„Zastępcza” Katarzyna Wolwowicz

ZASTĘPCZA

  • Autorka: KATARZYNA WOLWOWICZ
  • Wydawnictwo: ZWIERCIADŁO
  • Cykl: KOMISARZ TYMON HANTER  (tom 2)
  • Liczba stron: 336
  • Data premiery: 31.07.2024

O mojej przygodzie z pięcioma częściami serii o komisarz Oldze Balickiej autorstwa Katarzyna Wolwowicz pisarka opowiedziałam przy okazji dzielenia się z Wami moją subiektywną opinią na temat książki „Mrok”. Kto z Was nie czytał tego cyklu to sięgnijcie do lektury, tym bardziej jeśli lubicie polskie kryminały pisane w dobrym stylu. Komisarz Tymon Hanter jako literacka postać jest mi jednak całkiem nieznany. Słysząc o nakładzie Wydawnictwa Zwierciadło poprosiłam o własny egzemplarz, by zaznajomić się z komisarzem o ciekawym imieniu i nazwisku. Komisarzem, którego polski czytelnik poznał w pierwszym tomie pt. „Wykluczona”, który debiutował 25 października 2023, a ja dopiero w publikacji „Zastępcza”, do przeczytania której chciałam Was zachęcić. Zresztą cała oferta Zwierciadła książek Katarzyny Wolwowicz jest bogata. Przeglądając ją zwróćcie proszę uwagę na okładki, które są bardzo niepokojące. Która jest Waszą ulubioną? Ja nie ukrywam, że mnie przekonała okładka „Niewinne ofiary” idealnie pasująca do tytułu🙄.

(…) Cokolwiek postanowisz, twoja decyzja złamie twoją rodzinę tak mocno, jak złamała moją. Widzisz…Kobiety nie są ani dobre, ani złe, ale z pewnością są mściwe… KONIEC” – Zastępcza” Katarzyna Wolwowicz. 

Tak kończy się druga opowieść o perypetiach wrocławskiego komisarza Tymona Hantera, u którego zjawia się przerażony starszy o pięć lat brat Wojciech ścigany przez warszawską policję za zabójstwo żony – Jagody. Jak na jego nazwisko przystało, komisarz zaczyna ścigać zabójcę. Odkrywa, że bratowa uwikłana została w prywatne śledztwo w sprawie podwarszawskiego hotelu SPA o nazwie hinduskiej bogini Parwati, w którym bezprawnie przebywają surogatki, młode hinduski walczące o lepsze życie. Intryga zatacza coraz szersze koło. Hanter nie wie, kto jest niewinny, a kto wplątany w nielegalny proceder. Zarówno prowadzący śledztwo komisarz Marcin Sopicki, jak i nadzorujący sprawę prokurator Kowalski wydają się mu wątpliwi. Hanter szuka zainteresowanych śmiercią Jagody i wrobieniem jego brata w jej morderstwo na wysokich szczeblach władzy. Tylko komu mogłaby się narazić nic nie znacząca w świecie zawodowym dziennikarka pisząca do pism kobiecych? 

Katarzyna Wolwowicz wymyśliła ciekawą historię, która dzieje się bardzo szybko. Pomysł, by przywlec Hantera wraz z jego dziewczyną Aśką do Warszawy, by oczyścić jego brata z zarzutów okazał się udany. Akcja dzieje się spiesznie. Wolwowicz nie szczędzi pobocznych wątków, które zaciekawiają, ale które są ściśle związane z myślą przewodnią książki. Nie ma się tutaj wrażenia, że książka składa się z nic nieznaczących wrzutek, które tylko mają zagmatwać jej treść. Czytając miałam poczucie, że żadne słowo nie jest przypadkowe. Żadna wyrażona myśl. Sprytnie Autorka wplotła w fabułę wątki z pierwszej części serii. Dzięki temu książkę pt. „Zastępcza” można czytać niezależnie od poprzedniego tomu. Bez zbędnego wysiłku dowiedziałam się o co chodzi z Panem Krynickim, który został zamordowany i którego prawdziwego zabójcę odnalazł Hanter, poznałam sekret Państwa Zdrojewskich oraz okoliczności zapoznania się z Asią podczas pracy „pod przykrywką w Karkonoskiej Osadzie, religijnej sekcie, w której dorastała”. 

Kryminał składa się z zatytułowanych rozdziałów. Narrator relacjonuje wydarzenia z perspektywy obiektywnego widza, który wszystko wie, wszystko widzi. Rwąca akcja idealnie sprawdza się w retrospekcjach, których jest sporo. Wolwowicz pomaga czytelnikowi rozeznać się w szerszym kontekście kryminalnej intrygi dzięki częściom zatytułowanym jak: „Kilka tygodni wcześniej. Kompleks bogini Parwati”, „Indie. Bombaj”, „Kilka miesięcy wcześniej”, „Dawniej”, „Dom państwa Zdrojewskich”, „Kilka tygodni wcześniej”, „Obecnie. Indie” czy wreszcie ostatni „Epilog. Rok później”. Ten sposób zaprezentowania fabuły daje czytelnikowi możliwość spięcia całej intrygi w jedną komplementarną całość, w której coś z czegoś wynika i w której nikt z bohaterów nie jest niepotrzebny. 

Kompletnie nie pasowała mi do tak świetnie skrojonej i dynamicznej fabuły Jagoda, jako sprawczyni następujących po sobie zdarzeń. Nie przekonało mnie ani jej śledztwo, ani relacja z sąsiadką Leną. Aśka towarzysząca Hanterowi również mi bardziej przeszkadzała niż urozmaicała powieść. Myślę, że tak dobra książka poradziłaby sobie i bez wplątania jej, a także jego rodziców w prowadzone śledztwo. Hunter „pies tropiący, łowczy, który ściga zwierzynę” wydaje mi się być samowystarczalny w takich okolicznościach. Bez wątpienia ma ku temu predyspozycje. 

(…) Polski naród za silnych i władczych ludzi uznawał tych, którzy dużo przeklinali, podczas gdy w Indiach to głownie milczenie i pogarda świadczyły o wyższości nad przeciwnikiem.” – Zastępcza” Katarzyna Wolwowicz. 

To dodatkowy atut powieści. Lubię, gdy książki nawet z gatunku tych rozrywkowych mnie uczą. Tak jest i tym razem. Autorka sprawnie wplątała wątki kulturowo – społeczne wynikającez jednego z miejsc akcji. Dzięki temu mogłam zanurzyć się w to co Hindusi cenią i wręcz przeciwnie. Bez względu czy to z pozycji dobrego czy złego bohatera😏.

Reasumując „Zastępcza” Katarzyny Wolwowicz to udany kryminał z wartką akcją. Dużo się w nim dzieje. Zakończenie jest arcyciekawe. Okazuje się, że pewne tropy mogły zmylić nawet tak sprawnego łowczego, jakim jest komisarz Tymon Hanter. Zaciekawieni? Mam nadzieję.  

Moja ocena: 7/10

We współpracy z WYDAWNICTWEM ZWIERCIADŁO.

„Ktoś z nas powrócił” Karen M. McManus

KTOŚ Z NAS POWRÓCIŁ

  • Autorka: KAREN M. MCMANUS
  • SERIA: JEDNO Z NAS KŁAMIE. TOM 3
  • Wydawnictwo:ZYSK I S-KA
  • Liczba stron: 376
  • Data premiery: 23.07.2024
  • Data premiery światowej: 27.07.2023

Ktoś z nas powrócił” to trzeci tom cyklu pt. „Jedno z nas kłamie” autorstwa Karen M. McManus. Poprzednie części to: „Ktoś z nas będzie następny” (recenzja na klik)  oraz  „Ktoś z nas kłamie” (recenzja na klik). Fabuła na początku 2022 roku doczekała się serialowej ekranizacji na platformie Netflix. Oglądaliście? Ja do trzeciej części serii sięgnęłam z ogromnym sentymentem i atencją. Na okładce pojawiła się moja osobista polecajka😊. Ogromną przyjemność zrobiło mi Zysk i S-ka Wydawnictwo zachęcając mnie do niej. 

„W listopadzie upłyną dwa lata od tamtej strasznej nocy w lesie. Przez ten czas wydarzyło się sporo dobrego: razem z siostrą wyprowadziłam się z domu, nawiązałam nowe przyjaźnie i ukończyłam liceum. Zrobiłam sobie krótką przerwę, żeby zastanowić się, co chcę robić w życiu, i uznałam, że będę nauczycielką.” – „Ktoś z nas powrócił” Karen M. McManus. 

Tak myśli Addy Prentiss, jedna z pierwotnej Czwórki z Bayview, aktualnie pracująca w Café Contigo.  Historia rozpoczyna się jednak na nowo w poniedziałek, 22 czerwca, o czym autorka pisze w rozdziale pierwszym. Tragiczne wydarzenia powracają do Bayview. 

„Kiedy do miasteczka powraca ktoś zamieszany w mroczną przeszłość czwórki uczniów z Bayview, horror zaczyna się od nowa…” – z opisu Wydawcy. 

Najpierw pojawia się w mieście niepokojący billboard, którego treść brzmi: „Czas na nową grę, Bayview”. Następnie niespodziewanie znika jedna osoba z grupy przyjaciół. Pozostali od razu rozpoznają, że czas jakby się pętli. Po początkowym wyparciu zaczynają rozumieć, że ta nowa „gra” mimo wszystko się rozpoczęła i zrobiła się śmiertelnie poważna. Rozpoczyna się walka z czasem i silne starania by zrozumieć jej zasady. Zasady tej nowej gry! 

Karen M. McManus wprowadza umiejętnie czytelnika w wydarzenia opisane w poprzednich częściach. Mimo, że powieść „Ktoś z nas powrócił” stanowi kontynuację cyklu książkę można przeczytać odrębnie. Wprowadzenia nieznającego tematu czytającego są wystarczające, by poradzić sobie z wątkami opisanymi we wcześniejszych tomach. 

„Jake Riordan. Mój były chłopak. Niegdyś miłość mojego życia. Byłam wtedy jeszcze zbyt naiwna i za mało pewna siebie, żeby dostrzec jego prawdziwą twarz. (…) Nigdy jednak bym nie uwierzyła, że moja zdrada może sprawić, iż Jake nawiąże kontakt z Simonem i wrobi mnie w morderstwo, a potem, kiedy będę się starała ujawnić jego postępowanie, zaplanuje zabicie mnie.” – „Ktoś z nas powrócił” Karen M. McManus. 

Książka pisana jest z perspektywy różnych bohaterów w pierwszej osobie. Na początku każdego z ponumerowanych rozdziałów autorka oznacza postać, która będzie narratorem oraz datę akcji, np.: „Phoebe. Poniedziałek, 22 czerwca”. Łącznie jest trzech narratorów; Addy, Phoebe i Nate. Choć przyznaję, że Phobe okazała się dla mnie jakby słabszą kopią Addy. Zdecydowanie mnie jej postać nie zaciekawiła. Każdy bohater ma jednak do opowiedzenia swą własną historię, do przedstawienia swój własny punkt widzenia. Splątane losy młodych ludzi przeplatające się w wyniku dziwnych i trudnych wydarzeń tworzą pewną oś, wokół której orbitują nowe zdarzenia, których grupa młodzieży do niedawna nazywana Czwórką z Bayview jest świadkiem i którą stara się zrozumieć. 

„Brakowało mi naszych rozmów na czacie grupowym Czwórki z Bayview, którego nazwę, tak przy okazji, musimy w końcu zmienić, bo jest nas dziewięcioro: ja, Bronwyn, Nate Macauley, Maeve i jej chłopak Luis Santos, Cooper Clay i jego chłopak Kris Becker. Do tego uczniowie ostatniej klasy liceum Bayview, Phoebe Lawton i Knox Myers. Na naszym czacie są głównie pary, z wyjątkiem mnie i tych dwojga ostatnich, choć nikt poza mną nie wierzy w słowa Phoebe i Knoksa, że są tylko przyjaciółmi.”- „Ktoś z nas powrócił” Karen M. McManus. 

Fabuła jest lekka i przyjemna. Mimo trudnego tematu i wątku kryminalnego, ekipa z Bayview przypomina mi trochę ekipę ze Scooby Doo tylko bez uroczego psa🤪. Książkę czyta się eterycznie bez większego zaangażowania. Równocześnie zaskoczyła mnie ilość bohaterów – jest ich całkiem sporo – oraz wielowątkowość. Niektóre motywy mnożą się na potęgę. Autorka połączyła wszystkie trzy tomy wystarczająco skutecznie. Choć książkę odebrałam bez większego szału i emocji. W wielu miejscach McManus subtelnie cofała się do epizodów z przeszłych części przy jednoczesnym wyprowadzaniu na pierwszy plan całkowicie nowych okoliczności. Na końcu oczywiście czytelnik otrzymuje porywczą akcję, która wieńczy całą fabułę, a w której wszystko może się zdarzyć.  Co do sprawcy to autorka trochę mnie zaskoczyła. Okazała się nim osoba, której nie podejrzewałam. Trochę zastosowano tu zabieg „filipa z konopi”, który wyskoczył nie wiadomo, kiedy i z której strony😏.  

Książka, tak jak seria jest zdecydowanie dedykowana młodemu czytelnikowi, przedstawicielowi młodzieży czy tzw. młodego dorosłego (gatunek young adult). Ja niestety od pewnego czasu mam trudność wczuć się w rolę bohaterów wykreowanych wśród młodzieży. Czasy szkolne, studiów mam dawno za sobą i lekki sposób przedstawienia tematu nie zawsze do mnie trafia. To typowy amerykański styl, który znamy z licznych seriali telewizyjnych czy innych książek z tego typu. Bez wątpienia dla fanów książek Karen M. McManus oraz fanów samej Czwórki z Bayview. Pochwały należą się autorce za prosty język, zwięzły styl, sposób poprowadzenia narracji, a także za spis osób na początku publikacji. Zaznajomieni z serią mogą przypomnieć sobie bardzo łatwo wszystkich bohaterów opowieści, a nowi czytelnicy poznać ich dzięki krótkim charakterystykom👍. 

Moja ocena: 7/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

UKOCHANE RÓWNANIE PROFESORA

UKOCHANE RÓWNANIE PROFESORA

  • Autorka: YŌKO  OGAWA
  • Wydawnictwo: TAJFUNY
  • Liczba stron: 192
  • Data premiery w tym wydaniu: 7.07.2019
  • Data 1. wyd. pol.: 1.12.2005
  • Data premiery światowej: 29.08.2003

To chyba zbieżność nazwisk😉. Całkiem możliwe jednak, że niekoniecznie. Czytając informacje o Yōko Ogawa autorce przeczytanej ostatnio przeze mnie książki pt. „Ukochane równanie profesora” dowiedziałam się, że ta japońska prozaistka urodzona została w 1962. Za to Ito Ogawa, której „Kameliowy sklep papierniczy” mnie zachwycił (recenzja na klik) to według informacji na stronie Wydawnictwa Tajfuny w zakładce „Autorzy i autorki” „Japońska powieściopisarka urodzona w 1973 roku w Yamagacie. ..” Niestety nigdzie nie doczytałam się czy obie autorki coś łączy. Wracając do lektury, o której chcę Wam dzisiaj opowiedzieć to Wydawca informuje, że „Za „Ukochane równanie profesora” otrzymała literacką nagrodę Yomiuri i pierwszą w historii nagrodę Hon’ya Taishō, przyznawaną przez kolektyw księgarzy. „Profesor” do dzisiaj pozostaje bestsellerem i jedną z ulubionych powieści japońskich czytelników. Książka, w polskim tłumaczeniu Anny Horikoshi, ukazała się w Tajfunach.”  (źródło: tajfuny.pl). To naprawdę wyjątkowa proza japońska👏. 

Nazywaliśmy go Profesorem, on zaś ochrzcił mojego synka Pierwiastek. To z powodu kształtu głowy chłopca – jej płaski czubek kojarzył się Profesorowi z poziomą kreską po prawej stronie tego znaku.” – Ukochane równanie profesora” Yōko Ogawa. 

Opisana w powieści historia rozpoczyna się w 1992 roku, gdy do domu Profesora w małym miasteczku na wybrzeżu Morza Wewnętrznego trafia pracownica Agencji Pomocy Domowych „Akebono”. Okazuje się, że jest już dziesiątą pomocą domową, którą zatrudniła bratowa klienta z tej samej agencji. Klient jest bowiem bardzo specyficzny. „(…) siedemnaście lat temu mała część tego mózgu została uszkodzona i stracił zdolność zapamiętywania nowych rzeczy. (…) Potrafi powtórzyć twierdzenie, które sam wymyślił trzydzieści lat temu, ale nie wie, co jadł wczoraj na kolację. Mówiąc obrazowo, to tak jakby w jego głowie znajdowała się tylko jedna osiemdziesięciominutowa kaseta video. Kiedy wyczerpie się wolne miejsce, kaseta nagrywa się ponownie, niszcząc poprzednie wspomnienia.” Profesor każdego dnia zaczyna żyć na nowo od przeczytania karteczki, w której jest napisany sposób, w jaki funkcjonuje jego mózg. A potem w ciągu dnia czyta wiele takich karteczek przypiętych do jego garnituru. „Przy każdym jego ruchu karteczki furkotały i szeleściły.” 

Niewiarygodny pomysł na fabułę i mistrzowskie wykonanie. Tak muszę podsumować książkę autorstwa Yōko Ogawy. Postać Profesora chwyta za serce. Autorka zadbała, by Profesor wzbudzał liczne emocje; od sympatii, po niezrozumienie i ogromne współczucie. Historia Profesora wzruszyła mnie niemiłosiernie. Ot, czterdziestosiedmioletni człowiek, który stracił pewną część mózgu pozwalającą na zrozumienie otaczającej go rzeczywistości. Człowiek na nowo poznający każdego dnia swoją gospodynię domową, człowiek na nowo odkrywający jej syna. Każdego dnia. Godzina po godzinie. 

Autorka przepięknie opisała skomplikowaną przyjaźń między bohaterami. Zaufanie Pierwiastka do Profesora i jego czułość w stosunku do chłopca. Do historia dwunastoletniej relacji, która rozpoczęła się, gdy syn gosposi miał dziesięć lat, a skończyła, gdy miał dwadzieścia dwa. Sama zresztą gospodyni domowa jest postacią niezwykle ciekawą. Nawet ona w wyobrażeniu Yōko Ogawy musi nieść przesłanie. Wychowywana przez matkę samotnie ją wychowującą. Pozostawiana od zawsze sama sobie. Potrafiąca w wieku kilku lat prowadzić dom. W wieku osiemnastu lat rodząca jedyne dziecko. Porzucona przez jego ojca po informacji o ciąży. Samotna. Powielająca trochę schemat swej matki, którą wcześnie traci. Do tego pełna empatii, nadziei, radości z tego co ma. To taka proza, która uczy zachodniego czytelnika zrozumienia dla pokory dominującej w azjatyckiej kulturze. Dla szacunku dla tego, co się ma i co się osiągnęło, nawet jeśli jest to dalekie od ideału. To coś niepodrabialnego. 

Yōko Ogawa zdumiała mnie zręcznością przekazania w powieści perspektywy Profesora, który przed wypadkiem był znanym wykładowcą uniwersyteckim królowej nauk, czyli matematyki. Profesora, który operuje liczbami. Autorka przedstawiała w treści zagmatwane dylematy matematyczne, opisywała z zaangażowaniem zadania i alternatywy rozwiązań matematycznych zadań tak skrupulatnie, że wielokrotnie ich prawdziwość weryfikowałam w zasobach internetowych🙄. Jako agnostyk nauk ścisłych posiłkowałam się innymi wyjaśnieniami teorii, twierdzeń, rozwiązań, które wyjątkowo wydawały mi się trudne. Autorka zrobiła to w tak umiejętny sposób, że przytaczane treści związane z pracą zawodową głównego bohatera i jego zainteresowaniami nie nudziły, nie nużyły nawet mnie, której z matematyką nie po drodze. Wręcz przeciwnie stanowiły wspaniałe uwiarygodnienie opisywanej historii. 

To powieść pełna uczuć do drugiego człowieka. To opis wspaniałej matki i cudownej relacji, która rozpoczęła się w pracy, a wykroczyła poza nią. To historia dwójki dorosłych i dziecka, którzy stworzyli pewną wspólnotę. Grupę z pozoru obcych sobie ludzi, których połączyła przyjaźń i to w bardzo trudna przyjaźń. Braterstwo wymagające ciągłej gotowości do tłumaczenia, do przypominania, do traktowania Profesora w sposób, który wymagała jego dysfunkcja. Do życia w granicach osiemdziesięciu minut i czerpania z tego przyjemności. 

Zdecydowanie Wam polecam tę książkę. Proszę przeczytajcie! 

Moja ocena: 9/10

Wydawcą książki jest Wydawnictwo Tajfuny, a opinię o niej przeczytaliście dzięki abonamentowi Legimi

PODHALE. WSZYSTKO NA SPRZEDAŻ

PODHALE. WSZYSTKO NA SPRZEDAŻ

  • Autor: ALEKSANDER GURGUL

  • Wydawnictwo: CZARNE
  • Liczba stron: 224
  • Data premiery: 20.07.2022

O książce „Podhale. Wszystko na sprzedaż” Aleksandra Gurgula wydanej przez Wydawnictwo Czarne w roku 2022 przeczytałam w ostatnim tomie serii „Kryminału pod psem” pt. „Zakończeniem jest Zakopane” autorstwa  Marta Matyszczak. Reportaż odsłaniający patologię dystrybucji dobrodziejstwa Podhala jego klientom, a w szczególności Zakopanego Autorka przywołuje w Posłowiu i na spotkaniach autorskich promujących książkę. Z chęcią więc pożyczyłam tom od mej sąsiadki i zabrałam się do szukania u źródła przykładów tego, co i w jaki sposób można sprzedać, o ile znajdzie się kupiec. 

Książka składa się z sześciu części, które dotykają różnych tematów. Każda część zawiera kilka zatytułowanych rozdziałów. Najbardziej dramatyczny jest ostatni rozdział o tytule „Wartość rzeźna”, która stanowi o morderczej pracy koni w ciągnieniu tramwajów konnych na Morskie Oko. Choć nie ukrywam, że mocny początek również mną wstrząsnął. W rozdziale „Brama dla kardynała” Gurgul opowiada historię bezsensownej śmierci niespełna sześćdziesięcioletniej Jadwigi, która straciła życie wraz z siedmioletnim wnukiem Frankiem, gdy w 2018 roku zawaliła się wskutek silnego wiatru brama wjazdowa na teren kompleksu Bania w Bukowinie TatrzańskiejBrama postawiona w wyniku samowolki budowlanej. Brama, za którą nikt nie wziął odpowiedzialności i nikt nie pamiętał, kto zlecił i kiedy jej wykonanie. Brama, której wywrotkę nie zarejestrowała żadna z licznych kamer okalających ośrodek. Brama śmierci…. 

Autor zbierając materiały do niniejszej publikacji zajął się pewnymi interesującymi go tematami. W pierwszej części pt. „Pobłogosławiona samowola” przenalizował przypadki samowoli budowlanej, która niejednokrotnie kogoś kosztowała życie, jak brama wjazdowa do kurortu Bania czy dach z samowolnie powstałego budynku mieszczącego szkółkę, serwis narciarski, który kosztował życie matki i dwóch nastoletnich córek. Zadziwiła mnie mocno historia kapliczki na Gubałówkę, którą zainteresował się sam Profesor Kochanowski gromadzący przykłady ówczesnych samowoli budowlanych. Kapliczki, o której każdy wie, a żadna władza podhalańska się nią skutecznie nie zajęła. Możliwe, że kiedyś i ta kapliczka przypieczętuje życie niewinnych osób i podobnie jak w pierwszym rozdziale „Brama dla kardynała” nikt za nią nie weźmie odpowiedzialności. Autor zbierał dowody i katalogował fakty bardzo pieczołowicie, nawet pozwolił sobie w wielu miejscach na przytoczenie sytuacji, z którymi musiał się mierzyć, co dodatkowo wzmocniło – przynajmniej w moim przypadku, jego osobisty przekaz. 

– Chyba się facet wnerwił, za wolno jadę.
– Nikt normalny nie jedzie tak powoli, żeby czytać wszystkie reklamy. 
Na liczniku pięćdziesiąt pięć kilometrów na godzinę. Nikt nie wie dokładnie, ile billboardów stoi przy zakopiance, bo ich inwentaryzacji się nie wymaga…” – Podhale. Wszystko na sprzedaż” Aleksander Gurgul.

Temat nieegzekwowania prawa budowlanego czy kumoterstwo w tym zakresie, również silny nepotyzm Gurdul odkrywa w części „Zakopiańska patodeweloperka” gdzie przytacza przykłady pożarów zabytkowych pustostanów, które prawie nigdy nie zostały uznane za podpalenia, a prawie zawsze były na rękę aktualnym właścicielom, tj. deweloperom zamierzającym postawić kolejne aparthotele, czy pensjonaty. Przywołuje kolejnych włodarzy miast podhalańskich oraz nazwiska biznesmenów siedzących w tej branży. Warto sobie poczytać o ich poczynaniach. To osoby bez kręgosłupa moralnego potrafiące przykładowo pozwać właścicieli parceli na których swego czasu Gazownia pociągnęła instalację i żądać usunięcia rur we własnym zakresie. Choć przyznaję, że Aleksander Gurgul nie ocenia, nie stygmatyzuje swoich bohaterów. Stara się obiektywnie przedstawić racje po obu stronach. Chociaż po sposobie i treści formułowanych pytań w wielu miejscach można się domyślić jaki stosunek ma reportażysta do niektórych sytuacji. Długo już nie byłam w Zakopanem. Praktycznie zapomniałam jak trudno się tam dostać jedyną drogą, która w szczytach jest nieprzejezdna. O niej i o billboardach po obu jej stronach poczytałam w „Billboardzianka”. 

Aleksander Gurgul zajmuje się również góralską, podhalańską mentalnością. Kwestionuje wszechobecną przemoc, podaje egzemplifikacje jej stosowania, przytacza przykłady radzenia sobie z nią. Naznaczona katolicką wiarą rośnie w siłę, by wybuchać od czasu do czasu. „Zaklepać na górce” jest o przemocy. Na uwagę czytelnika zasługuje rewelacyjny rozdział „Ziobroland” i „Radny boi się Gendera” ukazujący z jednej strony brak kompetencji u lokalnych polityków, choć nie tylko, z drugiej silne zakłamanie czy niekompetencję. Aż dziw, że ludzie sami wybierają takich działaczy sceny politycznej na rządzących. 

Przyzwolenie na przemoc góralskie rody dziedziczą z pokolenia na pokolenie. W ruch idą pięści i niebezpieczne przedmioty, domowego użytku: nóż, kij, młotek, tuczek do mięsa, chochelka, nawet siekiera czy łańcuchy (do krępowania).” – Podhale. Wszystko na sprzedaż” Aleksander Gurgul.

Ostatnie dwa rozdziały dotyczą kwestii silnie społecznie naglących. W części „Czarny śnieg” Gurgul zajmuje się niskimi wskaźnikami w pomiarach powietrza i brakiem zasadności pobierania taksy klimatycznej, w „Wartość rzeźna” zwraca uwagę czytelnika na jego negatywny wpływ na zwierzęta. Rozlicza miejscowych działaczy z braku efektywnych działań. Kwestionuje wydawane opinie przez miejscowych weterynarzy na przykład w sprawach koni, które padły przy wykonywaniu pracy w transporcie na Morskie Oko czy sposób traktowania psów. 

Książka „Podhale. Wszystko na sprzedaż” Aleksandra Gurgula jest bardzo dobrze napisanym reportażem obrazowo ukazującym ważne kwestie, które są związane z funkcjonowaniem zimowej stolicy Polski. W wielu miejscach Autor zachwycił mnie historią, do której się odnosił. Opowieść o tym jak miejscowi górale stali się właścicielami części Tatr Zachodnich (strony 155-156) zaciekawiła mnie niezmiernie. Czytałam z zapartym tchem. Podobnie jak historia o miejscowym, który zrobił pośmiertne zdjęcia dwóm młodym kobietom rażonym prądem ze strony 194 i sprzedał me jednej z matek, „(…) gdy ta przyjechała po zwłoki córki. Żeby nie było – historię opowiedzieli mi (autorowi) bliski jednej z ofiar.” Górale z Podhala zaczynają mi się jawić jako istoty, dla których najważniejszy jest dochodów, zysk i te dudki, o których głośno się mówi w telewizji, gdy zima nie dopisuje. Coraz mniej pasjonatów. Coraz mniej bohemy. Za to wszędzie chińszczyzna i menu dla przyjezdnych z cenami znacznie wyższymi niż menu dla miejscowych w góralskich knajpach. Co jest więc prawdziwe, a co fałszywe? Trudno stwierdzić, jeśli wszystko jest na sprzedaż, a lokalni politycy nie dbają o egzekwowanie prawa. 

„Konie z Morskiego Oka same nie staną w swej obronie!” – apelują obrońcy praw zwierząt. Najlepszy sposób, aby im pomóc? „Nie jedź wozami! Spacer do Morskiego Oka zajmuje 2 godz. i 20 minut. Trasa jest szeroka i gładka, więc można się na nią wybrać w góry nawet z dzieckiem w wózku” – pisze w raporcie Anna Plaszczyk z Fundacji Viva!” – Podhale. Wszystko na sprzedaż” Aleksander Gurgul.

I niech to przesłanie pozostanie z Wami, jak ze mną, na długo. Udanej lektury! Sięgnijcie do tego wyśmienitego reportażu o zimowej krainie jakiej nie znacie. 

Moja ocena: 8/10

Książkę wydało Wydawnictwo Czarne.

„Wizualizacja” François J. Paul-Cavallier

WIZUALIZACJA

  • Autorka: FRANÇOIS J. PAUL-CAVALLIER

  • Wydawnictwo: BELLONA
  • Liczba stron: 280
  • Data premiery światowej: 2.06.2003

  • Data premiery: 31.07.2024

Poradnik „Wizualizacja” autorstwa François J. Paul-Cavallier wydany nakładem Wydawnictwo Bellona w dniu 31 lipca br. to druga publikacja, z którą zadeklarowałam się zapoznać. Nie ukrywam tytuł książki bardzo mnie zaciekawił. Nie od dziś wiadomo, że pozytywne nastawienie może przyczynić się do osiągnięcia sukcesu z większym prawdopodobieństwem.  Nie liczyłam w ogóle na jakieś rewolucyjne rady, które sprawdzą się od razu w stu procentach. Nie po to czytam poradniki😉. Śledząc od lat rynek wydawniczy wiem, że literatura tego gatunku służy tylko głębszej refleksji. I tak było i tym razem. 

Poradnik zatytułowany „Wizualizacja” François J. Paul-Cavalliera zdaniem Tłumaczki „należy do dziedziny, któ­rej twórcy rzu­cają nam wyzwa­nie.” Wyzwanie to związane jest „(…) prze­ję­ciem „w swoje ręce” odpo­wie­dzial­no­ści za jakość wła­snego życia, za stan naszego ducha, umy­słu i ciała.” Słowa Anny Suchań­skiej bardzo mnie zdziwiły. Z poradnikiem czy bez mam już świadomość, że miejsce, w którym jestem w życiu jest efektem zbiegu decyzji, które kiedyś podjęłam, bardziej lub mniej świadomych. Choć muszę przyznać, że większość naszych decyzji opiera się jednak na emocjach, nawet jeśli uważamy, że decydujemy bardziej racjonalnie😏. Z Przedmowy autorki dowiedziałam się natomiast, że poradnik był przeznaczony i dla pacjentów, i dla terapeutów. Trudno o bardziej skomplikowane zadanie. Pacjentom brakuje wiedzy, terapeutom możliwe, że dystansu i otwartości. Autorka przyznała również, że „Zadaniem tej książki jest zebra­nie pod­sta­wo­wych tech­nik wizu­ali­za­cji przy jed­no­cze­snym wyraź­nym zróż­ni­co­wa­niu metod pozor­nie podobnych. Tym samym sta­nowi ona pro­po­zy­cję two­rze­nia bazy teo­re­tycz­nej, pobu­dza­ją­cej do roz­wi­ja­nia badań w oma­wia­nej dzie­dzi­nie.”  Bardzo ambitne zadanie, które bardziej nakładane jest na literaturę naukową z konkretnej specjalistycznej dziedziny, niż na poradniki służące naszemu rozwojowi. 

Książka składa się z zatytułowanych części, które dotyczą odrębnego celu. W wielu miejscach Paul-Cavallier wspomaga się teoriami z literatury przedmiotu i poglądami dominującymi w doktrynie. Struktura publikacji jest bardzo przejrzysta. To niewątpliwie jej zaleta. Poszczególne ponumerowane rozdziały zawierają podtytuły. Również niektóre fragmenty są odseparowane od reszty treści np. „1. Trzy wymiary naszej natury”, „2. Potrzeba wsparcia” itd. 

Powielane prawdy wybrzmiewają często z treści. Przykładowo: 

„(…) Czło­wiek jest istotą rela­cyjną. (…) Czło­wiek jest ponadto pod­mio­tem cią­głego sta­wa­nia się i wzrostu. Wła­śnie w rela­cji znaj­duje źró­dło zdro­wia i wzro­stu.  (…) Czło­wiek jest istotą duchową. Pozostaje w szcze­gól­nej więzi z Bogiem, sta­no­wiąc wraz z nim duchową całość lub, innymi słowy, prze­ży­wa­jąc stan ducho­wo­ści” – Wizualizacja” François J. Paul-Cavallier. 

Tak jakby autorka chciała nas przekonać do swoich twierdzeń, do swoich wierzeń w „Boga” przez duże „B”. Ot kolejny cytat z tego gatunku „W Sta­rym Testa­men­cie powie­dziane jest: „Czło­wiek jest taki, jak jego myśli…”. Nie ukrywam, że ten aspekt religijny jako agnostykowi kompletnie nie przypadł do gustu. Musiałam silnie wytrwać, by z otwartością czytać alegorie, wspomnienia i porównania. 

W wielu miejscach autorka spełniła swoje założenie edukacyjne. Kompletnie nie wiedziałam na przykład, że samosprawdzająca się prze­po­wiednia to inaczej zwany efekt Pigmaliona. Jest to zachowanie, które reali­zuje się nie­mal auto­ma­tycz­nie; „(…) Gdy spo­dzie­wamy się cze­goś w przy­szło­ści, mamy ten­den­cję do zacho­wy­wa­nia się w spo­sób zgodny z ocze­ki­wa­niami.” Oprócz rozważań teoretycznych publikacja obfituje w ćwiczenia. Nie będę ukrywać, że wyłącznie zapoznałam się z nimi na płaszczyźnie teoretycznej. Odpuściłam sobie trenowanie. Pewnie dlatego, że zbytnio mnie nie zaciekawiły nie skłoniły do aktywności. 

Nie zawsze wizualizacja chodzi więc w parze z działaniem. Łatwiej wyobrazić mi sobie docelowy stan niż nad nim popracować. Tak niestety mam. Pocieszam się, że nie jedyna. W ćwiczeniach terapeutycznych trudność jest tym większa, że im więcej znamy teorii i podejść trudno nam wytrwać w jednym założeniu, dominującym w danej publikacji. Czasem trudno zdecydować na czym powinniśmy się skupić. Ja trochę miałam tak z tym poradnikiem. W teorii założenia wydawały się zasadne. W praktyce niczego odkrywczego nie przeczytałam. Po prostu kolejny zbiór obserwacji doświadczonej specjalistki, która chce się z czytelnikami podzielić swoją wiedzą i przekazać, co dla niej najważniejsze. I dla takiego celu warto czasem sięgnąć po literaturę przedmiotu z psychologii, psychoterapii, nauk społecznych. By sobie przypomnieć. By się dokształcić. 

Moja ocena: 7/10

We współpracy z Wydawnictwem Bellona.

„Wyrwij się” Richard Wiseman

WYRWIJ SIĘ

  • Autor: RICHARD WISEMAN
  • Wydawnictwo: BELLONA
  • Liczba stron: 432
  • Data premiery światowej: 5.07.2012
  • Data premiery: 31.07.2024r. 

Wydawnictwo Bellona „od listopada 2018 roku BELLONA jest częścią grupy wydawniczej należącej do spółki Dressler Dublin, dzięki czemu należy do największej grupy wydawców na rynku książki w Polsce”. To Wydawnictwo z długą tradycją. Z oficjalnej strony Wydawcy dowiedziałam się, że „Nawiązuje do wojskowego kwartalnika „BELLONA”, którego pierwszy numer ukazał się w lutym 1918 roku, jeszcze pod okupacją niemiecką, dziewięć miesięcy przed odzyskaniem niepodległości przez Polskę. Naczelnik Państwa i Naczelny Wódz Wojska Polskiego Józef Piłsudski uznał „BELLONĘ” za główny periodyk mający dbać o rozwój intelektualny oficerów i polskiej myśli wojskowej, wyznaczył mu zadania oraz określił jego pozycję. Słowa Piłsudskiego stały się zobowiązaniem dla autorów i redaktorów. W czasie drugiej wojny światowej i po niej „BELLONA” ukazywała się na emigracji w Londynie.” (źródło: www.bellona.pl). Ja do tej pory nie współpracowałam z tym Wydawnictwem. Chętnie więc zapoznałam się z jego publikacją z dnia 17 lipca br. pt. „Wyrwij się” Richarda Wisemana, która światową premierę miała w 2012 roku. To poradnik psychologa oparty na założeniu, że zmiana sposobu myślenia i odczuwania przyczyni się od przejścia z wyobrażania sobie siebie w nowy sposób do działania. 

„Nie myśl tylko o zmianie swojego życia. Zrób to.” – opis Wydawcy. 

We wstępie autor wprowadza czytelnika w meandry pułapki związanej ze schematami myślowymi, którym ulegamy i które uniemożliwiają nam dalszy rozwój. Autor jednoznacznie zwraca się do czytającego słowami:

„(…) Na stro­nach tej książki będę Was zachę­cał do zmiany zacho­wań. Aby pod­kre­ślić zna­cze­nie poprzed­niego zda­nia, popro­szę teraz o coś, o co nikt, jak podej­rze­wam, dotąd Was nie pro­sił. Chcę, aby­ście po prze­czy­ta­niu kolej­nych roz­dzia­łów suk­ce­syw­nie je nisz­czyli.” –Wyrwij się” Richard Wiseman.

A teraz, dro­dzy czy­tel­nicy, wypro­stuj­cie się, weź­cie głę­boki oddech i przy­go­tuj­cie się do tego, żeby wyrwać się z puła­pek daw­nego myśle­nia.”  –Wyrwij się” Richard Wiseman.

Obiecujący początek. Rozwinięcie następowało w kolejnych zatytułowanych rozdziałach, które Richard Wiseman pogrupował w ponumerowane części. Każda część zawiera podtytuł jak przykład dla części pierwszej: Jak być szczę­śli­wym. Poznamy w niej uro­czego geniu­sza, który posta­wił świat na gło­wie, nie­ja­kiego Wil­liama Jamesa, a ponadto dowiemy się, jak dobrze dopin­go­wać i wybie­rzemy się do fabryki zabawy.” Książka zawiera i zdjęcia, i rysunki, i tabele, które urozmaicają i wzbogacają czytanie. Niektóre fragmenty zawierają proste ćwiczenia (np. obserwacja emocji uwidocznionych na zdjęciach) i treningi, które uświadamiały mi jaka jest zależność między emocjami a zachowaniem. Najmniej dla mnie interesujące okazały się części, w których Wiseman pokazuje ewolucję teorii związanych z mechanizmami wypływającymi z emocji, uczuć a mającymi wpływ na nasze działania. Z zaciekawieniem przeczytałam natomiast o sys­temie reguły gry aktorskiej Konstan­tina Sta­ni­sław­skiego do której autor się odniósł. Uważam, że poradnik bez teorii czy wyników badań; Paula Ekmana z Uni­wer­sy­tetu Kali­for­nij­skiego, Lairda, Wilhelma Wundta, psy­cho­loga Wil­liama Jamesa, Sabine Koch z Uni­wer­sy­tetu w Heidelbergu i wielu innych miałby taką samą wartość. 

Wyrwij się” Richarda Wisemana to poradnik jakich wiele, z którymi wcześniej się zapoznałam. Każdy poradnik traktuję jednak jak nową przygodę. Nawet jeżeli niektóre fragmenty wydały mi się znane literatura popularnonaukowa ma na celu utrwalanie, przypominanie zasad i mechanizmów, które funkcjonujące efektywnie mogą przyczynić się do poprawy jakości naszego życia. Zawsze staram się patrzeć na tego typu literaturę z tego punktu widzenia. Nie jako złoty środek, stuprocentową receptę na szczęście, a bardziej jako materiał do dalszych rozważań, do zastanowienia się. I w tym zakresie lektura spełniła moje oczekiwania. 

Moja ocena: 7/10

We współpracy recenzenckiej z Wydawnictwem Bellona.

„Po zmierzchu” Haruki Murakami

PO ZMIERZCHU

  • Autor: HARUKI MURAKAMI
  • Wydawnictwo: MUZA
  • Liczba stron: 200
  • Data premiery: 10.07.2024
  • Data 1 wydania polskiego: 10.07.2007
  • Rok premiery światowej: 2004r. 

Ależ ten Murakami pisze!!! Każda z przeczytanych przeze mnie książek jego autorstwa zostawia mnie w osłupieniu („Mężczyźni bez kobiet”, „Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa”). Że można pisać tak pięknymi i takie nietuzinkowe historie. Jednocześnie zachwycając czytelnika nieoczywistymi bohaterami. Książka „Po zmierzchu” po raz pierwszy wydana w Polsce w 2007 roku przez Wydawnictwo MUZA SA również okazała się wyjątkowa. Wyjątkowa w narracji, w kreśleniu scen i w samych bohaterach. 

Akcja utworu dzieje się w Tokio w jedną noc, od godziny 23:55 do godziny 06:50. Zaczyna się w całodobowym barze Denny’s, w którym dziewiętnastoletnia Mari Asai spotyka Tetsue Takahashiego, studenta grającego na puzonie. Okazuje się że jakiś czas temu oboje spędzili ze sobą czas na basenie wraz z jej siostrą Eri i jego znajomym. W trakcie rozmowy dowiedzieli się o sobie czegoś nowego, a przede wszystkim podzielili się swoimi emocjami na temat Eri, pięknej siostry Mari, która od dwóch miesięcy śpi, jak Królewna Śnieżka. 

To jednak nie taka prosta historia. Bo i na Eri, i na Tetsue, i na Mari, i nawet na Kaoru, którą czytelnik poznaje później, a tym bardziej na Shirakawę, informatyka pracującego w dużej firmie, męża i ojca dwójki dzieci, który okazał się kimś innym, niżby się mogło wydawać czytelnik patrzy z perspektywy narratora, który kreśli poszczególne sceny, jak wytrawny twórca filmowy, ze szczegółowym opisem scenografii. To jakby film, obraz w książce, w której Murakami kreśli historię dwójki młodych ludzi spotkanych przypadkowo, którzy uczą się wiele o sobie, jak i o otaczającym ich świecie. Przejmujący film. Przejmujący obraz. Szczególnie w scenach pokoju Eri, której przygląda się Mężczyzna bez twarzy. Niezwykle niepokojąca narracja pozostawiająca wiele miejsca do fantazjowania i do myślenia. 

(…) my jako punkt widzenia, zostajemy w łazience i nieruchoma kamera fotografuje ciemne lustro. Ciągle odbija się w nim postać mężczyzny…” – „Po zmierzchu” Haruki Murakami. 

„Przeobrażeni w czysty punkt widzenia jesteśmy nad miastem. Widzimy budzącą się olbrzymią metropolię. Różnokolorowe pociągi wiozące ludzi do pracy jadą każdy w swoim kierunku…” – „Po zmierzchu” Haruki Murakami. 

Takie sformułowania stawiają autora w roli reżysera tego utworu. Murakami ukazuje nam cały kontekst, w którym osadza historię dwójki przypadkowo spotkanych ludzi. Jakby bardzo chciał, by czytelnik dostrzegł wszystko i popatrzył na scenerię w taki sam sposób, w jaki patrzył na nią autor tej powieści. To ciekawy zabieg literacki, który dodał w mej opinii utworowi tylko wyjątkowości. 

Bardzo podobał mi się sposób ukazania tych kilku godzin nocnych w Tokio. Książka składa się z osiemnastu rozdziałów, przed każdym z nich, jak i w poszczególnych fragmentach przedstawiony został rysunek zegara pokazujący godzinę. Wskazówki na tarczy dokładnie określają czas w poszczególnych momentach nocy. Z zegara dowiedziałam się, że Shirakawa postanowił wrócić do domu po nadgodzinach o 03:58. Zaś Mari i Takashashi karmili bezpańskie koty kanapką z tuńczykiem na skwerku o 03:42. Każde wydarzenie przedstawione w książce ma konkretnie wskazany czas, który bardzo pomaga. Mogłam podążać za nocnymi zdarzeniami dokładnie w czasie, w którym autor chciałby, by były osadzone. Prozę Murakamiego oprócz pięknego języka, świetnych pomysłów na fabułę cechuje wyrazistość i wyjątkowość bohaterów. Idealnie autor przedstawił Mari żyjącą w cieniu swej pięknej siostry. Pięknie zobrazował jej rozterki, jej tęsknotę za nią, jej niezgodę na to, co się z nią dzieje. Postać Takashashiego to mieszanka młodego człowieka o starej duszy. Niezwykle doświadczonego przez los. Opowieść o jego sieroctwie w wieku siedmiu lat okazała się dla mnie niezwykle wzruszająca. Podobało mi się nawet jak Murakami przedstawił istnienie w Japonii tzw. love hoteli, inaczej lovhotów. Miejsc wynajmowanych na odpoczynek, czyli na godziny lub na noc. Kompletnie nie zdyskredytował tego pomysłu na biznes. Dał mu wręcz uzasadnienie i zwyczajność, która jest charakterystyczna dla tak rozwiniętego i liberalnego kraju, jakim jest Japonia. Lovhoty są tam całkowicie legalne i ogólnodostępne. I taki lovhot z barwną Kaoru jako prowadzącą to wyjątkowe połączenie, jedyne w swoim rodzaju. 

Obawiałam się książki „Po zmierzchu” autorstwa Haruki Murakami po przeczytaniu kilku nieprzychylnych recenzji. Całkiem niepotrzebnie😁. Odbiór utworu literackiego jest kwestią gustu, potrzeby danej chwili, doświadczeń z książką, predyspozycji, czy nawet dojrzałości. Widocznie ja osiągnęłam taki moment w życiu, że trudne historie pokazywane obrazowo i opisywane pięknym literackim językiem są dla mnie idealną lekturą. Czytając „Po zmierzchu” czułam radość, zainteresowanie, lekkość czytania. Odczuwałam prawdziwe emocje jakbym to ja sama przemierzała ulice nocnego Tokio wraz z Mari i towarzyszącym jej Takashashim, i innym. 

A proza wywołująca prawdziwe emocje musi być autentyczna! I to cenię w twórczości Murakamiego. 

Moja ocena: 9/10

Książki Murakamiego wydaje Wydawnictwo Muza, a ja z tą publikacją zaznajomiłam się poprzez księgarnię Legimi.

„Rita” Ewa Popławska

RITA

  • Autorka: EWA POPŁAWSKA
  • Wydawnictwo: PASCAL
  • Liczba stron: 400
  • Data premiery: 3.07.2024r. 

Półtora roku temu przeczytałam „Bezdroża” (recenzja na klik). Historyczną książkę obyczajową Ewa Popławska – strona autorska, którą dobrze odebrałam. Słysząc o premierze z 3 lipca br. pt. „Rita” od Wydawnictwa PASCAL z gorliwością poprosiłam o egzemplarz recenzencki. Na szczęście Wydawca zrobił mi tę przyjemność i obdarował mnie jedną sztuką, za co ogromnie dziękuję. 

Szesnastoletnia Rita Włodarska będąc powojenną sierotą musi stawić czoło wyzwaniom czyhającym na nią w życiu po wojnie. Najpierw dowiaduje się, że jej dom rodzinny w Popielewnem został zajęty przez władczych Potockich z nastoletnim synem – Karolem. Rzeczywistość w Gdańsku pod opieką Jerzego, do którego odesłała ją matka przed śmiercią nie jest kolorowa. Czy Ricie uda się odzyskać swój prawdziwy dom i kim tak naprawdę dla matki Rity był Jerzy? 

To bardzo nostalgiczna obyczajowa opowieść zabierająca czytelnika w powojenne rejony. Autorka wybornie zachowała powojenny klimat i specyfikę tamtych czasów. Praktycznie na każdej stronie czuć w narracji rozczarowanie nową rzeczywistością i trud wojennych przeżyć. Chwilami publikacja wydawała mi się trochę za bardzo ckliwa, tym bardziej, że między Ritą a Karolem powstał mur. Mur z zaskarbionego sobie rodzinnego majątku Rity. Mur, który należało za wszelką cenę zburzyć. Autorka wykorzystała wielowymiarowy, drobiazgowy styl zachowujący wierność socjologiczną i obyczajową przedstawianych w książce realiów. Dzięki temu sprawiła, że publikacja ta jest niezwykle interesująca, nawet jeśli czytelnik nie jest zainteresowany historią. Fabuła, mimo, że dotyczy trudnych spraw została przedstawiona w gatunku książki obyczajowej z elementami romansu. Może więc stanowić przyjemną lekturę na samotny wieczór lub relaks na leżaku. 

To chyba cecha Autorki, że jej przelane na kartki książki słowa dają do myślenia. Podobne wrażenia miałam przy czytaniu poprzedniej lektury zatytułowanej „Bezdroża”. Zwróciłam uwagę i wtedy, i teraz na to tego czym jest miłość, jaki wpływ na nasze życie mają nasze traumy z przeszłości i poczucie patriotyzmu. Powieści Popławskiej nie dają jednak gotowych, jednoznacznych odpowiedzi. Stają się raczej pretekstem do rozważań na te tematy. Do zastanowienia się nad nimi. 

Jeśli lubicie czytać książki obyczajowe to zaplanujcie proszę poznanie „Rity” Ewy Popławskiej. Jej historia zabierze Was w nowe, nieznane dotąd strefy. 

Moja ocena: 7/10

We współpracy recenzenckiej z WYDAWNICTWEM PASCAL.

„Noc poślubna” Przemysław Borkowski

NOC POŚLUBNA

Przemysław Borkowski kryminalnie udowadnia swym fanom, że jest człowiekiem renesansu (Autora jak nie z książek to kojarzycie na pewno z Kabaretu Moralnego Niepokoju😏). Mi podoba się w obu znanych mi rolach. Po serii książek z Zygmuntem Rozłuckim („Zakładnik”, „Niedobry pasterz” i „Widowisko”) zaczęłam zaczytywać się w serii z prokurator Gabrielą Seredyńską („Rytuał łowcy”, „Śmierć nie ucieknie”, „Wieża strachu” i „Diabelski krąg”). 17 lipca br. premierę miała najnowsza publikacja Autora wydana przez Czwarta Strona Kryminału zatytułowana „Noc poślubiona” i to nie ze znaną mi prokurator w roli głównej. 

Pierwszy właściciel i budowniczy zginął przypadkową i dość makabryczną śmiercią na terenie pałacu, jego żona po nieudanej próbie samobójczej trafiła do szpitala psychiatrycznego w Otwocku, gdzie wiele lat potem została zamordowana w czasie wojny przez Niemców, syn powiesił się w lesie okalającym posesję. Wkrótce tereny wokół popadającego w coraz większą ruinę pałacu zyskały sławę lasu samobójców. Ludzie przyjeżdżali tu specjalnie nawet z dalszych okolic, aby odebrać sobie życie. W czasie wojny Niemcy dokonywali tutaj egzekucji partyzantów i pomagającej im ludności cywilnej. Po upadku komunizmu okolice te upatrzyła sobie warszawska zorganizowana przestępczość. Zamordowano tu i pochowano wielu ludzi. Większości grobów do dziś nie odnaleziono.” – „Noc poślubna” Przemysław Borkowski.

Właśnie to miejsce Justyna i Kamil wybrali na miejsce swego wesela. Zdecydowali, a raczej Kamil zdecydował o hotelu w okolicy lasu wisielców niedaleko Zakroczymia. „Wśród okolicznej ludności tereny te cieszyły się złą sławą” donosi miejscowy portal. W tym najważniejszym dla nich dniu nic nie idzie zgodnie z planem. Po przyjeździe do hotelu błękitnym, zabytkowym mercedesem przyozdobionym szarfami i kwiatami przyklejonymi do maski, nie zostali przywitani przez obsługę. Jak zrelacjonował im menedżer „(…) korki wysiadły, a kiedy je z powrotem włączyliśmy, okazało się, że klimatyzacja nie działa”. Dodatkowo „(…) Powietrze stało. Czuć było zbliżającą się burzę.” Kamil od swego dopiero co poznanego teścia, Stefana Kaweckiego usłyszał „-Z wyglądu pizda, ale wszyscy teraz tak wyglądają…”. Część gości nie potrafiła zaakceptować ślubu jednostronnego, a jego nowo poznany teść wydaje się znać jego ojca Andrzeja Rychniewicza.  A później… Później było coraz gorzej. 

Fabuła zawarta została w kolejno ponumerowanych rozdziałach. Narracja jest trzecioosobowa, więc możemy poczuć się jak milczący świadek rozgrywających się wydarzeń, które odebrałam jako bardzo mroczne. Chyba najmroczniejsze z dotychczasowych publikacji Autora. 

Gdybym miała jednym zdaniem skwitować przeczytaną książkę to napisałabym; Tajemnica z przeszłości, zaskakujące zwroty akcji i niespodziewane zakończenie. To bardzo dobry thriller, ciekawy, skonstruowany z cieni przeszłości. Książkę bardzo dobrze mi się czytało. Styl Borowskiego jest zwięzły, treściwy. Tempo akcji jest całkiem znośne, choć chwilami niektóre wątki mi się dłużyły. Ciekawa pozycja dla tych, co uwielbiają odkrywać to, co chowamy przed innymi bardzo skrzętnie, co ukrywamy zapamiętale, co udajemy, że nigdy w przeszłości się nie wydarzyło.

Miłej lektury! Zacznijcie czytać🙂! 

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję WYDAWNICTWU CZWARTA STRONA.

„Ktoś inny” Guillaume Musso

KTOŚ INNY

  • Autor: GUILLAUME MUSSO
  • Wydawnictwo: ALBATROS
  • Liczba stron: 320
  • Data premiery: 31.07.2024r. 
  • Data premiery światowej: 5.03.2024r. 

Nie wiem jak to się stało, że Wydawnictwo Albatros zapomniało o mnie proponując booktagramerom egzemplarze najnowszej powieści Guillaume Musso pt. „Ktoś inny”, która premierę miała w ostatni dzień lipca br. Możliwe i, że Wydawca nie zapomniał, tylko ja w meandrach mojej trudnej ostatnio rzeczywistości nie zapoznałam się z jego propozycją. Cenię sobie jednak bardzo współpracę z Wydawnictwo Albatros i cenię również jego szacunek do czytelników. Wydawnictwo to nie zwleka z udostępnianiem nowości na portalu Legimi, dzięki czemu nie mając wersji papierowej mogłam bardzo szybko przeczytać powieść Musso na czytniku InkBook Polska. To model inkBOOK Calipso Plus, który należy do mojej przyjaciółki, z którą spędzałam lipcowe wakacje, gdyż mój wysłużony inkBOOK Prime (czytałam na nim ponad 6 lat) odmówił już współpracy. I jako książkoholiczka zachwycająca się wielokrotnie i obwolutą, i wydaniem, i kolorami, i grubością stron czy wyglądem użytych przez Wydawcę czcionek, stwierdzam z pełną stanowczością, że książki czytane na e-booku zachwycają mnie tak samo🙂. Korzystanie z księgarni Legimi w formie elektronicznej jest wygodne i bezpieczne. Choć to nie post reklamujący dostępny na polskim rynku polski czytnik warto o tym wspomnieć. Wyobrażacie sobie wakacje spędzone na południu w blasku słońca, gdzie nie musieliście ograniczać się z pakowaniem książek, by zmieścić się w limicie bagażowym? Ja swego czasu tak sobie wyobrażałam. Dlatego decyzję o zakupie mojego pierwszego czytnika inkBOOK Prime zawsze uważałam za udaną 😁. 

(…) prawda to nie jest lekarstwo na dobre samopoczucie, wręcz przeciwnie.” – Ktoś inny” Guillaume Musso.

Ktoś inny” Guillaume Musso to piąta powieść autora, o której opinię publikuję na moim blogu czytelniczym. Poprzednie to: „Sekretne życie pisarzy”, „Zabawa w chowanego”, „Nieznajoma z Sekwany” oraz wydana rok temu „Gdzie jest Angelique?” To thriller psychologiczny osadzony we Francji, na Lazurowym Wybrzeżu wiosną 2023 roku. Miejsce akcji okazało się bliskie memu sercu, gdyż już tej jesieni dzięki złapaniu z koleżanką tanich lotów do Nicei będę zwiedzać ten rejon Francji. Nie mogąc się jednak doczekać chętnie sięgnęłam do opowieści o Orianie Di Pietro, włoskiej wydawczyni, dziedziczce bogatej i wpływowej mediolańskiej rodziny, która została odnaleziona ciężko ranna u wybrzeży Cannes, między Wyspami Leryńskimi. Jej późniejsza śmierć prowadzi do śledztwa, które odkrywa, że jeden mężczyzna – Adrien Delaunay, mąż ofiary i trzy kobiety: Adèle Keller kochanka Adriena, Justine Taillandier lokalna policjantka oraz sama Oriana wskutek relacji pisanych z jej perspektywy z ostatnich tygodni jej życia opisują różną historię wydarzeń. Co ważniejsze, nikt z nich nie kłamie! 

Zaintrygowani?
A i słusznie. Słusznie. 

Ależ mi się ta premiera sprzed czterech dni podobała😁. Nawet bardzo podobała. Książka ma wiele jasnych punktów. 

Po pierwsze narracja. Jest naprzemienna ukazująca perspektywę kapitanki nicejskiej policji Justine Taillandier pisanej w trzeciej osobie, jak i punkt widzenia Adèle Keller pisanej w pierwszej osobie. I Justine, i Adèle są postaciami bardzo interesującymi. Justine porzucona przez męża po ponad dwudziestu latach małżeństwa topi smutki na przemian w lekach i w alkoholu. Adèle po licznych nieudanych związkach rozkochuje w sobie Adriena i jego dzieci (5 i 7 lat). Historia Orieny, 38-letniej ofiary napaści została rozpisana w rozdziałach jej powierzonych bardzo szczegółowo. Historia sięgnęła do wielu lat wstecz, do momentu, gdy Oriena miała 6 lat i uczestniczyła w wypadku samochodowym ze swą matką. Z początku nieważny szczegół z przeszłości okazał się mieć kluczowe znaczenie. Po drugie konstrukcja. Guillaume Musso opowiedział historię zawartą w czterech częściach, które łącznie mają dwadzieścia cztery zatytułowane rozdziały. Niektóre tytuły są bardzo znamienne, np.; „Kobieta uwięziona” czy „Ostatnie słowa Oriany Di Pietro”. W podtytułach rozdziałów autor wskazał postać, której dotyczy dany fragment. W tekście wygląda to tak: „Adèle Keller – Wilk w owczarni”. Na początku każdego rozdziału znajduje się cytat pochodzący z różnych źródeł; literatury, filmu, a także miejsce akcji. Dwie plany czasowe; wcześniej i teraz oznaczone są dodatkowo wskazaniem czasu. Fabuła dzieje się od maja 2023, aż do jesieni 2024. Śledztwo pokazane jest z perspektywy Justine od 24 maja 2024, rok po napaści na Orianę, gdy już wydaje się, że utknęło w martwym punkcie. Po trzecie portrety głównych bohaterów Orieny i jej męża z pierwszych dwóch rozdziałów książki pisane w formie reportaży, raportów z przesłuchań czy publikacji medialnych. To pozwoliło poznać kontekst małżeństwa całkowicie w inny sposób, niż zwykle się to dzieje. Bardzo udany zabieg autora wprowadził mnie w wątek obyczajowy powieści. Po czwarte rysunki. Tu było największe zaskoczenie. W treści powieści znajdziecie, o ile mam nadzieję sięgniecie, rysunki pokazujące np.  górski dom ojca Oriany, samochód mamy z którą sześcioletnia Oriana podróżowała czy okładkę płyty wydanej przez Adriena będącego słynnym muzykiem jazzowym. Po piąte styl, tempo, język. Guillaume Musso napisał krótką ciekawą powieść, w której tempo i akcji, i wykorzystany język jest kompatybilny z pomysłem. Historia układa się gładko w ciekawy wątek kryminalny z jeszcze ciekawszym rozstrzygnięciem. Choć nie ukrywam Epilog mnie zawiódł trochę. Książkę czyta się przyjemnie. Język nie nuży. Przedstawione kolejno fakty i wydarzenia składają się w opowieść, do której naprawdę warto sięgnąć, jeśli lubicie lekkie thrillery psychologiczne. To powieść, w której krew nie leje się gęsto, a jednak jest ciekawa. Od początku interesowało mnie kim jest sprawca napaści na Orianę i nie ukrywam, że nie wpadłam na rozwiązanie mimo ogromnych starań. 

Nikt nie kłamie. A jednak prawda wygląda całkiem inaczej. 

Przeczytajcie powieść „Ktoś inny” Guillaume Musso. To bardzo dobra książka, która zaspokoi Wasze pragnienie lektury. Wydana w pięknym soczystym kolorze okładki. Moim zdaniem warto ją mieć na swojej bibliotecznej półce. UDANEJ LEKTURY!

Moja ocena: 8/10

Książkę wydało WYDAWNICTWO ALBATROS.