
MAMO, NIE KRZYCZ
- Autorka: JEANINNE MIK, SANDRA TEML-JETTER
- Wydawnictwo: MUZA
- Liczba stron: 224
- Data premiery: 16.03.2022r.
To już 19 recenzja premiery z marca br. 😊 Tak, macie rację, troszkę się chwalę. Dopowiem jeszcze, że to nie koniec. To chyba swoisty rekord😉. Trzy kolejne recenzje marcowych premier mam zamiar napisać dziś i jutro. Dobrze jest rozpocząć Święta Wielkanocne bez istotnych zaległości. I taki jest mój cel. Wracając do poradnika „Mamo, nie krzycz” autorstwa Pań Jeaninne Mik i Sandra Teml-Jetter to od razu napiszę, że okazał się całkiem dobry. Książką obdarowało mnie @wydawnictwo.muza.sa. Za co bardzo dziękuję. Ten podarunek okazał się strzałem w dziesiątkę. Niby takie oczywiste prawdy, a jednak z ciekawością zanurzyłam się w praktyczne rady, których do tej pory nie stosowałam.
Jak to jest z rodzicami i dziećmi? Zadaję sobie to pytanie odkąd zostałam matką. Z jednej strony dałabym się pokroić za moje dzieci. Oddałabym im wszystko, łącznie z ostatnim kęsem chleba. Z drugiej potrafią mnie, jak nikt inny, wyprowadzić w jednej chwili z równowagi. I to tak silnie, że zaczynam zapominać o zasadach dobrego wychowania i o tym, że jednak ściany w bloku są bardzo cienkie. Z takimi dylematami borykały się także Autorki poradnika pt. „Mamo, nie krzycz”. Świadome swojej ułomności w rozwiązywaniu sytuacji konfliktowych zaserwowały czytelnikom praktyczne rady, których stosowanie może zmienić oblicze chwil pełnych napięć, wzajemnych złości i całkowitego niezrozumienia drugiego człowieka.

Nie jest to zbiór poradnikowych „bla, bla, bla”, gdzie więcej słów, niż treści. Bynajmniej. Książka zasługuje na uwagę z wielu względów. Po pierwsze w bardzo trafny sposób zwraca uwagę na negatywny wpływ krzyku na rozwój, samopoczucie, poczucie własnej wartości dziecka. Krzyk nie buduje, nie pomaga w trudnych chwilach. Jest tylko wyrazem słabości rodzica i pozwala mu uwolnić negatywne emocje. Nie ma żadnych wartości wychowawczych, a tylko wzbudza lęk i niepokój. Po drugie Autorki podzieliły się z czytelnikiem praktycznymi wskazówkami, zgodnie z którymi powinniśmy się zachować w momentach naszej słabości, gdy już chcemy krzyknąć i trzasnąć drzwiami lub potrząsnąć tą naszą mniejszą kopią. – zamiast Warto zamiast zbyt mocno chwycić dziecko, ścisnąć poduszkę. Poduszce nic się nie stanie, a dziecku zaoszczędzimy trudnych wspomnień. Zamiast jednak wrzasnąć na dziecko, wyjdźmy na spacer do lasu i wykrzyczmy naszą złość. Dajmy upust negatywnych emocjom i zgromadzonym napięciom. Możemy też wykorzystać ścianę. Jej naprawdę jest wszystko jedno. Potrzebie wybiegnięcia z pokoju dziecka i trzaśnięcia drzwiami oprzyjmy się zrobieniem kroku w tył. Wierzcie, działa. Spróbowałam.
Nie jest to jednak antidotum na trudy wychowawcze. Mimo, że Autorki skupiły się na praktycznych rozwiązaniach bez ciągłem pracy nad sobą i przypominaniu najważniejszych zasad, trudno będzie je na stałe wdrożyć w życie. Ja wypisałam sobie najważniejsze z nich dużymi literami. Kłują mnie w oczy w oczy. Liczę, że pomogą mi uporać się z trudnymi chwilami, gdy ….. mam ochotę mocno, ale to mocno moimi Latoroślami potrząsnąć😊.
Polecam rodzicom i nie tylko. Poradnik jest ciekawym zbiorem treści teoretyczno – praktycznych napisanym w sposób bardzo przystępny. Nie nudzi, nie mierzi. Miłej lektury!
Moja ocena: 7/10
Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.

Zaproponuję lekturę tej książki mojej siostrze. Mamie dwóch wspaniałych chłopców.
PolubieniePolubienie
Pingback: „O włos” Katarzyna Bonda | Słoneczna Strona Życia