Recenzja premierowa: „Mistrzyni” Manuela Gretkowska

MISTRZYNI

  • Autorka: MANUELA GRETKOWSKA
  • Wydawnictwo: ZNAK LITERANOVA
  • Liczba stron: 256
  • Data premiery: 22.11.2021r.

Nieczęsto mi się zdarza wziąć do ręki książkę, w trakcie czytania innej😊, i przepaść. Dosłownie. Tak się zdarzyło z dzisiejszą premierą. Najnowszą książką @Manuela Gretkowska pt. „Mistrzyni”. Przeczytałam parę pierwszych stron i nie mogłam się od niej oderwać do samego końca. Uważam, że to najlepsza książka tej Autorki, którą przeczytałam, a już parę mam na swoim koncie. Dzięki @wydawnictwoznakpl poznałam Gretkowską trochę z innej strony. Frywolną, energiczną, idealnie komponującą multidialog i to z postaciami różnego pokroju, różnego pochodzenia. Styl nad style, nie do podrobienia.

A zapowiadało się tak niewinnie. Przecież to miała być tylko książka „(…)inspirowana życiem Lucyny Ćwierczakiewiczowej” (cyt. za: opis Wydawcy). Książka ujawniająca tajniki XIX Polski, XIX -wiecznej Warszawy. Świat bohemy, artystycznego świata, sufrażystek, brudu, nieczystości i licznych zabobonów. Polska sowietów. Jeśli jednak w tę Polskę, tę Warszawę wkracza postać nietuzinkowa, osoba Lucyny Ćwierczakiewiczowej, wszystko co mdłe, smutne, brudne zamienione zostaje w tęczowe kolory. Kolory życia.

(…) mądre ludzie są głupie. Głupie za to mądre, żeby sprawiedliwie na tym świecie było.” – „Mistrzyni” Manuela Gretkowska.

Lucyna Ćwierczakiewiczowa, najpierw rozwódka, potem samotna wdowa pochodząca z zacnej pruskiej rodziny von Bachmanów. Jak sama o niej pisze Autorka: „Pod koniec XIX wieku była bajecznie bogata, sławna. Nadal temperamentna, chociaż zaczynała siwieć, dość tęga i krzykliwa. Ludzie widzieli tylko jej wdowią czerń  i pieniądze”, których miała aż nadto i umiała się nimi dzielić. Dokładała do kwesty na Powązkach, wspierała samotne matki wychowujące często niechciane dzieci, żywiła studentów i biedaków, którym tylko głód wypełniał kuchnię. Pyszniąca się swoimi kucharskimi talentami organizowała sowite kolacje, obiady goszcząc po kilkanaście osób. Do tego zagorzała patriotka potrafiąca ostentacyjne opuścić nabożeństwo w katedrze lub przyjąć radzieckich oprawców, byle tylko pod pretekstem rodziny uwolnić Polaków z więzienia. Powtarzająca, że „Polska jest kobietą”, a trzy najważniejsze przykazania to „Oszczędność, czystość i praca…”. Wzór dla wielu gospodyń domowych, panien z towarzystwa i kobiet szlachetnie urodzonych. Znana przez wszystkich w Stolicy. Podróżująca drugą, lub jak była trzecią klasą. Wspierająca artystów, jednego nawet za bardzo😉, potrafiąca poradzić sobie nawet z trudną adoptowaną córką oraz gospodynią Felą, której bezpośredniość niejedną panią domu doprowadziła do rozpaczy. Kobieta ponadczasowa. Kobieta uważająca, że „Jak się ma smak, to we wszystkim.”. Kobieta nie przyjmująca do wiadomości porażki. Prawdziwa MISTRZYNI!!!

Gretkowska mistrzowsko zobrazowała temperament i osobowość Lucyny, nazywanej gdzieniegdzie Lucy. Pod wdowim welonem kryła się kobieta nieszablonowa, nie tylko na tamte, ale również na współczesne czasy. Kobieta edukująca i propagująca czystość oraz higienę. Dziennikarka mająca swoją cotygodniową rubrykę w gazecie, bijąca fortunę na swej popularności, której nie obca była ciężka praca oraz dobroczynność. Cały język, tempo, dialogi zostały napisane pod główną bohaterkę. W książce panuje lekki rozgardiasz, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. W rozmowach występują liczne wtrącenia, czasem wydające się przypadkowe, czasem jakby nieznaczące, co pobudzało moje „szare komórki” do ciągłego myślenia, by nadążyć nad wydarzeniami. Huragan w życiu Ćwierczakiewiczowej, musiał wywołać huragan na stronach książki. By powieść była prawdziwa, by była adekwatna.

Niezwykle pociągnął mnie ten styl, nie powiem. Dodatkowo szczegóły z życia Bacha, Sienkiewicza, Modrzejewskiej, czy choćby Olesia Głowackiego vel Prusa. Postaci widziane tylko oczami ich dzieł, nabrały nowych kolorów, nabrały jakby żywego ciała, czasem również ułomnego, jak innych. Postać Adama Konckiego dodała książce splendoru, tak samo jak wydarzenia, z którymi główna bohaterka musiała borykać się w przypadku swoich panien do towarzystwa. Niezwykle spodobał mi się wątek sufrażystek. I ten koniec, gdy jedna z bohaterek zwraca się do grona mężczyzn cytując samą Ćwierczakiewiczową „(…) kiedyś otworzymy te parasolki w waszych dupach”. Temat przewijający się przez całą prozę, a w sposób nienachalny, jakby na dokładkę, jakby dodatkowo. Taaaaak, uwielbiam mocne kobiece charaktery, choć w życiu obcowanie z taką osobą mogłoby być męczące. Za czym jeszcze i za kim goniła przez całe życie Ćwierczakiewiczowa musicie dowiedzieć się sami. Nie zwlekajcie. Książkę czyta się naprawdę szybko. Ekspansywny styl i energiczna główna bohaterka nie pozwolą Wam się nudzić.

Moja ocena: 9/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą przed premierą bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak.

Jedna uwaga do wpisu “Recenzja premierowa: „Mistrzyni” Manuela Gretkowska

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s