
ŻOŁNIERSKIE SERCE
- Autor: TOMASZ BETCHER
- Wydawnictwo: W.A.B.
- Liczba stron: 415
- Data premiery: 10.11.2021r.
Tomasz Betcher @tomaszbetcherfanpage zapadł mi w pamięć po przeczytaniu „Szeptuna”, którego przeczytałam i zrecenzowałam przedpremierowo😊. I to zapadł na dobre. Gdy usłyszałam o kolejnej premierze z 10 listopada br. od @wydawnictwo.wab, nie wahałam się ani chwili. Od razu wiedziałam, że najnowsza książka tego Autora pt. „Żołnierskie serce” musi znaleźć się w moich planach czytelniczych. Czytając opis Wydawcy o weteranie misji w Afganistanie, który „(…) W domu po dziadku odkrywa rodzinne tajemnice i sąsiadów…” skojarzyłam całkowicie inną pozycję😉, tj. „Powrót” Nicholasa Sparksa. „Powrót” czytany na początku tego roku bardzo mi się podobał, a przecież skojarzenia wymagają konfrontacji. Tym chętniej sięgnęłam po publikację rodzimego Autora, by sprawdzić, jaka była jego perspektywa. Generalnie czytanie o tym, co znamy, sprawdza się wyśmienicie. Liczyłam więc, że polski punkt widzenia od razu skradnie moje serce.
„(…) Nawyki były jak blizny – mogły stać się mniej widoczne, ale miało się je do końca życia.” – „Żołnierskie serce” Tomasz Betcher
Opis Wydawcy.
„Kiedy Piotr Walczak powraca ranny z misji w Afganistanie, cierpi nie tylko jego ciało, ale także dusza. Borykając się z zespołem stresu pourazowego, oskarżeniem o spowodowanie śmierci kolegów i zainteresowaniem mediów, ucieka na prowincję. W domu po dziadku odkrywa rodzinne tajemnice i sąsiadów, których kłopoty kochają tak samo jak Piotra. Czy senne miasteczko i jego mieszkańcy potrafią uleczyć żołnierskie serce i sprawić, by znów zaczęło kochać? Czy Emilia, Natalia i Janek będą w stanie żyć z wybuchowym i nieobliczalnym człowiekiem za ścianą?”.

Cóż będę parafrazować we wprowadzeniu do fabuły opis Wydawcy, który jest tak celny, że nic go nie upiększy. W paru zdaniach Wydawca wprowadza czytelnika w główny bieg historii opisanej na kartach tej powieści. Ten kto czytał wspomnianego we wstępie recenzji Sparksa, pewnie sam wyłapie podobieństwa. Nie jest to jednak wada tej książki, bynajmniej. Wszak przeżycia wojenne, bez względu kiedy nabyte i w jakiej wojnie, to temat – jak Wisła – długi i szeroki. Tej głębi przeżyć nie sposób zawrzeć w jednej prozie. Nieskończenie wiele wątków pobocznych pojawiających się wokół podobnych do siebie, ale tylko z pozoru, historii, pozwala tworzyć całkiem nową powieść, nawet jeśli wiodący temat jest porównywalny.
Zaletą książki jest silny rys psychologiczny Walczaka. Ten aspekt mocno uwypuklony został w jej pierwszej części. Nie znam żadnego weterana misji w Iraku, czy w Afganistanie. Z faktami, wydarzeniami i skutkami pewnych zdarzeń stykam się z tylko czytając relacje z „drugiej ręki”. Czuję wtedy zwykle smutek, niezgodę. Zagłębiając się w losy Walczaka starałam się być maksymalnie uważna, by nie uronić żadnego słowa z jego charakterystyki. Nie pominąć żadnego aspektu tego, z czym taki człowiek się zmaga. Bardzo dobrze odzwierciedlony został mechanizm, gdy Walczak „(…) Chcąc nie chcąc, stał się narodowym antybohaterem, co w czasach, w których opluwano nawet bohaterów, oznaczało przekleństwo gorsze niż śmierć.” To taka Polska rzeczywistość. Może dlatego fabuła opisana w tej pozycji jest mi się bliższa od tej opisanej w „Powrocie” Sparksa. Czuję jednak lekki zawód. Walczaka jako bohatera powieści, weterana, kalekę chciałabym widzieć na każdej stronie. Chłonąć go na nowo z każdym słowem. Autor rozwinął historię w trochę innym kierunku. Ułagodził ją, rozwinął wątki poboczne, które zdominowały drugą część książki. Ma więc ona bardzo pozytywne przeslanie i to mimo trudnych tematów (niepełnosprawność fizyczna i intelektualna, lęk adaptacyjny, przemoc szkolna, patologia), z którymi i Autor, a dzięki temu i Czytelnik musi się zmierzyć. Wyjątkowo spodobała mi się postać proboszcza Zaręby. Mała miejscowość, hermetyczna społeczność, a tu taki ksiądz nie ksiądz, niezwykle ludzki, bardzo postępowy. W czasie tak ogromnej niechęci do kleru okazał się dla mnie niezłym odkryciem i postacią całkowicie pozytywną.
Powieść dająca nadzieję, tak określiłabym w paru słowach „Żołnierskie serce” Tomasza Betchera. Książka balansująca między dobrem a złem, między tym co ważne, a co nieistotne, pomiędzy demonami przeszłości a iskierkami nadziei z przyszłości. To idealna pozycja na jesienną chandrę.
Moja ocena: 7/10
Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU WAB.

Kilka dni temu kupiłam tę książkę i wkrótce na pewno po nią sięgnę.
PolubieniePolubienie
Uwielbiam, kiedy w książkach przewija się motyw żołnierzy, trapiący ich obraz wydarzeń z wojny, etc. Zapiszę tytuł, a nuż kiedyś sięgnę. 🙂
PolubieniePolubienie