„Inne tonacje ciszy” Remigiusz Mróz

INNE TONACJE CISZY

  • Autor: REMIGIUSZ MRÓZ
  • Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
  • Liczba stron: 480
  • Data premiery: 6.12.2023r. 

Ponad dwa tygodnie temu premierę miała najnowsza książka Remigiusz Mróz pt. „Inne tonacje ciszy” od Czwarta Strona Kryminału. Jak sam Autor napisał w Posłowiu czując przebodźcowanie kryminałami i mimowolnie płynąc myślami w trakcie pisania w kierunku bardziej interesujących go ostatnio wątkach obyczajowych sięgnął do książki, którą napisał w 2014 w trakcie swego pobytu w Barcelonie. Przy redakcji przeniósł „(…) akcję całkowicie do Hatford i zmieniając w tej książce właściwie wszystko. Aspen, Grayson i Cass nie polecieli do Barcelony, by szukać Pepecali. Ostał się tylko jeden wiersz Joana Brossy…..Pojawił się Ryan. W wypadku zginęła tylko matka Aspen……I tak dalej.” Finalnie z tej pierwotnej zmienionej wersji stworzona została dość zgrabna opowieść, która będzie miała swoją kontynuację w drugiej części zatytułowanej „Kadry niedogaszonych wspomnień.”

Aspen Wakefield budzi się na szpitalnym łóżku, obok którego siedzi nieznany jest młody mężczyzna. Jak się okazuje Grayson Joyce towarzyszy jej od dwóch tygodni, w trakcie jej śpiączki po wypadku samochodowym, w którym zginęła jej matka – June. Aspen niczego nie pamięta. Jak się szybko okazuje cierpi na amnezję epizodyczną „(…) w obrębie pamięci deklaratywnej, a konkretnie jednego z jej dwóch podsystemów.” Pamięta hiszpański, którym się dość dobrze posługuje. Kojarzy teksty liryczne, autorów oraz muzykę, która porusza jej wewnętrzne struny. Nie ma pojęcia, co miała robić z matką u swego dziadka zwanego Prodziekanem. Nie czuje nic do swego niby chłopaka Carlosa i kompletnie nic nie wie o morderstwie, które miało miejsce w jej rodzinnym mieście, praktycznie chwilę przed przyjazdem do Hatford. Ścierając się z Graysonem zaczyna odkrywać siebie na nowo. I jak się okazuje już od jakiegoś czasu bierze udział w rozwiązywaniu zagadki sprzed lat. 

Remigiusz Mróz to autor ciągle mnie zaskakujący. Jego serię z Chyłką, Forstem przeczytałam całą. Nowe powieści z Iną Kobryn też są niczego sobie. Podobała mi się seria Parabellum oraz książki „Osiedle RZNiW”, „Wybaczam ci”, „W cieniu prawa”. Wiele moich spostrzeżeń na temat wyników pracy Mroza znajdziecie na moim blogu czytelniczym. Wydawało mi się, że Mróz nie może mnie już zbytnio zaskoczyć. Kompletnie się myliłam. Bardzo spodobała mi się historia opisana w powieści „Inne tonacje ciszy”, w której oprócz ciekawie opisanej relacji Graysona i Aspen znalazłam ciekawą muzykę (playlisty najdziecie na Spotify Autora), poezję, zagadki i poszukiwany skarb. 

Jak zwykle Autor zabawił mnie ciekawymi zwrotami i interesującymi wstawkami. Typu; „Wyglądał jak problem tylko czekający na to, by się zdarzyć.” 

Subtelnie opisał rodzące się uczucie pomiędzy Graysonem i Aspen. Takiego Mroza chyba poznałam po raz pierwszy. Kluczył w dialogach, nie dopowiadał, nie wyjaśniał, przerywał dyskusje i rozpytywanie pomiędzy bohaterami. To mnie bardzo irytowało w relacji Wakefield i Joyce. Jakimś cudem on potrzebował jej, był od niej zależny, a kompletnie nie potrafił być wobec niej szczery, wyjaśnić, uzasadnić, motywować. Aż dziw, że Aspen w to poszła. W tym zakresie wydała mi się trochę odrealniona. Chociaż, ja już młodość mam za sobą. Może gdyby mnie to spotkało, też chętnie podążyłabym po śladach kasety Pepecali zatytułowanej Cuando Murió el Silencio z przystojniakiem u boku. W ogóle pomysł kasety magnetofonowej mnie frapował. Już zapomniałam, że takie miałam. A tu jest i o przewijaniu, i o przekładaniu na drugą stronę, i o słuchaniu we wnętrzu czerwonego Porsche zwanego Hermioną. Porsche z odtarzaczem kaset magnetofonowych…. Ogromnym plusem są wskazówki. To taka zabawa trochę w podchody. Bardzo sprytnie Mróz pociągnął temat kasety w zestawieniu z twórczością Joana Brossy – hiszpańskiego prozaika, dramaturga, grafika i rzeźbiarza, który był najbardziej reprezentatywnym katalońskim poetą awangardowym XX wieku. Połączył tekst utworu muzycznego z tekstem literackim. Chociaż momentami miałam wrażenie, że historia toczy się sama, bez moderatora, bez jej twórcy, bez pisarza.  Jak to zwykle bywa u Mroza więcej pytań niż odpowiedzi. Pogubieni młodzi bohaterowie zdominowali fabułę i wątek sensacyjny, który miał wiele jasnych momentów. 

Narracja jest pisana w szybkim tempie. Bohaterowie wpadają na siebie, dzwonią, przychodzą do siebie, spotykają się konsultują w ekspresowym tempie. Mróz rozpracował optymalny poziom opisów do dialogów i samej akcji. W tej powieści również zachował odpowiednie proporcje. Mimo, że narratorką pierwszoosobową jest Aspen nie jest to ckliwa opowiastka. Wręcz przeciwnie Aspen ma wiele cech męskich. Momentami przypominała mi Chyłkę nawet w swoim zamiłowaniu do muzyki. Widocznie Autor lubi taki typ kobiecych postaci, które potrafią i dominować, i się poddać. Do tego są nieziemsko inteligentne i kreatywne, a także potrafią skutecznie ripostować. Dzięki temu te kilkaset stron czyta się bardzo szybko. 

Przedmowie Mróz napisał: „Oto historia Aspen i Joyce’a. Niech bronią się sami.” Muszę stwierdzić, że historia obroniła się w sposób wystarczający, by ją polecić. Poznajcie Mroza w innej odsłonie. Warto. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

„Na uwięzi” Katarzyna Bonda

NA UWIĘZI

  • Autorka: KATARZYNA BONDA
  • Wydawnictwo: MUZA
  • Seria: JAKUB SOBIESKI. TOM 4
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 8.11.2023r. 

Na uwięzi” to czwarty tom serii o Jakubie Sobieskim autorstwa Katarzyna Bonda od Wydawnictwo MUZA SA. Bardzo lubię tę serię. W tym tomie Autorka porusza bardzo trudny temat. Już od jakiegoś czasu zachęcam Was do zaczytywania się w Bondę, szczególnie w publikacjach z ostatnich lat. Poprzednie tomy cyklu zostały przeze mnie przeczytane. No dobrze, jak również inne książki Pani Kasi 😊. Trzy poprzednie części o Sobieskim to: „O włos” (recenzja na klik), „Ze złości” (recenzja na klik) oraz „Do cna” (recenzja na  klik).

Jakub Sobieski otrzymuje zlecenie od ciężarnej Poli. Ma odszukać jej piętnastoletnią córkę Stefanię Chrobak zwaną Nene Yashiro, której matka twierdzi, że była ofiarą przemocy psychicznej i fizycznej w szkole, a także obiektem molestowania. Wkrótce Kuba odkrywa, że jej szkolna rywalka Mugi nie ma ze zniknięciem nic wspólnego, a jej przyjaciel Kamil nie jest tym, kim się wydawał matce zaginionej. Do tego wszystkiego w śledztwie nie pomaga osobista sytuacja Sobieskiego. Nieporozumienia z byłą żoną Iwoną, w których Nocna Furia nie pozwala spotkać mu się z synem, a także nieokreślona relacja z Adą. 

***

Ciekawa. Zagmatwana. Wielowątkowa. Nieoczywista. Skomplikowana. To chyba najlepiej opisujące fabułę przymiotniki. Wszystko dzieje się z prędkością światła. Wątki wpuszczające czytelnika w maliny mnożą się na potęgę, akcja jest złożona, praktycznie wszystko dzieje się już, na teraz, od razu. 

Spis treści składa się z siedmiu rozdziałów, które zostały zatytułowane dniami z datami i dniem tygodnia oraz znanymi tytułami. Cztery pierwsze dotyczą czterech następujących po sobie dni. W treści znajdują się również podtytuły z oznaczeniem bardziej szczegółowego miejsca akcji np. „Ochota, ulica Uniwersytecka, mieszkanie Kokoszy”. Mój ulubiony tytuł rozdziału to „Mężczyzna, który nienawidzi kobiet” pochodzący z lubianej przeze mnie trylogii MillenniumStiega Larssona. Ostatnie trzy rozdziały dotyczą tego co działo się Trzy dni później, Dzień ósmy Dzień jedenasty. 

Bardzo żałuję, że nie rozwinięto wątku zaginionej Stefy w fabule. Trochę mnie Pani Kasia zmyliła takim ujęciem tematu zakładałam z opisu wydawcy i pierwszych recenzji, że jej rola jednak będzie bardziej istotna. Nie do końca też zrozumiałam kwestię odnalezienia Belli, Amelli i Magdaleny. Okazało się, że problem kobiet nie był najistotniejszy w tym kryminale. Zagadka składała się bowiem z wielu uwarunkowań pobocznych, które rozpajęczały śledztwo prowadzone i przez Sobieskiego, i przez funkcjonariuszkę policji Osę. 

To taki kryminał, w którym każdy w coś jest wplątany, a w śledztwie nawet śledczy i prywatny detektyw nie są w stanie nikomu wierzyć, nawet zleceniodawcom. Każdy kogoś kryje, każdy przed czymś lub kimś ucieka, a ofiary nie są nimi do końca. To cecha charakterystyczna ostatnich publikacji Autorki. Nic się nie ciągnie, nie rozwleka. Nie ma zbędnych opisów, długich charakterystyk. W niektórych miejscach mi tego brakowało, tym bardziej, że ta część ma w sobie wiele do zaoferowania, jeśli chodzi o sprawców, których jest cały wachlarz. Rys psychologiczny tych postaci byłby bezcenny. Książkę czyta się ekspresowo. Nie ukrywam, że dla mnie głównym zadaniem w trakcie czytania było dowiedzenie się kto z kim, kto jeszcze jest umoczony i co robi Ziutek Chrobak na pustym poligonie. Szukałam odpowiedzi też na wiele innych pytań, które kotłowały mi się w głowie nagminnie. Chciałam dostrzec motywację, źródło, historię, początek. Nie zawsze się to udało. 

Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.

„Dobra żona” Darby Kane

DOBRA ŻONA

  • Autorka: DARBY KANE
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Seria: ZNAK CRIME 
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 8.03.2023r. 
  • Data premiery światowej: 29.12.2020r. 

Kolejna powieść wydana w serii Znak Crime pt. „Dobra żona” autorstwa Darby Kane to thriller o tajemnicach, kłamstwie i pozorach. Już na początku wiemy kto. W połowie dowiadujemy się jak. Albo nam się tylko wydaje, że wiemy…. 
Niczego nie czytałam wcześniej autorstwa tej byłej prawniczki procesowej aktualnie mieszkającej w Kalifornii.  A szkoda, bo „Dobra żona” jest naprawdę bardzo dobrą powieścią. 

„Oddała mu tak wiele władzy. Nie miała pojęcia, kiedy to się stało i dlaczego pozwoliła, aby jej życie tak się skurczyło.” – „Dobra żona” Darby Kane. 

Pewnego dnia Aaron Payne, idealny mąż i uwielbiany nauczyciel, znika bez śladu. Jak się wkrótce okazuje, nie jest to pierwszy taki przypadek – na przestrzeni ostatnich lat w okolicy doszło do serii nigdy niewyjaśnionych zaginięć młodych kobiet. Czy Aaron powielił losy Karen, Yary i Julie?  Wszyscy okoliczni mieszkańcy się martwią. Martwi się też starsza śledcza Ginna Davis – gniewna czarna kobieta, która dość szybko pojawia się w domu małżeństwa. Tylko Lila Ridgefield, jego żona, jest dziwnie spokojna. Co tam naprawdę działo się w małżeństwie Payne – Ridgefield za zamkniętymi drzwiami? Wydział śledczy biura szeryfa hrabstwa Tompkins próbuje zaleźć odpowiedź na to pytanie. 

„Bariera, którą w sobie zbudowała, gródź, która pozwalała jej przeć do przodu i ignorować wszystko, co ignorować musiała, nagle się zawaliła. Gniew, odraza, rozczarowanie i poczucie winy – emocje wirowały i mieszały się, przelewając się przez nią i wypełniając każdą komórkę.” – „Dobra żona” Darby Kane. 

Według niego wszystko, nawet ona, było jego własnością.” – „Dobra żona” Darby Kane. 

Bardzo sprytnie Darby Kane po prowadziła narrację, która opiera się w fabule na tym, co wydarzyło się sześć tygodni wcześniej. Na kłótni małżonków. Na pewnym odkryciu Lili, która mimo sprytnej manipulacji jej męża, odkryła jego drugie oblicze. Nie wiadomo tylko czy dała po sobie w pełni to poznać. 

Wciąż ten gaslighting. Nagle zobaczyła to nader wyraźnie. Formułował zdania i rewidował historię tak, by myślała, że to jej brakuje zdrowego rozsądku. Przekręcał i zmieniał fakty tak długo, aż zaczynała wątpić we własny umysł i zmysły. Spychał ją w miejsce, w którym wątpiła we wszystko oprócz niego.” – „Dobra żona” Darby Kane.
A ten gaslighting  w przypisie tłumaczki to: * Forma manipulacji i przemocy psychicznej, w której osoba lub grupa osób za pomocą zaprzeczeń, kłamstw, wprowadzania w błąd i dezinformacji świadomie buduje w ofierze wątpliwości co do własnej pamięci i percepcji, często wywołując dysonans poznawczy i niskie poczucie własnej wartości. 

Autorka zadbała, by czytelnik w trakcie czytania pomyślał o różnych formach przemocy względem kobiet. O różnych jej odcieniach. O różnych mechanizmach, które sprawiają, że kobieta jednak ma nadzieję, że kobieta zaczyna wątpić w realną ocenę swojej sytuacji. 

W początkowych rozdziałach poznajemy Lilę, która nie jest w szczęśliwa w małżeństwie, mimo sprawiania takiego wrażenia u wszystkich wokół. Nawet koledzy z pracy Aarona zwracają śledczym uwagę na to, jak się żoną chełpił, chwalił, cieszył. Niepokój o Lilę, o jej stan ducha, psychikę, emocje i doświadczenia zostaje przedstawiony czytelnikowi już w Początku.  Fabuła jest prezentowana w punktu widzenia tego co stało się w różnych okresach jej życia, przykładowo: Sześć tygodni później. Koniec września, Obecnie. Thriller pisany jest w narracji trzecioosobowej. Fabuła zawarta została w łącznie sześćdziesiąt dwa rozdziały. 

„Nerwica lękowa, z którą Lila zmagała się od dziesięcioleci, znów wystawiła swój paskudny łeb. Jej opanowanie było powierzchowne i czuła nadchodzące załamanie. Znów zacznie się ta spirala dośrodkowa. Potrzeba ucieczki od ludzi. Potrzeba wypowiadania się na własnych warunkach.” – „Dobra żona” Darby Kane. 

Myślałam, po początkowych stronach, że nic mnie w powieści nie zaskoczy. Myliłam się. To taka odwrócona zagadka kryminalna. Na samym początku czytelnik już wie, dlaczego, wie nawet kto. Tylko nadal nie wie jak i jakim cudem Aaron się zgubił. I co zaskakujące, okazuje się, że to nie clue tej zagadki, z którą raz sobie radziłam lepiej raz gorzej. Do akcji wkraczają inni podejrzani; Brent, Jared, Ray. Smaczku dodają tajemnicze liściki, które zaczyna otrzymywać Lila. I tu już nie byłam w stanie wytrzymać. Musiałam skończyć czytać, by dowiedzieć się co i jak. Powieść okazała się emocjonującą pokręconą historią z ciekawym zakończeniem i ciekawą przeszłością głównych bohaterów. Rozwinęła się w kierunku, w którym się nie spodziewałam. A takie zaskoczenia są zawsze mile widziane w thrillerach. 

 „Dobra żona” Darby Kane to amerykański thriller, który bardzo dobrze oceniam. Już długo, nie czytałam amerykańskiej prozy, która byłaby skonstruowana w taki sposób, by czytelnik się nie znudził. Dodatkowym dużym plusem są dialogi Lili, jej prawnika ze śledczymi. Widać tu ewidentnie doświadczenie autorki w dyskusjach na sali rozpraw, czy przesłuchaniach wstępnych, dzięki temu były zawód głównej bohaterki – chyba po raz pierwszy – został w fabule właściwie udowodniony. 

Przeczytajcie koniecznie!!! 

Moja ocena: 8/10

Za możliwość zapoznania się z publikacją bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZNAK

„Dusze spopielone” Anna Rozenberg

DUSZE SPOPIELONE

  • Autorka: ANNA ROZENBERG
  • Wydawnictwo: HARDE Wydawnictwo
  • Cykl: DAVID REDFERN (Tom 5)
  • Liczba stron: 336
  • Data premiery: 8.11.2023r. 

8 listopada br. premierę miał piąty tom serii z Davidem Redfernem. „Dusze spopielone” autorstwa Anna Rozenberg – autorka od HARDE Wydawnictwo to był mój automatyczny wybór do półkowej poczekalni książkowej. Tym bardziej, że poprzednie części podobały mi się (recenzje znajdziecie tu: „Maski pośmiertne”,  „Punkty zapalne”, „Wszyscy umarli”, „Znaki szczególne”), zresztą jak sam główny bohater. Autorka wydała również jedną publikację niezwiązaną z serią, a mianowicie „Zawsze będziesz winna” i jest koleżanką po piórze z Martą Matyszczak, której serię z Guciem, a także Burbur wręcz uwielbiam.

Inspektor David Redfern (dla dziadka Dawidek, dla kolegów z pracy Dave) rozpoczyna kolejne śledztwo, które zapoczątkowane zostało podwójnym morderstwem młodych ludzi – Samanthy i Alana – odkrytym na parkingu galerii handlowej Peacock Centre. W tle nadal wisi nad śledczym nierozwiązana zagadka niezawinionych śmierci jedenaściorga dzieci znalezionych w opuszczonych magazynach. Dodatkowo i tym razem osobiste przeżycia przeplatają się z prowadzonymi kryminalnymi wątkami. Palacz prześladujący Redferna nie daje o sobie zapomnieć. Odnaleziona Marta Sokolińska w szpitalu powoli dochodzi do siebie, a Redfern wzmaga osobiste siły, by rozruszać prywatne śledztwo w sprawie zaginięcia sprzed wielu lat jego siostry Domminique. 

Wątki plączą się z poprzednimi fabułami opisanymi we wcześniejszych częściach serii. Okazuje się, że potencjalnej trylogii (takie miałam odczucia po przeczytaniu drugiego tomu cyklu) Anna Rozenberg zrobiła rozbuchany cykl, w którym wątki wspólne, poboczne, nowe mnożą się na potęgę i jakby końca nie widać. Odbiór książki „Dusze spopielone” ratuje moja ogromna sympatia do Dawidka i do jego dziadka Bohdana Siwiaszczyka. Z perspektywy czterech poprzednich części mam nieodparte wrażenie, że od pierwszego spotkania z bohaterami minęło już sporo czasu. Okazuje się, że Bandit jest nadal szczeniakiem, więc moje pierwsze wrażenie po spotkaniu z Redfernem nie może być takie stare. 

Książka składa się z dziewięciu rozdziałów. Akcja dzieje się od 30 grudnia 2013 roku w poniedziałek do wtorku 7 stycznia 2014 roku. Do fabuły Autorka wprowadziła nas dzięki prologowi, a opowieść zamknęła klamrą w epilogu. Rozdziały podzielone są na krótsze części. Przed każdą z nich wskazana jest pora dnia, w której się dzieją jak; rano, popołudnie, wieczór, południe. To pomaga i tak skomplikowaną w czasie akcję śledztwa osadzić w konkretnych ramach. Narracja jest trzecioosobowa. Bardzo zwięzła, klarowna, co jest cechą charakterystyczną tej serii. W wielości zagadnień kryminalnych chwilami się gubiłam. Rozenberg zrobiła wszystko, by odkrycie winnego/winnych śmierci Sam i Alana w dniu ich ślubu, a także wątku siatki pedofilów, winnych porwania Marty Sokolińskiej i Domminique nie było oczywiste, nie było proste, było jak najbardziej zagmatwane. Nie wiem, czy się kiedykolwiek do tego przyznałam, ale ja Redferna, jako Jamajczyka ze Szkockimi korzeniami, a także w części Polaka nie do końca potrafię sobie wyobrazić. Wiele bym dała, by IA po jego opisie stworzyło postać bohatera. Ta mieszanka krwi, zachowania, powagi mimo dość młodego wieku, relacji z dziadkiem, jeżdżącego wyrobem produkowanym przez brytyjskie zakłady Triumph Motor Company z lat siedemdziesiąt ubiegłego wieku, granie z dziadkiem w remika (uwielbiam!) jakoś tak mi mącą jego obraz nie pozwalając do końca sobie go w wyobraźni wykreować. 

Proza Anny Rozenberg to taka podróż. Nie tylko w zakątki ludzkich myśli, chorych umysłów morderców czy toku rozumowania śledczych, a także specyfiki pracy policji z Woking – miasta w Wielkiej Brytanii położonego w zachodniej części Surrey. To także literacka podróż w opisywane zakątki miejsc, w których dzieje się akcja. W tym zakresie książki Rozenberg przypominają mi książki Matyszczak, która przed każdą nową publikacją robi rozeznanie topografii miasta, szuka ciekawych miejsc fotografując je, by osadzić opowieść w konkretnym istniejącym otoczeniu. Tu jest bardzo podobnie. Już przy pierwszej części miałam poczucie, że Anna Rozenberg oprowadza mnie po okolicy, wskazując co ciekawsze fragmenty i sugerując, jak gdzie i czym dojechać w inne miejsce. W kryminale „Dusze spopielone” jest bardzo podobnie. Przy opisie Hatchlands Park – wiejskiego domu z czerwonej cegły z otaczającymi go ogrodami w East Clandon, Surrey, miałam wrażenie, że tam jestem. Że po nim oprowadzają mnie nie Barkerowie, którzy stracili niedawno syna, ale jakiś przewodnik, który opowiada o znajdującym się w budynku fortepianie Fryderyka Chopina. Żeby nie było za dużo polskości to w tym samym miejscu znajduje się również instrument Bizeta, na którym skomponował Carmen, a także instrument Bacha. Zresztą instrumentów w jego wnętrzu jest więcej, gdyż „Dom jest domem dla Cobbe Collection; z czterdziestoma dwoma historycznymi instrumentami klawiszowymi…”. Sprawdziłam. Wiki potwierdza; cyt. za Wikipedia. Z tej części dowiecie się także między innymi skąd się wzięła nazwa firmy Duralex, która została założona w 1945 roku, produkująca wyroby ze szkła hartowanego i stołowego od ponad 80 lat w La Chapelle-Saint-Mesmin we Francji, której zestawy nałogowo gościły na polskich stołach na początku lat dziewięćdziesiątych. Wyobrażacie sobie! Ten relikt polskości Siwiaszczyk zawiózł do Wielkiej Brytanii! Rozenberg przemyca takie ciekawostki (jak pan z monoklem z logo gry monopoly czy okoliczności śmierci prezydenta RPA jako wyniki zbiorowej halucynacji), wątki historyczne. Osadza fikcję w pewnej rzeczywistości, czy aktualnej, czy przeszłej. I to w jej książkach bardzo doceniam. 

Wiedział, że Samantha, Alan, Olivia, Molly, Sergio i Will byli uwikłani w jakąś chorą grę, której reguły wyznaczała wyłącznie…” – Dusze spopielone” Anna Rozenberg

Nie wiem czy to zasługa wielowątkowości, ale tą piątą część serii o Redfernie czytało mi się naprawdę szybko. Nie odczułam rozbieżności z poprzednimi tomami. Autorce udało się dochować wierności pomysłowi i zadbać o wybrzmienie specyfiki postaci, jego otoczenia i sposobu narracji. Co do finału, to by nie spojlerować nie wspominam o nim. Zacznijcie czytać sami. Nawet nie musicie od pierwszej części, jeśli nie zapoznaliście się z Redfernem wcześniej. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Harde.

„Nie zabijaj” Agnieszka Płoszaj

NIE ZABIJAJ

  • Autorka: AGNIESZKA PŁOSZAJ
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Cykl: ZOJA STERLAK (tom 2)
  • Seria: ZNAK CRIME
  • Liczba stron: 352
  • Data premiery: 11.10.2023r. 

Powieść Agnieszka Płoszaj autor od Znak Crime pt. „Nie zabijaj” to drugi tom o Zoi Sterlak z serii, którą zapoczątkowała pozycja zatytułowana „Bez wyboru” (recenzja na klik). Poprzednia część bardzo mi się podobała. Szczególnie doceniłam – jak napisałam w recenzji – silną, zdecydowaną, charakterną, chadzającą własnymi ścieżkami, ale też pogubioną, niepewną, tłumiącą uczucia Zoję.  Czy można tak skonstruować postać, z takimi trochę przeciwnościami? Można. I to całkiem zgrabnie. 

„Influencer zamordowany na planie zdjęciowym. 

Telewizyjna wróżbiarka przybita do stołu. 

Modelka, która zachłysnęła się sławą…” – z opisu Wydawcy. 

Czy te trzy morderstwa łączy osoba zbrodniarza? Jak poradzi sobie z dochodzeniem para śledczych Zoja Sterlak i Mariusz Kardas? Czy ich życie prywatne przeszkodzi w rozwikłaniu tej zagadki kryminalnej? 

 „(…) Nie znosił takich klimatów, ale nie mógł przecież wymagać, aby zawsze puszczano tylko jego kawałki. I bez tego był bogiem. Wiedział to on i wszystkie panienki w tym lokalu. Koleś zresztą też, lecz to nie oni mieli być prezentem na zakończenie wykonanej roboty…”  – Nie zabijaj” Agnieszka Płoszaj. 

Zrobiła mnie Autorka na szaro tym wątkiem kryminalnym. Praktycznie do samego końca nie miałam pojęcia, kto w tak wymyślny sposób pozbawia ludzi życia kreując przy tym artystyczną inscenizację. Wiadome było tylko, że to ktoś z otoczenia. Otoczenia celebrytów instagramowych, artystów. Podejrzewałam też kogoś z otoczenia Herosów i samego księdza Jacka, który wydawał mi się dość sympatyczny. 

Co do samej Zoji Sterlak to jest to faktycznie ciekawa, kobieca postać literacka. W tej części jednak zwróciłam uwagę na jej nierówność, szczególnie widoczną w relacji z Olivierem, ogólnie zachowania podczas wizyty u matki – Mili w chorwackiej Rovinj na półwyspie Istria. Z samej końcówki tej oczekiwałam czegoś innego, bynajmniej nie w odniesieniu do wątku kryminalnego, ale do wątku obyczajowego Sterlak versus Kardas. Trochę się pogubiłam w tych niejasnych relacjach damsko – męskich, które niczego nie wyjaśniają, a dodatkowo komplikują fabułę w pięciokącie: Olivier – Sterlak – Kardas – Bambi – Anka. Płoszaj przedstawiła te relacje trochę na zasadzie przyciągania – odpychania lub nawet odciągania. W zależności od konfiguracji, od okoliczności i od potrzeb samej Autorki. 

Ze zdziwienie przeczytałam o trudnościach z interpretacją zapisu z karteczki znalezionej na pierwszym miejscu zbrodni, którzy brzmiał: „EZ7, 17-18”. Bambi zapis rozpracowywała jakiś czas, Kordas na niego od razu nie wpadł. Bynajmniej nie jestem od nich mądrzejsza, sprytniejsza, inteligentniejsza, a skojarzyłam z Biblią od razu. Uff, przynajmniej jakiś czytelniczy mini sukces. 

Nie tylko Sterlak jest postacią niekonwencjonalną. Sami bracia Mauerowie byli dla mnie również zaskoczeniem.  Jeden uparty, drugi bystry. Jeden po zawodówce, drugi po studiach. Jeden elokwentny, a drugi… eh nie ma znaczenia. Ważne jest, że stanowili ciekawe tło i dla fabuły, i dla głównych bohaterów. Dużo się dzięki nim działo. W niektórych miejscach było nawet zabawnie 😂. Mam nadzieję, że znajdą się w kolejnej części, bo z nich można wyciągnąć naprawdę sporo w kryminalnej akcji. 

Byliście kiedyś w łódzkiej Manufakturze? Jeśli nie to koniecznie się wybierzcie. Wspaniałe miejsce, odrestaurowany przemysłowy zabytek z duszą. A w międzyczasie zapraszam Was do literackiej podróży z Agnieszką Płoszaj. W jej najnowszej powieści kryminalnej „Nie zabijaj” dostrzeżecie Łódź jaką do tej pory nie znaliście. Pełną tajemnic i pełną przygód. 

Udanej literackiej i stacjonarnej podróży !!! 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU ZNAK

„Ostra” Marek Krajewski

OSTRA

  • Autor: MAREK KRAJEWSKI
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Liczba stron: 368
  • Data premiery: 8.11.2023r.

8 listopada br. premierę miała nowa powieść Marek Krajewski. „Ostra” od Wydawnictwo Znak. To pierwsza wydana proza Autora rozgrywająca się współcześnie. Autora, którego postrzegam jako elokwentnego filologa klasycznego, umiłowanego w języku polskim i naprawdę wysokiej jakości słowie. Do tego cudownego aktora na scenie, jak odbieram Pana Krajewskiego ze spotkań autorskich, z piękną dykcją, którą rzadko słyszę. Rozpoczynając czytanie już miałam lekkie obawy. Mam jednak nadzieję, że do Ostrej się nie uprzedziłam. Choć nigdy nie wiadomo, jak jest się fanką Mocka i Popielskiego w wersji retrokryminału. 

Ewa Skoczek aktualnie prywatna detektywka, poprzednio pracująca w wydziale techniki operacyjnej komendy wojewódzkiej, wspiera swoją przyjaciółkę, mecenas Małgorzatę Drewnowską w prowadzonych przez nią sprawach. Tym samym obie wplątują w intrygę sędziego Muskata, próbują na swoją korzyść rozegrać kandydującego na prezydenta miasta Grzegorza Marcjańskiego, który ma swoje za uszami, a także zrozumieć powiązania pomiędzy prezesem firmy deweloperskiej Krzysztofem Barylskim, holenderskim mężem mecenas Drewnowskiej – Willem Vrijbergiem, Czesławem Zbroińskim i właścicielem składowiska złomu „Eco-odzysk” Banaszczykiem. Związki i relacje wydają się dość skomplikowane, mało oczywiste. Tym bardziej, że do wydarzeń wkracza postać Andrzeja Jaworowskiego, który ze swym czteroletnim synem Leosiem w drodze do przedszkola znalazł się niechybnie blisko pewnej parkowej ławki na Wyspie Garbarskiej, gdzie działy się rzeczy jak z biblijnej Sodomy i Gomory. 

(…) Niby nic się nie zmienia, wszystko się toczy swoim własnym rytmem. Ale to tylko pozory, bo oto, po cichu, zbliża się eksplozja. Wybuch brudnej bomby!” ­ – „Ostra” Marek Krajewski.

I ta eksplozja nastąpiła w części trzeciej powieści, która zresztą tak została zatytułowana. Wszystkie części zawierają łącznie szesnaście rozdziałów. Każdy rozdział został nazwany. Tytuły są zresztą moim zdaniem trafione. Narracja jest trzecioosobowa, liczna w dopowiedzenia, we wprowadzenia, w kontekst historyczny, rodzinny poszczególnych postaci, z czego słynie Krajewski. Przykładowo zanim poznamy Ceśka Zbroińskiego dowiemy się nieco o jego przodkach, Czesławo – Tadeuszach w kontekście i zawodu, i pochodzenia. To samo tyczy się samego Pana Jaworowskiego, świadka nie obyczajowego zachowania parkowego, w postać, którą Autor wprowadza nas przez pryzmat jego małżeństwa, doświadczenia z mieszkaniem, wykonywanego zawodu itd. Zdecydowanie myliły mnie te wstawki. Po tak obrazowo wykreowanym opisie spodziewałam się zdecydowanie większej roli bohatera w powieści. Zmyłka? Nawet postać Ewy Krajewski odważył przedstawić się w kontekście jej relacji z nauczycielem polskiego Panem Pięknym, który zmarł dwa dni po jej maturze. Kreując ją w pewnym momencie jako bardziej humanistkę niż ścisłowca, którą mi się wydawała. Widocznie zabrakło Autorowi tego kontekstu słowa w narracji, w której Ewa odgrywała istotną rolę. 

Zwróciłam uwagę na błąd w akapicie na stronie 356. Czy tak miało to brzmieć w oryginale? 

Książka ta opowiada o gangrenie i o jej bakteriach. Została ona ukończona piętnastego kwietnia dwa tysiące dwudziestego czwartego roku roku, pięć lat po przedstawionych w niej zdarzeniach.” – „Ostra” Marek Krajewski. 

Przy okazji kolejnego spotkania autorskiego muszę koniecznie Pana Marka zapytać o to podwójne użycie słowa „roku”. Czy celowe? Czy omyłkowe, jak podejrzewam?

Marek Krajewski odnalazł się również w słowie współczesnym. Choć gdzieniegdzie musiał wbić mi przysłowiowy klin takimi sformułowaniami jak: tiszert ze strony 46, triumfeminowiraty na stronie 76, czy Plusquamperfetum, z którym akurat nie miałam problemu ze względu na dołączony przypis. 

Autor wzbudził we mnie sympatię do siebie już dawno temu, przy okazji czytania przygód o Popielskim i o Mocku, a także samej „Demonomachii” którą subiektywnie oceniłam 10/10. W wielu recenzjach poprzednich książkek, do których przeczytania Was zachęcam („Pasożyt”, „Błaganie o śmierć”, „Czas zdrajców”, „Demonomachia”, „Diabeł stróż”, „Miasto szpiegów”) zwracałam uwagę na język, nieszablonowo poprowadzoną narrację, czy wyraziste postaci, od których aż się roi. W przypadku „Ostrej” dodatkowo zaimponował mi Autor dedykując książkę swojej żonie de domo Skoczek, której to właśnie rodowe nazwisko wykorzystał w kobiecej głównej postaci. Ciekawe czy za jej zgodą? O to też muszę zapytać w trakcie kolejnego spotkania autorskiego 😉. 

Wyrazistych postaci też nie brakuje w „Ostrej”. Zasadniczo tymi Ostrymi mogłyby być zdefiniowane różne kobiece postaci. Mirella ma duży w tym zakresie potencjał, tak samo jak sama mecenas Drewnowska. Męskie figury mi się myliły. Każdy w coś był wplątany, z każdym Ewę lub Gośkę łączyły jakie relacje, często zamierzchłe, z dawnych lat. Oj pogmatwał Krajewski fabułę, pogmatwał. Praktycznie było w niej wszystko; służby specjalne, powiązanie polityki z deweloperką, nielegalne biznesy, rosyjscy agenci, środowisko uniwersyteckie pełne patologii czy ciosy poniżej pasa w prowadzonych śledztwach, czy to prywatnych, czy oficjalnych. A propos śledczych, Kinder w wykreowanych postaciach męskich wysunął się na prowadzenie, jeżeli chodzi o moje preferencje. Może dlatego, że przypomniał mi trochę w obyciu (bynajmniej nie w aparycji) samego Popielskiego. Szorstkiego, bezkompromisowego, atrakcyjnego fizycznie dla pewnej grupy kobiecej, stosującego niestandardowe praktyki śledcze. Tak, o nim przeczytałabym znacznie więcej. 

Faktycznie „Ostra” to kryminalny rollercoaster (ciekawe, czy to słowo podoba się Panu Markowi Krajewskiemu?), w którym dużo jest akcji, wszystko chwilami staje do góry nogami i nie wiadomo, jak się to finalnie skończy. Zdecydowanie powieść dla fanów pogmatwanych fabuł z licznymi bohaterami, których więzi wzajemnie się oplatają jak macki ośmiornicy. Kryminał nie do powierzchownego czytania. Kryminał do zastanowienia i skrupulatnego śledzenia, bo można się trochę pogubić w kluczowych wątkach.  

Udanej lektury!!! 

Moja ocena: 7/10

Egzemplarzem recenzenckim obdarowało mnie Wydawnictwo Znak, za co bardzo dziękuję.

„Świat ci nie wybaczy” Cyryl Sone

ŚWIAT CI NIE WYBACZY

  • Autor: CYRYL SONE
  • Wydawnictwo: ZNAK
  • Cykl: PROKURATOR KONRAD KROON (tom 2)
  • Liczba stron: 448
  • Data premiery: 29.05.2023r.

Bardzo podobał mi się pierwszy tom cyklu z prokuratorem Konradem Kroonem napisany przez aktywnego prokuratora piszącego pod pseudonimem  Cyryl Sone od Wydawnictwo Znak  pt. „Krzycz, jeśli żyjesz” (recenzja na klik). Tak bardzo, że po otrzymaniu w prezencie drugiej części zatytułowanej „Świat ci nie wybaczy” szybko książkę przeczytałam, ale o recenzji zapomniałam kompletnie. Cieszę się więc niezmiernie, że w trakcie porządków przedświątecznych odkurzam moją biblioteczkę. Dzięki temu wpadła mi w ręce kolejna historia o Konradzie Kroonie, którą relacjonują z ogromnym zaangażowaniem. 

Książka podzielona jest na części. Część pierwsza nazwana została „Rzeź Pierworodnych” i br….. Faktycznie w kolejnych jej ponumerowanych rozdziałach rozgrywa się prawdziwa rzeź. A wszystko rozpoczyna się od wypadku Klaudiusza Lewandowskiego, który Kroon od razu traktuje jako zdarzenie  z  drugim dnem. „Komu mogło zależeć na śmierci uwikłanego w krajową politykę oraz lokalny biznes mężczyzny?” Sami widzicie, że połączenie polityki i lokalnego biznesu w kryminale prokuratorskim musiało skończyć się prawdziwą rzezią.

Rozdziały jak wspomniałam we wprowadzeniu do fabuły są ponumerowane, zatytułowane miesiącami, w którym dzieje się akcja. Niektóre mają podtytuły, jak np. rozdział pierwszy „Propheta”, który „(…) żył poza czasem; jego myśli, percepcja i jaźń sięgały dalej niż początek i koniec.” W kolejnych rozdziałach podtytuły brzmią między innymi „Klaudiusz”, „Maja” , „Beata”, „Zuza”, „Natasza” i sam „Konrad Kroon”. Lubię taką konstrukcję książek, w której wyraźnie oznaczone są wątki pochodzące od poszczególnych bohaterów, dzięki czemu czytam fabułę kryminalną w sposób bardzo uporządkowany. To zresztą cechuje pióro aktywnego prokuratora, który bawi się z nami w odgadywanie zagadek kryminalnych robiąc to w bardzo dobry sposób. Część piąta, ostatnia nawiązuje bezpośrednio do tytułu powieści. To właśnie w części „„Świat ci nie wybaczy” wszystko się wyjaśnia, wszystko klaruje, chociaż autor rozsiewał już naprowadzające „plotki” wcześniej. Powieść kończy epilog. Ale proszę nie zaczynajcie czytać od końca, jak to robi jedna z moich koleżanek, bo stracicie naprawdę sporo emocji. 

Jeśli nie czytaliście pierwszej części z Kroonem to nie rezygnujcie z przeczytania „Świat ci nie wybaczy”. Autor nie daje czytelnikom nieznającym dotychczas bohatera szans na żadne braki. Wyraźnie kreśli jego rys, a także jego utraconą stronę:

„Wiele lat temu Konrad przysiągł nigdy nie awansować. Nie poświęcił się pracy, nie założył rodziny ani nie stworzył normalnego związku. Świadomie zdecydował się wieść przeciętne życie, wypełnione w znacznej mierze pustką. Praca pozwalała mu zabijać czas. Kroon bronił się jednak, by nie dać się jej uwieść. By nie usłyszeć tego cichutkiego głosu z tyłu głowy, który nakazałby mu się zatracić w świecie zbrodni. Widział papiery, metry dokumentów, stosy makulatury. Widział rozwiązanie problemu, czynności do wykonania, dowody do przeprowadzenia. Nie chciał widzieć niczego ponad to.” -„Świat ci nie wybaczy” Cyryl Sone.

Książkę czyta się rewelacyjnie. Bardzo mi się podobała fabuła. Znowu zwróciłam uwagę na slang prokuratorski, policyjny, z którym nie mam w życiu do czynienia, a który autor, jako aktywny prokurator, stosuje chyba już niezauważalnie. Tak pewnie wsiąkł w prokuratorską rzeczywistość. Jest to mocny i nieoczywisty kryminał, z intrygującą fabułą i charakterystycznymi postaciami. Sam Kroon to pewny siebie facet z przeszłością i problemami, z którymi nie potrafi się uporać, nawet jego relacja z przyjaciółką w wątku obyczajowym jest skazana chyba tylko na niepowodzenie. Ogromnej tajemniczości dodawała postać Propheta, który już pojawia się w pierwszym rozdziale. Od niego Cyryl Sone zaczął mnie, jako czytelnika zaciekawiać i to dzięki niemu nadał narracji upiorności i grozy. 

Bardzo dobre męskie pióro. Koniecznie do przeczytania!!!! 

Moja ocena: 8/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak Koncept.

„Pożegnaj się”  Lisa Gardner

POŻEGNAJ SIĘ

  • Autorka: LISA GARDNER
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Seria: Quincy & Rainie (tom 6
  • Liczba stron: 416
  • Data premiery w tym wydaniu: 26.04.2023r.
  • Data 1 polskiego wydania: 9.07.2009r.
  • Premiera światowa: 15.07. 2008r.

Jak to się stało, że w dniu 31 lipca 2023 zrecenzowałam 7 tom cyklu z Quincy&Rainie pt. „Krok za tobą” (recenzja na  klik), a jeszcze nie przybliżyłam Wam szóstego tomu serii pt. „Pożegnaj się” , która premierę dzięki nakładowi Wydawnictwo Albatros miała w dniu 22.03.2023 roku. Uff, całe szczęście, że zorientowałam się w tym błędzie i będę mogła z Wami podzielić się moimi spostrzeżeniami na temat brakującego tomu cyklu  Lisy Gardner, w której główną rolę odgrywają; para małżeńska Pierce Quincy – były profiler FBI  i jego żona Rainie Connor – była policjantka oraz córka Quincy’ego agentka FBI, Kimberly.

„(…) oszukując odpowiedzi, Kimberly może wejść prosto w sieć utkaną przez zabójcę, który od swoich ulubionych stworzeń nauczył się, jak zwabiać ofiary.” – „Pożegnaj się”  Lisa Gardner.

„O TYM NIKT CI OPOWIE, POZNASZ to dopiero wtedy, gdy tego doświadczysz na własnej skórze.” – „Pożegnaj się”  Lisa Gardner.

Po upojnych chwilach z kolegą ze szkolnej drużyny Tommym nastoletnia Ginny wraca do domu. Niestety drzwi zastaje zamknięte. Postanawia przejść się po okolicy i spróbować ponownie za parę godzin. Daje się zaprosić do drogiego samochodu, który prowadzi mężczyzna w średnim wieku. Bo „Niektóre dziewczyny mają spryt, inne krzepę, jeszcze inne są szybkie. A Ginny, biedna Ginny, już cztery lata temu, gdy narzeczony jej matki po raz pierwszy wszedł do jej pokoju, nauczyła się, że może ocalić skórę tylko w jeden sposób”. Niestety jej los zostaje przypieczętowany. Tymczasem agentka specjalna Kimberly Quincy będąc w piątym miesiącu ciąży prowadzi inne śledztwo próbując pogodzić swoją osobistą sytuację z ogromnym pragnieniem dorwania winnego. 

„Przecież na tym to polega. Dziewczyna z nizin pieprzy się z bogatym, przystojnym gwiazdorem szkolnej reprezentacji, a on w zamian obdarowuje ją błyskotkami. Bo wszyscy chłopcy mają swoje potrzeby, ale nie wszyscy mogą dostać to, czego chcą, od swoich cnotliwych panienek”. – „Pożegnaj się”  Lisa Gardner.

Czterdzieści trzy rozdziały i epilog. W tylu częściach Lisa Gardner ujęła kolejną część o parze małżeńskiej i córce mężczyzny, Kimberly. Autorka zastosowała i w tym tomie bardzo znany jej zabieg. Mianowicie kolejne rozdziały przeplatała tymi, które pisała z perspektywy ofiary. Wówczas stosowała narrację pierwszoosobową, która w sposób bardzo dosadny, bardzo subiektywny przybliża czytelnikowi przeżycia bohatera. Pozostałe pisane są w formie trzecioosobowej, bardzo zwięźle. Zdania są krótkie, a dialogi utrzymane w tempie. Przed każdym rozdziałem Gardner zawarła cytaty odnoszące się do bytowania pająków, ich zwyczajów, sposobów postępowania i metod przeżycia. Z zaciekawieniem czytałam o tych wszystkich pustelnikach brunatnych, wdowach czy innych drapieżnikach próbując odnieść kontekst do przyszłego sprawcy, starając się znaleźć jakieś punkty wspólne. 

Bardzo podobała mi się fabuła oparta na młodocianych prostytutkach, których los przygotował do pełnienia tej roli. Standardowo Gardner jako specjalistka od kryminałów z grubym dnem poruszyła wątki związane z trudnym dzieciństwem, błędami wychowawczymi, brakiem pomocy ze strony społeczeństwa i osób z otoczeniem. Jest to motyw powtarzający się w jej twórczości, zarówno w serii o Quincy&Rainie, jak i z serii o detektyw D.D. Warren czy cyklu z Frankie Elkin. Ewidentnie Gardner dobrze czuje się w tej tematyce, które – przyznać trzeba – dodają wyjątkowej dramaturgii każdej książce z gatunku kryminału lub thrillera. 

Książkę dobrze się czyta, mimo mrocznego klimatu, brutalnych szczegółów. Mimo, że przeczytałam już wiele książek tej autorki to po przeczytaniu „Pożegnaj się” czułam niesmak. Z dużą niewiarygodnością czytałam, że takie zło naprawdę istnieje, na które oczywiście nie było we mnie zgody. Momentami książka była dla mnie trudno jako matki dwójki nastolatków. Fragmentami byłam naprawdę roztrzęsiona, jak przy pierwszej książce o Florze. Odczuwałam podobne emocje. O ciężarnej agentce FBI na tropie sadystycznego zabójcy zafascynowanego pająkami warto przeczytać. Tym bardziej, że czytając o Kimberly zapoznacie się z Panem Hamburgerem, który z niegdysiejszej ofiary zamienił się w sprawcę. Mocna literatura, dla czytelników z silnymi nerwami. 

Moja ocena 7/10.

Recenzja powstała dzięki Wydawnictwu Albatros.

„Za wszelką cenę” Harlan Coben

ZA WSZELKĄ CENĘ

  • Autor: HARLAN COBEN
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Liczba stron: 416
  • Data premiery: 11.10.2023r. 
  • Data premiery światowej: 16.02.2023r. 

Harlan Coben jest autorem wielu dobrych powieści. „Za wszelką cenę” to dziewiąta książka tego autora, która została przeze mnie przeczytana, a opinia na jej temat lada chwila znajdzie się na moim blogu czytelniczym. Poprzednie to: „Już mnie nie oszukasz”, trzymający w napięciu „Chłopiec z lasu” , „Niewinny”, „Bez pożegnania”, „Zostań przy mnie”, rewelacyjna „Mów mi Win”, która jako jedyna została oceniona przeze mnie na 8/10, „Zachowaj spokój” i „Brakujący element”. Większość książek odbieram bez zachwytu. Coben utrzymuje swój poziom, który raz jest nieco wyższy, raz niższy. Jest jednak autorem wielu publikacji, które przysporzyły mu licznych fanów. Ja do tej rzeszy fanów nie należę, ale lubię od czasu do czasu zanurzyć się w te sensacyjne powieści autorstwa jego pióra. Jak wszystkie książki od Cobena i „Za wszelką cenę” zostało wydane przezWydawnictwo Albatros. Jest to thriller definiowany jako książka o miłości rodzicielskiej i odkrywaniu prawdy.

Fabuła dotyczy losów Davida i Cheryl Burroughs, których idealne życie przerwane zostało przez straszną tragedię. Od tamtych wydarzeń minęło pięć lat. Cheryl ponownie wyszła za mąż, a David odsiaduje wyrok dożywocia w więzieniu o zaostrzonym rygorze za brutalne zabójstwo ich wspólnego syna. Wyrok nagle okazuje się wątpliwy, bardzo wątpliwy. Okazuje się, że chłopiec żyje. David wyrusza na jego poszukiwania, by oczyścić swoje imię i odkryć prawdę o tym, co tak naprawdę zdarzyło się wiele lat wcześniej. 

Zastanawia mnie jak filmowcy reagują entuzjastycznie na następne powieści Cobena. Co rusz czytam o kolejnych planowanych ekranizacjach i oglądam zapowiedzi. Ta zdolność do ekranizacji wynika chyba ze sposobu prowadzenia narracji przez Cobena, która sama w sobie nie jest skomplikowana. Takie same spostrzeżenia mam po przeczytaniu „Za wszelką cenę”. Harlan Coben zaprosił mnie do rozpędzonej historii małżeństwa, które przeżyło niewiarygodną tragedię. Fabuła jest pełna zwrotów, wiraży. Bohaterowie zostali bardzo wyraźnie wykreowani. Miałam nawet poczucie, że rozumiem uczucia Cheryl i wiem, z czym mierzy się David. Ujął mnie ten bohater o poharatanej twarzy i duszy, który spędził już część życia w więzieniu pełnego zwyrodnialców i który po tych doświadczeniach, nie ma już nic do stracenia. I jest tajemnica, którą uwielbiam w thrillerach najbardziej na świecie. I to po tej tajemnicy i jej rozwinięciu zwykle oceniam thriller, czy był ciekawy, interesujący i czy go polecam. 

W przypadku tej książki warto do niej sięgnąć. Kto jest fanem Harlana Coben to jest to książka z typu „must have”. Nawet jeśli ktoś z Was fanem nie jest to sam pomysł na historię zasługuje na Waszą uwagę. Jest naprawdę unikatowy. Sami sprawdźcie, jak to brzmi: małżeństwo przerwane przez skazanie partnera za śmierć wspólnego dziecka. Wciągające prawda?

Udanej lektury!!! 

Moja ocena: 7/10

Książkę podarowało mi  Wydawnictwo Albatros, za co bardzo dziękuję.

„Gdzie jest Angelique?” Guillaume Musso

GDZIE JEST ANGELIQUE?

  • Autor: GUILLAUME MUSSO
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Liczba stron: 336
  • Data premiery: 26.07.2023r. 

Guillaume Musso to autor, którego powieści raz mnie zachwycają, a innym razem niekoniecznie. Bardzo podobała mi się premiera z 2021, pt. „Sekretne życie pisarzy” (recenzja na klik). Ogromnym niespodzianką była książka „Zabawa w chowanego” (recenzja na klik), którą oceniłam wysoko, ale zaskoczyło mnie rozwinięcie, którego kompletnie się nie spodziewałam. Oprócz tego bardzo mi się podobała sama okładka książki. Taka soczysta. Wydawca zadbał, by przykuwała uwagę. Jak dotychczas najbardziej zawiodła mnie „Nieznajoma z Sekwany” (recenzja na klik”). Nie zachwyciła mnie ani fabuła, ani wykonanie. I może dlatego z opóźnieniem zaczęłam czytać „Gdzie jest Angelique?” wydaną również przez Wydawnictwo Albatros . 

Ha…. Jak ja lubię te opisy Wydawnictwa Albatros. Ten spodobał mi się już od samego cytatu wielkiego mistrza kina. Przeczytajcie sami:

„Czy każdy z nas, przynajmniej raz w życiu, nie miał ochoty kogoś zabić?” – Alfred Hitchcock. 

Mieliście taką ochotę? Kiedyś? By kogoś…. Tak…przynajmniej raz… 

„Paryż, Boże Narodzenie 2021 roku. Po ataku serca Mathias Taillefer budzi się w szpitalnej sali. Przy jego łóżku stoi młoda, nieznana mu dziewczyna. To Louise Collange, studentka, która odwiedza pacjentów i gra dla nich na wiolonczeli. Kiedy Louise dowiaduje się, że Mathias jest policjantem, prosi go o zajęcie się dość szczególną sprawą. Początkowo niechętny, mężczyzna w końcu zgadza się jej pomóc, czym narazi ich oboje na śmiertelne niebezpieczeństwo. Tak rozpoczyna się niezwykłe śledztwo, którego tajemnica tkwi w życiu, które chciałoby się prowadzić, miłości, którą można było poznać, i miejscu, które wciąż ma się nadzieję znaleźć…” – z opisu Wydawcy. 

Mam wielką słabość do opisów fabuły od Wydawnictwo Albatros . Przygotowując się do wprowadzenia w recenzji często oceniam opis Wydawcy jako najwłaściwszy cytując go prawie w całości. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Przecież nie warto zmieniać tego, co się sprawdza. 

Kim jest ta tytułowa Angelique Charvet, której poszukuje były policjant Mathias Taillefer? Komu mogłoby zależeć na zniknięciu pielęgniarki? Dlaczego Mathias  uważa, że miała coś wspólnego ze śmiercią Stelli i jej sąsiada, malarza z bogatej włoskiej rodziny? Jak to się dzieje, że w jej domu znaleziono fotografie ukazujące ją w różnych wcieleniach? 

Brzmi ciekawie? Chyba Musso coraz mocniej zależy na tym, by fabuły jego książek były bardziej mroczne, mniej przewidywalne, bardziej ezoteryczne. 

Książka podzielona jest na cztery części. Każda część składa się z kilku zatytułowanych, kolejno ponumerowanych rozdziałów na początku których znajdują się cytaty odnoszące się do ich zawartości. Mój ulubiony pochodzie z trzeciego rozdziału i brzmi:

„Kto wie, ile pasji i ile wrogich myśli mieszka w człowieku?” – André Gide. 

Dodatkowo autor określa czasoprzestrzeń akcji, w której dzieją się opisane w danym rozdziale zdarzenia. Mamy więc wskazane miejsce, czas lub godzinę akcji, co pozwala czytelnikowi zachować chronologię zdarzeń. Część pierwsza skupia się na Louise Collange. W części drugiej osią wokół której toczy się fabuła jest Angelique Charvet i to tak zatytułowana jest ta część. Trzecią część nazwano od imienia i nazwiska bohatera: Mathiasa Taillefera. A w ostatniej części, Guillaume Musso obiecuje czytelnikowi „Fragmenty”.

Musso jest bardzo sprawnym pisarzem. Prowadzi narrację szybko i bez zbędnej rozciągłości. Dialogi składają się z krótkich zdań, sformułowań. Stosowana interpunkcja i znaki szczególne nadają opowieści tempa. To bardzo cenię w jego pisarstwie. Doceniam w jego książkach to, że w powieści do 350 stron jest w stanie zawrzeć ciekawą historię, której niczego nie brakuje. To świadczy o jego kunszcie literackim i umiejętności w sposób bardzo zwięzły opowiadania ciekawych opowiadań. 

Nie podobało mi się rozwinięcie fabuły. Trochę przekombinowane. Sam Ta­il­le­fer wyrasta w toku książki na niebanalną postać. Natomiast późniejsze udziwnienie, skomplikowanie relacji między różnymi bohaterami, wątki sprzed lat i te tajemniczo – magiczne zdjęcia raczej mnie zawiodły, niż zachwyciły.  Powieść ratuje niebanalne rozwiązanie, w którym jednak trochę brakuje mi efektu zaskoczenia, efektu „wow”. Taki kryminał z tajemnicą nadprzyrodzoną w tle. Nie do końca w moim stylu, ale napisany bardzo przystępnie. Nie jest to może Musso z moich marzeń i Musso z moich wczesnych doświadczeń. Bez wątpienia jednak książkę „Gdzie jest Angelique?” czyta się szybko a fabuła robi się momentami bardzo ciekawa. 

Moja ocena: 7/10

Recenzja powstała dzięki WYDAWNICTWU ALBATROS.