„Jak działa umysł” Steven Pinker

JAK DZIAŁA UMYSŁ

  • Autor: STEVEN PINKER
  • Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
  • Liczba stron: 720
  • Data premiery: 8.02.2022r.
  • Data 1 wydania polskiego: 01.01.2002r.
  • Data premiery światowej: 01.01.1999r.

Steven Pinker to autor bestsellerowego tytułu; „Zmierzch przemocy. Lepsza strona naszej natury„. Książki, która mną kiedyś mocno wstrząsnęła. Nie znałam autora od strony pozycji, która miała premierę 8 lutego br. pt. „Jak działa umysł”. Dzięki egzemplarzowi recenzenckiemu od Wydawnictwa @Zysk i S-ka mogłam prześledzić od początku do końca jak ten umysł działa. I wiecie co? Nadal niewiele z tego rozumiem😉.

Umysłu nie da się chyba ogarnąć. Na pewno nie da się go ogarnąć po przeczytaniu jednej lub dwóch lektur, które zajmują się nim w sposób przenikliwy, arcyciekawy i badawczy. Można go jednak próbować okiełznać, jak zrobił to Steven Pinker. Przedstawił umysł z różnych perspektyw. Odpowiedział na wiele pytań związanych z jego funkcjonowaniem. Zintegrował go z naszymi zmysłami, uczuciami, poczuciem szczęścia, a nawet satysfakcji z obcowania ze sztuką, teatrem, czy tajemnicami, których w naszym świecie i poza nim jest całe mnóstwo. Autor przeniósł dywagacje na temat umysłu w sferę racjonalności i jej braku. Zdeterminował jego funkcjonowanie od odczuwania przyjemnych lub nieprzyjemnych uczuć. Na warsztat wziął również jaźń, samoświadomość, ego i wolną wolę. I mimo, że lektura zakończyła się na ponad 600 stronach (pozostałe strony to indeksy, przypisy) wydaje się, że tematu wyczerpać nie sposób.

Prawdziwy zawrót głowy

To było moje pierwsze odczucie po skończeniu lektury. Z jednej strony dużo ciekawostek, bardzo sprytne odniesienie do mojej codzienności, do dylematów i pytań, które stawiałam sobie wielokrotnie. Nawet rodzicielstwo zostało przedstawione z bardzo dobrej perspektywy, nie jako bajka, lecz bardziej jako ciężka praca. Z drugiej strony jednak książka napisana została nierówno. Były momenty, w których się nudziłam, w których nie mogłam znieść stylu i w których się wręcz męczyłam. Koncepcja autorska ewaluowała wraz z podejmowanymi tematami. Możliwe, że temat wymagał trochę innego podejścia, bardziej naukowego, bardziej metodycznego niżbym ja oczekiwała.

Książka uczy uważności. Po jej przeczytaniu inaczej spoglądam na różne kwestie, przestaję się zadręczać. Moją uwagę skupiam na różnicach, dostrzegam je. Wcześniej wszyscy wydawali się tacy sami. Nie raz, nie dwa łapałam się na tym, że oczekiwałam takiego samego zachowania od innych, co od siebie. Nie tędy jednak droga. W naszych głowach, umysłach żyją różne światy, które wzajemnie się przenikają i które uzależnione są od naszego samopoczucia, często nawet fizycznego. Umysł bowiem to nie tylko psychika. To jak się czujemy, również na niego wpływa.

Oj, znowu poszłam w ten ton. Ton, w którym chcę Wam przekazać, wszystko czego się dowiedziałam, na co zwróciłam uwagę i co na dłużej zapadło w mojej pamięci😊. Nie mogę tego jednak robić, bo nie sięgniecie po tę pozycję. A naprawdę warto, mimo, że do arcydzieła pt. „Zmierzch przemocy. Lepsza strona naszej natury” tego samego autora, książce jest daleko.

Moja ocena: 7/10

Recenzja powstała dzięki Wydawnictwu Zysk i S-ka.

„Jak poznać najlepszy rytm życia dla każdego z nas” Antoine Piau

JAK POZNAĆ NAJLEPSZY RYTM ŻYCIA DLA KAŻDEGO Z NAS

  • Autor: ANTOINE PIAU
  • Wydawnictwo: MUZA
  • Liczba stron: 224
  • Data premiery: 19.01.2022r.

Ostatnio zaczytuję się w poradnikach. Co rusz sięgam po nowe wydawnictwa licząc, że pomogą mi uporać się z codziennymi trudnościami, wyzwaniami i tymi po prostu „gorszymi dniami”. Tym razem @wydawnictwo.muza.sa obdarowało mnie książką, która premierę miała 19 stycznia br. Publikacja pt. „Jak poznać najlepszy rytm życia dla każdego z nas” Antoine’a Piau jawiła mi się jako „lek na całe zło”😉, oczywiście  z przymrużeniem oka.

Opis Wydawcy:

„Dobowy przewodnik po anatomii i fizjologii, z którego wyłania się człowiek jako spójna całość, pełna współzależności. Pozwala poznać najlepszy rytm życia dla każdego z nas. To ciekawy, okraszony dowcipem portret nas samych, poradnik, który przeplata banalne może, ale ważne i często zapominane prawdy. Pomaga spojrzeć na siebie z dystansem, nie ulegać modom, nie wierzyć w cudowne pigułki, proszki i kremy, ale raczej w siebie i własny organizm, o ile zechcemy dać mu szansę.”

Na fizjonomii nie znam się praktycznie wcale. Po poradniku spodziewałam się czegoś innego, nie będę ukrywać. Raczej liczyłam, że zaczytam się w praktyczne wskazówki, jak radzić sobie z negatywnym wpływem na psychikę fizycznego stanu naszego ciała. Coś jak recepta na to, w jaki sposób żyć w symbiozie fizyczno-psychicznej. Za to dostałam całą garść szczegółów fizjologicznych, których odniesienia do stanu psychicznego „jak na lekarstwo”. Gdzieniegdzie wybrzmiewa, może w jednym lub dwóch zdaniach na dwóch stronach, rola sygnałów, które daje nam ciało, a które przekładają się na nasze zdrowie psychiczne.

Oczekiwałam raczej praktycznych wskazówek, jak to z poradnikami. Trochę na zasadzie rób to, nie rób tamtego, by poprawić swoją jakość życia. Nie uważam jednak czasu spędzonego z lekturą za stracony. Biologii uczyłam się bardzo dawno temu. Dzięki tej publikacji przypomniałam sobie z czego składa się nasze ciało, jak funkcjonują stopy, dłonie, receptory ukryte głęboko w ciele, które są jak drogowskazy, za którymi powinniśmy podążać, by osiągnąć cel. Czas również ma znaczenie. I tu duża niespodzianka. To taki trochę dobowy poradnik rozpisany na każdą porę dnia. Język bardzo naukowy. Autor karmił mnie iście naukowym podejściem, naukowym stylem. To akurat wada tej książki. O wiele przyjemniej czytałoby się, gdyby forma była bliższa rozprawki, rozważaniom, z licznymi anegdotami. Takiego bardziej przyjaznego stylu mi zabrakło.

Moja ocena: 5/10

Poradnik przeczytałam dzięki Wydawnictwu Muza, za co bardzo dziękuję.

„Zachwyć się! Naucz się medytować od wielkich filozofów” Marcin Fabjański

ZACHWYĆ SIĘ! NAUCZ SIĘ MEDYTOWAĆ OD WIELKICH FILOZOFÓW

  • Autor: MARCIN FABJAŃSKI
  • Wydawnictwo: ZNAK LITERANOVA
  • Liczba stron: 240
  • Data premiery: 26.01.2022r.

Zapoznając się z oficjalnym profilem @Marcin Fabjanski na FB odkryłam, że Fabjański studiował filozofię na UAM Poznan, Universtity of York, uczęszczał również do Swiss Cottage Secondary School. Czytając borykałam się z myślą, czy propagator medytacji zainspiruje mnie do zmiany postrzegania tej formy radzenia sobie w codzienności. Medytacja jawiła mi się zawsze jako sposób na zmianę w życiu dla wybranych, dla bardziej cierpliwych i niezwykle wyciszonych. Techniki medytacyjne wydawały mi się trudne. Jak tu bowiem poradzić sobie z gonitwą myśli! Dzięki otrzymanemu od Znak Literanova (@wydawnictwoznakpl) poradniku „Zachwyć się! Naucz się medytować od wielkich filozofów” Marcina Fabjańskiego, który premierę miał wczoraj, spojrzałam na medytację trochę z innej strony. Z tej bardziej filozoficznej…

W poradniku Autor uczy nas uważności na radosne i medytacyjne życie. Co więcej, zapewnia, że jest możliwe. Kursy mindfulness stają się coraz bardziej popularne. Tradycyjne formy radzenia sobie ze stresem, wypaleniem, strachem i lękiem już się nie sprawdzają. Polski sposób na poprawę codziennego życia, jak alkohol, telewizja godzinami jest tylko ułudą. Prowadzi do coraz częstszych toksycznych myśli i poddawania się przykrym zdarzeniom, których każdemu z nas nie brakuje. Bardziej uważni i świadomi ludzie szukają więc innych technik. Technik pozwalających im cieszyć się z dnia codziennego, realizacji drobnych wyzwań, czy chociażby kolejnego udanego dnia. Marcin Fabjański stara się przebudzić nas do „(…) życia w zachwycie i zdziwieniu”, jak obiecuje Wydawca w swym opisie. Czy udało mu się mnie przebudzić?

Filozofia kojarzy mi się ze studiami na Uniwersytecie Śląskim. Nie będę ukrywać, że dywagacje na temat różności postrzegania świata, mechanizmów nim rządzącymi nie były moją mocną stroną. Do tego język, z którym musiałam się borykać. Niektórych filozofów ukochałam bardziej, innych mniej. Podejście niektórych i nauka od nich płynąca były dla mnie nie raz odświerzające. Czasem jednak nie potrafiłam zgodzić się z niektórymi twierdzeniami.

Jakoś nie mogłam sobie wyobrazić powiązania medytacji z filozofią. To chyba oczywiste, bo nie jestem specjalistą ani w jednej, ani w drugiej dziedzinie. Okazuje się, że medytację praktykował na przykład i Epikur, i Laozi. Marek Aureliusz długo zanim stała się popularna również był jej wielkim fanem. Nie dziwił mnie fakt, że Budda był jej mistrzem nad mistrzami. Poradnik udowodnił, że wielkie myśli, wnioski wspierają techniki medytacyjne. Można się wyciszyć, zagłębić w siebie, stać się bardziej uważnym. To trudne. To dla mnie wręcz niemożliwe.

Sięgając po poradnik faktycznie spodziewałam się odkryć „radość i spokój na co dzień”. Niestety nie odkryłam. Nic nie jest proste. Zmiana nawyków, przyzwyczajeń, jakości życia wymaga dużego wysiłku. Nic w życiu łatwo nie przychodzi, tym bardziej zmiana samego siebie. Nie uważam jednak, by czas spędzony z książką był stracony. Wręcz przeciwnie. Fabiański w możliwy do zrozumienia sposób przedstawił zależności między filozofią a medytacją. Udowodnił, że te dwa aspekty naszego życia są ze sobą kompatybilne, że jeden bez drugiego nie istnieje w pełni. Wartość praktyczną poradnika stanowi dziesięć praktycznych ćwiczeń medytacyjnych. Nie wierzcie mi na słowo. Sami sprawdźcie sięgając po tę pozycję, że ćwiczenia te nie są za trudne.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova.

Recenzja premierowa: „Jak nie dać się zmanipulować i okłamać. Radzi doświadczony agent wywiadu” David Omand

JAK NIE DAĆ SIĘ ZMANIPULOWAĆ I OKŁAMAĆ. RADZI DOŚWIADCZONY AGENT WYWIADU

  • Autor: DAVID OMAND
  • Wydawnictwo: MUZA
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 26.01.2022r.

Z tymi premierowymi środami zawsze mam problem😊. Wiele jest pozycji, które chciałabym przeczytać, a do następnej premierowej środy jest tylko sześć kolejnych dni. Jak tu się wyrobić? Z tym problemem chyba boryka się większość nałogowych, blogowych czytelników. Na tą dzisiejszą premierową środę w dniu 26 stycznia br. @wydawnictwo.muza.sa. obdarowało mnie egzemplarzem „Jak nie dać się zmanipulować i okłamać. Radzi doświadczony były agent wywiadu” Davida Omanda. Brytyjczyka, który jak James Bond uczy nas „(…) myślenia, zdobywania wiedzy, czytania między wierszami i zbierania informacji w poszukiwaniu prawdy – z opisu Wydawcy.

Na co komu, kto nie jest agentem żadnego wywiadu, czy to z zachodniej, czy wschodniej strony taki poradnik😉. Ano… nic bardziej mylnego. Słysząc poradnik o mało co, nie sięgnęłabym po tę książkę. Na poradnik muszę mieć naprawdę wyjątkową „chcicę”. A to nie jest zwykły poradnik. To bardziej lekcje, wykłady prowadzone w bardzo dobrym, lekkim stylu. Z ogromną sztuką umiejętności pisania David Omond były agent brytyjskiego wywiadu dzieli się swoim doświadczeniem. Uczy nas jak oddzielać „ziarna od plew” z codziennego ogromu dostarczanych nam informacji. Jak skutecznie wykorzystywać zdobytą wiedzę oraz jak na tej podstawie podjąć najbardziej optymalną decyzję. Do tego w prosty sposób zachęca do przeciwstawiania się manipulacji, której jesteśmy zewsząd poddawani. Omawia w akademickim stylu techniki przeciwdziałania manipulacji oraz złego wywierania na nas wpływu, w sposób całkowicie świadomy.

Mam słabość do Jamesa Bonda, szczególnie w wykonaniu Daniela Craiga. To dzięki tej postaci zaciekawiłam się publikacją, która niedawno miała swoją premierę. Jak nie dać się zmanipulować i okłamać. Radzi doświadczony agent wywiadu” to zbiór pewnych rad, opowieści, które kumulują się w zakończeniu w jednej konkluzji. Omand umiejętnie poddaje pod wątpliwość rządzące światem mechanizmy i pokazuje jak się przed nimi bronić. Z książki wynika ogromne doświadczenie autora w tym temacie, ogólna znajomość psychologii człowieka oraz socjologicznych praktyk, którymi jesteśmy nieustannie poddawani. Książkę czyta się bardzo szybko. Momentami odbierałam ją jako gawiedź. Chwilami zaś czułam się jakbym uczestniczyła w dyskusji z autorem, w czasie której wymieniamy się argumentami i spostrzeżeniami, by wspólnie dojść do końcowych wniosków. Taki styl pisania poradników uwielbiam. Nie ma w nich moralizatorstwa, jednostronnego prezentowania własnej wiedzy i własnych przekonań, bez pola do wzajemnego zrozumienia.

Przed rozpoczęciem czytania myślałam, że typowy fake news jestem w stanie rozpoznać od razu. Nic bardziej mylnego.  Omand udowadnia, że trudno czasem rozpoznać co jest prawdą, a co kłamstwem. A najgorsze kłamstwo jest ubrane w przepiękne ubranie prawdy. Inteligentnie uczy nas wykorzystywać nasze doświadczenie i wcześniej zdobytą wiedzę, by czytać między przysłowiowymi wierszami oraz wyciągnąć jedynie prawdziwe wnioski. Forma przekazu również jest bardzo dobra. Autor w sposób uporządkowany w pierwszej kolejności skupił się na opisywanie przykładu. Następnie rozwijał główne zagadnienie w podsegmentach, „rozmieniając na drobne”. Wreszcie na sam koniec konkludował. To atrakcyjna forma poradnika, która nie tylko nie nuży, ale wzbudza ciekawość.

Czytajmy więc!

Uczmy się jak przenieść doświadczenia ze szpiegowskiego świata do naszej codzienności!

Moja ocena: 7/10

Poradnikiem obdarowało mnie Wydawnictwo Muza, za co bardzo dziękuję.

„Uzdrawiające emocje. Rozmowy z Dalajlamą o uważności, emocjach i zdrowiu” Daniel Goleman

UZDRAWIAJĄCE EMOCJE. ROZMOWY Z DALAJLAMĄ O UWAŻNOŚCI, EMOCJACH I ZDROWIU

  • Autor: DANIEL GOLEMAN (pod redakcją)
  • Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
  • Liczba stron: 344
  • Data premiery:  11.01.2022r.

„Uzdrawiające emocje. Rozmowy z Dalajlamą o uważności, emocjach i zdrowiu” pod redakcją Daniela Golemana, autora bestsellera pt. „Inteligencja emocjonalna” otrzymałam w prezencie od Wydawnictwa @Zysk i S-ka, za co bardzo dziękuję😊. Jest to książka mająca niezwykłą moc. Moc skupiania uwagi na tym, o czym zwykle nie rozmyślamy, nad czym się na co dzień nie zastanawiamy. Niecodzienna to publikacja, jak niecodzienny jest jej główny rozmówca.

Jak wynika z opisu Wydawcy; „Uzdrawiające emocje” to zapis niezwykłej dyskusji między Dalajlamą i wybitnymi psychologami, lekarzami i nauczycielami medytacji o wzajemnych relacjach i zależności między ludzkim umysłem i ciałem”. To zapis prezentacji specjalistów z różnych dziedzin, psychologii, neurologii, etyki, filozofii i dyskusji na nich oparty. I tu niespodzianka Dalajlama częściej pyta, niż odpowiada😉. Częściej podważa zaprezentowane tezy, niż im przyklaskuje i się z nimi zgadza. Jego Świętobliwość jest nad wyraz przenikliwy, wyłapuje z prezentacji najdrobniejsze szczegóły, by poddać je w wątpliwość. Nie orzeka, nie podsumowuje, lecz bada.

I postawa Dalajlamy mnie najbardziej zauroczyła w tej książce. Dalajlamy, którego nikomu chyba nie trzeba przedstawiać. Postać nietuzinkowa, ponadczasowy laureat Pokojowej Nagrody Nobla, człowiek – myśliciel i przywódca religijny. Rozpoczynając czytanie spodziewałam się, że Jego Świętobliwość będzie przewodził w każdym rozdziale, w którym podjęta określoną tematykę. Spodziewałam się, że jego zdanie będzie ostateczne i jedynie prawdziwe. Okazuje się, że Dalajlama ma wiele pytań, na które odpowiedzi oczekuje od współrozmówców, od specjalistów ze swoich dziedzin. Jak w Przedmowie napisał sam Daniel Goleman „Dalajlama uważnie słuchał naszych prezentacji i angażował się w aktywny i otwierający umysły dialog z nami wszystkimi”. Z zapisów konferencji wybrzmiewa ta jego postawa, pełna pokory, zaciekawienia i uważności w stosunku do osób, które są wybitnymi specjalistami ze swoich dziedzin. Chyba tylko On, tylko Dalajlama mógł w taki sposób uczestniczyć w tej konferencji.

Bardzo podobało mi się rozwinięcie tematu związanego z gniewem. Dalajlama rozwinął myśl; „W większości wypadków gniew który odczuwamy w codziennym życiu, jest wywołany przez przywiązanie”. Podobno to co znamy, ma znaczenie na odczuwanie przez nas złości. Gdy wali nam się znany, bezpieczny świat, to do czego jesteśmy przyzwyczajeni, wśród nadrzędnych emocji przejawia się właśnie gniew. Bardzo dużo publikacja podejmuje tematów związanych z gniewem. W wielu miejscach Rozmówcy zwracają uwagę na różnice pomiędzy zachodem a wschodem w tym zakresie. Z zaciekawieniem czytałam o niskim poczuciu własnej wartości, które głównie jest problemem zachodniej cywilizacji. O wpływie emocji na układ immunologiczny, o wpływie gniewu, permanentnej złości na zdrowie. Sam Dalajlama podniósł temat związany z zaburzeniami psychicznymi, które uniemożliwiają odczuwanie emocji lub ten proces kompletnie zakłamują. Wspomniał o zaburzeniu narcystycznym, rozwinął temat emocji odczuwany przez osoby niepełnosprawne umysłowo. Podniósł emocje z perspektywy zwierząt, a nawet zahaczył o rośliny w kontekście samoświadomości. Wiele tez, podsumowań dla mnie było odkrywczych. Trudno było mi się skupić na jednym aspekcie przedstawionych myśli przewodnich, gdyż każde z nich były dla mnie nowością.

Co do innych Rozmówców okazali się na równi wybitnymi naukowcami jak sam Dalajlama. Wspaniale czytałam dialogi z Danielem Golemanem, redaktorem tej publikacji, gdzieniegdzie odzywał się Mnich – towarzysz Dalajlamy. Daniel Brown zabierał zdanie wielokrotnie szukając odpowiedzi u Jego Świętobliwości. Ceniłam sobie spostrzeżenia Francisko Vareli, który nie raz zwracał uwagę na różnice w postrzeganiu wpływu uczuć, emocji, uważności na ciało z samym Dalajlamą. Potrafił nawet nie zgodzić się i to właściwie uargumentować. Jon Kabat – Zinn sprawiał natomiast wrażenie, jakby na boku notował wypowiedzi Dalajlamy, by potem od nich w innych momentach wrócić, jakby chciał zweryfikować, czy myśl jest spójna z postrzeganiem świata i człowieka przez Dalajlamę, czy  była tylko chwilowa, ulotna, nie mająca podwalin. Mimo różnych preferencji religijnych lub ich braku, każdy z naukowców zwracał się do Dalajlamy z należytym szacunkiem tytułując go Jego Świętobliwością. To było dla mnie odkrywcze, że nie ma znaczenia, kto ma jakie przekonania, liczy się Jego osoba, osoba Dalajlamy.   

Dla mnie książka okazała się fascynującą lekturą. Ciekawą podróżą w myśli, głębokie zakamarki mózgu i duszy wybitnych filozofów, psychologów, biologów, neurologów, publicystów i jedynego w swoim rodzaju Dalajlamy. Człowieka – historii. Przywódcy religijnego buddyzmu będącego jednocześnie – jak go słucham i czytam – Przywódcą całego świata. To pozycja, w której do odkrycia jest wiele, a wnioski nasuwają się jedne po drugich. Jesteście ciekawi świata oczami Dalajlamy i jego wybitnych Rozmówców? Sięgnijcie po tę książkę, która nie tylko zmusza do myślenia, ale również stanowi pokarm dla duszy, jak słodka ambrozja.

Moja ocena: 8/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

„Praca marzeń. Stwórz karierę, którą pokochasz” Helen Tupper, Sarah Ellis

PRACA MARZEŃ. STWÓRZ KARIERĘ, KTÓRĄ POKOCHASZ

  • Autorki: HELEN TUPPER, SARAH ELLIS
  • Wydawnictwo: ZNAK LITERANOVA
  • Liczba stron: 240
  • Data premiery: 10.01.2022r

Niedawno dotarła do mnie kolejna przesyłka od @wydawnictwoznakpl. Jedną z wielu pozycji, której byłam ciekawa jest premiera z 10 stycznia br. „Praca marzeń. Stwórz karierę, którą pokochasz” autorstwa Helen Tupper i Sarah Ellis. Krótka książeczka o tym, jak możemy sobie poprawić komfort pracy, do czego dążyć, by każdy pracowity dzień rozpoczynać z otwartą głową i nadzieją, że wszystko nam się uda, a zadania zostaną wykonane na czas😉.

Jak napisał Wydawca w krótkim opisie: „Praca na całe życie, pięcie się po szczeblach kariery, toksyczny wyścig szczurów – to wszystko należy już do przeszłości. Żyjemy w świecie, w którym częste i płynne zmienianie ról, branż czy lokalizacji staje się normą. Ta nowa rzeczywistość może być stresująca i przytłaczająca, ale jeśli wiesz, jak się w niej poruszać, okazuje się pełna możliwości, wolności i sensu”. Nie mamy więc się czego bać i tego uczy nas ten poradnik.

Bardzo ciekawa pozycja, napisana lekkim, humorystycznym stylem. Ja oczywiście należę do pokolenia, gdzie silnie wiążę się z moim pracodawcą, gdzie lojalność wygrywa z chęcią zysku, czy potrzebą poprawy własnych warunków. Mimo to czytałam z zaciekawieniem. To poradnik, który mnie nie zmęczył. To poradnik, w trakcie czytania którego nie mówiłam do siebie w myślach „tak akurat” czy chociażby „fajnie się pisze, ale jak to zrobić?”. Autorki korzystając z własnego doświadczenia pokazały, że zmiany to naturalne środowisko na współczesnym rynku pracy. Zwróciły uwagę, że zmiana pracy nie zawsze oznacza, że w poprzedniej nie sprawdziliśmy się, czy zawiedliśmy oczekiwania lub że mamy problemy z adaptacją. Szukanie własnego miejsca wśród nieograniczonych możliwości na rynku pracy staje się normą i może być bardzo wyzwalające. I uwaga! Współczesna psychologia pracy nie wymaga od nas poddawania się „wyścigowi szczurów”. Praca w korporacji nie zawsze jest tym, co jest dla nas dobre, mimo stabilności, którą nam daje. Że warto czasami odrzucić nasze wyobrażenia i skłonność do konformizmu, by spotkać się z samym sobą w innym miejscu, lepszym miejscu.

Na rynku pracy jestem od ponad dwudziestu lat. Raz pracowało mi się lepiej, raz gorzej. Raz byłam bardziej kontaktowa i efektywna, raz mniej. Zaangażowania mi jednak nie można było nigdy odmówić. Jedyny problem to ta satysfakcja. Co zrobić, by cieszyć się z każdego dnia w pracy, by nie poddawać się niepowodzeniom i skutecznie walczyć o swoje. Co zrobić, by nie dopadało nas wypalenie zawodowe oraz jak wykorzystywać swoje mocne strony i radzić sobie z chwilowymi niepowodzeniami. Jeśli sami macie wątpliwości w tym temacie, sięgnijcie po najnowszą pozycję Helen Tupper oraz Sarah Ellis. Sięgnijcie po „Praca marzeń. Stwórz karierę, którą pokochasz”.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą przed premierą bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova.

„Moje wyspy. Kobiecość w stylu vintage, ironicznie i na serio” Małgorzata Czapczyńska

MOJE WYSPY. KOBIECOŚĆ W STYLU VINTAGE, IRONICZNIE I NA SERIO

  • Autorka: MAŁGORZATA CZAPCZYŃSKA
  • Wydawnictwo: PASCAL
  • Liczba stron: 304
  • Data premiery: 13.10.2021r.

W dziwnych czasach żyjemy. Inflacja wzrasta, chodzimy zamaskowani, a autorzy postów, fanpage’ów mają nam tak samo dużo do zaoferowania, jak publicyści, literaci, filolodzy, czy filozofowie. Fanpage Małgorzaty Czapczyńskiej @Moje wyspy nie śledzę. Może powinnam? Przecież nie bez przyczyny obserwuje go 214 tysięcy obserwujących. Warto jest być w doborowym towarzystwie😊.

Książka „Moje wyspy. Kobiecość w stylu vintage, ironicznie i na serio” wydana nakładem Wydawnictwa PASCAL dotarła do mnie z opóźnieniem. Jej premiera przypadała na 13 października, a ja zachęcam Was do lektury mojej opinii na jej temat w ten grudniowy, mroźny poranek.

Dziewczyny, nie przejmujcie się. Pamiętajcie, że fajna kiecka i modny kapelusz są dużo ważniejsze od męża. Jest wiele miejsc, do których możesz iść bez męża. A niewiele do których możesz pójść bez kiecki i kapelusza” – „Moje wyspy. Kobiecość w stylu vintage, ironicznie i na serio” Małgorzata Czapczyńska.

I jeden z moich ulubionych:

– Myszko, a co byś zrobiła, gdybym cię rzucił dla innej kobiety? Żałowałabyś?

– No co ty? Obcej baby?” – „Moje wyspy. Kobiecość w stylu vintage, ironicznie i na serio” Małgorzata Czapczyńska.”

Takich cytatów zaznaczyłam mnóstwo. Gdybym chciała je wszystkie zawrzeć w tej recenzji przekroczyłabym chyba, i to sporo, znośną jej długość. Małgorzata Czapczyńska słynie z inteligentnej ironii i specyficznego dowcipu. Jej posty przywołują uśmiech na twarzy, a momentami zdumienie. Pokusiła się pokazać nam swoją „wyspę” w trochę inny sposób, całkowicie wyjątkowy. W swej książce funduje nam podróż w czasy przeszłe, sięgające nawet XIX wieku. Do tego urozmaica naszą podróż przepięknymi fotografiami w stylu vintage. Z perspektywy takich wielkich jak: Pola Negri, Marlene Dietrich, Irena Kwiatkowska, Ingrid Bergman, Kalina Jędrusik i wielu innych, uczy nas kobiecości, w różnym tego słowa znaczeniu. A o kobietach zawsze warto czytać. Nie tylko będąc kobietą.

Książka podzielona jest na pięć części. W części zatytułowanej „My, kobiety” zobrazowane zostały portrety wielu kobiet, które odegrały istotną rolę w życiu społecznym na wielu płaszczyznach. Dalej części „Związki”, „Miłość” i „Małżeństwo” dotykają relacji z różnego punktu widzenia.  W ostatniej części zatytułowanej „Szczęście” Autorka zmusza nas do zastanowienia się nad tym, co tak naprawdę dla nas powinno być w życiu paliwem, jak moglibyśmy sobie upięknić otaczający nas świat. Do tego cytaty, które wprowadzają nas do każdego z rozważań. Cytaty stanowiące pewnego rodzaju preludium, zaproszenie do tego, co kryje się za kolejnymi literami otulającymi stronę.

To publikacja w stylu tych „INNE”, które nie da się jednoznacznie określić i wrzucić do któregoś z gatunków literackich. Trochę prześmiewczych anegdot, trochę biografii i napisanego z humorem poradnika. Do tego esejowy styl pisania, który powoduje, że książkę czyta się naprawdę szybko. Bez wątpienia to jedna z najlepszych pozycji dla kobiet. Idealna na zbliżające się Święta!!!

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję Wydawnictwu Pascal.

„Dlaczego właśnie ja? Kiedy złe rzeczy zdarzają się dobrym ludziom” Harold S. Kushner

DLACZEGO WŁAŚNIE JA? KIEDY ZŁE RZECZY ZDARZAJĄ SIĘ DOBRYM LUDZIOM

  • Autor: HAROLD S. KUSHNER
  • Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
  • Liczba stron: 196
  • Data premiery: 30.09.2021r.
  • Data pierwszego wydania polskiego: 01.01.1981r.

Zaciekawił mnie tytuł tej książki, który wiele obiecywał. Sam Autor to amerykański teolog i rabin, który musiał zmierzyć się z trudnymi pytaniami, gdy okazało się, że jego syn Aaron jest nieuleczalnie chory i nie dożyje starości. Dlatego sięgnęłam po „Dlaczego właśnie ja? Kiedy złe rzeczy zdarzają się dobrym ludziom” Harolda S. Kushnera wydanej nakładem Wydawnictwa @Zysk i S-ka.

Opis Wydawcy:

„Jedna z najważniejszych książek o rozwoju duchowym, która stała się źródłem inspiracji dla milionów czytelników na całym świecie. Dlaczego uczciwi i przyzwoici ludzie cierpią? Dlaczego nieszczęścia i nagła śmierć spotyka niewinnych? Gdzie jest Bóg, kiedy cierpią i giną dobrzy ludzie?”

Spodziewałam się bardziej książki motywacyjnej, a dostałam typowo religijną interpretację cierpienia w stylu „cierpienie uszlachetnia”. Z tą koncepcją nie jest mi po drodze i pewnie dlatego moja ocena jest taka sroga. Książka nadaje się dla osoby głęboko wierzącej. Mi trudno było przebrnąć przez niektóre slogany, tłumaczenia, odniesienia. Nie znalazłam odpowiedzi w tej pozycji na pytanie; dlaczego złe rzeczy zdarzają się dobrym ludziom?, które Autor obiecywał w tytule. Nadal nie wiem, po co ogrom krzywd, które zdarzają się dobrym ludziom. Gdzie szukać ich sensu i odpowiedzi? Kushner obrał jeden moralizatorski ton. Skupił się wyłącznie na obszarze duchowości w rozumieniu głębokiej relacji z Bogiem. I owszem, w wielu miejscach prześwita światełko nadziei, które niestety będzie wyłącznie wartościowe dla tych, co oczekują poznania i spotkania z Najwyższym. W wielu miejscach, mimo małej ilości stron, Autor karmił mnie filozoficznymi rozważaniami. Chwilami nie mogłam przebrnąć przez teologiczne dysputy z samym sobą, które zafundował mi Kushner. To dziwne, bo filozofia wcale nie była dla mnie najgorszym przedmiotem na studiach. Wręcz przeciwnie żywo czytałam i dyskutowałam rozmaite teorie konfrontując je z moimi teraźniejszymi opiniami. Zabrakło mi bez wątpienia w tej pozycji takie prostego przesłania. Przesłania dla wszystkich, z którego będzie wyzierać energia i nadzieja. Nadzieja, że przecież jutro też jest dzień. Dzień, w którym wszystko się może zdarzyć.

Moja ocena: 5/10

Recenzja powstała dzięki Wydawnictwu Zysk i S-ka.

„W cieniu narcyza. Jak rozpoznać toksyczną relację i uwolnić się z niej” Julie L. Hall

W CIENIU NARCYZA. JAK ROZPOZNAĆ TOKSYCZNĄ RELACJĘ I UWOLNIĆ SIĘ Z NIEJ

  • Autorka: JULIE L. HALL
  • Wydawnictwo: WYDAWNICTWO KOBIECE
  • Liczba stron: 448
  • Data premiery: 25.08.2021r.

Osobowość narcystyczna jest jedną z najtrudniej do okiełznania. Nie wynika bynajmniej z trudności tego zaburzenia, lecz bardziej z tego, że narcyz nie uświadamia sobie, że jest chory. Przecież narcyzem większość z nas chciałaby być. „Heinz Kohut, neurolog, twórca kierunku w psychoanalizie, opisał dwa typy narcystycznych zaburzeń: typ niebaczny – arogancki, wielkościowy, agresywny oraz typ nadwrażliwy – nieśmiały, zahamowany, nadwrażliwy na krytykę. Za to Otto Kernberg wymienia takie cechy kliniczne narcystycznych zaburzeń jak: nadmierny egocentryzm, zależność od podziwu (patologia JA), nadmierna zazdrość, wykorzystywanie innych, brak empatii (patologia relacji), od deficytu zdolności do smutku i żałoby, poprzez wahania nastroju, odczuwania wstydu do zachowań antyspołecznych (patologia superego)” (cyt. za: Osobowość narcystyczna). I podobno jest to cecha występująca w 75% u mężczyzn. To dzięki @Wydawnictwo Kobiece polskie Czytelniczki mają możliwość zrozumienia, czym jest życie z narcyzem, po czym go zdiagnozować i jak się przed narcyzem chronić. Przed Wami recenzja „W cieniu narcyza. Jak rozpoznać toksyczną relację i uwolnić się z niej” Julie L. Hall.

O tym, że toksyczne relacje nigdy nie są dobre pisze wprost Julie L. Hall w swojej książce. Autorka nakłania nas do uważnego przyjrzenia się własnym relacjom z perspektywy tego, trudnego do zdiagnozowania zaburzenia osobowości. To książka pełna współczucia dla tych, którzy bardziej lub mniej świadomie uwikłali się w taki związek. Dzięki niej mamy możliwość nauczenia się rozpoznawania pewnych symptomów, które w konfrontacji z naszymi doświadczeniami i odczuciami pomogą poradzić nam sobie z traumą, którą niesie ze sobą życie z narcyzem. I to bez względu, czy narcyzem jest partner, czy rodzic, czy dziecko.

Do recenzji tej książki zbierałam się bardzo długo. Nie dlatego, że nie ma nic do zaoferowania. Wręcz przeciwnie. Tylko dlatego, że pewne okoliczności nie do końca dla mnie dotychczas zrozumiałe i pojęte, zostały zebrane w dość poczytny poradnik. Dzięki niemu zrozumiałam, że nad wyraz przeświadczenie o swojej wyjątkowości, każdy mały sukces przeobrażanie w ogromne osiągnięcie praktycznie na miarę nagrody Nobla może być objawem tego zaburzenia. Nagle dotarło do mnie, że świadomość wszechogarniającej władzy może być niezdrowa i nie do końca ze mną jest coś nie tak, gdy wetuję i nie akceptuję takiego zachowania. Do tego przemoc, najczęściej psychiczna, emocjonalna i finansowa, którą narcyz stosuje praktycznie w każdej bliskiej relacji powaliła mnie na kolana. Chęć i dążenie do ciągłego podporządkowywania sobie innych, podporządkowywania całego świata, jako jednostka chorobowa napawała mnie lękiem. Chwilami analizowałam wiele zachowań moich bliskich pod tym kątem, dzięki świadomości, że takie zachowania nie powinny być akceptowane, nie powinny być tolerowane i wymagają długotrwałego leczenia. Autorka otworzyła w mojej głowie pewną szufladę, szufladę odczuć, o których zwykle starałam się nie pamiętać i szybko zapominać. Pewnie dlatego zrecenzowania tej pozycji unikałam jak ognia, nie chcąc się mierzyć z zapamiętanymi przeze mnie schematami, mechanizmami, z którymi przychodzi nam żyć.

Jest to bardzo wartościowa pozycja. Pozycja, która otwiera oczy na świat i na tych, którzy nas otaczają. I to świat, który wcale nie wygląda tak różowo jak w piosence Zespołu Łzy „Narcyz”. Pozwólcie, że w zakończeniu zacytuję.

To ja, Narcyz się nazywam

Przepraszam i dziękuję, ja tych słów nie używam

Jestem piękny i uroczy, popatrzcie w moje oczy

Jestem przecież najpiękniejszy, a na pewno najskromniejszy

Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Kobiece.

„Druga młodość, cóż z tego, że druga” Caroline de Maigret i Sophie Mas

DRUGA MŁODOŚĆ, CÓŻ Z TEGO, ŻE DRUGA

  • Autor: CAROLINE DE MAIGRET I SOPHIE MAS
  • Wydawnictwo: MUZA
  • Liczba stron: 271
  • Data premiery: 20.01.2021r.
  • Moja ocena: 6/10

 Rzadko sięgam po książki inne niż powieści, czasem zdarza mi się przeczytać poradnik jeżeli dotyka szczególnie interesującego mnie tematu. „Druga młodość…” nie jest typowym poradnikiem, a mimo to poruszany temat i zapowiadane lekkie do niego podejście ujęło mnie na tyle, że postanowiłam sięgnąć po tę pozycję.

Caroline de Maigret i Sophie Mas to francuzki, kobiety sukcesu, współautorki książki „Bądź paryżanką, gdziekolwiek jesteś”, w nowej książce postanowiły poruszyć temat przemijającej młodości. Podeszły do tego właściwym sobie szykiem, nonszalancją i elegancją. Książka ta to zbiór inspirujących cytatów i anegdot oraz prawda o starzeniu się ukazanych z przymrużeniem oka i dystansem. Zawiera również zdjęcia, a jej forma jest przejrzysta.

Muszę powiedzieć, że pierwszą połowę książki przeczytałam naraz i byłam nią zachwycona. Druga połowa zachwycił mnie już zdecydowanie mniej, miałam poczucie, że jest trochę i wszystkim i o niczym, a poruszane tematy nie bardzo są ze sobą powiązane. Mimo to książkę czyta się dość lekko i, dzięki jej formie, szybko. Chociaż zawiera kilka zabawnym cytatów, z perspektywy muszą powiedzieć, że na pewno nie jest to pozycja, która by mnie w jakiś sposób ubogaciła i wniosła do mojego życia coś nowego.

Jeżeli jednak potrzebujecie odskoczni od powieści i szukacie czegoś lekkiego, pisanego z przymrużeniem oka, humorem i dystansem to ta pozycja będzie dla Was odpowiednia.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję WYDAWNICTWU MUZA.