PORZUĆ SWÓJ STRACH
- Autor:ROBERT MAŁECKI
- Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
- Seria: MAREK BENER. TOM 2
- Liczba stron:443
- Data wznowienia:30.06.2021r.
- Data pierwszego polskiego wydania: 30.08.2017r.
Mam nadzieję, że nie zapomnieliście już o mojej recenzji pierwszej części cyklu pt. „Najgorsze dopiero nadejdzie”, którą niedawno opublikowałam. To dobrze, bo bez zbędnej zwłoki spieszę z informacjami na temat drugiego tomu, którego premiera po wznowieniu odbyła się także 30 czerwca br. Jak to z cyklami bywa, książkę „Porzuć swój strach” Wydawnictwa @czwartastronakryminalu autorstwa @robertmalecki.autor można czytać odrębnie, niezależnie od pierwszej części. Autor inteligentnie nawiązuje do wydarzeń opisanych w pierwszej części. Ja jednak zachęcam zacząć przygodę z toruńskim dziennikarzem, Markiem Brenerem od pierwszej części serii. Wiele bowiem możemy stracić nie znając początku, wiele…
Nie będzie zaskoczenia. Przykro mi. Wszystko się w tej części spina. Jest to dobra kontynuacja poprzedniej części.
Minęły kolejne trzy lata…
Nadal Marek Bener nie odnalazł swojej żony, Agaty. Nadal zajmuje się dziennikarskimi śledztwami. Tym razem jednak pracuje na własną rękę. Założył „Echo Torunia”, stworzył nowy dziennikarski zespół, z którym stara się realizować przesłanie ciążące na dziennikarskim piórze. Po wieloletnich poszukiwaniach swojej żony, Bener zaczyna być znany w lokalnym środowisku jako specjalista od zaginięć. Zostaje zatrudniony przez miejscowego biznesmena Żelaznego o odnalezienie jego córki, Moniki. W takcie poszukiwań wszystko się gmatwa, komplikuje, miesza. Już od samego początku Bener wie, że Monika nie jest nikim przypadkowym. Wszak w dniu w którym jej ojciec zlecił mu poszukiwania, odwiedziła go w jego własnej redakcji. Jak to u Małeckiego, każdy kłamie, każdy kombinuje. Sami rodzice zaginionej nie są z Benerem szczerzy. Rzekomy chłopak Moniki okazuje się tak naprawdę kolegą jej starszego brata. Rzekoma podwózka na urodziny koleżanki okazuje się podwózką jej nowego chłopaka. Historia komplikuje się strona po stronie. Poszukiwania zdają się tkwić w martwym punkcie i to wszystko ze śledztwem w sprawie zaginionej przed sześciu laty żony Benera. Czy starczy mu siły by doprowadzić przynajmniej jedno śledztwo do końca? Czy którakolwiek zagadka zostanie rozwiązana?
Bener jak kameleon, całkowicie odmieniony. Małecki oparł postać głównego bohatera na innych cechach, uwypuklił inne jego przywary i zalety. Nie chciał nas oszukać. Co to to nie ! By bohater literacki był bardziej przekonujący powinien się zmieniać w każdej kolejnej części. Dlaczego? To proste. Dziś nie jesteśmy tacy jacy byliśmy wczoraj, a jutro nie będziemy tacy, jacy jesteśmy dziś. Może to infantylne, może wręcz filozoficzne. Ktoś mi kiedyś jednak powiedział, że tylko „ludzie zaburzeni psychicznie się nie zmieniają”. Kolejne trzy lata poszukiwań żony musiały mieć wpływ na Benera, musiały odcisnąć na nim piętno. To moim zdaniem chciał przedstawić Małecki kreśląc postać Benera w tej części. Człowieka załamanego. Człowieka przegrywającego własne życie. Człowieka pokonanego przez własny los. Człowieka, chwilami gburowatego i przekonanego o swojej wyjątkowości. Człowieka wręcz nas denerwującego. Dużo jednak myślałam w trakcie czytania, ile przeciętny człowiek byłby w stanie znieść będąc na miejscu Benera. Czy przynajmniej połowę tego co on?
Po przeczytaniu pierwszej części cyklu już zaczęłam tęsknić za Benerem, Aldoną, Pauliną, Rakiem i innymi. Jeśli się za kimś tęskni, trudno odkładać spotkanie na potem. Nie żałuję więc, że sięgnęłam po drugą część serii o Marku Brenerze, nawet jeśli w tej odsłonie nie do końca przypadł mi do gustu.
Bez wątpienia odnalazłam w tym tomie Aldonę Terlecką, taką jaka mi się spodobała w pierwszej części. Zdecydowaną, zorganizowaną, inteligencją i dowcipem momentami „bijąca na głowę” samego Benera. Tak, ta postać kobieca została skrojona na miarę w sposób perfekcyjny. Na pewno na moją miarę.
Udał się również autorowi motyw przeobrażania się relacji z matką zaginionej żony. Relacje lubią się komplikować, gdy czas płynie nieprzerwanie, a nic się nie zmienia, nic się nie poprawia. Wręcz majstersztykiem dla mnie było wprowadzenie do fabuły pamiętnika hazardzisty. Czytanie między sensacyjnymi wątkami i dosadnymi dialogami o człowieku przegranym, człowieku uzależnionym, człowieku niszczącym wszystko i wszystkich, by tylko dalej grać i grać było bardzo ciekawym doświadczeniem. To tak jakby podglądać kogoś zza szyby. Widzieć dokładnie co się dzieje. Patrzeć momentami z odrazą, chwilami ze współczuciem. Ale patrzeć, ciągle patrzeć…
Oczywiście, by jeszcze bardziej „zbić czytelnika z pantałyku” Małecki nie uśpił duchów przeszłości. O każdej porze dnia i nocy pod powiekami Bener widzi Szamana, zastanawia się kim tak naprawdę jest Niemiec Steinmeier, szuka powiązania w prowadzonych śledztwach z Rudnikiem. Pamięta o Agacie, ciągle, nieprzerwanie. Agacie, która nie potrafi go wyzwolić, od której on nie potrafi się wyzwolić.
Wiele wątków, wiele historii. Ta książka to fabularna bomba. Nielegalne automaty do gry, uzależnienie jako niszczycielska siła, niespełniona miłość, szorstka przyjaźń, porwania i pościgi, nic nie znaczące tropy i wiele, wiele innych wątków pobocznych. To wszystko w jednej książce. To wszystko na kartach jednej powieści. Mówią „nie wszystko złoto co się świeci”. To fakt. Ja sparafrazuję i napiszę, „nie każda książka z cyklu jest do siebie bliźniaczo podobna”. Do wszystkich szukających rozmaitości w literackich dziełach, czytajcie! Po prostu czytajcie.
A po przeczytaniu podziękowań. No cóż. Nadal mogę napisać, że Małecki ma szczęście do kolegów po fachu. Ciągle wzajemnie się wspierają. Miło czytać w ten sposób o lubianych i znanych autorach. naprawdę miło.
Moja ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Mam jeszcze do przeczytania pierwszą część, ale na pewno nadrobię zaległości.
PolubieniePolubienie
Lubię Małeckiego, myślę, że to będzie dobra książka.
PolubieniePolubione przez 1 osoba