„Pokój motyli” Lucinda Riley

POKÓJ MOTYLI

  • Autor:LUCINDA RILEY
  • Wydawnictwo:ALBATROS
  • Liczba stron:528
  • Data premiery:13.11.2019r.
  • Moja ocena: 7/10

„(…) coś co jednemu wydaje się śmieciem, dla kogoś innego może być cenne jak złoto. Możliwe, że my wszyscy jesteśmy takimi poszukiwaczami (…) Nie dajemy za wygraną, stale mamy nadzieję, że odnajdziemy ten wymykający się, ukryty skarb, który wzbogaci nasze życie, a kiedy odkrywamy czajnik zamiast mieniącego się klejnotu, musimy szukać dalej”.

                                                                       Lucinda Riley „Pokój motyli”

Poniżej zaległa recenzja książki autorki cenionego cyklu „Siedem Sióstr” . Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Lucinda Riley ponownie zabrała nas w rodzinną podróż. Podróż z jednej strony trudną, z drugiej pełną promieni słonecznych.

Powieść „Pokój motyli”  osadzona jest w malowniczym angielskim nadmorskim miasteczku. Główny wątek dotyczy losów Posy Montague, prawie siedemdziesięcioletniej mieszkanki rezydencji o uroczej nazwie Dom Admirała. Posy mieszka w swym rodzinnym domu, do którego wróciła po latach. W ścianach rezydencji wychowała swych dwóch synów, Sama i Nicka, jednocześnie oddając się pasji prowadzenia ogrodu. Ogrodu, który stał się dumą rezydencji. Życie w rezydencji w malowniczym Suffolk nie jest tak książęce jak mogłaby sugerować architektura angielskiej rezydencji. Posy brakuje środków na utrzymanie tak dużego domu. Stara się zachować jego przeszłą świetność, jednak nie do końca jej się udaje. Decyduje się go sprzedać, w czasie gdy na horyzoncie w jej życiu ukazuje się Freddie – dawny ukochany, który porzucił ją praktycznie bez słowa.

Autorka sprytnie wprowadziła nas w historię rodziny utkaną jak delikatne skrzydła motyli w iście angielskim stylu. Momentami cofamy się do lat czterdziestych XX w., gdzie Posy żyje w idyllicznej relacji z ojcem, pilotem spitfire’a i jednocześnie zagorzałego botanika. Ojca, który poświęca Posy dużo więcej czasu niż matka. Ojca, który zaraża ją miłością do przyrody, do motyli, do kwiatów, do ogrodu. Jako przeciwwagę do relacji rodzicielskiej którą zbudował z Posy jej ojciec, autorka przedstawia relację Posy z jej matką. Francuską z urodzenia, która po nagłej śmierci męża w zawierusze wojennej, nie potrafi oddać się macierzyństwu. Posy jej przeszkadza w realizowaniu bohemii życia w paryskim społeczeństwie. Posy zostaje nie pół, lecz praktycznie całkowicie sierotą wychowywaną przez oddaną babcię i służącą Daisy. I Posy z lat dwutysięcznych XXI w., i Posy z lat czterdziestych XX w. jest na swój sposób szczęśliwa. Jest na swój sposób spełniona. Z małego dziecka, naiwnej dziewczynki, Posy szybko dorasta z dala od matki, dojrzewa w odosobnieniu wyrastając na pewną siebie młodą kobietę. Kobietę wiecznie młodą duchem, mimo upływającego czasu i 70-lat. Kobietę bez problemu radzącą sobie z trudnościami dnia codziennego oraz duchami przeszłości. Duchami, o których nie miała pojęcia.

Czy tytułowy „pokój motyli” należący do ojca, umiejscowiony w rotundzie na terenie domostwa jest alegorią do trudnych losów bohaterki i jej rodziny? Czy przybite szpilkami do tablic okazy motyli symbolizują przysłowiowe „trupy z szafy” wyłaniające się z przeszłości rodziny? Dowiecie się tego, mam nadzieję sami zanurzając się w rodzinną historię skreśloną piórem Lucindy Riley.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ALBATROS.

„Rytuały wody” Eva Garcia Saens de Urturi

RYTUAŁY WODY

  • Autor:EVA GARCIA SAENS DE URTURI
  • Seria: TRYLOGIA BIAŁEGO MIASTA. TOM 2
  • Wydawnictwo:MUZA
  • Liczba stron:544
  • Data premiery: 30.10.2019r.
  • Moja ocena: 7/10

Chciałam się dowiedzieć, co uczyniło ze mnie ofiarę, żeby już nigdy nią nie zostać. Żeby żaden inny mężczyzna już nigdy nie zrobił ze mnie ofiary”.

                                                                       Eva García Sáenz de Urturi „Rytuały wody”

„Rytuały wody” to kontynuacja thrillera kryminalnego roku 2019 „Cisza białego miasta”. Czytając opis książki zastanawiałam się co mnie spotka? Z jaką historią będę mierzyć się tym razem? Czy spodoba mi się hiszpański temperament autorki? Gdzie jest tak naprawdę początek tej historii?

Wszystko rozpoczyna się…… wiele lat wcześniej, w latach dziewięćdziesiątych. Czterech nastoletnich przyjaciół Unai, J., Lutxa i Asier spędzają lato na obozie archeologicznym rekonstruując celtycką wioskę. Spotykają na nim Annabel Lee rysowniczkę komiksów. Dziewczynę, która jak się okazuje sieje wokół siebie zamęt. Dziewczynę, która uwielbia bawić się kosztem innym. Każdy z nich przeżywa z Annabel swój pierwszy raz, w sposób całkowicie przez nią wyreżyserowany, tylko na jej warunkach. Przyjaźń chłopców zostaje wystawiona na próbę. Atmosferze nie sprzyja relacja kierownika obozu, wykładowcy uniwersyteckiego Saula ze swoją trzynastoletnią córką Rebeką. Saul oskarża córkę o psychozę i silny kompleks Elektry. Rebeka natomiast po prostu szuka u innych uczestników obozu pomocy. U Annabel, u J., u Asiera, u Miriam. Miriam, która chwilę później ginie w wyniku upadku z klifu. Ostatecznie od nikogo tej pomocy nie dostaje. Po 25 latach Unai (pseudonim Kraken), specjalista od profilowania kryminalnego, rozpoczyna śledztwo w sprawie morderstwa. Morderstwa rytualnego. Ofiarą okazuje się Annabel Lee, która zginęła będąc w ciąży. Modus operandi mordercy nawiązuje do kultu Trzech Matron. Annabel ginie w rytuale trzech śmierci. Przez powieszenie, utonięcie i spalenie. Niedługo później ginie J., przyjaciel Krakena. Kolejny uczestnik obozu archeologicznego Asier zostaje natomiast napadnięty w swojej aptece. Kto zabija uczestników obozu archeologicznego? Czy życie Krakena też jest zagrożone? Czy ze sprawą ma związek śmierć adoptowanej córki Saula kilka miesięcy wcześniej? Czy Rebeka w roku 1993 zginęła taką samą śmiercią jak Annabel, mimo że jej ciała nigdy nie odnaleziono?  Na te wszystkie pytania próbują odpowiedzieć śledczy nadzorowani przez podkomisarz Albę Diaz de Salvaterrę – przełożoną Krakena, z którą łączył go romans. Dodatkowo Alba spodziewa się dziecka.

W „Rytuałach wody” Eva García Sáenz de Urturi łączy trzymający w napięciu thrillera kryminalny z wątkami rodzinnych tajemnic. To książka o: matkach, które powinny chronić swoje dzieci, a nie obojętnieć w obliczu ich krzywdy; nieobecnych ojcach, którzy powinni być podporą dla swoich dzieci, wspierać je. Nie krzywdzić, nie wykorzystywać, nie manipulować. Dziadkach, którzy zastępują nam niejednokrotnie rodziców, Rodzeństwie z którymi mamy czyste braterskie relacje lub z którymi łączy nas patologiczna relacja, Macierzyństwie. Nie każda z nas zasługuje na to by być matką, nie każda z nas cieszy się z macierzyństwa, nie każda z nas jest wystarczająco dojrzała, Przyjaźni, która mimo, że trwa kilkadziesiąt lat, cierpi na wzajemne animozje i niewypowiedziane żale, pretensje i skargi, Obojętności dorosłych wobec krzywdy dzieci. Dzieci, których nie słuchamy, którym nie wierzymy, którym w efekcie nie pomagamy.

Podróż w głąb losów opisanych bohaterów odbywa się z niezwykłymi opisami ciekawych i malowniczych miejsc oraz krajobrazów prowincji Álava w tle. W książce autorka poruszyła wiele wątków. Wątków z jednej strony ważnych, z drugiej spychanych na margines. Ogromnym plusem, oprócz ciekawej wielowątkowej historii, są postaci. Unai jak bohater romantyczny. Z jednej strony można go „zranić, ale nie dało się go złamać, silny i elastyczny, czasem budzący strach. Raczej uparty niż błyskotliwy (…), nigdy nieporzucający dochodzenia, dopóki go nie dokończył…” Z drugiej strony po wydarzeniach z poprzedniego tomu (postrzału w czaszkę oraz śpiączce) stracił mowę i cierpi na afazję Broki. Dopiero walka o związek z Albą daje mu siłę by walczyć o siebie, o to by mówić, by żyć jak dotychczas. Estibaliz – jego przyjaciółka, inspektorka policji – borykająca się ze swoją przeszłością. Po zaburzonej relacji z bratem, epizodach narkotycznych walczy o normalność, równocześnie kochając Krakena. Walczy, by ta miłość nie zniszczyła ich przyjaźni, tego, co zostało już zbudowane. Walczy, by jej życie nie wpłynęło negatywnie na prowadzone śledztwa.   Alba – podkomisarz, przełożona, kobieta w ciąży. W tej części Alba jest bardziej złożona. Zawodowa profesjonalistka w każdy calu. Zaangażowana w pracę, mimo ciąży i gorszego samopoczucia. Borykająca się z poczuciem winy. Stygmatyzowana, ale jednocześnie bardzo silna. Będąc żoną mordercy seryjnego (wątek z poprzedniej książki serii) jak mogła nie zauważyć żadnych niepokojących objawów w zachowaniu Nancha? Rebeka – ofiara czy sprawczyni? Chora na psychozę czy po porostu wykorzystywana? Bojąca się własnego cienia czy silnia? Dobra aktorka czy nieszczęśliwie zakochana? Sarah – ciotka Rebeki, siostra Saula. Nie opoka, nie zastępcza matka. Kobieta skrzywdzona w dzieciństwie, która nie wyciągnęła z tego doświadczenia żadnych konstruktywnych wniosków. Chorobliwie religijna, popełniająca najcięższe grzechy w imię dobrej relacji z bratem. Grzech zaniedbania, grzech obojętności, grzech kłamstwa, grzech cudzołóstwa. Kobieta, wykorzystująca swoją pozycję w środowisku lekarskim dla własnych celów. Golden girl – prawie siedemdziesięcioletnia hakerka żyjąca na granicy prawa i penetrująca efektywnie darkweb. Koleżanka, ukryta współpracowniczka Krakena. Wróg a zarazem informator hiszpańskiej policji. …. i wielu innych, nie mniej ciekawych postaci. Z tak złożonych bohaterów utkana jest cała powieść. Dzięki temu charaktery, historie jakże z pozoru odmienne, zazębiają się ze sobą, tworząc jedną, kompatybilną powieść.

Długo już nie czytałam powieści tak mocno osadzonej na postaciach. Na tym co je łączy, co je dzieli. Na tym kim są i kim mogliby tak naprawdę być, gdyby nie pewne okoliczności z przeszłości. To książka, której się nie zapomina. To książka, której bohaterowie zostają na długo w naszej pamięci.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU MUZA.

„Rozgrywka” Allie Reynolds

ROZGRYWKA

  • Autor:ALLIE REYNOLDS
  • Wydawnictwo:ALBATROS
  • Liczba stron:415
  • Data premiery:24.02.2021r.
  • Moja ocena:8/10

„Rozgrywka” to thriller psychologiczny i choć obecnie na rynku jest ich sporo, chciałabym Was przekonać, że ten zasługuje na specjalną uwagę. Po pierwsze wyróżnia się niezwykle starannym wydaniem, piękna, twarda okładka, barwione na czerwono brzegi stron… Okazuje się jednak, że zawartość jest jeszcze bardziej fascynująca…

Piątka starych przyjaciół spotyka się w opuszczonym górskim schronisku wśród ośnieżonych szczytów. To co miało być miłym, wspomnieniowym spotkaniem zamienia w przerażającą grę, a ośrodek staje się prawdziwym escape roomem. Gdy Milla otrzymuje zaproszenie na spotkanie grupy przyjaciół w ośrodku narciarskim, który był miejscem szczytu jej kariery, nie może odmówić sobie wyjazdu, tym bardziej, że zaproszenie wysłał ktoś dla niej ważny. Z Curtisem, Dalem, Heather i Brentem nie widziała się od dekady, kiedy podczas elitarnych zawodów snowboardowych zniknęła bez śladu jedna z zawodniczek Saskia. Okazuje się, że ten kto zorganizował to spotkanie chce rozwikłać tajemnicę jej zaginięcia. Niedługo po przekroczeniu progu schroniska znikają ich telefony, a kolejka górska przestaje działać. A na nich czeka gra, która ma doprowadzić do wyjawienia ich sekretów….

Powiem Wam, że nie spodziewałam się tak świetnej książki. Napięcie aż kipi, tajemnica z przeszłości, niebezpieczeństwo, sekrety… Okazuje się, że każdy z bohaterów ma coś do ukrycia, na jaw wychodzą wzajemne animozje, pretensje, zagmatwane relacje. Czy będą potrafili mimo to współpracować by uratować swoje życie? Narracja jest pierwszoosobowa, a prowadzi ją Milla. Są natomiast dwa plany czasowe – teraźniejszy i ten sprzed dziesięciu lat. Ten zabieg jeszcze bardziej potęguje napięcie, a jednocześnie wprowadza nas w szczegóły relacji bohaterów, stopniowo odsłaniając ich tajemnice. Rewelacyjny jest również klimat powieści. Czytając niektóre fragmenty, zapragnęłam od razu znaleźć się w górach i pojeździć na nartach (na snowboardzie nie jeżdżę). Czuć w tej książce miłość do gór, fascynację i pasję do sportów zimowych, co staje się jasne kiedy zaglądamy do biografii autorki i dowiadujemy się, że to była snowboardzistka freestylowa. Z drugiej strony ukazuje się też nam cały majestat gór, niebezpieczeństwo jakie za sobą niosą, nieprzewidywalność. W każdym razie klimat porywa, a czytając czułam się jakby przebywała razem z bohaterami na lodowcu.. Książka zawiera terminologię snowboardową i pozwala nam zajrzeć do raczej hermetycznego środowiska zawodowych sportowców.

Powieść pisana jest lekko i intrygująco. Fantastyczna zagadka, aura tajemniczości, dobrze zbudowani bohaterowie, fascynująca intryga, świetny klimat. To wszystko sprawia, że trudno się od książki oderwać i o niej zapomnieć, a zakończenia, z jednej strony sprawia, że wszystkie kawałki układanki wskakują na swoje miejsce, z drugiej jest ogromnym zaskoczeniem, I na tych chyba polega clue dobrego thrillera. Serdecznie polecam.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ALBATROS.

Recenzja przedpremierowa – „Cień Judasza” Anna Kusiak

CIEŃ JUDASZA

  • Autor:ANNA KUSIAK
  • Wydawnictwo:ZYSK I S-KA
  • Liczba stron:366
  • Data premiery:16.03.2021r.
  • Moja ocena:8/10

„Cień Judasza” to debiut, a z tymi nigdy nic nie wiadomo;) Jednak opis zaintrygował mnie na tyle, że sięgnęłam po tę książkę jeszcze przed premierą. Czy żałuję?

Klaudia wraca do rodzinnej miejscowości, żeby uporządkować dom po niedawno zmarłej matce. Na miejscu wszystko przypomina jej o tragedii sprzed lat. Dziesięć lat temu osiemnastoletnia Klaudia wraz z kuzynką Anetą były na wiejskim festynie, w trakcie się pokłóciły i rozdzieliły. Rano dziewczyna dowiedziała się, że kuzynka nie wróciła do domu, a kilka dni później znaleziono jej ciało. Sprawca nie został znaleziony ani aresztowany, choć po wsi krążyły różne plotki. Jakby tej tragedii było mało niedługo ojciec Klaudii wiesza się w stodole. Czy te dwie sprawy miały ze sobą coś wspólnego? Czy prawdą jest, to co od razu uznali ludzie, że to wyrzuty sumienia z powodu Anety nie pozwoliły mu żyć? Czy możliwe, żeby miał coś wspólnego z jej śmiercią? W rodzinnym domu Klaudię na każdym kroku prześladują podobne pytania i wspomnienia. Na początku chce jak najszybciej uporać się z porządkami i wyjechać, jednak wkrótce uświadomi sobie, że jeśli chce iść ze swoim życiem dalej musi uporać się z przeszłością i chociażby dla samej siebie rozwiązać zagadkę tajemnic z przeszłości.

Powieść ma dwie perspektywy czasowe – obecną, w której Aneta stara się dojść do prawdy oraz tą sprzed dziesięciu lat, kiedy stopniowo odsłaniają się przed nami wydarzenia tragicznej nocy, w której zginęła Aneta. Rozdziału opatrzone są datami, dzięki czemu możemy obserwować rozwój wydarzeń. Narracja jest trzecioosobowa, prowadzona z punktu widzenia Anety. Stopniowe naprzemienne ukazywanie wydarzeń z przeszłości i tych teraźniejszych zdecydowanie potęguje napięcie. Książka jest świetnie napisana. Bardzo ciekawa, intrygująca akcja z tajemnicą rodzinną, poszukiwaniem prawdy, zbrodnią i samobójstwem udoskonalona jest jeszcze nagłymi zwrotami akcji i stopniowym dawkowaniem napięcia. Zaskakująca zakończenie to prawdziwa wisienka na torcie. Wraz z rozwojem akcji napięcie wzrasta, a Klaudii może grozić prawdziwe niebezpieczeństwo. Wiele osób zdecydowanie nie chce by węszyła w sprawie sprzed lat. Ale kto? Komu może to zaszkodzić? I tu autorka podsuwa nam trochę fałszywych tropów, powiem Wam, że mnie bardzo korciło, żeby podejrzeć zakończenie zagadki i wprost nie mogłam się od książki oderwać, a to chyba najlepsza rekomendacja.

Gorąco polecam Wam ten debiut, a ja z niecierpliwością będę oczekiwać kolejnych książek autorki. W tej jest bowiem wszystko co dobry kryminał mieć powinien – ciekawa akcja, intrygująca zagadka, wielowymiarowi bohaterowie, tajemnica z przeszłości, napięcie, nagłe zwroty akcji. Sięgnijcie po nią koniecznie.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZYSK i S-KA.

„Cztery liście koniczyny” Weronika Tomala

CZTERY LIŚCIE KONICZYNY

  • Autor:WERONIKA TOMALA
  • Wydawnictwo:ZYSK I S-KA
  • Liczba stron:296
  • Data premiery:23.02.2021r.
  • Moja ocena:7/10

Czytałam dwie ostatnie książki Weroniki Tomali, kiedy więc dowiedziałam się, że wychodzi nowa, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Książka była inna niż poprzednie, ale bardzo mi się podobała.

Judyta to pielęgniarka pracująca w sopockiej klinice, oddana swojemu zawodowi, w gruncie rzeczy bardzo samotna i zamknięta w sobie. Ukojenia szuka w książkach i to wśród nic w małej biblioteczce przy plaży znajduje dziennik, który zmieni jej życie. Nie potrafi pozostać obojętna wobec zawartej w nim prośbie, by dostarczyć dziennik do adresata. Wybiera się w podróż do Poznania. Matusz mieszka w małej chatce w lesie, to tak chowa się przed ludźmi ze swoim złamanym sercem, Gdy w drzwiach jego domu staje kobieta z dziennikiem, który dotyka jego najgłębszej rany, jest wściekły i wyładowuje swoją złość na posłańcu. Ta wizyty jednak nie daje mu spokoju. Postanawia odkryć prawdę…. Jaka będzie w tym rola Judyty? Jak rozwinie się ta znajomość?

Powieść czyta się bardzo szybko i lekko, trudno się od niej oderwać. Dotyka wielu emocji, porusza, jest w niej smutek, ogromna miłość, ale i optymizm i motywacja do poszukiwania życiowej siły. Judyta jest niezwykłą bohaterką, pielęgniarka z powołania, wrażliwa, skromna, dobra osoba, chce i lubi pomagać ludziom, przy czym czasami zapomina o sobie, w głębi duszy marzy o prawdziwej miłości. Mateusz to też ciekawa postać, niby twardy facet, tatuator, zraniony zamyka się na wszystkich i wszystko i ucieka na pustkowie. Początkowo wydaje się, że nic ich nie łączy, że się irytują, ale powoli znajdują wspólny język. Powieść składa się z krótkich rozdziałów w narracji pierwszoosobowej prowadzonej przez Judytę. Na początku każdego rozdziału jest definicja jakiegoś symbolu, który ma nawiązywać do jego treści. Z jednej strony ciekawa koncepcja, z drugiej czytanie definicji trochę wytrąca mnie z „rytmu” powieści i najczęściej kończy się tym, że tylko prześlizguję się wzrokiem po definicji.

Muszę powiedzieć, że książka zaskoczyła mnie na plus, porusza wiele emocji, jest pełna bólu, ale i miłości do życia i nadziei. Zakończenie spowodowało, że miałam ciarki. Ciekawa koncepcja. Polecam Wam tę książkę i gwarantuję, że szybko jej nie zapomnicie.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZYSK i S-KA.

„Noc na blokowisku” Marta Matyszczak

NOC NA BLOKOWISKU

  • Autor:MARTA MATYSZCZAK
  • Wydawnictwo:DOLNOŚLĄSKIE
  • Seria: KRYMINAŁ POD PSEM. TOM 9
  • Liczba stron:272
  • Data premiery:24.02.2021r.
  • Moja ocena:8/10

Zamiast wstępu, trochę prywaty. „Kryminałem pod psem” @Marta Matyszczak zaraziła mnie moja przyjaciółka, która wziąwszy do ręki „Tajemniczą śmierć Marianny Biel” (egzemplarz pierwszej książki z serii z dedykacją autorki na zdjęciu) zachwyciła się pomysłem, stylem, a przede wszystkim Guciem. Tak bardzo spodobał się jej psi detektyw – Gucio i jego prawdziwy pierwowzór, że pchana nieodpartą potrzebą odkrycia skąd się biorą tak cudowne psiaki rasy mieszanej, odwiedziła wielokrotnie @Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Chorzowie. Z tych odwiedzin coś zostało. Zaopatrzyła siebie i najbliższych w książki z dedykacją autorki, a dodatkowo „popełniła” dwie adopcje. Dwa psy, dwa nieszczęścia, obydwa kulawe, dla których zmienił się cały świat, świat na lepsze. To tyle z historii..

Od pierwszej części przygód z Solańskim, Guciem i Różyczką minęło już kilka lat. Nie mogę uwierzyć, że kolejna 9 już odsłona cyklu za mną. Dlaczego tak lubię tę serię? Odpowiedzi jest kilka.

Po pierwsze, gdzie znajdę powieściopisarkę, która potrafi mnie tak rozśmieszyć takimi sformułowaniami opisującymi rzeczywistość, jak np. „(…) wzięła zamach i pirzgnęła pałąkiem w łepetynę babsztyla”. Po drugie, czy ktoś nie mógłby zakochać się w Guciu, czarnym kundelku „z podpalaną krawatką” na trzech łapach „(…) po lewej tylnej pozostał mu jedynie kikut”? Po trzecie, w której książce głównymi bohaterami są detektyw prywatny Solański, który zdaniem Róży „(…) nie potrafiłby ruszyć palcem w trampku” bez niej oraz samej Róży, Różyczki, Rózi (ps. w jakikolwiek sposób użyjecie jej delikatnego imienia, wierzcie, Róża jest całkowicie inna). To Róża, która uważa, że „skonsumowanie czegoś o nazwie komosa ryżowa nie może się skończyć sukcesem gastrycznym”. Często której „nerwy szwankowały. Emocje szalały!” i która „płynnie przechodziła od rozpaczy do wściekłości”. Różyczkę, która potrafi przeć naprzód „niczym tur” – umiecie taką Różę sobie wyobrazić? Ja tak. Energiczna, zdecydowana, maksymalnie zdeterminowana, przyjaciółka z dzieciństwa Solańskiego, na zabój w nim zakochana i wiecznie się odchudzająca. To mogłaby być niejedna z nas. Prawdziwa dziewczyna z sąsiedztwa.

Co się dzieje z Różą po „Lesie i ciemności” ósmej części cyklu? Jak na prawdziwą żonę detektywa przystało Róża wraz z aspirantem policji Barańskim zdecydowała się szukać zaginionego męża. Skrycie, bo jakże mógłby to powiedzieć Róży otwarcie!!!!, Barański uważa, że Solański zdając sobie sprawę z ogromnego błędu jakim było poślubienie Róży, po prostu czmychnął. W międzyczasie na osiedlu, na którym mieszka Barański w Mysłowicach- Brzęczkowicach dochodzi do morderstwa. Ginie sąsiad Barańskiego. Walcząc o każdy potencjalny wdowi grosz Róża z Barańskim rozpoczyna śledztwo suto opłacane przez wspólnotę mieszkaniową, bo czy ktoś chciałby mieszkać na osiedlu gdzie mordują ludzi? Rozpoczyna się typowa komedia pomyłek, która z lepszym lub gorszym skutkiem przybliża detektywów-amatorów z jedynym profesjonalistą Guciem do rozwiązania zagadki. A zakończenie jak zwykle jest zaskakujące.

Pisanie prozy opartej na typowo śląskim humorze, ripoście, pomysłowości, ciekawych dialogach oraz zarysowanych jaskrawo bohaterami nie może się autorce nie udać.  Mimo tego, że akcje kolejnych serii osadzone są w różnych miejscach Polski (Śląsk, Świnoujście, Mazury, puszcza Augustowska) Marta Matyszczak jest wierna swoim bohaterom, wierna swojemu Guciowi, który z zażartością co najmniej owczarka niemieckiego tropi przestępców, czasem z lepszym skutkiem niż sam Szymon Solański.

Rzadko opinię o książce mierzę ilością chichów i salw śmiechu. Jeśli już tak się dzieje, wierzcie, macie czego mi zazdrościć. Chcecie się pośmiać?  Lubicie psy? Jeśli twierdząco odpowiedzieliście na co najmniej jedno zadane powyżej pytanie, to zachęcam do rozpoczęcia Waszej własnej przygody z Kryminałem pod psem. Nie pożałujecie!!!

„Zakres obowiązków” Anna Langner

ZAKRES OBOWIĄZKÓW

  • Autor:ANNA LANGNER
  • Wydawnictwo:KOBIECE
  • Liczba stron:416
  • Data premiery:10.02.2021r.
  • Moja ocena:6/10

Anna Langner to autorka romansów, wszystkie jej wydane do tej pory książki czytałam są lekkie, przyjemnie i pozwalają na oderwanie się od rzeczywistości. Gdy więc ukazała się jej najnowsza powieść „Zakres obowiązków” sięgnęłam po nią bez wahania. Czy i tym razem mi się podobało?

Życie nie rozpieszczało Magdy, brak ojca, matka alkoholiczka, dzieciństwo w domu dziecka, gdy jej brat umiera z przedawkowania, a ją zwalniają z pracy, pozostaje albo się poddać, albo wierzyć w to, że los się w końcu odmieni. Gdy otrzymuje posadę asystentki zarządu w Clover Project wydaje jej się, że końcu spełniają się jej marzenia, świetna pensja, wymarzona praca, trzej przystojni szefowie… Wszystko jednak jej podpowiada, że coś z tą firmą jest nie tak. Co zrobi gdy dowie się jaki naprawdę jest zakres jej obowiązków?

Książkę czyta się szybko i lekko. Natomiast muszę powiedzieć, że trochę mnie rozczarowała, czytając miałam wrażenie, że to wszystko już było, wiele rzeczy byłam w stanie przewidzieć, chociaż muszę powiedzieć, że jedna mnie zaskoczyła. Postacie przedstawione są dosyć płytko, brakuje mi pewnej głębi psychologicznej, główna bohaterka nie wzbudziła mojej sympatii, tak samo jak inni bohaterowie, są zbyt papierowi, jednowymiarowi. Czasami miałam wrażenie, że akcja jest tylko pretekstem dla zaprezentowania jak największej liczby scen erotycznych, a takiego odczucia nie lubię. Jeżeli szukacie lekkiej, niezobowiązującej lektury na wieczór o której szybko zapomnicie to możecie jak najbardziej sięgnąć po tę książkę. Ja nie znalazłam w niej emocji, których szukałam. Czekam na kolejną książkę autorki, mają nadzieję, że będzie bardziej jak te poprzednie;)

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU KOBIECEMU.

„Słodko-gorzka” Ella Fields

SŁODKO-GORZKA

  • Autor:ELLA FIELDS
  • Wydawnictwo:KOBIECE
  • Seria:UNIWERSYTET GRAY SPRINGS. TOM 2
  • Liczba stron:429
  • Data premiery: 24.02.2021r.
  • Moja ocena: 7/10

Mimo, że nie czytałam pierwszego tomu serii Uniwersytet Gray Springs ani żadnej innej książki autorki, zdecydowałam się sięgnąć po „Słodko-gorzką” i nie żałuję. Do młodzieży nie należę już od dawna, ale bardzo lubię książki z gatunku new adult, zdecydowanie poprawiają mi one humor i absorbują moją uwagę. Nie inaczej było i tym razem.

Toby Hawthorne z pozoru jest typowym uczelnianym sportowcem, przystojny, sławny, rozchwytywany przez dziewczyny, jednak okazuję się, że codziennie walczy ze swoimi własnymi demonami. Gdy spotyka Pippę dziewczyna zwraca jego uwagę i pragnie bliżej ją poznać, Ona również poczuła coś do chłopaka, chodzi jednak o to, że ona dokładnie wie z czym wiąże się to, z czym boryka się Toby, gdyż sama w dzieciństwie miała z tym do czynienia. Wie, że życie z osobą z problemami psychicznymi nie jest łatwe, ale zdążyła się już zakochać. A gdy kogoś kocha postępuje według zasady, że kochasz w nim wszystko, także jego demony. Ale czy gdy na ich wspólnego drodze pojawią się problemy, a Toby sam ją od siebie odepchnie, dziewczyna będzie chciała nadal z nim być? I czy Toby zdoła pokonać swoje słabości dla miłości?

„Słodko-gorzka” to nie tylko opowieść i uniwersyteckiej miłości, porusza ona szereg istotnych spraw, w tym kwestię mierzenia się z problemami psychicznymi, co nie jest łatwym tematem. Autorce udało się go jednak przedstawić w sposób wyczerpujący, ale jednocześnie bez przytłoczenia tematem. Oboje bohaterowie zyskują naszą sympatię. Pippa to świetna dziewczyna. Uparta, odważna, szczera, błyskotliwa. A Toby mimo swoich trudności również jest wspaniałą, wartościową osobą i nawet gdy popełniał błędy i głupoty, nie byłam w stanie go nie lubić. Także drugoplanowe postacie przestawione są w świetny sposób i zyskują naszą sympatię. Oboje uczą sobie radzić z chorobą Tobiego tak by nie zdominowała ona na stałe ich życie. Książkę czyta się szybko, wciąga i intryguje. To słodko-gorzka opowieść o walce z chorobą, o pokonywaniu własnych demonów, a także o miłości, przyjaźni i poszukiwaniu swojego miejsca w życiu. Pełna jest emocji, ale koniec końców niesie optymistyczne przesłanie, że mają przy swoim boku bliskie, wspierające osoby, wiele jesteśmy w stanie dokonać.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU KOBIECEMU.

„Szklane skrzydła motyla” Katrine Engberg

SZKLANE SKRZYDŁA MOTYLA

  • Autor:KATRINE ENGBERG
  • Seria: JEPPE KORNER. TOM 3
  • Wydawnictwo:ZYSK I S-KA
  • Liczba stron:340
  • Data premiery:13.10.2020r.
  • Moja ocena:7/10

„(…) emocje to skomplikowana materia. Zemsta jest nieuchronnie związana z wyrzutami sumienia, wina idzie w parze z poczuciem krzywdy, gdy człowiek zostaje zmuszony do takiego działania, które powoduje w nim poczucie winy. To obosieczny miecz. Ten, kto nim wojuje, staje się i ofiarą, i katem.”

                                                                       Katrine Engberg „Szklane skrzydła motyla”

Książkę „Szklane skrzydła motyla” przeczytałam w ramach akcji „Dania: Mały kraj – wielka literatura„. O wyzwaniu Book-Trotter stojącą za akcją promowania duńskiej literatury już Wam wspomniałam, teraz czas na kolejną recenzję.

Już sam opis wydawcy mnie zaintrygował. Pozwólcie, że go zacytuję: „Pasjonujący thriller o misternej zemście, w którym prawdziwy sprawca, niczym tytułowy motyl szklanoskrzydły, do samego niemal końca pozostaje „niewidoczny” dla tropiących go detektywów…”. Wiem, wiem zaraz odezwą się głosy, że rolą wydawcy jest formułować intrygujące i ciekawe opisy. To prawda. Wierzcie mi jednak, nierzadko te opisy są jak najbardziej trafne i stuprocentowo oddają rzeczywistość opisaną w książce. Tak było i tym razem.

Opis fabuły

Pewnego poranka w fontannie Caritas (caritas po łacinie znaczy miłość, pragnienie dobra), na głównym deptaku Kopenhagi odkryte zostaje ciało nagiej kobiety. Śledczy diagnozują śmierć przez wykrwawienie. Bardzo okrutny, długi i bolesny sposób pozbawienia kogoś życia. Nie ma wątpliwości, że kobieta jest ofiarą wyrafinowanego morderstwa. Lekarz medycyny sądowej odkrywa, że samo narzędzie zbrodni jest interesujące. Nie skalpel, nie nóż, lecz skaryfikator, narzędzie chirurgiczne używane w dawnej medycynie do terapeutycznego upuszczania krwi. W kolejnych dwóch dniach również odkrywane są ciała ofiar. Sposób morderstwa jest identyczny. A ofiary zostały również porzucone w wodzie. Śledczy odkrywają, że wszystkie trzy ofiary: Bettina, Nicola oraz Rita pracowały w ośrodku terapeutycznym Dom Motyl dla niepełnoletnich pacjentów z zaburzeniami psychiatrycznymi. Ośrodku, który został zamknięty 2 lata wcześniej po nagłej samobójczej śmierci pacjentki. Samobójstwie przez podcięcie żył….w wannie. Zaczyna się pościg za mordercą. Pościg, w którym każdy związany z Domem Motyl wydaje się podejrzany. Pościg, w którym zostają odkryte mroczne tajemnice ośrodka, niekompetencja personelu medycznego, zbyt duże dawki leków, defraudacja środków przez właścicieli.

Jak przeczytacie w Wikipedii, Greta oto (potocznie – motyl szklanoskrzydły) znany jest „ze swoich unikalnych przezroczystych skrzydeł, które pozwalają na kamuflaż bez rozległej pigmentacji. (…) Podczas gdy jego skrzydła wydają się delikatne, motyl jest w stanie unieść do 40 razy większą od swojej masę” (źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Greta_oto ). Jak sama autorka wskazuje w książce motyl jest „(…) delikatny, ulotny, prawie przezroczysty. Ale tylko z pozoru. Jego larwy magazynują w swoich ciałach truciznę nocnego jaśminu. Dla wrogów są śmiertelnie niebezpieczne. Niepozorny motyl jest najbardziej niebezpieczny”. Wiedząc jakie są cechy charakterystyczne motyla szklanoskrzydłego, rozumiem wybór tytułu. Jest jak najbardziej trafny, mimo tego, że został wymyślony przez syna Engberg. Morderca jest jak cień, niezauważalny. Wielu bohaterów z nim rozmawia, pojawia się w kilku wątkach, a jednak nikt nie dostrzega jego roli, najważniejszej roli. Zarówno morderca, jak i inni bohaterowie (psychiatra, pielęgniarka, pacjenci ośrodka psychiatrycznego, śledczy kopenhaskiej policji, rodzice samobójczyni) muszą dźwigać ciężar, ciężar swego życia, swoich czynów. Ciężar zapewne 40 razy cięższy, niż chcieliby lub byliby w stanie udźwignąć.

Opinia

Styl skandynawski zawsze lubiłam. Jest zwięzły, kluczowy. Akcja toczy się wartko, a fabuła cały czas trzyma w napięciu. Czytając nie mogłam odpocząć, nie mogłam odetchnąć, momentami nie nadążałam. Dialogi są krótkie i dosadne. Może w języku duńskim nie ma eufemizmów?

Autorka walczy w powieści ze stereotypami.

Lekarz psychiatra nie zawsze ceni życie i zdrowie pacjentów. Dla niego bardziej liczą się osobiste korzyści z nielegalnych badań klinicznych, nowych leków, na żywych organizmach, małoletnich pacjentach psychiatrycznych.

Pielęgniarka nie zawsze niesie pomoc i wsparcie, czasem niesie śmierć cierpiąc na zaburzenie psychiczne nazwane przeniesionym zespołem Münchausena. Jednocześnie jest katem podając leki na zatrzymanie akcji serca i bohaterem ratując finalnie ofiarę przed śmiercią. Do czasu…

Matka nie zawsze cieszy się z macierzyństwa, szczególnie jak jest zaangażowaną w pracę policjantką. Macierzyństwo zostało obrane z wszelkich złudzeń. Pozostało samo zmęczenie, niechęć do płaczącego dziecka, niewyspanie. Dla mnie znamienne jest to, że dwumiesięczna córeczka Anette i Svenda do tej pory nie ma nadanego imienia. Wyobrażacie to sobie w rzeczywistości polskiej? Dwumiesięczne dziecko bez imienia? Ja nie. Jest to kulminacja tego, jak trudno poradzić sobie Anette z późnym, nieplanowanym macierzyństwem.

Pacjent psychiatryczny nie zawsze jest zły, nieprzystosowany do życia, nieciekawy, zaburzony, niestabilny. Marie, jako była pacjentka Domu Motyla, każdego dnia walczy ze swoimi demonami, samodzielnie, na własnych zasadach i każdego dnia wygrywa, wygrywa codzienność bez pasów bezpieczeństwa, bez zbyt dużej dawki leków. Wygrywa świadome życie.  

Postacie Anette i Jeppe jako śledczych kopenhaskiej policji można polubić. Anette odważna, dynamiczna, ciekawska, zaangażowana. Jeppe trochę bardziej nudny, bardziej zmęczony, może przez ten wieczny deszcz? Oboje robią wszystko by znaleźć sprawcę tych makabrycznych zbrodni. Są partnerami z jednej strony całkowicie różnymi, z drugiej całkowicie się uzupełniającymi. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że książka zachęciła mnie do przeczytania wcześniejszych książek serii. Z niecierpliwością czekam również co będzie z Jeppem i Anette w kolejnych częściach.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję WYDAWNICTWU ZYSK I S-KA oraz organizatorom akcji „Dania: Mały kraj – wielka literatura”.

„Wybór Charlotty” Agnieszka Olejnik

WYBÓR CHARLOTTY

  • Autor:AGNIESZKA OLEJNIK
  • Wydawnictwo:KSIĄŻNICA
  • Liczba stron:303
  • Data premiery:24.02.2021r.
  • Moja ocena:8/10

Wiele lat temu, chyba w szkole średniej miałam taki okres w życiu, gdy zaczytywałam się w romansach historycznych, lubiłam zwłaszcza te rozgrywające się w XIX-wiecznej Anglii. Czytając „Wybór Charlotty” czułam się trochę tak jakbym wróciła do tamtych lat, a trochę jakbym czytała coś pióra Jane Austen.

Charlotta Riley panna niebrzydka i niegłupia, ale bez posagu skazana jest na mieszkanie kątem u krewnych albo… zamążpójście. I niestety nie ma większych szans, by było to małżeństwo z miłości. Postawiona w obliczu takiej sytuacji Charlotta nie chce być bezwolną marionetką, postanawia sama zdecydować o swoim losie i skoro już musi wyjść za mąż, przynajmniej sama wybrać sobie męża. Jej plan się powiódł, jednak kobieta nie spodziewa się, że wszystko skomplikują… uczucia.

Książkę czyta się bardzo przyjemnie i lekko. Podczas czytania zupełnie przeniosłam się duchem do XIX-wiecznej Anglii, język powieści dostosowany jest do jej klimatu. Również bohaterowie są świetnie zarysowani, wielowymiarowi, ciekawi. Charlotte daleko do typowej bohaterki tych czasów, myśli samodzielnie i nie boi się podjąć działania. Bardzo ją polubiłam. Również jej mąż jest postacią oryginalną i przekonywującą. W zasadzie każdy z pojawiających się w książce bohaterów pełni swoją rolę i jest ciekawie przestawiony. Zachwycił mnie język użyty w książce, który doskonale wpasowuj się w XIX- wieczne realia. Ciekawym akcentem są elementy erotyzmu wplecione w powieść, są one delikatne i subtelne, a jednocześnie dodają całości pieprzyku i sprawiają, że jest jeszcze bardziej niebanalna. Bardzo też podoba mi się zamysł wprowadzenia do powieści toczącej się w XIX- wieku, w realiach gdy kobiety miały niewiele do powiedzenia, silnej postaci kobiecej. Charlotta nie boi się samodzielnie myśleć, dokonuje własnych wyborów, które są rozsądnie osadzone w zastanej rzeczywistości. Mimo, że popełnia błędy, potrafi wyciągnąć z nich wnioski i nie boi się próbować sięgnąć po własne szczęście. To niezwykle cenna umiejętność, nawet w obecnych czasach.

Polecam Wam gorąco tą lekturę i podróż do XIX-wiecznej Anglii, do angielskich ogród, nad brzeg morza…

Za możliwość przeczytania książki dziękuję WYDAWNICTWU KSIĄŻNICA.