„Jedno słowo za dużo” Abbie Greaves

JEDNO SŁOWO ZA DUŻO

  • Autor:ABBIE GREAVES
  • Wydawnictwo:MUZA
  • Liczba stron:381
  • Data premiery:30.06.2021r.

Ale ten czas pędzi jak oszalały. Wydawało mi się, że dopiero co publikowałam recenzję Ciche dni autorki, a okazało się, że to było praktycznie w zeszłym roku. Fabułę książki do tej pory pamiętam, ze względu na nowatorskie spojrzenie na życie małżeństwa z czterdziestoletnim stażem.   Czy premiera od @wydawnictwo.muza.sa z 30 czerwca tak samo głęboko zapadła mi w pamięć? Sama byłam ciekawa jakie emocje, spostrzeżenia, uwagi spowoduje czytane przeze mnie „Jedno słowo za dużo”.

Mary, codziennie od siedmiu lat – tuż po skończeniu pracy i aż do późnego wieczora – stoi przed jedną z londyńskich stacji kolejowych, trzymając w ręku napis: Wróć do mnie, Jim” – z opisu Wydawcy.

Czy historia mogłaby się zacząć w sposób bardziej intrygujący? Raczej nie. Czytając fragmenty o stojącej dzień w dzień przy londyńskim metrze Mary, wyobraźnia pracowała mi na najwyższych obrotach. Co czuje kobieta, która mimo mrozu, wiatru, wilgoci, czasem skwaru słońca konsekwentnie czeka na swojego Jima licząc, że w pewnym momencie się pojawi, że wreszcie się pojawi. Nie wiem. Kompletnie nie wiem. Nie wiedzą tego też wszyscy wokół. Jej znajomi z linii zaufania „Nocna Linia” Kit, Olive czy Ted. Nie wie też Alice, która widząc filmik w Internecie, na którym widać Mary postanawia opisać jej historię w gazecie, w której pracuje. Tak bardzo zajmuje ją historia Jima, że postanawia z Kitem go odszukać uruchamiając lawinę zdarzeń, na które Mary nie była przygotowana.

Książka stylem podobna jest do „Cichych dni”.  Fabuła toczy się powoli i spokojnie. Nie jest to jednak wada tej publikacji, bynajmniej. Jest to jej zaleta. Autorka pozwala nam bowiem rozkoszować się każdym słowem, zdarzeniem, każdą odzwierciedloną atmosferą i nastrojem chwili.

Narracja jest trzecioosobowa przedstawiona w dwóch perspektywach czasowych, które zostały określone w tytułach kolejnych rozdziałów. Pierwsza perspektywa przedstawia związek Mary i Jima w latach 2005-2011. Związek Irlandki i Anglika. Związek przeciętnej kobiety, jak o sobie myśli Mary i mężczyzny, który był „(…) od niej dobre osiem centymetrów wyższy: idealny wzrost, by zapinać mu guzik pod szyją (…) oczy – głębokie, ciepłe, piwne…”. Przeciętnej kobiety i mężczyzny prawie doskonałego. Związek mieszkanki Belfastu i mieszkańca Londynu. Związek pracownicy hotelu i lekarza medycyny. W tej perspektywie dowiadujemy się w jakim kierunku ewaluował związek Mary i Jima, jak się poznali, jak spędzali czas, o co i czy w ogóle się kłócili, jakie mieli relacje z rodziną. Druga perspektywa czasowa to rok 2018, siedem lat od zaginięcia Jima. Siedem lat po rozpoczęciu procesu czekania, czekania na niego. Teraźniejszość pokazuje nam Mary w jej aktualnym życiu. Życiu pełnego smutku, niewykorzystanych szans, odseparowania. Życiu, które może się zmienić i co ważne, powinno się wreszcie zmienić. Bardzo podoba mi się wątek odkryć Alice i Kita. Odkryć związanych z Jimem. By wzbudzić Waszą ciekawość wspomnę, że nie są takie jakie pamięta je Mary. Jim okazuje się jednak człowiekiem z krwi i kości, ze swoimi pokrętnymi problemami, kłopotami w pracy, słabością do alkoholu i własnym, osobistym spojrzeniem na związek z Mary.

Książka intryguje i fascynuje jednocześnie, gdyż poruszane przez nią wątki są bardzo interesujące. Samo pytanie na początku, co się zadziało z Jimem powoduje, że nie mogłam odłożyć powieści na bok. Nie mogłam przestać czytać. Bardzo podoba mi się dojrzewanie Mary, szkoda że dopiero na samym końcu, ale jednak. Budzi we mnie nadzieję, że każdy z nas może wyzwolić się ze stuporu, w którym niepotrzebnie tkwimy. Dotknęło mnie dogłębnie przedstawienie relacji międzyludzkiej przez autorkę. Relacji nie takiej samej dla każdej ze strony, relacji z wieloma znakami zapytania i wieloma dziurami w pamięci. Momentami wręcz relacji wyimaginowanej, nieczystej. Ten motyw jest motywem siostrzanym do przedstawionego w „Cichych dniach”.  To nie „Jedno słowo za dużo” spowodowało zapaść, a raczej jedno słowo za mało. W swej najnowszej powieści autorka znowu udowadnia jak wiele złego mogą spowodować niedomówienia, obawa przed reakcją drugiej strony i brak szczerej komunikacji oraz poczucie, że nie powinniśmy obarczać drugiej strony swoimi problemami, fałszywe poczucie.

Powieść skłania do refleksji, jest na wskroś poważna, jak poważne są omówione w niej kwestie i podjęte problemy społeczne, problemy międzyludzkie.  Jest to wartościowa pozycja, która skłania do wielu ważnych rozważań i nasuwa interesujące wnioski. Szczerze zachęcam do jej przeczytania.

Moja ocena: 7/10

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Muza.

Jedna uwaga do wpisu “„Jedno słowo za dużo” Abbie Greaves

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s