. Statek z pasażerami przybija do portu, a na nabrzeżu widoczny jest mężczyzna w przebraniu klauna rozdający ulotki. Ulotki, jak się później okazuje, które odwołują miejscowy wernisaż Belly Sinclair, o czym sama plastyczka nie ma pojęcia. Kto chciał zniszczyć wystawę Belli i jej znajomej Fran, dziewczyny miejscowego policjanta – Jimmiego Pereza?. Sam sprawca bojkotu wystawy nie udzielił odpowiedzi, gdyż wkrótce zginął śmiercią przez powieszenie maską klauna na twarzy.  Ot historia jakich wiele. Morderstwo w hermetycznej miejscowości nieznanego przyjezdnego. Trzeba tylko dowiedzieć się kto to był i kto go zabił.

Ale to dopiero początek! Wkrótce ginie jedyny bratanek Belli, Roddy Sinclair – utalentowany skrzypek. Historia robi się coraz bardziej zagmatwana, gdy w wyrwie skał przy zatoce odnaleziono ludzkie kości. Do kogo należały? Jak się tam znalazły? Czy to kolejne morderstwo, czy nieszczęśliwy wypadek? Wszyscy wokół pytają jednak: czy to kości Lawrence, niespełnionego kochanka Belli, który opuścił wyspę wiele lat temu? Śledztwo robi się coraz bardziej ciekawe. Zatacza coraz szersze kręgi. Do pomocy Jimmy otrzymuje Taylora. Śledczy lawirują między półprawdami mieszkańców i kłamstwami przyjezdnych. Sama Bella nie jest również rzetelnym świadkiem. Okazuje się, że wiele lat temu gościła i mężczyznę w przebraniu klauna i przyjezdnego pisarza – Wildinga. Obaj byli w jakiś sposób zaangażowani w ostatnie wydarzenia. Śledztwu nie sprzyja niesamowita pora roku, w której noc miesza się z dniem.  Tytułowe białe noce powodują, że nic nie jest takie, jakie się pierwotnie wydaje… W powieści autorka dotknęła różnych kwestii. Jest o niespełnionej miłości i stanie zakochania. Jest o przywiązaniu do miejsca i życiu w zgodzie z przyrodą. Jest to codzienności i życiu jedną nogą w przeszłości. Jest o przodkach, którzy nie zawsze byli biało – czarni, nie zawsze byli całkiem dobrzy lub całkiem źli. Wreszcie jest o zemście.

O ile fabuła jest bardzo interesująca, tak bardzo, że dotknęłam jej po raz drugi, to styl pisarki jest…  typowo angielski. Laureatka Diamentowego Sztyletu, nagrody Stowarzyszenia Pisarzy Literatury Kryminalnej – najwyższe tego typu wyróżnienie w brytyjskim kryminale – pisze jak angielska dama. Wysublimowane opisy, nawet zachowania na miejscu zbrodni są opisane delikatnie, stonowanie. Emocje jakby trzymane na wodzy, niejednoznaczne i nieoczywiste. Jak twierdzi sama autorka, Cleeves nie pisze „o potworach, zwyrodnialcach, ale o prawdziwych, normalnych ludziach, którzy znaleźli się w ekstremalnej sytuacji i w ekstremalnych okolicznościach dokonują zbrodni”. Może za mało w książce naturalizmu, a za dużo angielskiej powściągliwości? Nie wiem. Oceńcie sami.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA