„Zdążyć przed śmiercią” Justyna Jelińska

ZDĄŻYĆ PRZED ŚMIERCIĄ

  • Autorka: JUSTYNA JELIŃSKA
  • Wydawnictwo: HARDE Wydawnictwo
  • Cykl: SĄSIADKA (tom 2)
  • Liczba stron: 336 
  • Data premiery: 10.04.2024r.

Na początku kwietnia dopiero co dzieliłam się z Wami opinią o pierwszym tomie cyklu „Sąsiadka” od HARDE Wydawnictwo autorstwa Justyna Jelińska – profil autorski. Nie minęła chwila, a otrzymałam w prezencie „Zdążyć przed śmiercią”, która jest kontynuacją „Sąsiadki”. Wygląda, że Wydawnictwo wydaje bez zbędnej zwłoki. U mnie trochę z tą „zwłoką”, a raczej „bez zwłoki” gorzej. O ile z czytaniem to nie zalegam😉, o tyle z recenzjami gorzej. 

Trzebież – cicha i spokojna wieś niedaleko Warszawy, w której zaginęła Anna, a jej historia zaginięcia jest nadal nierozwiązana. W Trzebieży mieszka też Mieczysława Zarzycka, przyjaciółka Anny – sklepowa. A jak to w takiej małej miejscowości, sklepowa trzyma władzę i o wszystkich wszystko wie. Razem z Marcelem Borkowskim postanawia samozwańczo dowiedzieć się, gdzie jest Anna lub co się z nią stało. Ich prywatne śledztwo zakłóca para youtuberów żądnych wrażeń i rozgłosu., którzy tylko dla tego celu również postanowili zaangażować się w dochodzenie. 

Justyna Jelińska ponownie mnie zaskoczyła. Na początku książki zaprezentowała czytelnikom play listę, do której odsłuchania zachęca, gdy „tytuł pojawi się w treści książki.”. A wierzcie mi, pojawiły się wszystkie. Zastosowałam się do jej zalecenia z początku i przyznam, że to bardzo świetna zabawa. Świetnie w kontekście akcji i życia fikcyjnych bohaterów wrócić zmysłem słuchu do tego, co i oni słuchali w tym momencie, nawet jeśli było to w wyobraźni ich stwórcy. Tym bardziej, że niektórych tytułów nie kojarzyłam. Nie wiem, może Wam coś mówi Lion Babe – She’s a Lady czy Mariza Rizou, Panos Mouzo­ura­kis – Petao, których ja nie potrafiłam od razu skojarzyć. 

Książka podzielona jest na części. Każda część odnosi się do dnia, który następuje w czasie akcji i podzielona jest na rozdziały. Autorka pomaga czytelnikom rozeznać się w miejscu akcji. Na początku każdego rozdziału oznacza punkt, w którym dzieją się opisywane wydarzenia oraz czas typu „Dom Mie­czy­sławy i Janu­sza, późny wie­czór”.

„– Ni­gdy w życiu. Zabawa dopiero się zaczyna… – zaśmiał się zło­wrogo, roz­pi­na­jąc deli­kat­nie guzik w jej porwa­nej i pobru­dzo­nej koszuli.” – „Zdążyć przed śmiercią” Justyna Jelińska.

Zaletą powieści jest bez wątpienia Miecia, która da się lubić. Pyskata potrafiąca się odnaleźć w każdej sytuacji kobieta nie dająca sobie dmuchać w przysłowiową kaszę. Podobają mi się takie bohaterki nawet jeśli prowadzone przez nich śledztwo jest pełne błędów, nietrafionych tez i chybionych działań. Tu nie chodziło zresztą o to, by Miecia była mistrzynią w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych. Tu chodziło bardziej o to, by stworzyć duet prywatnych detektywów całkowicie przypadkowy, niedopasowany, który byłby atutem fikcyjnej fabuły. 

Autorka umiejętnie buduje napięcie w tym thrillerze. Zostałam kilkukrotnie wprowadzona w błąd oparty na gąszczu miejscowych plotek i kłamstw. Wszystko to prowadzi ostatecznie do trzonu dramatycznych wydarzeń, których udziałem stała się Anna. Same postaci youtuberów są na wskroś złe, mimo, że postaci te nie mają takich cech. To współczesne sępy żerujące na krzywdzie innych, chcące wyłącznie użyć tragedii dla własnych korzyści, własnej popularności. Doceniam rysy psychologiczne bohaterów. Dobrze w książce Jelińska ukazała złożoność ludzkiej natury, szczególnie w kontekście toczonego śledztwa. Pomysłowo scaliła wątki kryminalne z elementami społecznymi, eksplorując człowieczą naturę, dramatyczną przeszłość i tajemnice, których wokół jest całkiem sporo. 

Jeżeli lubicie historie z małych społeczności to „Zdążyć przed śmiercią” Justyny Jelińskiej jest zdecydowanie lekturą dla Was. Miłego czytania! 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Harde.

„Willa przy Perłowej” Paulina Molicka 

WILLA PRZY PERŁOWEJ

  • Autorka: PAULINA MOLICKA 

  • Wydawnictwo: DRAGON
  • Liczba stron: 320
  • Data premiery: 24.04.2024r. 

W ubiegłym roku czytałam czerwcową premierę pt. „Księgarenka na Miłosnej” autorstwa Pauliny Molickiej od Wydawnictwo Dragon. Książka okazała się lekką, przyjemną lekturą obyczajową. Dlatego chętnie wróciłam do Autorki w publikacji „Willa przy Perłowej”, choć okładka kompletnie nie przypadła mi do gustu. Taka cukierkowa. Taka księżniczkowa. 

To książka o przyjaźni, o ucieczce w nieznane i o zaczynaniu życia na nowo. Główną bohaterką jest Michalina Sarnecka. „Dziewczyna, którą los przywiódł do małego miasteczka, gdzie zamieszkuje z niewidzianym dawno stryjem.” Zakochuje się w małej księgarni. Poznaje jej właścicielkę Olę. A najbardziej intryguje ją Willa przy Perłowej i jej doświadczona życiem oraz wiekiem właścicielka. Życie Michaliny ulega drastycznej zmianie. Ulega senności małego miasta. Zaczyna dostrzegać ich mieszkańców. Również Adama wnuka właścicielki przepięknej rezydencji. 

Ta niebezpośrednia kontynuacja „Księgarenki na Miłosnej” zdecydowanie mniej mi się podobała niż pierwowzór, choć ma tę lekkość, której zwykle szukamy w książkach obyczajowych. To bardzo prosta historia oparta na sprawdzonych motywach, w których główni bohaterowie szukają miejsca dla siebie w świecie. Mimo, że książki obyczajowe często dotykają tego tematu są świetnym sposobem na spędzenie mile czasu. Niekoniecznie przed telewizorem. Spodobał mi się wątek księgarni, szczególnie zlokalizowanej w małym mieście. Ola jako jej właścicielka jest pełną uroku kobietą, która robi wszystko by przetrwać w niesprzyjającym świecie. Trochę chwilami powieść mi się nudziła. Miałam wrażenie, że poboczne wątki – przyjaźń między dwoma kobietami, romans niespodziewany, zaburzyła wątek, który był bardzo obiecujący, a mianowicie relacja ze starszą panią, która Michalinie po jej przeżyciach miała dużo do zaoferowania.  Możliwe, że to moja słabość. Lubię, gdy w wątkach obyczajowych przejawia się nowe i stare, młodość z doświadczeniem życiowym. Czasem z takiej niespodziewanie zawiązanej relacji może wyjść bardzo trwała przyjaźń. Wystarczy, że jest na to zgoda po obydwu stronach i otwartość. 

Moja ocena: 6/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU DRAGON.

„Przyjaciółka” B.A. Paris

PRZYJACIÓŁKA

  • Autorka: B.A. PARIS
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 13.03.2024r. 

Kiedyś dawno temu ogromne wrażenie na mnie zrobił debiut B.A. Paris pt. „Za zamkniętymi drzwiami”. Dość, że spodobała mi się książka. To jeszcze na lata zapamiętałam historię samej autorki, która debiutowała w wieku 58 lat i jest matką 5 córek. Jej historia dała mi nadzieję, że warto walczyć o siebie. Warto w życiu robić jednak to, co się kocha odrzucając społeczne oczekiwania i konwenanse. A nade wszystko warto przestać się bać. 

Wracając jednak do premiery z marca br. pt. „Przyjaciółka” wydanej przez Wydawnictwo Albatros to jest to któraś z kolei książek tej autorki do której sięgnęłam (przykładowe recenzje znajdziecie na moim blogu: „Dylemat”, „Terapeutka” oraz „Uwięziona”.) Zafrapował mnie opis Wydawcy. Przeczytajcie i podzielcie się, czy Was też. 

Potężna eksplozja zagłusza świętowanie w otoczeniu przyjaciół. Wszyscy zamierają Hugh i Esme, Iris, Gabriel, nawet mały Hamish przestaje gaworzyć. Wszystko zamiera… Historia zaczyna toczyć koło. Rozpoczyna się od tego co zdarzyło się sześć miesięcy wcześniej, gdy Gabriel znalazł Charliego, który jadąc na rowerze wpadł w poślizg między drzewami i spadł z krawędzi. „I podczas tych kilku minut, kiedy balansował między życiem a śmiercią, powierzył mu wiadomość: „Powiedz mamie, że ją kocham”.” Dlaczego umierający młody człowiek, osiemnastolatek wypowiedział te słowa w chwili ostatniego tchnienia. „Jakby czekał, aż będzie mógł przekazać te ostatnie słowa”  i móc spokojnie odejść. To frapowało sąsiadów, to interesowało okolicznych mieszkańców, do których informacja o tragedii dotarła dość szybko. 

Może gdyby go nie znał, jego śmierć tak bardzo by nim nie wstrząsnęła. Ale w posiniaczonej, zakrwawionej, prawie dorosłej twarzy natychmiast rozpoznał chłopca, którego uczył grać w piłkę nożną, gdy w sobotnie poranki jako wolontariusz trenował drużynę w podstawówce Beth.” – „Przyjaciółka” B.A. Paris. 

Do tej tytułowej przyjaciółki trzeba było trochę się dogrzebać. Przy czwartym rozdziale nadal nie wiedziałam w jakim kierunku potoczy się historia, o jaką przyjaciółkę chodzi i dlaczego autorka tak zwraca uwagę czytelnika w kierunku pewnej grupy ludzi, którzy ustosunkowują się do tego co stało się parę miesięcy temu z Charliem. Do czasu…. 

Opowieść prowadzona jest w narracji trzecioosobowej. Rozdziały są krótkie, kolejno ponumerowane. Zabrakło mi trochę głębszego rysu psychologicznego bohaterów. Autorka prowadziła narrację reportażowo, relacjonowała co się dzieje, co się stało, kto i jak się zachował. Mniej dociekała. Mniej zabierała mnie do głębi postaci. Rys psychologiczny w gatunku thrillera psychologicznego jest jednak bardzo ważny. Nie ukrywam więc, że ta część nie przypadła mi jakoś wyjątkowo do gustu. 

Książka zaczyna się od zabiegu polegającego na tym, że najpierw jest wielkie, głośne otwarcie, a później to trudne położenie, w którym znaleźli się bohaterowie zaczyna się wyjaśniać.  Stopniowo poznajemy ich przeszłość, by na koniec odkryć, że nic nie było takie jak nam się wydawało na samym początku. Gdy odsłaniamy prawdziwe znaczenie pewnych zdarzeń i zrzucamy maski poszczególnych postaci. Koncepcja ciekawa, sprawdzająca się w książkach tego gatunku. Choć nie zawsze wykonanie jest pasjonujące. 

Książka zdecydowanie dla fanów B.A. Paris, którą osobiście poznałam na Warszawskich Targach Książki i która zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Otwarta. Miła. Nieznudzona licznymi odwiedzinami na swoim stoisku. 

Udanej lektury! 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ALBATROS.

„REPUTACJA NIEGRZECZNEJ DZIEWCZYNY” ELLE KENNEDY

REPUTACJA NIEGRZECZNEJ DZIEWCZYNY

  • Autorka: ELLE KENNEDY
  • Seria: AVALON BAY (tom 2)
  • Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
  • Liczba stron: 336
  • Data premiery: 20.02.2024r. 

  • Data premiery światowej: 4.10.2022r. 

Reputacja niegrzecznej dziewczyny” to drugi tom cyklu od Elle Kennedy zatytułowanego „Avalon Bay”, od miejca, w którym dzieje się akcja. Pierwszy tom pt. „Kompleks grzecznej dziewczynki” opowiadał o Mackenzie „Mac” Cabot „mistrzyni spełniania oczekiwań” oraz o Cooperze Hartleyu, „miejscowym chłopaku z kiepską reputacją”. Tom poprzedni podobał mi się, mimo że od razu zwróciłam uwagę, iż autorka zastosowała sprawdzony zabieg w literaturze rozrywkowej, tj. stworzyła dwóch bohaterów, którzy pochodzą z całkowicie różnych światów, a cała fabuła opiera się na znacznych różnicach, które może pokonać tylko silne uczucie. Niby nie lubię takich oczywistych konstrukcji, które są jakby z natury gwarancją sukcesu, a jednak książka mi się podobała. Hm…. 

Świetny sobie wybrałam moment na bycie trzeźwą. Wszyscy, na których wpadam, wtykają mi w dłoń drinka, bo nie mają pojęcia, co by tu powiedzieć biednej, osieroconej przez matkę dziewczynie.” -„Reputacja niegrzecznej dziewczyny” Elle Kennedy.

Nadmorskie miasteczko Avalon Bay to miejsce pełne możliwości. Zlane słońcem Florydy jest miejscem, w którym młodzi dorośli odkrywają siebie i swoje możliwości. Jedną z takich osób jest Genevieve, która dostrzega na imprezie Evana stojącego obok Coo­pera, swojego brata bliźniaka. Znacie Coopera? Ja znam z poprzedniej części cyklu. I co z tego spotkania może wyjść? Jak myślicie? Tym bardziej, że oboje się znają, znali w przeszłości też. „Ciągły rollercoaster miłości i walki. Czasami jestem ćmą, a innym razem płomieniem.”. 

Dłoń Evana wsuwa się między moje uda; ze świstem wciągam powietrze. Moja własna drżąca dłoń zakrada się w jego bokserki i…” – „Reputacja niegrzecznej dziewczyny” Elle Kennedy.

No właśnie. On ociekający seksem, ludzie gdzie takich facetów znaleźć w normalnym życiu !!! Ona piękna i niegrzeczna, jak sam tytuł mówi. Nie spodziewałam się fajerwerków. Już po pierwszych stronach wiedziałam w jakim kierunku pójdzie opowieść. Nie było więc zdziwienia.

Do tego konstrukcja książki. Analogiczna jak poprzednie. Trochę zaczyna mnie to męczyć. Krótkie rozdziały pisane naprzemiennie z perspektywy Genevieve i Evana. Dzięki temu czytelnik poznaje ich uczucia, motywacje, co im siedzi głęboko w głowie. Płytkie zachowanie głównej bohaterki momentami przeplata się głębszymi przemyśleniami, o matce dopiero co utraconej, o rodzeństwie. Zdecydowanie jednak lektura słabsza od poprzedniej, choć w ostatecznym rozrachunku muszę ocenią ją 7/10. Przyłożyła mi chwili rozrywki, chwili relaksu. Zapewniła mi oderwanie od rzeczywistości i zatopienie się w kolorowym świecie, tak różnym od mojej szarej codzienności z licznymi wyzwaniami. A po to ta książka powstała. Nie ma się co oszukiwać. Nie dla głębszych rozważań, przemyśleń. Nie dla cienia, które czasem niektóre książki ciągną za sobą, nawet latami (oj tak! Znam takie!). Tylko dla rozrywki. Dla chwili wytchnienia. Dla pozytywnych myśli i dla zanurzenia się w fantazji. 

Książka by się oderwać. Potrzebujecie teraz oderwania? Jeśli tak to „Reputacja niegrzecznej dziewczyny” Elle Kennedy jest dla Was idealna. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję WYDAWNICTWU Zysk i S-ka.

„Córka z Grecji” Soraya Lane 

CÓRKA Z GRECJI

  • Autorka: SORAYA LANE
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Cykl: UTRACONE CÓRKI (tom 3)
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 13.03.2024r. 

  • Data premiery światowej: 12.10.2023r. 

Córka z Grecji” autorstwa Soraya Lane  to trzeci tom serii, który mocno kojarzy mi się z moją ulubioną serią „Siedmiu siostr” Lucindy Riley.  Poprzednie to: „Córka z Włoch” oraz „Córka z Kuby”. Całą serię wydaje Wydawnictwo Albatros, które nie dość, że dba o wnętrze to jeszcze o sam wygląd wydawanych przez siebie książek. Uwielbiam ten klimat. Bardzo podobają mi się okładki, które napawają mnie optymizmem. Kolory są soczyste, przejrzyste. A o kolory w naszym codziennym życiu warto dbać. Ponad wszystko… 

Przypominam, że wszystko zaczęło się tak „W londyńskiej kancelarii prawnej spotyka się kilka osób. Nie łączy ich nic poza tym, że każda otrzymuje pudełko z pamiątkami znalezione w domu zmarłej kobiety, która przed laty prowadziła placówkę dla samotnych matek. Londyn, 1973.” – z opisu Wydawcy. 

W trzeciej części autorka umiejscowiła fabułę na Greckiej wyspie Skopelos nad morzem Egejskim.  Mała wyspa – według Wikipedii –  w 2011 roku liczyła tylko  4960 mieszkańców, która nasycona kolorami skrywa historie różnych osób. Jedną z takich osób jest Ella, właścicielka londyńskiej galerii sztuki, która podczas podróży na tą piękną wyspę chce odkryć przeszłość Aleks, „utalentowanej młodej skrzypaczki, która po wielkiej tragedii została wyrwana z ojczystej Grecji i w wieku osiemnastu lat zmuszona do wyboru między pasją, miłością swojego życia i rodzinnymi powinnościami.” 

Bardzo dobry pomysł miała Soraya Lane wymyślając tę serię. Historie są do siebie bardzo podobne. Jak wspomniałam na początku recenzji zaczynają się praktycznie od tego samego, od zdarzenia w przyszłości, by wrócić do początków. To historie kobiet, bohaterek, które szukają swego dziedzictwa. Na ogromny plus zasługuje scenografia, umiejscowienie akcji. W bardzo przepięknej scenerii dzieje się historia opowiadana z perspektywy lat. Aż chce się wyruszyć w podróż. Wsiąść do pociągu byle jakiego…. To przykład lektury, która wzbudza w czytelniku prawdziwe emocje, prawdziwe pragnienia. Bardzo takie lubię. 

Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie. Podsumowując to świetna historia w cudownym klimacie. Początek autorka zamknęła w prologu podobnym do poprzednich dwóch części. Akcja rozwinięta została w kolejno ponumerowanych rozdziałach, jest ich łącznie trzydzieści pięć. Soraya Lane zostawiła również dla czytelnika epilog na końcu, który dopowiada historię, doprecyzowuje. Na końcu znajdziecie również List od Sorayi. Bardzo lubię takie bezpośrednie zwrócenie się do czytelnika. Czasem czytanie zaczynam właśnie od tej części. 

Historia opowiedziana jest z dwóch perspektywach czasowych. Jest „Tu i teraz” i jest „Przeszłość”. Rozdziały pisane są naprzemiennie. Nie sposób się jednak pogubić w fabule i opisywanych wątkach. Autorka zadbała, by przeszłość była wyraźnie określona. Na początku każdego z tych części znajduje się i czas, i miejsce akcji, np. „Posiadłość Konstantinidisów Ateny, Grecja, 1967 rok” . 

Mama była dla niej wszystkim. Była jasnym promieniem światła w otoczeniu nadętych starych mężczyzn, kobietą, która dobrze wiedziała, czego chce od życia, i nie bała się domagać tego dla siebie i córki. Dzięki niej warto było żyć. Mamo, nie przetrwam bez ciebie. Nie potrafię. – „Córka z Grecji” Soraya Lane . 

Książka jest momentami bardzo emocjonalna, odwołuje się do podstawowych uczuć, pragnień każdego człowieka. Wiele mówi Autorka o naszym dziedzictwie, o relacji z naszymi bliskimi, o poszukiwaniu samego siebie, o pragnieniu miłości i zrozumienia, o byciu z kimś. To nie romans. To powieść z rozbudowaną warstwą obyczajową umiejscowią w dwóch światach, gdzie każdy jest inny i opiera się na całkowicie innych, różnych bardzo od siebie filarach. 

Książka zdecydowanie dla fanów powieści obyczajowych umiejscowionych w przepięknych sceneriach. Zdecydowanie polecam! 

Moja ocena 8/10.

Książka trafiła do mnie dzięki Wydawnictwu Albatros.

„The Deal. Układ” Elle Kennedy

THE DEAL. UKŁAD

  • Autorka: ELLE KENNEDY
  • Seria:  OFF-CAMPUS (TOM 1) 
  • Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
  • Liczba stron: 464
  • Data premiery w tym wydaniu: 8.12.2023r. 
  • Data 1. wyd. pol.: 29.02.2016r. 

  • Data premiery światowej: 24.01.2015r. 

Cykl „Off-Campus” od Elle Kennedy dzięki  Zysk i S-ka Wydawnictwo został wydany po raz drugi w nowej szacie graficznej. Sama i pierwszy, i drugi tom, tj. „The Deal. Układ” oraz „The Mistake. Błąd” czytałam wiele lat temu. Od nich chyba zaczęła się moja słabość do książek z gatunku young adult i historii o hokeistach . Zresztą późniejsza twórczość Elle Kennedy jest mi też bardzo dobrze znana. Wystarczy tylko sięgnąć do ostatnio recenzowanych przeze mnie: „Wyzwanie”,  „Rozgrywka” czy „Kompleks grzecznej dziewczynki”. Jak widać słabość do hokeistów, która u mnie występuje jest zaraźliwa. Sama autorka kreśli fabuły osadzone w na studiach w środowisku seksownych graczy hokeja. Idealne pozycje dla zapewnienia sobie dobrej zabawy i oderwania do rzeczywistości, szczególnie w okresie wakacji. „The Deal. Układ” taka właśnie jest. Z hokeistami, a jakże seksownymi. Lekka i przyjemna. Reflektujecie? 

Garrett Graham – hokeista, gwiazda w swej dziedzinie, zatwardziały sportowiec oddający się swojej pasji. „Decyduje się pomóc pewnej brunetce z ciętym językiem wzbudzić zazdrość w innym chłopaku, bo w zamian za to może zabezpieczyć swoją pozycję w drużynie.” Hannah, wystraszona, niepewna siebie, ledwo co funkcjonująca w otoczeniu młodych sukcesorów z Briar; „On nawet nie wie, że..” Hannah istnieje…. Tylko do pewnego momentu. 

Co mówi Ona? 
Szkoda, że nie jestem wystarczająco odważna, by za nim pomknąć. Mogłabym zaproponować kawę. Albo kolację. Albo drugie śniadanie — ej, zaraz, czy ludzie w naszym wieku w ogóle jedzą drugie śniadania? Ale moje stopy przykleiły się do błyszczącej, laminowanej podłogi. Jestem tchórzem. Tak, tak, totalnym, gównianym cykorem. Przeraża mnie, że mógłby powiedzieć „nie”, ale wprost umieram ze strachu na myśl o tym, że powie „tak”.” – „The Deal. Układ” Elle Kennedy.

Co mówi On?
Wybiega przez drzwi, a ja zostaję sam ze wzrokiem utkwionym w pustkę i przepełniony frustracją. Nie do wiary. Każda jedna dziewczyna na tym uniwersytecie dałaby sobie odciąć pieprzoną rękę, byleby tylko mi pomóc. A ta? Uciekła stąd, jakbym co najmniej poprosił ją o zamordowanie kota i złożenie go w ofierze szatanowi.” – „The Deal. Układ” Elle Kennedy.

Autorka zastosowała sprawdzający się pomysł. Przedstawiła historię z perspektywy dwóch młodych, atrakcyjnych studentów naprzemiennie. Książka podzielona jest na krótkie rozdziały pisane raz z perspektywy Hannah, raz z perspektywy Garrett. On oczywiście pełen seksu, chwilami obcesowy. Ona mało asertywna, momentami bojąca się swojego przysłowiowego cienia. Koncepcja idealna na romantyczną historię z intensywnym, emocjonującym seksem w tle. Tylko dla relaksu. Przy czym czytałam ją naprawdę z zaangażowaniem. Historia łatwa i przyjemna też może pochłonąć. Ciężko mi się było od niej oderwać. Widocznie potrzebowałam takiej historii w danym momencie. 

Język prosty, zwięzły. Dialogi dostosowane do bohaterów, o których książka opowiada. Chwilami toporne. Nie ma w nich literackiej estetyki, która występuje w powieściach naszych rodzimych autorów. Anglojęzyczni autorzy piszą jednak inaczej (ps. autorka będąc Kanadyjką ukończyła anglistykę na Uniwersytecie Nowojorskim). Nie zmienia to faktu, że po książkę warto sięgnąć, by odetchnąć, by się zrelaksować, by pożyć trochę w fikcyjnym świecie kampusu. 

Moja ocena: 8/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję WYDAWNICTWU Zysk i S-ka.

„Ostatnie słowo” Agnieszka Pietrzyk

OSTATNIE SŁOWO

  • Autorka: AGNIESZKA PIETRZYK
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 464
  • Data premiery: 13.03.2024r. 

W zapowiedzi przyznałam się, że książki Agnieszki Pietrzyk bardzo lubię. Fanką Autorki zostałam po przeczytaniu „Zostań w domu” (wrrr…jeszcze teraz czuję dreszcze na same wspomnienie). Każda z publikacji, które przeczytałam, a czytałam wszystkie które ukazały się od 2019 roku, zrobiła na mnie duże wrażenie, a jednocześnie każda z nich jest inna. Najwyżej, bo na 9/10 oceniłam „Las zaginionych” ale pozostałe dostały mocne 8. Ostatnie „Terytorium” również było niezwykłą pozycją i pozostało w mej pamięci. 13 marca br. premierę miała najnowsza powieść autorki pt. „Ostatnie słowo” od Czwarta Strona Kryminału.

Jak tu nie czytać? Jak tu nie smakować fabuły, jak zaczyna się tak dobrze, już od samego opisu. 

Rasowy thriller psychologiczny z motywem książki w książce. Gdy desperacja osiąga szczyt, stajemy się zdolni do wszystkiego – William Kriger przekonuje się o tym, gdy jego życie zostaje wywrócone do góry nogami przez niezwykłą klientkę. Weronika chce, by Kriger napisał książkę o koszmarze, którego ludzie boją się najbardziej. William zgadza się na jej warunki, by utrzymać w ukryciu swój sekret. Nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, co się wydarzy, gdy napisze ostatnie słowo…” – z opisu Wydawcy. 

Spodobała mi się sama dedykacja; „Marzenie. Jesteś najlepszą siostrą na świecie”. W dobie powierzchownych relacji. W czasach, gdy często gonimy od jednego zadania do drugiego. W sytuacji, gdy nierzadko mieszkamy daleko od siebie taka deklaracja ze strony siostry to jest naprawdę coś wielkiego, choć jak wiadomo relacje z bliskimi nie zawsze są łatwe. 

Wracając jednak do fabuły, celowo nie wprowadziłam Was w meandry zdarzeń opisane w książce „Ostatnie słowo” Agnieszki Pietrzyk swoimi słowami. Uważam, że opis Wydawcy jest tak ciekawy, że nic nie przekona Was bardziej do jej przeczytania jak właśnie on. Te parę zdań zwróciło moją i mam nadzieję, też Waszą uwagę na ciekawy wątek tajemnicy. Na coś, co wydarzyło się dawno temu i sekret miał być ukryty do końca. Uwielbiam takie wątki, takie motywy w thrillerach. Te emocje często pozostają na długo po odłożeniu publikacji na półkę. Czasem na zawsze, a czasem do ponownego razu. 

Spodobała mi się postać Williama – „wykładowcy hobbistycznie uprawiającego pomidory”, którym od nowego roku akademickiego zainteresowana jest Społeczna Akademia Nauk w Warszawie. Gość, „który porzucił stolicę dla wiejskiego życia i nie zamierza tego zmieniać”.  Persona wysokich lotów. Inteligentna. Dająca światu i żyjącym na nich ludziom o wiele więcej, niż zwykły człowiek. Swoją inteligencję. Swoją wiedzę. Swój punkt widzenia. Nawet początek nowej książki, przy czym „dbał o  jakość narracji i oryginalność pomysłu”. Postać z pierwszej strony gazet, czy jak teraz powinnam napisać z częstych publikacji na mediach społecznościowych. Ale wyłącznie z tej dobrej strony. I od razu mnie zafrapował. Istnieją takie zawody? Pisarze początków książek? Pomysłodawcy fabuły? Hm….. Taki ghostwriter, ale tylko do pewnego momentu. Ciekawy temat. I nagle w tej idylli Wiliama pojawia się ona; Weronika Kwiatkowska, która przyjechała, by kupić u Krigera początek książki. 

Była młoda, na pewno przed trzydziestką. Widział w niej ucieleśnienie wszystkich swoich studentek, nieśmiałych, zakompleksionych, ale w głębi ducha wierzących, że cały świat do nich należy. (…) Było w niej coś ambiwalentnego. Banalne piegi i zbyt szeroki nos kontrastowały ze szlachetnie zarysowanym czołem i hipnotycznymi tęczówkami.”. – „Ostatnie słowo” Agnieszka Pietrzyk.

Książka składa się z dziewiętnastu części, które podzielone są na krótkie rozdziały. Łącznie rozdziałów jest dwadzieścia osiem. Tylko niektóre części (łącznie jest ich osiem) są zatytułowane i to nie byle jak, bo „Czarna wołga wraca”. Kojarzycie legendę z czasów PRL o czarnej wołdze, która porywała dzieci? Legendę tak głęboko zakorzenioną w ludzkiej świadomości, że nawet ja po latach łapię się na tym, że wierzę, iż faktycznie jeździła po polskich drogach i porywała dzieci. Wielu ją widziało. Wiele dzieci zaginęło, gdy była w pobliżu. Wielu milicjantów za nią goniło. Te części mają swoje znaczenia, a jakie…. Tego musicie się sami dowiedzieć 🙂. 

Idylliczna relacja między Werą a Wiliamem psuje się już na początku IV rozdziału, gdy Wera „(…) Wyciągnęła starego samsunga i napisała esemesa: „Udało się. Kriger złapał się na haczyk”. Potem już było tylko lepiej. Frapujący mnie sekret. Odkrywanie. Odsłanianie wszystkich warstw. Pomysł książki w książce bardzo doceniam. Na mnie zrobił wrażenie. Do tego szokujące zakończenie, dla którego warto wziąć „Ostatnie słowo” Agnieszki Pietrzyk do ręki i przeczytać. Od początku do tego właśnie interesującego końca. 

Udanej lektury! 

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA

Cyryl Sone „Wszystko co widziałeś”

WSZYSTKO CO WIDZIAŁEŚ

  • Autor: CYRYL SONE
  • Wydawnictwo: ZNAK KONCEPT
  • Cykl: PROKURATOR KONRAD KROON (tom 4)
  • Liczba stron: 496
  • Data premiery: 15.05.2024r. 

Podobno to czwarty i ostatni tom serii o prokuratorze Konradzie Kroonie. Nie mogę sobie tego wyobrazić, gdyż autor premiery z 15 maja br. pt. „Wszystko co widziałeś” ukrywający się pod pseudonimem Cyryl Sone – aktywny prokurator szturmem podpił rodzimy, mocno już nasycony rynek polskich autorów kryminałów, thrillerów.  Dzięki  Wydawnictwo Znak mam na swej półce bibliotecznej wszystkie części. począwszy od rewelacyjnej „Krzycz jeśli żyjesz” z 2022, przez „Świat ci nie wybaczy”, kończąc na trzecim tomie wydanym w październiku 2023 pt.  „Nigdy już nie uciekniesz”. Rozpoczynając przygodę z czwartą częścią ciekawość, czy znowu Autor zachwyci mnie stylem, szybkim tempem, bezkompromisowością mieszała się już z tęsknotą za prokuratorem, za postacią Konrad Kroona….. I pozostaje mi nic innego, jak tylko zastanawiać się, jaką prozą Cyryl Sone zaskoczy mnie następnym razem. Moja ciekawość jest w pełni uzasadniona, gdyż w sam Autor w posłowiu napisał: „Za zakrętem już czeka napisana kolejna powieść, pierwszy tom zupełnie nowego cyklu: bardziej kryminalnego, bardziej bezczelnego; z lepszymi dialogami i z szybszym tempem…”Naprawdę? Da się pisać jeszcze lepsze dialogi i zachować szybsze tempo? 

(…) chcieć to móc jedynie wtedy, kiedy mamy za co, po co i z kim.” – Cyryl Sone „Wszystko co widziałeś”. 

Nauczycielka geografii w lokalnym liceum odkrywa wczesnym rankiem w bramie oddzielającej oba skrzydła gmachu szkolnego ciała trzech uczniów pierwszej klasy; Norberta Brylczyka, Sary Kostrzewskiej oraz Tomasza Jonki, którzy „(..) byli tylko dziećmi. Zagubionymi, wrażliwymi, przeżywającymi najbardziej newralgiczny rozdział swoich nienapisanych biografii. U progu dorosłości, na skraju dzieciństwa.” Prokurator Konrad Kroon próbuje rozwikłać zagadkę, co lub tak naprawdę kto stoi za śmiercią trójki młodych ludzi, którzy dopiero co rozpoczęli swoją przygodę w klasie licealnej. Szybko okazuje się, że młodzi nie są jedynymi ofiarami. Kolejno życie traci pasażer linii tramwajowej, alkoholik borykający się z problemem bezdomności, później młody imigrant turecki, a następnie młody homoseksualista cieszący się życiem. Są ofiary i jest polowanie. Cały sztab łącznie z Flarą i Kieltrowskim próbują rozwikłać zagadkę Wilka z Wybrzeża. „(…) Bo jest takie zło, które nigdy nie gaśnie. I raz zaprószone tli się aż po kres czasu.” 

Książka jest klamrą łączącą poszczególne tomy serii, stanowi też hołd dla mojego miasta, pokolenia i moich literackich mistrzów…” – „Posłowie” Cyryl Sone „Wszystko co widziałeś”

I tak właśnie jest. Tak właśnie odczytuję ostatni tom serii o przystojnym prokuraturze, z ciekawym nazwiskiem, jeżdżącym czarnym audi TT, chrakteryzującym się ciętą ripostą i wisielczym chwilami humorem. Do tego potrafiącym sobie zjednywać sprzymierzeńców mimo trudnego i bezkominowego charakteru. Uwielbiam te wstawki, w których Sone przedstawia nam Kroona takiego, jakiego chciałby byśmy go widzieli. Obcesowego. Humorzastego. Potrafiącego się odgryźć każdemu. 

„- Próbuję być uprzejmy.
  – Jakoś nigdy to panu dobrze nie wychodziło – stwierdził biegły. 
 – Nie można być mistrzem w każdej dziedzinie…”

„- Mieliśmy przyjemność. Z akt sprawy. I z sekcji zwłok. Zajrzałem do jego wnętrza.” 

„W prokuraturze najważniejsza jest hierarchia. Nawet jeśli twój przełożony to… 
– Debil. Jesteś skończonym debilem, Krzysiek.
-Tylko sobie nie pozwalaj! -Kieltrowski poderwał się na równe nogi. – Nie zapominaj, kto tu jest szefem!
– Choćbym chciał zapomnieć, cały czas mi przypominasz. Jakbyś od tego miał większego.” 

Cyryl Sone to mistrz mocnego początku, maestro ciekawego pędzącego jak Pendolino rozwinięcia oraz lider ciekawych zakończeń. To czwarta książka tego Autora, w której podobały mi się wszystkie fazy fabuły, aż do samego końca.  Fabuła była interesująca, pochłaniająca. Cyryl Sone jest dla mnie idealnym autorem do czytania. Jak na razie żadna jego publikacja mnie nie zawiodła. Każdą czytałam z zapartym tchem, bez okładania. 

Podobają mi się – tu się powtórzę z poprzednich opinii – wstawki z codzienności życia prokuratora, w którym Sone ma ośmioletnie doświadczenie. Doceniam, że w fikcji fabularnej Autor wplata zdarzenia, elementy życia zawodowego, które mogłyby lub się wręcz zdarzyły, jak na przykład dywagacje na temat tzw. „obiegu”, który jest doświadczeniem aplikantów prokuratorskich lub też nie, jeśli aplikanci są po szkole krakowskiej. Widać, że Sone czerpie z tego, jak wygląda praca w firmie, jaka jest jej kultura, jakie zwyczaje.  

Mimo tej całej buty autorskiej i sposobu przedstawienia osoby prokuratora Kroona jako atrakcyjnego, dyletanta, pędzącego stale na do przodu jak torpeda, nie zastanawiającego się głębiej nad sobą i osobami, którym na nim zależy temat podjęty książce okazał się dla mnie trudny, bardzo głęboki. Zaczął się bowiem od śmierci przez powieszenie trzech piętnastolatków. Do pewnego momentu była to główna myśl toczącego się śledztwa i warstwy obyczajowej pojawiającej się obok niego. To nastoletnie życie. Życie nastolatków, niezrozumiałych przez swoich kolegów czy koleżanki, odepchniętych przez rówieśników, nietraktowanych poważnie przez dorosłych, uznawanych przez otoczenie za nerdów szukających wspólnego świata z innymi. Nastolatków jak motyle, którym jak dotkniesz skrzydła to umierają. Uderzyło mnie to bardzo trafne sformułowanie, które Autor zawarł w książce, a ja je tu wykorzystałam. Idealna percepcja tego, jak w dzisiejszym świecie funkcjonuje młodzież. 

Fabuła zaczyna się od czerwca by po jakimś czasie cofnąć aż do września do dnia, w którym trójka świeżo upieczonych absolwentów szkoły podstawowej rozpoczęła swoją edukację licealną. Książka podzielona jest na sześć części. Każda część została zatytułowana i składa się  z kolejno ponumerowanych rozdziałów (jest ich łącznie dwadzieścia dziewięć). Rozdziały Sone podzielił na krótsze części pisane z perspektywy różnych bohaterów. Jest to cecha charakterystyka tego cyklu, że czytelnik podąża śladami śledztwa, tropów, kolejnych mistyfikacji z perspektywy ofiary, samego Kroona, Flary, czy innych bohaterów, czasem pojawiających się praktycznie tylko w jednej scenie. W części szóstej Autor cofa akcję do nawet do okresu dwa lata wcześniejpółtora roku wcześniej, rok wcześniej itd. Jakby chciał przybliżyć czytelnikowi ewolucję zła. Ale czy naprawdę się da? Na ostatnich stronach znajduje się również Epilog, w którym Autor stara się obnażyć inną stronę Kroona. I jak tu ma być nie żal, że nie spotkam się już z nim w moim czytelniczym świecie nigdy więcej, kiedy tyle kwestii pozostaje wciąż nierozwiązanych, niedopowiedzianych? 

W liście dołączonym do publikacji adresowanym do „Droga Partnerko w Zbrodni!” i podpisanym przez Prokuratora Konrada Kroona autor pisze „Sam nie dam rady tego udźwignąć. Być może to Ty będziesz musiała zakończyć te sprawcę. Morderca musi w końcu popełnić jakiś błąd. Wiem, że Ty go dostrzeżesz…” 

Niestety. Musiałabym odpisać. 

Drogi Kondziu! 
Niestety zawiodłam Cię. Bardzo się starałam odkryć, kto stoi za tym powtarzanym zaklęciem merseburskim. Musiałeś sobie jednak poradzić sam. Nie dałam rady wysupłać z opowieści tych wszystkich tropów.” 

UDANEJ LEKTURY!!!! CZYTAJCIE KROONA!!!!

ps. „Zaklęcia Merseburskie (niem. Merseburger Zaubersprüche) – dwa średniowieczne zaklęcia, czary lub inkantacje, zapisane w języku staro-wysoko-niemieckim w dialekcie frankońskim. Stanowią one jedyne zachowane w tym języku świadectwa niemieckiej kultury pogańskiej. Zostały one odkryte w roku 1841 przez Georga Waitza, który znalazł je w teologicznym manuskrypcie z Fuldy, spisanym w IX lub X wieku. Manuskrypt ten (Cod. 136 f. 85a) znajdował się w bibliotece kapituły katedralnej w Merseburgu. Od nazwy tej miejscowości pochodzi nazwa. Pierwsze dotyczy wyzwolenia z więzów i zachowania przed wrogiem. Jest w nim mowa o idisach. Drugie zostało użyte do wyleczenia skręconej nogi konia Baldra („kość do kości, krew do krwi, członek do członka, jakby były sklejone”).” (źródło: wikipedia). 

Moja ocena: 8/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak Koncept.

Daphne du Maurier „Niespokojny duch” 

NIESPOKOJNY DUCH

  • Autorka: DAPHNE DU MAURIER
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Seria: SERIA BUTIKOWA
  • Liczba stron: 448
  • Data premiery w tym wydaniu: 15.05.2024r. 
  • Rok pierwszego wydania polskiego: 05.05.1994r.

  • Rok premiery światowej: 1931r.

Niespokojny duch” od @WydawnictwoAlbatros to siódma publikacja du Maurier, którą przeczytałam i to wszystkie w mojej ukochanej serii butikowej. Opinie na temat poprzednich publikacji znajdziecie tu: „Ptaki i inne opowiadania” „Rebeka”, „Moja kuzynka Rachela”, „Oberża na pustkowiu” „Kozioł ofiarny” oraz  Generał i panna

Ci wszyscy ludzie kochający się nawzajem i zarazem niezdolni do całkowitego zrozumienia, do miłości doskonałej. Odchodzili, umierali, kłócili się albo tracili się nawzajem. Gdzieś coś poszło nie tak i nosili w sobie samotność…” – Daphne du Maurier „Niespokojny duch” . 

Tak wielokrotnie myślała Jennifer Coombe na początku XX wieku. Prawnuczka Janet Coombe z Plyn, urodzonej w kwietniu 1811r., zmarłej we wrześniu 1863r i Thomasa Coombe, urodzonego w grudniu 1805r., a zmarłego 1882r. Córka „Christophera Coomba (syna Josepha i Susan Collins Coombe’ów”, który z „odwagą oddał życie nocą 5 kwietnia 1912 roku, w wieku 46 lat i swej matki, Berthy, która kilkanaście lat po śmierci męża poślubiła wytwornego dżentelmana Pana Hortona. Jennifer z domu Coombe po mężu Stevens, której losy opisała Daphne du Maurier na przestrzeni jej całego życia, aż do roku 1930 roku. A wcześniej opisała losy Janet Thomasa Coombe’ów od początku, aż do końca. Aż po dzieci i wnuki. Losy właścicieli Domu z Bluszczem w przepięknej Kornwalii i okolicznej stoczni, która dawała pracę wielu mieszkańcom. Losy kilku rodzin, kochających się i skłóconych, wspierających się i na zmianę niszczących się wzajemnie. Losy kilkudziesięciu członków rodziny, którzy się odzyskiwali i na zmianę tracili. 

A wszystko zaczęło się od literackiego, fikcyjnego portretu Janet. 

Jakby miała dwa oblicza: jedno należące do zadowolonej żony i matki, która z zaciekawieniem wysłuchiwała planów męża i jego bezustannych deklaracji dotyczących rozwoju firmy; śmiała się z paplaniny synka; z autentyczną przyjemnością odwiedzała rodziców i sąsiadki, okazując nieudawaną radość z uroczych chwil codziennego życia. I drugie – nieskrępowane, triumfujące – które spowite mgłą i ukryte przed światem, stawało na palcach na szczycie wzgórza i wyciągało się ku słońcu, by skąpać się w jego zniewalającym blasku.” – Daphne du Maurier „Niespokojny duch”. 

Janet, która żałowała, że nie urodziła się mężczyzną. Dla której „(…) płeć wydawała się niczym żelazne pęta, krępujące jak opięta wokół kostek ciasna halka.” To na przestrzeni tego jak Janet dojrzewała, jak wypełniała różne role, funkcje w rodzinie i w społeczeństwie mogłam poznać tło sagi rodzinnej, którą opowiedziała du Maurier, od roku 1830, gdy młoda Janet zmienia swój stan cywilny i zostaje żoną Thomasa. 

Powieść składa się z czterech części. Każda z części zawiera kilkanaście rozdziałów (12, 13). Napisana jest bardzo poetyckim językiem. I fabuła, i przedstawione w niej treści i styl, a także tempo jest właściwe dla okresu, w którym du Maurier ją pisała. Choć muszę przyznać, że zaskoczyła mnie tempem. Na końcu książki przeczytałam, że autorka tworzyła ją od października 1929 do stycznia 1930. To naprawdę krótko dla ówczesnych czasów, gdy pisarzowi nie pomagali liczni redaktorzy, a i sama technika pisania była znacznie mniej efektywna niż aktualnie. Najwidoczniej historia układała się w umyśle i sercu autorki na długo przed tym, zanim została przelana na papier, że wystarczyło raptem cztery miesiące by kilkusetstronicowa saga powstała. 

Autorka wiernie oddała specyfikę czasów, w których fabuła została umiejscowiona. We współczesnych Jennifer czasach pobrzmiewa echo feminizmu. Sama Jenny nie potrafi się pogodzić, jak traktuje ją matka i babka. Jak jej nic nie wolno. 

Nic mi nie wiadomo o żadnej swobodzie – odparła. – Jedyna różnica polega na tym, że mogę jeździć sama metrem i autobusami, a matka nie mogła. Pod pozostałymi względami wiodę bardzo podobne życie.” – Daphne du Maurier „Niespokojny duch”. 

Przyznam, że feministyczny rys osobowościowy Jennifer nie do końca mnie przekonywał. Miałam poczucie czytając, że kompletnie nie pasuje do światopoglądów, historii, opowieści, zwad, przeszłości opisywanych przez Daphne du Maurier. Został – w mojej opinii – jakby wkomponowany na siłę, jakby oczekiwania współczesnych sobie czytelniczek właśnie takie były. Sama warstwa społeczno – obyczajowa była dla mnie dość ciężka. Za dużo konfliktów, za dużo bohaterów, za dużo zdrad i komplikowanych – jakby na siłę – historii. Trudno było mi się skupić momentami na myśli przewodniej. Czytając miałam wrażenie, że autorka bardzo pragnie pokazać szerszy kontekst rodzinny, który był tak różny od siebie w poszczególnych fragmentach, że śmiało posłużyłby za kanwę do innych, ciekawszych, krótszych historii. 

Dla mnie najsłabsza chyba dotychczas przeczytana proza Daphne du Maurier. Na usprawiedliwienie z recenzenckiej odpowiedzialności muszę napisać, że to debiut literacki autorki. I zapewne w jej mniemaniu historia czterech pokoleń utkała w niewiele ponad czterysta stron powieści wydawała jej się całkiem dobrym pomysłem. 

Książka zdecydowanie dla fanów przydługich sag rodzinnych. 

Moja ocena: 6/10

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od  Wydawnictwo Albatros, za co bardzo dziękuję.