Recenzja przedpremierowa – „Zimna S. Odwilż” Justyna Chrobak

Zachwycałam się w ostatniej recenzji „Zimną S” @Justyna Chrobak – profil autorski i pisałam, że tak książka mi się podobała, że szybko zabrałam się do przeczytania jej drugiej części „Zimna S. Odwilż”. Która z części okaże się lepsza, debiut czy kontynuacja? Czy poziom książki jest taki sam? Zapraszam do przeczytania recenzji drugiego tomu cyklu.

Justyna Chrobak w tej części nie oszczędza Malwiny. Sama okładka książki jest zdecydowanie różna od pierwszej. Zauważyliście? Jakby w samej okładce aktorka, bo wierzę, że miała prawo decydować o jej wyglądzie, chciała dać nam do zrozumienia, że o Malwinę w tej części chodzi. O jej tragedię, o jej przeżycia, o jej uczucia i niezrozumienie tego co się dzieje. Często tak jest, szczególnie gdy przeżywamy żałobę, nie potrafimy się wtedy pogodzić z tym, co nas spotkało. A przecież się stało i trzeba żyć dalej. Mimo, że jej trudno Malwina walczy, bo jest waleczna. W tej części jednak zdecydowanie mniej. W efekcie zdaje się sobie sprawę, że potrzebuje pomocy, potrzebuje by ktoś się o nią zatroszczył, ktoś jej pomógł, ktoś był jej bohaterem. Każda z nas czasem tak ma. Szukamy pomocy, nawet do tego się nie przyznając. Poznajcie trochę inną Malwinę. Poznajcie, parafrazując Osiecką „kobietę po przejściach, kobietę z przeszłością”.

Z tymi początkami serii różnie bywa

Zawsze zastanawiam się czy pierwsza książka serii będzie jednocześnie jej najlepszą.  Czy kontynuacja będzie udana. Muszę przyznać, że wielokrotnie kontynuacje mnie zawodziły. Nie miały tego polotu, tego rozmachu. Znika gdzieś niewiadoma i zaskoczenie. Oczywiście za wyjątkiem „Harrego Pottera”, „Władcy Pierścieni” i innych arcydzieł literackich! Nie mam doświadczenia w pisaniu, więc nie będę się wymądrzać. Zapewne trudno autorowi za każdym razem zachwycać czytelnika. Tak samo jak nam trudno jest zachwycić drugiego człowieka, którego już znamy, u którego nie zadziała już po raz drugi „efekt aureoli” przy pierwszym wrażeniu. Niektórzy czytelnicy są bardzo wymagający. Jak przeglądam różne recenzje to takich niepobłażliwych czytelników jest wielu. Zawsze ciekawi mnie, czy tą powieść, którą oceniają bardzo srogo, sami napisaliby lepiej. Czasem dobrze jest „wejść w czyjeś buty”.

Ja starałam się czytając „Zimną S. Odwilż” bardzo „wejść w buty” autorki i zrozumieć, co chciała nam przekazać kreśląc taką, a nie inną fabułę. Jedno jest pewne, Chrobak w tej części pokazała nam inną Malwinę, cierpiącą Malwinę. To rozwinięcie głównej bohaterki z poprzedniej części serii. To przedstawienie Malwiny bardziej dojrzałej, drogi, którą musiała przejść. I ten aspekt książki podobał mi się najbardziej. Każdy z nas nosi swój bagaż, bagaż doświadczeń. Ja też noszę swój. Jednego nadal uwiera. Drugi zrzucił z ramiona już dawno temu i niesie lekką siatkę. Prawie pustą siatkę. Oddzielił emocje i przeżycia od codzienności. Oj, każdy by tak chciał, prawda?  Malwina też niesie i ta jej podróż mnie momentami rozczulała. To dobrze, bo to przecież taki gatunek. Ma być w nim dużo emocji.

na, Malwina jest największą wartością tej części.

Niektóre wątki, które się pojawiły można nazwać w pewnym sensie kryminalnymi. To rozbuchało fabułę do sufitu. Groźby, szantaż, przyjaciel na niby zmarłego ojca. Sama rola ojca w fabule była dla mnie zaskoczeniem. Muszę przyznać, że deczko nie podłapałam tych emocji. I może to mi najbardziej w książce przeszkodziło.

Taki trochę miszmasz. Trochę historii obyczajowej, szczypta sensacji, gram romansu, jedna łyżka soli chciałoby się rzec. Gatunek nie całkiem kobiecy. Gdybym miała jednym słowem określić tą cześć, to napisałabym: urozmaicona. Całkowicie. Dostarczyła mi momentami różnych, skrajnych emocji. Możliwe, że mój odbiór zaburzyła część pierwsza, którą przeczytałam bezpośrednio przed częścią drugą. Nie miałam czasu odpocząć, zatęsknić. No cóż, nie dotrzymałam obietnicy danej sobie dawno temu, że będę robić przerwy między częściami cyklu. Ktoś mi zawsze mówi, że „nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu”. W moim przypadku to 100% racji. Czytajcie więc, jeśli mogę dać Wam radę, obie części w pewnym odstępie czasu. Na pewno książkę ocenicie jako bardzo dobrą. Tak się zwykle dzieje, gdy powracają doskonale skrojeni bohaterowie, którzy nierzadko są największą wartością każdej książki.

Zachęcam Was do zaglądnięcia na karty tej historii, celem poznania dalszych losów Malwiny. Losów, które Was zaskoczą. Jestem tego pewna. Tak samo jak mnie.  Spróbujcie zrozumieć jej decyzje, dla mnie czasem kompletnie niezrozumiałe. Ciekawi Was jakie decyzje podejmowała Malwina? Nic prostszego. Książka dostępna od najbliższej środy. Biegnijcie do księgarń lub klikajcie w księgarnie internetowe.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z książką przedpremierowo bardzo dziękuję  Autorce.

„Za każdą cenę” Robert Dugoni

ZA KAŻDĄ CENĘ

  • Autor:ROBERT DUGONI
  • Wydawnictwo:ALBATROS
  • Seria: TRACY CROSSWHITE. TOM 6
  • Liczba stron:448
  • Data premiery:02.06.2021r.

Pewnie przyznacie mi rację, jak to mówią Anglicy „in advance”, a Polacy „z góry”, że goni @WydawnictwoAlbatros w publikacjach książek z serii o Tracy Crosswhite autora @AuthorRobertDugoni. Goni, goni. To dobrze, bo światową premierę będzie miał w dniu 20 czerwca 2021 ósmy tom cyklu, tytuł oryginalny „In Her Tracks”. Ciekawe pod jakim tytułem wyda go Wydawnictwo Albatros. Interesuje  mnie bardzo, co dzieje się w kolejnych, siódmej i ósmej części serii. A teraz przed Wami praktycznie na bieżąco – uff jak dobrze, że nie z zaległości – recenzja książki „Za każdą cenę”. Poprzednią książkę oceniłam bardzo wysoko 8/10 (recenzja: Brudna sprawa). Bardzo spodobała mi się wielowątkowa fabuła i styl pisania. Zapraszam więc do zapoznania się z moją opinią na temat szóstej książki z Tracy Crosswhite w roli głównej.

(…) bycie rodzicem nie jest dla słabych duchem. (…) bycie rodzicem oznacza niewysłowioną radość i szczęście, ale także ryzyko przeżywania niewyobrażalnej rozpaczy i bólu”.

„Za każdą cenę” Robert Dugoni

Kto z Was, będąc rodzicami, zgodzi się z opinią autora? Dajcie znać. Ja podpisuję się pod nią obiema rękoma. Naprawdę trudno jest przeżyć stratę własnego dziecka. Niektórzy przeżywają tę stratę wielokrotnie lub jedna po drugiej. Wiele wielkich, przeogromnych strat. Nigdy tak naprawdę nieprzepracowanych strat. I o takich stratach jest ta książka. O ludziach, którzy odeszli.

Jak to w przypadku tej serii, są dwie ofiary. Choć to nie jedyne wątki poruszone przez autora. Lubię, takiego Dugoniego. Takiego swojego, takiego konsekwentnego. Prezentującego taki sam poziom, wysoki poziom. Pierwsza z ofiar to matka, zamordowana na oczach własnych dzieci. Matka nie godząca się na handel narkotykami w dzielnicy, w której mieszka wielu małych mieszkańców. Matka walcząca. Matka przegrywająca tę walkę. Matka nazwana, to Monique Rogers. Tym śledztwem zajmują się uroczy, mimo swojej ponad stukilowej wagi, Faz i Del. Uwielbiam ten duet. Taki czasami Flip i Flap, nie raczej Flap i Flap. Obaj są bowiem słusznej postury, takiej włoskiej. Druga ofiara to córka, indyjskiego pochodzenia. Córka walcząca ze stereotypami o swej narodowości. Córka ubierająca się jak zwykła młoda kobieta. Córka nie poddająca się tradycjom. Córka nie akceptująca aranżowanych małżeństw. Córka stanowiąca o sobie. Córka nazwana, to Kavita Mukherjee. Tym śledztwem przewodzi Tracy Crosswhite mająca swoje osobiste problemy. Znajdująca się w kilkunastotygodniowej ciąży, obawiająca się o swoją pozycję. Czy uda się śledczym odnaleźć sprawców?

Ps. nie wiem po co zadałam to pytanie, przecież i tak Wam nie napiszę. Wybaczcie, nie chcę spojlerować.

Robert Dugoni trochę namieszał w życiu prywatnym Tracy. Podważył jej pozycję wprowadzając konkurencję. I to znaczną, i to kluczową. Czy chociażby powodując zwady i niedomówienia z kapitanem Nolasco. Ten wątek jest istotny dla prowadzonego śledztwa. Momentami Tracy wydaje się swoją osobistą sytuacją całkowicie pochłonięta. Na szczęście, tylko momentami. Postać kobiety w ciąży została bardzo dobrze rozpisana. Tracy jest bardziej ludzka. Nie wycieka z niej tylko profesjonalizm, lecz prawdziwa kobieta w ciąży, z wszystkimi jej objawami. Taka ludzka Tracy też się sprawdza w prowadzonych sprawach. Podobnie jak w poprzedniej części, jest bardziej czuła, bardziej delikatna i bardziej emocjonalna.

Sam Faz, znacząca osobowość w Sekcji Ciężkich Przestępstw Kryminalnych ma swoje problemy. Problemy, z którymi trudno mu sobie poradzić, mimo swego profesjonalizmu, ogromnego profesjonalizmu. Ten duży profesjonalizm odzwierciedlony w pracy śledczych jest ogromną wartością tej części. Można nużyć się w zawiłościach pracy policji, kompletnie się nie nudząc. A to jest duży plus kryminału policyjnego. Czasem osadzenie w pracy policji mnie nuży. Naprawdę nuży. Bardzo spodobała mi się postać Faza w tej odsłonie. Wzmógł jeszcze moją sympatię do swojej osoby.

W pięćdziesięciu dziewięciu rozdziałach Dugoni odwzorował ponownie bardzo dobrze całą plejadę głównych bohaterów. W mojej opinii, Tracy tak naprawdę nie jest najważniejsza. Mimo, że cykl jest nazwany jej imieniem i nazwiskiem. Równie ważni są inni członkowie zespołu, którzy spajają całą historię, scalają wszystkie wątki doprowadzając do odnalezienia sprawcy. Czy ta książka mi się spodobała? Tak, zdecydowanie mi się spodobała.

Podobały mi się wzajemne animozje, próby sił. Jak w życiu. Jak w naszych pracach, w naszych domach, czasem w naszych przyjacielsko – znajomskich relacjach. Nie lubię w kryminałach idyllicznego obrazu współpracy śledczych. Nie ma idealnych ludzi, więc nie może być idealnych śledczych. Nie ma idealnego życia, więc nie może być idealnej zawodowej współpracy. Takie prawdziwe relacje dobrze się sprawdziły w fabule. Trochę namieszały, ale jednocześnie uczyniły ją ciekawszą. Pamiętacie tasiemiec „Dynastię”? Wybaczcie porównanie, ale rodzice od czasu do czasu kilkadziesiąt lat temu pozwolili mi oglądać. Gdy nie było w odcinku Alexis, która najlepiej potrafiła namieszać w relacjach głównych postaci, nie był to odcinek ciekawy. Z tego samego założenia – może też swego czasu fan „Dynastii” – wyszedł Dugoni zakorzeniając w fabule wiele problemów osobistych, tarć i niedopowiedzeń, które mogą zniszczyć każdą relację.

I trochę o tej relacji jest ta książka. O relacji między ofiarą a jej przyjaciółką, która żyła myśląc, że na równi sobie były oddane, że Kavita zrozumie jej wybory, nawet jeśli się z nimi nie zgodzi, że jej nie odtrąci w chwili próby. Tak zwykle myślą przyjaciółki o sobie nawzajem. Rzeczywistość jednak może być całkiem inna. Te relacje mnie najbardziej zaskoczyły, bo cóż sam styl pisania autora już znam z części piątej, bohaterów również, wielu z nich polubiłam, więc mam do nich emocjonalny stosunek. Przyznaję jednak, tak skonstruowanych relacji nie spodziewałam się w kryminale policyjnym. Oczywiście wszystko napisane w sposób przystępny, przyjemny, z dobrymi, skomasowanymi dialogami, bez zbędnych ozdobników. Takie męskie pisanie, konkretne pisanie.

Przeczytajcie koniecznie, bo to dobry kryminał i dobra seria. Przeczytajcie, by oprócz zweryfikowania  opisanych powyżej przeze mnie walorów książki, dowiedzieć się, co autor miał na myśli mówiąc o koncepcji rodziny typu instant. Tą koncepcję zapamiętam na długo. Możliwe, że do końca życia. Możliwe, że wrócę do niej w innej, przyszłej recenzji.

Od razu zastrzegam, nie znajdziecie w tej pozycji wielkiego efektu WOW. To nie ten pisarz, nie ten styl pisania. Jeśli jednak lubicie czytać ciągle zastanawiając się co będzie na końcu i nie potrafiąc się tego końca doczekać, to jest to książka dla Was. Zdecydowanie dla Was.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję  Wydawnictwu Albatros.

„Śmierć Pani Westaway” Ruth Ware

ŚMIERĆ PANI WESTAWAY

  • Autor:RUTH WARE
  • Wydawnictwo:CZWARTA STRONA
  • Liczba stron:480
  • Data premiery:02.06.2021r.

Czytaliście poprzednią książkę autorki? Jeśli nie, a chcecie się dowiedzieć czy przypadła mi do gustu to zachęcam do przeczytania recenzji Pod kluczem. Książka bardzo mi się podobała.

Opis wydawcy w przypadku „Śmierć pani Westaway”, która premierę miała zaledwie 2 czerwca, zastanawia. Jak czytam „Każda rodzina ma swoje mroczne tajemnice” to zakładam, że będzie to dobra powieść. Powieść głęboka, powieść druzgocąca. Często wydania od Wydawnictwa Czwarta Strona takie są. Spełniają moje wymagania. Oj spełniają. Sama okładka już wiele obiecuje. Zamknięta, stalowa brama. Ciekawi Was co za nią jest, za tą bramą? Mnie ciekawiło bardzo.

(…) dzieci to tylko kłódki do patriarchalnych kajdanek małżeństwa”.

„Śmierć pani Westaway” Ruth Ware

Tylko, że o dzieci w tej książce chodzi. Dzieci niechciane, niespodziewane, dzieci, które pojawiają się przedwcześnie. Dzieci będące czyimiś wnukami, siostrzeńcami, bratankami. Czyimiś dziećmi. Takim dzieckiem jest Hal. Samotna, dopiero co przekroczyła dwadzieścia lat, sierota. Tęskniąca za matką, którą straciła trzy lata wcześniej. Zarabiająca pieniądze wróżąc z kart, rąk lub z oczu. Pieniądze, których los jej do tej pory skąpił, których zawsze było za mało. Los wydaje się odmieniać gdy dowiaduje się o tym, że została spadkobierczynią Pani Hester Westaway, jej babci. Wyrusza więc do posiadłości w Kornwalii, gdzie dowiaduje się o istnieniu trzech wujków, o których nie miała pojęcia. W jaki sposób zmienią jej życie? Czy uda jej się odnaleźć więź z Ablem, Ezrą i Hardingiem? Czy będzie tylko dla nich zagrożeniem? Kolejnym zagrożeniem.

Tajemnice w staroangielskiej posiadłości

Trochę jak w „Wichrowych wzgórzach” Emily Brontë, które uwielbiam. Ogromna, stara posiadłość. Zimna posiadłość, ze stromymi schodami, emaliowanymi wannami na nóżkach. Strzeliste okna na strychu. Okna zabite kratami. Rodzina z tradycjami. Dzieci wychowywane „twardą ręką”, zamykane w pokoju na strychu z zakratowanymi oknami za każde małe, niewinne przewinienie. Despotyczna matka nie okazująca uczuć. Gospodyni, teraz już ponad osiemdziesięcioletnia, głucha, słaba, kuśtykająca, ale do końca oddana swojej chlebodawczyni. Wierna do końca, do jej śmierci.

To historia o odnajdywaniu siebie. O poznawaniu własnej matki, prawdziwej matki. O penetrowaniu jej przeszłości, o której nic nie wspominała nic nie mówiła. To historia o poszukiwaniu ojca. Ojca, którego się do tej pory nie znało.

To wszystko w dusznym, angielskim klimacie. Deszczowym, wietrznym, zimnym. W angielskim stylu pozostała rodzina milczy, milczy gospodyni, milczy nawet notariusz, mimo, że widać, że chciałby coś powiedzieć. W tym wszystkim próbuje odnaleźć się młoda dziewczyna, samotna dziewczyna.

Styl autorki bardzo dobry, mimo klimatu, który wiernie odwzorowała. Narrator jest trzecioosobowy. Retrospekcje odnoszące czytelnika do 1994 roku pozawalają poznać motywy, zatracić się w ówczesną rzeczywistość. Poznać realne wydarzenia z przeszłości.

Bardzo podobał mi się poboczny wątek homoseksualizmu jednego z synów Hester Westaway. Jej braku tolerancji, wręcz jawnej nienawiści. Lata dziewięćdziesiąte nie w każdej rodzinie przyniosły odwilż. Nie w każdej przyniosły tolerancję. Na pewno nie w tak starej rodzinie z tradycjami.

Nie spinały mi się tylko te niespodziewanie odnalezione dzienniki. Wydawały mi się ogromnym uproszczeniem. Dzienniki, w których wiele stron wyrwano, zatarto. Dzienniki, w których opisano historię Maggie i historię Maud. Dzienniki schowane w ogromnym, starym domu. Przez wiele stron zastanawiałam się, że gdyby mieszkańcy posiadłości rzeczywiście chcieli ukryć pewne z przeszłości zdarzenia to w pierwszej kolejności zrobiliby wszystko, by żaden ślad nie został.  Mało prawdopodobne, by ktoś z zewnątrz nagle je odnalazł i stał się ich posiadaczami. Tak cenne skarby, jak dzienniki skrywające tajemnice chroni się przede wszystkim.

Rodzinne tajemnice sprawdzają się w każdej prozie. Ostatnio czytałam wiele takich wątków. Ale rodzinne tajemnice w staroangielskim domostwie mają dodatkowy urok i tak naprawdę mroczny klimat. Klimat, w który warto zanurzyć się w trakcie tych parę wolnych, sennych dni. Zachęcam do lektury.

Moja ocena: 7/10

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.



Premiera – „Cierń” Przemysław Żarski

CIERŃ

  • Autor:PRZEMYSŁAW ŻARSKI
  • Wydawnictwo:CZWARTA STRONA
  • Seria: ROBERT KREFT. TOM 3
  • Liczba stron:464
  • Data premiery:02.06.2021r.

Są bohaterowie za którymi już tęsknię po przekartkowaniu ostatniej strony. Takim bohaterem jest Robert Kreft. W recenzji poprzedniej części cyklu Blizna napisałam, że „(…) Roberta Krefta poznajemy bliżej. Dowiadujemy się trochę o jego przeszłości, o tym, co go ukształtowało. Poznajemy jego dawne rany i dotykamy jego blizn”. O takim Krefcie świetnie się czytało. Z rozżaleniem przeczytałam w opisie wydawcy „Brawurowy finał cyklu z komisarzem Robertem Kreftem w roli głównej!”. To, że brawurowy, to się cieszę, naprawdę. Ale, że finał!!! To coś innego, totalnie innego… No cóż, uczucia na bok, bo czeka na Was nowa przygoda z Kreftem, którą popełnił @Przemysław Żarski – autor, a wydało Wydawnictwo Czwarta Strona. Przygoda, która premierę ma 2 czerwca.

Błędy tkwią w pamięci niczym cierń. Ich wspomnienie tylko potęguje ból.”

„Cierń”  Przemysław Żarski

Mocny cytat? Poczekajcie, jak przeczytacie książkę. Nie udało się komisarzowi Robertowi Kreftowi dopiąć do końca wątku, który prowadził w sprawie uwięzionych kobiet w nieruchomości należącej do jego kolegi Błażeja Urygi. Nie udało się. Ktoś znowu rozpoczyna z nim grę. Grę, w której stawką jest życie młodych kobiet. Grę, w której stare kości zostaną odgrzebane i to dosłownie, przy przydrożnej kapliczce. Co łączy zniknięcia młodych kobiet z późniejszymi ich samobójczymi śmierciami. Co łączy Barańską, żonę Urygi – współpracownika Krefta, Annę Kreft – jego matkę ? Czy wydarzenia teraźniejsze mają związek ze śmiercią samobójczą matki Krefta? Czy kobiety ginęły przypadkowo? Jaki związek z ich zaginięciami miało poznanie tajemniczego Michała? Tyle pytań ile odpowiedzi. Tyle zagadek ile rozwiązań. Tyle śledztwa ile zaangażowanych policjantów. O tym wszystkim możecie przeczytać.

Chciałam w żołnierskich słowach

No chciałam, naprawdę chciałam skupić się tylko na najistotniejszych aspektach powieści, dosłownie w kilku zdaniach. Nie udało się. Niestety. Myśli kłębią mi się jak huragan w głowie. Wracam pamięcią do poprzednich części serii. Szukam Krefta swojego, takiego, którego zapamiętałam. Krefta mającego słabość od kobiet, z którymi pracuje. Krefta potrafiącego „obić mordę” byłemu mężowi kobiety, z którą się spotyka. Krefta z jednej strony szorstkiego, zdystansowanego, z drugiej niezwykle uczuciowego, smutnego, niezaznającego spokoju. Szukam jego początku. Próbuję w pamięci odtworzyć, gdzie jest to preludium. No…sami widzicie, że się nie da w paru słowach.

Początek zawsze gdzieś jest. Dla wielu z nas jest nim to, co stało się w dzieciństwie.

(…) Dzieciństwo jest bańką, w której przechowujemy przebłyski wspomnień, urwane migawki z przeszłości. Pamięć bywa wybiórcza. We wspomnieniach odsuwamy na bok lęki, niepowodzenia i porażki, projektując obraz świata i bliskich diametralnie różny od prawdziwego”.

Dzieciństwo Krefta to jedno wielkie cierpienie. Cierpienie chłopca przeżywającego śmierć samobójczą matki. Cierpienie chłopca słyszącego głos matki wydobywający się z kasety magnetofonowej. Jakby spowiedź, jakby wytłumaczenie, jakby głoś z zaświatów.

W powieści czekają na Was znani bohaterowie z poprzedniej części cyklu. Jest i Błażej Uryga, jest i Marta Rybicka, jest i Natalia Kilian, jest i Olga Krynicka. Krynicka nadal przegrywająca z własnym mężem. Mężem, który mimo swej wyprowadzki manipuluje rzeczywistością, rozgrywa dzieckiem, kreuje nową relację przemocową, czasem na odległość, czasem z bliska. Żarski nie zapomniał o sprawdzającym się zestawieniu. Zestawieniu tych, którzy są kluczowi dla sprawy, kluczowi dla spraw.

Narracja jest prowadzona  w trzeciej osobie. Konstrukcja podoba mi się bardzo. Rozdziały nazwane są nazwiskiem kluczowego bohatera, wskazują też miejsce i czas akcji. Żarski uwielbia retrospekcje. Dzięki takiej konstrukcji czytelnik nie ma szans się pogubić, zatracić w kreowanych wątkach. Pisarstwo Żarskiego zasługuje na ogromne brawa. Dbałość o detale, wykreowane postaci, ciekawe wątki poboczne, udane retrospekcje, o których już wspomniałam. Przedstawiając wątek kryminalny Żarski dopracowuje każdy szczegół, nie ma żadnych niedociągnięć. Sam wszystko kwestionuje, podważa postawione tezy. Tym samym uwiarygadnia każdy wątek, każdy postęp w śledztwie. To trylogia, w której każda kolejna część jest na takim samym wysokim poziomie i w odniesieniu do kunsztu pisarza, i w odniesieniu do fabuły. To rzadko się zdarza. Taka konsekwencja, by każda kolejna część była tak samo dobra. Była naprawdę wysokiej jakości klamrą spinającą całą serię.

Faktycznie „Brawurowy finał cyklu z komisarzem Robertem Kreftem w roli głównej!” Stwierdzam z całą stanowczością. Kreft jak dobre wino, co część cyklu to lepszy. Żarski tak samo. Co książka to lepszy. W trzeciej odsłonie perfekcyjny w każdym calu.

Rzadko daję rady. Teraz nie mogę się powstrzymać. Jeśli nie poznaliście Krefta wcześniej, zacznijcie chronologicznie od „Śladu”, potem sięgnijcie po „Bliznę”. Dzisiejszą premierę zostawcie sobie na koniec. To pozwoli Wam poznać historię dogłębnie, od początku. Zrozumieć skąd te ślady. Skąd te blizny. Skąd te skazy i ciernie, których do tej pory nikt nie usunął, nikt nie był w stanie wyciągnąć.

Moja ocena: 9/10

Recenzja powstała dzięki Wydawnictwu Czwarta Strona.

Premiera – „Druga żona” Sheryl Browne

DRUGA ŻONA

  • Autor: SHERYL BROWNE
  • Wydawnictwo: W.A.B.
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery: 02.06.2021r.

Czasem rozpoczynając recenzję muszę wspomnieć o autorze. Dzieje się tak w dwóch przypadkach. Pierwszy, bliski memu sercu, gdy autora znam i zrobił na mnie wrażenie lub całkowicie odwrotnie. Drugi przypadek to wtedy, gdy nie znam kompletnie żadnych wcześniejszych książek autora. Tak jest w przypadku Sheryl Browne. Nie czytałam jej „Opiekunki”. Nie mam więc wyrobionego zdania. Wiem tylko tyle, że jest to „brytyjska pisarka, która specjalizuje się w thrillerach psychologicznych” (źródło: LC). Brytyjka, hm…może być różnie. Mroczno, ciężko lub całkowicie lekko, mimo trudnego tematu, jak w przypadku Beliny Bauer (moja recenzja Ostrze).

O czym jest ta historia?

To historia o kobietach. To historia o Nicole, Olivii i Rebecce. Historia o żonach. Tylko, która z nich jest tą drugą?

To historia o przyjaźni, w której Nicole dla Becky była „(…) bardziej jak siostra niż przyjaciółka – jak rodzina, z którą Nicole nie czuła się szczególnie związana”.

To historia o małżeństwie Nicole z Richardem. Małżeństwie zakończonym nagłą śmiercią samobójczą Nicole.

To historia o dociekaniu prawdy. Prawdy w sprawie Nicole. Prawdy, która nie była tak oczywista jak ją przedstawiał jej mąż.

Jaka jest ta historia?

Ciekawa. To ciekawy obraz z pozoru idealnego małżeństwa, z pozoru idealnego ojca wychowującego samotnie dorosłą córkę, z pozoru idealnych relacji.

Autorka umiejętnie wprowadziła czytelnika w zawiłą sytuację Nicole. Nicole o dwóch twarzach. O twarzy oczami Richarda, która uwielbiała sprzątać, kochała zimne i białe wnętrza, utrzymująca sama ogromny dom w nienagannej czystości, rzucająca malowanie farbami olejnymi, gdyż brudzą, traktująca malowanie tylko jako hobby. O twarzy oczami Rebecci, niecierpiąca sprzątać, uważająca, że szkoda życia na utrzymywanie domu w czystości, nienawidząca usługiwać własnemu mężowi, dla której malowanie było sensem życia, nieodłącznym elementem życia, bez którego trudno jej było żyć. Która z tych twarzy była prawdziwa? Twarz oczami Rebecci ,czy twarz oczami Richarda?

Postać Nicole to dobrze wykreowany przykład kobiety zniewolonej. Kobiety, która wpadła w sieć manipulacji, sieć sztucznych zależności i wyimaginowanych krzywd. Sieć na nią zastawioną. Sieć, od której nie potrafiła się uchronić. Autorka często wracała do pierwszego nieudanego małżeństwa Nicole, jak sama go nazywała z mizoginem. Jakby chciała nam zwrócić uwagę, że tak nieudane małżeństwo może odcisnąć istotne piętno. Piętno, które ciągnie się za nami nawet w nowym życiu. Życiu wymarzonym. Nicole nie potrafiła się od myśli na temat pierwszego męża wyzwolić. Wracała do tego co się zdarzyło, co się działo. Przeżywała na nowo. Na nowo śniła swój koszmar.

Bardzo polubiłam postać Rebecci. Silnej, władczej, inteligentnej kobiety. Kobiety szukającej prawdy. Kobiety nie dającej się omamić. Zdecydowanej, sprytnej i wolnej. Wolnej w swoim życiu.

To ciekawy thriller. Thriller psychologiczny o relacjach. O relacjach damsko – męskich, relacjach pomiędzy dziećmi a rodzicami, relacjach pomiędzy przyjaciółmi. To thriller o manipulacji, o wytwarzaniu sobie ofiary, ofiary, którą można gnębić zaspokajając swoje sadystyczne żądze.  To thriller o wmawianiu, że rzeczywistość co poniektórym się ubzdurała, się zakrzywiła. I wreszcie to thriller o kłamstwie i kłamcach, którzy nas otaczają, czasem nawet bardzo blisko. Tak blisko, że już bliżej się nie da.   

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki jeszcze przed premierą bardzo dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

Recenzja przedpremierowa – „Zabijaj uważnie” Karsten Dusse

ZABIJAJ UWAŻNIE

  • Autor: KARSTEN DUSSE
  • Wydawnictwo: OTWARTE
  • Seria: ZABIJAJ UWAŻNIE. TOM 1
  • Liczba stron:390
  • Data premiery: 02.06.2021r.

„Zabijaj uważnie” od Wydawnictwa Otwarte to debiut autora, Karstena Dusse. I tu nie będzie zaskoczenia, prawnika od lat piszącego scenariusze do seriali i formatów telewizyjnych. Przygodę z książką zaczęłam trochę od tyłu, a dokładniej od skrzydełka tylnego, w którym przeczytałam krótką notkę biograficzną o autorze. Notka po raz kolejny potwierdziła, by pisać dobre książki muszę najpierw skończyć studia prawnicze;)  Pogłębiając się nadal w czytaniu na opak, przeczytałam Dziękuję. Zdarzyło mi się to po raz pierwszy. Naprawdę. Tylko dlatego, że nie mogłabym zacząć czytania bez dowiedzenia się skąd autor zaczerpnął inspirację do tak sztosowej – jakby powiedział mój syn  – fabuły. By kompletnie zbić siebie samą z tropu, zerknęłam na opinie na LC. Ludziska !!!! Chyba nigdy nie widziałam 52 opinie na LC na dwa tygodnie przed premierą!!! A premiera jest dopiero 2 czerwca. Istne szaleństwo. Mnogość przedpremierowych recenzji potwierdza tylko, że tak zaciekawionych i niecierpliwych czytelników jak ja, jest wielu.  Ale przyznajcie sami, jak tu nie być ciekawym, gdy z opisu wydawcy jawi nam się przepis na udane morderstwa i to uważne morderstwa.

Zamiast skupić się na tym, co mówi twój przeciwnik, skup się na tym, co chce powiedzieć. To, co słyszysz, to tylko echo jego świata wewnętrznego. Kiedy zamiast słuchać, zaczniesz czuć, oskarżenie okaże się wołaniem o pomoc.”

„Zabijaj uważnie” Karsten Dusse

Kompletnie nie wiem, co przez fabułę książki chciał nam powiedzieć jej autor, Karsten Dusse. Wiem natomiast, że z taką fabułą i konstrukcją książki spotkałam się po raz pierwszy. A jeśli obserwujecie mój blog, to wiecie, że z poświęcaniem czasu na czytanie nie mam problemu. Stosownie zresztą do innej zasady z książki: „Wszyscy mają tyle samo czasu. Jednak każdy z nas inaczej go wykorzystuje”.

Z treningiem uważności stykamy się, gdy Björn Diemel, adwokat karny działający na zlecenie rzadko niesłusznie oskarżonych, zaczyna dusić się w swoim małżeństwie. Celem poprawy relacji z żoną zaczyna uczestniczyć w treningu uważności prowadzonym przez Joschkę Breitnera. O treningu przeczytacie tutaj Medytacja mindfulness. Spotkania Björna z terapeutą w krótkim czasie przyczyniają się do poprawy relacji z żoną mimo separacji, zwiększenia częstotliwości spotkań z córką Emily oraz pozbycia się trudnego klienta, bardzo dochodowego, lecz jednak trudnego Dragana, lokalnego gangstera.  Sam scenariusz to nic nowego. Natomiast motywacja, forma podjętych działań to coś innego. Björn bardzo szybko osiągnął pierwszy cel, jaki postawił przed nim coach, a mianowicie zaspokoił potrzebę, która dała o sobie znać dzięki uważnemu przyjrzeniu się sobie, swojemu życiu. Jak sam zauważył; „(…) moje pierwsze morderstwo wypada uznać za poprawne wykonane ćwiczenie uważności. Nie przyniosło nic dobrego drugiej osobie. Tylko mnie”.

Już wiecie, że warto przeczytać. Czyż nie? 

Groteskowy humor

Żeby nie napisać czarny humor.  Pomysł na książkę na miarę Chmielewskiej, królowej polskich kryminałów. Genialny pomysł na połączenie zasad work-life balance z mafijnym, niemieckim półświatkiem. Musicie bowiem wiedzieć, że akcja toczy się w Niemczech. Kosmopolitycznych Niemczech. Mamy więc pobocznych bohaterów o imieniu Dragan, Boris, Basia, Sascha, Stanislav, Igor itede, itepe. Prawdziwa mekka emigrancka z polskim wątkiem.

Książka składa się z krótkich, zatytułowanych rozdziałów. Tytuł nawiązuje do rady Joschky Breitnera, która również cytowana jest w podtytule. Narracja jest pierwszoosobowa. Na wydarzenia, uczucia, decyzje patrzymy oczami Björna, głównego bohatera. To Björn uzasadnia swoje zachowanie odnosząc je do konkretnego zalecenia przekazanego przez terapeutę w trakcie treningu uważności. Tak się zakręciłam czytając poszczególne kroki treningu, zamieszczone na początku każdego rozdziału, że….. zaczęłam wierzyć w istnienie Joschky Breitnera.  Tak świetnie autor skonstruował rady i potrafił odnieść je do przedstawionych w rozdziale okoliczności, że aż musiałam sama siebie sprostować. Terapeuta jest postacią literacką.

Oprócz głównego wątku, baaaaardzo ciekawego, autor umiejętnie wplótł wątki poboczne. Warto wspomnieć o gangsterach zajmujących się przestępczością zorganizowaną, którzy – zdaniem autora – z zasady uważają się „(…) za człowieka, który kocha dzieci” czy chociażby o relacji typu volkswagen golf „(…) Nie wygląda najgorzej, kupuje się go w obliczu braku innych środków transportu, a jak trzeba, to można rozwinąć dużą prędkość”. Nie obyło się oczywiście bez drobnych nieścisłości a jak wiecie, nie jestem w stanie nie zwrócić na nie uwagi. Najpierw dowiedziałam się, że córka Björna i Kathariny – Emily „Od początku piła z butelki…”, by na stronie 43 przeczytać, że jednak „Katharina całkowicie zagarnęła Emily. Karmienie piersią zgodnie z planem. Odstawianie od piersi zgodnie z planem. (…)”. Ot, takie małe niedociągnięcie.

Sam główny bohater, Björn Diemel niezwykle sympatyczny. Sympatyczny w swej nieporadności, w swoim niezadowoleniu ze swojego życia. Przypomina mi wielu obok mnie. Momentami przypomina mi siebie samą. On jednak stara się i chce coś z tym zrobić. Zapisuje się na trening. Na trening w trakcie którego szybko z racjonalnego niedowiarka staje się nieświadomym wyznawcą metod uważności. Metod, które zaczyna płynnie wprowadzać w życie, czym zmienia owo życie całkowicie, diametralnie. Staje się podobnym do Borisa, Dragana i im podobnym. Jednocześnie wpada na pomysł stworzenia nowego „narkotyku”. Narkotyku od którego uzależnia od razu współpracowników swego byłego klienta – Dragana, szefa wydziału kryminalnego – Petera, pracownika działu budowlanego w lokalnym magistracie i wszystkich tych, którzy posiadają dzieci w wielu przedszkolnym. Staje się więc dość pożądanym dostawcą na rynku.

Nie lubię czytać poradników. Ale poradnik jak stać się gangsterem będąc bogatym, efektywnym prawnikiem, specjalistą prawa karnego, to coś innego. W książce jest wszystko to, co da się lubić w dobrej prozie. Czarny humor, dystans do siebie i otaczającego nas świata, cięte riposty, inteligentne dialogi, szybka i wartka akcja, skrojeni na miarę fabuły bohaterowie i do tego pomysł. Pomysł nieszablonowy. Pomysł jakiego jeszcze nie było. A zakończenie, no cóż. Powiem tylko, że historia lubi się powtarzać.

Sięgnijcie sami po ten napisany z humorem poradnik uważności. Uważności, która zmieni Wasze życie. Uważności, która „(…) może zabijać ludzi i łamać nosy. Czasem też roztapia góry lodowe”. Sami przeczytajcie jaka jest najważniejsza rada treningu uważności.

Będzie kontynuacja, a tym samym bęęęędzie się działo. Nie mogę się doczekać drugiego tomu. Uwielbiam inteligentną rozrywkę, więc czekam.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki przedpremierowo bardzo dziękuję Wydawnictwu Otwarte.

„Odmęt” Jacek Łukawski

LukawskiJacekOdmet1ODMĘT

  • Autor: JACEK ŁUKAWSKI

  • Seria: KRĄG PAINERA (TOM 1)

  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA

  • Liczba stron: 496

  • Data premiery: 17.06.2020r.

  • Moja ocena: 8/10

Jacek Łukawski to autor fantastyki, której ja raczej nie czytam. Kiedy więc napisał pierwszy kryminał „Odmęt” wydany przez Czwartą Stronę, nie do końca wiedziałam czego mogę się spodziewać. Jednak interesujący opis, no i wydawca spowodowały, że zdecydowałam się na lekturę, Czy to była dobra decyzja?

Życie dziennikarza Damiana Wolczuka nie układa się ostatnio pomyślnie, przegrał proces o zniesławienie i stracił pracę, ponadto tego samego dnia zdradziła go narzeczona. Zawiedziony i zły pod wpływem chwili podejmuje decyzję o wyjeździe z Warszawy i rozpoczęciu nowego życia w Krakowie. Niestety w nocy na rozkopanym odcinku drogi staje się uczestnikiem kraksy, jego auto zostaje skasowane, sprawca ucieka, a samemu Wolczukowi udaje się znaleźć nocleg w miejscowym ośrodku uzależnień. Niedługo dowiaduje się, że w Chęcinach grasuje morderca, a miejscowi boją się legendy o czającym się złu. Decyduje się więc zostać w miasteczku na dłużej podjąć śledztwo pod nosem policji i ekscentrycznego prokuratora.

LukawskiJacekOdmet3

Autor napisał świetny kryminał. Interesująca akcja, intrygujący bohaterowie, świetny styl. Całość składa się z rozdziałów, w skład których wchodzą krótkie podrozdziały prowadzone w narracji 3 osobowej, naprzemiennie z punktu widzenia Damiana Wolczuka, prokuratora Arkadiusza Painera oraz policjanta Dariusza Kryńskiego. Konkretni, ciekawi bohaterowie to zdecydowanie mocna strona książki, każdy z nich jest inny, interesujący pod innym względem. Autor udało się też stworzyć w książce świetny, małomiasteczkowy klimat. Jest tajemnica, atmosfera niepokoju, przekazywana z ust do usta legenda o diable i złu, którą część mieszkańców tłumaczy dokonujące się morderstwa. Akcja jest ogromnie intrygująco i choć zdaje toczyć się nieśpiesznie, wiele się dzieje. A już samo zakończenie to zdecydowany majstersztyk. Jest zaskakująco, choć po rozwiązaniu zagadki ma się poczucie, że wszystkie kawałki układanki trafiły na swoje miejsce. Takiego ciekawego rozwiązania całej intrygi już dawno nie spotkałam.

Jednym słowem jestem na tak i po kolejne kryminały autora sięgnę na pewno. A tym, którzy jeszcze nie czytali gorąco polecam „Odmęt”.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA.

LukawskiJacekOdmet2

„Czas białych nocy” Maria Paszyńska

CZAS BIAŁYCH NOCY

  • Autor:MARIA PASZYŃSKA
  • Seria:WIATR ZE WSCHODU. TOM 1
  • Wydawnictwo:KSIĄŻNICA
  • Liczba stron:408
  • Data premiery:03.06.2020r.
  • Moja ocena:8/10

Książki Marii Paszyńskiej bardzo cenię, kiedy więc dowiedziałam się, że ukaże się pierwszy tom nowej serii bez wahania zdecydowałam się na lekturę. Autorka bowiem jest prawdziwą mistrzynią plecenia świetnych opowieści na bazie historycznych wydarzeń.

Nowa seria autorki rozgrywa się na początku XX wieku. Nad Europą gęstnieją ciemne chmury, chwieje się ustalony porządek społeczny. Na tle wydarzeń historycznych poznajemy losy młodej Ukrainki Aleksandry Szewczenki i Polaka Kazimierza Stawickiego. Los pierwszy raz zetknął ich już w dzieciństwie, gdzie Aleksandra roztoczyła przed chłopakiem świat swoich niesamowitych opowieści. Gdy więc spotykają się ponownie kilka lat później w Petersburgu coś od początku ich do siebie przyciąga. Czy mimo wielu różnic, które ich dzielą – pochodzenie, narodowość, doświadczenia i przekonania połączy ich wielka miłość? Czy miasto, które jest świadkiem wielkich przemian historycznych i społecznych będzie też świadkiem tworzenia się miłości ich życia?

PaszynskaMaria WiatrZeWschodu3

Autorka w sposób barwny i porywając tka wspaniała opowieść, od której nie sposób się oderwać. Wydarzenia historyczne zostały mocno zarysowane, a prywatne sprawy bohaterów przeplatają się z burzliwymi czasami I wojny światowej i rewolucji. Bohaterowie nie doświadczają bowiem miłości w spokojnych czasach, ale rzeczywistość, w której są osadzenia jeszcze bardziej gmatwa trudne doświadczenie pierwszej, wielkiej miłości. Świetny jest stworzony przez autorkę klimat, niespokojny mroczny, z jednej strony pełen przygód i tajemnic, z drugiej niepokojący i niebezpieczny. Na kartach książki wręcz czuć wspaniały klimat tego niezwykłego miasta, jakim jest Petersburg. Czytając czujemy się wręcz jakbyśmy przechadzali się jego uliczkami i sami byli świadkami tych istotnych wydarzeń historycznych.

Niesamowita historia, wspaniały język i styl, wyraziści bohaterowie sprawiają, że nie chce się opuszczać tego literackiego świata. Z ogromną niecierpliwością oczekuję na kontynuację cyklu, a każdą kolejną książkę autorki biorę w ciemno, by znowu móc przechadzać się tymi barwnymi ścieżkami, które stworzy bezkresna chyba wyobraźnia autorki:)

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU KSIĄŻNICA i autorce.

PaszynskaMaria WiatrZeWschodu1

„Bądź moim marzeniem” Monika Michalik

Michalik BadzMoimMarzeniem2

BĄDŹ MOIM MARZENIEM

  • Autor: MONIKA MICHALIK
  • Wydawnictwo: ZNAK (CHILLI BOOKS)
  • Liczba stron: 397
  • Data premiery: 05.06.2019r.
  • Moja ocena: 7/10

 

„Bądź moim marzeniem” Moniki Michalik była jedną z tych książek, których byłam bardzo ciekawa i nie umiałam doczekać się, aż dostanę ją w swoje ręce. Piękna, romantyczna, letnia okładka oraz emocjonalny opis sprawiły, że bardzo chciała się przekonać co kryje się w środku. Czytaj dalej

ZAPOWIEDŹ: „WIĘCEJ NIŻ POCAŁUNEK” HELEN HOANG

Więcej niż pocałunek_okładka_mała (1)

WIĘCEJ NIŻ POCAŁUNEK

  • Autor: HELEN HOANG
  • Wydawnictwo: MUZA
  • Moja ocena: 8/10 

 

Już jakiś czas temu otrzymałam od Wydawnictwa Muza malutką książeczkę. Wydana tak starannie jak prawdziwa książka, ma jednak mały format i zawiera tylko 3 pierwsze rozdziały książki „Więcej niż pocałunek” Helen Hoang, która premierę będzie miała 5 czerwca. Jest to brawurowy debiut amerykańskiej pisarki, która inspirowana własnymi doświadczeniami (zdiagnozowano u niej zespół Aspergera) napisała powieść miłosną z wątkami psychologicznymi i subtelnymi elementami erotyki.

Opis wydawcy:

Według trzydziestoletniej Stelli świat powinien rządzić się jedynie prawami logiki. Tworzenie algorytmów wydaje jej się zdecydowanie prostsze niż relacje z mężczyznami. Wizja bliskości budzi w niej niechęć, a na myśl o całowaniu robi jej się niedobrze. Trochę pod wpływem matki, trochę dla samej siebie postanawia to zmienić. Na pewno nie pomagają jej chorobliwe trudności z nawiązywaniem relacji. Czy to wina objawów zespołu Aspergera, czy może Stella tak po prostu ma? Czytaj dalej