„Mordercza dieta” Daniel Kalla

MORDERCZA DIETA

  • Autor: DANIEL KALLA
  • Wydawnictwo: HARDE Wydawnictwo
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 22.11.2023r. 
  • Data premiery światowej: 9.05.2023r.

W części Od Autora Daniel Kalla napisał: „Jako lekarz i ojciec dwóch młodych kobiet jestem bardzo świadomy zagrożeń, jakie niosą ze sobą zaburzenia postrzegania własnego ciała oraz odżywiania. To zdradzieckie, a czasem i śmiertelne choroby. Jednak do niedawna nie zdawałem sobie sprawy, jak powszechnie występują oraz że dotyczą ludzi z właściwie wszystkich grup wiekowych i społecznych.” I właśnie ten temat tak zaabsorbował autora, że powstała książka „Mordercza dieta”, która debiutowała dzięki HARDE Wydawnictwo na polskim rynku wydawniczym w końcówce listopada br. Nie wiem naprawdę skąd oni biorą na to czas. Ci lekarze, ci prokuratorzy, ci prawnicy, że obok swych obowiązków zawodowych piszą jeszcze książki, które ktoś z sukcesem wydaje. Nie wiem. Wiem na pewno, że warto z nich brać przykład. Doba dla każdego jest taka sama, więc jeśli komuś się udaje, aż tyle, powinno też i mi. Ups, to takie mini postanowienie na Nowy Rok. 

Doktor Julie Rees toksykolożka i pracowniczka szpitalnego oddziału ratunkowego w Vancouver w ciągu miesiąca trafia na drugi przypadek zatrucia DNP – 2.4 dinitrofenom. Fitotoksycznym bojowym środkiem trującym, który był stosowany przez Amerykanów podczas wojny w Wietnamie do niszczenia pastwisk, lasów i kultur roślinnych. Środkiem silnie trującym dla ludzi i zwierząt. Środkiem wykorzystanym przez ludzi nielegalnie jako składnik suplementów odchudzających. Najpierw życie straciła Marcia Wildman, czterdziestoletnia matka, która podkradła tabletki na odchudzanie nastoletniej córce. Później Julie została wezwana do swego znajomego lekarza Gorana, który walczył o życie młodego kulturysty. W tym samym czasie detektyw Cari Garcia z Los Angeles zostaje wezwana do syna Pani senator Galloway Owena, który stracił życie z podobnymi objawami. Sprawy Garcii i doktor Rees nigdy nie zostałyby powiązane, gdyby nie śmierć młodej piosenkarki Lorraine – dla wielu po prostu Rain – Flynn, którą na Insta śledziło ponad czterdzieści pięć milionów followersów i wielu z nich widziało, że boryka się z zaburzeniami odżywiania. W trakcie swej podróży zawodowej z LA do Vancouver również Rain zaczyna tracić orientację, dostaje wysokiej gorączki, odczuwa kołatanie serca, aż w końcu umiera w swej sypialni w trakcie wytrawnego przyjęcia. W domu z ogromną ilości gości. 

I wbrew temu, co opisał Wydawca fabuła wcale nie rozpoczęła się od śmierci znanej instagramerki. Rozpoczęła się całkowicie gdzie indziej. Zaczęła się od śmierci w trakcie procedur medycznych ratujących życie pacjentów szpitala. Śmierci nieuniknionych, jeśli zaczyna spożywać się suplementy diety zawierające w swym składzie składniki środków wybuchowych czy innych przemysłowych towarów. I wiecie co? Wygooglowałam to. I to wcale nie fantazja autora. To fakt. Na świecie już masa ludzi zginęła stosując tego typu suplementy, które jak się dowiedziałam dają jakieś efekty, ale także powodują śmierć. Trochę jak kokaina i inne narkotyki. Po których też się chudnie, ale nie zawsze wychodzi się z życiem. Autor posunął się w swej powieści jeszcze dalej. Nie tylko naznaczył chęć wzbogacenia się przez stosowanie nielegalnych środków, lecz także zakwestionował praktyki stosowania różnych innych środków, celem zrzucenia wagi. Potępił wykorzystywanie leku dla cukrzyków Ozempic przez ludzi chcących schudnąć. Leku, z którym również i w Polsce diabetycy mają problem. Jest praktycznie niedostępny podobnie jak Trulicity. Nie może być inaczej, jeśli biorą go na potęgę ludzie nie mający cukrzycy, a chcący tylko z zrzucić parę kilo. Potępił wykorzystywanie leków na adhd na bazie soli amfetaminy, jak adderall i tym podobne. Podjął próbę rozliczenia się z sympatią, a raczej jego brakiem do własnego ciała, które w efekcie powodują zaburzenia odżywiania, z którymi, tak jak z uzależnieniem ludzie muszą borykać się do końca życia. 

Coś jednak zawiodło. Temat chwytliwy. Zapowiadał się na bardzo dobry miks thrillera akcji (detektyw Garcia), thrillera medycznego (doktor Rees) i kryminału (detektyw Anson Chen). Niestety już około setnej strony zaczęłam się nudzić. Krótkie rozdziały (jest ich łącznie pięćdziesiąt siedem), naprzemienne punkty widzenia, szybka akcja i mnogość postaci nie pomogło, wręcz przeciwnie przeszkodziło w bardziej pozytywnym odbiorze lektury. Autor nie do końca rozgraniczył to co dzieje się w Los Angeles i to co dzieje się w Vancouver. Mimo, że książkę czytałam jednym ciągiem, z tylko krótkimi technicznymi przerwami, myliły mi się wątki, ofiary, przesłuchiwani, świadkowie, podejrzani. To samo z głównymi bohaterkami. Ani doktor Rees, ani detektyw Garcia nie wydały mi się realne. Doktor Rees niby po przejściach, niby empatyczna, a jednak zawodziła jako rozmówczyni, w wielu miejscach. Te dialogi okazywały się takie toporne, wymuszone, bez polotu, nierówne i jakby pomysłu. Chociażby luźna rozmowa z pacjentką doktor Leanne – Tracy, która cierpi na zaburzenia odżywiania. Rees wysłuchuje cierpiącą kobietę w fazie remisji dzielącą się z nią swoimi doświadczeniami, by później – gdy rozmowa nie trwa wcale długo – nagle wybuchnąć „To brzmi fantastycznie, Tracy, ale… Do sedna, kobieto!”. Ni z gruszki ni z pietruszki.  Kompletnie nie rozumiałam w wielu miejscach skąd taka reakcja rozmówcy, skąd taki pomysł na zakończenie wątku. To samo z partnerem doktor Rees, Ansonem Chenem. Zresztą ta warstwa obyczajowa, relacji pomiędzy nimi była bardzo słaba. Generalnie zachowywali się jak nieprofesjonaliści dzieląc się wzajemnie w kuluarach własnych mieszkań informacjami objętymi tajemnicą zawodową. Strasznie to było słabe. Podobnie jak wątek z Umysłem Ponad Ciałem. Rewelacyjny pomysł z ogromnym potencjałem, niestety zaprzepaszczony. Temat potraktowany po macoszemu, wśród innych tematów równie mało lotnych. A szkoda, bo na postaciach związanych z tym miejscem i samym miejscu autor mógł zbić potencjał tej książki. Muszę jednak przyznać, że procedury medyczne odzwierciedlone w powieści przez autora – lekarza bardzo mnie przekonało. To dowód jak osobiste doświadczenie pisarza pozytywnie wpływa na rzeczywiste przedstawienie opowieści. 

Mordercza dieta” Daniela Kalli to książka z licznymi kreacjami idealnymi na część pewnej serii, w której moglibyśmy znaleźć szerszy kontekst tych wszystkich, wielu postaci. Podejmująca bardzo ważny temat z którymi borykają się nie tylko nastolatkowie we współczesnym świecie. Stanowiąca o życiu. Mi pióro autora i sposób prowadzenia historii nie do końca odpowiadał. Uważam, że wyciągnięcie niektórych wątków i niektórych postaci oraz osadzenie ich w opowieści przyniosłyby większe korzyści. No cóż, ale ja książek nie piszę, ja je tylko czytam. I zawsze musicie pamiętać, że coś co mnie nie przekonało, Wam może się bardzo podobać. Bo z gustami czytelniczymi jest jak z wszystkimi innymi. O nich, po prostu się nie dyskutuje. 

I jest nawet wątek polski. Ze zdziwieniem przeczytałam: „(…) Khanów na Bliskim Wschodzie i w Afryce jest jak Kowalskich w Polsce”.. Niezłe co? Zaimponował mi Kalla tym sformułowaniem. Po pierwsze dlatego, że wie, iż istnieje Polska, po drugie dlatego, że wie, iż istnieje nazwisko Kowalski. I czasem dla takich nawet smaczków warto przeczytać jakąś konkretną książkę. 

Moja ocena: 6/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Harde.

„Ostatni dzwonek” Beth O’Leary

OSTATNI DZWONEK

  • Autorka: BETH O’LEARY
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Seria: MAŁA CZARNA
  • Liczba stron: 416
  • Data premiery: 8.11.2023r. 
  • Data premiery światowej: 26.09.2023r. 

W zapowiedzi książki napisałam, że lubię przeczytać od czasu do czasu lekkie powieści obyczajowe z elementami romantyczno-komediowymi . Wydawnictwo Albatros takich pozycji wydało już sporo. 8 listopada br. ich nakładem ukazała się powieść „Ostatni dzwonek” Beth O’Leary autorki takich powieści jak „Współlokatorzy” (recenzja na klik), „Zamiana„, „Poszukiwany ukochany”  (recenzja na klik) czy  „W drogę” (recenzja na klik). O’Leary  tym razem zabiera nas do starego, zaniedbanego hotelu, gdzie dwóch nielubiących się pracowników musi ze sobą współpracować.

Izzy i Lucas to recepcjoniści w podupadającym hotelu Forest Manor. W trakcie przygotowania do remontu przed Bożym Narodzeniem odnajdują pudełko z obrączkami ślubnymi i pierścionkami zaręczynowymi, oznaczonymi datami ich znalezienia. Wkręcają się w historię nieznajomych, którzy pozostawili w hotelu takie skarby. Ciekawi są historii ich miłości. Myszkują w hotelu, aż w końcu decydują się, by wyruszyć w drogę w poszukiwaniu historii miłosnej, którą pragną odkryć. 

To dość prosta fabuła. On go nie cierpi, on jej nie znosi. Autorka zastosowała znany motyw i w kinematografii, i w literaturze. Ukazywanie jak cienka jest granica pomiędzy niechęcią a gorącym uczuciem dość dobrze się sprawdza w utworach prezentowanych odbiorcom od stuleci. Autorka nie poskąpiła czytelnikom najbardziej stereotypowego początku historii niechęci Izzy do Lucasa. Ze zdziwieniem przyjęłam tą oczywistość, że przystojnym Lucas, boleśnie zranił jej uczucia. I to w tym fakcie należy upatrywać antypatii Izzy  do Lucasa. 

Początek historii rozpoczyna się w grudniu 2021. Tak też zatytułowany jest pierwszy rozdział. I to bardzo ciekawy początek. Kartka świąteczna Izzy do Lucasa i jego odpowiedź była zapowiedzią ciekawej powiastki, może niewymagającej, ale sympatycznej. W kolejnych częściach autorka snuje opowieść w Listopadzie 2022. Prowadzi narrację z perspektywy Izzy i Lucasa, tak też tytułuje kolejne rozdziały. Na początku drugiego rozdziału zatytułowanego „Izzy” autorka z humorem wprowadziła czytelnika w to, co dzieje się pomiędzy głównymi bohaterami. 

„Jeżeli Lucas coś robi, muszę robić to samo, tylko lepiej.
Przez ostatni rok zwykle było to bardzo dobre dla mojej kariery i właśnie dlatego w tym momencie siłuję się z gałęzią jodły, co najmniej dwa razy wyższą i cztery razy szerszą ode mnie.” -„Ostatni dzwonek” Beth O’Leary. 

Jak pewnie zauważyliście w powyższym cytacie narracja prowadzona z perspektywy rozdziału poświęconego odrębnemu punktowi widzenia dwójki głównych postaci jest pierwszoosobowa. Ta naprzemienna narracja pierwszoosobowa jest cechą charakterystyczną pisarki. Zastosowała ją w powieści „Współlokatorzy”. Tak samo snuta jest opowieść z perspektywy Lucasa. Również z jego bezpośredniej relacji poznajemy, co nim motywuje, jak postrzega Izzy i jak wewnętrznie radzi sobie z jej niechęcią. Zresztą autorka lubi powielać schematy. Motyw dwójki bohaterów, którzy kiedyś byli sobie bliscy pojawił się już w przeczytanej przeze mnie książki „W drogę”.  Ostatnia część też należy do Izzy. Zadziornie Beth O’Leary poprowadziła historię przez Grudzień 2023, który jest przedostatnim rozdziałem. 

Opowiedziana historia jest pozytywna i lekka. Celem autorki było wprowadzenie czytelników w miły przedświąteczny nastrój. Nie bez powodu zresztą w tym czasie została osadzona fabuła książki😉. Udały się również niektóre fragmenty O’Leary, wstawki, riposty, krótkie podsumowania. Niektóre odebrałam jako bardzo dowcipne. Czegoś mi jednak w tej pozycji brakowało. Czytałam ją dość szybko. Rozdziały były krótkie i mimo, że jest ich aż trzydzieści osiem. Taka przyjemna i lekka lektura z wyświechtanymi, stereotypowymi motywami, z którą dosyć przyjemnie można spędzić czas.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję WYDAWNICTWU ALBATROS.

„Na uwięzi” Katarzyna Bonda

NA UWIĘZI

  • Autorka: KATARZYNA BONDA
  • Wydawnictwo: MUZA
  • Seria: JAKUB SOBIESKI. TOM 4
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 8.11.2023r. 

Na uwięzi” to czwarty tom serii o Jakubie Sobieskim autorstwa Katarzyna Bonda od Wydawnictwo MUZA SA. Bardzo lubię tę serię. W tym tomie Autorka porusza bardzo trudny temat. Już od jakiegoś czasu zachęcam Was do zaczytywania się w Bondę, szczególnie w publikacjach z ostatnich lat. Poprzednie tomy cyklu zostały przeze mnie przeczytane. No dobrze, jak również inne książki Pani Kasi 😊. Trzy poprzednie części o Sobieskim to: „O włos” (recenzja na klik), „Ze złości” (recenzja na klik) oraz „Do cna” (recenzja na  klik).

Jakub Sobieski otrzymuje zlecenie od ciężarnej Poli. Ma odszukać jej piętnastoletnią córkę Stefanię Chrobak zwaną Nene Yashiro, której matka twierdzi, że była ofiarą przemocy psychicznej i fizycznej w szkole, a także obiektem molestowania. Wkrótce Kuba odkrywa, że jej szkolna rywalka Mugi nie ma ze zniknięciem nic wspólnego, a jej przyjaciel Kamil nie jest tym, kim się wydawał matce zaginionej. Do tego wszystkiego w śledztwie nie pomaga osobista sytuacja Sobieskiego. Nieporozumienia z byłą żoną Iwoną, w których Nocna Furia nie pozwala spotkać mu się z synem, a także nieokreślona relacja z Adą. 

***

Ciekawa. Zagmatwana. Wielowątkowa. Nieoczywista. Skomplikowana. To chyba najlepiej opisujące fabułę przymiotniki. Wszystko dzieje się z prędkością światła. Wątki wpuszczające czytelnika w maliny mnożą się na potęgę, akcja jest złożona, praktycznie wszystko dzieje się już, na teraz, od razu. 

Spis treści składa się z siedmiu rozdziałów, które zostały zatytułowane dniami z datami i dniem tygodnia oraz znanymi tytułami. Cztery pierwsze dotyczą czterech następujących po sobie dni. W treści znajdują się również podtytuły z oznaczeniem bardziej szczegółowego miejsca akcji np. „Ochota, ulica Uniwersytecka, mieszkanie Kokoszy”. Mój ulubiony tytuł rozdziału to „Mężczyzna, który nienawidzi kobiet” pochodzący z lubianej przeze mnie trylogii MillenniumStiega Larssona. Ostatnie trzy rozdziały dotyczą tego co działo się Trzy dni później, Dzień ósmy Dzień jedenasty. 

Bardzo żałuję, że nie rozwinięto wątku zaginionej Stefy w fabule. Trochę mnie Pani Kasia zmyliła takim ujęciem tematu zakładałam z opisu wydawcy i pierwszych recenzji, że jej rola jednak będzie bardziej istotna. Nie do końca też zrozumiałam kwestię odnalezienia Belli, Amelli i Magdaleny. Okazało się, że problem kobiet nie był najistotniejszy w tym kryminale. Zagadka składała się bowiem z wielu uwarunkowań pobocznych, które rozpajęczały śledztwo prowadzone i przez Sobieskiego, i przez funkcjonariuszkę policji Osę. 

To taki kryminał, w którym każdy w coś jest wplątany, a w śledztwie nawet śledczy i prywatny detektyw nie są w stanie nikomu wierzyć, nawet zleceniodawcom. Każdy kogoś kryje, każdy przed czymś lub kimś ucieka, a ofiary nie są nimi do końca. To cecha charakterystyczna ostatnich publikacji Autorki. Nic się nie ciągnie, nie rozwleka. Nie ma zbędnych opisów, długich charakterystyk. W niektórych miejscach mi tego brakowało, tym bardziej, że ta część ma w sobie wiele do zaoferowania, jeśli chodzi o sprawców, których jest cały wachlarz. Rys psychologiczny tych postaci byłby bezcenny. Książkę czyta się ekspresowo. Nie ukrywam, że dla mnie głównym zadaniem w trakcie czytania było dowiedzenie się kto z kim, kto jeszcze jest umoczony i co robi Ziutek Chrobak na pustym poligonie. Szukałam odpowiedzi też na wiele innych pytań, które kotłowały mi się w głowie nagminnie. Chciałam dostrzec motywację, źródło, historię, początek. Nie zawsze się to udało. 

Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.

„Ostra” Marek Krajewski

OSTRA

  • Autor: MAREK KRAJEWSKI
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Liczba stron: 368
  • Data premiery: 8.11.2023r.

8 listopada br. premierę miała nowa powieść Marek Krajewski. „Ostra” od Wydawnictwo Znak. To pierwsza wydana proza Autora rozgrywająca się współcześnie. Autora, którego postrzegam jako elokwentnego filologa klasycznego, umiłowanego w języku polskim i naprawdę wysokiej jakości słowie. Do tego cudownego aktora na scenie, jak odbieram Pana Krajewskiego ze spotkań autorskich, z piękną dykcją, którą rzadko słyszę. Rozpoczynając czytanie już miałam lekkie obawy. Mam jednak nadzieję, że do Ostrej się nie uprzedziłam. Choć nigdy nie wiadomo, jak jest się fanką Mocka i Popielskiego w wersji retrokryminału. 

Ewa Skoczek aktualnie prywatna detektywka, poprzednio pracująca w wydziale techniki operacyjnej komendy wojewódzkiej, wspiera swoją przyjaciółkę, mecenas Małgorzatę Drewnowską w prowadzonych przez nią sprawach. Tym samym obie wplątują w intrygę sędziego Muskata, próbują na swoją korzyść rozegrać kandydującego na prezydenta miasta Grzegorza Marcjańskiego, który ma swoje za uszami, a także zrozumieć powiązania pomiędzy prezesem firmy deweloperskiej Krzysztofem Barylskim, holenderskim mężem mecenas Drewnowskiej – Willem Vrijbergiem, Czesławem Zbroińskim i właścicielem składowiska złomu „Eco-odzysk” Banaszczykiem. Związki i relacje wydają się dość skomplikowane, mało oczywiste. Tym bardziej, że do wydarzeń wkracza postać Andrzeja Jaworowskiego, który ze swym czteroletnim synem Leosiem w drodze do przedszkola znalazł się niechybnie blisko pewnej parkowej ławki na Wyspie Garbarskiej, gdzie działy się rzeczy jak z biblijnej Sodomy i Gomory. 

(…) Niby nic się nie zmienia, wszystko się toczy swoim własnym rytmem. Ale to tylko pozory, bo oto, po cichu, zbliża się eksplozja. Wybuch brudnej bomby!” ­ – „Ostra” Marek Krajewski.

I ta eksplozja nastąpiła w części trzeciej powieści, która zresztą tak została zatytułowana. Wszystkie części zawierają łącznie szesnaście rozdziałów. Każdy rozdział został nazwany. Tytuły są zresztą moim zdaniem trafione. Narracja jest trzecioosobowa, liczna w dopowiedzenia, we wprowadzenia, w kontekst historyczny, rodzinny poszczególnych postaci, z czego słynie Krajewski. Przykładowo zanim poznamy Ceśka Zbroińskiego dowiemy się nieco o jego przodkach, Czesławo – Tadeuszach w kontekście i zawodu, i pochodzenia. To samo tyczy się samego Pana Jaworowskiego, świadka nie obyczajowego zachowania parkowego, w postać, którą Autor wprowadza nas przez pryzmat jego małżeństwa, doświadczenia z mieszkaniem, wykonywanego zawodu itd. Zdecydowanie myliły mnie te wstawki. Po tak obrazowo wykreowanym opisie spodziewałam się zdecydowanie większej roli bohatera w powieści. Zmyłka? Nawet postać Ewy Krajewski odważył przedstawić się w kontekście jej relacji z nauczycielem polskiego Panem Pięknym, który zmarł dwa dni po jej maturze. Kreując ją w pewnym momencie jako bardziej humanistkę niż ścisłowca, którą mi się wydawała. Widocznie zabrakło Autorowi tego kontekstu słowa w narracji, w której Ewa odgrywała istotną rolę. 

Zwróciłam uwagę na błąd w akapicie na stronie 356. Czy tak miało to brzmieć w oryginale? 

Książka ta opowiada o gangrenie i o jej bakteriach. Została ona ukończona piętnastego kwietnia dwa tysiące dwudziestego czwartego roku roku, pięć lat po przedstawionych w niej zdarzeniach.” – „Ostra” Marek Krajewski. 

Przy okazji kolejnego spotkania autorskiego muszę koniecznie Pana Marka zapytać o to podwójne użycie słowa „roku”. Czy celowe? Czy omyłkowe, jak podejrzewam?

Marek Krajewski odnalazł się również w słowie współczesnym. Choć gdzieniegdzie musiał wbić mi przysłowiowy klin takimi sformułowaniami jak: tiszert ze strony 46, triumfeminowiraty na stronie 76, czy Plusquamperfetum, z którym akurat nie miałam problemu ze względu na dołączony przypis. 

Autor wzbudził we mnie sympatię do siebie już dawno temu, przy okazji czytania przygód o Popielskim i o Mocku, a także samej „Demonomachii” którą subiektywnie oceniłam 10/10. W wielu recenzjach poprzednich książkek, do których przeczytania Was zachęcam („Pasożyt”, „Błaganie o śmierć”, „Czas zdrajców”, „Demonomachia”, „Diabeł stróż”, „Miasto szpiegów”) zwracałam uwagę na język, nieszablonowo poprowadzoną narrację, czy wyraziste postaci, od których aż się roi. W przypadku „Ostrej” dodatkowo zaimponował mi Autor dedykując książkę swojej żonie de domo Skoczek, której to właśnie rodowe nazwisko wykorzystał w kobiecej głównej postaci. Ciekawe czy za jej zgodą? O to też muszę zapytać w trakcie kolejnego spotkania autorskiego 😉. 

Wyrazistych postaci też nie brakuje w „Ostrej”. Zasadniczo tymi Ostrymi mogłyby być zdefiniowane różne kobiece postaci. Mirella ma duży w tym zakresie potencjał, tak samo jak sama mecenas Drewnowska. Męskie figury mi się myliły. Każdy w coś był wplątany, z każdym Ewę lub Gośkę łączyły jakie relacje, często zamierzchłe, z dawnych lat. Oj pogmatwał Krajewski fabułę, pogmatwał. Praktycznie było w niej wszystko; służby specjalne, powiązanie polityki z deweloperką, nielegalne biznesy, rosyjscy agenci, środowisko uniwersyteckie pełne patologii czy ciosy poniżej pasa w prowadzonych śledztwach, czy to prywatnych, czy oficjalnych. A propos śledczych, Kinder w wykreowanych postaciach męskich wysunął się na prowadzenie, jeżeli chodzi o moje preferencje. Może dlatego, że przypomniał mi trochę w obyciu (bynajmniej nie w aparycji) samego Popielskiego. Szorstkiego, bezkompromisowego, atrakcyjnego fizycznie dla pewnej grupy kobiecej, stosującego niestandardowe praktyki śledcze. Tak, o nim przeczytałabym znacznie więcej. 

Faktycznie „Ostra” to kryminalny rollercoaster (ciekawe, czy to słowo podoba się Panu Markowi Krajewskiemu?), w którym dużo jest akcji, wszystko chwilami staje do góry nogami i nie wiadomo, jak się to finalnie skończy. Zdecydowanie powieść dla fanów pogmatwanych fabuł z licznymi bohaterami, których więzi wzajemnie się oplatają jak macki ośmiornicy. Kryminał nie do powierzchownego czytania. Kryminał do zastanowienia i skrupulatnego śledzenia, bo można się trochę pogubić w kluczowych wątkach.  

Udanej lektury!!! 

Moja ocena: 7/10

Egzemplarzem recenzenckim obdarowało mnie Wydawnictwo Znak, za co bardzo dziękuję.

„Morderstwo w zimowy dzień” MERRYN ALLINGHAM

MORDERSTWO W ZIMOWY DZIEŃ

  • Autorka: MERRYN ALLINGHAM
  • Wydawnictwo: MANDO
  • Cykl: FLORA STEELE (tom 2)
  • Liczba stron: 328
  • Data premiery: 8.11.2023r. 
  • Data premiery światowej: 10.11.2021r. 

8 listopada br. premierę miał drugi tom serii o  Florze Steele pt.  „Morderstwo w zimowy dzień” Merryn Allingham od Wydawnictwo MANDO. Poprzedni tom „Morderstwo w księgarni” przeczytałam i subiektywnie oceniłam bez większego szału. Urzekły mnie lata pięćdziesiąte w sennym, małym angielskim miasteczku, ale bohaterowie mnie nie zachwycili. 

Abbeymead, w hrabstwie Sussex już po raz drugi przeżywa koszmar. Znowu ginie w nieznanych okolicznościach mieszkanka tego małego miasteczka, młody Polly Dakers, która od niedawna zamieszkuje Brighton pod kuratelą bogatego, starszego pana zafascynowanego młodymi kobietami. Szukająca i pragnąca sławy w zawodzie modelka zostaje odnaleziona przez spacerującym przy molo  Florę Steele, Joylona Adolphusa Carringtona i dwunastoletniego Charliego Teague’a, którzy akurat przebywali na jednodniowej wycieczce. Śledztwo prowadzi Alan Ridley, a jego tropy rozgałęziają się praktycznie w kierunku wszystkich, którzy przebywali wokół Polly w ostatnimi czasy; jego kochanka, przyjaciela jej kuzynki, eleganckiej Evelyn, czy Franka Fostera, jej wielbiciela o nieznanej reputacji. 

I znowu prowadząca miejscową, klimatyczną księgarnię Flora interesuje się śledztwem dotyczącym mieszkańców jej miasteczka. Pomaga jej oczywiście w tym pisarz Carrington, zwanym Jackiem od inicjałów imienia i nazwiska J.A.C.  Śledztwo niestety dłuży się niemiłosiernie, jak dłużyło mi się czytanie o nim. Sama zagadka kryminalna jest bez wątpienia bardziej wyszukana niż ta z pierwszej części. Związana jest z burzliwym, krótkim życiem młodej ofiary, jej wielbicieli, czy najbliższych. Wątki śledztwa kierują parę amatorów w stronę zazdrości, niespełnionej miłości, więzi rodzinnych, czy uczucia porzucenia i tęsknoty. Dzięki tej narracji miałam wrażenie, że trzeba szukać winnych wśród bliskich, wśród otoczenia zmarłej. W tym przedmiocie bawiłam się dobrze, podejrzewając co rusz, kogoś nowego, kogo autorka postanowiła umieścić w fabule. 

Z ciekawością przeczytałam w powieści o moim ulubionym, stosowanym od lat w kolorze Translucent pudrze prasowanym. Okazuje się, że i jedna z bohaterek poprawiła makijaż przy użyciu produktu Max Factor (od nazwiska pochodzącego z Polski, Maxymiliana Faktorowicza) pudru zamkniętego w kasetce o nazwie Creme Puff. I nie uwierzycie. Szukając źródła i chcąc złapać autorkę na nieścisłości, dowiedziałam się, że produkt ten produkuje marka od 1953 roku i był to pierwszy produkt w stylu „wszystko w jednym” stanowiącym połączenie kremowej bazy i pudru sypkiego. Okazało się więc, że i autorka odrobiła lekcję umiejscawiając w powieści produkt, którzy rzeczywiście był dostępny w ówczesnych czasach. 

Kryminał nawiązuje do klasyki w tym gatunku. Mało w nim akcji, mało napięcia. Jak już wspomniałam uprzednio, śledztwo i to amatorskie, i to policyjne dłuży się. Dni opisywane kolejno przez autorkę chwilami wydawały mi się urwane, jakby nie dokończone. Trudno mi było również umiejscowić akcję w konkretnym czasie. Miałam nieodparte wrażenie, że i Jacka, i Florę śledztwo mało pociąga, bo mimo wypowiadanych kwestii, nawet Flora nie za bardzo nadawała tempo akcji. Kolejne kroki planowała w znacznym odstępie od pozostałych. 

Książkę można przeczytać, jak najbardziej, by spędzić miło czas w wieczorny śnieżny dzień. Od razu jednak przyznaję, że niekoniecznie trzeba.  

Moja ocena: 6/10

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Mando.

„Daj się pokochać dziewczyno. Poznaj sekret udanych relacji” Joanna Olekszyk, Katarzyna Miller 

DAJ SIĘ POKOCHAĆ DZIEWCZYNO. POZNAJ SEKRET UDANYCH RELACJI

  • Autorki: JOANNA OLEKSZYK, KATARZYNA MILLER 
  • Wydawnictwo: ZWIERCIADŁO
  • Liczba stron: 256
  • Data premiery: 8.11.2023r. 

8 listopada br. premierę miała książka „Daj się pokochać dziewczyno. Poznaj sekret udanych relacji” @Katarzyna Miller, @joannaolekszyk od @Zwierciadło. W 2019 roku tego samego Wydawnictwa premierę miał poradnik „Daj się pokochać dziewczyno”, w której obie Autorki w zabawnej rozmowie rozmawiały o relacjach, uczuciach, związkach. Duet psychoterapeutki/psycholożki z dziennikarką w rozmowie ciekawie przedstawił tematy stosunków międzyludzkich. Zastanawiało mnie więc czym różni się tegoroczna publikacja. Was to też ciekawi? Katarzyna Miller jako Autorka, współpracowniczka stała „Zwierciadła” jest mi znana. W tym roku posiadam już dwie publikacje jej autorstwa. Bardzo dobry kalendarz z duszą pt. „Lepszy rok 2024 z Katarzyną Miller” oraz marcowa premiera „Kobiety od A do Z, czyli o tym, co ważne dla kobiecej tożsamości, o emocjach, postawach i życiowych wyborach” napisana razem z Dariuszem Janiszewskim – taki kobiecy alfabet. Przyznaję się bez przysłowiowego bicia, obie te publikacje mi się bardzo, ale to bardzo podobały. 

Format książki jest podobny do poprzedniej edycji. Obie Panie rozmawiają. Dialog toczy się wokół różnych tematów związanych z relacjami. Nuda. Zdrada. Pretensje. Podział obowiązków. Miłość. Toksyczne relacje. Kryzys. Rozstania. Rady i przestrogi. Itd… 

Czytając miałam wrażenie, że uczestniczę w spotkaniu dwóch przyjaciółek, ale nie tylko w roli obserwatora, lecz również w roli uczestnika. Katarzyna Miller nie daje oczywistych odpowiedzi, przepisów na udany związek. W wielu miejscach tylko zagaja, a atmosferę podgrzewają cięte riposty i sprytnie sformułowania pytania/doprecyzowania autorstwa Joanny Olekszyk. To sprawia, że w wielu miejscach się zastanawiałam. W swojej głowie kwestionowałam retorykę, prowadziłam dyskusję, przywoływałam przykłady z mojego własnego życia, analizowałam przykłady podane przez Autorki. 

Książka jest napisana bardzo lekko, chwilami zabawnie. Podoba mi się ten styl, ten styl dyskusji, rozmowy. Jest on bardzo przystępny i nawet o trudnych tematach czyta się przyjemnie. Podobał mi się rozdział „Rady i przestrogi”, w którym Autorki nawiązały do znanych filmów i książek o miłości. Sama będąc czytelnikiem i widzem mam odczucia, że niektóre mogłyby nas wiele nauczyć, inne stanowią rzetelne ostrzeżenie, w co nigdy nie iść, jakie symptomy odczytywać, na co zwracać uwagę i jakie zachowania partnera od razu kwestionować. W rozdziale tym wspomniano między innymi i Marylin Monroe, dziecko w kobiecym, apetycznym ciele, które ze względu na swoje ograniczenia i dysfunkcje nie potrafiło znaleźć nigdy miłości oraz mistrzynię książek obyczajowych sprzed wieków, samą Jane Austen, w których tematy damsko – męskie były obnażane w bardzo wysublimowany sposób. 

Szczerze zachęcam Was do przeczytania „Daj się pokochać dziewczyno. Poznaj sekret udanych relacji” Joanny  Olekszyk i  Katarzyny Miller. Szczerze zachęcam Was do dołączenia się do rozmowy. O emocjach, relacjach, przeżyciach własnych i innych warto rozmawiać. Często rozmowy te stanowią wartość terapeutyczną. A to w dzisiejszych, pogmatwanych czasach jest bardzo wartościowe. Idealny, wartościowy prezent pod choinkę. Nie zwlekajcie!!! 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZWIERCIADŁO.

„Wysłuchaj mnie” Tess Gerritsen

WYSŁUCHAJ MNIE

  • Autorka:  TESS GERRITSEN
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Cykl: RIZZOLI/ISLES (tom 13)
  • Liczba stron: 400
  • Data premiery: 09.11.2022r.

Z Tess Gerritsen spotkałam się przy okazji premiery od @WydawnictwoAlbatros książki pt. „Studentka” (recenzja na link), którą napisała razem z Garym Bravererem. Publikacja nie za bardzo przypadła mi do gustu. Niczym szczególnym mnie nie zachwyciła. Tym bardziej z rezerwą przystąpiłam do czytania trzynastego tomu cyklu Rizzoli/Isles pt. „Wysłuchaj mnie”, który debiutował dzięki nakładowi @WydawnictwoAlbatros 9 listopada 2022 roku. I lekko się zdziwiłam😉.

Jeśli kiedykolwiek myślałam o śmierci, to zakładałam, że nastąpi dopiero za wiele lat. Wyobrażałam sobie, że leżę w domu na swoim łóżku w otoczeniu rodziny. (…) Ale nigdy nie przyszło mi do głowy, że miałabym umrzeć z taśmą izolacyjną na ustach. A jednak taki chyba czeka mnie koniec, ze związanymi rękami i nogami na  tyle furgonetki.” -„Wysłuchaj mnie”  Tess Gerritsen.

To cytat z relacji jednej z wielu gospodyń domowych w Revere, która jak się okazało nie była ani nudna, ani śmieszna, ani bezużyteczna. Wręcz przeciwnie Angela jako przeciwieństwo członkiń amerykańskich kół gospodyń wiejskich stała się powodem wielu miejscowych afer, a dzięki pełnieniu samozwańczej funkcji „lokalnego szeryfa” zdołała wplątać się w wydarzenia jak wprost z filmu sensacyjnego. Ale po kolei….

We własnym domu ginie Sofia Suarez, lubiana przez wszystkich pielęgniarka uwielbiająca gotować. Jej dom zostaje również opustoszony z laptopa i telefonu zmarłej. Detektyw bostońskiego wydziału zabójstw Jane Rizzoli zaczyna zastanawiać się, czy winnym zabójstwa jest jeden sprawca, który wcześniej okradł okoliczne domy. Sprawa staje się ciekawsza, gdy okazuje się, że może z nią być związane potrącenie Amy, pacjentki, która trafiła pod opiekę Sofii kilka miesięcy wcześniej będąc jednocześnie córką pracującego w tym samym szpitalu lekarza. Rizzoli próbuje powiązać wątki, gdy w okolicy Amy zaczyna być dostrzegany nieznany mężczyzna. Ani Amy, ani jej matka nie przyznają się do znajomości z nim.

Tymczasem Angela Rizzoli, matka Jane nudzi się we własnym domu. Uwielbiająca córkę i jej partnera, a także samą patolog Maurę Isles, bawi się w lokalnego detektywa. Próbuje „wrobić” córkę w poszukiwanie Trishy, nastoletniej córki sąsiadki, domaga się współpracy z Jonasem – byłym komandosem, częstuje niechcianym chlebem nowych sąsiadów, Greenów, którzy wprowadzili się w okolicę niedawno i próbuje dowiedzieć się, co jej znajomi robią po godzinach przemierzając okolicę, wchodząc na ich posesje i podglądając przez okno. Informacje, które zdobywa przerastają jej oczekiwania. A sposób, dzięki, któremu do niej docierają to gotowy scenariusz na film.

Pozytywnie zaskoczyła mnie Tess Gerritsen tą książką. Pozytywnie 😊. Szczególnie spodobała mi się większa rozpiętość kryminału, znacznie większa liczba wątków. Taka dekoncentracja, wielość epizodów wzbogaca fabułę i powoduje, że nie powieść, nie nudziła mnie ani chwili. Trudno nawet stwierdzić, które wątki zostały przez autorkę wyróżnione, które są głównym, a które pobocznym wątkiem. Na równi zanurzałam się w relacje pierwszoosobowe Angeli, jak i wydarzenia opisywane przez narratora trzecioosobowego w przypadku Amy, Jane czy doktor Maury.  W równym stopniu tropiłam potencjalnych sprawców oczami Angeli i jej sąsiadki, jak i elementy śledztwa prowadzonego na szeroką skalę przez detektyw bostońskiego wydziału zabójstw Jane Rizzoli. Interesowała mnie i Amy, i jej matka, i Carie i Matt Green, a także Trisha i jej rodzice. Oprócz kryminalnej warstwy Gerritsen wplotła w fabułę nieco społecznych wątków. Świetnie wkomponowała postać ojca Daniela w życie Maury. Nie obscesowo, nie jednoznacznie. Bez krytyki, bez osądu. Ot, tak jakby taka była zwykła kolej rzeczy. Podoba mi się to ujęcie. To samo dotyczy Vince’a partnera Angeli i jej byłego męża. Te rodzinne zawiłości stanowiły świetne podłoże na podobnych przeżyć, ale tym bardziej przeżytych przez całkiem inne osoby. Jakby Gerritsen chciała przekazać czytelnikowi ukrytą wiadomość; to dzieje się wszędzie, to może dziać się także obok ciebie, to może przytrafić się tobie.

Autorka zachowała bardzo dobrą proporcję między wątkiem detektywistycznym, amatorsko – kryminalnym i społecznym. Momentami prześmiewcza narracja Angeli dodała książce świeżości  i nieco komediowego sznytu.

Bardzo dobrze napisany lekki kryminał. Bez zbytniego napięcia, bez traum, bez zbędnie pikającego szybciej serca. Idealna pozycja na wieczór zimowy dla fanów tego gatunku.

Moja ocena 7/10.

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Albatros.

„Jestem dość” Magdalena Mikołajczyk

JESTEM DOŚĆ

  • Autorka: MAGDALENA MIKOŁAJCZYK
  • Wydawnictwo: MUZA
  • Liczba stron: 288
  • Data premiery: 23.11.2022r.

@matko jedyna 😊, tak to Ona. We własnej osobie Magda Mikołajczyk kobieta, blogerka, copywriterka, matka, podzieliła się z nami swoimi spostrzeżeniami napisanymi w formie krótkich, zatytułowanych felietonów. Zbiór „rozmów ze sobą”, przemyśleń, czasem krótkiej spowiedzi – bez katolickiego  wydźwięku proszę😉 – znajdziecie w „Jestem dość”. Krótkiej książeczce, która premierę miała 23 listopada roku ubiegłego. Ja dzięki niej wkroczyłam w rok 2023 w całkowicie rozchwianym nastroju. Trochę ze śmiechem przez łzy. Częściej ze spoconymi oczętami. A jeszcze częściej ze zdziwieniem i zachwytem, że można tak szczerze i z wdziękiem opowiadać o sobie. O prawdziwej JA.

Jestem dość” to krótka historia życia Magdy Mikołajczyk, we wszystkich jej odsłonach. W krótkich relacyjnie napisanych opowiastkach zatytułowanych między innymi „pęknięcia” „rodzeństwo” czy „marysia znaczy maria”, czytelnik przemierza zakamarki duszy i życia Magdy Mikołajczyk. Odkrywa jej nowe piękno. Odkrywa jej traumy, trudne doświadczenia, zanurza się w jej jestestwie i bardzo głęboko odczuwa jej emocje. To podróż, w przestworza życia jednej osoby. Kobiety, która na swym blogu wydaje się zawsze uśmiechnięta i szczęśliwa. A która o tym swoim szczęściu i szczęśliwości pisze w całkiem odmienny, od innych sposób. To nie poradnik. Nie! I dzięki temu wzięłam do ręki tę książkę😉.

Z jednej strony zbiór historii napisanych w ciekawy, z humorem, kobiecy sposób. Z drugiej strony historia osoby cierpiącej na depresję chyba od dzieciństwa. Historia dziecka matki alkoholiczki. Kobiety, która mierzyła się razem z córką z chorobą nowotworową. Z jednej strony osobista narracja skłaniała mnie od refleksji w stylu; o! inne też tak mają, o! ona jest taka podobna do mnie, o! jakbym o sobie czytała. Z drugiej strony odczuwałam głębokie współczucie w stosunku do bohaterki książki czytając o jej bardzo trudnych doświadczeniach. Czy to czytamy o depresji, chorobie, smutku, rozpaczy, porzuceniu, alkoholizmie, czy nawet nepotyzmie przy zleceniach  to jednak wynurza się taki komunikat:

jesteś dość, naprawdę, madziulku, ty i każda madziulka na świecie.” – „Jestem dość” Magdalena Mikołajczyk.

(…) bo jesteś sobą, taka, jaka jesteś, jesteś w sam raz, jesteś wystarczająca, świat potrzebuje cię właśnie takiej, (…) z nikim nie musisz rywalizować, z nikim nie musisz się ścigać, z nikim porównywać (…) nie musisz spełniać niczyich oczekiwań. jesteś dość.” – „Jestem dość” Magdalena Mikołajczyk.

Parę razy się popłakałam. Tak szczerze. Tak z serca i bez hamulców. Wiele razy pomyślałam z zachwytem; O!!!! Gdyby kiedykolwiek do mnie tak zwróciła się moja matka. Gdyby kiedykolwiek mnie taką widziała. Pewnie wtedy byłoby mi lżej, tak jak lżej byłoby Madziulce, o której czytałam.

Magdalena Mikołajczyk swoją książką zafundowała mi niezły kołowrotek emocji, który dodatkowo zostały wzmożony zwykłą chorobą. Nie mam do Autorki jednak o to żalu😊. Czuję raczej wdzięczność. Za szczerość. Za otwartość. Za głośne mówienie o depresji. Za świadectwo, że można sobie poradzić ze swoimi traumami i warto sięgać po pomoc do specjalistów z różnych dziedzin.

I za to, że nie można się poddawać i trzeba wiedzieć, że jest się dość.
I ja też jestem dość.
A może przede wszystkim; JA JESTEM DOŚĆ!!!   

Pani Magdo, dziękuję z całego serca !!!!!

Ps. chociaż ten styl z brakiem dużych liter gmatwał mi w głowie nie raz, nie dwa 😊….

Moja ocena: 8/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.

„Zło pójdzie za tobą” Mark Edwards

ZŁO PÓJDZIE ZA TOBĄ

  • Autor: MARK EDWARDS
  • Wydawnictwo: MUZA
  • Liczba stron: 480
  • Data premiery: 16.11.2022r.
  • Data premiery światowej: 30.06.2015r.

Zło pójdzie za tobą” Marka Edwardsa przeraziło mnie swoją niespokojną okładką. Ta postać w środku lasu…brrrrrrr…. Możliwe, że dlatego książkę byłam w stanie przeczytać sporo po premierze, która dzięki nakładowi @wydawnictwo.muza.sa miała miejsce w dniu 16 listopada br. Opis owszem był frapujący, intrygujący. Ale cóż z tego jak zabrakło mocy i odwagi, by sięgnąć do samego środka i poznać to zło. Zmierzyć się z nim na słowa, na interpunkcję, na porównania.

Drogi Czytelniku, jeśli jednak kiedyś wsiądziesz do przedziału pociągu w obcym kraju, pamiętaj: pod żadnym pozorem nie zasypiaj. A jeżeli napotkasz dziwny dom w mrocznym lesie, proszę, posłuchaj mojej rady.
Uciekaj.
Jeszcze raz wielkie dzięki za lekturę.
Pozdrawiam
Mark Edwards”

W taki sposób w Liście od Autora pożegnał mnie Mark Edwards na samym końcu powieści. Ja wykorzystując ten cytat wprowadzam Was w fabułę. Bo to miała być naprawdę ostatnia, przed realizacją decyzji o potomstwie podróż po Europie Daniela Sullivana i Laury Mckenzie. Miała się rozpocząć i skończyć jak wiele innych. Przypadkowi podróżni w trakcie zwiedzania Rumunii, Ion i Alina okazali się nie całkiem przypadkowi. A dziwne zachowanie pograniczników rumuńskich, nie całkiem znowu takie dziwne. Spokojna podróż pociągiem zamieniła się walką o przetrwanie i podróż powrotną do Londynu. Tylko, że sama podroż nie wystarczyła….

Książka składa się z siedmiu części i łącznie z sześćdziesięciu czterech rozdziałów. Do fabuły czytelnika wprowadza prolog, a zdarzenia pewną klamrą zamykane są dzięki końcowemu epilogowi. Długość części jest różnoraka. Autor nie zachował tu jednolitości. Skupił się tylko na treści, na podejmowanym wątku. Dla ułatwienia umieścił na wstępie rozdziału i miejsce akcji, i czas. Dzięki temu retrospekcje, czy wydarzenia przyszłe określone zostały miesiącem i rokiem. Nadążanie za akcją nie jest więc trudnością.

Zdarzenia dzieją się w obrębie kilku miesięcy. Kończą w Londynie w styczniu 2014 roku. Zaczynają w trakcie wakacji roku poprzedniego. W roli narratora występuje Daniel, który relacjonuje wydarzenia ze swej perspektywy. Narracja dotyka również zdarzeń, które miały miejsce dużo wcześniej. Dzięki temu czytelnik rozumie, że główne jądro zła toczyło głowy oprawców dużo wcześniej, a sama historia, w której główne role odegrali Daniel i Laura była tylko przypadkową trudnością.

To. Co Się Wydarzyło nie będzie wiecznie towarzyszyć nam, niczym szczerzący kły demon czający się w pokoju za ścianą. Znałem pary, które nigdy nie pozbierały się po zdradzie jednego z partnerów. Mimo, że strona która zawiniła, bardzo się starała, strona pokrzywdzona nie potrafiła zapomnieć. Wiedział, że nie możemy dopuścić do sytuacji, gdy podzielimy ich los.” -„Zło pójdzie za tobą” Mark Edwards.

To takie stadium wpływu Tego. Co Się Wydarzyło  – podążając za Autorem – na życie głównych bohaterów. Ta warstwa thrillera „Zło pójdzie za tobą” jest bardzo wyraźna. To dzięki temu ujęciu czytelnik zostaje umiejętnie wplątany w życie Daniela i Laury po, przed i w trakcie Tego. Co Się Wydarzyło. Dzięki temu czytelnik rozumie mechanizmy, też te związane z zespołem stresu pourazowego i mechanizmami, które pojawiają się w życiu człowieka nim dotkniętym. Druga warstwa to obraz zła w przepięknej, ale jednak niebezpiecznej scenerii Rumunii. Ciekawiło mnie jak Rumuni zareagowali na sposób przedstawienia ich ojczyzny i rodaków  w powieści 😉. Wątek związany z policjantami, pozornymi stróżami prawa, gangsterami jeszcze sprzed poprzedniej władzy trochę przypominał mi atmosferę westernu. Zewsząd bombardowały mnie ukryte komunikaty typu: nikomu nie możesz ufać!!! Uciekaj!!! Sama koncepcja, nie taka znowu futurystyczna, hodowli niemowląt i wzajemnych tajemnic pomiędzy bohaterami a ich bliskimi spowodowała u mnie  dreszcz emocji. Wywołała  napięcie, niepewność i tajemniczość. A to są główne cechy książki pisanej w tym gatunku😊.

Lubicie podróże? Lubicie poznawać inną kulturę? Lubicie ciekawe historie?

Jeśli odpowiedzieliście przynajmniej na jedno z trzech pytań TAK to „Zło pójdzie za tobą” Marka Edwardsa jest książką dla Was. Czytajcie śmiało😊.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.

„Martwa woda” Wojciech Wójcik

MARTWA WODA

  • Autor: WOJCIECH WÓJCIK
  • Cykl: KAROLINA NOWAK I KRZYSZTOF ROZMUS (tom 2)
  • Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
  • Liczba stron: 657
  • Data premiery: 2.11.2022r.

Dość szybko Wojciech Wójcik puścił w eter drugi tom cyklu z Karoliną Nowak i Krzysztofem Rozmusem. Pierwsza część zatytułowana „Trzecia szansa” miała premierę dopiero co😉, tj. 4.05.2022r. (recenzja na klik). Premierę zatytułowaną „Martwa woda” od Wydawnictwa @Zysk i S-ka z dnia 2 listopada br. przeczytałam jakiś czas temu. Ale niestety, w zawierusze listopadowo – świątecznej o recenzji kompletnie zapomniałam ☹.

W warszawskim akademiku zostaje zamordowana Alina Kozioł, studentka resocjalizacji. Na miejscu zjawia się dwóch policjantów z patrolu, w tym Krzysztof Rozmus były doktorant Uniwersytetu Warszawskiego. Chwilę później na miejscu zbrodni pojawia się Piotrek Malinowski policjant z prewencji, a prywatnie partner zamordowanej. Śledztwo podczas nieobecności naczelnika prowadzi Karolina Nowak pod nadzorem prokuratora Wacława Muchy. Meandry śledczych prowadzą do wydarzeń sprzed dwudziestu lat, którymi interesowała się zmarła studentka i jej przyjaciółka Honorata. Czy dawne zaginięcie Marysi, śmierć Lolka i Dżesiki miało coś wspólnego z bieżącymi wydarzeniami? Ze wszystkich sił tego stara się dowiedzieć i Karolina, i wspierający ją Rozmus.

Wojciech Wójcik, podobnie jak w poprzednich kryminałach – kluczył, kluczył, aż wykluczył ciekawe rozwiązanie zagadki tajemniczych śmierci😉. Książkę czytałam z zaciekawieniem. Skończyłam późno w nocy czując, że jestem już blisko ostatecznego rozwiązania. Mapka, która znalazła się na jej wstępnych stornach od początku mnie intrygowała. Zastanawiałam się, co wspólnego z warszawskimi morderstwami wśród studentek ma chata wuja, przystań, Dąbrówka i drzewo wisielca. Autor miał jednak na tę mapkę ciekawy pomysł. I ten pomysł okazał się bardzo trafiony. Przeplatająca bieżące wydarzenia niepokojąca narracja opisująca z perspektywy pierwszoosobowej wydarzenia sprzed dwudziestu lat dodała fabule magii. Relacja z aktualnych wydarzeń pokazana jest natomiast z perspektywy trzecioosobowej. Tym bardziej, że narrator dość wcześnie porównał Marysię, Alinę do Karoliny Nowak, śledczej prowadzącej dochodzenie w sprawie niespodziewanego morderstwa w warszawskim akademiku. I od tamtej pory przepadłam. Szukając w czytanych fragmentach jakiegokolwiek znaku wskazującego, kto z bieżącego otoczenia Nowak brak udział w mazurskich wydarzeniach, które kładły się cieniem na aktualne śledztwo. Nieźle to sobie Wójcik wymyślił…

Bardzo dobrze wczułam się w klimat studenckiej rzeczywistości. Ciekawie Autor przedstawił życie studentów, łączące ich relacje, piętrzące się problemy. Motyw żyjących w akademiku okazał się dla mnie bardzo ciekawy. Tym ciekawszy, im Wójcik dodawał kolejnych bohaterów. Głuchoniemy Albin to wręcz postaciowy majstersztyk. Tak samo jak świat warszawskich naukowców. Mimo, że Rozmus jest aktualnie zwykłym krawężnikiem, świetnie wkomponował się w rolę słuchającego profesorów, doktorantów, doktorów i innych pracowników uniwersyteckich. To są jednak specyficzni bohaterowie, do których idealnie wkomponował się były doktorant. Jak to u Wójcika bywa czytelnik bombardowany jest licznymi wątkami pobocznymi, które rozciągają fabułę do niebotycznych rozdziałów. Dzięki nim można się wiele nauczyć. Wątek z dębami szypułkowymi wydający mi się niepotrzebny w ogóle mnie nie znudził. To samo dotyczyło kwestii kwasu cytrynowego. W postaci skrystalizowanej kwasek używam do odkamieniania czajnika elektrycznego, a tu taka niespodzianka! Poboczny wątek resocjalizacji więźniów również został odzwierciedlony w sposób bardzo interesujący. Sama postać ojczyma Aliny dodatkowo wzbogaciła fabułę. Najsłabszy element to zakończenie. Przy tych wszystkich zawiłościach równoległe śledztwo nabrało wręcz niemożliwego znaczenia. A co na to Karolina? Jak zwykle uniosła się dumą. Ciekawe, co z tego będzie. Ciekawe, czy się dowiem.

Karolina Nowak to interesująca bohaterka. O dziecku, byłym mężu, czy ojcu córki Wójcik wspomniał od niechcenia. Taka subtelna maszyna policyjna. Polubiłam ją od pierwszej części, od „Trzeciej szansy”. Jest literacką postacią na miarę swojej poprzedniczki z serii o Agnieszce Jamróz i Pawle Łukasiku. Przyjemnie się czyta historię opartą na wyrazistej i konsekwentnej kobiecej postaci. Oby tak dalej Panie Wojciechu. Oby tak dalej.

Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.