„Lista sędziego” John Grisham

LISTA SĘDZIEGO

  • Autor: JOHN GRISHAM
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Cykl: LACY STOLTZ (tom 2)
  • Liczba stron: 416
  • Data premiery: 28.02.2024r. 
  • Data premiery światowej: 19.10.2021r. 

„Lista sędziego” Johna Grishama, która premierę miała 28 lutego br. i wydana została nakładem Wydawnictwo Albatrosto piąta powieść tego autora, o której przeczytacie na moim blogu czytelniczym. Poprzednie to: „Wyspa Camino”, „Wichry Camino”, „Czas łaski” oraz „Bractwo”. Kiedyś uwielbiałam prozę tego autora i nie ukrywam, że połączenie thrillera prawniczego i kryminału, z przewagą tego drugiego wydawało mi się dobrym wyborem na kolejny czytelniczy wieczór. 

Dwie kobiety i jeden sędzia. Pierwsza to Lacy Stoltz, prawniczka zatrudniona w instytucji zajmującej się etyką zawodową sędziów ze stanu Floryda. Druga to Jeri Crosby, która od dwudziestu lat próbuje sama znaleźć zabójcę ojca, emerytowanego profesora prawa konstytucyjnego, gdyż policja niczego nie zdziałała. Ten trzeci to Ross Bannick, sędzia sądu okręgowego, którym niezależnie zaczęła interesować się i Lacy, i Jeri. 

„(…) jest bogaty, zna się na kryminalistyce, procedurach policyjnych, a przede wszystkim na prawie. Ma więc wszystkie atrybuty, które powinny mu pozwolić realizować zbrodniczą zemstę – skreślać z listy kolejne osoby, które w jakiś sposób mu się naraziły – i pozostać bezkarnym.” – z opisu Wydawcy. 

To drugi tom serii o Lacy Stoltz. Ja nie czytałam poprzedniego, pt. „Demaskator” i jestem ciekawa, czy w odbiorze byłby podobny do przeczytanej przeze mnie „Listy sędziego”. Powieść składa się z kolejno ponumerowanych rozdziałów, których jest łącznie czterdzieści sześć. Na końcu książki znajdziecie również notkę od samego Autora. 

Lacy miała do czynienia z wieloma świrami i niezrównoważonymi osobami z całymi walizami papierów, z których wynikało, że jakiś zasiadający w sądzie łajdak jest do cna skorumpowany. Prawie zawsze po kilku minutach rozmowy potrafiła ocenić, czy skarga jest uzasadniona i czy powinna trafić do szuflady z odmowami. Z biegiem lat nauczyła się rozszyfrowywać ludzi; w przypadku wielu szajbusów, z którymi miała do czynienia, szybka ocena stanu ich zdrowia nie była zbyt trudna.” – „Lista sędziego” John Grisham. 

Doceniam pomysł autora na fabułę. Grisham wykazał się dużą odwagą piętnując zawód zaufania publicznego praktycznie posadowiony już dawno temu na piedestale. A przecież to tylko ludzie. Sędziowie to ludzie, niekoniecznie niezawiśli, nieomylni, a tym bardziej nie sprawiedliwi. Mają swoje nałogi, ułomności. Chorują tak jak inni członkowie społeczeństwa na różne choroby, w tym psychiczne. Dysfunkcje, długi, sytuacja rodzinna, predyspozycje mogą z nich zrobić bezwzględnych oprawców ukrywających się pod togą. Ciekawa myśl. Ciekawy pomysł. Zgodzicie się? 

Jeśli czytaliście Grishama i podobała Wam się jego proza to docenicie tę powieść. Styl jest typowo Grishamowski. Dużo dialogów, brak zbędnych opisów, zwięzły i prosty język. Sytuacja goni sytuację. Narrator jest trzecioosobowy, wszystkowiedzący. Opisuje co się dzieje dając czytelnikowi szansę na odkrycie rozwiązania zagadki podrzucają tu i ówdzie pewne zawiązki finału. 

To bardzo udany emocjonujący thriller, w którym sprawca jest typowany od samego początku. Cała zabawa i zagadka toczą się wokół dowodów na jego winę i jakichkolwiek śladów, których brak. Ciekawa i intrygująca choć bez fajerwerków, gdyż Grisham przyzwyczaił nas do udanych thrillerów prawniczych. Zachęcam Was jednak do przeczytania. Jeśli szukacie ciekawej fabuły napisanej w przystępny sposób dla czystej rozrywki to sięgnijcie po publikację „Lista sędziego” Johna Grishama. Nie zawiedziecie się. 

Moja ocena: 7/10

Książka powstała we współpracy z   Wydawnictwo Albatros.

„Do trzech razy śmierć” Jenny Blackhurst

DO TRZECH RAZY ŚMIERĆ

  • Autorka: JENNY BLACKHURST
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Cykl: NIEMOŻLIWE ZBRODNIE (tom 1)
  • Liczba stron: 416
  • Data premiery: 25.02.2024r.
  • Data premiery światowej: 31.08.2023r.

Książki Jenny Blackhurst są mi znane. „Do trzech razy śmierć” od Wydawnictwo Albatros, która premierę miała 25 lutego br. to czwarta książka tej autorki, którą przeczytałam. Poprzednie to: „Ktoś tu kłamie”, „Córka mordercy” oraz „Morderstwo na szlaku”. Jedne z książek oceniłam wyżej inne słabiej. Nie ukrywam jednak, że Blackhurst nie należy do moich ulubionych autorek. Czegoś mi brakuje, jakiegoś takiego polotu, takiej werwy i tajmeniczości, z którą stykam się w przypadku innych autorów brytyjskich thrillerów. 

Dwie siostry. Pierwsza Tess jest policyjną detektyw. Druga Sarah zawodową oszustką. Ich losy stykają się na gruncie zawodowym. Łączy je zbrodnia, której rozwiązania szukają obie. Tess ze względów zawodowych. Sarah, by udowodnić, że akurat z tym przestępstwem nie miała nic wspólnego. 

Książka zapowiadana w opisie Wydawcy jako „klasyczna zagadka morderstwa – z nowoczesnym twistem.” trochę mnie zawiodła. Zabrakło w niej dreszczyku emocji, inteligentnych tropów. Sama kreacja postaci wypadła słabo, mimo, że pomysł na dwie siostry po przeciwległych stronach barykady wydał mi się trafiony. Pomysł na fabułę również pozostaje wiele do życzenia. Czytając miałam wrażenie, że autorka pogubiła się w opowieści, sama straciła wątek. Mało dynamiczna akcja dodatkowo utrudniała czytanie. Największą zaletą jest zastosowanie klasycznego triku dla zagadek kryminalnych, tj.  zagadka zamkniętego pomieszczenia. To zawsze się sprawdzi nawet w słabej fabule. 

Rodzinny kryminał w trzech odsłonach, zdecydowanie nie dla mnie. By się jednak przekonać, czy książkę ocenicie też tak surowo musicie sami przeczytać. Spróbujecie? 

Moja ocena 6/10.

Recenzja powstała dzięki Wydawnictwu Albatros.

„Zapomniane niedziele” Valérie Perrin

ZAPOMNIANE NIEDZIELE

  • Autorka: VALERIE PERRIN
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery : 15.02.2024r. 
  • Data premiery światowej: 4.05.2015r. 

Cudowne lata” (recenzja na klik) powieść autorstwa Valérie Perrin bardzo mi się podobała. Ucieszyłam się więc, gdyWydawnictwo Albatros obdarowało mnie premierą z 15 lutego br. pt. „Zapomniane niedziele”.  Zwróćcie uwagę na wydanie. Piękna, intensywna okładka. Wyraźna czcionka. Takie wydanie musi mieścić w sobie coś cudownego. Czyż nie? 

„Nazywam się Justine Neige. Mam dwadzieścia jeden lat. Od trzech pracuję jako opiekunka w domu spokojnej starości Pod Hortensjami(…) Mam dwie pasje: muzykę i ludzi w starszym wieku. I prawie co trzecią sobotę tańczę w klubie Raj, trzydzieści kilometrów od Hortensji. (…) Bardzo lubię mojego brata Jules’a (tak naprawdę to kuzyn) i dziadków, rodziców mojego zmarłego ojca. Jules jest jedyną młodą osobą, z którą miałam do czynienia w dzieciństwie w domu rodzinnym. Dzielę swoje życie na trzy części: w ciągu dnia opiekuję się starymi ludźmi, w nocy poprawiam ich opowieści, które naprędce zapisałam, a w soboty wybieram się na tańce, jakoś uzupełnić zapasy beztroski utraconej w 1996 roku z powodu ludzi w średnim wieku, czyli rodziców, moich i Jules’a, którzy wpadli na straszny pomysł, by w niedzielny poranek zginąć razem w wypadku samochodowym.” – „Zapomniane niedziele” Valérie Perrin.

I to historia Justine Neige napisana w bardzo delikatny, nostalgiczny sposób. Kolejna, piękna wydana pozycja od Albatrosa, która zachwyca nie tylko wydaniem, lecz przede wszystkim treścią. Valérie Perrin przedstawiła czytelnikowi główną bohaterkę w bardzo bezpośredni sposób. To ona jest narratorką. Dzięki czemu poznajemy nie tylko to, co ją ukształtowało, lecz także to, o czym myśli, co przeżywa i nad czym się zastanawia. Książka podzielona jest na ponumerowany rozdziały. Naprzemiennie czytelnik śledzi życie Justine i jej perypetie oraz zanurza się w historię Hélène i Luciena, która zaczęła się w 1924 roku. Tak naprawdę to parę nawzajem przenikających się opowieści, która pozostawiły mnie w stanie silnych emocji wybrzmiewających jeszcze po zamknięciu tylnej obwoluty. O dziwo, można to osiągnąć bez zbędnych kwiecistych epitetów i tęczowych metafor. Zwyczajne słowa, proste zdania. Styl Valérie Perrin cechuje się właśnie prostotą, która jest wystarczająca, by osiągnąć pozytywny odźwięk. Autorka po raz kolejny udowodniła, że prostota w pisaniu ma ogromną moc.

Bardzo podobał mi się pomysł na połączenie historii dwudziestojednolatki z prawie stuletnią pensjonariuszką domu opieki. To złączenie losów mogło tylko przysporzyć tylko dodatkowych korzyści. Przyznaję, że sama główna bohaterka jest pełna sprzeczności, nierówna. W dialogach bardzo ostra, temperamentna, ripostująca momentami. W opisach bardzo refleksyjna, mająca głębokie życie wewnętrzne, delikatna w swej naturze, o której dzięki jej bezpośredniej relacji możemy się sporo dowiedzieć. Tak samo jak o relacjach. Tak samo jak o życiu w różnych jego odcieniach. Tak samo jak o trudnej historii. 

Jeśli lubicie literaturę piękną to sięgnijcie koniecznie po „Zapomniane niedziele” Valérie Perrin, które przeniosą Was w interesujący świat pełnego napięć, tajemnic oraz zdesperowanych ludzi ciągle szukających siebie.

Moja ocena 8/10

Recenzja powstała dzięki Wydawnictwu Albatros.

„Dobra dziewczyna, zła dziewczyna” Michael Robotham

DOBRA DZIEWCZYNA, ZŁA DZIEWCZYNA

  • Autor: MICHAEL ROBOTHAM
  • Wydawnictwo: ZNAK 
  • Seria: ZNAK CRIME
  • Liczba stron: 496
  • Data premiery: 28.02.2024r. 
  • Data premiery światowej: 23.07.2019r. 

Powieść Michaela Robotham’a pt. „Dobra dziewczyna, zła dziewczyna” od wydawnictwa Znak Crime to pierwsza publikacja tego autora, którą przeczytałam. Jak wiecie jestem niekwestionowaną fanką thrillerów, kryminałów, nie tylko rodzimych autorów. Z ciekawością zabrałam się więc do czytania tej książki licząc na dobrą zabawę. 

Ona – Evie Cormac, odnaleziona dziewczyna, której tożsamość po szczęściu latach od znalezienia nadal pozostaje nieodkryta. On – Cyrus Haven, który dwadzieścia lat wcześniej był świadkiem morderstwa na swoich rodzicach przez własnego brata. Aktualnie pracuje jako policyjny psycholog, który spotyka na swojej drodze intrygującą Evie. Jaki będzie efekt tego spotkania? Czy Evie odkryje wreszcie swą własną tożsamość? 

Thriller pisany jest w narracji pierwszoosobowej z punktu widzenia Cyrusa i Evie. To oni są narratorami. Części poświęcone Evie pisane są kursywą i zawsze oznaczone są podtytułem „Aniołek”.   Ten zabieg pozwala czytelnikowi zapoznać się z ich najskrytszymi obawami, uczuciami i myślami. W mojej opinii narracja pierwszoosobowa sprawdza się w thrillerach i cieszę się, że Michael Robotham skorzystał z tego zabiegu literackiego. Co do konstrukcji to wystarczy wspomnieć, że książka składa się z kolejno ponumerowanych rozdziałów. Styl pisania jest bardzo prosty, zwięzły, dzięki czemu książkę czyta się dość szybko. Łącznie rozdziałów jest aż siedemdziesiąt dwa. Niech jednak Was nie przerazi objętość. Jak wspomniałam powyżej styl pisania autora pozwala naprawdę na szybkie czytanie. Ja czytając nie nudziłam się wcale. 

To nie tylko dobry thriller kryminalny, to także dogłębna analiza psychologiczna dwóch wielowymiarowych postaci. I Evie, i Cyrus z punktu widzenia bohaterów fikcyjnych mają wszystkie cechy, dzięki którym można by ich nazwać interesującymi. Autor z ogromną skutecznością manipuluje suspensem. Po trochę odsłania następne warstwy sekretów i skrywanych motywacji poszczególnych bohaterów. Narracja prowadzona naprzemiennie z perspektywy Evie i Cyrusa, umożliwia czytelnikowi pełniejsze zrozumienie ich wewnętrznych sporów i rozdarć. Autor nie boi się poruszać trudnych tematów, takich jak przemoc, trauma czy samotność. Jego powieść jest poruszająca i autentyczna. Szczerze Wam polecam. 

Moja ocena: 7/10

Egzemplarz recenzencki podarowało mi Wydawnictwo Znak, za co bardzo dziękuję.

„Dzień zero” Ruth Ware

DZIEŃ ZERO

  • Autorka: RUTH WARE
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 390
  • Data premiery: 28.02.2024r. 
  • Data premiery światowej: 20.06.2023r. 

Powieść Ruth Ware pt. „Dzień zero” od Czwarta Strona Kryminału to piąta powieść tej autorki, którą bardzo cenię. Poprzednie recenzje jej książek znajdziecie na moim blogu: „Pod kluczem”, „Śmierć Pani Westaway”, „Jedno po drugim” oraz „Ta dziewczyna”. 

„Jack i jej mąż Gabe to najlepsi w branży testerzy systemów zabezpieczeń. Jedno z rutynowych zleceń wymyka się jednak spod kontroli zawodowców i gdy kobieta wraca do domu, znajduje w nim martwego męża. Policja ma jedną podejrzaną – Jack.” – z opisu Wydawcy. 

Fabuła oparta jest na ściganiu się z czasem. Na próbie udowodnienia, że Jack nie miała nic wspólnego ze śmiercią swego męża. Czy jej się uda? 

Książkę przeczytałam bardzo szybko. Bardzo mi się podobała. O dziwo, w przeciwieństwie do pozostałych znalazły się w niej liczne elementy sensacyjne. Tempo narracji jest szybsze niż w poprzednich książkach tej autorki. Na uwagę zasługuje nietypowa para bohaterów, która w moim przypadku wzmocniła pozytywny odbiór. Fabuła trzyma w napięciu i wciąga praktycznie do ostatniej strony. 

Bardzo sprawnie autorka poprowadziła fabułę, którą zawarła w rozdziałach zawierających w podtytułach oznaczenie czasu. Wszystko zaczyna się od momentu odnoszącego się do „Sobota, 4 lutego. MINUS OSIEM DNI”. I dzięki temu od samego początku zachodziłam w głowę, co będzie po tych ośmiu dniach? Co się stanie? Narracja pisana jest w formie pierwszej osoby z perspektywy Jack. Nie ukrywam, że imię w formie Jack w wielu miejscach mnie irytowało. W myślach bohaterkę i tak nazywałam Jackie. Mam nadzieję, że Ruth Ware nie miałaby mi tego za złe. 

Wracając jednak do publikacji to wiele się w powieści dzieje. Idealna książka dla fanów sensacji, szybkich akcji, bez zbędnych ozdobników i opisów przyrody na dwie strony. Tempo fabuły zaskakiwało mnie od samego końca. Jedyne, czego mi tutaj brakowało to finału takiego, który mnie oszołomi i zafascynuje. Takiego, który mnie ogromnie zaskoczy i sprawi, że zastygnę ze zdumienia. Mimo tego zdecydowanie polecam ten thriller, który został napisany z ogromną estymą i zaangażowaniem w emocje kobiecej postaci, która zrobiła wszystko, by prawda ujrzała światło dzienne.   

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA.

„Słodka trucizna” Parker S. Huntington

SŁODKA TRUCIZNA

  • Autorka: PARKER S. HUNTINGTON
  • Wydawnictwo: Luna
  • Liczba stron: 544
  • Data premiery: 8.02.2023r. 
  • Data premiery światowej: 10.12.2021r. 

Książkę pt. „Słodka trucizna ” Parker S. Huntington wydaną nakładem Wydawnictwo Luna czytałyśmy we dwie. Najpierw sięgnęła po nią moja córka, potem trafiła wreszcie do mnie. Majce bardzo się podobała, a z moją opinią musicie zapoznać się sami czytając niniejszy blogowy wpis. 

„Nazywam się Charlotte Richards, ale możecie mi mówić Trucizna.”  – z opisu Wydawcy.

To historia złożona, składają się z wielu wątków. Nastolatkowie Charlie i Kellan poznali się 14 lutego na dachu budynku, na którym postanowili zakończyć swoje życie. Zawierają porozumienie, że będą się spotykać przez cztery lata o tej samej porze. Zbiegiem losu jedno z nich po 3 latach zrywa umowę … Charlotte próbowała zbudować relację z Kellanem, ale nie do końca jej się to udało. Związki pomiędzy bohaterami tworzą historię, w której jest ból, desperacja, trwoga, wrogość, miłość, przygnębienie czy szczęście. Cały gwiazdozbiór uczuć, emocji. 

Wydarzenia w powieści są jasno i chronologicznie nakreślone. Jedno zdanie odpowiadające uczuciom po przeczytaniu książki sformułowałabym w następujący sposób: to słodko gorzka historia miłosna trójkąta, która sprawi, że pojawią się w Was mieszane uczucia. Chociaż może nie tylko trójkąta. Istotną bardzo wyraźnie wykreowaną postacią jest też Tatum. Jego relacja z Charlotte jest jednym wielkim dzwonkiem alarmowym. Ważnym dla fabuły jest też starszy brat Kellana – Tate. Ten bohater drugoplanowy zmusił mnie do myślenia o sposobach radzenia sobie z utratą bliskiej osoby, a także o trudnościach w pokonywaniu własnych słabości, własnych uczuć do drugiej osoby, nawet tych niechcianych. Autorka podniosła w powieści wiele trudnych tematów.  Fabułę stanowią tragedie rodzinne, toksyczne relacje z rodzicami, przemoc w szkole, narkotyki i inne uzależnienia, a także okaleczanie się, czy nawet samobójstwo. Wydawać by się mogłoby, że tego jest za dużo, za wiele. Że Parker S. Huntington  powinna skupić się na jednej lub dwóch myślach przewodnich, wokół których utkała całą opowieść. Ja nie miałam takich odczuć. Mimo, że wątki się przeplatają, jedna tragedia goni drugą, jedna nieprzepracowana trauma podąża za drugą, nie twierdzę, że negatywnych emocji jest w książce za dużo. Dla mnie to ilość optymalna, by pokazać jak trudno wkraczać w dorosłość i jak trudno jest wyzwolić się z życia nastoletniego, w którym teraz młodym jest zdecydowanie trudniej, niż mi w ich wieku. 

Słodka trucizna” to bardzo zgrabnie napisana książka w gatunku new adult. Moja jej subiektywna ocena byłaby zdecydowanie wyższa, gdyby nie jej objętość. Zdecydowanie lepiej czytałoby mi się ją, gdyby była o 1/3 krótsza. Niektóre wątki mi się dłużyły, rozwlekały w nieskończoność, nużyły. Niektóre sceny odebrałam jako zbędne. Mimo pewnych niedociągnięć uważam jednak, że czas spędzony z tą publikacją nie był czasem straconym. Książka wywołała u mnie liczne emocje, zmusiła mnie w wielu momentach do zastanowienia się nad własnym życiem, nad tym, co przeżyłam lub co przeżywam aktualnie, a to zawsze dobrze świadczy o powieści. 

Przeczytajcie sami „Słodką truciznę” Parker S. Huntington i podzielcie się proszę swoimi własnymi przemyśleniami na jej temat. Uwielbiam czytać Wasze opinie i zderzać je z moimi własnymi spostrzeżeniami. Miłej lektury! 

Moja ocena:  7/10.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję @Wydawnictwo Luna.

„W snach to ja trzymam nóż” Ashley Winstead

W SNACH TO JA TRZYMAM NÓŻ

  • Autorka: ASHLEY WINSTEAD
  • Wydawnictwo: ZNAK 
  • Seria: ZNAK CRIME
  • Liczba stron: 384
  • Data premiery: 8.02.2023r. 
  • Data premiery światowej: 3.08.2021r.

Thriller od Znak Crime pt. „W snach to ja trzymam nóż” Ashley Winstead to intryga osnuta wokół spotkania przyjaciół po latach i kary ze zbrodnię z przeszłości. Niesamowicie interesujący pomysł na fabułę. 

Z opisu Wydawcy: 
„(…) kto jest kim?
Mint, Caro, Frankie, Coop, Heather, Jack i Jessica.
Przeżyli razem najlepsze i najgorsze chwile w życiu.
Jedno z nich jest potworem skrytym pod piękną maską. A drugie zaplanowało zemstę.” Niezły ten opis Wydawcy, prawda? A wszystko zaczyna się w trakcie zjazdu absolwenckiego Uniwersytetu Duquette rocznik 2009 odbywającego się w dniach 5–7 października, w czasie którego śmierć Heather odżywa na nowo. 

Powieść podzielona jest na ponumerowane rozdziały. Autorka prowadzi narrację z perspektywy kiedyś teraz. To kiedyś jest oznaczone miesiącem i rokiem studiów. To kiedyś zaczyna się w rozdziale trzecim zatytułowanym jako: Sierpień, pierwszy rok. Niektóre rozdziały mają podtytuły stanowiące imiona bohaterek, jak Courtney, Caro, Mint. Łącznie rozdziałów jest czterdzieści pięć. Gdzieniegdzie autorka przełamuje strukturę wprowadzając dalszą retrospekcję, przykładowo rozdział czterdziesty czwarty opisuje Lato przed szkołą średnią, a ostatni rok studiów przeplata się z narracją pisaną z perspektywy wcześniejszych lat. 

 Zresztą sam rozdział pierwszy rozpoczyna się naprawdę wzniośle słowami: 
„Twoje ciało ma świadomość. Zupełnie jakby miało antenę, która odbiera drżenia powietrza, albo różdżkę zdolną wyśledzić rzeczy pochowane tak głęboko, że nie umiesz ich jeszcze wyrazić słowami.” – „W snach to ja trzymam nóż” Ashley Winstead.

Narracja jest prowadzona pierwszoosobowo z perspektywy trzydziestodwuletniej Jessici Miller z rozdziałów teraz, która skończyła studia dziesięć lat wcześniej oraz dziesięć lat młodszej Jessici Miller, która rozpoczęła studia na Uniwersytecie Duquette poznając praktycznie na samym początku innych mieszkańców Domu Wschodniego; Caroline Rodriguez zwaną „Caro”, Heather Shelby, Brandona Coopera zwanego „Coopem” oraz Jacka Carrolla i Marka Mintera prawie dla wszystkich „Minta”. Ich losy dość szybko się splotły we wspólnych imprezach, wspólnym spędzaniu wolnego czasu, aż do ogromnej tragedii, w której Heather straciła życie w sposób niewyjaśniony przez kolejne dziesięć lat. 

W snach to ja trzymam nóż” Ashley Winstead to dobry thriller kryminalny, napisany w bardzo przystępny sposób z punktu widzenia kobiecej bohaterki w dwóch wersjach, po trzydziestce i po dwudziestce. Zdecydowanie jednak dla początkujących czytelników w gatunku thrillera kryminalnego. Myślę, że gdybym czytała tę książkę kilkaset thrillerów/kryminałów wcześniej jeszcze bardziej by mi się podobała. Zakończenie historii jest dość zaskakujące. Przy czym autorka konsekwentnie stara się doprowadzić wszystko do końca tak, by czytelnik czuł się usatysfakcjonowany, że wszystko, co należało zostało dopowiedziane.  Bardzo dobrze został rozpisany wątek romantyczny. W książce pisanej w tym gatunku nie był wymuszony, był wręcz dobrze skonstruowanym wypełnieniem kryminalnej fabuły. 

Lekka, przyjemna, dobrze napisana książka z wątkiem kryminalnym i tajemnicą sprzed dziesięciu lat, która wychodzi na światło dzienne całkiem niespodziewanie. Idealna książka dla fanów klimatu amerykańskich uczelni i życia studenckiego. 

Moja ocena: 8/10

Egzemplarz recenzencki podarowało mi Wydawnictwo Znak, za co bardzo dziękuję. 

„Czulsza niż dotyk” Dominika Rosik

CZULSZA NIŻ DOTYK

  • Autorka: DOMINIKA ROSIK
  • Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
  • Liczba stron: 382
  • Data premiery: 14.02.2023r. 

Czulsza niż dotyk” Dominiki Rosik od Zysk i S-ka Wydawnictwo to kolejna opowieść o miłości, o której chciałam Wam opowiedzieć. Książka premierę miała w Walentynki, ja nie ukrywam zapoznałam się z nią dość dawno temu. Została wydana przez Zysk i S-ka Wydawnictwo, które słynie z promocji polskich autorek rozwijających się w powieściach obyczajowych. 

Ze wszystkich ludzi na świecie ona była tą, która pragnęła czuć, a on tym, który nienawidził czuć” – „Czulsza niż dotyk” Dominika Rosik

Marieta i Maks. Ona – młoda rzeźbiarka realizuje zalecenie swego terapeuty, który zalecił jej spędzenie sto jeden dni w odseparowaniu, by zapomnieć o przeszłości. On – również szuka ulgi skrzętnie chowając swoje tajemnice. I jak to zwykle w tego typu fabule bywa, losy obojga bohaterów się stykają w sposób zaskakujący. Ona i On przestają dość szybko być sobie obcymi. 

Bardzo spodobała mi się okładka książki. To pierwsze na co zwróciłam uwagę, gdyż pisarstwa Dominiki Rosik nie znam. Cudne kolory, niezwykle optymistyczna oraz ze skrzydełkami. Założyłam, że tak przemyślana obwoluta jest gwarantem dobrej lektury. 

Książka podzielona jest na części. Szczegóły publikacji zachwycają, oprócz okładki. Znaczniki pomiędzy numerami rozdziałów, myśli, spostrzeżenia, motywujące zdania wprowadzające w treść rozdziałów. A także tytuły i podtytuły poszczególnych odcinków powieści typu „Pozory skrywają wielki sekret” czy na samym początku „Miejsce niespodziewanie bliskie sercu”. Układ odczytałam jako miłe uporządkowanie, usystematyzowanie, ustrukturyzowanie, które również sprawdza się w powieściach obyczajowych niekoniecznie tylko w pozycjach popularnonaukowych, czy zbiorach felietonów. 

Autorką książki jest Pani Dominika Rosik. Bynajmniej nie filolożka, a Absolwentka Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu oraz SGH w Warszawie. Jej ścisły, ekonomiczny rozum nie przeszkodził się w stworzeniu bardzo przyjemnej powieści, która dość dobrze, po debiucie w 2017 roku zatytułowanym  „Projekt Królowa”, przez czytelników. Tempo powieści jest nieprędkie. Narracja jest trochę nostalgiczna i medytacyjna. Autorka zastosowała znany literacki zabieg, który sprawdza się w powieściach obyczajowych. Postarała się zaciekawić czytelnika i tajemnicami z przeszłości głównych bohaterów i samymi, różnymi względem siebie głównymi bohaterami. 

Miła, przyjemna dla oka historia. O relacjach. O kobiecie i mężczyźnie. O rozpoczynaniu od nowa i na nowych warunkach. Przeczytacie? 

Moja ocena: 7/10

Z lekturą zapoznałam się dzięki WYDAWNICTWU Zysk i S-ka.

„50 zdań, które ułatwią ci życie” Karin Kuschik

50 ZDAŃ, KTÓRE UŁATWIĄ CI ŻYCIE

  • Autorka: KARIN KUSCHIK
  • Wydawnictwo: OTWARTE
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 8.02.2023r.

 „50 zdań, które ułatwią Ci życie” autorstwa Karin Kuschik od Wydawnictwo Otwarte to był dla mnie ogromny znak zapytania. Z jednej strony byłam ciekawa, czy to kolejny poradnik, który będzie mi się trudno czytać. Z drugiej natomiast nie mogłam się doczekać, gdy faktycznie będę oczami studiować te tytułowe zdania. Zaciekawiałam Was? Mam nadzieję, że tak.

W opisie Wydawcy zostało napisane:
„O tym, kto mnie złości, nadal decyduję ja.”
„Wolałbym ci tego nie obiecywać.”
„Doskonale pana rozumiem i chcę czegoś innego.”
„Co dają ci te zdania? Wolność. Pewność siebie. Czas.”
I to mnie zastanowiło, bo niektóre dają mi naprawdę wiele. To kompendium ciekawych sformułowań, które dogłębnie analizuje autorka wskazując nam, w jaki sposób możemy rozmawiać z samym sobą, komunikować się ze swoim wewnętrznym „JA”.

Takie niespodzianki są w moim przypadku zawsze mile widziane. Niespodzianki polegające na tym, że dostaję do czytania książkę, która mnie inspiruje, do której chętnie sięgam nawet jeśli rozdziały czytam z przerwami. Tak właśnie było w przypadku  „50 zdań, które ułatwią ci życie” Karin Kuschik. Książka składa się z 50 rozdziałów, które zatytułowane zostały jak zdania, o których autorka w nich opowiada. Moje ulubione zdania to: „Nie mam pojęcia, dlaczego to robię”, „Wolę to zlekceważyć”, „Wolałbym nie poświęcam temu czasu”, „Pomyliłem się” czy „Najlepiej będzie, jeśli od razu to sobie wybaczę”. Wspaniałe inspirujące zdania, a jeszcze bardziej wspanialsza okazała się treść poszczególnych rozdziałów, w których autorka daje mi zgodę na to, by się mylić. Nakazuje mi sobie wybaczać. Daje mi prawo by nie wiedzieć dlaczego w konkretnych sytuacjach zachowuję się w określony sposób i dlaczego nie mam motywacji do różnej aktywności.

Oczywiście nie musimy mieć takiego samego światopoglądu jak autorka. W wielu miejscach ja również się z nią nie zgodziłam. Ale nie chodzi o to, by w pełni akceptować przedstawiane przez autora treści, ale bardziej o to by nas pobudzały do myślenia, by nas zastanawiały.

Wspaniale Karin Kuschik wymyśliłam sobie konstrukcję książki. W zatytułowanych rozdziałach formułowania zadania, które potem atakowała z perspektywy konkretnej scenki rodzajowej, z punktu widzenia konkretnych uczestników zdarzenia. Następnie odnosiła się do zdania  w kontekście jego wpływu na nasze życie. Atakowała jego głębię z różnych stron. Próbowała zinterpretować motywację i źródło. W końcówce części pytała czytelnika: „Co daje ci to zdanie?” i proponowała odpowiedzi „Pewność siebie. Uczciwość. Wolność.”. Naprawdę bardzo fajny pomysł. W moim przypadku się sprawdził.

Książkę czytałam z odstępami. Każdy rozdział traktowałam odrębnie. Tak mam, że w przypadku udanych książek o charakterze motywacyjnym, zmuszającym do myślenia i kwestionujących utarte ścieżki, wolę rozebrać je na poszczególne części dosłownie, by nie umknęły mi istotne informacje, ważne kwestie. Zachęcam Was do tego podejścia, by właśnie tych „50 zdań, które ułatwią ci życie” wybrzmiały silnie w naszym umyśle i wyryły się w naszej pamięci.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwarte.

„Suplementy. Wszystko, co musisz wiedzieć, aby bezpiecznie i skutecznie wspierać swój organizm” Paulina Ihnatowicz

SUPLEMENTY. WSZYSTKO, CO MUSISZ WIEDZIEĆ, ABY BEZPIECZNIE I SKUTECZNIE WSPIERAĆ SWÓJ ORGANIZM

  • Autorka: PAULINA IHNATOWICZ
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 22.02.2023r.

Suplementy. Wszystko, co musisz wiedzieć, aby bezpiecznie i skutecznie wspierać swój organizm” Pauliny Ihnatowicz od Wydawnictwo Znak to kolejna książka z serii naukowych, medycznych, której opis mnie zainteresował. Szczególnie, że spożywanie suplementów stało się bardzo modne. Słyszałam o jednej pani doktor psychiatrze, która dziennie spożywa 26 tabletek, w tym większość o charakterze wzmacniającym. Chcą bliżej się tematowi skusiłam się, by zaprosić „Suplementy. Wszystko, co musisz wiedzieć, aby bezpiecznie i skutecznie wspierać swój organizm” na moją półkę.

Dietetyczka stworzyła kompendium wiedzy, aby każdy z nas miał szansę dowiedzieć się, jak może wspierać swój organizm w różnych odcinkach naszego życia, także w trakcie zmagania się z różnymi chorobami. I tak naprawdę tyle musicie wiedzieć, by być wprowadzonym do lektury.

Książka obfituje w naukowe informacje, wyrażenia, sformułowania. Generalnie jednak nie miałam problemów, by zrozumieć ich znaczenie, jak nie jednostkowo to w kontekście zdania. Ogólnie oceniam narrację jako dość przystępną. Czytałam książkę bardzo powoli. Odkładałam chwilami, by odpocząć. Wiele medycznych sformułowań utrudniało mi odbiór, nużyły mnie. Jako nie medyk żadnej maści nie potrafiłam przebrnąć. Ogólnie ujęcie tematu skłania do refleksji nad suplementacją, nad modą na nią. Autorka zachęca do rozsądku, wskazuje od czego powinniśmy zacząć suplementację i na co w produktach zwracać uwagę.

Publikacja składa się z dziesięciu rozdziałów.  Części zawierają między innymi; wprowadzenie do suplementów i ogólnych informacji o ich, obalanie mitów na ich temat, związków suplementów z innymi produktami, a także o używaniu ich w codziennej diecie. Dodatkowo treść zawiera rezultaty stosowania suplementów we wsparciu z problemami zdrowotnymi lub różnymi oczekiwaniami związanymi z etapem naszego życia, na przykład w okresie ciąży lub różnych chorobach. Jeden rozdział został poświęcony suplementacji w chorobie nowotworowej i został on opracowany przez specjalistę z tej dziedziny.

Ciekawa publikacja dla fanów oraz dla kwestionujących suplementację. Z jednej strony można wiele się dowiedzieć, z drugiej skorygować swoje uprzedzenia. Do jakiejkolwiek grupy nie należycie, a temat jest dla Was ciekawy sięgnijcie po „Suplementy. Wszystko, co musisz wiedzieć, aby bezpiecznie i skutecznie wspierać swój organizm” Pauliny Ihnatowicz, szczególnie w okresie zimowym.

Moja ocena: 7/10

Recenzja powstała dzięki Wydawnictwu Znak, za co bardzo dziękuję.