„Noc poślubna” Przemysław Borkowski

NOC POŚLUBNA

Przemysław Borkowski kryminalnie udowadnia swym fanom, że jest człowiekiem renesansu (Autora jak nie z książek to kojarzycie na pewno z Kabaretu Moralnego Niepokoju😏). Mi podoba się w obu znanych mi rolach. Po serii książek z Zygmuntem Rozłuckim („Zakładnik”, „Niedobry pasterz” i „Widowisko”) zaczęłam zaczytywać się w serii z prokurator Gabrielą Seredyńską („Rytuał łowcy”, „Śmierć nie ucieknie”, „Wieża strachu” i „Diabelski krąg”). 17 lipca br. premierę miała najnowsza publikacja Autora wydana przez Czwarta Strona Kryminału zatytułowana „Noc poślubiona” i to nie ze znaną mi prokurator w roli głównej. 

Pierwszy właściciel i budowniczy zginął przypadkową i dość makabryczną śmiercią na terenie pałacu, jego żona po nieudanej próbie samobójczej trafiła do szpitala psychiatrycznego w Otwocku, gdzie wiele lat potem została zamordowana w czasie wojny przez Niemców, syn powiesił się w lesie okalającym posesję. Wkrótce tereny wokół popadającego w coraz większą ruinę pałacu zyskały sławę lasu samobójców. Ludzie przyjeżdżali tu specjalnie nawet z dalszych okolic, aby odebrać sobie życie. W czasie wojny Niemcy dokonywali tutaj egzekucji partyzantów i pomagającej im ludności cywilnej. Po upadku komunizmu okolice te upatrzyła sobie warszawska zorganizowana przestępczość. Zamordowano tu i pochowano wielu ludzi. Większości grobów do dziś nie odnaleziono.” – „Noc poślubna” Przemysław Borkowski.

Właśnie to miejsce Justyna i Kamil wybrali na miejsce swego wesela. Zdecydowali, a raczej Kamil zdecydował o hotelu w okolicy lasu wisielców niedaleko Zakroczymia. „Wśród okolicznej ludności tereny te cieszyły się złą sławą” donosi miejscowy portal. W tym najważniejszym dla nich dniu nic nie idzie zgodnie z planem. Po przyjeździe do hotelu błękitnym, zabytkowym mercedesem przyozdobionym szarfami i kwiatami przyklejonymi do maski, nie zostali przywitani przez obsługę. Jak zrelacjonował im menedżer „(…) korki wysiadły, a kiedy je z powrotem włączyliśmy, okazało się, że klimatyzacja nie działa”. Dodatkowo „(…) Powietrze stało. Czuć było zbliżającą się burzę.” Kamil od swego dopiero co poznanego teścia, Stefana Kaweckiego usłyszał „-Z wyglądu pizda, ale wszyscy teraz tak wyglądają…”. Część gości nie potrafiła zaakceptować ślubu jednostronnego, a jego nowo poznany teść wydaje się znać jego ojca Andrzeja Rychniewicza.  A później… Później było coraz gorzej. 

Fabuła zawarta została w kolejno ponumerowanych rozdziałach. Narracja jest trzecioosobowa, więc możemy poczuć się jak milczący świadek rozgrywających się wydarzeń, które odebrałam jako bardzo mroczne. Chyba najmroczniejsze z dotychczasowych publikacji Autora. 

Gdybym miała jednym zdaniem skwitować przeczytaną książkę to napisałabym; Tajemnica z przeszłości, zaskakujące zwroty akcji i niespodziewane zakończenie. To bardzo dobry thriller, ciekawy, skonstruowany z cieni przeszłości. Książkę bardzo dobrze mi się czytało. Styl Borowskiego jest zwięzły, treściwy. Tempo akcji jest całkiem znośne, choć chwilami niektóre wątki mi się dłużyły. Ciekawa pozycja dla tych, co uwielbiają odkrywać to, co chowamy przed innymi bardzo skrzętnie, co ukrywamy zapamiętale, co udajemy, że nigdy w przeszłości się nie wydarzyło.

Miłej lektury! Zacznijcie czytać🙂! 

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA.

„Kadry niedogaszonych wspomnień” Remigiusz Mróz

KADRY NIEDOGASZONYCH WSPOMNIEŃ

  • Autor: REMIGIUSZ MRÓZ
  • Cykl: ASPEN I JOYCE (tom 2)
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 424
  • Data premiery: 3.07.2024r. 

Kadry niedogaszonych wspomnień” autorstwa Remigiusz Mróz to drugi tom cyklu „Aspen i Joyce”. Pierwszy tom debiutował w grudniu ubiegłego roku i nosi tytuł „Inne tonacje ciszy” (recenzja na klik). Powstał na kanwie książki napisanej przez Autora w 2014 podczas jego pobytu w Barcelonie. Ciekawe czy drugi tom będzie równie udany jak pierwszy. Serię wydaje Wydawnictwo Czwarta Strona Kryminału, z którym współpracę bardzo sobie cenię. 

Czasem jest tak, że ktoś poleca ci książkę, którą czyta. Innym razem to czytana przez kogoś książka poleca ci tę osobę. A bywa i tak, że stanowi przestrogę…”- „Kadry niedogaszonych wspomnień” Remigiusz Mróz. 

Aspen Wakefield po śmierci Graysona Joyce’a nadal próbuje odzyskać straconą pamięć. Wyjeżdża do Prescott, gdzie razem z Joycem sfotografowała się na dachu lokalnej stacji benzynowej. W odzyskiwaniu siebie pomagają jej: Ryan i Carlos Gómez. Cassidy, Becca i Tyson, z którymi Aspen rozwiązywała zagadkę Pepecali. I tym razem Grayson prowadzi Aspen muzyką nagraną na kasecie magnetofonowej. Kasecie odtwarzanej na walkmanie, który zostaje skradziony Aspen po lądowaniu na lotnisku. 

Dużo w tej części Remigiusz Mróz poświęcił czasu rozterkom miłosnym głównych bohaterów. Wątki romansowe Aspen z Graysonem, Aspen z Ryanem i Aspen z Gomiem dominowały w fabule. Praktycznie od początku do końca. Przez co z pozoru ważny wątek zaginięcia Lilly Gallimore okazywał się mało ważny. Nie wiem czy ktoś z Was tak odczytał opowiedzianą słowami Mroza, czy po prostu ja gubiłam główną myśl zaczytując się w to, co czują główni, młodzi bohaterowie, a co finalnie mogło okazać się nieważne. 

Mniej w tej części werwy. Więcej poświęcił uwagi Mróz na relacje międzyludzkie ulokowane w młodej, szkolnej społeczności. Bardzo wiernie Autor odwzorował relacje w szkole, które często oparte są na zawiści, na plotkach, na nieprawdach. W tym wszystkim młody człowiek, zagubiony, często nadużywający. Brakowało mi w fabule postaci matki Aspen, June. Niby była, a jakby jej nie było. 

Za to Mróz jak zwykle w pełnej krasie. Pełen pomysłów, świetnych ripost czy umiejętnie tworzący twisty fabularne. Same sformułowanie równie typowo Mrozowskie, choć Chyłki nikt nie przebije😉. Znalazła się nawet w tym tomie parafraza cytatu, na który zwróciłam uwagę w pierwszej części; „(…) wyglądasz na problem, który tylko czeka, by się wydarzyć.” A w pierwszej części, jak cytowałam na moim blogu wpisem z dnia 24.12.2023r., brzmiało to tak: „Wyglądał jak problem tylko czekający na to, by się zdarzyć.” 

Moje ulubione to jednak „(…) gapiłeś się na mnie jak DiCaprio na dwudziestolatki.” Z wiadomych względów😁.

Konstrukcja opiera się na przestawianiu fabuły w dwóch planach czasowych, „Wcześniej” i „Teraz”. Czasem z perspektywy Aspen, czasem z punktu widzenia Joyce. Dzięki temu opowieść ułożyła się w całość i nie miałam poczucia, że pewne luki fabularne nie zostały wypełnione. Język prosty, zwięzły. Akcja dynamiczna, choć poszukiwania Aspen dawnej siebie nużyły mnie chwilami. Odkrywanie prawdy wśród byłych szkolnych znajomych wydawało mi się rozwlekające się. Spokojnie publikacja mogłaby mieć 100 stron mniej, a i tak uznałabym ją za wartą przeczytania. 

Sam zresztą Mróz jak w cytacie na początku tej recenzji nie tylko zachęca do przesłuchania playlisty, która jest znana Aspen i Joyce’owi lecz także zachęca do sięgnięcia do książki autorstwa Murakami Haruki pt. „Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa”. Oczywiście zachęca nieświadomie😉. To książka czytana przez Aspen w chwili, gdy poznaje Joyce’a czekającego na jej matkę June. Tak ciekawy tytuł zasługiwał na moją uwagę. Dowiedziałam się z osobistego research’u, że „Pierwszy nakład – pół miliona egzemplarzy – został sprzedany w Japonii w ciągu 24 godzin, a już po tygodniu od premiery sprzedano ponad milion egzemplarzy powieści!” A sam Murakami Haruki to genialny japoński pisarz. No cóż. Czasem trzeba zainwestować, jeśli się chce przeczytać kolejną dobrą książkę. Wiem to już od dawna. W związku z tym publikację muszę sprawdzić, podobnie jak Aspen, osobiście i sama wyrobić sobie o niej zdanie. Zweryfikować czy jest sens się nią zachwycać? 

Kadry niedogaszonych wspomnień” Remigiusza Mroza to dobra książka. Od wielu lat zachwycam się zabawą słowem, fabułą, bohaterami, twistami, twórczością muzyczną, książkową, która cechuje prozę napisaną przez Mroza. Od lat. Jestem jego wierną fanką i każdą książkę uważam za wartą przeczytania. Tym samym zachęcam Was do sięgnięcia do kontynuacji historii wśród młodych bohaterów, którą sam Mróz wymyślił i w pierwszej wersji skonstruował dziesięć lat wcześniej. 

Udanej lektury i dajcie proszę znać, czy Wam się podobało. 

Moja ocena: 7/10

We współpracy recenzenckiej z Wydawnictwem Czwarta Strona.

„Zbędni” Wojciech Chmielarz

ZBĘDNI

  • Autor: WOJCIECH CHMIELARZ
  • Wydawnictwo: MARGINESY
  • Liczba stron: 424
  • Data premiery: 5.06.2024r. 

Długo już nie czytałam prozy Wojciech Chmielarz – pisarz. Ostatnią była książka wydana 31.05.2023r. pt. „Za granicą”. Na mym blogu znajdziecie również opinię o szóstym tomie z Jakubem Mortką pt. „Długa noc”, która debiutowała w czerwcu 2022 roku. Wszystkie wydane nakładem Wydawnictwo Marginesy. Podobnie jak premiera z 5 czerwca br. pt. „Zbędni”, którą czytałam w trakcie upalnego urlopu na pożyczonym elektronicznym czytniku marki InkBook Polska. Widząc, że publikacja dostępna jest w wersji elektronicznej nie mogłam się jej oprzeć w ramach moich prywatnych planów czytelniczych🙂. 

Dozorca kempingu w Kowarach przypadkiem potrąca kobietę idącą wzdłuż drogi. Będąc pod wpływem alkoholu zakopuje jej ciało w pobliskim lesie. Nikt się jej zaginięciem nie interesuje. W tym samym czasie na kempingu przebywa jeden gość. To Jules Goossens, Belg w średnim wieku, który wyjechał w podróż kamperem po wschodniej Europie po śmierci żony chorującej na raka, Olivii. Mimo upajania się alkoholem w podróż po Europie Belga przestaje wierzyć Jasiek. Zastanawia się, co Belg robi na kempingu w Kowarach. I gdyby nie jego własne problemy z nawiedzającą go młodą kobietą może byłby w stanie to odkryć. 

Ciekawa kryminalna historia z wieloma wątkami pobocznymi, które ostatecznie ułożyły się w jedną całość. Chmielarz przekonał mnie do niej całkowicie. Przekonał mnie i postacią aspirant Marią Szulej, i historią Agaty i Adama Krugerów, i opowieścią o Alinie Malinowskiej i jej mężu Mirosławie. Chociaż postać ich syna Darka i relacji panujących między nimi mnie trochę zawiodła. Po tak młodym człowieku, zdeterminowanym by wcześniej zmienić swoje życie, oczekiwać by można większej samodzielności. 

Wojciech Chmielarz bardzo dobrze odzwierciedlił w tej kryminalnej fabule relacje panującej w małej miejscowości. Dotyczyło to zarówno podległości służbowej na posterunku policji, jak i zależności pomiędzy lokalnymi biznesmenami. Sam Jasiek mimo swej choroby alkoholowej okazał się od początku dla mnie postacią pozytywną. Zastanowiło mnie jaką mu przyjdzie odegrać rolę w całej opowieści. Bo to, że jego osoba będzie miała znaczenie podejrzewałam od samego początku. Od momentu, gdy Chmielarz z zaangażowaniem opisywał jego codzienny dzień, w którym tylko ilość wypitego piwa miała znaczenie. 

Autor zawarł fabułę w sześćdziesięciu siedmiu rozdziałach. Początek historii zaczął się trzy tygodnie wcześniej. Ten moment oznaczył autor w spisie treści. Oddzielając go wyraźną kreską od innych wydarzeń następujących po tym, co wydarzyło się na okolicznej szosie. To powieść, w której dobrzy okazują się złymi i odwrotnie. Gdzie słabi okazują się silnymi, a nawet Młot potrafi przysporzyć się wyższej sprawie. Powieść dotyka tematów związanych z handlem dziećmi, pornografią dziecięcą, którą parają się pozornie prawi obywatele. Szary, nie skupiający na sobie wzroku śledczych. Wiele się w tej opowieści dzieje przez przypadek. Choć zakończenie mnie w ogóle nie zawiodło. Nie na wszystkie pytania autor musi udzielać jednoznacznych odpowiedzi😉.  Warto coś zostawić fantazji czytelnika. 

Skupiając się na wrażeniach jakie ta publikacja u mnie wywołała, na stopniu w jakim mnie intrygowała, to naprawdę bardzo dobrze napisana i nieodkładana książka. Zachęcam Was do przeczytania najnowszej powieści Wojciecha Chmielarza. Thrillera kryminalnego, w którym ważną rolę odgrywa przypadek.  

Moja ocena: 8/10

Książkę wydało WYDAWNICTWO MARGINESY.

Recenzja przedpremierowa: „Pacjent” Juan Gómez-Jurado

PACJENT 

  • Autor: JUAN GÓMEZ-JURADO
  • Wydawnictwo: SQN
  • Cykl: ANTONIA SCOTT (tom 0.75)
  • Seria: UNIWERSUM REINA ROJA
  • Liczba stron: 528
  • Data premiery w tym wydaniu: 14.08.2024r.
  • Data pierwszego wydania polskiego: 13.01.2016r. 
  • Data premiery światowej: 16.01.2014r. 

WydawnictwoSQN naprawdę potrafi mnie pozytywnie zaskoczyć dostarczając mi ponad tydzień przed oficjalną premierą egzemplarz prequela uniwersum Reina Roja pt. „Pacjent” Juana Gómeza-Jurado. Samą trylogię o Antonii Scott przeczytałam jednym tchem zaczynając z opóźnieniem od ubiegłego roku. Recenzje znajdziecie pod następującymi linkami: „Reina Roja. Czerwona królowa”, „Loba negra. Czarna wilczyca”  oraz „Rey Blanco. Biały król”. W tym samym dniu, tj. 14 sierpnia 2024 roku premierę będzie miał tom 0.8 serii pt. „Sekretna historia pana White’a”, która dzięki hiszpańskiemu wydawcy premierę światową miała w dniu 1 stycznia  2014 roku. Ta krótka publikacja (ilość stron 112) jest jeszcze niedostępna w księgarni Legimi. A szkoda, gdyż chętnie bym przeczytała ciągiem kolejną część tego ciekawego uniwersum. Tym bardziej, że Wydawnictwo na swoim oficjalnym fan page’u pomaga czytelnikom zrozumieć powiązania pomiędzy wszystkimi tomami serii (link: fb). To nie pierwszy prequel cyklu. „Blizna” debiutowała na polskich półkach księgarskich w dniu 15 lutego br. Część tę również zaliczyłam do bardzo udanych. Jak Juan Gómez-Jurado pisał ten cykl! Zachodzę w głowę🤨, że publikacje ułożyły mu się w takiej kolejności. To chyba pierwszy autor, który poszczególne tomy oznacza numeracją niepełną, typu 0.75, 0.8 czy 0.5. 

W celu śmierci spędziłem już tysiąc osiemset dwadzieścia trzy dni, jedenaście godzin i dwanaście minut. Cały ten czas, o ile tylko nie spałem, poświęciłem rozmyślaniom nad wydarzeniami, które przywiodły mnie w to miejsce. Drugi raz postąpiłbym jednak tak samo.(…) Nie jestem ani świętym, ani męczennikiem, ani terrorystą, ani szaleńcem, ani mordercą. Określenia, pod którymi wydaje się wam, że mnie znacie, są nietrafne. Jestem ojcem..”.- Pacjent” Juan Gómez-Jurado.

Znany neurochirurg z prywatnej kliniki Saint Claire David Evans zastaje w swym domu martwą opiekunkę córki Julii, Swietłanę Nikolić. Niestety informacja o przewidywanym okupie za uwolnienie dziecka nie nadchodzi. Za to życie stawia przed Davem tajemniczego Pana White’a, który prawie wszystko o nim wie. Wie z kim jada. Wie, jak go traktują w pracy. Zna jego historię z samobójstwem żony, a nawet treść jej pożegnalnego listu skierowanego tylko do niego, o którym Evans nie powiedział nawet policji. White przekazuje ojcu Julii prostą instrukcję, która brzmi: „(…) Jeśli twój następny pacjent wyjdzie żywy z bloku operacyjnego, już nigdy więcej nie zobaczysz córki.”. Lekarz nie do końca wierzy, że rozwiązanie jest tylko jedno. Kontaktuje się ze swoją szwagierką Kate Robson, agentką Secret Service licząc na pomoc. Czy ją otrzyma? 

Konstrukcja „Pacjenta” jest podobna do poprzednich. Juan Gómez-Jurado rozpisał akcję w sprawdzający się sposób. Głównego bohatera stojącego przed dylematem czyje życie wybrać poznajemy w części „Pamiętnik doktora Evansa”. Wydarzenia relacjonowane są z jego punktu widzenia. To dzięki jego pierwszoosobowej relacji śledzimy jego dylematy, oczekiwania White’a i to co się dzieje w poszczególnych momentach jego życia. Czasu jest niewiele. Do godziny „0” pozostało 63 godziny. Godziny te jednak upływają, co Gómez-Jurado zaznacza wyraźnie w kolejnych częściach zatytułowanych „55 godzin przed operacją” czy np. „Godzinę przed operacją”. Taka konstrukcja wzmagała mój niepokój, gdy uświadamiałam sobie, ile czasu zostało doktorowi Evansowi jednocześnie osadzając akcję w konkretnym czasie. Same rozdziały są ponumerowane. Rola Kate Robson została przez autora zaznaczona osobnymi rozdziałami nazwanymi jej imieniem. To nie jedyne fragmenty pisane w narracji trzecioosobowej. Nieliczne rozdziały, w których autor pozwala śledzić czytelnikowi punkt widzenia White’a również są wyodrębnione. Rozdziały pisane z jego punktu widzenia mają tytuły, w których Juan Gómez-Jurado wskazuje miejsce akcji. Nie pomaga to jednak poznać tą tajemniczą postać, która potrafi wykreować najbardziej spektakularną zbrodnię, czasem nawet brudząc sobie przy tym własne ręce, jak w przykładzie Juanity. 

Książka udowadnia kunszt pisarski autora. Aż dziw, że w wydaniu innego wydawnictwa lata temu publikacje Juana Gómeza-Jurado były mi obce. Przecież zawsze ceniłam interesujące thrillery. Tym razem jednak zawiódł mnie środek publikacji. Początek bardzo mocny. Końcówka słabsza. Rozwinięcie akcji dłużyło mi się momentami. Działania Kate rozciągały się niemiłosiernie. Do tego jej wątek romansowy jakoś w ogóle mnie nie przekonał. Za to niezwykle emocjonujące były fragmenty, w których występowała siedmioletnia córka Evansa, Julia. Wątki ze szczurami wywoływały ciarki na mych plecach. 

Narracja głównego bohatera potęguje wrażenia. Mi udzielały się jego emocje, lęki i obawy.  Kreacja bohaterów również jest bardzo przemyślana. Zarówno doktor Evans, jak i sam Pan White, którego znam z trzeciego tomu Antonii Scott to postaci pełnokrwiste, dopracowane, głębokie i fantastycznie wpisane w fabułę. Niby powielana w wielu publikacjach fabuła. Porwane dziecko, rodzic próbujący je odzyskać. Pomyliłam się jednak ogromnie. Mimo, że motyw nadrzędny toczy się wokół porwania Julii to styl, jakim autor opowiada tę historię jest rewelacyjny, godny naśladowania i bezsprzecznie warty przeczytania. 

Udanej lektury! 

Zapamiętajcie tę datę! 

14 sierpnia 2024 – to data premiery książki „Pacjent” Juana Gómez-Jurado.

Moja ocena: 7/10

We współpracy recenzenckiej z Wydawnictwem Sine Qua Non.

„Skazany” Freida McFadden

SKAZANY

  • Autorka: FREIDA McFADDEN
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 380
  • Data premiery: 5.06.2024r. 

  • Data premiery światowej: 11.06.2022r. 

Skazany” Freidy McFadden od Wydawnictwa Czwarta Strona, która debiutowała 5 czerwca br. to czwarta pozycja napisana przez autorkę, którą przeczytałam i o której opinię przeczytacie na moim blogu czytelniczym. Wszystkie poprzednie trzy pozycje oceniłam 8/10. Przygodę z autorką zaczęłam od książki zatytułowanej „Zamknięte drzwi” (recenzja na klik). Potem przeczytała rewelacyjny pierwszy tom cyklu z Wilhelminą „Milli” Calloway pt. „Pomoc domowa” (recenzja na klik). Drugi tom zatytułowany „Pomoc domowa. Sekret” (recenzja na klik) mimo, że stracił trochę ze swej świeżości wcale nie był gorszy.  Znacie pióro Freidy McFadden? 

Brooke Sullivan dwudziestoośmioletnia pielęgniarka dyplomowana przeprowadza się po śmierci swych rodziców do swego domu rodzinnego wraz z 10-letnim synem Joshem. Rozpoczyna pracę w więzieniu o zaostrzonym rygorze w Raker. Jej obecność nie jest tam przypadkowa. Jednym ze współosadzonych jest były chłopak Brooke, który znalazł się tam z jej powodu. 

Uwielbiam książki Wydawnictwa Czwarta Strona. Rzadko kiedy narzekam na wydanie, czcionkę, papier, okładkę czy błędy językowe. Zdarzają się jednak poślizgnięcia najlepszym. Pozycja „Skazany” Freidy McFadden nie jest wolna od uchybień. W zdaniu cytowanym jak niżej błędnie zastosowano odmianę czasownika „szykować”. Sprawdźcie sami jak to brzmi: 

(…) Zamykam oczy i przez chwilę pozwalam sobie na fantazjowanie o jakiejś alternatywnej rzeczywistości, w której wracam do domu do swojej rodziny, a w kuchni mój partner szykować kolację.” – Skazany” Freida McFadden. 

Książka pisana jest w narracji pierwszoosobowej z perspektywy głównej bohaterki. Rozdziały są numerowane. W dwóch planach czasowych „Obecnie” i „Jedenaście lat wcześniej” to Brooke Sullivan prowadzi nas przez występujące wydarzenia. Poznajemy dzięki temu jej punkt widzenia na relację z Shanem Nelsonem oraz Timem Reesem, których spotkała ponownie po latach. To dzięki temu, co Brooke zapamiętała czytelnik dowiaduje się co stało się z domu rodzinnym Nelsonów z Brandonem Jensenem, Chelsea Cho i Kaylą Oliver. Tak autorka prowadziła narrację we wszystkich pięćdziesięciu czterech rozdziałach. Zaskoczeniem był dla mnie Epilog, w którym McFadden opisała czego dokonał Josh i zrobiła to jego słowami. 

Mam mieszane uczucia do tej publikacji. Plusem bez wątpienia jest sposób w jaki autorka nawiązała do przeszłości głównej bohaterki, do jej trudnej przeszłości. Podobało mi się również jak obnażyła głównych sprawców przestępstwa, których przedstawiła jak przysłowiowego wilka w owczej skórze. Nie przekonała mnie jednak relacja Brooke z Timem z samego początku, gdy Brooke zaczęła dostrzegać cechy, których wcześniej nie widziała. Relacja z Shanem po latach również dla mnie okazała się prawie z gatunku romansu. Trochę ufność wydała mi się za szybka, za naiwna. Tym bardziej, że Brooke mimo swej delikatności dużo w życiu przeszła. Żałuję również bardzo, ze autorka bardziej nie pociągnęła wątku pierwszej ofiary mordercy oraz relacji Brooke z jej rodzinami. Że bardziej jej nie rozpisała. To naprawdę był ogromny potencjał. 

Moje powyżej wspomniane uwagi nie umniejszają książce pt. „Skazany”. Jest to lekki psychologiczny thriller z wieloma wątkami, gdzie końcowy motyw Josha okazał się dla mnie najbardziej interesujący. W powieści tej chodzi o myleniu się, o zaklinaniu rzeczywistości, o zawodnej pamięci, która może doprowadzić do całkowicie błędnych wniosków i fałszywych wspomnień. To też książka o traumie, która nieprzepracowana zaczyna dominować w życiu człowieka, który w pewnym momencie rozpoczyna podejmować decyzje przez jej pryzmat. Osadzona w przeszłości z ogromnym wpływem na teraźniejszość. Pisana prostym, nieskomplikowanym stylem, który nie męczy. 

Miłej lektury! 

Dajcie znać czy też Wam się podobała. 

Moja ocena: 7/10

Recenzja powstała we współpracy z WYDAWNICTWEM CZWARTA STRONA.

„Ktoś inny” Guillaume Musso

KTOŚ INNY

  • Autor: GUILLAUME MUSSO
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Liczba stron: 320
  • Data premiery: 31.07.2024r. 
  • Data premiery światowej: 5.03.2024r. 

Nie wiem jak to się stało, że Wydawnictwo Albatros zapomniało o mnie proponując booktagramerom egzemplarze najnowszej powieści Guillaume Musso pt. „Ktoś inny”, która premierę miała w ostatni dzień lipca br. Możliwe i, że Wydawca nie zapomniał, tylko ja w meandrach mojej trudnej ostatnio rzeczywistości nie zapoznałam się z jego propozycją. Cenię sobie jednak bardzo współpracę z Wydawnictwo Albatros i cenię również jego szacunek do czytelników. Wydawnictwo to nie zwleka z udostępnianiem nowości na portalu Legimi, dzięki czemu nie mając wersji papierowej mogłam bardzo szybko przeczytać powieść Musso na czytniku InkBook Polska. To model inkBOOK Calipso Plus, który należy do mojej przyjaciółki, z którą spędzałam lipcowe wakacje, gdyż mój wysłużony inkBOOK Prime (czytałam na nim ponad 6 lat) odmówił już współpracy. I jako książkoholiczka zachwycająca się wielokrotnie i obwolutą, i wydaniem, i kolorami, i grubością stron czy wyglądem użytych przez Wydawcę czcionek, stwierdzam z pełną stanowczością, że książki czytane na e-booku zachwycają mnie tak samo🙂. Korzystanie z księgarni Legimi w formie elektronicznej jest wygodne i bezpieczne. Choć to nie post reklamujący dostępny na polskim rynku polski czytnik warto o tym wspomnieć. Wyobrażacie sobie wakacje spędzone na południu w blasku słońca, gdzie nie musieliście ograniczać się z pakowaniem książek, by zmieścić się w limicie bagażowym? Ja swego czasu tak sobie wyobrażałam. Dlatego decyzję o zakupie mojego pierwszego czytnika inkBOOK Prime zawsze uważałam za udaną 😁. 

(…) prawda to nie jest lekarstwo na dobre samopoczucie, wręcz przeciwnie.” – Ktoś inny” Guillaume Musso.

Ktoś inny” Guillaume Musso to piąta powieść autora, o której opinię publikuję na moim blogu czytelniczym. Poprzednie to: „Sekretne życie pisarzy”, „Zabawa w chowanego”, „Nieznajoma z Sekwany” oraz wydana rok temu „Gdzie jest Angelique?” To thriller psychologiczny osadzony we Francji, na Lazurowym Wybrzeżu wiosną 2023 roku. Miejsce akcji okazało się bliskie memu sercu, gdyż już tej jesieni dzięki złapaniu z koleżanką tanich lotów do Nicei będę zwiedzać ten rejon Francji. Nie mogąc się jednak doczekać chętnie sięgnęłam do opowieści o Orianie Di Pietro, włoskiej wydawczyni, dziedziczce bogatej i wpływowej mediolańskiej rodziny, która została odnaleziona ciężko ranna u wybrzeży Cannes, między Wyspami Leryńskimi. Jej późniejsza śmierć prowadzi do śledztwa, które odkrywa, że jeden mężczyzna – Adrien Delaunay, mąż ofiary i trzy kobiety: Adèle Keller kochanka Adriena, Justine Taillandier lokalna policjantka oraz sama Oriana wskutek relacji pisanych z jej perspektywy z ostatnich tygodni jej życia opisują różną historię wydarzeń. Co ważniejsze, nikt z nich nie kłamie! 

Zaintrygowani?
A i słusznie. Słusznie. 

Ależ mi się ta premiera sprzed czterech dni podobała😁. Nawet bardzo podobała. Książka ma wiele jasnych punktów. 

Po pierwsze narracja. Jest naprzemienna ukazująca perspektywę kapitanki nicejskiej policji Justine Taillandier pisanej w trzeciej osobie, jak i punkt widzenia Adèle Keller pisanej w pierwszej osobie. I Justine, i Adèle są postaciami bardzo interesującymi. Justine porzucona przez męża po ponad dwudziestu latach małżeństwa topi smutki na przemian w lekach i w alkoholu. Adèle po licznych nieudanych związkach rozkochuje w sobie Adriena i jego dzieci (5 i 7 lat). Historia Orieny, 38-letniej ofiary napaści została rozpisana w rozdziałach jej powierzonych bardzo szczegółowo. Historia sięgnęła do wielu lat wstecz, do momentu, gdy Oriena miała 6 lat i uczestniczyła w wypadku samochodowym ze swą matką. Z początku nieważny szczegół z przeszłości okazał się mieć kluczowe znaczenie. Po drugie konstrukcja. Guillaume Musso opowiedział historię zawartą w czterech częściach, które łącznie mają dwadzieścia cztery zatytułowane rozdziały. Niektóre tytuły są bardzo znamienne, np.; „Kobieta uwięziona” czy „Ostatnie słowa Oriany Di Pietro”. W podtytułach rozdziałów autor wskazał postać, której dotyczy dany fragment. W tekście wygląda to tak: „Adèle Keller – Wilk w owczarni”. Na początku każdego rozdziału znajduje się cytat pochodzący z różnych źródeł; literatury, filmu, a także miejsce akcji. Dwie plany czasowe; wcześniej i teraz oznaczone są dodatkowo wskazaniem czasu. Fabuła dzieje się od maja 2023, aż do jesieni 2024. Śledztwo pokazane jest z perspektywy Justine od 24 maja 2024, rok po napaści na Orianę, gdy już wydaje się, że utknęło w martwym punkcie. Po trzecie portrety głównych bohaterów Orieny i jej męża z pierwszych dwóch rozdziałów książki pisane w formie reportaży, raportów z przesłuchań czy publikacji medialnych. To pozwoliło poznać kontekst małżeństwa całkowicie w inny sposób, niż zwykle się to dzieje. Bardzo udany zabieg autora wprowadził mnie w wątek obyczajowy powieści. Po czwarte rysunki. Tu było największe zaskoczenie. W treści powieści znajdziecie, o ile mam nadzieję sięgniecie, rysunki pokazujące np.  górski dom ojca Oriany, samochód mamy z którą sześcioletnia Oriana podróżowała czy okładkę płyty wydanej przez Adriena będącego słynnym muzykiem jazzowym. Po piąte styl, tempo, język. Guillaume Musso napisał krótką ciekawą powieść, w której tempo i akcji, i wykorzystany język jest kompatybilny z pomysłem. Historia układa się gładko w ciekawy wątek kryminalny z jeszcze ciekawszym rozstrzygnięciem. Choć nie ukrywam Epilog mnie zawiódł trochę. Książkę czyta się przyjemnie. Język nie nuży. Przedstawione kolejno fakty i wydarzenia składają się w opowieść, do której naprawdę warto sięgnąć, jeśli lubicie lekkie thrillery psychologiczne. To powieść, w której krew nie leje się gęsto, a jednak jest ciekawa. Od początku interesowało mnie kim jest sprawca napaści na Orianę i nie ukrywam, że nie wpadłam na rozwiązanie mimo ogromnych starań. 

Nikt nie kłamie. A jednak prawda wygląda całkiem inaczej. 

Przeczytajcie powieść „Ktoś inny” Guillaume Musso. To bardzo dobra książka, która zaspokoi Wasze pragnienie lektury. Wydana w pięknym soczystym kolorze okładki. Moim zdaniem warto ją mieć na swojej bibliotecznej półce. UDANEJ LEKTURY!

Moja ocena: 8/10

Książkę wydało WYDAWNICTWO ALBATROS.

„Cichy płacz” Lisa Regan

CICHY PŁACZ

  • Autorka: LISA REGAN
  • Seria: JOSIE QUINN. TOM 6
  • Wydawnictwo: DOLNOŚLĄSKIE
  • Liczba stron: 320
  • Data premiery: 17.07.2024r. 

  • Data premiery światowej: 14.08. 2019r. 

Cichy Płacz” autorstwa Lisa Regan, Author to szósty tom cyklu o detektywce Josie Quinn, który premierę miał 17 lipca br. Serię wydaje Wydawnictwo Dolnośląskie. Recenzję z poprzedniego, piątego tomu pt. „Kości niezgody” przeczytacie TUTAJ.  A trzy wcześniejsze znajdziecie pod następującymi linkami: „Znikające dziewczyny”, „Grób matki” oraz „Ostatnie wyznanie”. 

Tym razem autorka zabiera czytelników w kryminalny wątek oparty na zaginięciu na Placu Zabaw Parku Miejsckiego w Denton siedmioletniej Lucy Ross, która przebywała tam ze swoimi rodzicami Colinem i Amy. Dziewczynki z motylem. Josie od razu rozpoczyna poszukiwania. Jej przypadkowa obecność na placu zabaw z prawie trzyletnim synem przyjaciółki, Harrisem wydaje się zbawienna. Detektyw Josie Quinn od razu angażuje w poszukiwania miejscową policję. Porywacz kontaktuje się z rodzicami dziecka, a każdy kolejny telefon zwiastuje nową ofiarę. Czy detektywce Josie Quinn ze współpracownikami, m.in.  Detektywem Finnem Mettnerem i  Gretchen Palmer uda się odnaleźć Lucy żywą i zapobiec kolejnym śmierciom? Czy uda jej się odnaleźć sprawcę, który według Josie „- Prowadzi grę (…) Tak naprawdę tu wcale nie chodzi o okup.”

W tej części również Regan nie pozostaje dłużna szefowi Quinn Chitwoodowi. Podobnie jak w poprzedniej części już na samym początku detektywka spiera się z przełożonym w temacie sposobu prowadzenia poszukiwań małej Lucy.  

Quinn – przerwał jej. – Kiedy w ten sposób zaczynasz zdanie, wiem, że za chwilę powiesz coś, co ma mnie wkurzyć. Może zaoszczędzimy nam obojgu szopki z moimi groźbami, że pozbawię cię stanowiska?”. – Cichy płacz” Lisa Regan.

Irytowało mnie jednak niewiarygodnie jak koledzy Josie zwracają się do niej nadal Szefowo. Mimo, że wielokrotnie w książce nakazuje im tego nie robić. Przecież w pewnym momencie każdy człowiek reflektuje się i przestaje używać niestosownego zwrotu! Zwróciłam już na to uwagę w poprzedniej części pt. „Kości niezgody” jednak ogólny wydźwięk publikacji zakrył to negatywne wrażenie. Tym razem jednak uczucie to powróciło. Nie wiem dlaczego upiera się Regan by uwypuklać w każdej części ten fakt, który w mojej opinii jest tylko wnerwiający i nic nie wnosi do ogólnej treści. 

„- Jak możemy zapewnić bezpieczeństwo naszym dzieciom, skoro nawet nie da się rozpoznać, kto jest zły i chce zabrać twoje dziecko, a kto nie? Źli ludzie są wokół nas, Josie. Ale przebrani za dobrych. Zwyczajnych.” – Cichy płacz” Lisa Regan

W książce autorka zawarła dwie przeplatające się historie. Pierwsze dotyczy pewnego domu. Zresztą pierwszy rozdział, już wprowadza czytelnika w to, czego w książce „Cichy płacz” może się spodziewać. Opowieść pisana z perspektywy małego, bezbronnego dziecka z późniejszym prowadzonym śledztwem w sprawie Lucy Ross wstrząsnęła mną. Długo zastanawiałam się, czy dotyczy porwanej dziewczynki. Regan celowo nie stosowała damsko-męskich do określeń, by nie można było ocenić czy mowa o chłopcu, czy dziewczynce.  Czytelnik otrzymuje więc dwa plany fabularne. Bardzo umiejętnie Regan wprowadziła w pierwszy plan postać Srebrnej Kobiety, frapowało mnie kim jest, już od samego początku. Bardzo wiernie odzwierciedliła postać dziecka zachowującego się bezszelestnie i penetrującego inne pomieszczenia domu dopiero gdy ON wyjdzie. Oczywiście ta perspektywa z dzieckiem w roli głównego bohatera była dla mnie bardziej niepokojąca, bardziej mroczna, mnie jako matkę – bardziej denerwująca. Czytając rozdziały, w których zanurzałam się w jego historię miałam momentami ciarki na plecach. Czułam strach, bardzo realny. Jakbym miała wpływ na historię. Jakbym mogła coś zrobić, by w tym kierunku się nie rozwijała. To ogromna zaleta tych fragmentów książki. Fragmentów, które wzbudziły o mnie prawdziwe emocje i głębokie uczucia. 

„(…) Mam silne przekonanie, że omawianie minionych zdarzeń pomaga ludziom wieść lepsze, pełniejsze życie w teraźniejszości.” – Cichy płacz” Lisa Regan. 

Bez wątpienia jest to przekonanie Lisy Regan, która również w tej szóstej części dla czytelników, którzy nie czytali poprzednich tomów rzuca koło ratunkowe w postaci wtrąceń. Odnosi się i do poprzednich śledztw (jak np. historia zamordowanej matki Noaha z tomu „Kości niezgody”) i do prywatnych wydarzeń z życia głównej bohaterki. Przykładowo czytelnik nieznajomiony z serią dowiaduje się o tym, że „Rok wcześniej Josie odkryła, że jako niemowlę została porwana. Jej prawdziwa rodzina wierzyła, że zginęła w pożarze. Dopiero niedawno nastąpiło ponowne spotkanie…” Lub poznaje historię związku detektywki Quinn z jej poprzednim partnerem, który spędził jakiś czas w więzieniu przy okazji poznając przyczyny jego uwięzienia. Wiernie Regan nawiązuje również do siostry bliźniaczki Josie, Trinity w tej części nadając jej całkiem inną role. Ciekawi mnie, czy znaczenie tej postaci będzie rosnąć.  

Reasumując ten tom nie jest spektakularny, choć Regan utrzymuje dotychczasowy styl narracji, języka, tempa akcji czy sposobu prezentacji opowieści. Konstrukcja również nie zaskakuje. Powieść składa się bowiem z 73 zwięzłych rozdziałów, pisanych w narracji trzecioosobowej. Na końcu znajduje się parę zdań Od autorki oraz Podziękowania. 

Z minusów, nie przekonała mnie kompletnie postać Amy. Mimo wszystko. Celem Regan może było pozostawienie jej nieodgadnionej, niewyjaśnionej. Dla mnie zabrakło silniejszego rysu psychologicznego. To była jednak skomplikowana historia oparta na tragedii dziecka. Wymagała, moim zdaniem, szerszego kontekstu. W tych fragmentach czułam ogromny niepokój. Chwilami nawet czułam się oszukana przez autorkę, że nie dała mi szansy zrozumieć. Mam jednak poczucie, że jest to cecha amerykańskich detektywistycznych kryminałów. Autorzy tego specyficznego rynku częściej niż nasi rodzimi porzucają głębokie psychologiczno – społeczne dywagacje na rzecz toczącej się swoim tempem akcji. 

Zerknijcie na szósty tom całego cyklu o detektywce Josie Quinn i podzielcie się swoimi spostrzeżeniami. Ciekawi mnie czy jakimś trafem są podobne do moich😉. Pamiętajcie proszę, całkiem sprzeczne opinie są tak samo mile widziane!

Moja ocena: 7/10

Książkę wydało Wydawnictwo Dolnośląskie. 

„Nic tu nie jest prawdą” Lisa Jewell

NIC TU NIE JEST PRAWDĄ

  • Autorka: LISA JEWELL
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 350
  • Data premiery: 3.07.2024r. 
  • Data premiery światowej: 8.08.2023r. 

Książki Lisy Jewell traktuję z ogromną estymą. To wszystko przez książkę, którą przeczytałam w 2021 pt. „Idealna rodzina”, którą naprawdę z olbrzymim namaszczeniem oceniłam 10/10. Ten thriller psychologiczny był dla mnie tak wstrząsający, że główne wątki fabuły pamiętam do dziś, a to przy tylu czytanych książkach naprawdę rzadkość 😉. Kolejne książki Autorki nie przyjęłam już z takim entuzjazmem. Powieść pt. „Niewidzialna dziewczyna” oceniona przeze mnie została 6/10. Natomiast „Noc, w której zniknęła” i „Pozostała rodzina” będąca kontynuacją „Idealnej rodziny” 7/10. Na początku lipca polską premierę miała kolejna pozycja autorki pt. „Nic tu nie jest prawdą” również od Wydawnictwo Czwarta Strona Kryminału. Do czytania tej książki zabrałam się dość żwawo, ciekawiło mnie bardzo czy kunszt literacki autorki jest nadal na wysokim poziomie. 

Świętując ze swym mężem Walterem swoje czterdzieste piąte urodziny w pubie Josie Fair poznaje podcastarkę Alix Summers podejmującą w swej twórczości temat kobiet uwikłanych w przemocowe związki, która jest jej urodzinową bliźniaczką. Okazuje się, że obie panie urodziły się nie dość, że tego samego dnia i roku to jeszcze w tym samym szpitalu. Będąc ciekawą, co jeszcze łączy obie kobiety Josie doprowadza do kolejnego spotkania, w trakcie którego składa Alix nietypową propozycję współpracy. Pragnie, by Alix opowiedziała jej historię. Historię uwikłania w nieszczęśliwy związek z mężczyzną, który w chwili rozpoczęcia relacji miał czterdzieści dwa lata, podczas gdy Josie tylko piętnaście. Alix chętnie się godzi licząc, że nowy rodzaj podcastu zwróci uwagę jej słuchaczy nie na wątek uwolnienia się od trudnej, toksycznej relacji, a na kwestię tkwienia w niej i bieżącego dojrzewania do jej zerwania. Sprawy wymykają się jednak spod kontroli. Josie staje się coraz bardziej zaciekawiona życiem Alix, coraz bardziej zaborcza. Alix zaczyna coraz bardziej przyglądać się nowej znajomej, gdy zaczynają ginąć jej rzeczy z najbliższego otoczenia. Czego tak naprawdę chce jej urodzinowa bliźniaczka

Po przeczytaniu pięciu książek Lisy Jewell z całą mocą stwierdzam, że autorka lubuje się w historiach z trudnymi relacjami rodzinnymi, w których kobiety odgrywają główną rolę będąc często jednocześnie sprawcami.  I tym razem główną bohaterką jest skomplikowana kobieca postać. Postać wielowarstwowa. To postać, w której wyłania się obraz toksycznej matki, zaborczej żony, zazdrosnej koleżanki, ale jednocześnie kobiety, która jest dla otoczenia przyjazna, uwielbiającej swego psa Freda i troszczącego się o niego, a także oddanej pracownicy. Jewell specjalizuje się w kreowaniu tak niejednorodnych postaci, których poznanie następuje w wyniku dalszego zaznajamiania się z fabułą znacznie później. Na początku wszystko wygląda często inaczej. 

Powieść rozpoczyna się od ciekawego Prologu, w którym autorka przedstawia dziwną historię mężczyzny podwożonego przez kobietę z psem w samochodzie. Długo zajęło mi poznanie, kto był podwożony przez kogo. Bo o to właśnie chodzi w thrillerach psychologicznych, by opowieść nie ułożyła się od początku w żadną całość. Bardzo podobały mi się wstawki z podcastów Alix produkcji Netflixa. Autorka kreśliła wypowiedzi, wywiady w sposób bardzo umiejętny. Podcasty te stanowiły ciekawe wtrącenia w kreśloną fabułę, które dopowiadały i usprawiedliwiały zachowanie głównej bohaterki i teraz, i w przeszłości. Mistrzowsko Jewell rozrysowała wątek sióstr Roxy i Erin Fair. Jak to często potrafi pod warstwą całkowicie innych kobiet kryły się postaci o odmiennych cechach i historii, niż mogłoby się wydawać.  To takie niepokojące aspekty powieści. Niepokojące było dla mnie od samego początku, o czym tak naprawdę będzie opowiadać w podcaście Josie. O czym mogłaby opowiedzieć żyjąca praktycznie tylko w swym pokoju, anorektyczna starsza córka – Erin jedząca tylko papki dla niemowląt oraz o czym mogłabym opowiedzieć dużo młodsza Roxy, która wyprowadziła się z domu w wielu szesnastu lat. Niepokojący dla mnie okazał się Walter, mąż Josie, który był bierny i pasywny od samego początku. Jakby dużo ukrywał, jakby miał dużo sobie do zarzucenia. Jakby opinie Josie o nim były jak najbardziej prawdziwe. 

To thriller o półprawdach, prawdach, których nikt nie dostrzega i prawdach z różnych punktów widzenia. To thriller o tym, że nic nie jest czarno białe, a umiejętny kreator nawet z dobrej matki czy córki zrobi potwora. To thriller, w którym do końca nie wiadomo, kto mówi prawdę, a kto kłamie i dlaczego. Motywy nie wysuwają się na światło dzienne, nie pozwalają rozpoznać głębsze dno opowieści. Do tego to thriller, w którym dwie główne bohaterki przeplatają swoje losy z bardzo tragicznym skutkiem. Skutkiem dwóch śmierci. By dowiedzieć się jednak kto i w jakich okoliczność zmarł musicie sami zanurzyć się w opowieść toczącą się od 8 czerwca 2019 roku, aż do marca 2022. 

Udanej lektury więc ! 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość recenzji książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

„Pod dachem z mordercą” Klaudia Muniak

POD DACHEM Z MORDERCĄ

  • Autor: KLAUDIA MUNIAK
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 336
  • Data premiery: 27.05.2024r. 

W zapowiedzi przyznałam się, że przeczytałam tylko dwa ostatnie thrillery autorstwa Klaudia Muniak – strona autorska. Recenzje obu ich znajdziecie na moim blogu: „Nie zabiłam” oraz „Dom obok”. Obie subiektywnie oceniłam 8/10. To bardzo wysoko, bo jak wiecie wyjątkowo wzbraniam się przed wysokimi ocenami😉. 27 maja br. premierę miał kolejny thriller Autorki pt. „Pod dachem z mordercą” również wydany nakładem  Czwarta Strona Kryminału. Tytuł mnie zafrapował. Obiecał mi ciekawą zagadkę. Kolor okładki zachwycił. Wielokrotnie przyznawałam Wam się, że zielony to mój ulubiony kolor.

Nie jestem jedną z tych żon ślepo zapatrzonych w męża, naiwnie przekonanych o nieskazitelności drugiej połówki. Maurycy miał wady, popełniał błędy, nie wykluczam, że nawet zrobił coś, do czego nigdy by mi się nie przyznał, ale nie niszczył życia. Maurycy to życie ratował. Zawsze.” – Pod dachem z mordercą” Klaudia Muniak.

Tak myśli o sobie Olga Soboń nawet chwilę po tym jak do jej domu wkracza Komisarz Łukasz Jankowski, z Komendy Wojewódzkiej Policji wraz z policjantami operacyjnymi szukając jej męża Maurycego, chirurga w krakowskim szpitalu Epione. Maurycego, którego nie ma w domu. Maurycego, którego Olga nie potrafi namierzyć. Maurycego, który ostatecznie zaginął…. Pięć lat później Olga nadal jest wytykana palcami jako żona mordercy przez sąsiadów, przez okolicznych przedsiębiorców, przez prawie całą Polskę, gdy do mediów trafia informacja, że ginie kolejna osoba w tych samych okolicznościach, Weronika P., trzydziestoczterolatka, mieszkanka Krakowa. Kobieta, która wybierała się do Poradni Otolaryngologicznej szpitala, w którym pracował Maurycy Soboń, z której ginęli też inni pacjenci. Tylko jeden został odnaleziony. Niepełnosprawny jakby z wtórnym porażeniem mózgowym. Nikt nie wie kto, kiedy i gdzie uczynił go inwalidą. Olga zaczyna interesować się tym zaginięciem. Wraz ze swoją przyjaciółką poszukuje sprawcy licząc, że znajdzie i swego męża. Pomaga jej w tym jej brat Arek również lekarz. 

To książka wielowymiarowa dotykająca wiele wątków nie związanych z samym śledztwem. To raczej taki thriller psychologiczny w którym ogromne znaczenie odgrywają emocje, relacje i traumy, również z dzieciństwa. Wątek domu dziecka, przemocowej pierwotnej rodziny, odnalezionego biologicznego rodzeństwa po latach mroził mi krew w żyłach. Na przód wyłaniała się bowiem krzywda dziecka, a z tego rodzaju krzywdą nawet w literackiej fikcji radzę sobie jako matka w realu najgorzej. 

Tłumienie uczuć mam opanowane do perfekcji. W dzieciństwie była to umiejętność, która nieraz uratowała mi skórę. Nie wolno mi było płakać ani marudzić…. Takie czasy, powie ktoś, tak było i tyle, nie ma co przesadzać. Tyle, że trauma z dzieciństwa nie znika z biegiem lat ani nie rozpływa się w magiczny sposób, gdy stajemy się dorośli. Ona przeradza się w coś znacznie gorszego.” – Pod dachem z mordercą” Klaudia Muniak.

Książka pisana jest z pierwszej osobie z perspektywy Olgi. Dzięki temu przeżycia, wstrząsy z przeszłości, których główna bohaterka doświadcza są przedstawione w sposób bardziej bezpośredni, bardziej realistyczny. Podoba mi się ten sposób narracji w tej fabule. Olga jawiła mi się dzięki temu jako osoba z krwi i kości. Historia rozpisana została w trzydziestu ośmiu ponumerowanych rozdziałach, na końcu Autorka zawarła Epilog, który trochę daje nadzieję na kontynuację, przedstawia sprawę w innym świetle. Ciekawe, czy Klaudia Muniak miała to właśnie na myśli, czy raczej to moja nadinterpretacja nadgorliwej czytelniczki. 

Od osiemdziesiątej strony powieści miałam swój typ sprawcy. Okazał się całkowicie chybiony. Dobrze Klaudia Muniak kluczyła podrzucając mi fałszywe tropy. Samo zakończenie okazało się bardzo interesujące. Podobało mi się również płynne nawiązanie w fabule do przeszłości. Bardzo sprawnie Autorka zobrazowała związek z Maurycym z perspektywy Olgi oraz jej skomplikowaną przyjaźń z Kaśką i śmierć Fabiana, która nigdy. Nie została rozliczona. Równolegle narracja manewruje między zaginięciem Maurycego i zaginięciem pacjentów ze szpitala, w którym pracował oraz sekretami z przeszłości Olgi. Miałam szczerą nadzieję, że spektakularne powiązanie tych dwóch wątków. Dlatego zakończenie, mimo że nieoczekiwane lekko mnie zawiodło. 

Dobry kryminał z ciekawą kobiecą postacią Olgi Soboń. Do tego wyważona postać komisarza Jankowskiego przypominającego mi porucznika Sławomira Borewicza z serialu wyprodukowanego przez Telewizję Polską i emitowanego od 25 listopada 1976 do 25 maja 1989. Inteligentnego, spokojnego śledczego podążającego tropem sprawcy, który prowadzi śledztwo z rozwagą i szacunkiem do jej uczestników. Taki jakby niegdysiejszy śledczy. Naprawdę bardzo dobrze rozpisany. Przeczytajcie i dajcie znać jak Wam się podobało. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA KRYMINAŁU.

„Czarny portret” Julia Łapińska

CZARNY PORTRET

  • Autor:JULIA ŁAPIŃSKA
  • Cykl: KUBA KRALL (tom 3)
  • Wydawnictwo:AGORA
  • Liczba stron: 424
  • Data premiery:5.06.2024r. 

Ponad dwa lata temu miał miejsce udany debiut Julia Łapińska – autorka pt. „Czerwone jezioro”. Debiut, w którym czytelnicy poznali Kubę Kralla – najlepszego polskiego współczesnego fotoreportera, autora szokujących zdjęć wojennych ostatnich lat, mężczyznę sukcesu, mężczyznę na szczycie. Ale tylko pozornym. Autorka rozciągnęła będąc na fali motyw Kralla w kolejnych częściach i tak powstała seria. W ubiegłym roku miał premierę drugi tom cyklu pt. „Dzikie psy”, którego niestety do chwili obecnej nie przeczytałam. 5 czerwca br. również nakładem Wydawnictwo AGORAukazał się trzeci tom serii pt. „Czarny portret„, w którym postać Kralla zaczyna blednąć przy wyrazistej postaci podkomisarz Ingi Rojczyk.

W trakcie turnusu dla seniorów w hotelu w Kołobrzegu „Fala” umiera na górnym tarasie w wyniku podania trucizny osiemdziesięcioośmioletni uczestnik Zygmunt Gretkowski, znany konserwator zabytków. Śmierci Gretkowskiego przygląda się Kuba Krall, który dzięki znajomości z odpowiedzialnym organizatorem wycieczki – Łuszkinowem dostał zlecenie polegające na przygotowaniu fotorelacji. Dochodzenie nadzoruje prokurator Jagoda Hajzer, której Krall nie przypadł od razu do gustu. Zaginięcie trzeciej żony Gretkowskiego, Klary młodszej od niego o dwadzieścia pięć lat rzuca nowe światło na śmierć uczestnika turnusu. Czy motywy śmierci odkryje oddelegowana do sprawy podkomisarz Rojczyk? 

(…) Kwestia doświadczenia. Częstych wyjazdów na wojny. Od dawna emocje związane z czyjąś śmiercią odbiera jakby zza szyby. Zamrożone. Obserwując gdzieś z oddali, ale nie potrafi ich poczuć”. – „Czarny portret” Julia Łapińska.

Krall w moich oczach stracił trochę ze swego początkowego kolorytu. Nadal boryka się ze swoimi wojennymi traumami, nadal pije nie potrafiąc zerwać z nałogiem, nadal jest jednak dobrym obserwatorem potrafiącym dodać dwa do dwóch i wyciągnąć ciekawe wnioski z niepozornych, niezwiązanych ze sobą wydarzeń. Przyznaję jednak, że w tej części bardziej ciekawiła mnie postać samej Rojczyk. W ogóle motyw jej śledztwa, w którym mieszał wyjątkowo sprawnie okoliczny dziennikarz Michał Kreft, któremu zamordowany powiedział „Są takie osoby, których nie spodziewasz się już nigdy w życiu zobaczyć, a jednak cały czas   przeczuwasz, że znów staną na twojej drodze. Trochę się nawet tego obawiasz”, mógłby być tak samo ciekawie poprowadzony i bez Kralla. Ale to tylko oczywiście moje osobiste dywagacje. 

Sama książka jest bardzo głęboka. To nie typowy rodzimy kryminał z ciekawym wątkiem. Czytelnik zapoznaje się równolegle z dwoma planami zdarzeń. Ten bieżący dzieje się w Kołobrzegu i jego okolicach w 2015 roku, w którym to kuracjusze – seniorzy przyjeżdżają na turnus wymyślony i sfinansowany przez anonimowego darczyńcę za pośrednictwem polsko-niemieckiej fundacji Arche, za który odpowiedzialny jest jako organizator i opiekun Daniel Łuszkinow.  Sam zresztą koordynator wycieczki nie wie, kim jest anonimowy darczyńca turnusu. To dodatkowo wzbudzało moją wyobraźnię. Fabuła rozpoczyna się od wydarzenia w Luisenbadzie w 1944 roku, która słynęła z nazistowskiej organizacji Lebensborn działającym na zlecenie Głównego Urzędowi do Spraw Rasowych i Osiedleńczych SS w latach 1938 -1945 na terenie aktualnego Połczynu-Zdroju.  Zresztą na oficjalnej stronie miasta (link) można przeczytać o tej ponurej karcie historii Połczyna-Zdroju, którym był hitlerowski ośrodek Lebensborn działający w dzisiejszym sanatorium „Borkowo” (dawnym „Luisenbad”). Ta warstwa czasowa przeplata się z prowadzonym bieżącym śledztwem. To nie jedyny wątek historyczny poruszony w powieści. Wątek śledztwa nad śmiercią Gretkowskiego miesza się z historyczna działalnością Maxa von Mansteina, który w czasie wojny próbował – jak twierdził – uchronić sztukę zdegenerowaną znajdującą się w Polsce od zapomnienia, od hitlerowskiego zniszczenia, a także z tematem postępowania radzieckich żołnierzy i polskich szabrowników na Ziemiach Odzyskanych po wojnie. Trzy wątki historyczne w jednej książce. Trzy warstwy opisujące dość szczegółowo niuanse społeczne, polityczne powodują, że powieść to nie typowy kryminał. W książce „Czarny portret” okazuje się, że wątek morderstwa najmniej mnie ciekawił. Bardziej ciekawiło mnie, co stało się z Elisabeth, kim był wisielec w czasie wojny, którego odkrył Zygmunt i czy kiedykolwiek spotkał polską germanizowaną w ośrodku dziewczynkę, która to odkrycie widziała i o czym tak naprawdę chciał napisać Zygmunt Gretkowski w swoich wspomnieniach. 

Książka pisana jest w trzeciej osobie. Łapińska zadbała, by lata odzwierciedlone u schyłku wojny były odpowiednio zobrazowane. Zadbała o język i styl. Zadbała o wplątanie niemieckich zwrotów i niemieckiego sposobu myślenia hitlerowskich fanatyków. Zresztą nadała książce reportażowy charakter sama przyznają w Posłowiu, że oparła ją na swoich reporterskich odkryciach. Okazuje się, że i pomysł sfinansowania przez anonimowego darczyńcę turnusu dla seniorów okazał się zapożyczony z życia. Trudno będąc autorką opuścić taki ciekawy koncept. Fabuła zamknięta jest w siedemdziesięciu pięciu ponumerowanych kolejno rozdziałach i jak już wspomniałam wcześniej mogłabym się w „Czarnym portrecie” obejść bez Kralla. Mnie zdecydowanie bardziej od jego udziału w śledztwie spodobała się historyczna warstwa. To po raz kolejny dowód, że życie pisze iście fantazyjne scenariusze. 

Polecam zdecydowanie dla fanów wojennej i powojennej historii napisanej w sposób sfabularyzowany. Nie zawiedziecie się😊. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą serdecznie dziękuję Wydawnictwu Agora.