MOCNA WIĘŹ
- Autor:MAGDALENA MAJCHER
- Wydawnictwo:W.A.B.
- Liczba stron: 431
- Data premiery:24.02.2021r.
- Moja ocena:9/10
Książki Magdalena Majcher bardzo lubię , jednak jej najnowsza książka jest inna, gdyż opowiada prawdziwą historię. Przeczytałam ją już jakiś czas temu, natomiast chyba nawet teraz nie uda mi się napisać recenzji bez dopuszczania do głosu emocji. A te, ta książka budzi we mnie olbrzymie…
Historia głośna na cała Polską zaginięcia Anny Garskiej, młodej kobiety, matki małego dziecka, żony, ukochanej córki i siostry. Żyła szczęśliwie, spokojnie i z dnia na dzień zniknęła. Po jakimś czasie stało się jasne, że już nie wróci. Kilka lat później za zabójstwo kobiety został skazany jej mąż, mimo że nigdy nie przyznał się do winy, a ciała nigdy nie odnaleziono.
Książka pokazuje tę sprawę z punktu widzenia Michaliny Kaczyńskiej, matki Ani. Ukazuje szok po jej zniknięciu, rozpaczliwe pytania co się z nią stało oraz powolne godzenie się z tym, że Ania już nie wróci, że ktoś ją zamordował, bo gdyby żyła na pewno odezwała by się do matki, z którą była bardzo blisko, aż po uświadamianie sobie, że tym kimś prawdopodobnie był jej mąż, ktoś z kim zdawałoby się łączyła Anię miłość, wspólne lata, dziecko. Historia jest bardzo przejmująca ukazuje rodzinę zaginionej Ani oraz to co oni czuli i przeżywali w związku z tą sprawą. Ukazane są również fragmenty z dzieciństwa, Ani, jej dorastania i młodości. Autorka wplotła te fragmenty we książkę, by ukazać w pełni osobę bohaterki. Pokazać nam ją taka jaka była, jako kochana córkę, siostrę, wrażliwą, pełną życia osobę, kochającą matkę. Jak więc to się stało, że zniknęła, została zamordowana, nie miała do czynienia żadnymi podejrzanymi osobami, z patologią. Najbardziej przerażający jest fakt, że za wszystko odpowiada jej mąż, osoba, która mieszkała z Anią od lat, która powinna być jej najbliższa, która zasiadała z jej rodzicami do stołu, którą znali, która wydawała się być „normalnym” facetem, mężem i ojcem. Mało tego, po zniknięciu Ani on szedł w zaparte, udawał, że nic o tym nie wie, sugerował, że Ania zniknęła z powodu innego mężczyzny, że porzuciła rodzinę. I na tym właśnie polega moim zdaniem cała potęga tej przejmującej powieści, oprócz tego, że opowiada wstrząsającą historię Ani, po jej przeczytaniu wybrzmiewa we mnie pytanie: jak to możliwe, że ze strony najbliższego człowieka można doświadczyć tyle zła, jak to możliwe, że osoba którą kochamy, której ufamy może zadać ostateczny cios? W przypadku Ani była to najgorsza rzecz, która może spotkać człowieka, śmierć, ale ile jest kobiet, które na co dzień zaznają przemocy od partnera, po którym nikt by się tego nie spodziewał? Powieść dotyka więc bardzo uniwersalnych zagadnień dotykając samej istoty człowieczeństwa, jak to możliwe, że człowiek jest zdolny do takiego okrucieństwa, do takiego bestialstwa? W imię czego? Bo tak jak w przypadku męża Ani, żona stała na ma przeszkodzie beztroskiego życia z kochanką? Czy to jest powód by odebrać człowiekowi życie? I jakim trzeba być człowiekiem, by patrząc w twarz rodzicom Ani udawać, że nic się na ten temat nie wie, że to wina żony, że pewnie odeszła i go porzuciła? Jakim trzeba być człowiekiem, żeby iść w zaparte przez tyle lat, żeby nie przyznawać się do tego, co się uczyniło, robiąc z siebie ofiarę, nie zdradzając miejsca porzucenia zwłok, tym samym nie dając rodzinie szansy na pochowanie ciała i ostateczne pożegnanie się. Najbardziej wstrząsające dla mnie w tej lekturze jest to, że po raz kolejny uświadomiłam sobie, że tacy ludzie są na świecie, wśród nas, może całkiem obok, udają ofiarę, podczas gdy tak naprawdę gotowi są na czynienie niewyobrażalnego zła. Oczywiście to nie jest tak, że książka pozostawia nas z takim pesymistycznym wydźwiękiem, to moje osobiste refleksje, bo ja tego zła z ręki najbliższej osoby doświadczyłam i do dziś jest to dla mnie niezrozumiałe i trudne do pojęcia. Powieść natomiast jest bardzo subtelna, napisana w sposób delikatny, wrażliwy, wręcz czuły, bez narzucania czytelnikowi wniosków, po prostu opowiada przejmującą historię, prowokując do rozmaitych refleksji. Bardzo znamienne też dla mnie jest to, że bohaterką książki tak naprawdę jak mama Ani, pani Michalina, kobieta, która doświadczyła tego co najgorsze, która przeżyła śmierć własnego dziecka, ale nie w sposób ostateczny, nie pozostawiający żadnych wątpliwości, lecz przez lata odczuwająca nadzieję, że może jednak to nieprawda, może Ania żyje, wszak ciała nigdy nie znaleziono… Książka pokazuje cały przejmujący proces dochodzenia do prawdy, od zniknięcia Ani, z którym matka nie potrafiła się pochodzić, aż do skazania jej męża. Jest oto książka, którą trzeba przeczytać samemu, bo co bym nie napisała na jej temat, to ciągle nie odda jej przesłania w pełni. Zachęcam Was gorąco do lektury, pozostając z wyrazami szacunku dla rodziny Ani i dla ogromnej pracy, którą autorka włożyła w tę książkę, bo jej emocji w trakcie pisania nie próbuję sobie nawet wyobrazić. Pani Magdaleno, jestem pod ogromnym wrażeniem!
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU W.A.B. i autorce.
Jestem już po lekturze tej książki. Trudna i bolesna, ale zdecydowanie warta uwagi.
PolubieniePolubienie
Bardzo jestem ciekawa tej książki i jak tylko uporam się z moimi zaległościami recenzenckimi, to na pewno wezmę się za czytanie ,,Mocniej więzi”.
PolubieniePolubienie
Pingback: „Małe wielkie sekrety” Magdalena Majcher | Słoneczna Strona Życia
Pingback: Recenzja premierowa: „Małe zbrodnie” Magdalena Majcher | Słoneczna Strona Życia