„WROBIONA” C.L. Taylor

WROBIONA

  • Autor: C.L. TAYLOR
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Liczba stron: 368
  • Data premiery: 26.07.2023r.

26 lipca premiera miała najnowszą powieść C.L. Taylor pt. „Wrobiona”. Ta brytyjska autorka słynie z bestsellerowych thrillerów psychologicznych. Ja do czasu premiery „Wrobionej” przeczytałam cztery jej powieście. Ich oceny wahają się od 5/10 do 8/10. Jedna z nich mnie zachwyciła, dwie były przeciętne, a czwarta bardzo mnie rozczarowała. Przy takiej rozbieżności trudno powiedzieć czego można się spodziewać po nowej powieści. Zdecydowałam się jednak na jej lekturę gdyż miałam nadzieję, że może w końcu trafię na kolejną perełkę podobną do „Zanim powróci strach”, którą przeczytałam z zapartym tchem. Trochę jednak zwlekałam z sięgnięciem po lekturę. Kilka dni temu zaczęłam jej słuchać jako audiobooka i tak mnie wciągnęła, że po powrocie do domu sięgnęłam po papierowy egzemplarz, żeby dowiedzieć się co dalej. Przeczytałam ją szybko I dzisiaj chciałam się z wami podzielić moimi wrażeniami z lektury.
Pięć lat temu Olivia Sutherland została skazana za spiskowanie w celu zamordowania męża. Szkopuł w tym, że wcale tego nie zrobiła. Została wrobiona. Po wyjściu na wolność jej priorytetem jest odzyskać kontakt z nastoletnią już teraz córką i z powrotem nawiązać między nimi dobrą relację. Przebywając w więzieniu marzyła również o tym, że po wyjściu odzyska swoje dobre imię i wykaże spisek męża. Czy jednak starczy jej na to odwagi? Jak daleko gotowa jest się posunąć? Jak na jej powrót zareaguje mąż?

Powieść wciągnęła mnie od pierwszych stron. Motyw matki walczącej o kontakty z córką przemówił do mnie dogłębnie i wzbudził sporo emocji. Mamy okazję spojrzeć na toczące się wydarzenia z różnych perspektyw. Z perspektywy Olivii w narracji pierwszoosobowej, z perspektywy Danii i Dominica w narracji trzecioosobowej. Bardzo podobał mi się ten zabieg, zdecydowanie ubogacił powieść. Zwłaszcza postać Danii policjantki wciągniętej w całą tą intrygę była bardzo ciekawa. Ukazanie jej motywacji i jej roli w całej intrydze było ciekawym zabiegiem. Opowiedziana historia była dla mnie bardzo interesująca. Zwłaszcza pierwsza część książki niesamowicie mnie wciągnęła i zaintrygowała. W dalszej części książki to napięcie trochę spadło, choć było sporo akcji. Natomiast brakowało mi tam pewnej głębi psychologicznej, zwłaszcza w odniesieniu do pozostałych postaci. Bowiem postaci Olivii głównej bohaterki nic nie mogę zarzucić. Kobieta, która miała praktycznie wszystko – karierę, własny biznes, dom, męża i córkę nagle bez żadnego ostrzeżenia to wszystko straciła i trafiła do więzienia. Miejsca, które jeszcze chwilę temu wydawało jej się zupełnie abstrakcyjne i poza obszarem jej zainteresowań. Teraz musi nauczyć się sobie tam jakoś radzić. Nieustająca tęsknota za córką i poczucie niesprawiedliwości jeszcze to utrudniają. Jednak jakoś udało jej się przetrwać pięć lat. Wychodzi warunkowo na wolność i staje wobec zadania odbudowania swojego życia na nowo. Jest to postać ze zdecydowanie dużym potencjałem. Dobrze przedstawieni są również pozostali bohaterowie. Również ci negatywni. Podobało mi się wypływające z powieści przesłanie, że nawet w więzieniu możesz poznać ludzi, na których będziesz mogła polegać. A z drugiej strony często Ci, którzy wydają się przykładnymi obywatelami mają wiele do ukrycia. Przypomina nam to zasadę, że nie sądzić po pozorach. Bardzo często ludzie, którzy pozornie żyją poprawnie, na wysokim poziomie, są idealnymi rodzicami i małżonkami pokazują się tacy tylko na pozór, pod publiczkę. Taką postacią jest Dominik. Na zewnątrz wzorowy obywatel, tak naprawdę skrywa różne mroczne tajemnice. Powieść trzyma w napięciu. Autorka funduje nam liczne zwroty akcji i skoki adrenaliny. Części wypadków stopniowo można było się domyślić, natomiast jedna rzecz była dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem. Również temat osób niesłusznie skazanych, wrobionych, zasługuje na zauważenie. Powieść dostarczyła mi sporo emocji i fajnie spędziłam z nią czas, co polecam i Wam😊

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ALBATROS.

„Dom obok” Klaudia Muniak

DOM OBOK

  • Autor: KLAUDIA MUNIAK
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 26.07.2023r.

Niedawno dzieliłam się z Wami wrażeniami z lektury „Nie zabiłam”. Była to pierwsza przeczytana przeze  mnie powieść Klaudii Muniak która wywarła na mnie spore wrażenie. Z wielką ciekawością zabrałam się więc do lektury kolejnej. „Dom obok” miał premierę 26 lipca nakładem wydawnictwa Czwarta Strona. Książka podobała mi chyba jeszcze bardziej niż poprzednia. Jest to trzymający w napięciu thriller, od którego trudno mi było się oderwać.

Studentka Milena pewnego dnia postanawia zrobić niespodziankę rodzinie i spontanicznie decyduje się przyjechać do domu na weekend, nic nikomu nie mówiąc. Niestety gdy dociera na miejsce rodziców, ani jej młodszej siostry Laury nie ma w domu. By dostać się do ogródka, gdzie spodziewa się znaleźć zapasowy klucz musi poprosić o pomoc sąsiadów, rodzinę Nowickich. Tych samych, których jakiś czas temu plotki łączyły ze sprawą zaginięcia młodego chłopaka. Lena budzi się następnego dnia w zamkniętym pokoju. Nie pamięta jak się tam znalazła. Ma tylko pewne przebłyski, brak klucza, zgubiony pierścionek, rozładowany telefon, noc u Nowickich, drogę na parking… Dalej nie pamięta już nic, a właśnie zaczyna się jej koszmar, jest więziona przez człowieka, który poddaje jej strasznym torturom. Dlaczego robi? Czy Lenie uda się wyjść z tego cało?

Powieść czytałam z zapartym tchem, przeczytałam ją w jedną niedzielę, nie potrafiłam wprost oderwać się od lektury, tak mnie wciągnęła. Napięcie, zwroty akcji, tajemnica, to wszystko sprawiło, że chciałam coraz bardziej zagłębiać się w tę historię. Narracja pierwszoosobowa, naprzemiennie z punktu widzenia Leny i jej siostry Laury stopniuje nam to napięcie i powoduje, że z dwóch różnych stron próbujemy odkryć na się naprawdę wydarzyło. Czytamy o okrucieństwie, które spotyka Milenę, jednocześnie obserwując jak jej siostra stopniowo próbuje dojść do tego co się wydarzyło. Zakończenie to prawdziwa wisienka na torcie, zaskakujące, oszałamiające, z pewną nutką tajemniczości, która przypomina, że tak naprawdę nie wiem co kryje się w nas i w drugim człowieku dopóki nie zostaniemy poddani próbie. Postacie obu sióstr, tak od siebie różnych, a jednak połączonych mocną więzią, które zawsze mogą na siebie liczyć w trudnych momentach i zrobią dla siebie wszystko to zdecydowanie mocna strona tej książki. Polubiłam, i Lenę, i Laurę. Są to postacie wielowymiarowe, złożone i bardzo ciekawe. „Dom obok” to świetny thriller psychologiczny, z zapierającą dech w piersiach historią, ciekawymi postaciami, napisanym świetnym stylem. Jedyne co nie końca było dla mnie zrozumiałe i mnie nie przekonało to motywacja sprawcy. Natomiast sama jego psychopatyczna postać była dla mnie równie przerażająca, co intrygująca. Jest to powieść o złu, tym atakującym znienacka, tak wielkim i niezrozumiałym, że przyprawia o ciarki. Zawiera dość mocne, momentami brutalne sceny, które mają nam uzmysłowić do czego może być zdolny człowieka i jakie pokłady zła mogą się w nim znajdować. To lektura pełna emocji, o której szybko nie zapomnicie. Gorąco polecam! Ja spędziłam z nią świetny czas.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA KRYMINAŁU.

„Nieobecna” Agnieszka Olejnik

NIEOBECNA

  • Autor: AGNIESZKA OLEJNIK
  • Wydawnictwo: KSIĄŻNICA
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery: 06.09.2023r.
  • Data pierwszego pol. wydania: 17.08.2016r.

Agnieszka Olejnik to autorka ponad 30 powieści i kilku opowiadań. Najczęściej tworzy powieści obyczajowe, ale jej twórczość obejmuje również romans historyczny, kryminał, czy powieści dla dzieci i młodzieży. Miałam przyjemność przeczytać sporo powieści autorki i choć najbardziej podoba mi się w gruncie literatury obyczajowej, sięgnęłam również po romans historyczny i kryminał. Kiedy więc usłyszałam, że 6 września będzie miało premierę nowe wydanie „Nieobecnej”, powieści wydanej w 2016 roku wiedziałam, że oto nadszedł dobry moment, żeby po nią sięgnąć, tym bardziej, że od dawna znajduje się na mojej półce do przeczytania na Legimi. I chociaż na lubimy czytać książka sklasyfikowana jest jako powieść obyczajowa, ja bym powiedziała, że to bardziej thriller psychologiczny. I to taki, który przeczytałam z zapartym tchem i ogromną ciekawością.

„Przykro mi, nieobecni tracą. Takie jest życie.”

Julia i Julita to bliźniaczki, które od dzieciństwa bawią się w zamianę ról, wtedy kiedy jest im to potrzebne do realizacji własnych celów. Również w dorosłym życiu zdarza im się zamienić tożsamością. Każda z nich dostaje wtedy to, czego na co dzień im brakuje. Julia, wydawało by się, że ma wszystko – dom, męża, dziecko, pieniądze – a jednak do pełni szczęścia potrzebuje mocniejszych wrażeń. Julita, samotna nauczycielka w tych chwilach, gdy przejmuje życie siostry może zobaczyć jak to jest mieć to, za czym tęskni. Niestety podczas jednej z takich zamian Julia zostaje brutalnie zamordowana. Ma to miejsce w mieszkaniu Julity, więc to ona zostaje uznana za zmarłą. Kobieta będą w szoku chce sprostować tę pomyłkę, jednak wtedy pojawia się myśl, o tym którą z sióstr tam naprawdę chciał zamordować sprawca. Czy może uśmiercił tą niewłaściwą i w momencie gdy pomyłka wyjdzie na jaw będzie chciał ją naprawić? Podejmuje więc na gorąco decyzję i postanawia udawać Julię, co niestety niesie za sobą wiele komplikacji…

Powieść składa się z 28 rozdziałów pisanych w narracji pierwszoosobowej. Narratorem jest Julita, co sprawia, że czułam jakbym sama uczestniczyła w opisywanych wydarzeniach. Akcja toczy się gładko, lekko, momentami nabiera zawrotnego tempa, by potem znów zwolnić na dłuższy czas. Jest wiele zaskoczeń, elementów, które sprawiają, że dojście do prawdy się komplikuje. Autorka świetnie oddała emocje głównej bohaterki, a także Patryka. Z wielką delikatnością i uważnością dotyka tematu relacji międzyludzkich, zaczynając od relacji siostrzanej, przez przyjacielską, na damsko-męskiej kończąc. Relacja sióstr bliźniaczek jest tu ukazana z zupełnie innej strony. Bardzo często mówi się, że bliźniaczki, zwłaszcza jednojajowe łączy szczególna więź, że wszystko o sobie wiedzą, wyczuwają siebie nawzajem jakimś dodatkowym zmysłem. W przypadku Julii i Julity na początku może się wydawać, że jest tak samo, zamieniane tożsamości, bardzo podobne imiona… Zdaje się, że bliżej drugiej osoby już nie można być, tymczasem okazuje się, że Julia miała przed siostrą sporo tajemnic. Bardzo dobrze autorka ukazała różnice między siostrami i to, co dręczyło każdą z nich. Rozwiązanie zagadki morderstwa również nie jest oczywiste i chociaż w pewnym momencie domyśliłam się kim jest sprawca, to nie byłam tego zupełnie pewna i wiele detali mnie zaskoczyło. Jak chociażby włączenie do akcji powieści historii związanej ze śmiercią matki bliźniaczek. To dosyć skomplikowało, a zarazem ubogaciło tę opowieść.

„Nieobecna” to bardzo ciekawa, oryginalna historia z nieszablonowym zakończeniem. Stwierdziłam na początku, że moim zdaniem to thriller psychologiczny, gdyż właśnie sposób ukazania psychologii postaci bardzo mnie w tej książce zachwycił. Autorka zrobiła to niezwykle umiejętnie, a poruszone kwestie inspirują do refleksji na wiele istotnych, życiowych tematów…

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję WYDAWNICTWU KSIĄŻNICA.

„Pozostała rodzina” Lisa Jewell

POZOSTAŁA RODZINA

  • Autorka: LISA JEWELL
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Cykl: IDEALNA RODZINA (tom 2)
  • Liczba stron: 424
  • Data premiery: 26.07.2023r
  • Data premiery światowej: 9.08.2022r. 

Książkę „Idealna rodzina” (recenzja na klik) wydaną przez Wydawnictwo @Czwarta Strona tak bardzo zapamiętałam, że praktycznie przy każdej okazji wspominam, iż oceniłam ją 10 /10. Stworzenie tak patologicznego świata w tak wysublimowany i delikatny sposób zasługiwało na wysoką ocenę. Z chęcią więc zaplanowałam przeczytanie premiery z 26 lipca br. pod tytułem „Pozostała rodzina”, która – jak czytamy w Podziękowaniu od autorki – jest sequelem oczekiwanym i wręcz pożądanym przez wiernych czytelników. 

Lisa Jewell wydała po „Idealnej rodzinie” jeszcze dwie książki na polskim rynku wydawniczym. Obie przeczytałam. Żadna z nich jednak nie poruszyła w mym sercu tylu strun, co wspomniana uprzednio publikacja. Linki do moich opinii na ich temat znajdziecie tu: „Niewidzialna dziewczyna” oraz „Noc w której zniknęła”. 

Tylko że wszyscy robiliśmy złe rzeczy w tamtym domu, nikt nie wyszedł stamtąd nieskazitelny. Nauczyłem się traktować nasze grzechy jako strategie przetrwania.” -„Pozostała rodzina” Lisa Jewell.

Dwadzieścia pięć lat po wydarzeniach, które dotknęły rodzinę Lambów, Thomsenów i ich przyjaciół w domu przy Cheyne Walk 16, Lucy z dwójką małoletnich dzieci zamieszkuje w mieszkaniu swego brata Henry’ego. Henry’ego, któremu powiodło się w życiu. Spadek po rodzicach, Henrym Seniorze i Martinie to tylko dodatek do jego dochodów, wypracowanych przez siebie, wypracowanych przez lata, by zapomnieć o wydarzeniach sprzed kilkudziesięciu lat, które zawarzyły na tym, kim Henry się stał w dorosłym życiu. Lucy nie poszczęściło się tak dobrze. Po wielu latach życia na ulicy, przemocowym małżeństwie, w wieku czterdziestu lat nie ma nic. Dopiero co odzyskuje Libby. Dopiero co zaczyna szukać dla siebie miejsca, własnego kąta, w którym jej dzieci wreszcie mogłyby się poczuć jak u siebie. Czy jej się uda? 

Pozostała rodzina” to nie „Idealna rodzina”. Nie zmienia to faktu, że sequel czyta się całkiem nieźle. Sama ponad dwa lata temu zastanawiałam się, co stało się później z bohaterami pierwszej części. Czy Lucy ułoży sobie życie? Czy Henry zacznie czuć się szczęśliwym? Czy Phin się odnajdzie i czy kiedykolwiek złączy się ze swoją matką i siostrą? Na niektóre z tych pytań odpowiedzi udzieliła Lisa Jewell w tej części. 

Narracja prowadzona jest wielotorowo. Jewell przedstawia trzy równoległe rzeczywistości. Pierwszą, która dzieje się w roku 2019 i dotyczy śmierci nieznanej kobiety wyłowionej z Tamizy. Wydarzenia związane z niespodziewanym zgonem relacjonowane są z punktu widzenia śledztwa prowadzonego przez inspektora Samuela Owusu i posterunkowego Donala Muira. O dziwo, jest to relacja pierwszoosobowa. Piszę o dziwo, bo w moim subiektywnym odczuciu inni bohaterowie bardziej zasłużyli na tak osobistą, indywidualną perspektywę narracji. Drugi fikcyjny świat dotyczy Rachel i jej życia. Jej świata jako kobiety, jako córki, jako prowadzącej własną działalność gospodarczą i jako żony. I właśnie zastanawiałam się dość długo, co robi Rachel w tej powieści. W przeciwieństwie do Samuela, o życiu Rachel dowiadujemy się z perspektywy narratora trzecioosobowego. Relacjonującego wydarzenia z jej życia w sposób chronologiczny, uporządkowany, od 2018 do 2019. Trzecie opisane w powieści życie dotyczy Henry’ego. Przedstawiony zostaje czytelnikowi na nowo w czerwcu 2019 roku. Przedstawiony w sposób osobisty, dzięki narracji pierwszoosobowej. I już na dziewiętnastej stronie powieści Jewell nawiązuje do wydarzeń z „Idealnej rodziny” z punktu widzenia Henry’ego, z jego perspektywy. W te trzy prezentowane opowieści wtłoczona zostaje również historia Lucy i Libby. Historia dwóch kobiet, która rozpoczęła się dawno temu i trwa do tej pory. Dziwna to konstrukcja poruszająca wiele aspektów z życia Lambów, Thomsenów. Jakby Jewell szukała odpowiedzi i wytłumaczenia dla pewnych zdarzeń opisanych w „Idealnej rodzinie”. 

Kobiety kobietom, a mężczyźni mężczyznom zgotowali ten los. Idealnie Jewell nawiązała do tego, co zawdzięcza Lucy Birdie . Sprytnie nawiązała do tego, kim stał się Henry dzięki Phineasowi. Dodatkowo co zrobiła Rachel z Michaelem. Nie wiem tylko skąd pomysł na tak rozbudowaną narrację Samuela i na tak rozbudowaną opowieść związaną z poszukiwaniem Phina, kiedy on finalnie nie okazał się żadną znaczącą postacią. A szkoda, bo Phineas jako samiec Alfa miał jednak wiele do zaoferowania tej historii. 

Ja książek jednak nie piszę. Ja książki czytam. Potrafię docenić dobrze wykonaną pracę, nawet jeśli historia ostatecznie nie ułożyła się w sposób, w którym ja bym ją widziała. 

Pozostała rodzina” to kontynuacja „Idealnej rodziny”, która jest idealna dla tych, którzy – podobnie jak ja – zastanawiali się, co się stało z bohaterami po opuszczeniu domu Cheyne Walk 16. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość recenzji książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

„Nie zabiłam” Klaudia Muniak

NIE ZABIŁAM

  • Autor: KLAUDIA MUNIAK
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 320
  • Data premiery: 22.02.2023r.

Informacje o książkach Klaudii Muniak widywałam niejednokrotnie, ich zdjęcia i opinie pojawiały się często na Instagramie, zachęcając do lektury, jednak sama nie miałam okazji po nie sięgnąć. Aż do momentu, gdy autorka swoje thrillery zaczęła wydawać w @Czwarta Strona Kryminału, czyli od premiery 22 lutego br. powieści pt. „Nie zabiłam”. Zainteresowała mnie opisem, a to co przeczytałam o samej autorce w jej notce biograficznej, również zachęciło mnie do sięgnięcia po jej twórczość. Klaudia Muniak to absolwentka Uniwersytetu Medycznego, która przez kilka lat zajmowała się biotechnologią, a od kilku lat pisze thrillery psychologiczne. Na portalu lubimy znalazłam informację, że „jest autorką świetnie przyjętych thrillerów psychologicznych, w których po mistrzowsku łączy kryminalne intrygi z wiedzą medyczną. Od 2022 roku pisze także powieści obyczajowe”. To wszystko przekonało mnie do sięgnięcia po „Nie zabiłam”. Nim jednak zdążyłam opublikować recenzję autorka zdążyła wydać kolejny thriller😊 pt. „Dom obok”, który premierę miał 26 lipca br. Tytuł ten również znajduje się na mojej półce i jestem go bardzo ciekawa.

Trzydziestoczteroletnia Sabina Gancarek ma za sobą trudne, traumatyczne dzieciństwo. Obecnie również nie radzi sobie najlepiej, ma problemy z życiem w społeczeństwie, zostaje zwolniona z pracy, cierpi na zaburzenie depresyjne-lękowe. Decyduje się na nowatorską terapię lekiem, który dopiero wchodzi do użycia i z tego względu pacjenci go przyjmujący pozostają pod obserwacją. Gdy w wyniku brutalnego morderstwa ginie kobieta odpowiedzialna za zwolnienie Sabiny z pracy, a policją się nią interesuje, Sabina zaczyna wątpić w siebie. Czy to możliwe, że nowe leki powodują, że nie pamięta tego co zrobiła? W końcu już raz zabiła i również wyparła to z pamięci…

Powieść czyta się świetnia, trzyma w napięciu, powoduje, że trudno się od niej oderwać. Składa się z pięćdziesięciu rozdziałów, pisanych w narracji pierwszoosobowej naprzemiennie z punktu widzenia Sabiny i komisarza Witolda Miłka. Ta zmiana punkt widzenia pozwala nam obserwować toczące się śledztwo z dwóch punktów widzenia, ale jest też dla autorki doskonałym narzędziem do mylenia tropów i podsycania zainteresowania czytelnika. Muszę przyznać, że jej się to udaje, z zapartym tchem wyczekiwałam zakończenia tej historii. Mocną stroną tej powieści są postacie, i jak na świetny thriller psychologiczny przystało, świetna ukazana jest ich psychologia. Sabina to bohaterka pogubiona, z traumą, niepewna, nieprzewidywalna. Prawie do końca trudno na sto procent stwierdzić, czy jest ofiarą, czy źródłem przemocy. Zresztą każdy z bohaterów ma swoją przeszłość i stanowi pewną zagadkę, czy to komisarz Miłek, czy lekarz Grzegorz, jak również zawodowa partnerka komisarza Magda. Klaudia Muniek stworzyła świetne postacie, wielowymiarowe, interesujące, tajemnicze.

Powieść ta porusza istotne kwestie, jak chociażby leku wobec nowinek medycznych i braku zaufania człowieka do swojej intuicji. Przede wszystkim jednak dotyka tematu przemocy domowej i tego jaki ślad pozostawia ona w człowieku. Pozostawia nas z obrazem krzywdzonego dziecka i świata tak często obojętnego na jego krzywdę.

„Słońce powoli chyli się ku horyzontowi, zachodząc za budynki, pozostawia na nich różowofioletowe poświaty. Szare, odrapane kamienice wyglądają jak posiniaczone. Jakby stanowiły nieme świadectwo tego, co się dzieje w ich wnętrzach.

Myślę o tym, że krzywda i cierpienie zbyt rzadko wydostają się poza ich mury. Zupełnie jakby surowe ściany pochłaniały rozgrywające się w domowych zaciszach dramaty niczym gąbka, chłonęły je całą swoją powierzchnią i zatrzymywały w sobie. Pilnowały, aby świat niczego nie ujrzał.”   („Nie zabiłam” Klaudia Muniak)

Ten cytat świetnie oddaje klimat postaci i częściową problematykę, którą ona porusza. Zbyt często ofiary przemocy są pozostawione same sobie, bo inni są nieczuli na ich krzywdę, nie chcę jej dostrzec, lub co gorszą wmawiają ofiarom, że same są sobie winne.

Klimat powieść momentami mocno przypominał mi gatunek domestic noir i powieści Magdy Stachuli. Kameralne otoczenie, kobieca pogubiona główna bohaterka z problemami psychicznymi i temat przemocy domowej. Te wszystkie elementy, i oczywiście talent autorki sprawiają, że od powieści trudno się oderwać, wywiera ona spore wrażenie i zapada na długo w pamięć. Jeśli jeszcze nie czytaliście „Nie zabiłam” koniecznie to zmieńcie, a ja w najbliższym czasie zabieram się do lektury najnowszej powieści autorki pt. „Dom obok”.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA KRYMINAŁU.

„Uwięziona” B.A. Paris

UWIĘZIONA

  • Autor: B.A. PARIS
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 25.01.2023r.

B.A. Paris chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. To niekwestionowana mistrzyni brytyjskiego thrillera psychologicznego. Jej powieści cenię od dawna. Do dziś pamiętam te emocje, grozę i niedowierzanie, które towarzyszyły mi podczas lektury debiutu autorki „Za zamkniętymi drzwiami”. To powieść i kobiecie uwikłanej w związek z psychopatą. Potem czytałam równie rewelacyjny, choć zupełnie inny „Dylemat” oraz „Dublerkę” napisaną wspólnie z innymi brytyjskimi autorkami. Ostatnią przeczytaną przeze mnie powieścią autorki była „Terapeutka”, która wywarła na mnie zdecydowanie mniejsze wrażenie niż poprzednie książki autorki, choć też miło spędziłam z nią czas. Oprócz lektury twórczości B.A. Paris, miałam okazję poznać ją samą podczas tegorocznych Targów Książki w Warszawie. Zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, uśmiechnięta, sympatyczna, mimo mnóstwa książek, które musiała podpisać z każdym zamieniła kilka słów. Podczas tego spotkania byłam już po lekturze jej najnowszej powieści pt. „Uwięziona”, która premierę miała 25 stycznia bieżącego roku. Dlaczego recenzję publikuję dopiero teraz? Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, oprócz ciągle rosnących stert książek i toczącego się, mam wrażenie, coraz szybciej, życia😊 Niektórzy mówią jednak, że „lepiej późno, niż wcale” pozwólcie więc, że dzisiaj podzielę się z Wami wrażeniami z lektury, zachęcając tych nielicznych z Was, którzy jeszcze nie znają twórczości autorki do jak najszybszego nadrobienia tego braku.

Amelie od dawna musi dbać sama o siebie. Straciła ojca, gdy była nastolatką, ale zanim wpadła w trypy opieki społecznej i rodzin zastępczych udało jej się uciec i zacząć nowe życie w Londynie. Miała szczęście, gdyż poznała dobrych ludzi, którzy jej pomogli, znalazła przyjaciół, a po jakimś czasie zdobyła pracę w luksusowym magazynie. Wkrótce potem zgodziła się poślubić jego właściciela, Neda Hawthorpe’a, syna miliardera. Ich związek dla obojga był układem, ale szybko okazało się, że Ned nie był taki, jaki chciał się wydawać. Amelie znajduje się więc w niebezpieczeństwie, Zanim jednak zdąży pomyśleć co mogła by zrobić budzi się w ciemnym pokoju. Nie ma pojęcia co się stało, kto ją tam umieścił. Wkrótce okazuje się, że razem z mężem została porwana. Znajduje się więc w ogromnym niebezpieczeństwie, ale nawet wtedy nie chce wrócić do boku męża…

Powieść ma ciekawą konstrukcję. Składa się z dwóch części. Pierwsza z nich zatytułowana „Porwanie” składa się z 56 rozdziałów rozgrywających się na przemian w dwóch planach czasowych „Teraz” i „Kiedyś”. Druga część zatytułowana „Rozliczenie” liczy 27 rozdziałów. Obie części prowadzone są w narracji pierwszoosobowej. Zabieg polegający na tym, że najpierw poznajemy bohaterkę znajdującą się w bardzo trudnym położenia, która  budzi się w ciemnym z napastnikiem na sobą, a potem stopniowo poznajemy jej przeszłość, naprzemiennie z bieżącym rozwojem sytuacji, by na koniec odkryć, że nic nie było takie jak nam się wydawało, jest genialny. Autorka jest mistrzynią stopniowania napięcia i mieszanie czytelnikom tropów. Chociaż muszę przyznać, że ta powieść jest trochę słabsza, niż pierwsze autorki. Bohaterka momentami mnie irytowała, wkurzała mnie jej naiwność i lekkomyślność, pewnych rzeczy też można było się domyślić. Muszę jednaki przyznać, że dobrze przy niej spędziłam czas. Styl autorki jest lekki i wciągający, a książkę czyta się szybko, choć w pierwszej części trochę dłużył mi się motyw porwania i przetrzymywania bohaterów. Generalnie całość utrzymana na przyzwoitym poziomie, choć moje oczekiwania wobec autorki są zdecydowanie wyższe. Czekam z niecierpliwością na kolejną powieść i mam nadzieję, że będzie równie dobra jak jej pierwsze książki.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ALBATROS.

 

„Samotnia” Anna Kańtoch

SAMOTNIA

  • Autor: ANNA KAŃTOCH
  • Wydawnictwo: MARGINESY
  • Liczba stron: 368
  • Data premiery: 26.04.2023r.

Anna Kańtoch to z wykształcenia orientalistka, autorka książek fantasy i nie tylko. „Łaska” jej pierwsza książka pozbawiona elementów fantastycznych została nominowana do Nagrody Wielkiego Kalibru oraz zdobyła nagrodę Kryminalna Piła. Niestety tej powieści i innych kryminalnych historii nie miałam okazji czytać. Pierwszą przeczytaną przeze mnie książką była wydana w zeszłym roku „Jesień zapomnianych” trzeci tom cyklu z Krystyną Lesińską, która mnie zachwyciła. Kiedy więc usłyszałam, że 26 kwietnia br. premierę będzie miała najnowsza powieść autorki, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. ”Samotnia” to książka trochę inna niż poprzednie, powiedziałabym, że bardziej thriller, niż kryminał.

Leon Cichy to autor poczytnych kryminałów, można by powiedzieć, że do tej pory życie układało się po jego myśli. Poślubił dziewczynę, którą poznał w gimnazjum, a jego pierwsza powieść okazało się sukcesem. Przez lata prawie wszystko mu się udawało, jednak po trzydziestce coś się zmieniło. Żona bez podania wyraźnej przyczyny zażądała rozwodu i dopadła go pisarska niemoc. Wyprawa do Włoch, romantyczna znajomość z młodą dziewczyną, zakończona niespodziewanym ślubem wydaje się Leonowi być świetnym nowym otwarciem. Niestety pierwszego wieczoru po powrocie został potrącony przez samochód. Po przebudzeniu okazuje się, że nie dość, że niewiele pamięta, to jeszcze stracił wzrok. Przy jego łóżku czuwa świeżo poślubiona żona, która opiekuje się nim również po powrocie do domu. Niestety wraz z upływem czasu mężczyzna nabiera pewności, że za jego żonę poszywa się ktoś inny. Czy ma rację, czy to tylko wymysł pozostającego w szoku umysłu? Czy uda mu się rozwiązać tą zagadkę, mimo, że trudno samemu mu poradzić sobie z najprostszymi, codziennymi czynnościami?

Pierwszym moim skojarzeniem po przeczytaniu opisu tej powieści było oczywiście „Misery” Stephena Kinga i film nakręcony na jej podstawie. Nie zdradzę Wam jednak, czy Anna Kańtoch poszła w swojej powieści w podobnym kierunku, czy jednak rozwiązanie zagadki okazuje się zupełnie inne. Powiem Wam tylko, że powieść czyta się rewelacyjnie, trudno się od niej oderwać. Autorce udało się stworzyć duszny, niepokojący klimat, pełen zagrożenia i niepewności. Czytelnik czuje lęk i obawy głównego bohatera, który jest świetnie wykreowany. Do tej pory samodzielny, odnoszący sukcesy, nagle w najprostszych czynnościach okazuje się zależy od drugiej osoby, na dodatek takiej, co do której nie jest pewny kim jest i jakie ma intencje. Rozdziały książki zatytułowane są jako nagrania z kolejnym numerem, jest ich aż 101. Narracja jest pierwszoosobowa. Na początku nie byłam pewna o co z tym chodzi, jednak szybko okazało się, że bohater po prostu nagrywa swoje przemyślenia i streszczenie bieżących wydarzeń na dyktafonie, gdyż z wiadomych względów nie jest w stanie ich zapisać. Również ten element sprawia, że czytelnik w pełni potrafi wczuć się w skórę głównego bohatera i zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji, w jakiej on się znalazł. Przy okazji lektura może stać się świetnym pretekstem do rozważań o relacjach międzyludzkich, odosobnieniu, poczuciu zagrożenia i tym jak łatwo jest wszystko w życiu podważyć i jak mało sytuacji i zdarzeń można odbierać jako jednoznaczne.

Jest to rewelacyjny thriller psychologiczny, który pozwala nam w pełni odczuć emocje głównego bohatera, jego samotność i niepewność. Tytułowa „Samotnia” staje się tutaj metaforą odizolowania od ludzi i poczucia samotności. Zakończenia pokazuje nam jak niejednoznaczna może być miłość i oddanie, a rozwiązanie zagadki dosłownie wywołało u mnie gęsią skórkę. Świetny styl autorki, konkretny i zwięzły sprawia, że książkę świetnie się czyta, a nagłe zwroty akcji, mylenie tropów i zupełnie zaskakujące zakończenie sprawiają, że jest to książka, która na dłuższy czas zapada w pamięć. Polecam gorąco.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU MARGINESY.

„Wszystkie nasze kłamstwa” Jane Corry

WSZYSTKIE NASZE KŁAMSTWA

  • Autorka: JANE CORRY
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Liczba stron:480
  • Data premiery: 12.10.2022r.
  • Data premiery światowej:  24.06.2021r.

Ta, która zawiniła” Jane Corry, z października ubiegłego roku, była pierwszą książką autorki, którą przeczytałam (recenzja na klik). Książkę doceniłam za ważne podjęte w niej kwestie, związane z zespołem stresu pourazowego oraz silnym rysem psychologicznym postaci. Liczyłam, że premiera z 12 października br. „Wszystkie nasze kłamstwa” od @WydawnictwoAlbatros powieli moją ocenę. Czy życzenie się spełniło? Mam nadzieję, że przeczytacie poniższą recenzję, by się tego dowiedzieć 😉.

Tom i Sarah wiodą wspólne życie. Dobrali się na zasadzie przeciwieństw. Ona, artystka w każdym calu pragnąca rodziny, usilnie życząca sobie dużej rodziny. On matematyk i ścisły umysł nie tylko z wykształcenia, lecz także z zamiłowania. Uwielbiający cyfry, liczenie, kalkulowanie. Jakimś cudem spotkali się w pewnym momencie życia. Ona i On. Państwo Wilkins stworzyli dom, w którym ich jedyne piętnastoletnie dziecko, syn Freddie wrócił pewnego dnia do domu oznajmiając: „Zabiłem kogoś…” Co zrobi matka  po takim wyznaniu jedynego dziecka? Co robi w tej sytuacji ojciec?

(…)Był dla mnie taki dobry. Taki czuły. Życzliwy. I oboje zrobiliśmy w przeszłości rzeczy, o których nie chcieliśmy rozmawiać. Tyle że ja nie powiedziałam mu nawet połowy prawdy.” -„Wszystkie nasze kłamstwa” Jane Corry.

To małżeństwo naprawdę mogło się udać. Teoretycznie i praktycznie. I te fragmenty książki związane z przeżywaniem związku Sarah i jej męża Toma, podobały mi się najbardziej. Autorka skomponowała powieść w dwóch częściach. Część pierwsza dotyczy relacji małżonków. To dzięki naprzemiennym rozdziałom pisanym w narracji pierwszoosobowej, raz z punktu widzenia Sarah, raz z perspektywy Toma, poznajemy ich motywacje. Czytelnik stara się zrozumieć, jak do tego doszło, że tak dwa przeciwległe bieguny w pewnej chwili się zetknęły powołując na świat kolejnego człowieka, który okazał się dla pary ogromnym wyzwaniem. Dzięki poprowadzonej w bardzo osobisty sposób narracji mogłam zanurzyć się w życie kobiety, której los nie oszczędzał. Jane Corry idealnie zobrazowała trudne dzieciństwo, relacje lub ich brak z rodzicami, pragnienie piękna, miłości i zrozumienia. W odniesieniu do Toma zaobserwowałam jego walkę w życiu o męskość, o to, by nie być słabym i odrzuconym, by nie wyglądać na pokonanego. Choć jego relacje z jedynym przyjacielem Hugo i jego żoną Olivią od początku dawały do myślenia😉. A w tym wszystkim kłamstwa, jak w tytule powieści, półprawdy, niedopowiedzenia i wzajemne manipulacje. Gra, jak na scenie, gdzie widownia ma widzieć głównych aktorów tylko w pewnym przebraniu, tylko za pewnymi maskami. Corry w pewien sposób bawi się kłamstwami, bawi się tym, co nieodkryte od początku. Zapędza czytelnika w tak zwany kozi róg, w którym odbiorca zastanawia się, co tym razem gruchnie. Tak….. część pierwsza jest zdecydowanie lepsza.

Druga część powieści to miałka relacja tego, co przeżywa matka i co robi, by chronić własnego syna. Nie było tu zaskoczenia. Fabuła podążała jedynym, utartym szlakiem.  Wszystkie moje podejrzenia, jak życie Freddiego i Sarah potoczy się dalej, okazały się trafne. Jakby autorka chciała, by książka miała swój happy end. A ja nie lubię, gdy w thrillerze rzekomo psychologicznym na siłę wtrąca się czytelnika w ramy szczęśliwego zakończenia. Totalnie nie wiem, jaki w efekcie był pomysł autorki na tę powieść, kiedy dwie części tak różnią się od siebie i w prowadzeniu narracji, i w fabule.

Lekka powieść, bez wielkiego WOW autorstwa pisarki, która znajduje się na liście bestsellerów New York Timesa😊. Książka napisana w iście amerykańskim stylu, w którym nawet bardzo głęboka głębia zostaje zamaskowana powierzchownym potraktowaniem. No i to szczęśliwe zakończenie. Jeśli lubicie w takiej fabule happy endy, sięgnijcie po „Wszystkie nasze kłamstwa” Jane Corry, które obnażają mechanizmy wpływające na nasze decyzje.

Miłej lektury!

Moja ocena: 6/10

Recenzja powstała dzięki  Wydawnictwu Albatros, za co bardzo dziękuję.

„Zawsze będziesz winna” Anna Rozenberg

ZAWSZE BĘDZIESZ WINNA

  • Autorka: ANNA ROZENBERG
  • Wydawnictwo: HARDE
  • Liczba stron: 300
  • Data premiery: 12.10.2022r.

@Anna Rozenberg–autorka stworzyła jedną z moich ulubionych postaci, o czym wspomniałam w zapowiedzi. Mowa oczywiście o Dawidku Redfernie, śledczym z Woking w Wielkiej Brytanii, który rozprawił się ze zbrodniami, również z polskim akcentem, już w trzech książkach cyklu😊 (recenzje książek znajdziecie tu: „Maski pośmiertne”, „Punkty zapalne” oraz „Wszyscy umarli”). Jeśli nie znacie Redferna nadróbcie lektury. Tym bardziej, że jak doniosły mi skowronki😉, Anna Rozenberg podobno od początku w głowie miała sześć części. Więc co najmniej jeszcze trzy przed czytelnikami. Ciekawa postać fikcyjna, naprawdę.

Co do premiery z 12 października br., to była ona dla mnie totalnym zaskoczeniem od momentu, gdy o niej się dowiedziałam. Po pierwsze, z powodu porzucenia Dawidka ☹, nad czym ubolewałam do momentu, gdy dowiedziałam się o planowanych kolejnych częściach. Po drugie,  z powodu porzucenia kryminału ☹, czego żałowałam tylko do momentu, gdy rozpoczęłam czytać „Zawsze będziesz winna”. Po trzecie, z powodu nowego Wydawcy. Anna Rozenberg tym razem, wydała książkę pod egidą @hardewydawnictwo wchodzącego w skład dużej grupy medialnej. Więc to nie do końca takie małe Wydawnictwo, o czym czytam w innych recenzjach. A propos wydawnictwa to film, w którym występuje Pani Ania zrobił na mnie ogromne wrażenie. Zobaczcie sami, jak można promować autora 😊 https://fb.watch/gp_DfwlQJD/ . To nie promocja książki! To wręcz trailer filmowy, a Pani Ania wygląda jak prawdziwa gwiazda srebrnego ekranu! Gratulacje. Gratulacje.

(…) na stole nie leżał człowiek. Na stole leżała bestia, która spłodziła inną bestię.” -„Zawsze będziesz winna” Anna Rozenberg.

Helen Harris jest byłą policjantką pracującą w firmie utrzymującej czystość. Podczas nocnego audytu usług sprzątających w laboratorium Eurofin w okolicy Kingspool staje się świadkiem dziwnych zdarzeń. Zostaje uwięziona w budynku. Linie telefonicznie przestają działać i słyszy jakby huk wystrzału. Po spędzonej nocy w opustoszonym biurze natrafia na zwłoki mężczyzny w zaspie śnieżnej i odśnieżającego, starszego mężczyznę Edgara, który informuje ją że; „Ten człowiek nie zasłużył na nic lepszego, prawda, pani sierżant?”. W trakcie oględzin policji ciała nie znaleziono, a ochroniarka budynku zaprzecza, by jakikolwiek Edgar kiedykolwiek istniał. Helen zaczyna wiązać wydarzenia ze stycznia 1992 roku z jej przeszłością. Zastanawiając się, czy to co wokół się niej dzieje będzie miało kiedyś szczęśliwy koniec.

Hm… po takiej książce trudno o właściwe słowa w recenzji. Chyba najbezpieczniej będzie jak pozwolę płynąć słowom samodzielnie i bez żadnej cenzury. Możliwe, że moja opinia będzie niespójna. Możliwe. Ale najpewniej będzie całkowicie szczera.

Nie jest to Dawidek Redfern, o nie! Choć Autorka nie potrafiła całkowicie porzucić kryminalny sznyt i już sam początek zaczyna się mocnym zbrodniczym uderzeniem. Zagadka nie okazała się jednak tak pasjonująca, jak wynikało z jej początków. Samo zakończenie tego wątku dość mnie zawiodło. Ciągle patrzyłam na Helen jak na byłą policjantkę radzącą sobie całkiem niedawno w ciemnych zaułach niebezpiecznego Birmingham. Jej pomysły jak rozwiązać zagadkę były trafne i uzasadniały jej policyjne  pochodzenie. A w końcówce okazała się….. Całkowicie nie załapałam, na czym Annie Rozenberg najbardziej zależało. Na karze? Na winie? Na oczyszczeniu? Na sprawiedliwości? Na „oko za oko”? Tak samo jak nie zrozumiałam wątku z pamiętnikiem ukrytym w mieszkaniu Benjamina. Skąd on się tam wziął i jak trafił w jego ręce? Choć sama rola ojca Helen w wydarzeniach związanych z Laurą i Victorem opisana została naprawdę w bardzo dobry sposób. Pierwotne zirytowanie, co z tą jego niemową, przeszło w zachwyt, że Rozenberg potrafiła w taki sposób powiązać ze sobą nicie ludzkich losów, od których nie da się uciec i które trzymają nas  w jednym tyglu w najmniej oczekiwanym momencie.

Akcja została osadzona w początkach lad dziewięćdziesiątych. Uroczo jest czytać o telefonach stacjonarnych, kasetach video, czy komputerach, które były rzadkościami. Jak myśmy wtenczas żyli😉. Nawet wspomniany został drugi tom serii z Inspektorem Rebusem Iana Rankina, wydany pierwotnie w 1991 roku, a także początki kariery jednej z moich ulubionych aktorek, Emmy Thomson. Autorka prowadzi czytelnika za rękę wskazując przed każdym rozdziałem czas, w którym dzieją się wydarzenia.  Nie sposób więc się pogubić w historii Helen i jej rodziny. Retrospekcyjna rzeczywistość dotyczy dwóch sfer życia głównej bohaterki. Jej losy śledzimy z perspektywy jej domu rodzinnego, który we wrześniu 1967 roku opuszcza, a później w latach 70-tych, 80-tych z historii, które wydarzały się jej w małżeństwie z Victorem.

I właśnie Victor. Potwór w ludzkiej skórze. Kreśląc jego postać Rozenberg sprytnie zobrazowała to, ile jest w stanie znieść kobieta, która chroni swoje dzieci. Lub bardziej, która myśli, że chroni swoje dzieci. Konsekwencje, która poniosła jej córka Laura i jej syn Theodor za życie w domu, w którym od pewnego czasu dominowała przemoc okazały się nie do odwrócenia. Tak to jest w przemocowych związkach i o tym, pisze Autorka. Nie wiadomo kiedy to się zaczyna i trudno ocenić, dlaczego się to nadal toczy. W historii o przemocy Rozenberg skupiła się na ofiarach, nie na sprawcach. W „Zawsze będziesz winna” czytelnik nie znajdzie odpowiedzi na pytania: dlaczego Benjamin i Victor byli sprawcami?  Dlaczego matka Helen była tak bezwolna? Tak pasywna, że aż stała się  współwinna.

To czysta przemoc w każdej formie: finansowym, fizycznym, psychicznym, seksualnym. Przemoc ociekająca strachem, łzami i ogromnym bólem. Tak ogromnym, że w trakcie czytania szarpały mną bardzo silne emocje. Czułam ten ból. Czułam ten strach. I sześcioletniej dziewczynki, gdy to wszystko się zaczęło i dorosłej kobiety upadlanej przez własnego męża, prawie każdego dnia. To z jednej strony hołd w stronę ofiar przemocy, a z drugiej rzetelna analiza mechanizmów, które ją tworzą. A także, bardzo zawodnego systemu prawnego.

Trudno jest czytać książkę tak osadzoną w bezprawiu od najmłodszych lat głównej bohaterki. Jeszcze trudniej pewnie ją pisać. „Zawsze będziesz winna” zasługuje bez wątpienia na uwzględnienie w Waszych planach czytelniczych. Mimo trudnego tematu, jest to thriller łączący sprawnie wątek kryminalny, w którym główna postać stara się rozprawić z własnymi, traumami. Taki thriller, nie thriller.

Udanej lektury!

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Harde.

„Noc, w której zniknęła” Lisa Jewell

NOC, W KTÓREJ ZNIKNĘŁA

  • Autorka: LISA JEWELL
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 456
  • Data premiery: 15.06.2022r.
  • Data premiery światowej: 7.09.2021r.

Dość szybko Lisa Jewell wydała kolejną książkę, po „Niewidzialnej dziewczynie” (recenzja na klik), która debiutowała na zagranicznych rynkach w dniu 1 czerwca 2021r. „Noc, w której zniknęła” pojawiła się praktycznie po trzech miesiącach. Z zainteresowaniem sięgnęłam więc do wspominanej powieści, która premierę w Polsce miała 15 czerwca br. nakładem Wydawnictwa @Czwarta Strona, a światową 7 września ubiegłego roku. Trochę na ryzyk fizyk, gdyż zastanawiałam się, czy bardziej będzie poziomem przystawała do „Idealnej rodziny” (recenzja na klik), którą oceniłam 10/10😊, czy do „Niewidzialnej dziewczyny”, której przydzieliłam z bólem serca notę 6/10.

Pisarka kryminałów, Sophie przeprowadza się do Upfield Common do swego Partnera, nowego dyrektora miejscowej szkoły. W idyllicznej miejscowości poza Londynem zaczyna odczuwać znużenie, tęsknotę za dawnym, bardziej gwarnym życiem. Zaczyna interesować się miejscowością i historią jej mieszkańców. Wnikliwość pozwala jej dotrzeć do historii zaginionej przed rokiem 19-letniej Tallulah, która wyszła na randkę ze swoim partnerem Zachiem Allisterem również 19-latkiem zostawiając synka Noaha pod opieką swojej matki. Wtedy Kim Knox widziała córkę po raz ostatni. Sophie zaczyna drążyć sprawę, tym bardziej, że znalazła dziwną wiadomość. Ktoś w pobliskim lesie zostawił informację „Kop tutaj”.

Mówią, że do trzech razy sztuka😊. Tym razem Lisie Jewell udało się bardziej mnie zaciekawić, niż w powieści „Niewidzialna dziewczyna”. Zacznę od pozytywów. Zdecydowanie postać Kim Knox, prawie czterdziestoletniej kobiety, babci Noaha, która na własną rękę stara się odnaleźć zaginioną córkę i dowiedzieć się, co tak naprawdę stało się w należącym do bogatej rodziny Mrocznym Domu, w którym nastolatkowie zakończyli piątkowy wieczór. Podoba mi się i relacja Kim z niespodziewanym wnukiem, i relacja Kim z córką. Często trudna, skomplikowana, a jednak pełna miłości. Kim to 100% matka i babcia. Oddana, mimo zmęczenia, mimo niespodziewanej wyłącznej opieki nad wnukiem. Autorka nie gloryfikuje roli matki i babci, oddaje rzeczywistość taką jaka jest. Dość dobrze Lisa Jewell rozpisała wątek Tallulah w relacji z rówieśnikami, dotyczy to równocześnie jej starych i nowych przyjaciół. Świetnie został opisany kontekst nastoletniego macierzyństwa w aspekcie okolicznej młodzieży. Dojrzewanie z tym związane, nowe priorytety pojawiające się na horyzoncie. Związki koleżeńskie z dziewczynami, na co autorka zwróciła uwagę czytelnikowi, idealnie wkomponowały się finalnie w fabułę. Czytelnik coś czuje, mniej wie, traktuje historię bardziej instynktownie, aż do jej wielkiego, zaskakującego finału. Narracja również została poprowadzona bardzo płynnie mimo, że zdarzenia następują przed zniknięciem, w trakcie zniknięcia i rok po zniknięciu. Z zaskoczeniem wdrażałam się w historię krok po kroku, mimo trzech czasoprzestrzeni. Z tą kwestią Jewell poradziła sobie wyśmienicie.

Zdecydowanym minusem powieści jest dla mnie koncepcja książki oparta na detektywistycznej robocie wykonanej przez amatorów. Po tylu przeczytanych powieściach kryminalnych i detektywistycznych reaguję wręcz alergicznie czytając, że podrzędna autorka kryminałów działa sprawniej w świecie zbrodni, niż wyszkoleni funkcjonariusze policji. Tym bardziej, że autorka nie rozwinęła wątku, w który mógłby uwiarygodnić postać Sophie. Nie zwróciła uwagi czytelnika na jej inne, charakterystyczne dla pracy detektywa cechy i ewentualne doświadczenie. Kompletnie w tej funkcji postać Sophie mnie nie przekonała, choć w dziennikarskim drążeniu była wiarygodna. I finał☹. Niestety, mimo świetnego pomysłu, realizacja nie do końca udała się autorce. Wyszedł bardzo, ale to bardzo naciągany James Bond. Nie dziwię się. Rozwinięcie fabuły było trudne, spektakularne. Zapewne problemem z pozycji twórcy było zakończenie historii porwania w sposób jak najbardziej przekonujący, a jednak w pewien sposób wyjątkowy.

Dobry, lekki thrillerek z idealnie wykreowaną postacią matki, zarówno tej pełnoletniej, jak i młodocianej. Jeśli lubicie brytyjskie książki w tym gatunku, to z tej powinniście być zadowoleni.

Moja ocena: 7/10

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od WYDAWNICTWA CZWARTA STRONA, za co bardzo dziękuję.