„AWANTURNICE. KOBIETY, KTÓRE PROWOKOWAŁY I SZŁY POD PRĄD” MAŁGORZATA CZAPCZYŃSKA

AWANTURNICE. KOBIETY, KTÓRE PROWOKOWAŁY I SZŁY POD PRĄD

Autorka: MAŁGORZATA CZAPCZYŃSKA
Wydawnictwo: PASCAL
Liczba stron: 256
Data premiery: 9.10.2024

Z Małgorzatą Czapczyńską Moje wyspy – strona autorska Gosi Czapczyńskiej autorką bloga „Moje wyspy” zetknęłam się po raz pierwszy, gdy trafiła do mnie pozycja „Moje wyspy. Kobiecość w stylu vintage, ironicznie i na serio” również wydana przez Wydawnictwo PASCAL. Zbiór wpisów, esejów i felietonów obfitował w liczne gagi sytuacyjne i żartobliwe sformułowania. Lektura okazała się miłą dla oka rozrywką👏. Polecam Wam również premierę z początku roku 2022; „Chcesz cukierka? Idź do Gierka. Wspomnienia z dzieciństwa w złotej dekadzie gierkowskiej” napisaną wespół z Marcinem Ziętkiewiczem oraz nowsze publikacje Autorki jak: „Skandalistki. Kobiety, które zadziwiały i szokowały” oraz „Kochankowie z deszczu”, która w przeciwieństwie do wcześniejszych jest powieścią😉. 

Kobiecość w bardziej wampirzym wymiarze😊 . Takie persony serwuje nam Małgorzata Czapczyńska w swej najnowszej publikacji. To fantazyjny zbiór ciekawych kobiecych postaci od tych najbardziej znanych do mniej znanych. Od rodzimych ciekawych postaci po międzynarodowe gwiazdy. Do tego reportaże wzbogacone są porterami, zdjęciami historycznymi. To ciekawe opowieści o interesujących kobietach, które zwojowały świat swój lub wokół siebie. 

Bardzo spodobały mi się publikacje zdjęć dołączone w książce. Szczególnie ostatnie zdjęcie Elizy Orzeszkowej ze strony 65 oraz zdjęcie z jej pogrzebu w Grodnie w 1910 roku. O Agathie Christie z młodych lat nie wspomnę👍. Nie miałam pojęcia, że była tak atrakcyjną młodą kobietą. Doceniłam również ciekawostki, z którymi się zaznajomiłam.  Nie wiedziałam, że Bette Davis była prawnuczką czarownicy z Salem😁. Wiedziałam natomiast z serialu HBO „Konflikt” pierwszego sezonu, że Davis była w konflikcie z Joan Crawford.  Co do przedstawionych postaci to nie ukrywam, że ja zaczytywałam się w autorkach, choćby w historii wspomnianej powyżej Orzeszkowej czy Agathy Christie. Królowej tajemnic i kryminałów. Wiele kobiecych postaci nie znałam wcześniej, jak Victorii Woodhull, która była pierwszą kobietą w historii kandydującą na prezydenta. Urzekła mnie też osoba Gertrude Käsebier, która fotografowała Indian czy Mary H. Kingsley, która w wiktoriańskich czasach odwiedzała i badała Czarny Kontynent. 

Wiele historii może być obrazoburczych, wiele obnażających, wiele już jest znanych szerszemu gronu. Wiele przedstawionych opowieści może być dla Was nowatorskich. Wiele z nich dotyczą na pewno ciekawych kobiet. Co ważne kobiet walczących, przeciwstawiających się stereotypom, nieustraszonych w swoich wierzeniach i twierdzeniach, na swój sposób kontrowersyjnych jak Kalina Jędrusik czy Josephine Baker. I choć w wielu miejscach książka opowiada o kobietach kochankach, żonach, matkach może stanowić świetną przeciwwagę do celebrytek instagramerowych, które są najbardziej znane współczesnemu audytorium. Przeciwwagę do tego, co tylko aktualnie widać w zestawieniu z tym, co trzeba poznać, by faktycznie wyrobić sobie zdanie.

Zachęcam Was do zapoznania się z lekturą o nietuzinkowych kobietach. Kobietach z naszej przeszłości, w ważnej dla nas przeszłości. 

Moja ocena: 8/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą i podzielenia się z Wami moją opinią bardzo dziękuję Wydawnictwu Pascal.

„Rita” Ewa Popławska

RITA

  • Autorka: EWA POPŁAWSKA
  • Wydawnictwo: PASCAL
  • Liczba stron: 400
  • Data premiery: 3.07.2024r. 

Półtora roku temu przeczytałam „Bezdroża” (recenzja na klik). Historyczną książkę obyczajową Ewa Popławska – strona autorska, którą dobrze odebrałam. Słysząc o premierze z 3 lipca br. pt. „Rita” od Wydawnictwa PASCAL z gorliwością poprosiłam o egzemplarz recenzencki. Na szczęście Wydawca zrobił mi tę przyjemność i obdarował mnie jedną sztuką, za co ogromnie dziękuję. 

Szesnastoletnia Rita Włodarska będąc powojenną sierotą musi stawić czoło wyzwaniom czyhającym na nią w życiu po wojnie. Najpierw dowiaduje się, że jej dom rodzinny w Popielewnem został zajęty przez władczych Potockich z nastoletnim synem – Karolem. Rzeczywistość w Gdańsku pod opieką Jerzego, do którego odesłała ją matka przed śmiercią nie jest kolorowa. Czy Ricie uda się odzyskać swój prawdziwy dom i kim tak naprawdę dla matki Rity był Jerzy? 

To bardzo nostalgiczna obyczajowa opowieść zabierająca czytelnika w powojenne rejony. Autorka wybornie zachowała powojenny klimat i specyfikę tamtych czasów. Praktycznie na każdej stronie czuć w narracji rozczarowanie nową rzeczywistością i trud wojennych przeżyć. Chwilami publikacja wydawała mi się trochę za bardzo ckliwa, tym bardziej, że między Ritą a Karolem powstał mur. Mur z zaskarbionego sobie rodzinnego majątku Rity. Mur, który należało za wszelką cenę zburzyć. Autorka wykorzystała wielowymiarowy, drobiazgowy styl zachowujący wierność socjologiczną i obyczajową przedstawianych w książce realiów. Dzięki temu sprawiła, że publikacja ta jest niezwykle interesująca, nawet jeśli czytelnik nie jest zainteresowany historią. Fabuła, mimo, że dotyczy trudnych spraw została przedstawiona w gatunku książki obyczajowej z elementami romansu. Może więc stanowić przyjemną lekturę na samotny wieczór lub relaks na leżaku. 

To chyba cecha Autorki, że jej przelane na kartki książki słowa dają do myślenia. Podobne wrażenia miałam przy czytaniu poprzedniej lektury zatytułowanej „Bezdroża”. Zwróciłam uwagę i wtedy, i teraz na to tego czym jest miłość, jaki wpływ na nasze życie mają nasze traumy z przeszłości i poczucie patriotyzmu. Powieści Popławskiej nie dają jednak gotowych, jednoznacznych odpowiedzi. Stają się raczej pretekstem do rozważań na te tematy. Do zastanowienia się nad nimi. 

Jeśli lubicie czytać książki obyczajowe to zaplanujcie proszę poznanie „Rity” Ewy Popławskiej. Jej historia zabierze Was w nowe, nieznane dotąd strefy. 

Moja ocena: 7/10

We współpracy recenzenckiej z WYDAWNICTWEM PASCAL.

„Po tamtej stronie lustra” Magdalena Majcher

PO TAMTEJ STRONIE LUSTRA

  • Autorka: MAGDALENA MAJCHER
  • Wydawnictwo: PASCAL
  • Liczba stron: 320 
  • Data premiery : 28.06.2023r. 

Znam twórczość Pani Magdalena Majcher w różnych odsłonach, w tej obyczajowej głównie wydawanej przez Wydawnictwo PASCAL i tej true crime, którym mnie Autorka zachwyciła. Na moim blogu czytelniczym znajdziecie już piętnaście moich opinii na temat książek Pani Majcher. Powieść obyczajowa „Po tamtej stronie lustra” jest więc szesnastą publikacją od Magdaleny Majcher, z którą się zapoznałam. Jak widać jestem wierna moim ulubionym autorkom. 

Ra­fał Do­bro­wol­ski z żoną Agatą przeżywają najgorsze chwile, gdy wzywają ratowników do swej dwumiesięcznej córki Au­rel­ki, której nie dało się odratować. Zmagają się z traumą. On ucieka w pracę. Ona ucieka w obłęd. Czy znajdą kiedyś do siebie drogę z powrotem? 

Konstrukcja książki jest podobna do poprzednich pozycji Autorki pisanych w tym gatunku. Fabuła rozpisana została w dwudziestu pięciu rozdziałach. W zawiłości relacji głównych bohaterów Pani Magda wprowadza czytelnika w Prologu, a potem konsekwentnie zamyka powieść w Epilogu,  spina ją klamrą. Narracja prowadzona jest dwojako. Niektóre rozdziały układają się w personalną opowieść Agaty, jakby wyjętą z kartek pamiętnika historię kobiety, historię żony i historię matki. Relacje Agaty chronologicznie układają się od 9 czerw­ca 2015 roku. Daty stanowią podtytuły poszczególnych części. Jest to bardzo osobista narracja, pełna przeżyć, emocji, pełna przemyśleń. Narracja ta oparta na traumach, na trudnych wydarzeniach, na tym co się stało i w jaki sposób implikuje to do aktualnego życia małżonków. Agata przemawia do czytelnika różnymi słowami, które tkają jej osobistą historię pełną cierpień. 

„Ju­tro będzie TEN dzień. Dzień, w któ­rym świat po­wi­nien się za­trzy­mać, a jed­nak je­stem dziw­nie prze­ko­na­na, że tak się nie sta­nie, bo miał się za­trzy­mać już dzie­si­ęć mie­si­ęcy temu, ale wci­ąż pędzi, jak­by nic się nie wy­da­rzy­ło, jak­by nic się nie zmie­ni­ło.” 

„Żyję w za­wie­sze­niu. Cza­sem sta­ję przed lu­strem i dłu­go przy­glądam się tej ko­bie­cie, któ­rą wi­dzę w od­bi­ciu.” – Po tamtej stronie lustra” Magdalena Majcher.

W pozostałych częściach zdarzenia opisane są z perspektywy narratora trzecioosobowego, wszystko wiedzącego. To on opowiada o bohaterach, zagląda do ich duszy, ocenia ich zachowania, uzasadnia, motywuje. Próbuje sprzedać czytelnikowi swój sposób widzenia. Mimo, że jest to narracja pisana w trzeciej osobie Majcher bardzo umiejętnie odzwierciedliła punkt widzenia Rafała, jego uczucia, to jak postrzega i postrzegał żonę, to z czym się mierzył. Generalnie jest to historia o rodzicach, którzy stracili wszystko. Niby się różnią między sobą, niby inaczej o nich Autorka pisze, a jednak stanowią świetne kreacje małżonków po stracie, studium przypadku, z których słyną książki Magdaleny Majcher. 

To właśnie charakteryzuje książki obyczajowe pisane przez Panią Magdę, ten realizm, te emocje, które wzbudzają, to utożsamianie się z bohaterami i ich bolączkami, ten konkretny przypadek, który Autorka opisała, a z którym czytelnik musiał się zmierzyć. Tak było i tym razem. Pani Magda zabrała mnie w meandry duszy bohaterów, którzy przeżyli śmierć małego dziecka, śmierć niezawinioną. Wzbudziła we mnie strach o moje własne dzieci. Dotknęła delikatną istniejącą u mnie jako u matki strunę, w którą jak los uderzy, moje życie, jak wielu innych matek, posypie się jak domek z kart, nie do odratowania. Bardzo podobały mi się fragmenty uzupełniające fabułę. Te przeskoki w czasie stanowiły zgrabne uzupełnienie historii.

To nie jest cukierkowa historia na mił wieczór. To bardzo mądra, emocjonująca, pisana z dużą czułością książka. Polecam bardzo💔💔💔. Warto przeczytać!!! 

Moja ocena: 8/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję Wydawnictwu PASCAL.

„Poza sezonem. Nowego początki” Sylwia Markiewicz

POZA SEZONEM. NOWEGO POCZĄTKI

  • Autorka: SYLWIA MARKIEWICZ
  • Wydawnictwo: PASCAL
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery: 27.09.2023r. 

Powieść Sylwia Markiewicz – autorka „Poza sezonem. Nowego początki” od Wydawnictwa @PASCAL to trzecia powieść Autorki, z którą się zapoznałam. O poprzednich dwóch również napisałam na moim blogu: „Jeszcze jeden rok” oraz „Tylko jedna chwila”. „Poza sezonem. Nowego początki” jest jednak wyjątkowa. Jak sama Autorka pisze, na jej kształt składają się „Fragmenty historii inspirowane twórczością Augusta Necla – pisarza z Chłapowa zwanego kaszubskim Sienkiewiczem.”. 

„Eme­ry­tu­ra to nie wy­rok, a eme­ryt to nie wi­ęzień swo­je­go wie­ku.” –  „Poza sezonem. Nowego początki” Sylwia Markiewicz.

Stenia Waleńczuk wraz ze swym wnukiem Adamem (studentem) mieszka w Chłapowie. Prowadzi pensjonat czynny poza sezonem od września do maja. Jej codzienność zajmują teraz posezonowi goście, którzy nie w pełnym lecie szukają wytchnienia nad polskim morzem. Kilkunastoletnia córka pierwszych pensjonariuszy zaprzyjaźnia się z Maksem i razem podążają śladami jednej z książek miejscowego pisarza. 

Książka składa się z trzydziestu dwóch, zatytułowanych rozdziałów. Niektóre z nich zostały nazwane naprawdę w bardzo brawurowy sposób, np.; „Od matczynej miłości nie odgrodzi żadna krata”, „Żale dorosłych dzieci” czy „Refleksja znad morskiego klifu”. Niektóre są tak chwytliwe, że moim skromnym, nieprofesjonalnym zdaniem idealnie nadawałyby się na tytuły całych książek.  W zakończeniu czytelnik znajdzie również „Od autorki”. Pisana jest w narracji trzecioosobowej. Bardzo spodobała mi się postać przebojowej emerytki, Pani Steni i jej przyjaciółki z liceum Wiesi. Myślę, że tak refleksyjna bohaterka byłaby idealną kandydatką na narratora pierwszoosobowego. Bo tej refleksji w narracji jest naprawdę sporo. Autorka w fikcyjną historię wplata wątek trudnych relacji rodziców z dorosłymi i nastoletnimi dziećmi, problemy rodzinne, zaburzenia odżywiania, a także poczucie osamotnienia. Czytelnik zagłębia się w życie, od którego świadomie, gdyby mógł chciałby uciec, którego chciałby uniknąć.  Spodobało mi się nawiązanie w fabule do  autentycznej postaci ‒ lokalnego pisarza Augustyna Necla, którego historię Pani Sylwia zgrabnie wplotła w fabułę, czyniąc ją jeszcze ciekawszą.

„Je­sień nad mo­rzem ma swój urok: kto raz przy­je­dzie, na pew­no po­wró­ci. (…) To ide­al­ny czas, żeby się ode­rwać od nur­tu­jących nas pro­ble­mów, zmie­rzyć się z no­wy­mi wy­zwa­nia­mi, prze­my­śleć ży­cie, i to wła­śnie na ta­kich go­ści Ste­nia będzie cze­kać: na tych, któ­rzy do­ce­nią urok je­sie­ni, kli­fów skąpa­nych w za­cho­dzącym sło­ńcu. Za­chwy­cą się zło­tem i czer­wie­nią li­ści w nad­mor­skich la­sach, a za­pach so­sno­wych igieł, zmie­sza­ny z mor­skim po­wie­trzem, po­zo­sta­nie dla nich pi­ęk­nym wspo­mnie­niem. ” – „Poza sezonem. Nowego początki” Sylwia Markiewicz.

To bardzo kontemplacyjna powieść z licznymi życiowymi wątkami. Przepiękna podróż w nadbałtycką jesień. Nostalgiczna. Emocjonująca. I cieszy mnie bardzo, że to zapowiedź nowej serii. Przynajmniej na to wygląda. Już tęsknię za babcią Stesią i jej przyjaciółką Wiesią, a także jej wnukiem Adamem. Ciekawa jestem, kto jeszcze do nich zawita. Jakie ciekawe figury.  

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję WYDAWNICTWU PASCAL.

„Kochankowie z deszczu” Małgorzata Czapczyńska

KOCHANKOWIE Z DESZCZU

  • Autorka: MAŁGORZATA CZAPCZYŃSKA
  • Wydawnictwo: PASCAL
  • Liczba stron: 336
  • Data premiery: 31.05.2023r. 

Znacie książki i blogowe publikacje autorstwa Małgorzata Czapczyńska – pisarz. Ja moją przygodę z Panią Małgosią rozpoczęłam od „Moje wyspy. Kobiecość w stylu vintage, ironicznie i na serio”  (recenzja na klik).  Bardzo mi się podobało ujęcie kobiecości, opinie w tym zakresie i próbę pokazania czytelnikom spostrzeżeń Autorki. Następne było „Chcesz cukierka? Idź do Gierka. Wspomnienia z dzieciństwa w złotej dekadzie gierkowskiej” wespół z Marcinem Ziętkiewiczem (recenzja na klik). Oceniłam tę publikację na 9/10, co świadczy naprawdę o bardzo dobrym odbiorze. Trzecią czytaną przeze mnie książką był tytuł „Skandalistki. Kobiety, które zadziwiały i szokowały” (recenzja na klik). Oczywiste więc było, że przeczytanie książki „Kochankowie z deszczu” również od Wydawnictwo Pascal w moim przypadku to tylko kwestia czasu. 

Bo miłość albo jest, albo jej nie ma.” – „Kochankowie z deszczu” Małgorzata Czapczyńska

Opowiedziana w powieści historia dotyczy Hanki, która tkwi w nieszczęśliwym małżeństwie. Hanki spotykającej w Kołobrzegu Miłosza, który również chce zakończyć niesatysfakcjonującą relację z żoną – Edytą. Edytą, która jednak nie chce poddać się bez walki. 

Całkowicie inna niż dotychczas publikacja autorstwa Małgorzata Czapczyńska – pisarz. Nie felietony, nie dyskusje, nie krótkie treści. To obyczaj, to romans. 

Książka składa się z dwóch części. Pierwsza dzieje się w Kołobrzegu, a druga we Wrocławiu. Na początku lektury znajdziecie również słowo „Od autorki”, a na jej końcu „Kilka słów na koniec”. Jest przyjemnie zreferowaną historią dojrzałej pary, która uświadamia sobie (ale oczywiście każdy z osobna), że tkwią w czymś złym, w czymś co dawno powinni zakończyć. Tylko dlatego, że trawi ich lęk, obawy przed przyszłością, nieumiejętność podjęcia decyzji i wykrzyczenia partnerowi, a także wszystkim wokół „dość” lub „stop”, „nigdy więcej”.  W książkach obyczajowych z romansem w tle teoretycznie już nic nie powinno mnie zaskoczyć. Wiele powieści tego typu już przeczytałam. W wiele się wkręciłam, zachłysnęłam historią. Ta jednak różni się od tych ostatnio przeczytanych niespodziewanymi zwrotami akcji i zajmująco odrysowaną narracją. Pióro Czapczyńskiej jest bardzo lekkie, co wynika zapewne z doświadczenia w prowadzeniu popularnego bloga Moje wyspy. Przez co przez książkę dosłownie się płynie, przesuwa bez żadnego wysiłku, bez zniechęcenia. W paru  miejscach się uśmiałam, w kilku momentach szczerze wzruszyłam. 

Jeśli lubicie książki obyczajowe polskich autorów, to szczerze zachęcam Was do przeczytania powieści zatytułowanej „Kochankowie z deszczu” autorstwa Małgorzaty Czapczyńskiej. Spędzicie z lekturą miłe chwile!!! 

Moja ocena: 8/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą i podzielenia się z Wami moją opinią bardzo dziękuję Wydawnictwu Pascal.

„Skandalistki. Kobiety, które zadziwiały i szokowały” Małgorzata Czapczyńska

SKANDALISTKI. KOBIETY, KTÓRE ZADZIWIAŁY I SZOKOWAŁY

  • Autorka: MAŁGORZATA CZAPCZYŃSKA
  • Wydawnictwo: PASCAL
  • Liczba stron: 272
  • Data premiery: 12.10.2022r.

Po „Moje wyspy” (recenzja TUTAJ) oraz „Chcesz cukierka? Idź do Gierka. Wspomnienia z dzieciństwa w złotej dekadzie gierkowskiej” napisanej razem z Marcinem Ziętkiewiczem (recenzja TUTAJ) Małgorzata Czapczyńska autorka fanpage’a @Moje wyspy znowu mnie zaskoczyła. Dzięki podarunkowi od @wydawnictwopascal zapoznałam się z najnowszą publikacją znanej, z humorem blogerki. Książka „Skandalistki. Kobiety, które zadziwiały i szokowały”, która premierę miała w pierwszej połowie października 2022 roku, już po samym tytule wydała się czyta dla mnie na miarę. Dość, że lubię czytać o kobietach, to jeszcze, przyznaję, uwielbiam czytać o skandalach.

Kim są tytułowe skandalistki? Czy to tylko znane kobiety w swej epoce? Czy zwykłe gospodynie domowe, które dziwnym trafem znalazły się w centrum wydarzeń? Z opisu Wydawcy wynika, że „Są wśród nich królowa pustyni, przed którą drżeli szejkowie, i biedna dziewczyna z krakowskiego Kazimierza, twórczyni kosmetycznego imperium. Dziennikarka, która udawała obłąkaną, by opisać koszmar szpitala psychiatrycznego, i „najbrzydsza kobieta na świecie”, zarabiająca wyglądem na utrzymanie dzieci. Najsłynniejsza morderczyni II Rzeczypospolitej i polskie pisarki, o których tajnym, burzliwym życiu miłosnym nie uczy się w szkole”. Sprawdziłam. Faktycznie to o nich😊. Niektóre z nich zapewne są Wam znane z portali społecznościowych, niektóre z najnowszych ekranizacji filmowych dostępnych na znanych platformach. Bez względu na to, czy z nimi już się spotkaliście, warto o nich poczytać z kart tej książki.

A wszystko zaczyna się od Adèle Hugo, córce Victora Hugo, by wkrótce Autorka zainteresowała czytelnika opowieścią kryminalną o Blanche Monnier uwięzionej przez brata i matkę. Z jakiego powodu? Nie zaspojleruję😉. Poznajemy również życiorys Karen Blixen (właściwie Karen Christence von Blixen-Finecke, pseud. Isak Dinesen, Pierre Andrezel, Osceola,) który częściowo posłużył za materiał do jej najbardziej znanego „Pożegnania z Afryką”. George Sand i Frida Kahlo, czy Edith Piaf nie okazały się dla mnie niespodzianką. Ich historie przeplatają się w kinematografii i polskiej, i zagranicznej od lat. Nie zbudziły mojej fascynacji. Podobnie jak historia o Marii Konopnickiem i jej związku z Pietrkiem, o którym czytałam w całkiem innej publikacji dość niedawno. Jeszcze nie zapomniałam tej atmosfery. Może dlatego ten wątek przebiegłam tylko wzrokiem, bez głębszego zastanowienia. Oprócz Nałkowskiej i Dąbrowskiej, naszych polskich pisarek, ciekawy wątek związany był z Gertrude Bell znającej doskonale kraje arabskie, czy Leni Riefenstahl kręcącej filmy dla samego Adolfa Hitlera. O Clarze Bow czy Mabel Normadn nie miałam pojęcia, a o ich wpływie na kinematografię tym bardziej. Nie będę wymieniać wszystkich kobiet, o których jest najnowsza książka Małgorzaty Czapczyńskiej. Podsumowując napisze tylko, że „Skandalistki. Kobiety, które zadziwiały i szokowały” to takie kompendium, zbiór postaci kobiet, które czasem szokowały, czasem budziły współczucie, a czasem po prostu emanowały nieszczęściem i przez to zostały zapamiętane. To historie jakich wiele. Historie nie tylko o znanych i lubianych, ale bez wątpienia historie, z którymi warto się zaznajomić.

I trochę czuję przesyt tymi historiami. Nie powiem, bardzo dobrze, przystępnie napisane opowieści o różnych kobietach, rożnych wydarzeniach i różnych życiach. Tylko jakoś tak ich za dużo. Finalnie po przeczytaniu stu stron łapałam się, że nie pamiętam, o czym czytałam. Życiorysy mi się plątały, zlewały w jedno. Czułam, że brakuje mi więcej beletrystyki, szerszego kontekstu, więcej zabawy z postaciami, a przecież Małgorzata Czapczyńska to potrafi. Potrafi mnie bawić i zaskakiwać ciekawymi zwrotami, interpretacjami i narracją skierowaną jakby wprost od mnie. Zdecydowanie bardziej wolę dwie poprzednie publikacje tej Autorki.

Tak. „Moje wyspy” i „Chcesz cukierka? Idź do Gierka. Wspomnienia z dzieciństwa w złotej dekadzie gierkowskiej” pozostają nadal moimi faworytami 😊.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą i podzielenia się z Wami moją opinią bardzo dziękuję Wydawnictwu Pascal.

„Przezroczyste” Edyta Świętek

PRZEZROCZYSTE

  • Autorka: EDYTA ŚWIĘTEK
  • Wydawnictwo: PASCAL
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery: 24.08.2022r.

@Edyta Świętek to Autorka czterdziestu książek z gatunku literatury obyczajowej. O swoich i nie tylko książkach dzieli się spostrzeżeniami na stronie @Edyta Świętek – strona poświęcona książkom. Ja od czasu do czasu uwielbiam sięgnąć po powieść obyczajową jako przeciwwagę do thrillerów, kryminałów i sensacji, które wręcz ubóstwiam. Sporą ofertę książek tego typu ma @wydawnictwoPascal, które również w dniu 24 sierpnia br. wydało najnowszą powieść Edyty Świętej pt. „Przezroczyste”.

„(…) miłość to iluzja, a małżeństwo jest pokutą dla kobiety.” -„Przezroczyste” Edyta Świętek.

Sylwia Stokłosa w klasie maturalnej zachodzi w nieplanowaną ciążę z Karolem Widłakiem, z czego jej i jego rodzice nie są tak samo zadowoleni. Kilkanaście lat później jest jego żoną pracującą w sklepie z odzieżą wychowującą dwie córki, osiemnastoletnią Patrycję i o rok młodszą Kamilę. Karol osiągnął zawodowy sukces. Sylwia niekoniecznie. Jej wykształcenie pozostało na poziomie zdanej matury. Córki przeżywają swoje wzloty i upadki, a Sylwia próbuje podsumować swoje życie.

To typowa powieść obyczajowa składająca się z dwóch części i interesującego prologu, który kładzie się później cieniem na całej fabule. Rozdziały zostały ponumerowane i zatytułowane. Tytuł odnosi się wprost do treści, które znajdujemy w danej części. Narracja jest trzecioosobowa. Zabrakło w niej silniejszego rysu psychologicznego, kontekstu psychologicznego wielu postaci. Postać męża, Karola jest od początku do końca zła, egoistyczna. Jego motywacja i osobowość nieskomplikowana, oczywista.

„Mąż zawsze stawiał na swoim, a ona po prostu musiała rezygnować z własnych marzeń. Ba! Na jakimś etapie odkryła z przygnębieniem, że właściwie zrezygnowała z samej siebie, ponieważ zawsze była stroną ustępującą i dbającą o to, by inni mogli czuć się szczęśliwi.” -„Przezroczyste” Edyta Świętek.

Trudno wiedzieć, co miała na myśli Edyta Świętek kreśląc taką, a nie inną opowieść. Nie znam motywacji do napisania „Przezroczyste”. Dla mnie ta powieść jest trochę próbą stworzenia niezobowiązującej ody do kobiecości, do macierzyństwa, niestety z jej wszystkimi mankamentami, wadami i ograniczeniami. Denerwowała mnie postać Sylwii. Z jednej strony widziałam w niej ofiarę, z drugiej sprawczynię własnego losu. Sam dialog ze strony 36, w którym mąż oskarża ją o dwie nieplanowane ciąże ogromnie mnie wzburzył. Mimo, że wielokrotnie powtarzał się motyw wspólnej odpowiedzialności za powołanie do życia za wcześnie dzieci, Sylwia nie potrafiła w ten sposób zripostować własnego męża i to po osiemnastu latach wspólnego życia. Tym bardziej, że Karol nie stosuje przemocy, bądź co bądź…. Aż tu nagle totalne zmiana Sylwii. Nierzeczywista, nieprawdziwa. Kobieta wiele lat tkwiąca w takim związku potrzebuje najpierw zapewne oświecenia, później długiej, naprawdę długiej drogi do zebrania w sobie siły, by zmienić swoją postawę, aż wreszcie odwagę, by wdrożyć zmianę w życie. U Sylwii przemiana nadchodzi automatycznie, od razu, szybko. Za szybko.

A do tego drażniące mnie literówki. Na stronie 35 zamiast „ona” użyto „on” („Karolu! On powinna zająć się nauką…” Na stronie 101 zamiast „będę” jest „będą” („Kurczę! Ale czad! Będą ciotką!”).

Zdecydowanie „Przezroczyste” nie okazały się lekturą dla mnie. Mogłabym jej w ogóle nie czytać. Zaoszczędziłabym sobie, mimo naprawdę świetnego pomysłu na fabułę, kilku godzin z irytującą mnie główną bohaterką, której postać została za mało zobrazowana w aspekcie emocjonalnym i psychologicznym w odniesieniu do ogromnej zmiany, która w niej później nastąpiła. Ale w sumie takie jest życie😊. Nie każdy spotkany człowiek nas zachwyca. Nie każdy nadaje naszemu życiu sens. Szczerze, im więcej mam lat, tym częściej ktoś mnie irytuje. Możliwe, że fikcyjne postaci powinny robić to samo w moim czytelniczym życiu.   

Moja ocena: 5/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą i podzielenia się z Wami moją opinią bardzo dziękuję Wydawnictwu PASCAL .

„Bez strachu. Jaka jest siła marzeń i ile człowiek jest w stanie zaryzykować, aby dopiąć swego” Inez Janiak-Molęcka

BEZ STRACHU. JAKA JEST SIŁA MARZEŃ I ILE CZŁOWIEK JEST W STANIE ZARYZYKOWAĆ, ABY DOPIĄĆ SWEGO

  • Autorka: INEZ JANIAK-MOLĘCKA
  • Wydawnictwo: PASCAL
  • Liczba stron: 240
  • Data premiery: 01.06.2022r.

W książce wydanej nakładem Wydawnictwa PASCAL poznajemy Inez. Zanurzamy się w jej wybory, jej decyzje. Poznajemy jej motywacje i obraz, w którym chce nam się zaprezentować sama jako Autorka – @Inez Janiak-Molęcka. „Bez strachu. Jaka jest siła marzeń i ile człowiek jest w stanie zaryzykować, aby dopiąć swego” to propozycja z 1 czerwca br. Propozycja nietuzinkowa, bo opowiadająca o wyjątkowej kobiecie. Kobiecie, która jest na Insta; https://www.instagram.com/ineepine/?hl=pl . Kobiecie, która na oficjalnym profilu FB pokazuje swoje różne oblicza; https://www.facebook.com/inez.janiak . Kobiecie, którą też można posłuchać razem z Feno w produkcji Worka; e-muzyka . Mimo bardzo soczysto – ognistej okładki to nie „porno dla ubogich” jak mawia moja przyjaciółka😊, to opowieść o sile ducha, zrozumieniu, czego chcemy w życiu i dążeniu do tego.

Gdzie Inez Janiak-Molęcka nie była i czego nie robiła, a mogła być przecież tylko, lub aż…lekarzem. Rzuciła medycynę, by zająć się tatuowaniem. Jej dzieła można zobaczyć na stronie FB, Instagramie, czy na portalu tattoo-witryna. Jej kreska jest wolna niezamykająca się w żadnym szablonie, odważna. Jej prace dziełem sztuki, niespokojne, jak jej duch. O tym opowiada jej książka. Bardzo osobista publikacja, pisana w formie swawolnego pamiętnika. I o jej sile ducha, dzięki któremu rzuciła prestiżowe studia i zaczęła tatuować. Dzięki, któremu wyjechała w podróż do Chile, do USA, by na najbardziej niebezpiecznej plaży Miami Beach pić wino ze słuchawkami w uszach, na Antarktydę i w wiele innych miejsc, by coś przeżyć, by przebiec maraton, by wreszcie żyć.  I dzięki któremu nagrała muzę, która w jej duszy gra. Nie obawiając się krytyki, nie martwiąc się o recenzje. O tym przeczytacie w „Bez strachu. Jaka jest siła marzeń i ile człowiek jest w stanie zaryzykować, aby dopiąć swego”.

Kompletnie nie podoba mi się podtytuł😊. Wiem, że może zaczynam ni z gruszki, ni z pietruszki, jak to mówią, ale kompletnie nie wiem, po co ten przydługi podtytuł. Po przeczytaniu relacji o sobie samej napisanej przez Inez Janiak-Molęcką, zdecydowanie wystarczyłby tytuł książki „Bez strachu”, bo o jego braku dużo w niej jest i o tym, by go pokonywać skupiając się na realizacji własnych marzeń.

Nie do końca lubię ten gatunek książek. Nie lubię biografii, ani autobiografii. I nie do końca lubię poradniki, chociaż czytam je od czasu do czasu poszukując sensu lub odpowiedzi na wiele pytań kołaczących mi się w głowie. Ale książka Inez Janiak-Molęckiej mi się podobała. Po pierwsze urzekł mnie jej styl. Zwięzły, krótki, dosadny. Gdzieniegdzie wrzucone przekleństwa nie wydawały mi się zbytnią ekspresją, a opowiadane historie ani razu nie wydały mi się egzaltowane, mimo, że czasem były trudne. Po drugie osobowość. Tak bardzo wsiąknęłam w jej sukcesy, że momentami zapragnęłam nią być. Przeżywać to co ona, doświadczać tego, co ona. No cóż nie ukrywam, spodobała mi się też postać jej męża Daniela. Takiego towarzysza z boku, który nie odciągał mnie od głównego nurtu książki, a stanowił ciekawe urozmaicenie. Po czwarte zaciekawiła mnie okładka. I to bardzo!!! To chyba Inez i jej mąż, co sądzicie? Do tego przepiękne zdjęcia drogi stanowiące idealne uzupełnienie przedstawionej w publikacji treści😊.

Podziwiam odwagę Autorki. Podziwiam jej umiejętność ubrania w słowa tego, co przeżyła, to co czuje i to, o czym myśli. Doceniam ten gest, by mimo tego, że można być posądzonym o przechwalanie się sukcesami i przeżyciami, pokazać drogę, którą się przeszło i to na zasadzie „ty też tak możesz!!!”.  Książka pełna jest motywacyjnych wtrąceń, dobitnie dobranych słów kierowanych wprost do czytelników. Jest też próbą własnej samooceny. Tego, co zadziało się w przeszłości, tego, czego Janiak-Molęcka mogła uniknąć. Taka publiczna autodiagnoza.

Trudno czytać o kimś, kogo się nie poznało wcześniej, zanim się sięgnęło do książki. Łatwiej jest prześledzić losy kogoś lubianego, z kim się utożsamiam, lub do kogo pretenduję. Czas spędzony z książką nie był jednak czasem straconym. Skłonił mnie do zastanowienia się nad swoim życiem. Udowodnił mi, po raz kolejny, że warto gonić za marzeniami, warto stawiać wszystko na jedną kartę.

ps. tylko jak to zrobić, jak się nie jest atrakcyjną i utalentowaną młodą blondynką z przystojnym i charakternym mężem u boku? 😉

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą i podzielenia się z Wami moją opinią bardzo dziękuję Wydawnictwu Pascal.

„Chcesz cukierka? Idź do Gierka. Wspomnienia z dzieciństwa w złotej dekadzie gierkowskiej” Małgorzata Czapczyńska, Marcin Ziętkiewicz

CHCESZ CUKIERKA? IDŹ DO GIERKA. WSPOMNIENIA Z DZIECIŃSTWA W ZŁOTEJ DEKADZIE GIERKOWSKIEJ

  • Autorzy: MAŁGORZATA CZAPCZYŃSKA, MARCIN ZIĘTKIEWICZ
  • Wydawnictwo: PASCAL
  • Liczba stron: 272
  • Data premiery: 26.01.2022r.

14 grudnia 2021r. opublikowałam recenzję „Moje wyspy. Kobiecość w stylu vintage ironicznie i na serio” autorstwa Małgorzaty Czapczyńskiej autorki fanpage’a @Moje wyspy. Od razu jej fanpage zaczęłam śledzić😊. Ubawiłam się po pachy. Słysząc, że Małgorzata Czapczyńska jest współautorką wraz z @ Marcin Ziętkiewicz pozycji, która premierę miała 26 stycznia br. nie wahałam się ani chwili. W książce wydanej nakładem Wydawnictwa PASCAL szukałam humoru, nostalgicznych wspomnieć i …a jakże, kolejnej dobrej zabawy. Pozwólcie, że podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami po przeczytaniu „Chcesz cukierka? Idź do Gierka. Wspomnienia z dzieciństwa w złotej dekadzie gierkowskiej”.

Jeżeli prawdą jest, że mniej znaczy więcej, to mamy dużo dzięki temu, że kiedyś mieliśmy niewiele.” – od Autorów Chcesz cukierka? Idź do Gierka. Wspomnienia z dzieciństwa w złotej dekadzie gierkowskiej” Małgorzata Czapczyńska, Marcin Ziętkiewicz.

Pamiętacie „Chcesz cukierka idź do Gierka. Gierek ma to ci da”? Ja za dziecka nie za bardzo orientowałam się w sensie tego zdania. Gdy dorosłam i minął okres komuny połapałam się w mig, o co autorowi tej wypowiedzi chodziło.

Tak jak połapali się Autorzy książki „Chcesz cukierka? Idź do Gierka. Wspomnienia z dzieciństwa w złotej dekadzie gierkowskiej”. To nostalgiczna podróż w czasy naszego dzieciństwa. Nawet jeśli dorastaliście tak jak ja w latach dziewięćdziesiątych, echo tamtych czasów zapewne Was objęło, analogicznie jak mnie. Książka podzielona jest na dwie części. Relacje przedstawione zostały oczami Małgorzaty i oczami Marcina. Książka składa się z krótkich rozdziałów. Każdy rozdział został zatytułowany. Już po tytułach możecie się domyśleć o czym one są; „Żółte granulki glukozy”, „Jeden dzień z kalendarza obowiązkowych czynów społecznych”, czy „Kieszenie pełne kapsli”, co jak sama Czapczyńska zauważyła, było raczej domeną chłopaków.

Lubuję się w takim przedstawieniu świata. Zarówno tego, który znam, jak i tego, który już odszedł. Wiele przedstawionych w książce treści mogłabym odnieść do swego dzieciństwa. Zabawy w podchody, gra w gumę i klasy, czy dwa ognie. Do tego czas spędzany na dworze i oczekiwanie na jedyny program dla dzieci, którą była dobranocka. Świat dorosłych również nie jest mi obcy. W wielu postaciach odnajdywałam moje babcie, moje ciocie, wychowane w innych czasach. I ta umiejętność, której nie mają już nasze dzieci. Robienie z niczego coś. Z patyków pistolety, ze starych opakowań po czekoladach, cukierkach kolekcje, którymi moglibyśmy się wzajemnie chwalić. Nawet opis polskiej wsi i dojenia mleka z początku książki okazał się mi bliższy, niżbym się spodziewała. Przywołał moją przyjaciółkę, która co rusz wspomina zapach mleka prosto od krowy, stajni, oporządzania zwierząt domowych, czy karmienia świń.

Styl Małgorzaty Czapczyńskiej i Marcina Ziętkiewicza jest bardzo lekki. Rozdziały oparte na ich doświadczeniach sklejają się w eseje, krótkie reportaże. Wielokrotnie opowieść okraczone jest ciekawą anegdotą. Książkę czyta się naprawdę szybko. Publikacja umiliła mi czas, przeniosła mnie w czasy inne, o których prawie już zapomniałam. Czytałam z zaciekawieniem, reagowałam uśmiechem i westchnieniami. Narracja pierwszoosobowa Autorów skraca dystans z czytelnikiem, a zdjęcia często z prywatnego archiwum nadają książce prawdziwości.

Pamiętacie granatowe mundurki szkolne z tarczami z nieprzepuszczającego powietrze materiału? Jeśli już Wam się ten obraz zatarł, a zapach ulotnił, sięgnijcie koniecznie po tę książkę. Przypomnijcie sobie jak nasze życie było z kosmosu, tak jak kosmiczne były zabawy na trzepaku😊.

Moja ocena: 9/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą i podzielenia się z Wami moją opinią bardzo dziękuję Wydawnictwu Pascal.

„Stan nie! Błogosławiony” Magdalena Majcher

STAN NIE! BŁOGOSŁAWIONY

  • Autorka: MAGDALENA MAJCHER
  • Wydawnictwo: PASCAL
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery w tym wydaniu: 12.01.2022r.
  • Data pierwszego wydania: 11.01.2017r.

Wczoraj opublikowałam premierową recenzję najnowszej powieści @magdalenamajcherautorka pt. „Małe zbrodnie”. Książki, która mną wstrząsnęła, gdyż w wyśmienity sposób dotknęła tematu zbrodni i kary, w iście Dostojewskim stylu. By odreagować sięgnęłam po publikację tej samej Autorki zatytułowaną „Stan nie! Błogosławiony”. Powieści obyczajowej, która po raz pierwszy została wydana w 2017 roku. Dzięki współpracy z @WydawnictwoPascal książka w tym wydaniu premierę miała 12 stycznia br. Zachęcam do zapoznania się z moimi spostrzeżeniami po przeczytaniu pozycji pióra Magdaleny Majcher z początków jej kariery.

„Stan nie! Błogosławiony” to nie tylko wznowienie. Reedycja została uzupełniona o poszerzone opowiadanie, w którym dowiadujemy się o dalszych losach bohaterów po upływie czterech lat. Jak Wydawca obiecywał w oposie to „Ciepła opowieść o niespodziewanym macierzyństwie i trudnych życiowych wyborach”. Historia, którą śledzimy z perspektywy młodej Poli. Dziewczyny przed trzydziestką, która ma satysfakcjonującą pracę oraz kochającego męża. Poli, której radość z niespodziewanego macierzyństwa spotyka się boleśnie z troską i obawą o życie jej dziecka. Poli, która musi dokonać trudnego wyboru. Wyboru przed którym nie chciałaby stanąć prawie żadna z nas.

Z tym stanem błogosławionym od zawsze mam problem. Niby jeden z najcudowniejszych momentów w życiu kobiety, jednocześnie przysparzający wiele trosk, chwil złego samopoczucia i obaw. Nawet jeśli ciąża przebiega fizjologicznie prawidłowo, powoduje w nas lęk i chroniczne zmęczenie. Oczekujemy i nie zawsze nadchodzi to, czego oczekiwałyśmy. O tym właśnie jest ta książka. O borykaniu się z rzeczywistością, w której praktycznie żadna z nas nie chciałaby się znaleźć. O miłości niezwyciężonej, która staje pod znakiem zapytania i rodzi wiele bólu.

Magdalena Majcher jest prawdziwą mistrzynią opisywania cudów życia i zawiłych losów ludzkich. Podjęty przez nią temat w powieści „Stan nie! Błogosławiony” jest bardzo odważny. Z fabułą Majcher rozprawiła się wyśmienicie. Z jednej strony przysporzyła mi nim wiele smutku, z drugiej napoiła mnie nadzieją. Momentami utożsamiałam się z główną bohaterką. Polę odbierałam jako nad wyraz prawdziwą osobę. Jako kobietę z krwi i kości z jej wszystkimi uniwersalnymi, stereotypowymi cechami. Jest empatyczna, niezależna, asertywna. Cechuje ją empatia i wrażliwość. Jest niezwykle urocza, delikatna i łagodna, czasem ekspresyjna i mocno stąpająca na ziemi.

Pod szyldem powieści obyczajowej Magdalena Majcher weszła ze mną, jako czytelnikiem w dyskusję. Dyskusję na temat tego, jak bardzo ktoś może ingerować w moje życie. Jak bardzo może uzależniać moje decyzje od własnych przekonań. I to pojawiające się co rusz pytanie, co z tą wolnością? Przecież wolność jest tylko wtedy, gdy nie narusza wolności innych!!!

Nie jest to prosta, łatwa i przyjemna pozycja, mimo, że napisana w bardzo dobrym, nienużącym stylu. Jest to powieść rzucająca cień. Cień na nasze przekonania i poczucie własnej godności, którą czasem ktoś próbuje nam zagrabić.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję Wydawnictwu PASCAL.