„Po tamtej stronie lustra” Magdalena Majcher

PO TAMTEJ STRONIE LUSTRA

  • Autorka: MAGDALENA MAJCHER
  • Wydawnictwo: PASCAL
  • Liczba stron: 320 
  • Data premiery : 28.06.2023r. 

Znam twórczość Pani Magdalena Majcher w różnych odsłonach, w tej obyczajowej głównie wydawanej przez Wydawnictwo PASCAL i tej true crime, którym mnie Autorka zachwyciła. Na moim blogu czytelniczym znajdziecie już piętnaście moich opinii na temat książek Pani Majcher. Powieść obyczajowa „Po tamtej stronie lustra” jest więc szesnastą publikacją od Magdaleny Majcher, z którą się zapoznałam. Jak widać jestem wierna moim ulubionym autorkom. 

Ra­fał Do­bro­wol­ski z żoną Agatą przeżywają najgorsze chwile, gdy wzywają ratowników do swej dwumiesięcznej córki Au­rel­ki, której nie dało się odratować. Zmagają się z traumą. On ucieka w pracę. Ona ucieka w obłęd. Czy znajdą kiedyś do siebie drogę z powrotem? 

Konstrukcja książki jest podobna do poprzednich pozycji Autorki pisanych w tym gatunku. Fabuła rozpisana została w dwudziestu pięciu rozdziałach. W zawiłości relacji głównych bohaterów Pani Magda wprowadza czytelnika w Prologu, a potem konsekwentnie zamyka powieść w Epilogu,  spina ją klamrą. Narracja prowadzona jest dwojako. Niektóre rozdziały układają się w personalną opowieść Agaty, jakby wyjętą z kartek pamiętnika historię kobiety, historię żony i historię matki. Relacje Agaty chronologicznie układają się od 9 czerw­ca 2015 roku. Daty stanowią podtytuły poszczególnych części. Jest to bardzo osobista narracja, pełna przeżyć, emocji, pełna przemyśleń. Narracja ta oparta na traumach, na trudnych wydarzeniach, na tym co się stało i w jaki sposób implikuje to do aktualnego życia małżonków. Agata przemawia do czytelnika różnymi słowami, które tkają jej osobistą historię pełną cierpień. 

„Ju­tro będzie TEN dzień. Dzień, w któ­rym świat po­wi­nien się za­trzy­mać, a jed­nak je­stem dziw­nie prze­ko­na­na, że tak się nie sta­nie, bo miał się za­trzy­mać już dzie­si­ęć mie­si­ęcy temu, ale wci­ąż pędzi, jak­by nic się nie wy­da­rzy­ło, jak­by nic się nie zmie­ni­ło.” 

„Żyję w za­wie­sze­niu. Cza­sem sta­ję przed lu­strem i dłu­go przy­glądam się tej ko­bie­cie, któ­rą wi­dzę w od­bi­ciu.” – Po tamtej stronie lustra” Magdalena Majcher.

W pozostałych częściach zdarzenia opisane są z perspektywy narratora trzecioosobowego, wszystko wiedzącego. To on opowiada o bohaterach, zagląda do ich duszy, ocenia ich zachowania, uzasadnia, motywuje. Próbuje sprzedać czytelnikowi swój sposób widzenia. Mimo, że jest to narracja pisana w trzeciej osobie Majcher bardzo umiejętnie odzwierciedliła punkt widzenia Rafała, jego uczucia, to jak postrzega i postrzegał żonę, to z czym się mierzył. Generalnie jest to historia o rodzicach, którzy stracili wszystko. Niby się różnią między sobą, niby inaczej o nich Autorka pisze, a jednak stanowią świetne kreacje małżonków po stracie, studium przypadku, z których słyną książki Magdaleny Majcher. 

To właśnie charakteryzuje książki obyczajowe pisane przez Panią Magdę, ten realizm, te emocje, które wzbudzają, to utożsamianie się z bohaterami i ich bolączkami, ten konkretny przypadek, który Autorka opisała, a z którym czytelnik musiał się zmierzyć. Tak było i tym razem. Pani Magda zabrała mnie w meandry duszy bohaterów, którzy przeżyli śmierć małego dziecka, śmierć niezawinioną. Wzbudziła we mnie strach o moje własne dzieci. Dotknęła delikatną istniejącą u mnie jako u matki strunę, w którą jak los uderzy, moje życie, jak wielu innych matek, posypie się jak domek z kart, nie do odratowania. Bardzo podobały mi się fragmenty uzupełniające fabułę. Te przeskoki w czasie stanowiły zgrabne uzupełnienie historii.

To nie jest cukierkowa historia na mił wieczór. To bardzo mądra, emocjonująca, pisana z dużą czułością książka. Polecam bardzo💔💔💔. Warto przeczytać!!! 

Moja ocena: 8/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję Wydawnictwu PASCAL.

„Kraina Świtu” Philippa Gregory

KRAINA ŚWITU

  • Autorka: PHILIPPA GREGORY
  • Seria: THE FAIRMILE. TOM 3
  • Wydawnictwo: KSIĄŻNICA
  • Liczba stron: 528
  • Data premiery: 6.09.2023r. 
  • Data premiery światowej: 8.11.2022r. 

Jak wspomniałam w zapowiedzi książki „Kraina świtu” Philippa Gregory od Wydawnictwo Książnica to trzeci tom sagi „The Fairmile” opowiadającej o sile kobiet w czasach wojny. Pierwszy tom pt. „Mokradła” mnie zachwycił (recenzja na klik), drugi pt. „Mroczne wody” (recenzja na klik) zdecydowanie mniej. Mam nadzieję, że w tej sytuacji ciekawi jesteście jakie miałam odczucia po przeczytaniu trzeciej części serii. 

To zawikłana historia rodu, pośrednio także rodziny królewskiej. Równolegle autorka prowadzi czytelnika przez to, co dzieje się z Nedem Ferrymanem przybywającym z Ameryki, by wziąć udział w wojnie domowej. Kim dla Neda jest Rowan, młoda Indianka udająca chłopca. Jak to się stało, ze doktor Rob Reekie, niepoprawny idealista, syn Alinor – głowy rodziny- stroni od wojennej zawieruchy i co z rodziną ma wspólnego wątek królewskiego noworodka, o której jest dość trudno angielskiemu monarsze. 

Już po spisie treści czytelnik wie, że zdarzenia będą opisywane z dwóch perspektyw, z tego co działo się w Northside Manor, Yorkshire, wiosną 1685 roku oraz w tym samym czasie w Bostonie, w Nowej Anglii. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie w sposób naprzemienny. Czytelnik odrywany jest od angielskiego dworu i angielskiej socjety, by wpaść w sidła zastawione w gronie amerykańskich bohaterów, którzy już postępują, myślą i decydują trochę odrębnie, jakby nigdy nie byli w Anglii. Philippa Gregory wprowadza czytelnika w Ro­dziny z Fairmile w drzewo genealogiczne rodu, które przybliża czytającego do relacji i więzów krwi obowiązujących w rodzinie. Gregory prowadzi czytelnika przez zawiłości relacji możnych rodów angielskich z rodziną królewską, przez ich zależności, podległość i chęć wiecznej nobilitacji. Już od samego początku wykreowana postać Li­vii Avery, damy dworu jej przyjaciółki Ma­rii z Modeny, która zo­sta­ła kró­lową, zamieszkującej ze swym mężem Jamesem Nor­th­side Ma­nor skłania czytelnika do myślenia o dawnych czasach, gdzie ważne były powiązania, koligacje i koneksje. Tylko ludzie, którzy je mieli mogli liczyć na to, że nawet z wojny domowej wyjdą obronną ręką. 

Autorka bardzo skrupulatnie i konsekwentnie kreśli scenografię, rzeczywistość, a nawet garderobę postaci na miarę czasów, o których opisuje. Odzwierciedlone życie i sposób zachowania z końca XVII wieku pobudzają wyobraźnię. Nie tylko w warstwie wojny, która nadchodzi, ale przede wszystkim w warstwie obyczajowej, tego na co pozwalali sobie Anglicy, jak doprowadzili do rodzącego się niewolnictwa oraz, co byli w stanie zaprzepaścić, by tylko ich rodzinom nie stała się krzywda. Do tego wątek ścierania się dwóch religii: katolicyzmu wyznawanego przez Ja­kuba, księcia Yorku, który został koronowany na króla oraz protestantyzmu wzbogaca wartość historyczną tej publikacji. Wraz z bohaterami obserwujemy bowiem panowanie Jakuba II Stuarta, którego żona marzyła przede wszystkim o odtworzeniu w Anglii katolicyzmu. Może zapomniałam o tym wspomnieć wcześniej, ale jest to powieść historyczna, zarówno jak cała seria. Pisana jest z dużą pieczołowitością i troską o odzwierciedlenie realnych wydarzeń sprzed kilkuset lat. 

„– Wy­rze­kłem się Rzymu, aby móc wieść ży­cie an­giel­skiego dżen­tel­mena – po­wie­dział spo­koj­nie. – Wy­bór Ko­ścioła an­gli­kań­skiego to dla mnie kwe­stia wiary, a nie ustęp­stwo”. – „Kraina Świtu” Philippa Gregory. 

Aspiracje, kariera społeczna, żądza zysku napędzają bohaterów powieści, jako ich przeciwwagę autorka opisała wspomnianą młodą Indiankę, która wbrew logice nie straciła nadziei na powrót do własnego domu. Domu, który jest bardzo daleko. To naprawdę dobra opowieść o rodzinie, miłości i ogromnych ambicjach. Do tego z bardzo dobrą postacią kobiecą, nobildonną Livią, którą odebrałam jako jedną z najlepiej rozpisanych postaci, bardzo wyrazistą, nieprzejednaną i dążącą po przysłowiowych trupach do celu. Jak wskazuje historia i wiele wieków temu takie kobiety istniały. 

Moja ocena: 7/10

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Książnica.

„Córka z Włoch” Soraya Lane

CÓRKA Z WŁOCH

  • Autorka: SORAYA LANE
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Cykl: UTRACONE CÓRKI (tom 1)
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 8.03.2023r.
  • Data premiery światowej: 20.09.2022r.

Niedługo tęskniłam za serią „Siedem sióstr” Lucindy Riley, którą wręcz ubóstwiałam. „Córka z Włoch” autorstwa Soraya Lane od Wydawnictwo Albatros to pierwszy tom zaplanowanego na osiem części cyklu „Utracone córki„. I od razu informuję, że zamysł prowadzenia narracji, fabuły jest bardzo podobny do pierwowzoru. Możliwe, że autorka zasugerowała się sukcesem cyklu od Riley lub sama była jej wielką fanką. O samej autorce przeczytałam jednak tylko,  że „Mieszka z mężem i dwoma synami na małej farmie w Nowej Zelandii, otoczona zwierzętami i z biurem z widokiem na pole, na którym pasą się ich konie.” (cyt. za : lc) i pisze również książki historyczne. 

Z opisu Wydawcy: „W londyńskiej kancelarii prawnej spotyka się kilka osób. Nie łączy ich nic, dopóki każda nie otrzyma pudełka z pamiątkami znalezionego w domu zmarłej kobiety, która przed laty prowadziła placówkę dla samotnych matek. Czy będą miały odwagę wyruszyć w podróż, aby odkryć tajemnice swojej rodziny i swojego dziedzictwa? Czy historia ich przodków pomoże im odnaleźć własną drogę i szczęście?” 

Bardzo podobał mi się zamysł na fabułę. To naprawdę nowatorski pomysł, by zaczął historię i całą serię od tego, że spadkobiercy samotnych matek odkrywają swoje prawdziwe korzenie. Wow! Wracając jednak do „Córki z Włoch” to jej historia oparta jest na Lily, której – jak się dowiaduje od prawnika – urodziła się w Hope House, przytułku dla niezamężnych matek. Dla Lily prowadząca przytułek Hope Berenson zachowała włoski przepis kulinarny i fragment programu teatralnego mediolańskiej La Scali. Lily wyrusza więc do Włoch. A w odkryciu historii jej pochodzenia pomaga jej Antonio. Równolegle toczy się narracja z perspektywy włoskich wydarzeń z roku 1946. Autorka zaczyna nam ją przybliżać od prologu, w którym poznajemy losy Estee i Felixa. Przed każdym rozdziałem autorka zamieszcza informację o miejscu, w którym dzieje się akcja oraz o czasie (np. Włochy 1946 rok lub Londyn Współcześnie). Łącznie rozdziałów jest trzydzieści cztery. Historia doczekała się jednak doprecyzowania w epilogu. Swoją motywację odnośnie rozpoczęcia serii i pomysłu na historię autorka zawarła w Liscie od Sorayi. 

To powieść obyczajowa z bardzo ciekawym wątkiem fabularnym. Idealna do zaczytywania się, analogicznie jak w serii Lucindy Riley. Byłam bardzo ciekawa jaką historię opisze Soraya Lane w drugim tomie cyklu. Kto będzie głównym bohaterem i jaką wskazówkę otrzyma z Domu Hope, której nie obojętny był los młodych, samotnych matek. 

Moja ocena 8/10.

Książka trafiła do mnie dzięki Wydawnictwu Albatros.

„Poza sezonem. Nowego początki” Sylwia Markiewicz

POZA SEZONEM. NOWEGO POCZĄTKI

  • Autorka: SYLWIA MARKIEWICZ
  • Wydawnictwo: PASCAL
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery: 27.09.2023r. 

Powieść Sylwia Markiewicz – autorka „Poza sezonem. Nowego początki” od Wydawnictwa @PASCAL to trzecia powieść Autorki, z którą się zapoznałam. O poprzednich dwóch również napisałam na moim blogu: „Jeszcze jeden rok” oraz „Tylko jedna chwila”. „Poza sezonem. Nowego początki” jest jednak wyjątkowa. Jak sama Autorka pisze, na jej kształt składają się „Fragmenty historii inspirowane twórczością Augusta Necla – pisarza z Chłapowa zwanego kaszubskim Sienkiewiczem.”. 

„Eme­ry­tu­ra to nie wy­rok, a eme­ryt to nie wi­ęzień swo­je­go wie­ku.” –  „Poza sezonem. Nowego początki” Sylwia Markiewicz.

Stenia Waleńczuk wraz ze swym wnukiem Adamem (studentem) mieszka w Chłapowie. Prowadzi pensjonat czynny poza sezonem od września do maja. Jej codzienność zajmują teraz posezonowi goście, którzy nie w pełnym lecie szukają wytchnienia nad polskim morzem. Kilkunastoletnia córka pierwszych pensjonariuszy zaprzyjaźnia się z Maksem i razem podążają śladami jednej z książek miejscowego pisarza. 

Książka składa się z trzydziestu dwóch, zatytułowanych rozdziałów. Niektóre z nich zostały nazwane naprawdę w bardzo brawurowy sposób, np.; „Od matczynej miłości nie odgrodzi żadna krata”, „Żale dorosłych dzieci” czy „Refleksja znad morskiego klifu”. Niektóre są tak chwytliwe, że moim skromnym, nieprofesjonalnym zdaniem idealnie nadawałyby się na tytuły całych książek.  W zakończeniu czytelnik znajdzie również „Od autorki”. Pisana jest w narracji trzecioosobowej. Bardzo spodobała mi się postać przebojowej emerytki, Pani Steni i jej przyjaciółki z liceum Wiesi. Myślę, że tak refleksyjna bohaterka byłaby idealną kandydatką na narratora pierwszoosobowego. Bo tej refleksji w narracji jest naprawdę sporo. Autorka w fikcyjną historię wplata wątek trudnych relacji rodziców z dorosłymi i nastoletnimi dziećmi, problemy rodzinne, zaburzenia odżywiania, a także poczucie osamotnienia. Czytelnik zagłębia się w życie, od którego świadomie, gdyby mógł chciałby uciec, którego chciałby uniknąć.  Spodobało mi się nawiązanie w fabule do  autentycznej postaci ‒ lokalnego pisarza Augustyna Necla, którego historię Pani Sylwia zgrabnie wplotła w fabułę, czyniąc ją jeszcze ciekawszą.

„Je­sień nad mo­rzem ma swój urok: kto raz przy­je­dzie, na pew­no po­wró­ci. (…) To ide­al­ny czas, żeby się ode­rwać od nur­tu­jących nas pro­ble­mów, zmie­rzyć się z no­wy­mi wy­zwa­nia­mi, prze­my­śleć ży­cie, i to wła­śnie na ta­kich go­ści Ste­nia będzie cze­kać: na tych, któ­rzy do­ce­nią urok je­sie­ni, kli­fów skąpa­nych w za­cho­dzącym sło­ńcu. Za­chwy­cą się zło­tem i czer­wie­nią li­ści w nad­mor­skich la­sach, a za­pach so­sno­wych igieł, zmie­sza­ny z mor­skim po­wie­trzem, po­zo­sta­nie dla nich pi­ęk­nym wspo­mnie­niem. ” – „Poza sezonem. Nowego początki” Sylwia Markiewicz.

To bardzo kontemplacyjna powieść z licznymi życiowymi wątkami. Przepiękna podróż w nadbałtycką jesień. Nostalgiczna. Emocjonująca. I cieszy mnie bardzo, że to zapowiedź nowej serii. Przynajmniej na to wygląda. Już tęsknię za babcią Stesią i jej przyjaciółką Wiesią, a także jej wnukiem Adamem. Ciekawa jestem, kto jeszcze do nich zawita. Jakie ciekawe figury.  

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję WYDAWNICTWU PASCAL.

„Jesteś głosem mojego serca” Monika Michalik

JESTEŚ GŁOSEM MOJEGO SERCA

  • Autorka: MONIKA MICHALIK
  • Wydawnictwo: LUCKY 
  • Liczba stron:368
  • Data premiery: 13.09.2023r. 

Monika Michalik – pisarka to bardzo płodna polska autorka, która wydaje – jak się okazuje, nakładem różnych wydawnictw. Przy niedawnej recenzji książki „Kiedy kwitną oliwki” (recenzja na klik) przypomniałam sobie o jeszcze jednej zalegającej na mojej czytelniczej półce pozycji, która wyszła spod pióra Pani Moniki. Książka „Jesteś głosem mojego serca”, która debiutowała w połowie września br. ujrzała światło dzienne dzięki LUCKY Wydawnictwo. I jest to piąta książka Moniki Michalak, o której przeczytacie na moim blogu czytelniczym. Zapraszam.

To historia miłosna wykreowana w środowisku księgarskim. Jej trzon stanowi postać Weroniki prowadzącej rodzinną księgarnię odziedziczoną po dziadku. Sprzedaż drastycznie dryfuje w dół, ogromne centra handlowe wyrastające jak przysłowiowe grzyby po deszczu niszczą lokalną sprzedaż, a dodatkowo nastoletnia córka głównej bohaterki – Antonina – zaczyna sprawiać jej problemy.  Weronika zaczyna dostrzegać, że samotne rodzicielstwo ma więcej ciemnych, niż jasnych stron. By ratować księgarski biznes, Weronika organizuje spotkanie autorskie z poetą, który szybko kradnie jej serce. 

Z pozoru, ale tylko z pozoru banalna historia napisana z ogromnym wdziękiem. Tak mogłabym pokrótce zachęcić Was do przeczytania powieści zatytułowanej „Jesteś głosem mojego serca”.

Nie ukrywam, że do przeczytania tej pozycji zachęciła mnie okładka. Ja czasem jestem taką okładkową sroczką. Niby wiem, że nie należy oceniać książki po okładce, ale… Jak widzę promienistą zieleń na jej wierzchu i jeszcze książki tak pięknie wyeksponowane, to sami rozumiecie, nie mogłam powiedzieć tej powieści „NIE”.  I nie żałuję, że sięgnęłam do historii Weroniki i Krzysztofa, a może bardziej do historii Weroniki i jej córki Antosi. Z jednej strony bowiem Autorka zafundowała mi podróż w meandry rodzącego się uczucia, z drugiej skupiła moją uwagę na nastoletnim buncie Tosi, z którym i ja w moim codziennym życiu aktualnie mam sporo do czynienia. I za to bardzo dziękuję Pani Monice, że poprzez swoją literacką twórczość i wykreowaną fikcję tak czytelnie sportretowała bolączki, które drzemią w młodej nastoletniej duszy, a które często są wywoływane przez innych, często dorosłych z jej otoczenia. Zarówno punkt widzenia Antosi, jak i rodzica dziecka, które sprawa problemy, czy może raczej nie poddaje się pewnym schematom w szkole są bardzo wartościowe. Ukazują taką drugą stronę, nad którą warto się pochylać każdego dnia. Bardzo spodobało mi się także jak Autorka sportretowała Krzysztofa, dla którego Weronika traci głowę. Dość sprytnie ujawniła jego dysfunkcje i niedociągnięcia. Cieszę się że jego wątek został nakreślony w taki sposób. 

Książka jest napisana w świetny i wciągający sposób. To taka lekka powieść obyczajowa, na którą przeczytanie jest zawsze czas, lecz mająca wiele do zaoferowania.  Poruszane w niej tematy skłaniają do refleksji. Podoba mi się finał, który daje czytelnikowi sposobność dopowiedzenia, wykreowania sobie samemu dalszych losów bohaterów. Pobawienia się trochę w pisarkę. Jeśli znudziły Was wczesne wieczory sięgnijcie po  „Jesteś głosem mojego serca”Moniki Michalik, która jest idealną pozycją do poczytania, by trochę odsapnąć od tej naszej codziennej rzeczywistości. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję Wydawnictwu Lucky.

„Włoska balerina” Kristy Cambron

WŁOSKA BALERINA

  • Autorka: KRISTY CAMBRON
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Liczba stron: 432
  • Data premiery: 25.01.2023r. 
  • Data premiery światowej: 12.07.2022r.

Włoska balerina” to kolejna powieść Kristy Cambron od Wydawnictwo Znak, mistrzyni powieści historycznej, którą przeczytałam. Pierwsza lektura przeczytana przeze mnie od tej autorki zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. „Wróbel w getcie” (recenzja na klik) oceniłam 8/10 w przeciwieństwie do powieści „Dziewczyna z Paryża” (recenzja na klik), którą subiektywnie sklasyfikowałam na poziomie 6/10. 

Bardzo lubię wydania tej autorki od Wydawnictwa Znak. W każdej przeczytanej przeze mnie książek od Kristy Cambron podobała mi się okładka w wydaniu polskim. Moim zdaniem ta z „Włoskiej baleriny” jest zdecydowanie lepsza od tej z zagranicznego wydawcy. Ksiązka rozpoczyna się prologiem z podtytułem „18 maja 1944. Wyspa Tyberyjska. Rzym, Włochy” i bardzo dobrym, mocnym wprowadzeniem. 

„Nigdy nie otwieraj drzwi zamkniętych na klucz, póki się nie upewnisz się, że nie czyha za nimi śmierć.” – „Włoska balerina” Kristy Cambron. 

To historia trójki bohaterów; baleriny Julii Bradbury, która po wybuchu wojny wstępuje do wojska, szeregowego Courtneya Colemana wcielonego do armii jako sanitariusz i małej żydowskiej dziewczynki, którą Court uratował, małej Calli. Ich losy splatają się niespodziewanie w rzymskim szpitalu otoczonym przez nazistów. Czy los da im szansę na ocalenie? 

Kolejno ponumerowane rozdziały zostały wzbogacone o osadzenie w konkretnym czasie i miejscu, np.: 9 września 1943. Przyczółek Paestum. Salerno, Włochy. To cecha charakterystyczna powieści historycznych, która sprawdza się w tego typu narracji. Od razu miałam mniejszy problem z osadzeniem fabuły. By wzmocnić przekaz autorka wplotła w narrację język włoski i niemiecki również. Gdzieniegdzie znajdziecie takie słowa jak: È aparto!, Corri!, cattivo soldato i wiele innych obco brzmiąco dla większości polskich czytelników. Akcja nie jest rozpisana chronologicznie. Czytelnik poznaje losy bohaterów z perspektywy działań wojennych, ich przeżyć, polowania na żydowskie dzieci, jak i z perspektywy tego, co działo się przed wojną. Historia tytułowej baleriny jest przybliżana czytelnikowi już od rozdziału drugiego i to nie we Włoszech a w Anglii (tytuł rozdziału to: 3 sierpnia 1939. 80A Kensington High Street. Londyn, Anglia). To dzięki takiej retrospekcyjnej narracji poznajemy tajemnice tytułowej bohaterki, którą los rzucił w całkowicie inne miejsce, niż na deski międzynarodowych teatrów i oper. Trzecia perspektywa narracji to ta obecna. W rozdziałach zatytułowanych przykładowo Obecnie. St. John Road. Starlight, Indiana autorka miesza jeszcze bardziej czytelnikowi osadzając kontynuację zdarzeń sprzed kilkudziesięciu lat w XXI wieku. Łącznie rozdziałów jest trzydzieści jeden plus Epilog. Ciekawa jest Nota od autorki, w której Kristy Cambron opisuje okoliczności powstania powieści i jej motywacje. 

Jest to powieść oparta na historycznych faktach. Powieść, która inspiruje. Powieść, która opisuje losy ludzi walczących o wolność we Włoszech podczas drugiej wojny światowej. Powieść wojenna. Jeśli lubicie tę tematykę to bez wątpienia jest to lektura dla Was, którą koniecznie musicie przeczytać. Historia jest bardzo dociągnięta i pełna emocji. U mnie o emocje w tego typu książkach nietrudno. Tematyka wojenna jakoś jest bliska memu sercu. Możliwe, że ze względu na tą polską martyrologię, to nasze narodowe męczeństwo, to rozbieranie w Zaborach i po drugiej wojnie, gdy trzej Możni tego świata przekazali Polskę we władanie Stalinowi. Kristy Cambron uwielbia tę tematykę. Nic dziwnego jest z wykształcenia historykiem sztuki. Widocznie obrała kierunek zgodny z jej zainteresowaniami. Podobnie został ujęty w tej publikacji – w stosunku do poprzednich dwóch – temat miłości, odwagi, ofiarowania swego życia w myśl wyższych idei oraz oddania i wyrzeczeń.  Wyjątkowo urzekła mnie historia małej Calli. Nie wiem, czy ktoś z Was czytelników również dał się uwieść tej małej bohaterce w równym stopniu co ja. 

Jedyny minus to przeskakiwanie pomiędzy różnymi perspektywami czasowymi, których było dość sporo. Nie wiem, czy historia pisana tylko z punktu widzenia przeżyć wojennych nie byłaby bardziej dla mnie przystępna i bardziej komplementarna. Fokusując się na tym, co wiele lat po wojnie chyba traciłam trochę nastrój i gubiłam rozbudzone emocje. Bez wątpienia jest to jednak dobre czytadło. Szczerze Wam polecam. 

Moja ocena: 7/10

Moja opinia powstała przy współpracy z Wydawnictwem Znak.

„Domki z kart” Anna Ziobro

DOMKI Z KART

  • Autorka: ANNA ZIOBRO
  • Cykl: SERIA NADMORSKA (tom 3)
  • Wydawnictwo: DRAGON
  • Liczba stron: 320
  • Data premiery: 6.09.2023r. 

Domki z kart” Anna Ziobro – autorka od Wydawnictwo Dragon to trzeci tom Serii Nadmorskiej. Ja przeczytałam drugi tom zatytułowany „Nie pozwól mi odejść” (recenzja na klik), w którym poznałam się z losami Leny i Marcina z powieści „Moje życie przed Tobą”. W recenzji napisałam zresztą, że znajomość pierwszego tomu nie jest konieczna, by zanurzyć się w opowieść wykreowaną przez Autorkę. To samo twierdzę tutaj. Nawet jeśli nie czytaliście poprzednich tomów cyklu niech nic Was nie zatrzymuje przed sięgnięciem po książkę „Domki z kart”.

Gdańsk. Lena i Marcin planują ślub. Lena nadal cierpi na amnezję, a Marcin walczy ze śmiertelną chorobą. 17-letnia Ada, młoda matka fascynuje Leszka, który ma nadzieję na pogłębienie relacji mimo swoich osobistych wyzwań, mimo konieczności utrzymywania trzech młodszych sióstr, matki i schorowanego ojca.

Trudno przewidzieć, czy to koniec, czy jeszcze spotkamy się z bohaterami tej serii, która okazała się dla mnie wielowątkową historią kilku ciekawych osób. Każdy z bohaterów, nawet tych pobocznych został wykreowany w sposób bardzo realny. Anna Ziobro nie okłamuje swoich czytelników kreśląc superbohaterów, postaci nieomylnych i interesujących samych w sobie. Ziobro opisuje ludzi, którzy czasem są słabi, którzy podejmują złe decyzje, którzy stosują mechanizmy ucieczkowe nie potrafiąc skonfrontować się z rzeczywistością. Chwilami miałam wrażenie, że to fikcyjne postaci na miarę naszych czasów, gdzie trudno jest podjąć jakąś aktywność, gdzie niedoskonałości życia codziennego zasłaniają nam szansę na rozwiązanie choćby najmniejszych problemów, by odczuć chwilową satysfakcję z tak zwanych małych sukcesów, czy wręcz sukcesików. Jakby Autorka chciała przemycić nam czytelnikom wiadomość ukrytą w fabule, że mimo, iż życie sypie nam się jak domki z kart to my tylko mamy siłę i możliwości, by je pozbierać na nowo, by te karty uporządkować i te domki wznieść na nowo. 

To ciepła opowieść, którą czyta się szybko. Literatura obyczajowa na miarę tego gatunku. Historia o życiu, o życiowych problemach i realnie zaprezentowanych bohaterach fikcyjnych. Harmonijny wizerunek wykreowanych postaci uwięzionych w ramy tego, co wolno, czego nie wypada.  Było przyjemnie. Było wzruszająco. Było czytane z estymą i oddaniem. 

Udanej lektury!!! 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU DRAGON.

„Kilometr zerowy. Droga do szczęścia” Maud Ankaoua

KILOMETR ZEROWY. DROGA DO SZCZĘŚCIA

  • Autorka: MAUD ANKAOUA
  • Wydawnictwo: ZNAK KONCEPT
  • Liczba stron: 304
  • Data premiery: 23.08.2023r. 
  • Data premiery światowej: 21.09.2017r.

Kilometr zerowy. Droga do szczęścia” Maud Ankaoua to powieść drogi, podróży w odległe zakamarki świata. Podróż po coś. Podróż, by coś odnaleźć i uratować komuś życie. To podróż w meandry ludzkiego życia, w którym ogromną rolę odgrywa uczucie do przyjaciółki oraz sama postać Maëlle, przebojowej i niezwykle efektywnej dyrektorki finansowej w start-upowej firmie. 

Maëlle pracuje jako dyrektora w start-upie. Zakres jej obowiązków zawodowych z dyrektorki finansowej bardzo się rozszerzył. Jak sama o sobie mówi poprzez narrację pierwszoosobową stała się „(…) dyrektorką do spraw prawnych, dyrektorką do spraw zasobów ludzkich, dyrektorką oddziałów regionalnych. Uczyłam się wszystkiego, czego tylko mogłam i padałam z nóg.” Przyjaźni się z Romane trzydziestoczteroletnią Libanką, która nagle prosi ją o pilne spotkanie. „Życie jej nie oszczędzało, ale każda trudność czyniła ją silniejszą – dzięki nim stawała się twardsza, niczym skóra w miejscu zagojonej rany.” Przez wiele lat były nierozłączne, nie było między nimi tematów tabu, poza jej dzieciństwem w owładniętym wojną Bejrucie, o którym nadmieniła tylko jeden raz. Samo nagłe spotkanie nie udziela Maëlle odpowiedzi na wiele pytań. Wręcz przeciwnie mnoży nowe, których odpowiedzi musi szukać daleko od jej miejsca zamieszkania, by pomóc przyjaciółce, by uratować jej życie. Po plątaninie myśli postanawia się poddać prośbie przyjaciółki i wylatuje do Katmandu  z między­lądowaniem w Ad­-Dausze. Wylatuje, by spotkać się z Jasonem. 

„Wystarczyły dwie godziny, by mój świat wywrócił się do góry nogami. Słowa Romane wciąż kołatały się w mojej głowie. Co miała na myśli, mówiąc, że to sprawa życia i śmierci? To prawda, że przez te wszystkie lata nigdy mnie o nic nie poprosiła. A ja zawsze mogłam liczyć na jej obecność i niezachwianą przyjaźń, zarówno w dobrych, jak i w złych czasach. Ale jak mam rzucić wszystko i pojechać do Nepalu? Nawet nie wiem, gdzie dokładnie leży ten kraj, poza tym że w Himalajach.” -„Kilometr zerowy. Droga do szczęścia” Maud Ankaoua. 

Struktura książki składa się z zatytułowanych rozdziałów. Na początku każdego z nich autorka zamieściła cytat, który nawiązuje luźno do podjętych w kolejnych częściach treści. Narracja jest pierwszoosobowa z perspektywy głównej bohaterki. Sam pomysł do Nepalu w poszukiwaniu zagubionego manuskryptu pomagającego uratować życie Romane wydawał mi się sporo naciągany. Chociaż podróż w odmęty Tybetu miała swoje zalety. Dzięki tej publikacji mogłam poznać zabytkowe buddyjskie budowle np. w Bodnath, która jest jedną z naj­większych na świecie. Opowieść kończy się w dwudziestym trzecim rozdziale zatytułowanym „Nowy początek” choć autorka musi trochę dopowiedzieć czytelnikowi, co też czyni w „Epilogu”. 

Wydawca w swym opisie napisał: „To lektura idealna na wielbicielek Jedz, módl się, kochaj, Alchemika i Dzikiej drogi!”. Czytałam dwie z nich. Nie porównałabym tej powieści do poprzednio powołanych w opisie Wydawcy, ale faktycznie muszę wspomnieć, że „Kilometr zerowy. Droga do szczęścia” ma coś w sobie. Może to nieprawdopodobieństwo. Może tą fikcję, w której idealnie odnalazła się przebojowa dyrektor finansowa. Może tą literacką podróż, bogatą w krajobrazy, smaki i tybetańskie zapachy. Nie wiem.  Jedno jest pewne, że książka z taką tematyką i ubrana w takie odzienie scenograficzne jednocześnie licząca niewiele ponad trzysta stron nie mogła mi się znudzić. 

Z opisu na stronie Znak przeczytałam, że Maud Ankaoua debiutowała powieścią „Kilometr zerowy. Droga do szczęścia” . Jest francuską autorką, coachem i mówczynią specjalizującą się w literaturze motywacyjnej, rozwoju osobistym i duchowym. Takie tematy jak magia życia, celebrowanie go, transformacja osobista i odnajdywanie sensu w życiu są jej bliskie. Wynikają z jej specjalizacji i dotychczasowej aktywności. Nie dziw, że tematyka ta została podjęta w jej debiutanckiej powieści. 

Kilometr zerowy. Droga do szczęścia” to wytchnienie. To nowe spojrzenie na to, z czym borykamy się na co dzień. To spojrzenie w głąb czytelnika i uświadomienie mu, że w życiu ważne i istotne są tylko chwile, i ich celebrowanie, i ich zatrzymywanie i zapamiętywanie. Tego chciała mnie nauczyć Maud Ankaoua poprzez swój debiut. Może jej się uda i w Waszym przypadku? Sięgnijcie po tę książkę i podzielcie się proszę własnymi spostrzeżeniami. Jestem ciekawa Waszego odbioru. 

Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak Koncept.

„Kiedy kwitną oliwki” Monika Michalik

KIEDY KWITNĄ OLIWKI

  • Autorka: MONIKA MICHALIK
  • Wydawnictwo: VIDEOGRAF 
  • Liczba stron:336
  • Data premiery:9.11.2023r. 

9 listopada br. premierę miała najnowsza powieść Monika Michalik – pisarka pt. „Kiedy kwitną oliwki” od Wydawnictwa Videograf SA. Czytałam już parę książek Pani Moniki. Na mym blogu czytelniczym polecałam Wam już „Bądź moim marzeniem” (recenzja na klik), „Nie zapomnę o Tobie” (recenzja na klik) oraz „Odnajdę Cię” (recenzja na klik).

Akcja toczy się wiosną, kiedy na Zakynthosie kwitną drzewa oliwkowe a nocą na plażę wychodzą żółwie caretta, by złożyć jaja. Z zainteresowaniem przeczytałam, że co do zasady samice składają jaja na tej samej plaży, na której się urodziły. Zawsze. To niezwykła wartość przyrodnicza tej powieści, tym bardziej, że motyw ze składaniem jaj został naprawdę w powieści bardzo dobrze wyeksponowany.  Główną bohaterką jest Aurelia – młoda piosenkarka. Po przegranej miłości szuka na wyspie wytchnienia, odpoczynku. Pragnie zapomnieć o niespełnionej miłości. Wynajmuje pokój w położonym na uboczu pensjonacie, który prowadzi samotny wdowiec z córką – Jorgos. 

To książka o poszukiwaniu sensu życia, o odkrywaniu siebie na nowo. Ta fabuła sprawdza się w powieściach obyczajowych. Nie będę Wam wmawiać, że jest ona czymś niezwykłym. Nie. Wręcz przeciwnie, pozwolę sobie nawet napisać, że fabuła tego typu nie jest odkrywcza. Sama wielokrotnie w moich opiniach na temat przeczytanych książek wspominałam o opowieściach opartych na odnajdywaniu sensu życia po straconej miłości, rodzinie, dzieciach, małżonkach, pracy itepe itede. Nie zmienia to faktu, że nawet tak sprawdzone schematy i stereotypowe początki mogą rozwinąć się w ciekawą narrację, która jest przesiąknięta greckimi zapachami, daniami i pejzażami 🇬🇷🥗 🍷. Byliście kiedyś na greckiej wyspie? Byliście na Zakynthosie? Dla mnie to przyszłość. Możliwe, że w okresie kwitnięcia będzie to dla mnie kiedyś zielona oaza, w której z chęcią i z podobną do tej książką Autorki się zanurzę. 

Wracając do publikacji to jest to ciepła, spokojna, uduchowiona powieść obyczajowa. Wyjątkowo spodobała mi się Wyspa Żółwi i cała koncepcja związana z jej opisem. Pani Monika nawiązała do ich ochrony. A ja nawet przed rozpoczęciem czytania nie wiedziałam, że na tej greckiej wyspie wylęgają się żółwie . To kolejny dowód na to, że podróże, nawet te literackie kształcą. Jak pewnie z wprowadzenia do fabuły się domyślacie, historia opiera się na perypetiach młodej gwiazdki estrady Aurelii z milczącym Jorgosem. To prawda. Okazało się jednak w trakcie czytania, że i inne postaci drugoplanowe mają znaczenie. Szczególną rolę autorka oddała matce Jorgosa, greczynce z pochodzenia i preferencji. Postać Grety chwilami jawiła mi się jako swoistego rodzaju sumienie narodu, przemawiały przez nią i matczyne serce, i kobiece doświadczenie.

Jeśli macie ochotę opuścić chłodną choć nie ośnieżoną Polskę i przenieść się na chwilę w znacznie cieplejsze miejsce, to zapraszam Was na Zakynthos, na którym poznacie Jorgosa i Aurelię, którym los postanowił sprzyjać. Przynajmniej od jakiegoś czasu. Przynajmniej częściowo. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Videograf.

„Ostatni dzwonek” Beth O’Leary

OSTATNI DZWONEK

  • Autorka: BETH O’LEARY
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Seria: MAŁA CZARNA
  • Liczba stron: 416
  • Data premiery: 8.11.2023r. 
  • Data premiery światowej: 26.09.2023r. 

W zapowiedzi książki napisałam, że lubię przeczytać od czasu do czasu lekkie powieści obyczajowe z elementami romantyczno-komediowymi . Wydawnictwo Albatros takich pozycji wydało już sporo. 8 listopada br. ich nakładem ukazała się powieść „Ostatni dzwonek” Beth O’Leary autorki takich powieści jak „Współlokatorzy” (recenzja na klik), „Zamiana„, „Poszukiwany ukochany”  (recenzja na klik) czy  „W drogę” (recenzja na klik). O’Leary  tym razem zabiera nas do starego, zaniedbanego hotelu, gdzie dwóch nielubiących się pracowników musi ze sobą współpracować.

Izzy i Lucas to recepcjoniści w podupadającym hotelu Forest Manor. W trakcie przygotowania do remontu przed Bożym Narodzeniem odnajdują pudełko z obrączkami ślubnymi i pierścionkami zaręczynowymi, oznaczonymi datami ich znalezienia. Wkręcają się w historię nieznajomych, którzy pozostawili w hotelu takie skarby. Ciekawi są historii ich miłości. Myszkują w hotelu, aż w końcu decydują się, by wyruszyć w drogę w poszukiwaniu historii miłosnej, którą pragną odkryć. 

To dość prosta fabuła. On go nie cierpi, on jej nie znosi. Autorka zastosowała znany motyw i w kinematografii, i w literaturze. Ukazywanie jak cienka jest granica pomiędzy niechęcią a gorącym uczuciem dość dobrze się sprawdza w utworach prezentowanych odbiorcom od stuleci. Autorka nie poskąpiła czytelnikom najbardziej stereotypowego początku historii niechęci Izzy do Lucasa. Ze zdziwieniem przyjęłam tą oczywistość, że przystojnym Lucas, boleśnie zranił jej uczucia. I to w tym fakcie należy upatrywać antypatii Izzy  do Lucasa. 

Początek historii rozpoczyna się w grudniu 2021. Tak też zatytułowany jest pierwszy rozdział. I to bardzo ciekawy początek. Kartka świąteczna Izzy do Lucasa i jego odpowiedź była zapowiedzią ciekawej powiastki, może niewymagającej, ale sympatycznej. W kolejnych częściach autorka snuje opowieść w Listopadzie 2022. Prowadzi narrację z perspektywy Izzy i Lucasa, tak też tytułuje kolejne rozdziały. Na początku drugiego rozdziału zatytułowanego „Izzy” autorka z humorem wprowadziła czytelnika w to, co dzieje się pomiędzy głównymi bohaterami. 

„Jeżeli Lucas coś robi, muszę robić to samo, tylko lepiej.
Przez ostatni rok zwykle było to bardzo dobre dla mojej kariery i właśnie dlatego w tym momencie siłuję się z gałęzią jodły, co najmniej dwa razy wyższą i cztery razy szerszą ode mnie.” -„Ostatni dzwonek” Beth O’Leary. 

Jak pewnie zauważyliście w powyższym cytacie narracja prowadzona z perspektywy rozdziału poświęconego odrębnemu punktowi widzenia dwójki głównych postaci jest pierwszoosobowa. Ta naprzemienna narracja pierwszoosobowa jest cechą charakterystyczną pisarki. Zastosowała ją w powieści „Współlokatorzy”. Tak samo snuta jest opowieść z perspektywy Lucasa. Również z jego bezpośredniej relacji poznajemy, co nim motywuje, jak postrzega Izzy i jak wewnętrznie radzi sobie z jej niechęcią. Zresztą autorka lubi powielać schematy. Motyw dwójki bohaterów, którzy kiedyś byli sobie bliscy pojawił się już w przeczytanej przeze mnie książki „W drogę”.  Ostatnia część też należy do Izzy. Zadziornie Beth O’Leary poprowadziła historię przez Grudzień 2023, który jest przedostatnim rozdziałem. 

Opowiedziana historia jest pozytywna i lekka. Celem autorki było wprowadzenie czytelników w miły przedświąteczny nastrój. Nie bez powodu zresztą w tym czasie została osadzona fabuła książki😉. Udały się również niektóre fragmenty O’Leary, wstawki, riposty, krótkie podsumowania. Niektóre odebrałam jako bardzo dowcipne. Czegoś mi jednak w tej pozycji brakowało. Czytałam ją dość szybko. Rozdziały były krótkie i mimo, że jest ich aż trzydzieści osiem. Taka przyjemna i lekka lektura z wyświechtanymi, stereotypowymi motywami, z którą dosyć przyjemnie można spędzić czas.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję WYDAWNICTWU ALBATROS.