
KRWAWE ŁZY
- Autor: WOJCIECH WÓJCIK
- Cykl: AGNIESZKA JAMRÓZ I PAWEŁ ŁUKASIK, tom 2
- Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
- Liczba stron: 720
- Data premiery: 23.11.2021r.
Ależ ostatnio rozpieszcza mnie Wydawnictwo @Zysk i S-ka 😊. Ileż listopadowych nowości jego nakładem czeka na mnie. Tak z grubsza patrząc na moją biblioteczkę jeszcze na pewno trzy i to wszystkie w wigilijnym, świątecznym duchu. A takie książki w grudniu czytam najchętniej.
Wracając jednak do pozycji, o której dzisiaj chciałam napisać przyznaję, że czekała na mnie dość długo. „Krwawe łzy” Wojciecha Wójcika premierę miały 23 listopada br. Aż dziw, że tyle wytrzymałam po odebraniu przesyłki, tym bardziej, że poprzednia książka Autora, „Kurs na śmierć” mi się spodobała. Było w niej wszystko. Wyraziści bohaterowie, ciekawa postać kobieca, intrygujący wątek świata policyjnego oraz zbrodnia, prawie doskonała. Czy „Krwawe łzy” powtórzą sukces poprzednika?
„Sztuka jest dobra dla ludzi, którzy nie mają w życiu większych problemów” – „Krwawe łzy” Wojciech Wójcik.
Tym razem Autor zabiera nas w podróż do przygranicznych Długosielc, gdzie odnalezione zostało ciało mężczyzny z poderżniętym gardłem. Komisarz Paweł Łukasik rozpoznaje w nim ojca Wiktorii. Wiktorii, z którą łączył go romantyczny związek przerwany z nieznanych mu do tej pory przyczyn. Czy odejście Wiktorii łączy się z późniejszą śmiercią jej ojca? Jednocześnie Agnieszka Jamróz po zakończeniu kursu podstawowego w Akademii Szkolenia Policji powołana została do przewiezienia ciała zamordowanego komendanta placówki straży granicznej. Czy jego śmierć wiąże się ze śmiercią ukraińskiego pogranicznika, który zginął w ten sam sposób sześć miesięcy wcześniej? Dwoje śledczych, dwoje policjantów, dwie ofiary i wiele teorii do sprawdzenia. Jamróz i Łukasik w akcji, w której historii ma znaczenie, a duchy przeszłości powracają w najmniej oczekiwanym momencie.

Fabuła została ujęta w nieponumerowanych rozdziałach. Każdy z nich oznaczony jest datą i miejscem akcji. Autor prowadzi akcję dwuwymiarowo, naprzemiennie. Dwóch różnych śledczych, prowadzi na pozór dwa odrębne śledztwa. Agnieszka z nonszalanckim, trochę gburowatym Wnukiem. Paweł z asesorem Górskim. I w jednym, i w drugim miesza prokurator Lichocka. Trzydziestoczteroletnia kobieta z dziewczęcym głosem, przed którą drżą i policjanci, i pracownicy prokuratury. I to postać Lichockiej była dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Lubię takie kobiety petardy, które umiejętnie dążą do celu nie zważając na opinie innych, na niechęć której są poddawane. Wójcik jest mistrzem wielowątkowości. Pociąga za sznurki różnymi pobocznymi postaciami, co wprawiało mnie chwilami w osłupienie. Trudno się skupić na domniemanym śledczym, jeśli moje myśli biegną w stronę innych wydarzeń, które zostały rozpisane dość szczegółowo. Nie traktuję jednak stylu Wójcika jako wadę. Wręcz przeciwnie urozmaica on gatunek kryminału, w którym nie tylko chodzi o ofiarę i sprawcę, lecz również o inne okoliczności, które bardziej lub mniej miały dla sprawy znaczenie.
Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego. Na wydarzenia patrzymy oczami głównych bohaterów, tj. Pawła i Agnieszki. Narrator o wszystkim wie, dopowiada, dodatkowo opisując scenografię, nastrój i pogodę w sposób bardzo szczegółowy. Autentyczności dodają scenopisy przesłuchań śledczych, które wprowadziły do powieści świeżość. Wyniki i teorie śledcze formułujemy w tych momentach nie z perspektywy wydarzeń, lecz z poziomu zapisanych zeznań świadków, podejrzanych, czy rodziny ofiar. Chapeau bas dla Autora za klamrę w zakończeniu, która spięła wszystkie pozornie nieistotne wątki. Do tego niebezpieczny obraz Bieszczad, jakże mrocznych i chłodnych w tą zimową aurę, chwilami przyprawiał mnie o dreszcze. Na uwagę zasługuje również temat związany z pisaniem ikon oraz szeroki aspekt najbardziej cennych i pożądanych ikonopisarzy. Ogrom bohaterów chwilami mnie przytłaczał. Myliłam się w tych wszystkich Jagiełłach, Gwóździach, Zającach, Wilkach i Kotach.
„Krwawe łzy” to interesujący, wieloaspektowy kryminał z rozbudowanymi kreacjami bohaterów. Jest ich cała gama. Od możnych radzieckich dygnitarzy, po pograniczników po polskiej i ukraińskiej stronie, przez policjantów i prokuratorów, a także wiejskich pijaczków, zabobonnych bab, czy znachorek opiekujących się własnym, małym cmentarzykiem. To książka, w której duch Podlasia i Bieszczad został zachowany, bardzo prawdziwie odzwierciedlony. Fantastycznie czytało mi się o miejscach, w których nigdy nie byłam, o współpracy i niepokojach po jednej oraz po drugiej stronie granicy, i o sile pieniądza. Podobno jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
Reasumując, warto zanurzyć się w świetnie skonstruowane śledztwo, z wieloma bocznicami, które prowadzą czytelnika na manowce, a także poobserwować oczami wyobraźni Bieszczady zimą. Jeśli jesteście tego samego zdania to „Krwawe łzy” są dla Was. Miłej lektury.
Moja ocena: 8/10
Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

Ten kryminał na pewno spodoba się mojej drugiej połówce.
PolubieniePolubienie
Pingback: „Trzecia szansa” Wojciech Wójcik | Słoneczna Strona Życia