
CÓRKA MORDERCY
- Autorka: JENNY BLACKHURST
- Wydawnictwo: ALBATROS
- Liczba stron: 384
- Data premiery: 09.02.2022r.
Długo zastanawiałam się, czy sięgnąć po „Córkę mordercy”. Po przeczytaniu na okładce: „Powiedz, Tato, gdzie ukryłeś jej ciało?” poczułam ciarki na plecach. Motyw zbrodni z dzieckiem w tle zawsze na mnie działa odpychająco, bez względu jak uroczy jest sprawca. Dla większości ludzi, a na pewno matek jest to temat, z którym trudno się zmierzyć, nawet jeśli powstał w wyobraźni autora. Jak w przypadku premiery od @WydawnictwoAlbatros z 9 lutego br. To kolejna odsłona umiejętności pisarskich Jenny Blackhurst, młodej gwiazdy brytyjskiego thrillera, którą poznałam przy okazji recenzji „Ktoś tu kłamie” (recenzja na klik). W recenzji napisałam: „Książka ma niesamowity klimat, wciąga i osacza swoją atmosferą od pierwszych stron. (…) wprowadzeniem do całej akcji zajmuje się przyczyna całego zamieszania, czyli zamordowana kobieta, to już na początku ustawia klimat całej powieści, zdaje się być swoistym zaproszeniem do zerknięcia przez dziurkę od klucza do świata pełnego tajemnic i intryg”. Opis Wydawcy „Córki mordercy” wydaje się też zapewniać to podglądanie przez dziurkę od klucza, to odnajdywanie sensu, w czymś co się bezsensowne wydaje. I po to właśnie sięgnęłam po „Córkę mordercy”. By się dowiedzieć, czy będzie tak samo dobra jak „Ktoś tu kłamie”😉.
Nie wiem jak Was wprowadzić do fabuły, która stanowi o kobiecie żyjącej z piętnem morderstwa popełnionego przez jej własnego ojca na jej pięcioletniej koleżance. Już samo doświadczenie z wczesnego dzieciństwa wydaje się nie do udźwignięcia. Tymczasem Kathryn dożyła już trzydziestu lat. Ostatnie dwadzieścia pięć lat spędziła w niewiarygodnej traumie nie potrafiąc poradzić sobie z doświadczeniem, które zafundował jej własny ojciec. Mimo tego odwiedza go. Odwiedza ojca, który odsiaduje wyrok chcąc dowiedzieć się, gdzie ukryte zostały zwłoki małej Elsie. Znajduje sens w działaniu, gdy odkrywa że w tym samym domu, z którego zaginęła Elsie znika pięcioletnia Abigail. Kolejna ofiara. Tylko teraz niekoniecznie tego samego sprawcy. Kathryn podróżuje na swą rodzinną walijską wyspę, by włączyć się w poszukiwania zaginionej dziewczynki. „I już pierwszej nocy przekonuje się, że jest ktoś, kto bardzo jej tam nie chce” – z opisu Wydawcy.

Potwierdzam Jenny Blackhurst jest mistrzynią thrillerów psychologicznych opartych na zbrodni i występku. Z początku prosta historia, która miała ułożyć się przeżywanie traumatycznych wydarzeń w dorosłym życiu przez Kathryn, zamieniła się w studium rozpaczy, chronienia kochanego członka rodziny oraz chwilowej żądzy zrobienia komuś krzywdy. Autorka zafundowała nam dwa rodzaje narracji. Opowieść kreśli z perspektywy Kathryn, która opisuje dwoje przeżycie związane z rokiem 2019 oraz 1994. Pozostała narracja jest trzecioosobowa. Fabuła rozpisana została na 59 rozdziałów. Rozdziały są (choć nie wszystkie😊) zatytułowane imionami kobiet, które w nich odgrywają główną rolę; Maggie, Kathryn i Beth. Bardzo dobrą postacią jest detektyw komisarz Maggie Grant. Młoda, gniewna, energiczna kobieta, która całą sobą angażuje się w wyjaśnienie sprawy zaginięcia Abigail oraz wraca do tragedii zniknięcia Elsie, za co osądzony został ojciec Kathryn. Bardzo lubię takie silne kobiece postaci. Ta została rozpisana wyjątkowo. Grant jest pełnoprawnym i kluczowym członkiem zespołu śledczego. Mimo zmęczenia, mimo kosztów, które ponosi dąży do rozwikłania zagadki.
Blackhurst skupiła się również na rysie psychologicznym Kathryn, a to zawsze jest pozytywna cecha thrillera psychologicznego. Kathryn przechodzi przemianę. Staje się silniejsza, gdy rozwiązanie zagadki sprzed dwudziestu pięciu lat zaczyna pojawiać się na horyzoncie. Autorka świetnie odzwierciedliła mechanizmy rządzące małą miejscowością – Anglesey – w której zdarzyły się tak dwie tragiczne w skutkach zbrodnie. Miejscowością, w której wszyscy się znają i w której nikt nie zapomina. Blackhurst idealnie odzwierciedliła tą obcesowość, niechęć i wręcz jawną wrogość. Z drugiej strony udowodniła, że nawet w tak małej mieścinie są osoby, które były w stanie postawić wszystko, by chronić drugiego, niewinnego człowieka, nawet jeśli oznaczało to zmowę. Zmowę wielu osób. I ta zmowa, która nie została do końca uwypuklona i wytłumaczona jest jedynym dla mnie słabym punktem powieści. Ciągle zastanawia mnie, co się musiało zdarzyć (bo przecież nie tylko jedna konkretna sprawa!), że wszyscy podążyli głosem Patricka, wszyscy na jego rozwiązanie się zgodzili bez mrugnięcia okiem.
Podsumowując, bardzo dobra książka. Akcja dzieje się bardzo szybko. Fabułę osnuwają tajemnice, które podglądane przez dziurkę od klucza układają się w całość, stanowią komplementarne jestestwo. I to w prozie Jenny Blackhurst jest warte uwagi. Zapraszam do lektury!
Moja ocena 7/10.
Recenzja powstała dzięki Wydawnictwu Albatros.

Jak tylko skończę czytać książkę, którą czytam obecnie, zabieram się za ten tytuł.
PolubieniePolubienie